wtorek, 6 marca 2012

Ajahn Mun



Ajahn Mun urodził się w 1870 roku w Tajlandii. Mnichem został w 1893 roku. Przez większość swego życia mieszkał w lesie medytując na odosobnieniu. Co należy docenić, w tamtych czasach lasy obfitowały w tygrysy i mnich musiał się liczyć z tym, że może na swej drodze spotkać tego ładnie wyglądającego na zdjęciu zwierzaka, który gdy jest głodny nie pogardzi ludzkim mięsem. Ale taka obecność tygrysów, paradoksalnie dobrze wpływała na koncentrację. Sam Ajahn Mun miał metodę „na tygrysa” zarezerwowaną dla swych uczniów mających kłopot ze skoncentrowaniem umysłu. Otóż wysyłał ich do pewnej jaskini w której zwykł przebywać tygrys. Czy miał on jakiś układ z Ajahn Munem, to trudno powiedzieć, ale fakty są takie, że żadnego z jego uczniów nie zjadł a za to nie jednemu pomógł w koncentracji. Jeden z uczniów opisuje to jako uskok w czasie: jesteś w jaskini razem z tygrysem, przerażenie jest tak duże, że umysł nagle „ucieka” i po chwili jesteś już sam. Tyle, że ta chwila trwała trzy godziny, podczas których praktycznie nie wiesz co się działo. Współczesny mistrz walki Vernon Kitabu Turner opisuje podobny uskok czasu: „Siedzę sobie przy kawie w kawiarni i nagle widzę, że stoi przy mnie policjant:

-'Wszystko w porządku?'
-'Tak, jak najbardziej. Czy jest coś złego w piciu kawy, oficerze?'
-'Nie ma nic złego w piciu kawy, ale ty gapisz się na tą filiżankę już od sześciu godzin'”.

O ile wiarygodność takich poszczególnych historii nie jest pewna, pewne jest, że zjawisko uskoku czasu zdarza się, zwłaszcza w sytuacjach gdy umysł nie akceptuje obecnego pięcio-zmysłowego doświadczenia, albo wtedy gdy jest już odpowiednio wytrenowany i w takich absorpcjach rozpoznaje przyjemność.

Biografia Ajana Muna obfituje w niesamowite historie, które dla sceptycznego człowieka są trudne do zaakceptowania. Między innymi Ajahn Mahaboowa twierdzi, że jego nauczyciel posiadał umiejętność czytania ludzkich umysłów. Ale o ile tego typu rewelacje można podważać, nie da się podważyć, że Ajahn Mun wiódł przykładne życia mnicha i pociągnął za sobą wielu naśladowców. Powstała tradycja kammatthana z której wywodził się między innymi Ajahn Chah.

Warto znać pouczającą historię pierwszego spotkania Ajahna Chah z Ajahnem Munem. Ten pierwszy narzekał, że „obecnie nie ma dobrych mnichów”. O ile faktycznie, są podstawy do takich twierdzeń, pewno większe obecnie niż sześćdziesiąt lat temu, tym bardziej wskazane jest zapamiętanie odpowiedzi Ajahna Muna: „Brakuje ci dobrych mnichów – sam zostań jednym z nich".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.