Nie będzie możliwe zwycięstwo Bestii bez spreparowania osobowości ludzkiej w wymiarze moralnym, intelektualnym, bez zniszczenia tego, co nazywam kodem moralno-etycznym. Preparuje się, grzebie w DNA fizycznym, molekularnym, lecz jeszcze groźniejsze są skutki ataku na „DNA" moralne - na system wartości przekazywany mu od dziecka w rodzinie, potem w szkole, w kościele, w społeczności narodowej, poprzez pokoleniowy przekaz dziedziczony tak właśnie, jak się dziedziczy DNA molekularne.
Sięgnijmy do wypowiedzi luminarzy tej lucyferycznej wojny. Zaszczyt historycznego pierwszeństwa trzeba oddać „Protokołom Mędrców Syjonu": Kiedy obejmiemy władzę, wówczas usuniemy z wychowania wszystkie przedmioty wywołujące zamęt i uczynimy z młodzieży posłuszne dzieci władzy (Wykład XVI). To samo postulował Wells: Główną bitwą jest bitwa o wychowanie (...) główną funkcją szkoły jest społeczne wychowanie jednostki. Musi ona dać jej zrozumienie przejścia do nowego porządku świata. Ian Baldwin, 1970: Fundacja Prawa Światowego rozpoczęła ogólnoświatowe badania i wprowadziła system edukacji, który wprowadzi nową dyscyplinę - światowy porządek - do programów nauczania na całym świecie (...).
Prof. Chester Pierce z Instytutu Psychiatrii i Edukacji Uniwersytetu Harvarda, 1991: Każde dziecko w Ameryce w wieku pięciu lat jest chore psychicznie, ponieważ przychodzi do szkoły z pewnym poczuciem lojalności wobec (...) rodziców, wiary w nadprzyrodzone istoty i niezawisłość naszego narodu jako autonomicznego bytu. Do was, nauczycieli, należy wyleczenie tych dzieci i uczynienie z nich internacjonalnych dzieci przyszłości.
Takie same teorie głosi Caryl Matrisciasna w książce: Bogowie Nowej Ery (God's oftheNew Age). To samo podjęła dr Beverly Gałyean, specjalista oświaty. Zaproponowała ona tzw. nauczanie łączone, wprowadzone potem w 38 okręgach szkolnictwa prywatnego w Pół. Karolinie, elitarnego, płatnego, bo szkoły publiczne w USA kształcą analfabetów - roboli.
To nauczanie łączone polega na sterowaniu wyobraźnią, na ćwiczeniach joga i na biologicznym sprzężeniu zwrotnym.
Ogłupianie nauczycieli osiągnęło w USA szczyty absurdu i groteski. Ofiarami są uczniowie czyli późniejsi obywatele. Nauczyciele to przecież także byli uczniowie. Jaki jest ich poziom? Oto 50 proc. kandydatów na nauczycieli w stanie Massachusetts nie zdało egzaminu z podstawowych wiadomości -angielskiego i matematyki. Był to egzamin podstawowy z klasy 10-tej w zakresie angielskiego, matematyki i innych przedmiotów.
Testowi poddano 1800 kandydatów i kandydatek na nauczycieli w tym stanie. Nie potrafili napisać prawidłowo prostych wyrazów, jak „bumed", „abolished".
Najwidoczniej dostali się do szkół i ukończyli je nie mając pojęcia o wiedzy tradycyjnej z tego poziomu nauczania. Byli natomiast przygotowywani z innych idiotyzmów. Oto tematy, jakie przerabiali jako uczniowie i przerabiają ich następcy w amerykańskich szkołach:
Przywództwo w zmieniających się czasach; Społeczna różnorodność w nauczaniu (cztery różne kursy z tego przedmiotu!); Zostając wyznawcą teorii różnorodności; Różnorodność i przemiany; Ucisk i nauczanie; Wprowadzenie do nauczania wielokulturowego; Tożsamość czarnych; Klasizm (!); Rasizm; Seksizm; Ucisk Żydów; Ucisk lesbijek, homoseksualistów i biseksualaistów; Ucisk niepełnosprawnych oraz Błędne wierzenia.
