niedziela, 9 czerwca 2013

Wiara jako wyznacznik inteligencji


Są różne testy mające na celu zbadanie naszej inteligencji. Jak to zostało wyjaśnione gdzie indziej jedyną rzeczywistą i prawdziwą inteligencją jest inteligencja głęboko osadzona korzeniami w egzystencji ludzkiej, czy szerzej w życiu, gdzie podstawowa teleologia jakiej podlegają czujące istoty to dążenie do uniknięcia cierpienia i osiągnięcie przyjemności. Inteligencja ariya dzięki której nie tylko rozpoznajemy cierpienie, ale potrafimy osiągnąć sukces w naszych odwiecznych poszukiwaniach trwałej przyjemności, jest tym rodzajem inteligencji, jakim chciałby być obdarzony każdy człowiek, gdyby oczywiście w pełni rozumiał teleologiczną strukturę doświadczenia, oraz swą rzeczywistą sytuację.

Jak słusznie zauważa Gomez Davila:

Zrozumienie zwykle polega na zrozumieniu, że nie rozumieliśmy tego co uważaliśmy za zrozumiałe.

Pytanie jest takie, czy rozumiemy rolę wiary w doświadczeniu? Brak zrozumienia tego problemu sprawia, że większość ludzi kręci się tylko w kółko jak pies goniący za swym ogonem, z każdym dniem zbliżając się do śmierci ciała. Po której skasuje się im pamięć i od nowa przystąpią do odpowiedzi na ważne egzystencjalne pytania. Albo też po wyjściu z założenia, że nie ma ważnych egzystencjalnych pytań, oddadzą się zmysłowej gratyfikacji. Co z najwyższym prawdopodobieństwem większość tak czy tak teraz robi. Jak mawia wspomniany już Gomez Davila: „Niemożliwe jest przekonanie głupca, że istnieją przyjemności wyższe niż te, które dzielimy z innymi zwierzętami”. Powstaje jednak pytanie, czy głupiec oddając się bezrefleksyjnie zmysłowym przyjemnościom słusznie wierzy, że może sobie na to pozwolić i takie działanie jest etycznie neutralne? Czy ludzie mądrzy, utrzymujący celibat mają rację, wierząc, że jest to działanie jak najbardziej dla nich korzystne, poza faktem, że właściwie utrzymywany celibat daje przyjemność widzialną tutaj i teraz?

Przede wszystkim, odnośnie wiary, ustalmy jedną rzecz. Jak pisze czcigodny Nanamoli:

Nie jestem tak bardzo zainteresowany argumentami, że powinno się wierzyć w to czy tamto, albo nie wierzyć w to – ale raczej faktem, że człowiek jest zmuszany przez sama naturę doświadczenia by wierzyć lub nie wierzyć (co jest tylko odmianą wiary). Przyssawka ośmiornicy musi czegoś się chwytać.

I tak, nie wiemy czy istnieliśmy przed narodzinami, nie wiemy co się stanie z nami po śmierci, nie wiemy czy świat w którym żyjemy jest totalnym absurdem pogrążonym w chaosie, czy też jest strukturalnie uporządkowany i nasze działania mają etyczną ważność, rezultatem pewnych jest ból, rezultatem innych będzie przyjemność. Nie wiemy …

Długo by wyliczać to czego nie wiemy, tutaj ważne jest rozpoznanie, że jesteśmy ignorantami i w rzeczywistości nie wiemy specjalnie o co chodzi w życiu. Ale jakoś żyć trzeba – samo samobójstwo też jest aktem egzystencjalnym, podjęciem pewnego wyboru, o którym znowu nie wiemy jakie będą rezultaty, jedni mówią o pełnej anihilacji, drudzy straszą piekłem …Trzymając się tych dwóch postaw, możemy powiedzieć, że obie postawy są postawami wiary. Bardzo ważne jest, byśmy pamiętali o tym co powiedział czcigodny Nanamoli. Ateista nie ucieka bynajmniej od wiary. Jego przekonanie, że śmierć ciała jest końcem świadomego istnienia, jest tylko i wyłącznie wiarą.

