Ryszard Przybylski: To ciekawe - takie raptem zapadanie się w siebie. Bardzo to jest interesujące. Zacząłem to obserwować: człowiek chodzi, chodzi, i nagle stanie, i stoi. Ockniesz się - co myślałeś? Stojąc, zatrzymując się. Nie wiem! Właśnie zaczynam zastanawiać się nad tym, że człowiek istotnie może mieć świadomość i nie myśleć. Muszę ci powiedzieć, że to dość rzadki przypadek, bo na ogół świadomość oznacza, że ciągle myślisz, że ciągle się gdzieś w tym łbie kotłują jakieś myśli. A w takich wypadkach nie. Ale to dopiero na starość przyszło. [Jak komu] Bardzo mnie to zastanawia. Miewasz też takie momenty? Wstajesz, położysz nogę na podłodze i nagle zamierasz. I tak sobie stoisz, po chwili dalej możesz... A jak się zapytasz, coś myślał wtedy, stojąc? Spuszczając tę nogę? - Nie wiem, pojęcia nie mam. Nie myślałem. A przecież to trudne dla człowieka - mieć świadomość i nie myśleć. Starość ma jakieś te dziwne... Objawiają się różne rzeczy, których wcześniej nie było.
Tadeusz Różewicz: Ale ty, nie myśląc, mając stan - jak mówisz - zapadania się w siebie, masz jednak świadomość, że zapadłeś się w siebie. Czyli niemyślenie jest jednak jeszcze rodzajem myślenia, czy chcesz czy nie. Albo czucia.
RP: Bogiem a prawdą, niektórzy to już przebadali, muszę ci powiedzieć. To jest ten moment, w którym istnieje świadomość niewerbalna. Bo myślimy przy pomocy języka, a tutaj raptem...Jest cały artykuł Einsteina o tym. Jego największe odkrycia powstały, kiedy przestał myśleć przy pomocy słów. [I plagiatował niewerbalnie?] Wystarczały mu tylko i wyłącznie równania. On nie myślał już w naszym naturalnym języku, ale odkrywał, myślał przy pomocy samej czystej matematyki.
TR: A ponieważ taki osobnik jak ja, z matematyką to w ogóle, szkoda gadać! Okres tego, co ty nazywasz niemyśleniem, jest chyba najbardziej intensywnym dotknięciem problemu, którego prawdopodobnie nigdy nie rozwiążesz. Prawdopodobnie masz wtedy próbkę nicości.
RP: To się dzieje tam w środku i potem może ci to wyrzucić na powierzchnię świadomości. No niestety, to jest takie przedziwne pogranicze. Trochę jak ze snem, prawda?
TR: Ale to pogranicze coraz częściej zamienia się tam w wielką fizyczność, która staje się chwilami bardziej dotykalna.
RP: Wiem, wiem, takie wydobywanie się jak gdyby. Nie, to jeszcze nie można mówić o nicości.
TR: Ja mówię, że to jakby drobne przeczucie, zetknięcie się z nią gdzieś na bardzo małej przestrzeni, właśnie nie przy pomocy słowa.
RP: Właśnie, onże Kuzańczyk, i paru innych mistyków, właśnie to mieli na myśli, rozumiesz? Dlatego ja ich tak kiedyś czytałem, chciałem się dowiedzieć: co się dzieje ze świadomością, kiedy przestaje ona działać przy pomocy słów? Wszystko jedno, czy wypowiedzianych, czy tylko pomyślanych.
TR: Mówisz, bo mówisz, prawda? A w tle masz jakieś niemówione uczucie. W tym samym czasie, kiedy mówisz.
Z książki Ryszard Przybylski Tadeusz Różewicz
Listy i rozmowy 1965-2014
Co prawda podczas snu świadomość ulega jakby wycofaniu ze zmysłowego doświadczenia, ale wciąż jest obecna, gdyż hałas czy dotknięcie powodują że śpiący się budzi. Strata świadomości spowodowana bólem, sugeruje nam jej zależność od uczucia, tak jak fizyczny ból przerywa sen, tak i jest on w stanie sprowokować wycofanie się świadomości z doświadczenia zmysłowego. Skoro jednak ciało nadal oddycha, jest to raczej tylko jej wycofanie się z odczuwania bodźców, a nie pełne opuszczenie ciała.
Królestwo Jezusa jest nie z tego świata. Ten świat jest światem świadomości, gdzie każde doświadczenie jest nietrwałe. Króluje w nim Demon Nietrwałości. Jak wiemy z formuły współzależnego powstawania świadomość jest determinowana przez trzy podstawowe determinacje. Zatem możemy uciec z tego świata. Takie stopniowe uchodzenie możemy zaobserwować w stopniowym pogłębianiu się doświadczenia medytacyjnego. W drugiej jhanie zanika myślenie, co jest determinacją werbalną, w czwartej, wdech-i-wydech, co jest determinacją cielesną, zatem ciało znika z pola świadomości i przestajemy go doświadczać. W osiągnięciu wstrzymania percepcji i uczucia, co jest determinacją mentalną wreszcie upada sama świadomość, która nie może istnieć bez postrzegania i odczuwania (w fenomenologii jak i w Dhammie, każda świadomość jest świadomością czegoś.
