Są różne testy mające na celu
zbadanie naszej inteligencji. Jak to zostało wyjaśnione gdzie
indziej jedyną rzeczywistą i prawdziwą inteligencją jest
inteligencja głęboko osadzona korzeniami w egzystencji ludzkiej,
czy szerzej w życiu, gdzie podstawowa teleologia jakiej podlegają
czujące istoty to dążenie do uniknięcia cierpienia i osiągnięcie
przyjemności. Inteligencja ariya dzięki której nie tylko
rozpoznajemy cierpienie, ale potrafimy osiągnąć sukces w naszych
odwiecznych poszukiwaniach trwałej przyjemności, jest tym rodzajem
inteligencji, jakim chciałby być obdarzony każdy człowiek, gdyby
oczywiście w pełni rozumiał teleologiczną strukturę
doświadczenia, oraz swą rzeczywistą sytuację.
Jak słusznie zauważa Gomez Davila:
Zrozumienie zwykle polega na
zrozumieniu, że nie rozumieliśmy tego co uważaliśmy za
zrozumiałe.
Pytanie jest takie, czy rozumiemy rolę
wiary w doświadczeniu? Brak zrozumienia tego problemu sprawia, że
większość ludzi kręci się tylko w kółko jak pies goniący za
swym ogonem, z każdym dniem zbliżając się do śmierci ciała. Po
której skasuje się im pamięć i od nowa przystąpią do odpowiedzi
na ważne egzystencjalne pytania. Albo też po wyjściu z założenia,
że nie ma ważnych egzystencjalnych pytań, oddadzą się zmysłowej
gratyfikacji. Co z najwyższym prawdopodobieństwem większość tak
czy tak teraz robi. Jak mawia wspomniany już Gomez Davila:
„Niemożliwe jest przekonanie głupca, że istnieją przyjemności
wyższe niż te, które dzielimy z innymi zwierzętami”. Powstaje
jednak pytanie, czy głupiec oddając się bezrefleksyjnie zmysłowym
przyjemnościom słusznie wierzy, że może sobie na to pozwolić i
takie działanie jest etycznie neutralne? Czy ludzie mądrzy,
utrzymujący celibat mają rację, wierząc, że jest to działanie
jak najbardziej dla nich korzystne, poza faktem, że właściwie
utrzymywany celibat daje przyjemność widzialną tutaj i teraz?
Przede wszystkim, odnośnie wiary,
ustalmy jedną rzecz. Jak pisze czcigodny Nanamoli:
Nie jestem tak bardzo
zainteresowany argumentami, że powinno się wierzyć w to czy tamto,
albo nie wierzyć w to – ale raczej faktem, że człowiek jest
zmuszany przez sama naturę doświadczenia by wierzyć lub nie
wierzyć (co jest tylko odmianą wiary). Przyssawka ośmiornicy musi
czegoś się chwytać.
I tak, nie wiemy czy
istnieliśmy przed narodzinami, nie wiemy co się stanie z nami po
śmierci, nie wiemy czy świat w którym żyjemy jest totalnym
absurdem pogrążonym w chaosie, czy też jest strukturalnie
uporządkowany i nasze działania mają etyczną ważność,
rezultatem pewnych jest ból, rezultatem innych będzie przyjemność.
Nie wiemy …
Długo by wyliczać to
czego nie wiemy, tutaj ważne jest rozpoznanie, że jesteśmy
ignorantami i w rzeczywistości nie wiemy specjalnie o co chodzi w
życiu. Ale jakoś żyć trzeba – samo samobójstwo też jest aktem
egzystencjalnym, podjęciem pewnego wyboru, o którym znowu nie wiemy
jakie będą rezultaty, jedni mówią o pełnej anihilacji, drudzy
straszą piekłem …Trzymając się tych dwóch postaw, możemy
powiedzieć, że obie postawy są postawami wiary. Bardzo ważne
jest, byśmy pamiętali o tym co powiedział czcigodny Nanamoli.
Ateista nie ucieka bynajmniej od wiary. Jego przekonanie, że śmierć
ciała jest końcem świadomego istnienia, jest tylko i wyłącznie
wiarą.
I tu ważna obserwacja
psychologiczna, mało inteligentni ludzie bardzo często zapominają,
że wierzą, wmawiając sobie, że ich wiara jest bezpośrednią
wiedzą. Staruszka szepcząca modlitwy w kościele bywa często
lekceważona, jako zaślepiona wiarą, podczas gdy na poziomie
egzystencjalnym, naukowiec zakładający, że świadomość jest
wytworem mózgu, wychodząc z tego fundamentalnego założenia które
pozostawia niezakwestionowane i oddając się swym badaniom, zrobił
to w akcie wiary.
