piątek, 23 lutego 2024

O szkaradzie nieczystości i o walce z pożądliwością zmysłową

 

Praeludium I. Zastanowić się nad słowami Apostoła: Ta jest wola Boża, poświęcenie wasze, żebyście się powściągali od rozwiązłości1.

Praeludium II Spraw, Panie, abym z całej duszy brzydził się nie­czystością i wsparty Twą łaską, stanął mężnie do walki z pożądliwością zmysłową.

Punkt I. Jak brzydką i straszną w skutkach jest dla kapłana nieczy­stość.

    Brzydką jest nieczystość, bo ona czyni człowieka podobnym do nie­rozumnych zwierząt, które ślepo idą za swoimi popędami. O jakaż to hańba dla kapłana zacierać w sobie obraz Boży i zniżać się do rzędu by­dląt! Ona nadto plami to ciało, które według słów Apostoła, jest człon­kiem Chrystusa i kościołem Ducha Świętego, a tym samym wzgardę wy­rządza Chrystusowi i Duchowi Św. Toż słusznie do nieczystego odzywa się Augustyn św.: Parce in te Christo, agnosce in te Christum [Zachowaj w sobie Chrystusa, rozpoznaj w sobie Chrystusa]2.

     Straszną jest nieczystość, bo straszne są jej skutki. Zaiste, podobna ona do palącego ognia, który skoro do duszy się wedrze, niszczy wszystkie jej cnoty aż do korzenia, a ją samą w ohydną pustynię przemienia. Jeżeli zaś tak straszną jest dla wszystkich, o ileż więcej dla kapłana, bo corruptio optimi pessima [Najgorsze jest zepsucie [człowieka] najlepszego]. Toż nic wstrętniejszego Bogu i ludziom, jak kapłan oddany nieczystości.

     Taki kapłan rzadko powstaje po pierwszym upadku, ale najczęściej brnie z grzechu w grzech i mnoży świętokradztwa; ile bowiem Mszy św. odprawionych, ile Sakramentów św. spełnionych w tym stanie, tyle świę­tokradztw. Naśladując zaś Judasza w przyjęciu świętokradzkiej Komu­nii, wyzywa tym samym karę Boga sprawiedliwego, a nieraz zatwardza się w złem i traci nawet wiarę, bo już dawno zauważył św. Ambroży: Ubi coepit luxuriari, incoepit deviari a fide [Kiedy zaczyna się życie rozpustne, zaczyna się odchodzenie od wiary].

     Taki kapłan upadla się i poniża, jak owi Izraelici, o których powie­dział Prorok: Qui nutriebantur in croceis, amplexati sunt stercora [Którzy jedli przysmaki, leżą w gnoju]3; przez to zaś popada w pogardę u ludzi, a wielu z nich gorszy złym przykładem i gubi. Nie jest to już pasterz, ale wilk drapieżny, qui non venit nisi ut fureturet mactet et perdat [który przy­chodzi jedynie by kraść, zabijać i niszczyć]. Toż takiemu grozi Prorok strasznym biada: Audite sacerdotes, gula vobis judicium est, ąuoniam laqueus facti estis et rete expansum [Słuchajcie, kapłani, pożądliwość jest wam prawem, ponieważ staliście się sidłem i rozpiętą siecią]4." (...)

Cóż tedy ma czynić kapłan, aby uniknąć tak strasznego losu?

     Oto niech się brzydzi nieczystością, ile duch jego zdoła, i ma to prze­konanie, że to jest wielki grzech i nieprawość największa, że to jest ogień aż do zguby pożerający. Niech również strzeże się choćby najmniejszego przewinienia, bo i najmniejsze jest groźne; a jeżeli mu sumienie coś wy­rzuca, choćby to lekkim się wydało, niech się zaraz spowiada, a przynaj­mniej wzbudzi akt żalu, by grzech powszedni zaraz zgładzić i złemu przy­wiązaniu lub groźniejszej pokusie zapobiec. Jeżeliby zaś nieszczęściem ciężko upadł, niech płacze, modli się i umartwia, jako upominają Dok­torowie św.: Inhaerepoenitentiae usąue ad exitum vitae tuae [Pokutuj wy­trwale, aż do końca twojego życia]9, bo tanto debet a se licita rescindere, quanto se meminit et illicita perpetrasse [Na ile człowiek zapamiętał, iż dopuścił się rzeczy zabronionych, w takiej samej mierze powinien zrezy­gnować z rzeczy dozwolonych]10.

