poniedziałek, 10 czerwca 2013

Współzależne powstawanie, avijja i czas

Jak rozumieć opis: z ignorancją jako warunek, determinacje? Jak informuje nas Budda:

Wszystkie determinacje są nietrwałe
Wszystkie determinacje są cierpieniem
Wszystkie rzeczy są nie-ja.

Przede wszystkim musimy zrozumieć, że powyższa formuła jest wiedzą Buddy, którą się z nami dzieli, to vijja. Jest ona poza zasięgiem zwykłego człowieka pogrążonego w ignorancji. Zatem, relacja z ignorancją jako warunek, determinacje, opisuje sytuację, gdzie z uwagi na ignorancję, obecna jest niewiedza o tym że wszystkie determinacje są nietrwałe, wszystkie determinacje są cierpieniem, wszystkie rzeczy są nie-ja.

W takiej sytuacji pięć agregatów, materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość jest błędnie utrzymywana w kategoriach subiektywności, podmiotu, „mnie” „ja”, który „posiadam” rzeczy. Ten aspekt doświadczenia oddaje palijski termin upadana – co tłumaczymy tu jako utrzymywanie. I z tego, co już tu powiedzieliśmy, nie powinno nas dziwić, że z czterech rodzajów utrzymywania, jako aspektów subiektywności, Budda wymienia między innymi utrzymywanie wiary w „ja”.

Co trzeba tu podkreślić, tak samo jak poza zasięgiem zwykłego człowieka jest wiedza o ignorancji, tak samo nie jest on zdolny zobaczyć tego, że jest ofiarą utrzymywania. Innymi słowy, istnienie podmiotu, osoby jest brane za pewne i co ważniejsze, ten podmiot nie może na drodze refleksji zakwestionować swojego istnienia, na tej samej zasadzie jak nie może sobie wyobrazić własnej śmierci. W tym wypadku, po wizualizacji swego martwego ciała, przetrwa się jako jego obserwator. Oczywiście, można zobaczyć własne upadana, ale wtedy z definicji przestaje się być zwykłym człowiekiem.

Zatem z uwagi na ignorancję i utrzymywanie, doświadczenie jest interpretowane „osobiście” jako coś co wydarza się osobie, komuś o kogo jesteśmy uprawnieni zadać pytanie kto? Na pytanie kim jesteś? - ignorant udziela odpowiedzi: „Jestem … i tu następuje odpowiedni zestaw determinacji, gdzie podawane są konkretne identyfikacje z pięcioma agregatami utrzymywania.

Przejdźmy teraz do głównego zagadnienia, zasugerowanego w samym tytule. Jak wiemy z Sutty, wgląd we współzależne powstawanie powoduje u zwykłego człowieka, który po takim wglądzie stał się już ariya, ciekawą niemożność.


Mnisi, kiedy szlachetny uczeń jasno dostrzegł z właściwą mądrością, takim jakim jest to współzależne powstawanie i te współzależnie powstałe rzeczy, nie jest możliwe by wracał on do przeszłości, myśląc "Istniałem w przeszłości?", "Czy nie istniałem w przeszłości?", "Czym byłem w przeszłości?", "Jak byłem w przeszłości?", "Będąc czym, czym się stałem w przeszłości?" Lub by wybiegał on w przyszłość, myśląc "Będę istniał w przyszłości?" "Czy nie będę istniał w przyszłości?" "Czym będę w przyszłości?" "Jak będę w przyszłości?" "Będąc czym, czym stanę się w przyszłości?" Lub by był teraz wewnętrznie zaniepokojony o obecny czas: "Jestem?" "Nie jestem?" "Czym jestem?" " Jak jestem?" " Te stworzenie skąd się wzięło?" " Dokąd zmierza?" Z jakiego powodu (jest to niemożliwe?) Ponieważ mnisi szlachetny uczeń jasno zobaczył z właściwą wiedzą takim jakim jest to współzależne powstawanie i te współzależnie powstałe rzeczy. SN 12: 20

