niedziela, 27 listopada 2022

Rosyjski pisarz Dmitrij Mereżkowski i Czapski


W marcu car abdykował. Korpus Paziów Jego Imperatorskiej Wysokości szybko przekształcono w szkołę oficerską. Czapski ukończył ją we wrześniu 1917 roku i jako oficer kawalerii wstąpił do 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Po kilku tygodniach wybuchła następna rewolucja, październikowa. Czapski, posłany do walki przeciwko oddziałom bolszewików, był przerażony tym, co widział. Przesiąknięty Tołstojowskim pacyfizmem, podszedł do swojego dowódcy i powiedział mu, że nie jest w stanie strzelić, by zabić człowieka. Gotów był położyć głowę za swe antymilitarystyczne przekonania, bo musiał się spodziewać, że stanie przed sądem wojennym i najprawdopodobniej zostanie rozstrzelany za niesubordynację. Tymczasem dowódca oddziału cierpliwie wysłuchał jego żarliwych słów protestu, po czym, rzecz niezwykła, stwierdził, że nie wątpi w czystość jego przekonań i intencji. „Kiedy byłem młody – wyznał dwudziestojednoletniemu kadetowi – też chciałem zmieniać świat. Idź. Próbuj”. Tę zaskakującą wyrozumiałość dla nieposłuszeństwa w trakcie wojny trzeba rozpatrywać, biorąc pod uwagę tytuł szlachecki młodego mężczyzny, jego prezencję i znaczenie rodowego nazwiska. W nakręconym w 1937 roku przez Jeana Renoira filmie Towarzysze broni, którego akcja toczy się podczas pierwszej wojny światowej, niemiecki baron, nadzorujący obóz jeniecki, podejmuje wystawną kolacją równie szlachetnie urodzonego francuskiego pilota, wroga, którego samolot niedawno zestrzelił. Nawet w czasie wojny błękitna krew znaczy więcej niż przynależność do narodu; dwaj arystokraci znajdują większą przyjemność w swoim towarzystwie aniżeli w obcowaniu z pospolitymi żołnierzami z własnej armii. Być może podobne poczucie wspólnoty krwi uchroniło Czapskiego od represji.

Szeregi wojskowe opuścił w styczniu 1918 roku, dołączając do dwóch swoich przyjaciół, braci Antoniego i Edwarda Marylskich. Kierując się antymilitarystycznymi nakazami Tołstoja i Ewangelią, połączyli siły, by na tyle, na ile to możliwe, ulżyć umęczonej ludności. Wspierany przez siostry, Karlę i Marynię, które przybyły do Piotrogrodu, żeby zamieszkać z rodzeństwem, Czapski z pomocą braci Marylskich i błogosławieństwem swojego krewnego, Gieorgija Cziczerina, stworzył w centrum miasta prowizoryczny falanster. Kartki żywnościowe, uprawniające ich okaziciela do jednego kawałka chleba tygodniowo, zbierano do wspólnego użytku. Czapski podjął się gromadzenia żywności we wczesnych godzinach porannych, kiedy chłopi przywozili cenne ziemniaki i mleko z okolicznych gospodarstw. Zapotrzebowanie było wielkie, często wracał z pustymi rękami. Niebawem mleko zupełnie zniknęło z targowisk. Młodzi zapaleńcy sami z trudem bronili się przed głodem, o niesieniu pomocy innym nie mogło być mowy. Mimo najlepszych chęci i gotowości do ciężkiej pracy ich plan spalił na panewce. Po pięciu miesiącach w mieście zapanowała anarchia. Transport został sparaliżowany. Szerzył się głód. Ich nadzieje legły w gruzach. W maju 1918 roku wrócili do Polski.

*

 Poznawszy szczegóły potwierdzające tragiczny los zaginionych oficerów, nerwowo oczekiwał na wyjazd z Piotrogrodu. Władze wielokrotnie zapewniały, że może jechać, po czym okazywało się, że jednak nie może. Trwało to wiele dni. Wędrował po mieście, obserwując bolszewickie gwałty i terror. Opóźniany wyjazd zaowocował też pomyślnym zdarzeniem: Czapski natknął się przypadkiem na grupę myślicieli, którzy mieli zaważyć na jego rozwoju duchowym. Odwiedzając znajomego w kamienicy przy ulicy Siergiejewskiej, spostrzegł na drzwiach innego mieszkania nazwisko „Mereżkowski” (Dmitrij Mereżkowski był jednym z najwybitniejszych żyjących rosyjskich pisarzy. Czapski czytał jego powieść Leonardo da Vinci, drugi tom trylogii zatytułowanej Chrystus i Antychryst, w której autor zgłębiał, jak w średniowieczu humanizm zakorzenił się i rozkwitł na gruncie barbarzyństwa). Pod wpływem impulsu, mając dużo czasu, zadzwonił do drzwi. Otworzył mu niski mężczyzna o jasnych oczach, z ciemną kozią bródką. Z powodu panującego w mieszkaniu zimna owinięty był aksamitnym płaszczem, lamowanym futrem, który, jak Czapski miał się niebawem dowiedzieć, należał do żony pisarza. Mereżkowski zaprosił młodego polskiego żołnierza do środka; Czapskiego zawsze zachwycała łatwość, z jaką Rosjanie przyjmowali nowych znajomych. Pełen podziwu dla religijnych pism Mereżkowskiego wyznał, że czuje się uczniem Tołstoja i sprzeciwia zabijaniu jako sposobowi zwalczania zła; jak jednak ma wytrwać w tym przekonaniu, pytał, kiedy wokół niego ginie tylu ludzi? Wobec tego, co widział w ostatnich kilku latach w Rosji, wobec okrucieństw, których był świadkiem, skamieniało mu serce. Jego wrodzony pacyfizm stanął pod znakiem zapytania. Jak pogodzić ducha Ewangelii z wojenną przemocą?

