Nasze czasy dostarczają wielu przykładów spustoszeń czynionych przez bezpośredniość, z których najbardziej wyrazistym jest niezdolność współczesnego człowieka do rozpoznania obsceniczności. Niezdolność ta nie jest związana z upadkiem purytanizmu. Słowo "obsceniczność" zostało tu użyte w swym sensie pierwotnym, jako opis czegoś, co powinno być usunięte ze sceny z powodu swojej nistosowności w publicznym przekazie. To coś - należy podkreślić - może nie mieć nic wspólnego ze sprośnymi czynnościami fizjologicznymi, lecz zawierać obraz dojmujacego cierpienia i poniżenia, które Grecy ze zwykłą sobie przenikliwością wygnali ze swojego teatru. (...)
Stosowność, podobnie jak inne niemodne pojęcia, została odrzucona, ponieważ czegoś zakazywała. Dumne ze swego bezwstydu nowe dziennikarstwo w buńczucznym stylu serwowało rzeczy dotąd przesłonięte skromną małomównością. Było czymś naturalnym, że prawdziwy apostoł kultury, jakim był Matthew Arnold, zauważył w tym dziennikarstwie śmiertelnego wroga. Po powrocie z podróży do Stanów w 1888 roku napisał: "Gdyby ktoś szukał najlepszego sposobu zatarcia i zabicia w całym narodzie dyscypliny wynikającej z poczucia własnej godności oraz zniszczenia wzniosłych uczuć - nie znajdzie lepszego sposobu niż wziąć do ręki amerykańskie gazety".
Czy możemy się zatem dziwić, że dwa wieki wcześniej gubernator Wirginii dziękował Bogu, ku zgorszeniu przyszłych pokoleń, że w tej kolonii nie ma żadnej gazety? Czyż nie uznać tego za kolejny przykład zła rozpoznanego najjaśniej w jego pierwszym przejawie? To, co ów gubernator zaobserwował w zarodku, wzrosło tak niezmiernie, że dziś mamy środki przekazu, które wręcz specjalizują się w różnych rodzajach obsceniczności, uznawanych przez ludzi kulturalnych - w przeciwieństwie do lubieżników - za odrażające i zabronionych niegdyś przez najmądrzejszych z naszych przodków.
R M. Weaver
Idee mają konsekwencje
Tłumaczenie: Barbara Bubula
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.