Jeżeli ominiemy rafy ignorancji w które popadli filozofowie mahajany, twierdząc, że rzeczy w rzeczywistości nie istnieją, pozostaniemy z rzeczami w naszym doświadczeniu. Rzeczy te pojawiają się, trwają zmieniając by w końcu zniknąć. I skoro nie negujemy istnienia rzeczy, nie negujemy też istnienia czasu. Ale tu musimy jasno zdać sobie sprawę, że zwykły człowiek bynajmniej nie jest beznamiętnym obserwatorem pojawiania się, zaniku i zmienności trwających rzeczy, w taki sposób doświadczając czasu. Jak opisuje to Hanna Buczyńska-Garewicz przy omawianiu poglądów Heideggera:


„Dla Heideggera czas zegara jest abstrakcyjną koncepcją czasu odzwierciedlającą jedynie wąskie doświadczenie fizyka czy astronoma. Ten czas zegara jest możliwy jedynie dlatego, że istnieje bardziej powszednie i istotne doświadczenie czasowości związane z ludzkim sposobem bycia w świecie. Doświadczenie egzystencjalne jest dziedziną w której Heidegger znajduje źródło czasu: 'Pytanie o to czym jest czas, kieruje nas w kierunku jestestwa, jeśli przez jestestwo rozumieć ten byt w swym byciu, który znamy jako ludzkie życie'. (The Concept of Time s 6). Tam tylko znajdziemy właściwy, autentyczny sens czasowości. Pierwotny jest nie czas Świata odmierzany zegarami, lecz wcześniejsza jest czasowość ludzkiej egzystencji. To jej ekstatyczny sposób bycia jest pierwotnym źródłem czasu”. „Metafizyczne rozważania o czasie” (ss 36/37).

I tak, bez wątpienia rzeczy mają swoją przeszłość, są teraz obecne i w końcu znikną z doświadczenia. Ta beznamiętna obserwacja czasowości rzeczy zostaje zakłócona przez ignorancję, gdzie następuje zawłaszczenie rzeczy i identyfikacja z nimi. Po tym, czas i przestrzeń przestają być już doświadczeniem zwykłego trwania rzeczy, ale stają się światem, zamieszkiwanym przez osobę.

Jednakże wraz z wglądem we współzależne powstawanie, gdzie rozpoznaje własne upadana, ariya porzuca pogląd na osobowość, który wraz z identyfikacją z rzeczami ucieleśniał go w czasie, a zatem nie jest już dłużej możliwe, by wracał on do przeszłości, myśląc:

"Istniałem w przeszłości?", "Czy nie istniałem w przeszłości?", "Czym byłem w przeszłości?", "Jak byłem w przeszłości?", "Będąc czym, czym się stałem w przeszłości?"...

Innymi słowy, wraz z zastąpieniem ignorancji wiedzą, pojawia się wiedza o tym, że:

Wszystkie determinacje są nietrwałe
Wszystkie determinacje są cierpieniem
Wszystkie rzeczy są nie-ja

I tak, arahat mówi:  

„Ja byłem” nie jest dla mnie, nie dla mnie jest „ja będę”
Determinacje dojdą do nie bycia
Czyste powstawanie rzeczy, czyste serie determinacji.
Dla tego kto widzi to takim jakim to jest, wodzu,
nie ma strachu. Theragata

Tu można tylko podkreślić bardzo ciekawe, i być może dla puthujjany tajemnicze fenomenologicznie zjawisko występujące u arahata, całkowita wolność od strachu. Posłużmy się opisem pewnego zdarzenia, które przytrafiło się Rousseau. Opis ten może przynajmniej zasugerować nam, jak wygląda doświadczenie arahata. Inny ciekawy opis znajdziemy w książce „O człowieku, który pomylił swoją żonę z kapeluszem”, gdzie jest opisany przypadek pani która straciła całkowicie poczucie ciała, w wyniku neurologicznych komplikacji. Miało to olbrzymi wpływ na jej „ja”. Niestety obecnie nie mam dostępu do tej książki, muszę się zatem ograniczyć do Rousseau który opowiada, jak kiedyś rzucił się na niego dog. Na dłuższą chwilę stracił przytomność, to zaś, co się z nim działo, gdy ja odzyskał, opisuje następująco:

