Zdaniem Weil nawiązanie łączności z Bogiem wymaga spełnienia pewnych warunków. Jednym z nich jest dla niej uwaga. Uwagę trzeba wykształcać w sobie i ćwiczyć, żeby otworzyć się na możliwość łaski, na obecność Boga. „Absolutnie niczym nie zmącona uwaga jest modlitwą”[188]. Uwaga wymaga aktywnego oczekiwania, nadziei. W momencie gdy osiągamy pustkę, wlewa się w nas boska obecność. Jesteśmy równocześnie opustoszali i wypełnieni.
Weil lekceważy wyobraźnię, uważa ją za przeciwieństwo uwagi. „Wyobraźnia pracuje nieustannie nad zatykaniem najmniejszych bodaj szczelin, przez które mogłaby się przedostać łaska”[189]. Według Weil wyobraźnia skupia się na jestestwie człowieka, czym zamyka drogę Bogu. Tymczasem, twierdzi, uwaga wobec niezgłębionej rzeczywistości wymaga, byśmy oderwali się od pragnień i lęków. „Musimy próbować uleczyć nasze wady uwagą, nie wolą”. Nie odpowiadało to Czapskiemu, dla którego zarówno wyobraźnia, jak i wola miały decydujące znaczenie. Uważał, że wola go ocaliła, wyrwała z atonii, z bezwładu. Wierzył Weil na słowo, ale wiedział, że nią też powodowała wola i że jej nakazy są znakami ostrzegawczymi zarówno dla niej, jak i dla jej czytelników.
Dla Simone Weil doskonałość życia duchowego zakładała zgodę na to, by być niczym. Rolą wyobraźni jest zaś tworzenie czegoś. „Wyobraźnia, która wypełnia pustkę, jest ze swojej natury kłamliwa”[190]. Francuska myślicielka opisuje wyobraźnię jako combleuse du vide, wypełnianie pustki, dzięki której Bóg może się do nas zbliżyć. „Bóg jest naprawdę obecny we wszystkim, czego nie zasłania wyobraźnia”. Czapski, dla którego wyobraźnia była tchnieniem i esencją życia, walczył z radykalizmem Weil. Jak mógł zaakceptować myśl o wyrzeczeniu się wyobraźni, a co za tym idzie, sztuki? Mimo to potrafił dostrzec w uwadze, której znaczenie tak podkreślała, ten sam stan, z którym siadał do rysowania, swej codziennej modlitwy, do której przystępował z wiarą równie silną jak ta, z jaką podchodził do wszystkich innych drogich mu zajęć. Wyobraźnia, wyrażająca się w rysowaniu, pomogła mu przetrwać. Pełen zrozumienia dla drogiej Simone Weil idei pokory, czuje opór wobec jej upartej pochwały ascezy. Irytuje go ona w czasie, gdy właściwie nie maluje, a tylko marzy o powrocie do malowania. Czy sztuka rzeczywiście może być marnością, złudzeniem, przeszkodą na drodze ku łasce Bożej?
Blaise Pascal, autorytet Simone Weil, myślał tak z pewnością, a ona podążała bardzo ściśle wytyczoną przez niego drogą do wiedzy i wiary. Weil szukała w nim „tego wyższego królestwa, do którego wchodzą tylko ludzie prawdziwie wielcy i w którym mieszka prawda”[191]. Pascal, podobnie jak ona, doznał nawrócenia religijnego. Weil patrzyła na Pascala jak na mistrza, od którego mogła się uczyć, z którym mogła się spierać, dobrze zdając sobie sprawę, jak niewiele znaczy w porównaniu z jego geniuszem. Czapski traktował Weil bardzo podobnie.
Z książki Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza
Autor Erick Karpeles
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.