sobota, 29 września 2012

Młodzi gniewni

 
'Impressive and depressing' ... Kenneth Haigh expresses Jimmy Porter's rage in the company of (left to right) Mary Ure, Alan Bates and Helena Hughes, during the first night's performance of Look Back in Anger at the Royal Court


Część mnie samego jest bardzo zazdrosna o wielką furię Jimmy Portera – Jak satysfakcjonującym jest oprzeć swe plecy tak akuratnie na męczącej hipokryzji tych którzy wyznaczyli siebie samych jako naszą starszyznę i elitę! (Przez całe moje życie słabo trzymałem język za zębami właśnie w tych momentach kiedy energiczny protest wydawał się tym co najbardziej potrzebne. Ale nigdy nie byłem zdolny uwierzyć w swój gniew, i odwrócić się plecami i odejść, to tylko jedna rzecz którą umiem zrobić). Część mnie, jak mówię, jest zielona z zazdrości o nadzwyczajną witalność Jimmy Portera – jego gniew jest usprawiedliwiony (tak zakładam) przez jego egzystencję. Ale czy Jimmy Porter kiedykolwiek spytał siebie czy jego egzystencja jest usprawiedliwiona?

Inna część mnie widzi, że moja egzystencja jest w pełni zbyteczna, i że zupełnie bez żadnej logicznej niespójności, mógłbym równie dobrze nie być.

Moja obecność w świecie a zatem a fortiori mój gniew (czy mój brak gniewu) są de trop. Tak długo jak istnieję będą okazje do gniewu (czy do wstrzemięźliwości); ale dlaczego istnieć? Natychmiastowa odpowiedź, oczywiście, że nie da się tu nic zrobić. Istniejemy i to jest koniec sprawy; wściekamy się gniewnie czy odwracamy swe plecy w milczeniu, au choix; w końcu to wszystko jedno (to jest, gdyby był jakiś koniec). Ale nie – jest droga wyjścia, jest sposób na zakończenie naszej egzystencji, jeśli tylko mamy odwagę zrezygnować z naszego hołubionego humanizmu.

Nanavira Thera

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.