poniedziałek, 20 marca 2023

Subiektywizm / obiektywizm według Gombrowicza

 Najgłębsze rozdarcie człowieka, jego krwawiąca rana, to właśnie to: subiektywizm – obiektywizm. Podstawowe. Rozpaczliwe. Relacja subiekt – obiekt, czyli świadomość i przedmiot świadomości jest punktem wyjściowym myślenia filozoficznego. Wyobraźmy sobie, że świat się redukuje do jednego jedynego przedmiotu. Gdyby nie było nikogo, kto by sobie istnienie tego przedmiotu uświadomił, on by nie istniał. Świadomość jest poza wszystkim, jest ostateczna, jestem świadomy moich myśli, ciała, wrażeń, doznań, dlatego to wszystko dla mnie istnieje.

Już w zaraniu myśl rozbija się u Platona i Arystotelesa – na myśl subiektywną i obiektywną. Arystoteles poprzez Tomasza z Akwinu dosięga rozmaitymi drogami naszych czasów, a Platon poprzez św. Augustyna, poprzez Descartes’a, poprzez oślepiający wybuch Kantowskiej krytyki i z niej się wywodzącą linię idealizmu niemieckiego, poprzez Fichtego, Schellinga, Hegla, poprzez Husserlowską fenomenologię i egzystencjalizm, dochodzi do potężnego rozkwitu, większego niż za pierwszych dni. Myśl obiektywna natomiast urzeczywistnia się dzisiaj przede wszystkim w katolicyzmie i marksizmie; ale marksizm nie jest, jak sam Marks twierdził, filozofią, a katolicyzm jest metafizyką, opartą na wierze, jest dosyć paradoksalnie subiektywnym przeświadczeniem że świat obiektywny istnieje.

Chcecie odnaleźć subiektywizm i obiektywizm w sztukach plastycznych? Spójrzcie. Czyż renesans to nie obiektywizm, barok – subiektywizm? W muzyce Beethoven subiektywny, Bach obiektywny. I jakież głowy nie wypowiadały się za subiektywizmem! Artyści, myśliciele jak Montaigne lub Nietzsche… a jeślibyście chcieli zobaczyć jak dalece to rozdwojenie nasze jest wciąż krwawiące przeczytajcie dramatyczne strony w Bycie i Nicości Sartre’a poświęcone dziwnemu pytaniu: czy istnieją inni ludzie oprócz mnie samego?

Mówię „problem dziwny” bo istnienie innych ludzi jest przecież najbardziej naoczną, namacalną rzeczywistością – a dla Sartre’a egzystencjalisty, ale i marksisty, ale i moralisty, było nieomal sprawą życia i śmierci uznać ową rzeczywistość. A jednak po gruntownej analizie tego problemu u Descartes’a, Kanta, Hegla, Husserla, zmuszony jest uznać, że istnienie drugiego człowieka jest nie do przyjęcia dla myślenia ścisłego, filozoficznego. A dlaczego? Gdyż jestem w ostatecznej swojej istocie, jak się rzekło, czystą świadomością, jestem podmiotem… A jeślibym przyjął, że inny człowiek też jest świadomością, to staję się w tej samej chwili obiektem dla tej cudzej świadomości, a więc rzeczą. Nie mogą istnieć dwa subiekty w myśleniu ścisłym, jeden wyklucza drugi.

Ignorantom dla których filozofia jest kupą bredni, bo nic nie rozumieją, pozwolę sobie zwrócić uwagę, że nad analogiczną sprzecznością łamią sobie głowy np. fizycy (teoria falowa i korpuskularna światła, dwoiste ujęcie elektronu, continuum Einsteinowskie i teoria Plancka). Wszędzie, wszędzie, najgłębsza myśl człowieka rozbija się o tę samą dwoistość interpretacji, wewnętrznie nie do pogodzenia. I dlatego człowiek jest dla siebie taką tajemnicą.

Ale dla polskich myślicieli ten bagatelny problemik to czyste zawracanie głowy, w sam raz dla egocentryków i snobów, oraz pięknoduchów.

I rzecz szczególna, ta sprzeczność zasadnicza ujawnia się także, gdy spróbujemy zastanowić się czym jest świadomość jako taka, czysta świadomość – gdyż o to właśnie idzie, że świadomość musi być zawsze świadomością czegoś, jest korelatywna, mogę uświadomić sobie kształt tego stołu, lub ruch tamtej krowy, ale świadomość w oderwaniu od obiektu nie może być pomyślana gdyż jest właśnie tym, jest uświadamianiem sobie czegoś. Więc tu prawo identyczności, że A równa się A, zawodzi – znów zasadnicza sprzeczność dla naszego myślenia, nie dająca się pokonać, i to nas doprowadza do formuły egzystencjalnej, która uwypukla to jakieś fundamentalne „wyminięcie” zachodzące w nas, tę nieuchwytność człowieczeństwa: „człowiek jest tym czym nie jest i nie jest tym czym jest”.

Tak wygląda w ogólnych zarysach problemik subiektywizmu, który dla wielu łepetyn jest „egoistycznym zapatrzeniem się we własny pępek” i „mętniactwem”. Dla mętnych głów wszystko jest mętne. Ten bagatelny problemik, ta maleńka trudność, dominuje całą kulturę współczesną. Ale mętne głowy nie są nawet w stanie zrozumieć, że ich bój z marksizmem nie jest niczym innym, jak właśnie walką subiektywizmu z obiektywizmem. Albowiem, marksizm wyprowadza się z nauki, jest próbą naukowej, czyli obiektywnej organizacji społeczeństwa, jest przeto abstrakcyjną teorią, operującą oderwanymi pojęciami, ujmującą ludzi aby tak się wyrazić „z zewnątrz”. A ten kto broni swego świata wewnętrznego, swojej wolności, swego życia prywatnego, konkretnego, jest po stronie subiektywizmu.

Jeszcze jeden przykład aby lepiej uprzytomnić różnicę między obiektywizmem i subiektywizmem. Gdy operujecie człowieka chorego na zapalenie ślepej kiszki, jest on dla was przedmiotem, operujecie go akurat tak samo jakbyście naprawiali samochód lub inną maszynę, to mechanizm, który źle działa. Ale od strony chorego, tego co „przeżywa” operację, sprawa przedstawia się inaczej, jest to coś odrębnego, jedynego, własnego, to „jego” operacja.

***

Poniedziałek

„Książeczka o Dantem tego Polaka jest haniebna. Bezsensowne, idiotyczne, że ta potwarz ukazała się w druku. Podarłem i wyrzuciłem do diabła tę potworność kretyńską. Ungaretti”.

Ten telegram wysłał do Dominika de Roux Ungaretti po przeczytaniu mego francuskiego Danta.

Z dziennika Gombrowicza 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.