sobota, 25 marca 2023

Moc milczenia. Przeciw dyktaturze hałasu


Jakiż to cud, przyjąć w głębi serca Pana Wszechświata: „Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Bo­ży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, te­go zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście" (1 Kor 3,16-17). Bóg naprawdę oczekuje od lu­dzi świętości życia, cnoty milczenia, pokory i prostoty.

  Czy na tym etapie naszej refleksji możemy zatem mówić o ciszy jako o wartości chrześcijańskiej ascezy?

267. W znaczeniu negatywnym cisza to brak hałasu. Może ona być zewnętrzna lub wewnętrzna. Cisza zewnętrzna dotyczy milczenia słów i różnych działań, innymi słowy: brak skrzypienia drzwi, przejeżdżających samochodów, młotów pneumatycznych, samolotów, głośnego pstrykania aparatów fotograficznych, któremu często towarzyszy ośle­piający błysk fleszy, a także tego strasznego gąszczu dźwię­ków telefonów komórkowych, obsługiwanych podczas naszych liturgii eucharystycznych... Milczenie cnotliwe lub mistyczne musi oczywiście różnić się od milczenia pełnego dezaprobaty, odmowy odzywania się do kogoś, od milcze­nia płynącego z zaniedbania z powodu tchórzostwa, ego­izmu czy zatwardziałości serca.

268. Cisza zewnętrzna jest ćwiczeniem ascetycznym w panowaniu nad posługiwaniem się słowem. Przede wszyst­kim może warto przypomnieć, czym jest asceza, to słowo, które bynajmniej nie jest przez nasze społeczeństwo kon­sumpcyjne stawiane na piedestale, a nawet - trzeba przyznać - budzi przerażenie naszych współczesnych, bardzo często także chrześcijan, którzy ulegają wpływom ducha świata.

   Asceza jest środkiem, który pomaga nam usunąć z na­szego życia to wszystko, co je obciąża, czyli to, co krępuje nasze życie duchowe i co stanowi przeszkodę w modlitwie. Tak, to właśnie na modlitwie Bóg udziela nam swojego Ży­cia i objawia swoją obecność w naszej duszy, użyźniając ją zdrojami swojej miłości trynitarnej. A modlitwa jest w isto­cie milczeniem. Gadulstwo, owa skłonność do uzewnętrz­niania wszystkich skarbów duszy przez wyrażanie ich, jest w najwyższym stopniu szkodliwe dla życia duchowego. Człowiek gadatliwy, unoszony na zewnątrz przez swoją po­trzebę, by powiedzieć wszystko, może być tylko daleki od Boga, powierzchowny i niezdolny do jakiejkolwiek głębo­kiej aktywności duchowej.

   Księgi mądrościowe Starego Testamentu obfitują w na­pomnienia ostrzegające przed grzechami języka, zwłaszcza przed obgadywaniem i oszczerstwem (Prz 10, 8. 11. 13). Księgi prorockie natomiast mówią o milczeniu jako o prze­jawie wypełnionej czcią bojaźni względem Boga; milczenie jest wówczas przygotowaniem do teofanii Boga, czyli do objawienia Jego obecności w naszym świecie (Lm 3, 26; Ha 2, 20; Iz 41,1; Za 2,17). Nowy Testament nie pozosta­je dłużnym. Znajdujemy w nim bowiem List Jakuba, który oczywiście pozostaje tekstem klasycznym, jeśli chodzi o pa­nowanie nad językiem. Wiemy jednak, że sam Jezus ostrze­gał nas przed złymi słowami, które ujawniają przewrotność serca (Mt 15,18-19), a nawet przed słowami zbytecznymi, z których będziemy musieli się rozliczyć (Mt 12, 36).

   W rzeczywistości prawdziwe i dobre milczenie zawsze należy do tego, kto chce zostawić swoje miejsce innym, a przede wszystkim Całkowicie-Innemu, Bogu. I przeciw­nie, zewnętrzny hałas charakteryzuje kogoś, kto chce zająć zbyt ważne miejsce, chce pysznić się lub popisywać, albo też wypełnić swoją wewnętrzną pustkę, jak to się dzieje w wielu miejscach publicznych, gdzie panują ogłuszający hałas i pycha.