„Zobaczyłem niebo, parę gwiazd, trochę zieleni. To pierwsze doznanie było momentem rozkosznym (…). Cały czas zagarnięty przez chwilę obecną, nie pamiętałem nic, nie miałem żadnej wyraźnej idei własnej tożsamości ani najmniejszego pojęcia o tym, co mnie właśnie spotkało. Nie wiedziałem kim jestem ani gdzie; nie czułem bólu, strachu, ani niepokoju. Patrzyłem na płynącą ze mnie krew, tak jakbym patrzył na płynący strumyk, i ani do głowy mi nie przychodziło, że ta krew ma jakikolwiek związek ze mną. W całym swym jestestwie odczuwałem cudowny spokój”.

Pojawia się pytanie, jak takie wstrzymanie osoby, przestanie bycia rozciągniętym w czasie i przestrzeni gdzie nie powstają myśli „ja byłem”, czy „ja będę”, ma się do często spotykanych w Suttach relacji arahatów, przypominających sobie przeszłe życia, w końcu sam Budda znał swoją przeszłość:

Udayin, jeżeli ktoś wspomina swe przeszłe życia, to jest jedne narodziny, drugie narodziny, trzecie narodziny, czwarte narodziny, piąte narodziny, dziesięć narodzin, dwadzieścia narodzin, trzydzieści narodzin, czterdzieści narodzin, pięćdziesiąt narodzin, sto narodzin, tysiąc narodzin, sto tysięcy narodzin, wiele eonów kurczenia się wszechświata, wiele eonów rozciągania się wszechświata, wiele eonów kurczenia i rozciągania się wszechświata. Tu miałem takie imię, byłem takiego rodu, tak wyglądałem, taki był mój pokarm, takie było moje doświadczenie przyjemności i bólu, taki okres mojego życia, umierając tam, pojawiłem się gdzie indziej i tam też miałem takie imię, byłem takiego rodu, taki był mój wygląd, taki był mój pokarm... pojawiłem się tu. Tak wspomina swoje rozliczne życia z ich aspektami i szczegółami, wtedy albo on może mi zadać pytanie o przeszłość, albo ja mogę mu zadać pytanie o przeszłość i on mógłby zadowolić mój umysł swą odpowiedzią na moje pytanie, lub ja mógłbym zadowolić jego umysł odpowiedzią na jego pytanie. Jeżeli ktoś boskim okiem co oczyszczone i przewyższające ludzkie widzi istoty przemijające i pojawiające się ponownie, podrzędne i nadrzędne, piękne i brzydkie, szczęśliwe i nieszczęśliwe i rozumie jak istoty przechodzą zgodnie z ich działaniami tak: 'Te wartościowe istoty, które źle prowadziły się ciałem mową i umysłem, lżące szlachetnych, błędne w swoich poglądach, kierujące się w swych działaniach błędnym poglądem, po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiły się w stanie deprywacji, złej destynacji, zatraceniu, nawet w piekle; ale te wartościowe istoty, które dobrze się prowadziły ciałem, mową i umysłem, nie lżące szlachetnych, właściwe w swych poglądach, kierujące się w swych działaniach właściwym poglądem, po rozpadzie ciała, po śmierci, pojawiły się w dobrej destynacji, nawet w niebiańskim świecie. Tak niebiańskim okiem, co oczyszczone i przewyższające ludzkie, widzi istoty umierające i pojawiające się ponownie, podrzędne i nadrzędne, piękne i brzydkie, szczęśliwe i nieszczęśliwe i rozumie jak istoty przechodzą zgodnie ze swoimi działaniami; wtedy albo on może mi zadać pytanie o przyszłość, albo ja mogę mu zadać pytanie o przyszłość i on mógłby zadowolić mój umysł swą odpowiedzią na moje pytanie, lub ja mógłbym zadowolić jego umysł odpowiedzią na jego pytanie.