I tu ważna obserwacja psychologiczna, mało inteligentni ludzie bardzo często zapominają, że wierzą, wmawiając sobie, że ich wiara jest bezpośrednią wiedzą. Staruszka szepcząca modlitwy w kościele bywa często lekceważona, jako zaślepiona wiarą, podczas gdy na poziomie egzystencjalnym, naukowiec zakładający, że świadomość jest wytworem mózgu, wychodząc z tego fundamentalnego założenia które pozostawia niezakwestionowane i oddając się swym badaniom, zrobił to w akcie wiary.

Ale czy zapominamy o tym, że wiara zastępuje nam wiedzę czy też nie, fakt jest taki, że w sytuacji nieobecności wiedzy, wiara pełni funkcję zastępczą. Większość naszych działań opiera się na wierze.

I tu dobrze będzie wspomnieć o dwóch fundamentalnych życiowych postawach, jakie zajmujemy. Jedna z nich to postawa aktora, druga to postawa obserwatora.

Aktor działa, i jest zainteresowany określonym celem. Nie bawi się w jakieś większe niuanse, i dopóki jego działanie przynosi zadowalające go rezultaty, działa. Taka postawa zakłada minimum refleksji.

Postawa obserwatora jest postawą bardziej refleksyjną, docieka on fundamentów, natury doświadczenia. Ta postawa jest rzadsza, ludziom łatwiej jest działać, gdy są pewni swego, dodatkowo nie tracą czasu na zbędne refleksje. No i oczywiście sceptycyzm nigdy nie był siłą napadową działań: Co? Jak? Dlaczego? Czy na pewno tak jest? Takie pytania zakłócają linię działania wprowadzając element niepewności i wątpliwości co do słuszności naszych działań.

Nie mniej choć większość ludzi preferuje postawę aktora, od czasu do czasu są oni zmuszeni do zaadoptowania postawy obserwatora. Za to oczywiście jest odpowiedzialny element ból/przyjemność. Gdy aktor spotyka się z przeszkodami, doznaje niepowodzeń w swych działaniach, gdy rezultaty są odmienne od oczekiwanych, wymusza to na nim głębszą refleksję, co do natury samego doświadczenia.

Warto zwrócić uwagę na jedną sprawę w dialektyce aktor - obserwator. Postawa obserwatora, zakłóca linię działania. Z kolei bez zaadoptowania postawy obserwatora, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że nasze działanie będzie miało nieoczekiwane przez nas, bolesne konsekwencje. Jak wprowadzić tu harmonię?

Otóż wydaje się, że na pierwszym etapie, wskazana jest preferencja postawy obserwatora. Wpierw musimy jasno i precyzyjnie rozpoznać jaka linia działania jest właściwa. Przekładając to na terminy egzystencjalne, powinno się powiedzieć: jaka linia działania jest godna tego byśmy pokładali w niej wiarę.

Jednak jeżeli osiągniemy w tym sukces, właściwie rozpoznając jakich działań należy się podjąć a jakich unikać, dalsze trzymanie się postawy obserwatora będzie przeszkodą. Np jestem gdzieś w Polsce, w lesie, i chcę się dostać do najbliższej miejscowości. Zastanawiam się, używam mapy, kompasu. Po gruntownym rozpoznaniu, zadecydowałem, że ten a ten kierunek jest właściwy i jestem tego pewien. Skoro tak, to najszybciej dojdę przed nocą do wioski jeżeli zdecydowanie udam się w tamtą stronę. Jeżeli co jakiś czas będą ogarniały mnie wątpliwości, będę sięgał po mapę i ponownie się zastanawiał, opóźni to moją wędrówkę i może być i tak, że zastanie mnie w lesie noc. Ten przykład, dany dla ilustracji blokującej działanie postawy obserwatora, jest też jednocześnie ostrzeniem, gdyż jak wielu ludzi idzie pewnie w wyznaczonym przez siebie kierunku, tylko po to by na końcu zetknąć się z rozczarowaniem? Jednak naszą intencją było oddanie sytuacji, gdy rzeczywiście nasza wiara została odpowiednio położona, w takim wypadku sceptycyzm obserwatora jest niewątpliwa przeszkodą.