Ale czy zapominamy o tym,
że wiara zastępuje nam wiedzę czy też nie, fakt jest taki, że w
sytuacji nieobecności wiedzy, wiara pełni funkcję zastępczą.
Większość naszych działań opiera się na wierze.
I tu dobrze będzie
wspomnieć o dwóch fundamentalnych życiowych postawach, jakie
zajmujemy. Jedna z nich to postawa aktora, druga to postawa
obserwatora.
Aktor działa, i jest
zainteresowany określonym celem. Nie bawi się w jakieś większe
niuanse, i dopóki jego działanie przynosi zadowalające go
rezultaty, działa. Taka postawa zakłada minimum refleksji.
Postawa obserwatora jest
postawą bardziej refleksyjną, docieka on fundamentów, natury
doświadczenia. Ta postawa jest rzadsza, ludziom łatwiej jest
działać, gdy są pewni swego, dodatkowo nie tracą czasu na zbędne
refleksje. No i oczywiście sceptycyzm nigdy nie był siłą napadową
działań: Co? Jak? Dlaczego? Czy na pewno tak jest? Takie pytania
zakłócają linię działania wprowadzając element niepewności i
wątpliwości co do słuszności naszych działań.
Nie mniej choć większość
ludzi preferuje postawę aktora, od czasu do czasu są oni zmuszeni
do zaadoptowania postawy obserwatora. Za to oczywiście jest
odpowiedzialny element ból/przyjemność. Gdy aktor spotyka się z
przeszkodami, doznaje niepowodzeń w swych działaniach, gdy
rezultaty są odmienne od oczekiwanych, wymusza to na nim głębszą
refleksję, co do natury samego doświadczenia.
Warto zwrócić uwagę na
jedną sprawę w dialektyce aktor - obserwator. Postawa obserwatora,
zakłóca linię działania. Z kolei bez zaadoptowania postawy
obserwatora, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że nasze
działanie będzie miało nieoczekiwane przez nas, bolesne
konsekwencje. Jak wprowadzić tu harmonię?
Otóż wydaje się, że na
pierwszym etapie, wskazana jest preferencja postawy obserwatora.
Wpierw musimy jasno i precyzyjnie rozpoznać jaka linia działania
jest właściwa. Przekładając to na terminy egzystencjalne, powinno
się powiedzieć: jaka linia działania jest godna tego byśmy
pokładali w niej wiarę.
Jednak jeżeli osiągniemy
w tym sukces, właściwie rozpoznając jakich działań należy się
podjąć a jakich unikać, dalsze trzymanie się postawy obserwatora
będzie przeszkodą. Np jestem gdzieś w Polsce, w lesie, i chcę się
dostać do najbliższej miejscowości. Zastanawiam się, używam
mapy, kompasu. Po gruntownym rozpoznaniu, zadecydowałem, że ten a
ten kierunek jest właściwy i jestem tego pewien. Skoro tak, to
najszybciej dojdę przed nocą do wioski jeżeli zdecydowanie udam
się w tamtą stronę. Jeżeli co jakiś czas będą ogarniały mnie
wątpliwości, będę sięgał po mapę i ponownie się zastanawiał,
opóźni to moją wędrówkę i może być i tak, że zastanie mnie w
lesie noc. Ten przykład, dany dla ilustracji blokującej działanie
postawy obserwatora, jest też jednocześnie ostrzeniem, gdyż jak
wielu ludzi idzie pewnie w wyznaczonym przez siebie kierunku, tylko
po to by na końcu zetknąć się z rozczarowaniem? Jednak naszą
intencją było oddanie sytuacji, gdy rzeczywiście nasza wiara
została odpowiednio położona, w takim wypadku sceptycyzm
obserwatora jest niewątpliwa przeszkodą.