   O Panie, trzymajże mnie, abym nie upadł, i wspieraj swą łaską wszyst­kich kapłanów, aby strzegąc się nieprawości największej, służyli Ci czystym sercem. Cormundum crea in me Deus [Boże, stwórz we mnie serce czyste]!

Punkt II. Jak ma kapłan walczyć z pożądliwością zmysłową.

1. Nie było i nie ma człowieka, oprócz Najświętszej Panny, w któ­rym by nie tkwiła ta pożądliwość, jako smutna grzechu spuścizna. Nawet Święci, mimo długich lat pokuty, nie są od niej wolnymi, bo wszakże św. Hieronim jeszcze w starości tłukł kamieniami wychudłe od postów cia­ło, w którym nieczysty palił się ogień; jeżeli zaś czytamy, że ten lub ów Święty, jak np. św. Dominik, nie doświadczał rokoszu zmysłowości, była to łaska wyjątkowa. Nie był od niej wolnym sam Apostoł, tak, że pośród obfitych łask Bożych i wielkich prac swoich musiał wydać głos skargi: Nieszczęsny ja człowiek, kto mnie wybawi od ciała tej śmierci11. Nie u wszyst­kich jest ona jednak zarówno silną i natarczywą, zależy tu bowiem wiele od temperamentu, wychowania i późniejszej walki lub sromotnego poddania się; skąd wniosek, że kto ma temperament krewki, a przy tym w młodości poplamił się podobnymi grzechami, ten tylko po dłuższej próbie może przystąpić do święceń. Nawet u tego samego człowieka zmy­słowość czasem spoczywa, jak iskra w popiele, czasem znowu mocnym bucha płomieniem, gdy ją coś z wewnątrz lub zewnątrz podrażni.
2. Jakże tedy ma kapłan zachować się względem zmysłowości?

    Przede wszystkim nie ma potęgować tejże, a stąd unikać wszelakich bodźców, które ją rozbudzają, albo mocniejszą czynią.

   Takim bodźcem jest niewstrzemięźliwość w jedzeniu i piciu, bo ona jest matką nieczystości, która według słów św. Ambrożego, pascitur conviviis, nutritur deliciis, vino accenditur, ebrietate inflammatur [Pasie się przez uczty, karmi się przez rozkosze, rozgrzewa winem, rozpala przez pijaństwo]12; toż zabić trzeba matkę, aby się nie urodziła córka. Szcze­gólnie niech kapłan wystrzega się nadmiernego lub częstego używania gorących napojów, zwłaszcza wódki i wina, bo już dawno powiedział Pro­rok: Wino i pijaństwo odejmują serce, a za Prorokiem św. Hieronim: Góry Etna lub Wezuwiusz, miotające ogniem, nie srożą się tak gwałtownie, jak krew młodych łudzi, gdy się ją rozpali winem lub zbytecznym pokar­mem. Tylko starsi i słabi mogą śmielej używać wina, byle w niewielkiej ilości, jak to radzi św. Paweł Tymoteuszowi: Używaj po trosze wina dla żołądka twego i częstych chorób twoich14. Czy i ja pamiętam, że in vino luxuria [w winie rozwiązłość]?

     Z drugiej strony są pewne choroby, które zwłaszcza w nocy wywołu­ją nieczyste wzruszenia albo nawet polucje; otóż w takim razie należy zasięgnąć rady lekarskiej, aby usunąć fizyczną ich przyczynę.

