Semantycy są pod wrażeniem świata jako procesu i czując wraz Heraklitem, że nikt nie może wejść powtórnie do tej samej rzeki, kwestionują zdolność do oznaczania zmieniającej się rzeczywistości poprzez ograniczony w zmienności język. S.I. Hayakawa, jeden z najbardziej znanych popularyzatorów tego tematu, mówi, że "wszechświat jest w ciągłym stanie przepływu". Alfred Kobrzycki stwierdził, iż użycie słowa "jest" w sensie zdeterminowanym w systemie semantycznym tak fałszuje świat, że może zagrozić naszemu zdrowiu umysłowemu. Tacy ludzie pracowicie usiłują nam pokazać poprzez kategorie desygnatów wszystkie przedmioty, które może oznaczać pojedynczy wyraz - i w tym samym czasie biorą pod uwagę kontekst użycia słowa przez nadawcę, najwyraźniej aby powiązać go ze stającym się światem (przypomina to dawną tendencję romantyzmu, aby rozpatrywać dzieło sztuki jako ekspresję stanu emocjonalnego artysty w chwili tworzenia). Pragną oni, aby język wyrażał nie koncepcję prawd, ale jakości wrażeń, tak aby człowiek mógł - według pragmatycznej teorii sukcesu - żyć bardziej pomyślnie. Dla kogoś całkowicie oddanemu temu królestwu stawania się, np. dla empirystów, żądanie poznania prawd jest oznaką psychopatologii. Być może nie mamy tu do czynienia z niczym innym, jak niezwykle wyrafinowaną ekspresją doktryny głoszącej, że rzeczy idealne są halucynacjami i że jedyną normalną, zdrowo umysłowo osobą jest dziarski ekstrawertyk, czyniący chwilowe, instynktowne wybory wobec bodźców świata materialnego. Dla ludzi tego pokroju Chrystus, jako głosiciel Słowa, może być "homoseksualnym paranoikiem". W rezultacie ich doktryna wydaje się częścią ogólnej dążności do usunięcia wszelkich barier chroniących przed bezpośrednią percepcją świata zmysłowego. Trzeba więc znowu zwrócić uwagę na pewną skłonność do czynienia rzeczy fizycznych jedynymi determinantami istniejącego świata.
R M. Weaver
Idee mają konsekwencje
Tłumaczenie: Barbara Bubula
Nie trzeba chyba wspominać, że pojmowanie rzeczywistości jako nieustannego ciągu zmian, jest abstrakcyjną filozofią oderwaną od naszego bezpośredniego doświadczenia, zatem nie ma miejsca na tą ideę w Nauce Buddy, choć cieszy się ona sporą popularnością wśród buddystów, którzy w ten sposób interpretują przekaz Buddy o nietrwałości.
Jednakże Budda opisując nietrwałość determinowanej rzeczywistości, mówi o trzech determinowanych znakach tego co determinowane: początek się manifestuje, koniec się manifestuje, i zmiana, podczas gdy rzecz trwa, się manifestuje.
Oczywiście nie możemy oczekiwać od Dalajlamy jakiegoś głębszego zrozumienia Nauki Buddy, natomiast wydaje się, że otrzymał on całkiem dobre wykształcenie filozoficzne. Jednakże w jednej z książek przedstawia on dylemat: czy statek, który przeszedł tyle remontów, iż składa się z całkiem innych rzeczy niż początkowo, jest wciąż tym samym statkiem czy też innym. Odpowiedź Buddy jest prosta: to ten sam statek, pojawił się, czy został zrobiony, następnie ulega od czasu do czasu różnym zmianom ale nawet jeżeli już wygląda zupełnie inaczej, to jednak jest w ewidentnym związku ze swym stanem początkowym aż w końcu rozpadnie się lub zostanie rozebrany. Był pewną rzeczą, która się pojawiła, zniknęła, a gdy trwała, podlegała od czasu do czasu pewnym dającym się zaobserwować zmianom. Zresztą Budda nie jest jedynym, który w ten sposób widzi rzeczy, ta sama zasada, zmiany podczas trwania występuje w fizyce kwantowej jako - podaję po angielsku, "Invariance under Transformation" i u filozofa idealistycznego Bradleya jako "Unity in Diversity" czy " Identity in Difference" i w matematyce w teorii grup.
Jak zauważa Nanavira Thera, pytania o tożsamość rzeczy, które postawił Dalajlama, nie mają nic wspólnego z pytaniem o tożsamość osoby: "kiedy ktoś umiera, kto się odradza, ta sama osoba czy inna?" Pierwsze pytanie jest znacznie prostsze i może sobie z nim poradzić filozofia na poziomie puthujjany, drogie wymaga wglądu ariya, który widzi, że na źle sformułowane pytanie nie ma dobrych odpowiedzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.