Przenosząc te skromne rozważania na płaszczyznę praktyki buddyjskiej, jeżeli mieliśmy na tyle inteligencji by zainteresować się Nauką Buddy, to tylko o nas dobrze świadczy. Jednakże Nauka Buddy zaleca pewne bardzo konkretne i bardzo intensywne działania. I tu nasz trening powinien polegać na usuwaniu sceptycyzmu i postawy obserwatora, z przejściem na postawę działającego. Medytacja może oczywiście pomóc nam zdobyć jakieś osobiste doświadczenie, dzięki któremu nasza wiara w Sutty zwiększy się ale … Powinno być dla nas jasne, że ten który nie ma już odpowiedniej wiary na początku, nie da rady medytować po szesnaście godzin dziennie i prędzej czy później zrezygnuje z treningu, jak daleko nie szukając S. Batchelor, który przez jakiś czas próbował swych sił jako buddyjski mnich.

Człowiek ten obecnie naucza jakiejś dziwnej krzyżówki, przy której nawet słynne skrzyżowanie jabłonki z psem, Łysenki, nie wydaje się aż tak dziwaczną propozycją. Połączenie Dhammy z brakiem wiary w odrodziny to oczywiście totalny absurd, i ten kto jest zainteresowany takimi ideami, daje jasne świadectwo swej inteligencji.

Prawdopodobnie nie jest rozumiana jedna sprawa. Większość ludzi żyje w sposób nieautentyczny, uciekając od odpowiedzialności za swoją egzystencję. Dla takich ludzi, negowanie Sutr może być przejawem zdrowego sceptycyzmu. Jednakże na poziomie egzystencjalnym idee mają swoje znaczenie, działania mają swoje konkretne rezultaty i nie ma ucieczki przed odpowiedzialnością za działania i przed rezultatami naszych działań. I czy rzeczywiście negowanie Sutr jest tylko niewinnym sceptycyzmem? Jeżeli ktoś przekazuje mi informację i ja w to nie wierzę, to innymi słowy wierzę, że ten ktoś jest kłamcą, albo przynajmniej głupcem, z wielkim namaszczeniem objawiającym mi swe złudzenia jak najczystszą prawdę. Innymi słowy albo wierzę że Sutty mówią prawdę, albo wierzę, że Sutty kłamią. Albo zawieszam osąd. W tym wypadku podejrzewam Sutty o kłamstwo. A w samsarze jest tak, że nawet oskarżenie niewinnego zwykłego człowieka o kłamstwo, będzie miało bolesne rezultaty, a co dopiero oskarżanie o kłamstwo teksty, zawierające Czystą Prawowierną Dhammę, dzięki której możemy uwolnić się od cierpienia. Z tym, że oczywiście zapętlam się tym ostrzeżeniem, bo trudno zakładać by ten kto nie wierzy w odrodziny, akurat specjalnie przestraszył się konsekwencji swych działań czekających na niego po śmierci:) Jednak, jakąkolwiek z tych postaw wybiorę, będzie to egzystencjalny akt wiary, do którego zostałem zmuszony. Skoro już zetknąłem się z Nauką Buddy, muszę dokonać wyboru jaką postawę wobec niej zaadoptuję, i dokonam tego wyboru kierowany wiarą.

Podsumowując, inteligencja ariya obejmuje zrozumienie tego, że w sytuacji gdzie dominuje ignorancja, a to sytuacja każdego zwykłego człowieka, wiara jest niezbędnym i nieuniknionym narzędziem na które jesteśmy skazani. Nie jest ona oczywiście czymś absolutnym i powinna być użyta do wsparcia działań, które pozwolą nam się przemieścić z obszarów ignorancji w rejony bezpośredniej wiedzy.

I tak, podjęcie buddyjskiej praktyki, odejście w bezdomność jest bez wątpienia aktem wiary. Z drugiej strony, mamy tych, poddających w wątpliwość słowa Buddy. Jak najbardziej jest możliwe, że Batchelor jest mądrzejszy niż Budda. Nie wiedząc tego, pozostaje nam wiara. I tu wychodzi w grę nasza inteligencja, mądrzy ludzie wierzą w całkiem inne rzeczy niż głupcy. Wiara ariya to pokładanie wiary w to co właściwie opisuje naturę rzeczywistości i nie przyniesie nam rozczarowania, gdy kierowani wiarą, podejmiemy odpowiednie działania.

I ostatnia uwaga. Omawialiśmy tu wiarę jako pojęcie egzystencjalne, przekładające się na odpowiednią linię działania. Werbalna deklaracja wiary, bywa myląca, dopiero przez swoje działania ludzie naprawdę pokazują w co wierzą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.