W „City Joumal", dziennikarka Heather Mac Donald odwiedziła New York City College, aby sprawdzić, jak szkoła wykorzystuje czas nauki. Nie zawiodła się. Stwierdziła, ze nauczyciele mówią na lekcjach o: Budowaniu wspólnoty bogatej w debatą (!); że studenci pedagogiki rozwijają podteksty tego co robią. Każdy student prze siedem minut pisał na temat: Co mnie podnieca w nauczaniu i Co dotyczy mnie w nauczaniu? Po przeczytaniu tych wypocin, nauczyciel zrekapitulował je z przenikliwością godną swoich studentów, całego college'u. Powiedział: Tak więc pisanie pozwoliło wam na myślenie na papierze o tym, co na nim jest.
Niezły wątek do teatru groteski!
Są i lekcje z matematyki. Oto garść przykładów z prasy zachodniej o tym, jak w nowojorskiej dzielnicy Bronx, „zbliża się do życia" nauczanie matematyki w podstawówkach:
Jose ma 10 gramów czystej kokainy. Zmieszał je z sodą oczyszczoną w proporcji 40 proc. kokainy i 60 proc. sody. Sprzedał 6 gramów tej mieszanki Jacksonowi za 390 dolarów, i 15 gramów Billy'emu po 85 dolarów za gram. Kto na tym stracił: Jackson czy Billy? Ile mieszanki zostało Josemu?
- Willy dostaje 20 dolarów za każde skradzione auto BMW, 50 dolarów za samochód japoński i 100 dolarów za wóz terenowy. Skoro wiadomo, że ukradł już dwa BMW i trzy samochody terenowe, ile musi ukraść „japończyków", żeby mieć 800 dolarów potrzebnych mu na heroinę?
-Raul siedzi od sześciu lat -w więzieniu za zabójstwo na zlecenie. Dostał za to 20 tysięcy dolarów. Skoro wiadomo, że jego żona wydaje z tego po sto dolarów miesięcznie, ile pieniędzy zostanie Raulowi, kiedy za 4 lata (!) wyjdzie z wiezienia?
- Podczas wojny gangów Hektor wystrzelił 145 nabojów, raniąc trzy osoby. Jaki osiągnął procent skuteczności?
Powróćmy do budowania wspólnoty bogatej w debatę. Studenci podzielili się na grupy i rozmawiali na temat swych uczuć. Jeden z nich powiedział, dobrze już zapoznany z wymaganą nowomową: Przesunęło to strefę mojego komfortu. Inny: Czuję się naprawdę wygodnie w tej roli, mam tu zaufanie.
I tak dalej, i tak ple-ple. Nic o tym, co dzieje się w realnym świecie. Ani o tym, jak wkrótce mają prowadzić lekcje jako nauczyciele. Dziennikarka skwitowała swój reportaż uczciwie: Wszystko oprócz wiedzy!
Z momentem odrzucenia rzeczywistej wiedzy jako celu nauczania, trzeba sobie znaleźć coś innego do roboty. I znajdują.
A u nas? Redukcja historii, historii literatury polskiej i zasada: nie stresować ucznia! Nie zostawiać w tej samej klasie na drugi rok! Jak w USA, stopnie i oceny wkrótce staną się niedobre bo stresują, nadto dzielą uczniów na „dobrych" i „złych", co także nie jest wychowawcze.
Nie waham się nazwać wstrząsającym - planu zniszczenia szkolnictwa we Francji, opisanego przez Pascala Bernardina w książce: Machiavel nauczycielem. Manipulacje w Szkolnictwie. Reformy czy plan zniszczenia .
W planie tym złowieszczą jak wszędzie rolę odgrywa UNESCO: narzuca programy, finansuje. We Francji prowadzi się szerokim frontem redefinicję (!) szkoły, rewolucję kulturalną i etyczną. W rewolucji kulturowej zmierzającej ku wielokulturowości, chodzi o roztopienie żywiołu narodowego w fali imigrantów, z reguły nie reprezentującej kultur narodowych ludzi napływowych, przeważaj ą bowiem wśród nich osobnicy z selekcji negatywnej, co sprawia, że np. wspomniany już lider austriackiej Partii Wolności Jórg Heider nazwał np. Polaków złodziejami samochodów i ta sztanca jest niestety słuszna w odniesieniu do licznych tam polskich złodziei samochodów.
Atak idzie we Francji na historię i jej nauczanie. To zwarty i konsekwentny ciąg żydo-masońskiego miksowania narodów i kultur, odcinania ich od narodowych korzeni, którymi jest ich historia i kultura. Znów cisną się „Protokoły Mędrców Syjonu": Klasycyzm oraz Wszystkie studia nad historią starożytną (...) zastąpimy przez studia nad igraniem przyszłości2. Wykreślimy z pamięci ludzi wszystkie fakty z wieków minionych, niepożądane dla nas, pozostawiając tylko te, które uwydatniają wszelkie omyłki rządów gojów”.
