Nie wiem jak teraz, czy zwrot ten
jeszcze funkcjonuje, kiedyś oznaczał on kogoś kto był pod wpływem
narkotyków, czy też w stanie psychozy. Innymi słowy nie miał
pełnego kontaktu z rzeczywistością tutaj i teraz. Jednakże gdy
się zastanowimy, całkiem sporo ludzi jest na pełnym odlocie,
pogrążonych w swych mentalnych światach, które w mniejszym lub
większym stopniu odbiegają od rzeczywistości. Jest pewien typ
umysłowości, mający tendencję do uciekania od poważnych
problemów egzystencjalnych w myśl spekulacyjną czy ściśle
logiczną. Cóż w tym złego, może ktoś zapytać. Logika jako
taka, zajmuje się spójnością mowy, rzeczą dla inteligentnego
człowieka niezbędną. Jednakże problemy egzystencjalne, takie jak
ból, lęk, strach, trwoga, rozpacz, wykraczają poza obszar logiki.
Trzymanie się ściśle obszaru logicznego to zapominanie o tym, że
chcąc nie chcąc funkcjonuje się także jako istniejąca,
egzystująca osoba. Nanamoli Thera daje przykład takiego
„odlotowca”:
Mało jest prawdziwego filozoficznego ducha u Tomasza z Akwinu. Inaczej niż Platon i Sokrates, nie podąża on za argumentem, gdziekolwiek by ten argument nie prowadził. Nie angażuje się on w dociekania rezultatu których nie może poznać z wyprzedzeniem. Zanim zacznie filozofować, już zna prawdę a jest ona zdeklarowana w wierze katolickiej. Jeżeli może on znaleźć jawnie racjonalne argumenty na pewne części wiary, tym lepiej, jeżeli nie może, potrzebuje tylko zwrócić się ku objawieniu”. Bertrand Russel “Historia Zachodniej Filozofii”
Ten krytycyzm jest doskonały gdy dociekania pozostają tylko w obrębie królestwa idei i nie mają swego odpowiednika w działaniu, lub podczas gdy takie odpowiadające temu działanie może być zawsze porzucone zanim nie przyniesie nieprzyjemnych konsekwencji. Koniec tego może być albo interesujący albo i nudny, ale nie zniszczy on działającego. Lecz kurs działania płynie jak rzeka i nie ma tu przestoju nawet na sekundę. Jeżeli ten kurs jest ukierunkowany, jest już trudno czy nawet niemożliwe zawrócić z powrotem. Nanamoli Thera
Innym przykładem może być
Bodhisattwa Awalokiteśwara, znany buddystom Zen, wygłaszający
nauki typu: Nie ma cierpienia, nie ma powstania cierpienia, nie ma
nibbany, nie ma drogi do nibbany.
Słowo nibbana w wykonaniu tego
Bodhisattwy, zostało przekształcone w propozycję logiczną, a tą można sobie zanegować jeżeli ma się na to ochotę. Ale za
słowem nibbana kryje się konkretna rzeczywistość, doświadczenie
Buddy, którym dzieli się on z nami, byśmy mogli doświadczyć to
samo co i on, oczywiście jeżeli podejmiemy stosowny wysiłek. Na
czym polega ten wysiłek? Właśnie na zrozumieniu cierpienia, gdyż
za słowem cierpienie kryje się rzeczywiste doświadczenie, nasze
doświadczenie zwykłych ludzi, wraz z jego bólem, lękiem,
strachem, trwogą, rozpaczą. Cierpienie jest prawdą naszej
egzystencji i tylko ktoś na sporym odlocie może sobie pozwolić na
jego negację.
Zatem w Nauce Buddy praktykuje się po
to by zrozumieć cierpienie, porzucić powstanie cierpienia,
zrealizować wstrzymanie cierpienia, rozwinąć drogę prowadzącą
do wstrzymania cierpienia. Cztery Szlachetne Prawdy, tkwią głęboko
swymi korzeniami na poziomie egzystencjalnym, właśnie na tym planie
na którym na co dzień żyjemy, choć z którego mamy często chęć
uciec w różne mentalne konstrukcje. Jednakże prędzej czy później
odpowiednio silny ból, fizyczny czy mentalny, sprowadzi nas na
miejsce z którego próbowaliśmy uciec, ale wtedy może być już za
późno na praktykowanie Nauki Buddy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.