    Takim bodźcem jest próżnowanie, bo wszakże ono głównie było przy­czyną grzechów Sodomy i Gomory, ono popchnęło Dawida do cudzołó­stwa, a Salomona do rozpusty z pogańskimi niewiastami15; ono też niejednego gubi kapłana; i słusznie powiedziano: Luxuria cito decidit ho-minem otiositer vagantem [Rozwiązłość szybko zabija człowieka próżnu­jącego]16. Toż strzec się ma kapłan gnuśnej nieczynności, jak niemniej czczych marzeń, długiego wylegiwania się w łóżku, niepotrzebnej drzemki poobiedniej (a daemonio meridiano!) [od złego ducha godziny połud­nia!], a natomiast ukochać pracę, bo według słów św. Bernarda: delectatio carnis per la borem vincitur [Rozkosz cielesną pokonuje praca]. Niech mianowicie w chwilach wolnych od obowiązków, oddaje się czytaniu (ama lectionem sanctarum Scripturarum et carnis vitia non amabis) [Ukochaj czytanie świętych Pism, a nie znajdziesz upodobania w grzechach cielesnych]17; jeżeli zaś umysł się znuży, niech go orzeźwi czy poważną roz­mową, czy pracą ręczną, czy przechadzką, byle w towarzystwie dobrych myśli. Jest to tym potrzebniejszym, że system nerwowy jest nieprzyjacie­lem czystości, a system muskularny jej obrońcą; potrzeba tedy za pomo­cą pracy i ruchu drugi wyrabiać, a pierwszy osłabiać. Czy i ja pamiętam na tę przestrogę: Niech cię diabeł znajdzie zawsze zajętym, a nie tak cię łatwo zwycięży?.

     Takim bodźcem są brzydkie myśli, brzydkie wyobrażenia, brzydkie wspomnienia; stąd rugować je trzeba z duszy, skoro się zjawiają, jakby się odrzucało iskrę, padającą na rękę - a nawet bronić im przystępu do duszy, stawiając u jej wrót, jako odźwiernego, ciągłe czuwanie.

   "Takim bodźcem są wreszcie złe okazje zewnętrzne, jako to: szpetne obrazy czy widowiska, rozwiązłe mowy, gorszące książki, złe lub niebez­pieczne towarzystwa. Kto tedy chce zachować czystość, niech się ich strze­że, jak żmij jadowitych.

     Mianowicie, niech sam względem siebie będzie wstydliwym i skrom­nym, zwłaszcza gdy się rozbiera lub kąpie; a w tym celu niech pamięta na obecność Bożą i ciągłe towarzystwo Anioła Stróża. Niech również nie spogląda nigdy na przedmioty czy obrazy nieskromne, nie chodzi do teatru i nie wpatruje się w kobiety; bo słusznie powiedział św. biskup Hugon: Me pojmuję, jak może ustrzec się szpetnych myśli, kto nie trzyma na wodzy swoich oczu, będących wrotami, przez które najłatwiej wchodzi śmierć do duszy. O iluż to ludzi zrabowało oko albo przynajmniej o cięż­kie przyprawiło walki! Któż nie słyszał o upadku Dawida albo o poku­sach św. Hieronima, który ani twardą pokutą nie zdołał usunąć z duszy obrazu tanecznicy, jaką raz był widział na ulicach Rzymu. Toż każdy ka­płan winien wziąć do serca słowa Hioba: Uczyniłem przymierze z oczyma swymi, abym ani pomyślał o pannie to jest ma czuwać nad okiem, aby się nie wpatrywał w kobiety ciekawie, a tym mniej z upodobaniem; gdy­by zaś jaka twarz powabna sprawiła na nim wrażenie, albo, co gorsza, wyryła swój obraz w jego wyobraźni, winien takowy czym prędzej usu­wać. Czy trzymam się tej przestrogi? Czytamy w dziejach pustelników, że jeden z nich, żyjąc jeszcze w świecie, powziął mocniejszy afekt do pew­nej niewiasty rzadkiej urody, ale później pokonał to uczucie, a nawet obrał sobie twardy żywot pustelniczy. Nie mógł jednak, mimo modlitw i pokut, pozbyć się wspomnienia lat młodych, tak że wreszcie chwycił się środka heroicznego i niezwykłego. Oto dowiedziawszy się, że ta niewia­sta umarła, poszedł na jej grób, otworzył takowy i zanurzył twarz swoją w cuchnącej zgniliźnie. Zemdlał wprawdzie z okropnego widoku i feto­ru, ale się wyleczył. O jeżeli ów pustelnik taki gwałt sobie zadał, czyż kapłan nie będzie przynajmniej trzymał na wodzy swoich oczu i swojej wyobraźni?