Viññana anidasana, świadomość bez żadnego determinowanego obiektu, w terminach fenomenologii jest wstrzymaniem świadomości. Nie da się już nic o niej powiedzieć. Nawet nie można powiedzieć, że jednak można tego "doświadczyć", gdyż doświadczenie w takim znaczeniu w jakim zwykle używamy tego słowa także nie ma ty zastosowania.
Można tym być? I znów, w sensie fenomenologicznym słowo być znaczy być postrzeganym, manifestować się w czasie i przestrzeni. I tak, o czym nie można mówić, należy milczeć, nie zapominając że niemożność opisania obejmuje także opis wskazujący na nie-istnienie.
Na pytanie kim jesteś? - człowiek może wskazać ten czy inny aspekt doświadczenia, ciało, myślenie, uczucie... Cokolwiek w polu świadomości. Zatem udana podróż w głąb umysłu poprzez coraz głębsze stany medytacji, daje mu wiedzę, wiedzę o tym czym nie jest. Przestaje się identyfikować z myśleniem, a skoro dalej jest świadomy, ale nie doświadcza ciała, także i z ciałem, by wreszcie ze wstrzymaniem percepcji i uczucia zniknęły wszystkie możliwe obiekty identyfikacji. Dlatego też dopiero to osiągnięcie gwarantuje prawdziwy wgląd, ignorancja może przetrwać wszystkie osiem kolejnych stanów medytacyjnych, gdyż bez zrozumienia medytujący co najwyżej zmieni to z czym identyfikuje swój byt, na bardziej subtelny obiekt.
Ci którzy z tych czy innych względów nie są w stanie osiągnąć tak subtelnego stanu jak wstrzymanie percepcji i uczucia oczywiście nie są na straconej pozycji. Nawet jeżeli obiekt jest w polu świadomości, np ciało, to identyfikowanie się z nim nie jest czymś z czego nie można by się wycofać poprzez odwrotną postawę: "to nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja". W skrócie: gdziekolwiek jesteś, zaprzyj się siebie, to najlepsze co możesz zrobić". Nauka Jezusa jest bardziej głęboka niż się to współczesnym jego wyznawcom wydaje, niestety tak jak i w Dhammie jednym z problemów jest rozróżnienie co pochodzi od samego nauczyciela, a co jest późniejszą interpretacją jego słów przez zwykłych ludzi, bez żadnej głębszej wiedzy.
Nanamoli Thera:
Jakakolwiek koncepcja czystego Istnienia jest zawsze narażona na obiekcje, że jeżeli ogłaszamy jej absolutność to nie może ona być poznana, gdyż jeżeli jest poznawana, jest dostępna dla świadomości i już dłużej nie czysta; w konsekwencji Czyste Istnienie i nie-istnienie nie mogą być rozróżnione. Jeżeli absolutność jest ogłaszana dla jakiejkolwiek koncepcji Czystej Świadomości, podobna obiekcja powstaje, gdyż jeżeli świadomość jest czysta, to musi nie być lub będzie zanieczyszczona przez istnienie. Konsekwentnie czysta świadomość nie może mieć istnienia co równoznaczne jest z powiedzeniem, że jej nie ma.
Czyniąc świadomość jak i istnienie w jakiejkolwiek formie podmiotem w/p Budda zarówno zamyka wejście do tego logicznego labiryntu, jak i oferuje nam obraz, który jeżeli się tylko mu uważnie przyjrzymy to dostrzeżemy, że koresponduje on z naszym doświadczeniem, tak jak je przeżywamy. Tylko my wciąż zapominamy tego czego się nauczyliśmy. A zapominanie jest ignorancją. A ignorancja najbardziej reprezentacyjnym ze wszystkich ogniw w/p. To jedna ze skaz (asava) i tak jest istnienie.
Nie jest więc tak, że buddyzm nie ma ontologii, ale raczej tak, że Budda przejrzał przez to co współczesny pisarz nazwał „ontologicznym mirażem”i ustawił istnienie na jego odpowiednim miejscu. Nibbana jest wstrzymaniem ontologii - bhava-nirodho-nibbanam. Nie jest to jednakże „otchłań nie-istnienia” gdyż to wymaga świadomości do poznania tego jako takie. To absolutne wstrzymanie, które włącza nie-przypisywanie ani istnienia ani nie-istnienia.
I teraz podczas gdy w/p jawi się i jest kompletnym opisem świata, to jednakże gdy nibbana jest opisywana w terminach pozytywnych, nie jako wstrzymanie, pojawia się paradoks. Atthi...abhutam lub sabbato pabham opisuje jako poznawane bycie (przez świadomość) w terminach istnienia. Czym nibbana jest poznawana w terminach świadomości, to anidassanam: akt poznawania bez „ukazania”, „uczynienia widocznym” jakiegokolwiek determinowanego obiektu. To jest w opozycji do istnienia i wydaje się możliwe i nienonsensowne (paradoks), również wskazuje na „niekompletność” opisu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.