Przenosząc te skromne
rozważania na płaszczyznę praktyki buddyjskiej, jeżeli
mieliśmy na tyle inteligencji by zainteresować się Nauką Buddy,
to tylko o nas dobrze świadczy. Jednakże Nauka Buddy zaleca pewne
bardzo konkretne i bardzo intensywne działania. I tu nasz trening
powinien polegać na usuwaniu sceptycyzmu i postawy obserwatora, z
przejściem na postawę działającego. Medytacja może oczywiście
pomóc nam zdobyć jakieś osobiste doświadczenie, dzięki któremu
nasza wiara w Sutty zwiększy się ale … Powinno być dla nas
jasne, że ten który nie ma już odpowiedniej wiary na początku,
nie da rady medytować po szesnaście godzin dziennie i prędzej czy
później zrezygnuje z treningu, jak daleko nie szukając S.
Batchelor, który przez jakiś czas próbował swych sił jako
buddyjski mnich.
Człowiek ten obecnie
naucza jakiejś dziwnej krzyżówki, przy której nawet słynne
skrzyżowanie jabłonki z psem, Łysenki, nie wydaje się aż tak
dziwaczną propozycją. Połączenie Dhammy z brakiem wiary w odrodziny to
oczywiście totalny absurd, i ten kto jest zainteresowany takimi
ideami, daje jasne świadectwo swej inteligencji.
Prawdopodobnie nie jest
rozumiana jedna sprawa. Większość ludzi żyje w sposób
nieautentyczny, uciekając od odpowiedzialności za swoją
egzystencję. Dla takich ludzi, negowanie Sutr może być przejawem
zdrowego sceptycyzmu. Jednakże na poziomie egzystencjalnym idee mają
swoje znaczenie, działania mają swoje konkretne rezultaty i nie ma
ucieczki przed odpowiedzialnością za działania i przed rezultatami
naszych działań. I czy rzeczywiście negowanie Sutr jest tylko
niewinnym sceptycyzmem? Jeżeli ktoś przekazuje mi informację i ja
w to nie wierzę, to innymi słowy wierzę, że ten ktoś jest
kłamcą, albo przynajmniej głupcem, z wielkim namaszczeniem
objawiającym mi swe złudzenia jak najczystszą prawdę. Innymi
słowy albo wierzę że Sutty mówią prawdę, albo wierzę, że
Sutty kłamią. Albo zawieszam osąd. W tym wypadku
podejrzewam Sutty o kłamstwo. A w samsarze jest tak, że nawet
oskarżenie niewinnego zwykłego człowieka o kłamstwo, będzie
miało bolesne rezultaty, a co dopiero oskarżanie o kłamstwo
teksty, zawierające Czystą Prawowierną Dhammę, dzięki której
możemy uwolnić się od cierpienia. Z tym, że oczywiście zapętlam
się tym ostrzeżeniem, bo trudno zakładać by ten kto nie wierzy w
odrodziny, akurat specjalnie przestraszył się konsekwencji swych
działań czekających na niego po śmierci:) Jednak, jakąkolwiek z
tych postaw wybiorę, będzie to egzystencjalny akt wiary, do którego
zostałem zmuszony. Skoro już zetknąłem się z Nauką Buddy, muszę
dokonać wyboru jaką postawę wobec niej zaadoptuję, i dokonam tego
wyboru kierowany wiarą.
Podsumowując,
inteligencja ariya obejmuje zrozumienie tego, że w sytuacji gdzie
dominuje ignorancja, a to sytuacja każdego zwykłego człowieka,
wiara jest niezbędnym i nieuniknionym narzędziem na które jesteśmy
skazani. Nie jest ona oczywiście czymś absolutnym i powinna być
użyta do wsparcia działań, które pozwolą nam się przemieścić
z obszarów ignorancji w rejony bezpośredniej wiedzy.
I tak, podjęcie
buddyjskiej praktyki, odejście w bezdomność jest bez wątpienia
aktem wiary. Z drugiej strony, mamy tych, poddających w wątpliwość
słowa Buddy. Jak najbardziej jest możliwe, że Batchelor jest
mądrzejszy niż Budda. Nie wiedząc tego, pozostaje nam wiara. I tu
wychodzi w grę nasza inteligencja, mądrzy ludzie wierzą w całkiem
inne rzeczy niż głupcy. Wiara ariya to pokładanie wiary w to co
właściwie opisuje naturę rzeczywistości i nie przyniesie nam
rozczarowania, gdy kierowani wiarą, podejmiemy odpowiednie
działania.
I ostatnia uwaga.
Omawialiśmy tu wiarę jako pojęcie egzystencjalne, przekładające
się na odpowiednią linię działania. Werbalna deklaracja wiary,
bywa myląca, dopiero przez swoje działania ludzie naprawdę
pokazują w co wierzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.