sobota, 29 września 2012

Męstwo rozpaczy

 
Filozofia egzystencjalna daje teoretyczne sformułowanie tego, co znajdujemy jako męstwo rozpaczy w sztuce i w literaturze. Heidegger w dziale Sein und Zeit „Byt i czas", które przedstawia samodzielne filozoficzne stanowisko, niezależnie od tego, co on sam na ten temat mógłby powiedzieć w wypowiedziach krytycznych i odwołaniach swych poglądów. Opisuje męstwo rozpaczy w filozoficznie ścisłych terminach. Starannie opracowuje pojęcia niebytu, skończoności, lęku, troski, konieczności umierania, winy, sumienia, „ja", uczestnictwa itd. Uczyniwszy to, analizuje zjawisko, które nazywa „stanowczość". Występujące tu słowo niemieckie Entschlossenheit zawiera symbolikę odmykania tego, co zamknęły lęk, konformizm i samo-wyobcowanie się. Skoro to wszystko zostanie odemknięte,człowiek uzyskuje zdolność działania, lecz nie według norm pochodzących od kogoś czy od czegoś. Nikt nie może nadać kierunku czynom „stanowczej" jednostki - żaden Bóg, żadne konwenanse, żadne prawa rozumu, żadne normy czy zasady. My sami musimy być sobą, sami musimy decydować, dokąd zmierzać. Wezwaniem dla nas jest nasza świadomość. Nie mówi ona niczego konkretnego, nie utożsamia się ani z głosem Boga, ani ze świadomością wiecznych zasad. Wzywa nas, byśmy powrócili do nas samych spośród zwykłego trybu zachowywania się przeciętnego człowieka, spośród codziennych rozmów, codziennej rutyny, z dostosowywania się będącego główną zasadą konformistycznego męstwa bycia jako część czegoś. Kiedy jednakże pójdziemy za tym wezwaniem, staniemy się nieuchronnie winni, nie ze względu na moralną słabość, lecz wskutek naszej egzystencjalnej sytuacji. Posiadłszy męstwo bycia sobą obarczamy się winą i stajemy wobec żądania zaakceptowania w sobie tej egzystencjalnej winy. Bezsensowi we wszystkich jego aspektach mogą stawić czoła jedynie ci, którzy akceptują lęk przed skończonością i przed winą. Nie istnieje żadna norma, żadne kryterium mówiące o tym, co dobre, a co złe. Śmiałość decyzji czyni dobrym to, co powinno być dobre. Jedną z historycznych funkcji Heideggera było doprowadzenie do końca egzystencjalistycznej analizy męstwa bycia sobą pełniej, niż to zrobił ktokolwiek inny, i - mówiąc w kategoriach historycznych - w sposób bardziej destruktywny.

Sartre wyciąga konsekwencje ze stanowiska Heideggera z wcześniejszego okresu jego twórczości, którego tenże w późniejszym okresie już nie akceptował. Jednakże można zapytać, czy Sartre miał prawo, biorąc rzecz historycznie, wyciągać takie wnioski. Było mu je łatwiej wyciągać niż Heideggerowi, gdyż za ontologią tego ostatniego kryje się mistyczne pojęcie bytu, które dla Sartre'a nie ma znaczenia. Sartre wyciągnął ostateczne wnioski z egzystencjalistycznych analiz Heideggera, odrzucając jego mistyczne zastrzeżenia. Dlatego właśnie stał się symbolem dzisiejszego egzystencjalizmu, którą to pozycję zawdzięcza nie tyle oryginalności swych podstawowych pojęć, co radykalizmowi, konsekwencji i psychologicznej adekwatności, z jaką doprowadza je do końca. Odsyłam tu przede wszystkim do jego zdania: „Istotą człowieka jest jego egzystencja". Sformułowanie to jak błysk światła oświetla całą egzystencjalistyczną scenę. Można by nazwać je najrozpaczliwszym i najodważniejszym zdaniem w całej egzystencjalistycznej literaturze. Nie mówi ono niczego ponad to, że nie istnieje żadna istota natury człowieka, a jedynie istotne jest to, że człowiek może czynić z siebie, co chce. Człowiek stwarza siebie tym, kim jest. Niczego nie otrzymuje, co by ograniczało jego twórczość. Istoty jego bytu - owego „dążenia do bycia", „obowiązku bycia" - nie stanowi coś, co człowiek odnajduje, on ją tworzy. On jest tym, kim się tworzy. A męstwo bycia sobą jest męstwem uczynienia z siebie tego, kim chce się być.
Tillich
Męstwo bycia s. 143-145
Tłumaczenie: Henryk Bednarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.