    Od rozwiązłych lub śliskich rozmów niech ucieka, jak od miejsca zadżumionego, i nie tylko sam czuwa nad językiem, co niestety nie o wszyst­kich duchownych można powiedzieć, ale i innym zamyka usta, gdyby w jego obecności na mowę nieskromną lub żart tłusty chcieli się odwa­żyć; bo wszakże Apostoł nakazuje: Wszelka nieczystość niech nie będzie ani pomieniona między wami.

     Czy trzymam się tej przestrogi?

    Gorszącej lub lekkiej książki niech nie bierze do ręki, choćby z cie­kawości, bo wrażenia i obrazy, z niej powzięte, łatwo mogą rozżarzyć żądzę zmysłową albo przykleić się do duszy i obniżyć jej polot. Jeżeli zaś taką książkę, albo w ogóle de materia turpi [treści haniebnej], czytać musi, niech zażywa antidotum na tę truciznę. Czy trzymam się tej przestrogi?

   Wreszcie od złych lub niebezpiecznych towarzystw niech stroni, a w stosunku do kobiet niech zachowa wielką ostrożność; lecz o tym póź­niej będzie.

3. Oprócz tego winien kapłan pokonywać i tępić zmysłowość, a stąd używać wszystkich środków, które służą do jej poskromienia.

    Takim środkiem jest modlitwa wszelaka, a szczególnie myślna, bo jak słusznie powiedziano: mentis meditatio est carnis mortificatio [Medy­tacja myślna jest umartwieniem dla ciała]. Tego też środka używają Święci nader chętnie i nader często. Czy i ja tak czynię?

     Takim środkiem jest ciągła praca; a i tego środka używają Święci z upodobaniem, bo wszakże św. Hieronim i w tym także celu uczył się po hebrajsku, by stłumić żądzę zmysłową, a pewien pustelnik przenosił kamienie z miejsca na miejsce, by zatrudnić swego osła. Czy i ja nie fol­guję zanadto swemu osłowi?

     Takim środkiem jest post, a i tego środka używają Święci tak żarli­wie, że niektórzy czasem po kilka dni nic nie pożywają albo ilość pokar­mu ograniczają do minimum. Wprawdzie niepodobna, aby kapłan, pra­cujący na niwie Bożej, naśladował w tym względzie św. Piotra z Alkantary albo X. Jana Vianney; lecz z drugiej strony nie godzi się zapominać, że ten rodzaj (duch nieczysty) żadnym sposobem wyjść nie może, jedno za modlitwą i postem21, i że lepiej, że żołądek boli, aniżeli gdyby boleć miała dusza22. Czy przynajmniej strzegę się zbytecznego dogadzania żołądko­wi i zachowuję posty przepisane?