Oto były premier Izraela
Szimon Peres podczas wizyty w Polsce (styczeń 2000) powiedział w wywiadzie telewizyjnym, że z historii należy usunąć dzieje krwawych wojen, bo to nieprzydatne. Zapytajmy tego kasatora nauczania historii - co z niej zostanie, skoro historia jest jednym ciągiem krwawych wojea? Rewolucyjnie zmienia się system ocen we francuskich szkołach. Obowiązuje ten sam amerykański „luz".
Naczelnym zadaniem francuskiego i wszystkich innych zachodnich programów szkolnych - jeszcze z pozoru narodowych, jest niszczenie ich odrębności narodowych, identyfikacji kulturowych opartych m.in. na tradycji i historii.
Na jednym z licznych sympozjów UNESCO poświęconych temu ledwo skrywanemu miksowaniu narodów i kultur, mówiono wyraźnie o co chodzi - o standaryzację oświaty i wychowania.
Wielokulturowoscią uderza się jak obuchem w zadania szkól i instytucji kształcenia nauczycieli we Francji. Centrum zarządzające tym planem to CNDP (Centre National de Documentation Pedagogique). Kulturę francuską w nauczaniu we Francji umieszczono na tej samej stopie czasowej, liczonej w godzinach, co kulturę ludów egzotycznych. W dokumentach CNDP czytamy całkiem przejrzyste napaści na kultury narodowe: — Skoro się uznaje prymat tego co zbiorowe nad tym, co indywidualne (kto uznaje - poza eurokracją i jej sługami? - H.R), nie można lekceważyć ryzyka, że się ugrzęźnie w fatalizmach etnicznych. I jeszcze jaśniej niż w „Protokołach":
(...) wytworzenie nowej tożsamości kulturalnej, otwartej (na żydo-masońskie unifikacje - H.R), nie naznaczonej eurocentryzmem lub etno-centryzmem, ślepym przywiązaniem do własnych wierzeń i wartości. Tak, te wierzenia trzeba zniszczyć na wstępie do wielokulturowości.
Co może zdziałać szkoła wobec wierzeń i wobec wyobraźni zbiorowej, które odżywiają kulturę i stanowią jej twarde jądro? Imponująca zgodność z programem cytowanego Chestera Pierce'a: (...) każde dziecko w Ameryce w wieku pięciu lat jest chore psychicznie, ponieważ przychodzi do szkoły z pewnym poczuciem lojalności wobec (...) rodziców, wiary w nadprzyrodzone istoty i niezawisłość naszego narodu.
Dokładnie tak: kasacja przekazu rodzinnego, podstaw Dekalogu, to warunek kasacji niezawisłości każdego narodu!
Cel jest globalny. Mówi o tym ukołchozowieniu narodów i dusz, raport z międzynarodowego sympozjum UNESCO: Jedną z kwestii, które powinny być starannie rozpatrzone, jest rozszerzenie języka międzynarodowego dla globalnego społeczeństwa, które umacnia i upowszechnia kulturę międzynarodową.
- Autor omawianej książki Machiavel nauczycielem... kończy ją fragmentem ze słynnej powieści George' a Orwella3: Rok 1984 napisanej w 1946 r! Nie widzi pan, że prawdziwy cel nowomowy, to zwężenie granic myśli? (...) Każdego roku coraz mniej słów i przestrzeń myśli coraz bardziej się kurczy (...) Rewolucja zostanie zakończona, kiedy język stanie się doskonały. Nowomowajest angsocem (angielskim socjalizmem), a angsoc jest nowomową - dodał z pewnym rodzajem mistycznej satysfakcji.
W programach UNESCO jest cały agresywny system preparowania osobowości, wieszczonej już przed wojną przez takich jak Wells, Huxley i inni. To z arsenału pedagogiki aktywnej pochodzą prania mózgów szkolnych i uniwersyteckich umożliwiające zmianę wartości, postaw i zachowań..
Dziecko trzeba wyrwać z wpływów rodziny -podstawowy warunek powodzenia żydomasońskiego miksowania narodów, kultur, wierzeń. Niszczyć, niszczyć, niszczyć! Co? Wszystko co indywidualne, wyniesione z domu, z kultury narodowej, tradycji! Bertrand Russell, ten z trzynastki Iluminatów, już w 1953 roku nakazywał w swojej książce: Wpływ nauki na społeczeństwo: Należy oczekiwać, że osiągnięcia psychologii dadzą rządom wielką kontrolę nad jednostkową mentalnością (a gdzie wolność jednostki -socjaltowarzyszu Russell? - H.P.) niż dotychczas (...)
