poniedziałek, 5 marca 2012

Bhaddiya (Udana 2. 10)


Tak usłyszałem. Przy pewnej okazji Zrealizowany mieszkał w Anupiya w Gaju Mango. Tego czasu, czcigodny Bhaddiya syn Kaligodhy, idąc do lasu do korzenia drzewa czy pustego miejsca, stale mówił: „Ach co za błogość!, Ach co za błogość!” Liczni mnisi usłyszeli czcigodnego Bhaddiyę syna Kaligodhy, idącego do lasu do korzenia drzewa czy pustego miejsca, stale mówiącego: „Ach co za błogość! Ach co za błogość!” i przyszło im na myśl: „Bez wątpienia,przyjacielu, czcigodny Bhaddiya syn Kaligodhy wiedzie święte życie niezadowolony, gdyż uprzednio kiedy był gospodarzem cieszył się błogosławieństwem królewskości. I kiedy to wspomina, idąc do lasu do korzenia drzewa czy pustego miejsca, stale mówi: 'Ach co za błogość!, Ach co za błogość!'”

 Wtedy liczni mnisi podeszli do Zrealizowanego, pokłonili mu się, usiedli z boku i powtórzyli to Zrealizowanemu. Wtedy Zrealizowany odezwał się do pewnego mnicha: „Chodź mnichu, w moim imieniu powiedz mnichowi Bhaddiya: 'Nauczyciel cię wzywa, przyjacielu Bhaddiya'”. „Tak jest, czcigodny panie” odpowiedział ten mnich i podszedł do czcigodnego Bhaddiyi syna Kaligodhy i powiedział: „Nauczyciel cię wzywa, przyjacielu Bhaddiya”. „Tak jest, przyjacielu”, odpowiedział czcigodny Bhaddiya syna Kaligodhy i podszedł do Zrealizowanego, pokłonił mu się, i usiadł z boku. Zrealizowany rzekł mu: „Czy to prawda, Bhaddiya, że idąc do lasu do korzenia drzewa czy pustego miejsca, stale mówisz: 'Ach co za błogość!, Ach co za błogość!'” „Tak, czcigodny panie”. „Ale Bhaddiya, co widzisz, że skłania cię to do takiej mowy?”
 „Dawniej, czcigodny panie, kiedy byłem gospodarzem i cieszyłem się błogością królewskości, wewnątrz i na zewnątrz moich apartamentów wyznaczone były straże; wewnątrz i na zewnątrz miasta wyznaczone były straże; wewnątrz i na zewnątrz dystryktu wyznaczone były straże. Ale, czcigodny panie, chociaż byłem w taki sposób strzeżony i chroniony, żyłem w lęku, zaniepokojony, nieufny, z obawą. Ale teraz, czcigodny panie, idąc do lasu do korzenia drzewa czy pustego miejsca, jestem bez lęku, niezaniepokojony, pewny, i bez obawy. Żyję niezatroskany, niewzruszony, moje potrzeby są zaspakajane a umysł stał się jak umysł jelenia. Widząc tak, czcigodny panie, to skłania mnie, że idąc do lasu do korzenia drzewa czy pustego miejsca, stale mówię: 'Ach co za błogość! Ach co za błogość!'”
Wtedy, rozumiejąc tego znaczenie, Zrealizowany wygłosił przy tej okazji taką eksklamację:

U kogo nie istnieją wewnętrzne ekscytacje,
Po przejściu ponad tym lub tamtym,
Wolny od lęku, błogi i bez żalu,
Bogowie nie są w stanie go dostrzec.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.