W antropologii współczesności Eliadego sacrum odgrywa podstawową rolę. Owa antropologia jednak ma osobliwą strukturę i powołana jest do szczególnej roli. Stanowi ona z jednej strony próbę rekonstrukcji archaicznych form kultury, których przykłady znajdował uczony w reliktowych postaciach szamanizmu czy w tradycji wierzeń i praktyk hinduskich. Eliade nadaje jednocześnie owej rekonstrukcji dodatkowy sens. To, co archaiczne, jest zarazem tym, co wieczyście ludzkie. Centralna pozycja zajmowana w kulturze przez sacrum odpowiada duchowej strukturze człowieka, wszelkiego „gatunkowego” człowieka. Rekonstrukcja warstwy archaicznej stanowi zatem obnażenie głębokiej warstwy człowieczeństwa, jest jego „metapsychoanalizą”. Z tej swego rodzaju teorii prawdziwego humanizmu wyprowadza Eliade kolejny człon antropologii, który jest krytyką rzeczywistości kulturowej, w jakiej żyje współczesny Europejczyk czy Amerykanin. Uczony przechodzi więc od analizy przeszłości przez uniwersalizację odkrytych prawidłowości do osądu naszej epoki.
Powiedzmy od razu: wobec europejskiej kultury współczesnej Eliade uprawia wyłącznie „teorię negatywną”. Za swoje zadanie uznał on obnażanie słabości i ostrzeganie przed grożącą katastrofą. Cywilizacja współczesna jest zdesakralizowana we wszystkich swoich ideologiach i instytucjach. Jest ona skrajnie spragmatyzowana, wytworzyła przy tym szczególne imitacje sacrum. Miraże jej technicznych sukcesów w przekonaniu ich apologetów mają wyzwalać i wzmagać człowieka, mają też na swój sposób realizować owo zjednoczenie z bytem, którego szukano w sacrum. Ta nowoczesna namiastka religii zwalnia przy tym człowieka od konieczności tej uprawy wewnętrznej, na której zbudowane było przeżycie sacrum.
Rzecz w tym jednak, powiada Eliade, że jest to tylko mnożenie pozorów. W istocie kultura współczesna kryje zdegradowane i upokorzone sacrum pod postacią rozbuchanego profanum. Można powiedzieć, że Eliade odwraca perspektywę Freuda. Dla Freuda wszelkie sacrum jest zawsze jakby „wyjściowym strojem” skrywającym profanum, które stanowi sedno wszystkiego. Eliade zaś mówi, że tandetny charakter i sentymentalizm, zwłaszcza popularnych form kultury współczesnej, to jeden ze śladów gwałtu zadanego rzeczywistej strukturze duchowej człowieka. Jest to pisk duchowości skrępowanej. Na innym biegunie bezdomność duchowa wyraża się podatnością na masowe psychozy polityczne.
Według Eliadego współczesność musi wyrwać się radykalnie z systemu swojej kultury. Bez trudu dostrzec można w tych poglądach wątki, które powtarzają się w ruchach kontestacyjnych naszej doby. Sam Eliade spodziewa się zwrotu w kulturze, widzi to przy tym raczej jako perspektywę narodzin nowej religijności niż renesans którejś z religii zinstytucjonalizowanych.
Eliade jest teoretykiem, a także apostołem kultury zorientowanej według przeżycia sacrum, kultury, która umożliwia takie przeżycie i która przesycona jest jego klimatem. Wśród opozycji, jakie zachodzą między nią a naszą cywilizacją, zwrócić należy uwagę na różne rodzaje myślenia, artykulacje treści w nich występujących. Współczesna cywilizacja w tym wszystkim, co jest dla niej witalne, ucieka się do wyrażania dyskursywnego. Oczywista jest sytuacja nauki, poza nią samą jednak postać dyskursywną czy pseudodyskursywną ma także wszystko, co składa się na swoistą wiarę epoki. Jest to czas mowy publicystycznej. W stworzonym przez Eliadego modelu kultury zasadnicza rola przypada symbo lowi i mitowi.