Szkolnictwo powinno się starać zniszczyć wolną wolę na tyle skutecznie, aby uczeń opuszczający szkołę nie był nigdy w stanie myśleć lub działać inaczej niż życzyliby sobie tego nauczyciele.
To wyrwanie dziecka z objęć rodziny, czyli wierzeń i ciasnych zasad, wprowadza się właśnie w Polsce opanowanej przez eurofolksdojczy oraz ich usłużnych karierowiczów w niebieskich koszulach. Mają do dyspozycji pieniądze z MEN, błogosławieństwa i dotacje UNESCO, mają w mediach propagandę „nowego nauczania", mają potężne wsparcie intelektualnych i moralnych zgnilków z tytułami „prof.", „dr".
Równie uważnie przeczytajmy w tym kontekście dwa cytaty: jeden z wypowiedzi polskojęzycznej, drugi z deklaracji „Koła Prasy w Paryżu" przyjętej na sympozjum odbytym w marcu 1993 roku.
Zacznijmy od polskojęzycznej pani z tytułem „prof." Marii Szyszkowskiej:
Nic bardziej nie zniewala niż rodzina (...) Niesłusznie traktuje się rodzinę jako składnik życia społecznego, czy nawet państwowego. Rodzina to więzy krwi, czyli zupełnie coś przypadkowego.
Powinniśmy zacieśniać więzi duchowe, a więc przyjaźń.
I druga diaboliczna wypowiedź, tym razem uderzenie w nienarodzone dzieci, czyli znów w rodzinę:
To, czego my chcemy, to zniszczenie cywilizacji judeochrześcijańskiej (nie mylić z judaizmem - ten jest nietykalny! - H.P.). Dlatego musimy zniszczyć rodzinę. Aby zniszczyć rodzinę, trzeba ją atakować w jej najsłabszym ogniwie. Tym to ogniwem jest dziecko, które się jeszcze nie narodziło. Dlatego jesteśmy za aborcją.
Poszerza ten antyrodzinny program Bestii Fred Zeller, były Wie go Wschodu Francji: Wierzcie mi, w ostatnich latach tylko dzięki naszym uzgodnieniom przeciwko zatwardziałym i niepoprawnym konserwatystom, można było przepchnąć takie ustawy jak te, dotyczące aborcji czy planowania rodziny.
Teraz już wiemy kto, jakie siły stojąza aborcją, za „planowaniem rodziny", którego wyniki np. we Włoszech sprawiły, że ten kraj, podobnie zresztą jak Polska, cofa się demograficznie, a jeśli to potrwa przez 50 lat, to Włochy wyludnią się do 18 mln osób -pełna realizacja dyrektyw Klubu Rzymskiego. Zabijać na początku, zabijać (eutanazja) w końcu życia, to specjalność Bestii.
Wojna z rodziną toczy się na innych jeszcze frontach.
Tu wspomnę tylko o wbijaniu klina sztucznych konfliktów przez szalenie (raczej szatańsko) nagłośniony „feminizm", czyli rzekomą obronę praw kobiet. To „zadanie domowe" żydomasonerii odrobiła już polskojęzyczna pisarka żydowskiego pochodzenia Eliza Orzeszkowa w powieści Marta, którym to knotem zanudzano wiele uczniowskich pokoleń powojnia.
Feminizacyjny absurd panoszy się nadal, choć feminizacja rzeczywista poczyniła wszelkie możliwe postępy. Tradycyjny feminizm domagał się dostępu kobiet do wszystkich zawodów „męskich". Usunięto tę nierówność pół wieku temu, lecz obecny feminizm domaga się pozostawienia w domu mężczyzny przy dzieciach, odejścia kobiety od męża, instytucji separacji, czemu służy finansowa preferencja do takiego rozbijania małżeństw, a wreszcie - aborcja rozwiązująca problem równości na starcie do takich problemów.
