(...)
Później przystał do Sokratesa, od którego tak wiele skorzystał, że nakłonił swoich uczniów, aby razem z nim przeszli do szkoły sokratycznej. Mieszkając w Pireusie musiał codziennie przebywać czterdzieści stadiów, aby słuchać Sokratesa. Od niego nauczywszy się wytrzymałości i naśladując jego umiejętność panowania nad uczuciami, stał się założycielem szkoły cyników. Nauczał, że trud (πόνος) jest dobrem, czego przykładem są wielki Herakles i Cyrus (pierwszy przykład biorąc z Greków, drugi — spośród barbarzyńców).
Antystenes pierwszy tak definiował słowo (λόγος):
„Słowo wyraża rzecz, jaką ona była lub jest". Mawiał stale: „Niechbym raczej zmysły postradał, niż miał odczuwać rozkosz" oraz: „Trzeba żyć z takimi kobietami, które będą umiały okazać wdzięczność". Młodzieńcowi z Pontu, który chciał uczęszczać na jego wykłady i pytał, co w tym celu należy uczynić, odpowiedział: „Trzeba nowej książki, nowego rylca, nowej tabliczki", wskazując jednocześnie na potrzebę rozumu 2. Komuś, kto go pytał, jaką wziąć żonę, odpowiedział: „Jeżeli weźmiesz piękną, będziesz miał innych do spółki, jeżeli weźmiesz brzydką, będziesz miał za swoje" 3. Usłyszawszy raz, że Platon źle o nim się wyraża, powiedział: „Jest przywilejem królów, że gdy czynią dobrze, mówi się o nich źle". Kapłanowi, który, chcąc go wtajemniczyć w misteria orfickie, mówił o szczęściu, jakiego wtajemniczeni zażywają
po śmierci, powiedział: „W takim razie czemu sam nie umierasz?" Gdy mu raz zarzucono, że nie pochodzi z obojga rodziców wolnych, powiedział: „Ani z obojga rodziców-zapaśników, a mimo to jestem zapaśnikiem".
Kiedy go zapytano, dlaczego ma tak mało uczniów, odpowiedział: „Bo ich pędzę srebrnym kijem"1. A zapytany, dlaczego jest szorstki dla swoich uczniów, odpowiedział: „Lekarz też musi być przykry dla pacjentów".
Widząc raz uciekającego cudzołóżcę, zawołał „O nieszczęśniku! Jak wielkiego niebezpieczeństwa mogłeś uniknąć za jednego obola". Jak podaje Hekaton w Chrejach, Antystenes twierdził, że lepiej wpaść między kruki niż między pochlebców, bo kruki zjadają tylko trupy, a pochlebcy żywych. Zapytany, co jest największym szczęściem człowieka, odpowiedział: „Umrzeć szczęśliwie". Gdy pewien znajomy żalił się przed nim, że zginęły mu jego notatki, powiedział: „Należało je mieć w duszy, a nie spisywać na kartkach". „Jak rdza zjada żelazo — mówił Antystenes — tak zazdrosnych zjada ich własne usposobienie". „Ci, którzy pragną nieśmiertelności, powinni — mawiał — zbożnie i sprawiedliwie żyć". Utrzymywał, że państwa giną wtedy, kiedy nie umieją odróżnić ludzi złych (φαύλοι) od dobrych (σπουδαίοι). Kiedy go raz chwalili ludzie nikczemni, powiedział: „Boję się, czym się czegoś złego nie dopuścił". Przyjaźń braterską i zgodność poglądów uważał za najsilniejszą twierdzę. Radził przygotowywać takie zaopatrzenie na drogę, które by w razie rozbicia się okrętu uratowało się wraz z nami. Kiedy zarzucono mu, że przebywa wśród złych ludzi, odparł, że i lekarze, chociaż sami nie są chorzy, przebywają wśród chorych. Niedorzecznością jest — mawiał — wyrywać kąkol z pszenicy i w czasie wojny usuwać ludzi niezdolnych do noszenia broni, a nie usuwać od rządów złych obywateli. Kiedy go zapytano, jaką korzyść ma z filozofii, odpowiedział: "Tę, że mogę sam z sobą rozmawiać". Gdy ktoś podczas uczty powiedział do niego: „Zaśpiewaj", odpowiedział mu: „A ty mi zagraj". Diogenesowi, który prosił go o chiton, radził złożyć na dwoje himation. Na pytanie, jaka nauka jest najpotrzebniejsza, odpowiedział: „Pozbyć się tego, czego trzeba by się oduczyć".
Nakazywał tym, którzy słyszą, że o nich źle się mówi, aby znosili to łatwiej, niż gdyby w nich rzucano kamieniami.
Kpił z Platona, uważając go za pyszałka; gdy podczas jakiejś uroczystości zobaczył dumnie kroczącego konia, powiedział doń: „Wyglądasz jak ten dumnie kroczący rumak". Mówił to w związku z tym, że Platon chwalił tego konia. A gdy Platon był kiedyś chory, przyszedł doń Antystenes i patrząc na miseczkę, do której żółć spluwał, powiedział: „Widzę tutaj żółć, ale nie widzę twej pychy". Doradzał Ateńczykom, aby uchwalili przez głosowanie, że osły mają być końmi; a kiedy mu odpowiedziano, że to niedorzeczne, odparł: „A przecie i wasi generałowie, w rzeczywistości zupełnie niekompetentni, są dowódcami tylko na mocy głosowania". Gdy ktoś mu powiedział: „Wielu ludzi cię chwali"—zapytał: „A cóż ja złego zrobiłem?"