      Takim wreszcie środkiem jest umartwienie zmysłu czucia, jako sie­dziby żądzy zmysłowej. Święci dochodzą i tu do heroizmu, bo dla ujarz­mienia tej żądzy używają przeróżnych narzędzi, jak włosiennicy, ostrej dyscypliny, żelaznych łańcuszków, drucianych pasów, sypiania na twar­dej desce albo na kamieniach, krótkiego snu, narażania się na zimno lub gorąco itp., i nie tylko wtenczas trapią swe ciało, kiedy takowe się buntuje, ale i wtenczas, gdy ono jest spokojne. Jeżeli te szczyty cnoty wydają się niedostępne, niech przynajmniej każdy kapłan dalekim bę­dzie od pieszczenia swego ciała i znosi cierpliwie niewygody, przykrości, choroby i bóle; jeżeli zaś żądza cielesna się burzy, niech ją zaraz poskro­mi, czy dyscypliną (o co najłatwiej), czy w inny sposób. Praesertlm noctu summa modestia et vigilantia opus est, motus vero libidinosi, qui ex somnio vel aliam ob causam oriuntur, statim comprimendi sunt [Zwłaszcza nocą konieczna jest najwyższa skromność i czujność, zaś lubieżne poru­szenia, które rodzą się ze snu albo innej przyczyny, natychmiast powin­ny zostać poskromione]. Czy pamiętam na te przestrogi? Czy pamiętają na nie wszyscy kapłani?

    Niestety, u niejednego za mało czujności, za mało umartwienia, za mało walki, nil mirum ergo, quod accidunt lapsus et aliquando etiam scandala [Nic dziwnego zatem, że zdarzają się grzechy, a niekiedy również zgorszenia]. Niejeden zanadto dogadza swemu ciału, zanadto dba o swoje zdrowie, zapominając widocznie, że czystość jest rośliną, która wyrasta i krzewi się nie na ziemi miękkiej, to jest wśród pieszczot i zniewieściałości, lecz na twardej opoce umartwienia i wśród kłujących cierni poku­ty23. Może i ja do nich należę? Czytam w żywotach Świętych, że dla po­konania złej żądzy św. Benedykt tarzał się po cierniach, św. Martynian chodził boso po węglach żarzących, św. Bernard rzucał się w jezioro za­marznięte, św. Franciszek Salezy biczował się nieraz aż do krwi; a ja cóż czynię w tymże celu?

Rachunek sumienia z walki ze zmysłowością. Akt upokorze­nia się i żalu. Ach, Panie, daj mi choć okruszynę tej świętej surowości dla siebie, jaką się odznaczali wierni słudzy Twoi, abym mógł za jednym z nich powiedzieć: Karzą ciało moje i w niewolę podbijam, bym widocznie innym przepowiadając, sam się nie stał odrzuconym.

Postanowienia: 1. Będę unikał wszystkiego, co potęguje żądzę zmy­słową, a mianowicie używania częstego gorących napojów, długiego snu, zwłaszcza na miękkiej pościeli, niebezpiecznej rozmowy i próżnowania. 2. Każdy bunt ciała natychmiast ukrócę, a z sumieniem słusznie zaniepokojonym nie przystąpię nigdy do ołtarza bez poprzedniej spowiedzi, a przynajmniej bez wzbudzenia aktu doskonałej skruchy.

Akt strzelisty: Panie, Ojcze i Boże żywota mojego... wszelką żądzę odwróć ode mnie, a duszy niewstydliwej i niebacznej nie poddawaj mnie.

1 Tm 5,23. Ostrożność radzi nie jadać późno wieczerzy i nie pić przy tym wiele piwa albo herbaty, inaczej noctu facillime turpes motus oriuntur [nocą bardzo łatwo rodzą się budzące wstręt podniety].

Za: Józef Sebastian Pelczar, Rozmyślania o życiu kapłańskim, czyli ascetyka kapłańska, Wydanie piąte, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Teologiczny, Poznań 2003

Ochrona baz zmysłowych - wstrzemięźliwość →

Ochrona baz zmysłowych jako jeden z aspektów treningu stopniowego:

Jest możliwe, braminie by opisać stopniowy trening, stopniową praktykę i stopniowy progres w tej Dhammie i Dyscyplinie.→


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.