...i nagle zrozumiałem, że to
niemożliwe by ta przejmująca, cierpiąca świadomość nagle
przestała istnieć i zniknęła z tego świata. Tak, a poza tym ta
świadomość nie była przecież moją świadomością, była
raczej świadomością o mnie, ja zaś jedynie miałem na jej
temat wiedzę, ale nie mogłem nią dysponować, jak gdyby była to
świadomość nienależąca wyłącznie do mnie, tylko ciągle gdzieś
się pojawiająca i niepozwalająca uwolnić się od siebie,
niepotrzebnie i na próżno zadręczająca mnie na śmierć. Z
drugiej strony czułem wyraźnie, że owa pełna cierpienia
świadomość wcale nie jest świadomością nieszczęśliwą, to
„ja” będąc jej ucieleśnieniem, jestem w tej chwili
nieszczęśliwy, wynika to jedynie z mojej własnej beznadziejności
wobec tej bezlitosnej, wiecznej, dręczącej, choć powtarzam, wcale
nie nieszczęśliwej świadomości.
Imre Kertesz
Kadysz
za nienarodzone dziecko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.