Zawoławszy żonę, Mereżkowski słuchał w zamyśleniu zrozpaczonego nieznajomego. Uspokoił go słowami, które pomogły ukoić ból i zawierały radę: „Pan jest chrześcijaninem – zabijać to grzech – wiadomo – ale należy pamiętać, że Pan nie jest sam, że Pan należy do historii, do dziejów świata, ludzie się biją, o coś walczą, popełniają grzech, niech pan przyjmie na siebie ten grzech i razem walczy o lepszy świat”[16]. Po czym przytoczył przypowieść o świętym Kasjanie i Mikołaju:

Obaj zdążali do nieba w białych szatach wzdłuż zabłoconej drogi, aż spotkali chłopa, co wraz z wołem ugrzązł w tym błocie i błagał o ratunek. Kasjan minął chłopa, a Mikołaj nie wytrzymał, poszedł wyciągać wóz i potężnie się ubabrał. Tak doszli obaj do nieba. Święty Piotr wpuścił obu na sąd Boży, a Bóg oświadczył Kasjanowi: masz niepokalane szaty i będziesz miał święto raz do roku, ale tylko co cztery lata, bo w rok przestępny 29 lutego, a ty, Mikołaju, zapomniałeś o swoich szatach, ratowałeś bliźniego, dlatego twoje święto będzie obchodzone cztery razy do roku[17].

Trafił tą przypowieścią w sedno. Przed Czapskim rysowała się droga Mikołaja.

Mereżkowski i jego żona, poetka Zinaida Gippius, wielkie postacie rosyjskiej literatury, współpracowali z pisarzem, krytykiem i wydawcą Dymitrem Fiłosofowem. Wszyscy troje zbliżyli się do siebie najpierw jako przeciwnicy caratu po rewolucji 1905 roku, a potem jako antykomuniści po rewolucji październikowej. Wierzyli w „trzecią Rosję”, Rosję demokratyczną, ani bolszewicką, ani carską. Liczyli na pojednanie katolicyzmu z rosyjskim prawosławiem, marzyli o połączeniu inteligencji z Cerkwią w swobodnym związku wiary i rozumu. Szlachetne zamiary obojga przemówiły do Czapskiego w krytycznym momencie młodego życia. Ich dom stanął dla niego otworem. Przebywał u nich kilka dni. Twierdził później, że ten tercet skutecznie wyleczył go z chrześcijańskiego ekstremizmu i paraliżu moralnego. Mereżkowski „stworzył dla siebie własny świat – napisała Nina Berberowa. – Wiele tam było braków, jednakże to, co było mu niezbędne, zawsze się tam znajdowało”[18]. Zaopatrzył Czapskiego w stos dzieł Dostojewskiego, Nietzschego oraz rosyjskiego filozofa Wasilija Rozanowa.

Z tym darem w ręku Czapski rozpoczął okres intensywnych studiów. Odruchowa chęć zapukania bez zapowiedzi do drzwi, na których widniało nazwisko podziwianego pisarza, zaowocowała wyjątkowym postępem w kształtowaniu jego charakteru i ośmieliła go do tego, by zawsze odtąd polegać na spontanicznych odruchach. Lektura książek, które otrzymał, sprawiła, że zrzucił ciężar z serca i przełamał długotrwały impas; pomogła mu też wyzwolić się i stać człowiekiem, jakim pragnął być. Niewiele ponad rok później Mereżkowski, Gippius i Fiłosofow mieli udać się do Warszawy, gdzie Czapski i jego siostra Marynia pomogli przystosować się tym inteligenckim uchodźcom do życia kulturalnego i politycznego stolicy Polski.

Z książki Prawie nic. Józef Czapski. Biografia malarza

autor Eric Karpeles

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.