niedziela, 4 marca 2012

Nanamoli Thera

                          



Nigdy nie będę zdolny ułożyć mojej biografii; ale nich nikt inny nie skłania się by to uczynić; gdyż to oznaczałoby kradzież. - Nie martw się, nikt nawet o tym nie pomyśli. 

Tak buddyjski mnich, czcigodny Nanamoli, autor tych stron, napisał w jednym ze swoich zeszytów. I szanując jego życzenie, parę nagich faktów z jego życia będzie tu podane, tylko dla jego „identyfikacji”. Nawet o tak prostą identyfikację by się nie troszczył: „Jest moją ambicją osiągnąć zapomnienie”. Ci którzy go znali są świadomi, że te słowa nie były ani fałszywą skromnością ani jakimś pozowaniem.
Chociaż obecna publikacja wydaje się iść na przekór jego „ambicji”, prawdopodobnie nie miałby on nic przeciwko cyrkulacji swych idei po jego śmierci, gdyż pozostawia go to niezaangażowanym i nieskrępowanym. Stąd edytor, mnich-brat autora, czuł, że ten bogaty zbiór nasion myśli i myśli owoców znajdujący się na tych stronach, powinien być udostępniony dla pewnych doceniających to czytelników, przynajmniej w wąskim gronie prywatnej publikacji.
Osbert Moore (jak autor był znany w świeckim życiu) urodził się 25.6.1905 roku w Anglii. Ukończył Exeter College w Oxfordzie i podczas Drugiej Wojny Światowej służył jako oficer we Włoszech. To wtedy, czytając włoską książkę o buddyzmie, pojawiło się jego zainteresowanie Nauczaniem. Książka ta – Doktryna Przebudzenia Evoli – była później przetłumaczona na angielski przez jego przyjaciela i kolegę oficera, Harolda Mussona, który w 1948 roku towarzyszył mu w podróży na Sri Lankę. W 1949 roku obaj otrzymali ordynację nowicjuszy jako buddyjscy mnisi w Island Hermitage, Dodanduwa. I w 1950 roku wyższą ordynację jako mnisi w klasztorze Vajirarama, Colombo. Osbert Moor, nasz autor, otrzymał monastyczne imię Nanamoli, a jego przyjaciel – Nanavira. Obaj szybko wrócili do Island Hermitage (klasztor-wyspę usytuowaną na lagunie na południu Sri Lanki), gdzie czcigodny Nanamoli spędził prawie całe swoje życie mnicha – jedenaście lat. Tylko bardzo rzadko opuszczał zacisze wyspy i to przy jednej z takich okazji, podczas pieszej wędrówki podjętej wraz z mnichem seniorem z Island Hermitage, nagle zmarł na zawał serca. Nie doszedł jeszcze do pięćdziesiątego piątego roku życia. Jego śmierć miała miejsce w małej wiosce Vekeragama, blisko Maho. Chociaż wydawał się okazem zdrowia, śmierć nie zaskoczyła go nieoczekiwanie, jak pokazują to jego notatki, i bez wątpienia zastała go wewnętrznie przygotowanym. Osobiste wspomnienia z jego życia zostały opublikowane przez M. Cadriffa w krótkim artykule „Osbert Moor, A Charakter Sketch”.