269. Z kolei cisza wewnętrzna może powstać wskutek braku wspomnień, planów, wewnętrznych słów, trosk... Co jeszcze ważniejsze, dzięki aktowi woli może wynikać z bra­ku nieuporządkowanych uczuć czy nadmiernych pragnień. Ojcowie Kościoła przyznają milczeniu poczesne miejsce w życiu ascetycznym. Mam na myśli świętego Ambrożego, świętego Augustyna, świętego Grzegorza Wielkiego, nie mówiąc o Regule świętego Benedykta z Nursji, w której pi­sze o „małomówności" czy na temat ciszy nocnej, gdzie okazuje się on uczniem Kasjana. Poczynając od tych mi­strzów, wszyscy założyciele średniowiecznych zakonów, a za nimi mistycy katolickiej Reformy, podkreślali znacze­nie milczenia, wychodzące poza jego wymiar ascetyczny i mistyczny.

   Milczenie jest w takim razie jednym z podstawowych wa­runków modlitwy kontemplacyjnej?

270.  W Ewangelii jest powiedziane, że sam Zbawiciel modlił się w milczeniu, zwłaszcza nocą albo odchodząc w miejsca pustynne. Milczenie jest typowe dla rozważania Słowa Bożego; odnajdujemy je zwłaszcza w postawie Ma­ryi wobec tajemnicy Jej Syna. Najbardziej milczącą osobą w Ewangelii jest święty Józef; Nowy Testament nie przyta­cza nam ani jednego wypowiedzianego przezeń słowa. Świę­ty Bazyli uważa milczenie nie tylko za pewną konieczność ascetyczną w życiu monastycznym, ale także za jeden z wa­runków spotkania z Bogiem. Milczenie poprzedza i przy­gotowuje ten szczególny moment, gdy mamy dostęp do Boga, który może wówczas mówić do nas twarzą w twarz, tak jak czynilibyśmy z przyjacielem.

271. Poznanie Boga osiągamy na drodze przyczynowości, analogii, uwznioślania, ale także negacji: gdy stwierdzi­my atrybuty Boga, poznane przez rozum naturalny - jest to droga katafatyczna - trzeba zanegować ograniczony spo­sób ich realizacji, który znamy tu, na ziemi - i to jest droga apofatyczna. Milczenie jest wpisane w apofatyczną drogę wiodącą do Boga, tak bliską Ojcom Kościoła, zwłaszcza greckim, którzy postulują milczenie rozumowania w obliczu tajemnicy Boga. Myślę tu o Klemensie Aleksandryj­skim, Grzegorzu z Nazjanzu i Grzegorzu z Nyssy.

Prawdą jest też i to, że milczenie jest przede wszystkim postawą pozytywną tego, kto przygotowuje się na przyję­cie Boga przez słuchanie. Tak, Bóg działa w ciszy. Stąd to jakże ważne spostrzeżenie wielkiego świętego, Jana od Krzyża: „Jedno Słowo wypowiedział Ojciec, którym jest Jego Syn, i to Słowo wypowiada nieustannie w wieczystym milczeniu. W milczeniu też powinna słuchać Go dusza" [Św. Jan od Krzyża, Słowa światła i miłości, 99, w: tegoż, Dzieła, dz. cyt., s. 130]. Nawiązując do tego, w jaki sposób interweniował Bóg, że­by wyzwolić naród wybrany z egipskiej niewoli, już Księga Mądrości zauważa, że to niezapomniane działanie miało miejsce w nocy: „Gdy głęboka cisza ogarniała wszystko, a noc w swoim biegu dosięgała połowy, wszechmocne Twe słowo z nieba, z królewskiej stolicy, (...) runęło..." (Mdr 18,14-15). Później chrześcijańska tradycja liturgicz­na rozumiała ten werset jako prefigurację milczącego Wcielenia Słowa Przedwiecznego w betlejemskim żłóbku.

   A zatem trzeba milczeć: chodzi tu o aktywność, nie o próżniactwo. Jeśli nasza „wewnętrzna komórka" ciągle jest zajęta, bo wciąż „rozmawiamy" z innymi stworzenia­mi, to jak Stwórca może mieć do nas dostęp, jak może „się do nas dodzwonić"? Musimy oczyścić swój umysł z jego cie­kawostek, a wolę z jej planów, żeby otworzyć się całkowi­cie na łaski światła i męstwa, które Bóg chce nam dać w obfitości: „Ojcze, nie moja wola, lecz Twoja niech się sta­nie" (por. Łk 22, 42). Ignacjańska „obojętność" jest więc również formą milczenia.

Za: Kardynał Robert Sarah, Nicolas Diat, Moc milczenia. Przeciw dyktaturze hałasu, tytuł oryginsłu: La force du silence. Contre la dictature du bruit, przełożyła Agnieszka Kuryś, Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.