wtorek, 25 czerwca 2013

Stachura i temporalne wyzwolenie umysłu

Choć trudno mi w to uwierzyć, jednak mój znajomy mający zajęcia ze studentami powiedział mi, że sporo młodych ludzi w ogóle nie wie, że był ktoś taki jak poeta Stachura. Zatem dla nieznających twórcy idei człowieka Nikt, polecam wypowiedź Herlinga-Grudzińskeigo na temat tego pisarza.

Nikt inteligentny nie będzie kwestionował, że Stachura przeszedł przez silne doświadczenie transformujące, w wyniku którego na jakiś czas stał się człowiekiem Nikt, który umarł na przeszłość i przyszłość, będąc mocno ustabilizowanym w wiecznym Teraz. Jednakże, jako że skończyło się to dla niego stanem psychotycznym i samobójstwem, całkiem naturalne jest zakładanie, że cała ta iluminacja była tylko pierwszym etapem choroby. Ale wcale tak nie musiało być. Schizofrenicy mają swoje iluminacje, jednak takie doświadczenie jak to opisał Stachura, bynajmniej nie jest częstym zjawiskiem.

Równie dobrze mogło to być coś takiego co Sutty opisują jako temporalne wyzwolenie umysłu. Niestety nie wiemy zbyt wiele o tym fenomenie, na przykład Sutty nie określają jasno i precyzyjnie czy przejście tego doświadczenia jest dostępne puthujjanie i może pozostawić jego ignorancję nienaruszoną, czy też jest ono związane z pojawieniem się oka Dhammy. Temporalne wyzwolenie umysłu jest wspominane w Suttach w paru miejscach, a najobszerniej jest potraktowane przez Suttę opisującą mnicha Godhika, który wielokrotnie osiągał temporalne wyzwolenie umysłu i za każdym razem je tracił, i w końcu zniecierpliwiony tym faktem, popełnił samobójstwo zanim zdążył je utracić ponownie.

Jak było ze Stachurą, tego oczywiście nie możemy być pewni, możemy tylko wysuwać hipotezy, w oparciu o nasze zrozumienie Dhammy, bazując na tym, co wiemy o Suttach i co wiemy o Fabula Rasie, gdzie Stachura pozwolił się wypowiadać człowiekowi Nikt. Co przemawia za tą drugą możliwością? Tu pozwolę sobie zacytować czcigodnego Nanamoli:

Ludzie wydają się podchodzić do religii z jednego z dwóch powodów lub obu zmieszanych razem: Są poruszeni albo przez chęć odkrycia prawdy (pozostawiając to niejasne słowo niewyjaśnionym tutaj) lub przez potrzebę znalezienia usprawiedliwienia dla predylekcji. Z tych pierwszych, wybitnym przykładem jest prawdopodobnie Kierkegaard. Drugi jest znacznie bardziej pospolity. W sobie odnajduję elementy obu. Być może te dwa łączą się w niekompatybilności dwóch linii co spotykają się u kąta prostego i z tego punktu spotkania, pewni udają się w jednym a inni w drugim kierunku.

Bez wątpienia Stachura należał do rzadkiego gatunku poszukiwaczy Prawdy, żył intensywnie i autentycznie. Większość ludzi szuka w religii bezpieczeństwa, co praktycznie eliminuje ich jako poszukiwaczy Prawdy. Oczywiście z ich perspektywy takie pełzanie przy gruncie jest bezpieczne, gdyż im wyższe są nasze aspiracje, im wyżej się wespniemy, tym boleśniejszy może być nasz upadek. Jednak ludzie ci nie widzą, że ten stan przygruntowego pełzania jest niczym innym jak samą esencją upadku i jakkolwiek niebezpiecznym wydaje się skok w nieznane, trzeba taką próbę podjąć. Zapytany o takie o niebezpieczeństwo Nisargadatta Maharaj odpowiedział, że jest to martwienie się o zagrożenie jakie niosą w sobie zapałki gdy tymczasem płonie cały dom.

Stachura podjął takie ryzyko i wcale nie jest takie jasne, że należy uznać go za przegranego. Z pewnością przecenił swój stan, jednak to co większość uznało za jego tragiczny koniec, mogło być – używając terminologi giełdowej – korektą po wybiciu się w górę ze stanu puthujjany.

Czy Stachura zerwał się z uwięzi Mary Złego? By wyrobić sobie zadnie na ten temat, warto zajrzeć, czy to po raz pierwszy, czy też odświeżając sobie, do Fabula Rasy. Sam nie podążę za tą rekomendacją, ale to tylko dlatego, że nie mam dostępu do tej książki, a byłoby interesujące porównać swe obecne wrażenie z tymi sprzed dwudziestu paru laty.

Jeżeli Stachura pozostał bez wglądu w Cztery Szlachetne Prawdy, to rzeczywiście możemy mówić o jego tragicznym końcu, nie zapominając jednak, że każda śmierć tego, który urodził się i umarł jako puthujjana jest tragiczna. I właściwie większość ludzi kończy w taki sposób. Jak mówi Gomez Davila: "Tylko nieliczni nie kończą prowadzeni za uzdę do stajni". Czemu tak się dzieje? To już wyjaśnił czcigodny Nanamoli, poszukiwanie Prawdy nie jest ulubionym ludzki zajęciem. Wrodzona tendencja do myślenia w kategoriach „ja i moje” u większości ludzi przeważa nad chęcią poznania.

Kiedy domyślamy się zakresu tego, co wrodzone, zdajemy sobie sprawę, że pedagogika jest techniką dotyczącą spraw niższego rzędu.
Uczymy się tylko my, którzy narodziliśmy się by wiedzieć.

Gomez Davila

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.