Trudno nie zgodzić się ze Stanisławem Mackiewiczem, że „dopiero Ania w czasie swego czternastoletniego małżeństwa z Dostojewskim stworzyła uprzednio kaleczonemu i poniewieranemu geniuszowi pisarza możliwość owocowania". Anna Grigoriewna, dwudziestoletnia dziewczyna w chwili ślubu z czterdziestopięcioletnim Dostojewskim, zastanawiała się w wiele lat po śmierci męża i na krótko przed własną, jako stara już kobieta, nad „swoistą zagadką": co sprawiło, że Dostojewski nie tylko ją kochał i szanował, lecz „niemal ubóstwiał", jakby była „istotą niezwykłą, stworzoną specjalnie dla niego"?
Przecież w rzeczywistości niczym się nie wyróżniała, „ani urodą, ani talentem, ani szczególnie rozwiniętym umysłem". A że ubóstwiał i uwielbiał, to pewne: „Ludzie, którzy czytali listy mojego niezapomnianego męża do mnie, nie będą moich słów uważali za samochwalstwo". Miała rację. Nie dostałem jeszcze z Warszawy wielkiego tomu Listów Dostojewskiego w opracowaniu Zbigniewa Podgórca i Ryszarda Przybylskiego, ale wyszedł świeżo we Włoszech tomik samych tylko listów do Ani, Lettere ad Anja. Więc miała rację: ubóstwiał, uwielbiał, nazywał „bożyszczem, najpiękniejszym aniołem, królową, mędrczynią, złotym skarbem", czasami nawet nie umiał w tym adoracyjnym rozdygotaniu uniknąć żenujących i komicznych trochę ekscesów, których część nie dotarła do potomności wymazana ręką Ani.
Za co należy jej się wdzięczność.
Dostojewski pisarz, a nie jedynie mąż na klęczkach, dochodzi w tomiku do głosu dwukrotnie. Na początku, zaraz po ślubie, gdy dorywa się znów do ruletki i opisuje Ani huśtawkę nałogu. Na końcu, w maju 1880 roku, czyli osiem miesięcy przed śmiercią, gdy codziennie wysyła do żony sprawozdania z Moskwy, gdzie w ramach obchodów puszkinowskich posadzono go prawie na tronie literatury rosyjskiej i obwołano „prorokiem". Są to jak gdyby klamry życia z Anią.
W roku 1880 zatem jest czczony, wychodzą Bracia Karamazow, sytuacja materialna rodziny stabilizuje się, można nareszcie odsapnąć. I wtedy właśnie pisze w sierpniu z letniska zaskakujący (dla mnie) list do Ani, ostatni w tomiku:
Dziś przeczytałem w gazecie, wiadomość zatelegrafowano z Jarmarku w Niżegorodzie, że powiesił się tam, w swoim składzie futer, kupiec z Petersburga, niejaki Grigorij Pawłowicz Zizerin. Przyjechał na Jarmark. Zdaje się, że nasze futra przechowujemy latem u Zizerina (zresztą nie wiem). Jeśli są u Zizerina, to czy to nie ten? Na pewno powiesił się z powodu złych interesów. W takim razie uważajmy, żeby nam nie przepadły futra. Jeśli ten list zastanie cię w Petersburgu, nie mogłabyś iść do Zizerina i sprawdzić?
Dość osobliwy efekt wywołują te słowa pod piórem pisarza, któremu przypisywano wyjątkową, bliską prostracji, wrażliwość na wszelkie wypadki samobójstwa. Wygasało coś w sercu Dostojewskiego, okadzanego „proroka", pisarza i człowieka w apogeum, szczęśliwego męża i ojca?
Herling-Grudziński
Dziennik pisany nocą
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.