Gdy ostentacyjnie pokazywał dziury w swoim płaszczu, Sokrates, patrząc nań, powiedział: „Przez dziury w twoim płaszczu prześwieca twoja próżność". Jak podaje Fainias w dziele O sokratykach, Antystenes, kiedy go ktoś zapytał, co robić, aby stać się moralnie doskonałym (καλός κάγα&ός), odpowiedział: „Wyzbyć się swych wad, a jakie one są, dowiesz się od ludzi, którzy cię znają". Do kogoś, kto wychwalał rozwiązłość, powiedział: „Dzieci moich wrogów niechaj będą rozwiązłe". Do młodzieńca, który pozował rzeźbiarzowi i robił nienaturalne miny, powiedział: „Jak sądzisz, gdyby spiż mógł przemówić, czym by się najwięcej chełpił?" A gdy młodzieniaszek odpowiedział: „Pięknością", zawołał: "Czyż więc nie wstyd ci cieszyć się tą samą rzeczą, którą cieszyłaby się rzecz martwa?" Młodzieńca z Pontu, który obiecywał mu wyświadczyć wielką przysługę, jeżeli przypłynie okręt z solonym mięsem, wziął ze sobą i zaprowadził z próżnym workiem do handlarki mąką, worek mąką napełnił i odszedł. Gdy zaś handlarka zażądała zapłaty, powiedział: "Ten młodzieniec zapłaci, jeżeli okręt z solonym mięsem przypłynie".
Jak się zdaje, za sprawą Antystenesa Anytos został skazany na wygnanie, a Meletos na śmierć[Oskarżyciele Sokratesa]. Kiedy bowiem spotkał młodzieńców z Pontu, którzy pod wpływem sławy Sokratesa przybyli do Aten, zaprowadził ich do Anytosa, mówiąc, że oto jest człowiek mądrzejszy od Sokratesa. Świadkowie tego wydarzenia tak się oburzyli, że doprowadzili do wygnania Anytosa z Aten. (...)
A oto jego poglądy. Twierdził, że cnoty można się nauczyć. Że jedynym szlachectwem jest cnota. Cnota wystarcza do szczęścia i nic potrzebuje niczego oprócz Sokratesowej siły woli. Cnota przejawia się w czynach, nie potrzeba jej ani wielu słów, ani nauki, Mędrzec sam sobie wystarcza, bo wszystko, co należy do innych, należy także i do niego. Niesława jest dobrem, tak samo jak trud. Mędrzec postępuje nie wedle praw stano- wionych, lecz wedle prawa cnoty. Żeni się jedynie po to, by mieć dzieci, łącząc się z najpiękniejszą kobietą, i nie gardzi miłością, bo tylko mędrzec wie, kogo należy kochać.
Diokles przypisuje mu także następujące powiedzenia: „Dla mędrca nic nie jest obce ani nic nie jest niemożliwe. Człowiek dobry zasługuje na miłość. Przyjaciół szukaj wśród ludzi uczciwych. Sprzymierzeńcami należy czynić ludzi dzielnych, a zarazem sprawiedliwych.
Cnota jest niezawodnym orężem, którego nikt ani nic nie może odebrać. Lepiej z niewieloma dobrymi być przeciw wszystkim złym niż z wieloma złymi przeciw niewielu dobrym. Należy liczyć się z opinią nieprzyjaciół, bo oni pierwsi dostrzegą nasze błędy. Sprawiedliwego trzeba wyżej cenić niż krewnych. Cnota jest ta sama u mężczyzny i u kobiety. To, co jest dobre, jest piękne, a to, co złe, jest brzydkie. Za obce uważaj wszystko, co złe. Wiedza jest twierdzą najpewniejszą, której nie można zburzyć ani wziąć podstępem. Mur obronny należy stworzyć we własnym nieodpartym rozumowaniu". (...)
Od Antystenesa wywodzi się obojętność (άπάφει,α) Diogenesa, wstrzemięźliwość Kratesa, panowanie nad sobą Zenona; to on stworzył podwaliny ich stylu życia.
Ksenofont mówi, że Antystenes był ujmujący w obcowaniu z ludźmi i bardzo opanowany we wszystkich sprawach. (...)
Antystenes umarł, złożony niemocą. Gdy Diogenes przyszedł do Antystenesa, ten go zapytał: „Czy potrzebujesz przyjaciela?" Gdy zaś później znowu do niego przyszedł, niosąc sztylet, a Antystenes powiedział: „Co mnie uwolni od cierpień?" Diogenes, pokazując sztylet, powiedział: „To". Wówczas Antystenes odparł: „Powiedziałem od cierpień, a nie od życia".
Za Diogenes Laertios Żywoty i poglądy sławnych
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.