wtorek, 21 października 2014

Jerofiejew – badacz czkawki


A my, powtarzam, zajmijmy się czkawką.

33 kilometr – Elektrougli

Po to, aby rozpocząć nad nią badania, trzeba ją, rozumie się, wywołać: albo an sich (termin Immanuela Kanta), czyli wywołać ją u siebie, albo wywołać ją u kogoś innego, ale we własnym interesie, to znaczy fur sich (termin Immanuela Kanta). Najlepiej oczywiście: an sich i fur sich, a mianowicie tak: przez dwie godziny pod rząd pijcie jakiś mocny alkohol, starkę, nalewkę na dziurawcu albo myśliwską. Pijcie dużymi szklankami, co pół godziny szklanka, unikając, o ile to możliwe, wszelkich zakąsek. Jeśli to jest dla kogoś zbyt trudne, może pozwolić sobie na minimalną zakąskę, ale zupełnie niewyszukaną: czerstwawy chleb, śledź korzenny, zwykły marynowany lub w sosie pomidorowym. Potem zróbcie godzinną przerwę. Nic nie jedzcie, nic nie pijcie, rozluźnijcie mięśnie i odprężcie się.

Zobaczycie - nie minie godzina, a ona sama przyjdzie. Kiedy czkniecie po raz pierwszy, zadziwi was nieoczekiwana gwałtowność tego pierwszego czknięcia. Następnie – niepokonana siła drugiego, trzeciego etc. Ale jeśli nie jesteście idiotami, przestańcie się dziwić i zapisujcie na kartce, w jakich odstępach czasu raczą występować wasze czknięcia - oczywiście mierząc w sekundach:

osiem - trzynaście - siedem - trzy - osiemnaście. Będziecie oczywiście próbowali doszukać się jakiejkolwiek prawidłowości, choćby w przybliżeniu. Jeżeli mimo wszystko jesteście idiotami, spróbujecie wyprowadzić nawet jakiś kretyński wzór czy formułę, żeby jako tako móc prognozować długość trwania następnego interwału. Proszę bardzo. Życie i tak unicestwi wszystkie wasze idiotyczne konstrukcje: siedemnaście - trzy - cztery - siedemnaście - jeden - dwadzieścia - trzy - cztery – siedem - siedem – osiemnaście.

Mówi się, że przywódcy światowego proletariatu, Karol Marks i Fryderyk Engels, skrupulatnie analizowali kolejność formacji społecznych i na tej podstawie potrafili wiele przewidzieć. Tutaj jednak byliby bezsilni, nie mogąc przewidzieć niczego nawet w minimalnym stopniu. Wkroczyliście z własnej woli w sferę fatalizmu - pogódźcie się więc z tym i bądźcie cierpliwi. Życie wyszydzi zarówno waszą elementarną, jak i wyższą matematykę: - trzynaście - piętnaście - cztery - dwanaście - cztery - pięć - dwadzieścia osiem.

Czyż nie tak samo następują po sobie wzloty i upadki, uniesienia i klęski w życiu każdego człowieka, bez najmniejszych bodaj pretensji do jakiejkolwiek regularności? Czyż nie tak samo chaotycznie następują po sobie katastrofy w dziejach ludzkości? Reguły są ponad nami. Czkawka zaś - ponad wszelkimi regułami. I tak jak poraził was niedawno jej nagły początek, tak wprowadzi was w zdumienie jej koniec, którego, niczym śmierci, nie jesteście w stanie przewidzieć, ani któremu nie jesteście w stanie zapobiec: - dwadzieścia dwa - czternaście - koniec. I cisza.

A w tej ciszy wasze serce mówi wam: ona jest niezbadana, a my bezradni. Jesteśmy całkowicie pozbawieni wszelkiej wolnej woli, pozostajemy we władzy dowolności, która nie ma nazwy i przed którą nie ma także ratunku.

Jesteśmy drżącymi, słabymi stworzeniami a ona - jest wszechmocna. Ona jest prawicą Bożą, która unosi się nad nami wszystkimi i przed którą nie chcą pochylić głowy jedynie kretyni i szuje. On jest niedosiężny dla umysłu, a więc istnieje.

Zatem bądźcież doskonali, jak doskonały jest Ojciec Niebieski.

Wieniedikt Jerofiejew, MoskwaPietuszki
tłumaczenie: Andrzej Drawicz


Na wszelki wypadek przypomnę, że koszt swej metody badawczej Jerofiejew skalkulował co najwyżej jako marskość wątroby; w rzeczywistości jednak skutki picia alkoholu są znacznie bardziej nieprzyjemne, dlatego też Budda, kierowany współczuciem, ustanowił zakaz picia alkoholu jako jedno z fundamentalnych wskazań, zaliczając używanie alkoholu do tej samej grupy przewinień co zabijanie, kradzież, czy kłamanie, stawiając zatem picie w bardzo złym towarzystwie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.