Według tego kolumbijskiego pisarza: Człowiek jest dziś wolny jak zabłąkany wędrowiec na pustyni. Dlaczego człowiek wolny szuka sobie pana? Czemu dobrowolnie ogranicza swą "swobodę"? Dobrze objaśnia to Ortega y Gasset:
„Jeśli zapominamy, że być wolnym to poszukać sobie pana, któremu powinniśmy służyć, wówczas wolność nie jest niczym innym jak tylko absolutną szansą że rozkazywać nam będzie pan najbardziej nikczemny”. Gomez Davila
„Człowiek wybrany czy wybitny odczuwa wewnętrzną potrzebę odwoływania się do norm zewnętrznych, od niego samego doskonalszych, którym dobrowolnie może służyć”.
„Przypomnijmy, że człowiek wybitny tym się różni od człowieka pospolitego, że ten pierwszy ma duże wymagania wobec siebie samego, natomiast ten drugi, zachwycony własną osobą, niczego od siebie nie wymaga, będąc zupełnie zadowolonym z tego czym jest. W przeciwieństwie do tego, co się powszechnie sądzi, to właśnie ludzie wybrani, a nie masy, żyją w prawdziwym poddaństwie. Życie nie ma dla nich smaku, jeśli nie polega na służeniu czemuś transcendentalnemu. Dlatego też takiej służby nie odbierają jako ucisku”.
Nawet sam Budda stosował się do tej zasady ludzi szlachetnych:
Podczas gdy Zrealizowany przebywał samotnie na odosobnieniu, ta myśl powstała u niego: „Ten żyje nieszczęśliwy, kto niczego nie czci i nie przestrzega. Ale jaki jest tu pustelnik czy bramin, pod wodzą którego mógłbym żyć, honorując i respektując go?"
Wtedy pomyślał: „Mógłbym żyć pod wodzą innego pustelnika i bramina, honorując i respektując go, w celu udoskonalenia nieudoskonalonego kodeksu moralnego, kodeksu koncentracji czy kodeksu zrozumienia. Ale nie widzę na tym świecie, z jego bogami, Marami i Brahmami, w tym pokoleniu z jej pustelnikami i braminami, z jego książętami i ludźmi, żadnego pustelnika czy bramina u którego te rzeczy byłyby bardziej udoskonalone niż u mnie, pod wodzą którego mógłbym żyć, honorując i respektując go. Ale jest tu ta Dhamma odkryta przeze mnie – załóżmy, że będę żył pod jej wodzą, honorując i respektując ją?"
Wtedy Brahma Sahampati uświadomił sobie w swym umyśle myśli Zrealizowanego. Pojawił się przed nim i powiedział: „Czcigodny panie, to dobrze. Zrealizowani w dawnych czasach, spełnieni i całkowicie przebudzeni, żyli pod wodzą Dhammy, honorując i respektując ją. I ci w przyszłości będą czynić tak samo”. (SN VI, 2; A IV, 21)
Jeżeli zatem chcemy stać się ariya – szlachetnymi, musimy w swym życiu na pierwszym miejscu postawić Dhammę, czcić ją i szanować przez przestrzeganie wskazań, medytację i zgłębianie Sutt. Pamiętajmy o jednym, wybierając podporządkowanie się Dhammie, stawiamy sobie poprzeczkę bardzo wysoko, gdyż jej zrozumienie i praktykowanie jest tak trudne, że Budda miał wątpliwości, czy jest sens ją ogłaszać:
Pomyślałem: „Ta Dhamma, którą osiągnąłem jest głęboka, trudna do zobaczenia i trudna do odkrycia. To najspokojniejszy i nadrzędny cel ze wszystkich, nieosiągalna przez zaledwie rozumowanie, subtelna i do doświadczenia przez ludzi mądrych. Ale to pokolenie polega na przywiązaniu, gustuje w przywiązaniu, rozmiłowuje się w przywiązaniu. Jest trudnym dla takiego pokolenia zobaczenie prawdy, mianowicie specyficznego uwarunkowania, współzależnego powstawania. I jest trudno zobaczyć tą prawdę, mianowicie uspokojenie wszystkich determinacji, uwolnienie się od esencji istnienia, wyczerpanie pragnienia, zanik pożądania, wstrzymanie, wygaszenie. I gdybym nauczał Dhammy, inni nie zrozumieliby mnie i to byłoby dla mnie męczące i kłopotliwe". Rzeczywiście przyszły mi spontanicznie na myśl te strofy, nigdy przedtem nie słyszane:
Dość z uczeniem Dhammy
Którą nawet ja osiągnąłem z trudnością.
Gdyż nigdy to nie będzie zobaczone
Przez tych, którzy żyją w pożądaniu, nienawiści.
Człowiek splamiony pożądaniem, którego pokrywa
Obłok ciemności, nigdy nie zobaczy
Tego co idzie pod prąd i co subtelne
Co głębokie i trudne do zobaczenia, ukryte.
Tak rozważając, mój umysł preferował nie-działanie zamiast nauczania Dhammy. M 26
I tak, Dhamma jest dla wybranych, dla nielicznego grona ludzi inteligentnych potrafiących rozpoznać geniusz Buddy. Pospólstwo tak manipuluje Suttami, by dopasować je do swoich poglądów, podążający za Dhammą jednak adoptuje postawę: „Ja się mylę, Sutty mają rację”. Oczywiście jest też przypowieść o tratwie, ale pamiętajmy o tym, że dopóki w naszym doświadczeniu jest choćby ślad avijja, to nie dopłynęliśmy jeszcze na drugi brzeg i w tych warunkach należy się trzymać tratwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.