Co było znane na temat czcigodnego Nanamoli szerszej publiczności, to jego wybitna praca scholastyka, przetłumaczył z oryginału Pali na przejrzysty angielski pewne z najtrudniejszych tekstów Theravady. Te tłumaczenia były znacznymi osiągnięciami zarówno co do ilości jak i jakości. Jego tłumaczenia ukazują najwyższy standard dbałego i krytycznego scholastyka, o bystrym i subtelnym umyśle, wytrenowanym filozoficznie. Jego praca na tym polu jest trwałą kontrybucją do buddyjskich studiów. Było charakterystycznym dla niego, że ograniczał swe publikacje do pola scholastycznego, także jego „publiczny wizerunek” był wizerunkiem zdolnego i wzorowego mnicha, co pozostawiało mu wystarczająco dużo jego umiłowanego „bycia zapomnianym”.
Bardzo niewielu wiedziało, czy nawet podejrzewało, te inne strony jego bogatego i głębokiego umysłu, które w tym obecnym tomie pojawiają się w takiej zadziwiającej różnorodności. I nawet zawartość tych stron nie wyczerpuje całego obrazu jego wiedzy, jego zainteresowań i jego zdolności. Były wciąż inne „pokłady” jego umysłu (ciągle nie te najgłębsze), bez których obraz jego osobowości, jaki prezentuje się w tej książce i jego pracy scholastycznej, byłby niekompletny a nawet mylący. Te inne cechy jego charakteru, jednakże objawiały się tylko w sposobie jego życia i w jego ludzkich relacjach. Z jego nieubłaganie realistycznego poglądu na świat, jaki jawi się w jego zapiskach, nie uległego złudzeniom i samo-zwodzeniu się co do życia i naszych umysłów – czytelnik może odnieść wrażenie szorstkiego jeśli nie cynicznego charakteru o raczej pogardliwym stosunku do ludzkości. Ale to byłoby bardzo odległe od głęboko humanistycznego i przyjaznego spokoju jego natury, czyniącego jego powściągliwą małomówność jeszcze bardziej nienatarczywą. Posiadał naturalne inklinacje zarówno do buddyjskiego oderwania jaki i do współczucia. W swym oderwaniu i powściągliwości nie był „odpychająco zdystansowany” ale całkiem rozluźniony i naturalny. Jego przyjazność i współczucie były niesentymentalne i nieostentacyjne ale po prostu ludzkim ciepłem. Jego cichy i przyjazny uśmiech nie zostanie zapomniany przez jego przyjaciół. Chociaż nie o „otwartej” naturze, zawsze był chętny do pomocy, gdy o to poproszony. Mimo, że rzadko podejmował inicjatywę w rozmowach i dyskusjach, był gotowy by mówić, jeśli o to poproszony, i kiedykolwiek był pytany przez młodszych mnichów, zawsze służył im pomocną radą w ich studiach. Prostota i umiar mnisiego życia były dla niego czymś naturalnym. Tak jak to sam napisał w w liście do przyjaciela, odnalazł wielkie szczęście w swym nowym życiu mnicha. W Nauczaniu Buddy o rzeczywistości i egzystencjalnej sytuacji człowieka odnalazł inspiracje do jego własnych przemyśleń, i praktyczna ścieżka Buddy ku wyzwoleniu, będąca rozwiązaniem paradoksu istnienia, była przewodnią siłą jego wewnętrznego życia.

Kiedy po śmierci czcigodnego Nanamoli edytor przejrzał jego papiery, odkrył dwa małe zeszyty zawierające treść wypełniające obecny tom. Jako, że jeden z tych zeszytów był w złym stanie, blisko dezintegracji i zapiski ołówkiem wkrótce stałyby się nieczytelne, maszynopisowa kopia prawie całej zawartości tych dwóch zeszytów została wykonana przez edytora, po pierwsze dla zachowania i do wglądu dla paru przyjaciół. Sprawy stanęły w miejscu przez parę lat, gdy okazało się, że zagraniczni wydawcy nie są zainteresowani książką tej natury. Ale w końcu edytor zdecydował się przygotować książkę jako prywatną publikację i dodał inny reprezentatywny materiał wybrany z papierów pośmiertnych.
Nie trzeba chyba wspominać, że tytuł tego tomiku nie był dany przez autora, który prawdopodobnie nie myślał o opublikowaniu tych zeszytów w stanie surowym ale raczej o użyciu pewnych z tych idei w innych pismach.

Nyanaponika Bhikkhu
Sri Lanka kwiecień 1971

Nanamoli po polsku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.