Ale zostaw przeszłość, Udayin, zostaw przyszłość. Pouczę cię w Dhammie. Kiedy to jest – to dochodzi do bycia, z powstaniem tego, to powstaje. Kiedy tego nie ma - to nie dochodzi do bycia, ze wstrzymaniem tego, to zanika”. M 79

Wygląda to na ewidentną sprzeczność, czyż nie? Z jednej strony arahat mówi o tym, że „ja byłem” nie powstaje w jego umyśle, z drugiej potrafi sobie przypomnieć np. ostatnich tysiąc egzystencji …

Ta sprzeczność jest nie do uniknięcia na poziomie werbalnym, gdyż dopóki ciało funkcjonuje, wchodzi ono w relacje z innymi ciałami, jak na przykład podczas rozmowy. Jednak różnica polega na tym, że gdy arahat rozmawia z puthujjaną, ten ostatni, gdy mówi „ja”, rzeczywiście widzi konkretnego siebie, osobę, jest zidentyfikowany z ciałem. Natomiast arahat jest skazany na użycie języka i nie potrafi uniknąć użycia słowa „ja”. Jednak w jego przypadku słowo „ja” denominuje konkretne pięć agregatów, ciało z jego uczuciami i percepcjami, które jest jasno widziane jako nie-ja, w głębokiej wizji wewnętrznej, choć na poziomie werbalnym, nie da się tego rozpoznać. Tym problemem zresztą, zajmuje się Sutta:

„Jeżeli mnich jest arahatem,
Spełnionym, z wyczerpanymi skazami,
Tym, który nosi swe ostatnie ciało,
Czy ciągle będzie mówił: 'Ja mówię'?
Czy powie, 'Oni mówią do mnie'?”

„Jeżeli mnich jest arahatem,
Spełnionym, z wyczerpanymi skazami,
Tym, który nosi swe ostatnie ciało,
Może powiedzieć, 'Ja mówię'
I może powiedzieć, 'Oni mówią do mnie'.
Obeznany w światowych wypowiedziach, znając je
Może je stosować w obrębie ograniczeń użycia”.

„Mnich który jest arahatem, z wykonanym zadaniem,
Jego skazy zniszczone, noszący ostatnie ciało,
Czy to ponieważ doszedł do wyobrażenia
Może powiedzieć 'ja mówię'
I może powiedzieć 'oni mówią do mnie?'

„Dla tego kto wolny od wyobrażenia, nie ma więzów
Wszystkie jego więzy wyobrażenia są rozwiązane.
Ten mądry człowiek wydostawszy się poza wyobrażenie,
Może powiedzieć 'ja mówię'
Może powiedzieć 'oni mówią do mnie'.
Obeznany w światowych wypowiedziach, znając je
Może je stosować w obrębie ograniczeń użycia”.

SN 3: 25

Zatem, jako że istnieje odwieczny ciąg linii działania, stała odnowa istnienia, gdzie kolejne pojawienie się nowego ciała jest wynikiem działań podjętych w uprzednich egzystencjach, można sobie ten ciąg doświadczenia przypomnieć. Jeżeli robi to zwykły człowiek, cały czas interpretuje ten ciąg pięciu agregatów w terminach „ja”, co prowadzi go do błędnego poglądu „ja i świat są wieczne”. Gdy jednak ten sam człowiek nagle stałby się arahatem, pamięć by mu się o przeszłym doświadczeniu bynajmniej nie zmieniła, zmieniła by się tylko jego interpretacja, widziałby tą przeszłość jako: Czyste powstawanie rzeczy, czyste serie determinacji. Tyle, że tak jak nie zmieniałaby się jego pamięć, tak samo nie zmieniłaby się jego relacja na temat przeszłego doświadczenia, gdyby ktoś go poprosił o opisanie tego co było 1000 lat temu. Też by mówił „urodziłem się tam, potem umarłem i ponownie urodziłem się w takim a takim miejscu”. Ale jak już powiedzieliśmy, ten brak zmiany w opisie, wynikałby z tego, że używając języka jest się skazanym na słowo „ja”.