Kolejny zestaw ataków na rodzinę, to anatagonizowanie wszystkich przeciwko wszystkim: mężczyzny przeciwko kobiece, kobiety przeciwko mężczyźnie, normalnych przeciwko zboczonym, czarnych przeciwko białym i kolorowym (USA), dzieci przeciwko rodzicom, czemu służą różne „karty": karta praw dziecka, karta praw ucznia — przy całkowitym milczeniu o przyrodzonych prawach rodziców do dziecka. Rodzinę i rodziców dyskredytuje się wypowiedziami takich speców jak pani prof. M. Szyszkowska (nic bardziej nie zniewala niż rodzina), a przypadki pobicia dzieci przez rodziców niemal wyłącznie przez alkoholików, rozdmuchuje się do niebotycznych rozmiarów propagandowych.
Raz po raz „nasza" Tel-Awizja w głównym wydaniu „Wiadomości" pokazuje posiniaczone dziecko, kamera z maksymalnym zbliżeniem przesuwa się po jego posiniaczonych plecach...
Wniosek? Już był: rodzina zniewala, maltretuje, znęca się. Odebrać, ograniczyć prawa rodzicielskie! Rozbijaniu rodziny służy nachalna pornografia, w tym bezkarne długie kolumny ogłoszeń prostytutek. Ten sposób podał już słynny agent włoskiej masonerii współczesnej Mazziniemu - Piccolo Tigre.W przechwyconym przez władze jego liście do „Braci" czytamy m.in.: Najważniejszą sprawą jest odizolowanie mężczyzny od rodziny, by spowodować upadek jego moralności (...) poprzez te zabiegi, gdy odciągnie się go od żony i dzieci, gdy ukażecie mu jak bolesne są dla niego wszystkie obowiązki, wzbudzicie w nim pragnienie innego życia (...) Gdy osiągnięcie u kilku ofiar zniecierpliwienie rodziną i wiarą, a jedno zwykle idzie za drugim... Tak wkraczamy na bagno wychowania seksualnego.
Jak cywilizacja długa i szeroka, rozlega się w mediach i programach „edukacyjnych" gromkie wołanie o wychowanie seksualne, o szkolną wiedzę o seksualności człowieka. Na niezbywalne prawo człowieka do cielesnej intymności naciera „polski" MEN.
Kne-Sejm zatwierdził (30 XII 1997) owo „wychowanie". Abp Kazimierz Majdański nazwał ten proces legislacyjny frontalnym atakiem na ład moralny ustanowiony przez Boga. I to atak prowadzony administracyjnie.
Arcybiskup w swoim eseju punktuje: - Groźnym założeniem jest teza, że rodzice nigdy nie mogą być dobrymi wychowawcami, nauczyciele zaś - są i będą.
Ten atak na rodzinę, na „wyjmowanie" spod skrzydeł rodziców dziecka pod różnymi masońskimi pretekstami - omówiłem już wyżej.
- Drugie groźne a kłamliwe założenie to teza, że wiedza o życiu seksualnym człowieka ukazuje pełną prawdę o człowieku. W istocie ten wycinek wiedzy obraża tylko intymny fragment tej prawdy, a przesłania całościową wizję człowieka. Przesłania tym bardziej, że jest poprzedzana wrodzoną słabością człowieka, którą w Piśmie Świętym nazywa się „pożądaniem".
- Trzecie fałszywe założenie - że w gruncie rzeczy wszystko zależy od poziomu podręczników.
Takich być jednak nie może, bo wszystkie są oparte na błędnych niszczycielskich założeniach.
Arcybiskup K. Majdański wyjaśnia, a raczej przypomina: Założeniem koniecznym do zrozumienia płciowości ludzkiej i sterowania nią, jest zrozumienie sensu i celu powołania człowieka do życia, a przez to do prawdziwej miłości.
„Przedszkolem do pornografii" jest taki właśnie, odarty z intymności i tylko fizjologiczny aspekt nauczania seksualnego w szkołach. Poza szkołą i domem szaleje już przemysłowy potwór pornografii. Za pornografią kroczy przemoc i narkotyki. To trzy demony duchowego samoniszczenia jednostki ludzkiej -takie były tezy posła AWS Tomasza Wełnickiego przygotowane na posiedzenie sejmowej Komisji Rodziny. Przypomniał wtedy kilka banalnych prawd:
- Pornografia jest formą prostytucji;
- Czerpanie korzyści z cudzego nierządu jest przestępstwem;
- Pornografia to pisma, druki, widowiska, filmy, zdjęcia, obrazy, rysunki oraz inne przedmioty o treści nieprzyzwoitej, obliczone na wywołanie podniecenia erotycznego.
Za: Henryk Pająk, Bestie końca czasów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.