Aby coś osiągnąć trzeba mieć już pewne rozeznanie, czym właściwie jest to do czego dążymy. Taka wiedza jest niezbędna, jeżeli chcemy uniknąć rozczarowania. Zaletą islamu jest to, że obiecane dziewice, są obiecane w przyszłym życiu, co tym samym niweluje niebezpieczeństwo rozczarowania w tym życiu. W Dhammie jednakże, której cechą jest to, że jest widoczna tutaj i teraz, od początku musimy sobie zdawać sprawę do czego dążymy. I tak na przykład jedną z cech arahata jest pełna i totalna impotencja. Jak sądzę są pewni „buddyści” którzy błędnie klasyfikują impotencję jako rzecz negatywną. Nie każdy ma tak jasną wizję jak Cioran:
„Gdyby impotenci wiedzieli, jak bardzo po macierzyńsku potraktowała ich natura, błogosławiliby sen gruczołów i zachwalali go na każdym rogu ulicy”.
Czy Gomez Davila: „Z tym, który nie widzi nieuleczalnej nikczemności erotyzmu, nie warto poruszać nawet tematu erotyki”.
Jeżeli jednak ktoś ma wątpliwości, i impotencja mimo wszystko jawi mu się jako dziwaczny efekt praktyki, powinien sobie uprzytomnić jedną sprawę. Jest coś takiego jak właściwy pogląd, i jest on całkowicie poza zasięgiem zwykłego człowieka. Zatem jest naturalne, że zwykły człowiek, rozpoczynający studiowanie Dhammy, znajdzie w Suttach wiele rzeczy, które trudno mu zaakceptować. A im bardziej błędny jest jego pogląd, tym tych rzeczy jest więcej. Budda jednak nie szuka jak największej ilości wyznawców, do czego prawdopodobnie obiecanie dziewic w raju by się przyczyniło, a naucza Prawdy, którą bezpośrednio poznał. Metoda praktyki jest zatem taka: tam gdzie widzę, że moje poglądy nie zgadzają się z Suttami, odpowiednio je modyfikuję, by były z nimi w zgodzie. Dzięki standardowi Dhammy, w ten sposób stopniowo oczyszczam się z błędnych poglądów.
Nie jest to bynajmniej to tym co robi znaczna część buddystów, którzy odwrotnie, manipulują tak Suttami, by zgadzały się one z ich poglądami. Można to robić na wiele sposobów. Albo zapominać o istnieniu Sutr, które bezpośrednio negują nasze poglądy, albo twierdzić, że te konkretnie Sutty nie pochodzą od Buddy, albo twierdzić, że dane słowo o konkretnym i jasno zdefiniowanym znaczeniu akurat w tej Sutrze znaczy co innego (i dziwnym zbiegiem okoliczności, znaczy dokładnie to co zgadza się z naszymi poglądami, albo … naprawdę ignoranci mający większe zaufanie do siebie niż do Dhammy, znajdują wiele sposobów na utrzymywanie poglądów które im odpowiadają, będących w sprzeczności z Dhammą, przy jednoczesnym twierdzeniu, że to właśnie jest Czysta i Prawowierna Dhamma. Pewna pani, Miranda Jakaśtam dowodzi, że tak naprawdę Budda osiągnął przebudzenie stosując praktyki tantryczne, jeszcze jako świecki w swych trzech pałacach.
Warto z odpowiednim dystansem obserwować wysiłki takich „buddystów”, gdyż mimo woli dostarczają oni oczywistego dowodu na geniusz Buddy, który w utrzymywaniu – upadana; fundamentalnym pojęciu w Dhammie – rozpoznawał specjalny i odrębny rodzaj utrzymywania, utrzymywanie poglądów … Niestety, trzeba już dysponować całkiem sporą inteligencji, by kierując się wiarą zaadoptować metodę czcigodnego Nanaviry: „Ja się mylę, Sutty mają rację”.
Dlatego też Budda używa języka fenomenologicznego. Jasne i precyzyjne opisy pozwalają inteligentnemu człowiekowi rozpoznać nadzwyczajną inteligencję mówcy i w akcie wiary zaufać mu tam, gdzie opisy rzeczywistości wychodzą poza możliwość natychmiastowej weryfikacji (znaczna część z takich opisów może zostać zweryfikowana wraz z praktyką).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.