Możemy porównać istnienie do seansu filmowego. Powszechnie uważa się, że dobry film to taki, który nas wciąga. Reagujemy emocjonalnie na wydarzenia na ekranie. Śmiejemy się, czasami łza zakręci się w oku, czasami się boimy, gdy główny bohater ucieka i ktoś go goni, nogi same podrywają się nam do biegu. Żyjemy rzeczywistością z ekranu. Nudny, nieinteresujący film jest za to tylko sekwencją niestepujący po sobie scen, które obserwujemy z mniejszą lub większą obojętnością, czasami nasz bark zainteresowania jest tak wielki, że wychodzimy z kina przed końcem seansu. W wypadku arahata, doświadczenie jest jak nudny, nieinteresujący film. Główny aktor tego filmu, ciało rozciągnięte w czasie i przestrzeni, z uwagi na identyfikację z którym zwykły człowiek dał się wciągnąć w świat czasu i przestrzeni, jest dla arahata w mniejszym lub większym stopniu obojętne, a już na pewno się z nim nie identyfikuje. Można powiedzieć, że świat w którym żyje zwykły człowiek, i który jest dla niego tak interesujący, dla arahata po prostu się skończył.

Zrealizowany mieszkał wtedy w Savatthi w Gaju Jeta. Bóg zwany Rohitassa przybył późną nocą i złożył mu hołd i spytał: „Panie, koniec świata gdzie człowiek ani się nie rodzi ani nie starzeje, ani nie umiera, ani nie pojawia się ponownie, czy jest możliwe poznać, zobaczyć czy osiągnąć to podróżując tam?” „Przyjacielu, że jest koniec świata gdzie człowiek ani się nie rodzi ani nie starzeje, ani nie umiera, ani nie pojawia się ponownie, będący do poznania czy zobaczenia czy osiągnięcia go przez podróżowanie tam – tego nie mówię. Jednakże nie mówię, że jest koniec cierpienia bez osiągnięcia końca świata. Raczej to w tym ciele z jego percepcjami i jego umysłem, opisuję świat, powstanie świata, wstrzymanie świata i drogę prowadzącą do wstrzymania świata”.

Jest całkiem niemożliwe
Osiągnąć koniec świata idąc,
Ale nikt nie uciekł cierpieniu
Inaczej niż przez osiągnięcie końca świata.
To mędrzec, znawca świata
Który dostaje się na koniec świata i to on
Kto przeżył święte życie,
Znając koniec świata, jest spokojnym
I bez nadziei na ten świat czy następny. (S2:36; A4:46)

Jako, że nastąpił koniec świata, w rzeczywistości i zgodnie z prawdą Tathagata, arahat jest nie do znalezienia tutaj i teraz.

Mnisi, kiedy świadomość mnicha jest tak wyzwolona, bogowie z Indrą i Brahmą, Pajapati, gdy go poszukują, nie znajdują by świadomość Tathagaty miała coś za wspomaganie. Dlaczego tak jest? Tathagata nie jest już dłużej poznawalny tutaj i teraz, powiadam. M 22

Ale … zwykły człowiek nadaj żyje w swoim świecie, i może, jeżeli ma wystarczająco dużo szczęścia, spotkać arahata. To co widzi w swoim świecie zwykły człowiek, patrząc na arahata, jest pięcioma agregatami – bez upadana. Innymi słowy, widzi on jednostkę bez osobowości. Człowieka Nikt. Ciekawe pytanie, jak pisze Liggotti o zwykłym człowieku:

Ale logika nie jest w stanie egzorcyzmować tego „ja”, które patrzy się na ciebie z lustra … CATHR

Jednak proces dezidentyfikacji i widzenia wszystkich agregatów tak: „To nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja”, jest w stanie egzorcyzmować to „ja”. A pytanie jest takie, kiedy te egzorcyzmy zakończą się sukcesem, co to jest, co patrzy, co słucha, oczami i uszami arahata? Ale to pytanie na poziomie werbalnym wpada w sprzeczność, gdyż zadając go użyliśmy słowa „jest” zakładające istnienie, nierozerwalne związane z procesem identyfikacji. Zresztą po co zadawać sobie takie pytania? Czy nie lepiej podjąć się procesu dezidentyfikacji wiodącego do bezpośredniej wiedzy, gdzie takie pytania już nie powstają?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.