Na to, jak Eliade pojmował swoją interwencję w kulturę współczesną, rzucają światło słowa, które powiedział w związku z jedną ze swych prac: „Chciałbym, aby książka Le chamanisme et les techniques archatgues de l ’extase była lekturą poetów, dramaturgów, krytyków literackich, malarzy. Może wyciągnęliby z niej większe korzyści niż orientaliści i religioznawcy”. Eliade nie przeliczył się, stawiając na takich czytelników. To w takich kręgach trwa wciąż szeroka popularność jego pism. Czy jednak intelektualną modę na Eliadego można uznać za wyraz lub zapowiedź jego głębszego wpływu na życiowe orientacje współczesnych ludzi? Niewątpliwie mamy tu do czynienia z jakąś prawdziwą potrzebą. Wątek sacrum przewija się dziś w ogólności w refleksjach nad życiem i jego sensem. Oznacza on poszukiwanie oparcia w „czymś większym od nas” (żeby sparafrazować pewien tytuł Alberta Moravii), w czymś pozadyskusyjnym, w czymś, co nie byłoby przy tym kolejnym konformizmem społecznym.
O sacrum mówić można jednak tylko wtedy, gdy ludzie rzeczywiście natrafiają w swym doświadczeniu na obecność tego nieprzekraczalnego. Można wątpić, czy hermeneutyczne wyprawy w głąb przeszłości, podejmowane pod przewodem Eliadego, uświadomią naszych współczesnych w tej kwestii. Jest prawdą, że myśl tego uczonego pozostaje jednak pod urokiem odległej epoki, kiedy to przyroda objawiała czło wiekowi absolut.
Najbardziej sugestywne studia Eliadego dotyczą tamtego czasu. Nasz świat natomiast uformował się w tyglu historii i techniki. Może już nie wierzymy dzisiaj w racjonalizację dziejów i we wszechmoc technicznych procederów, jednak aktywność człowieka w tych dziedzinach sprawiła, że przyroda została odczarowana. Nawet „niebo gwiaździste nad nami” nie jest już hierofanią. Nie potrafimy „zobaczyć”, że świat nie jest maszynerią. Żeby sobie to uświadomić, potrzebujemy zawiłych dróg intelektualnych. Chcąc czy nie chcąc jesteśmy dziećmi (prawda, że podbuntowanymi) techniki i socjotechniki. Pooświeceniowa pokora wyraża się abstrakcyjnie.
Już zresztą judaizm i chrześcijaństwo wyrwały człowieka z solidarności z przyrodą, przesuwając wszystkie akcenty na dramat stosunków międzyludzkich i rozpoznając w Bogu tego, który nadaje im sens. O naszej dobie powiedziano już, że z całej religijności - jako powszechnie odczuwana rzeczywistość - pozostała jej tylko etyka. Jest to ostatnia prawdziwie uniwersalna nić, która łączy człowieka współczesnego z transcendencją, ażeby być ściślejszym, coraz powszechniej - jedynie z domysłem transcendencji i z nie jasną implikacją sacrum zawartą w zobowiązaniu moralnym.
Zobowiązanie moralne jest tym, co nieredukowalne, nieuzasadnialne i nieprzekraczalne. Jest przy tym zarazem przymusem i wolnością. Hańba i klęska, które spotkały w naszym stuleciu różne „inżynierie społeczne” wraz z relatywizmem rozmaitych historycznych norm wtórnych (względnych świętości różnych środowisk lokalnych) przyniosły bardzo ważne efekty. Sprawiły, że przeżywanie zobowiązania moralnego nabrało mocy ogólnej, objęło wszystkich bliźnich, nabyło czystości imperatywu kategorycznego. Innym rysem bardzo współczesnym jest to, że intuicja etyczna obywa się bez wsporników symbolicznych. Jeśli objawia się tu sacrum, to w samotności sumienia. To oddala nas od wzorów, które przechowuje pamięć historyczna.
Marcin Czerwiński z wstępu do Sacrum, mit, historia Eliadego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.