Prezentując na blogu „Ojcowie Pustyni dziś” wiele tekstów Ewagriusza z Pontu, pierwszego teologa wśród Ojców, zacząłem się zastanawiać nad kwestią percepcji tych tekstów przez kogoś, kto nie jest przygotowany do ich odbioru, albo jest przygotowany za mało. Myślę, że przed przedstawieniem tekstów o sporze z myślami, czyli tak zwanym „antirrheticusem”, warto podać uwagi wyjaśniające, jakie poczynił we wstępie do II tomu Pism ascetycznych Ewagriusza z Pontu, ojciec Leon Nieściór OMi który te teksty opracował, a w wielu wypadkach był także ich tłumaczem. Wydaje się to szczególnie konieczne w wypadku nauki Ewagriusza o ludzkich myślach. Ojciec Leon Nieściór pisze: „W tej dziedzinie zasługi Ewagriusza są niepodważalne. Precyzyjnym językiem systematycznie wyłożył naukę środowiska monastycznego dotyczącą ascezy myśli, odciskając przy tym na niej własne piętno. Ewagriusz postrzegał psychiczną rzeczywistość jako pole, na którym kształtuje się ogólny stan moralny i duchowy człowieka, jego katastasis”. Dalej Czcigodny Ojciec przedstawia w sposób skrótowy to, co zostanie określone także tytułem tego wpisu. Podaję transkrypcję fonetyczną terminów greckich występujących w tekście i pisanych greką, choć zaznaczam, że może być ona nieco kulawa, bo pochodzi ode mnie.
[Kopris]
Znamienne, że Ewagriusz opisując bogatą rzeczywistość psychiczną człowieka (tym bogatszą, im bardziej oddala się on od rzeczy zewnętrznych), ze sporą nieufnością podchodzi do tworów ludzkiej psychiki. Postawę tę wyjaśnia filautia, czyli nieposkromiona skłonność człowieka do tego, by przede wszystkim „myśleć o sobie". Teolog z Pontu wie, że czeka nas jeszcze długa droga, zanim będziemy myśleć „po Bożemu". Dla sceptycyzmu wobec ludzkich przeżyć nie bez znaczenia pozostaje ascetyczne i praktyczne ukierunkowanie pontyjskiego mnicha. Ewagriusz zajmuje się przecież materią pracy wewnętrznej, a więc nade wszystko tym, co utrudnia człowiekowi wychodzenie ku Bogu. Z łatwością więc spostrzega negatywny wpływ myśli. W nauce Ewagriusza znaczącą rolę odgrywa też pustelnicze Sitz im Leben. Podczas gdy świeckim przychodzi bardziej zmagać się w świecie rzeczy, terenem walki mnicha jest raczej świat myśli, dlatego znacznie częściej niż innych dotyka go natarczywy „podszept zła". Tę prawdę poświadcza niejedno doświadczenie pustelnicze. Wielka ostrożność, z jaką Ewagriusz podchodzi do zjawiska myśli, wynika także z głoszonego przez niego ideału beznamiętności, apatheia. Nasz autor wierzy w możliwość wyzwolenia się człowieka z wszelkiego rodzaju nieuporządkowania i nadmiernego przywiązania, które przeszkadza mu modlić się prawdziwie. Ten maksymalistyczny program ascezy oczywiście wymaga integralnej pracy i czuwania nad własną psychiką.
a. Kategorie myśli
Termin logismós wyraża najbardziej uniwersalne zjawisko myślowe, myśl jako taką. Bardziej rozwiniętą formą logismós jest dialogismós, który obejmuje wszystkie elementy procesu myślowego - czynnik intelektualny, wolitywny i emocjonalny. Źródłem takiej myśli może być rozum dyskursywny, dianoia, a także wyobraźnia, fantasia, i pamięć, mneme. Ponieważ słowo to na ogół opisuje wejście człowieka w jego własne, egoistyczne zapatrywania, konotacyjnie jest bliskie takim terminom, jak pokusa czy namiętność, a czasami nawet jest ich synonimem.
Nóema ujmuje bardziej neutralne zjawisko - myśl, której nie inspiruje namiętność czy pokusa. Dopiero jej niewłaściwe przyjęcie wprowadza człowieka w sferę namiętności. Jednak neutralność ta ma charakter względny. To, co jest obojętne na etapie ascezy elementarnej zwanej praktike, przestaje być obojętne na etapie wyższym, gnostike, kiedy człowiek dostępuje głębszego poznania Bożej tajemnicy. Wtedy, po wyzwoleniu się z namiętności, umysłowi może przeszkadzać nawet czysta myśl, nie skażona ludzką filautia, jeśli odwodzi go ona od poznania Boga. Tak rzecz się ma choćby z próbą materialnego wyobrażenia sobie Boga. Dlatego czysta modlitwa wymaga odsunięcia wszystkich myśli, apotesis noematon. Stąd u Ewagriusza, który jest niezwykle konsekwentny w stosowaniu pojęć, napotykamy skłonność do stałego odnoszenia pojęcia logismós do etapu praktike, a noema - do gnostike.
Wielorakości ludzkiej myśli odpowiada u Ewagriusza rozmaitość terminologii. O ile logismós i nóema wyrażają pewien uniwersalny twór psychiki, to inne z kolei wyraźnie wskazują na źródło swego pochodzenia. Fantasia, eidolon, morfe, schema ujmują obrazy będące tworem wyobraźni, natomiast mneme - wspomnienia pochodzące z pamięci. Między fantasia a pozostałymi wymienionymi tworami wyobraźni istnieje podobny związek, jak pomiędzy logismós a noema. Fantasia zwykłe oznacza jakieś wyobrażenie szkodliwe dla życia duchowego, na przykład obrazy podsuwane przez demony podczas snów i nocnych wizji. Wyobrażenia te są wewnętrznym okiem, przez które docierają do nas zewnętrzne impulsy. Tymczasem pozostałe twory wyobraźni (eidolon, morfe, schema), podobnie jak noema, zdają się nie zawierać w sobie takiego zagrożenia. Jednak na wyższym etapie doświadczenia Boga, one również odwodzą od czystej modlitwy, gdyż przywołują obecność materialnej rzeczywistości, podczas gdy człowiek pragnie stanąć przed tajemnicą w duchu i prawdzie. Podobnie rzecz się ma ze wspomnieniem, mneme, które samo w sobie nie jest szkodliwe, choć staje się takim na etapie gnostike. Wtedy, podsuwając rzeczy sobie charakterystyczne, szkodzi.
Spór pomiędzy stoikami a Arystotelesem o znaczenie wyobrażeń (ennoia) dla powstania namiętności (patos) jest Ewagriuszowi znany. Przyjmuje on, za Plotynem, stanowisko pośrednie, uznaje bowiem, że obie relacje mogą zachodzić: wyobrażenie może wzbudzić namiętność, a namiętność - wyobrażenie. Oba przypadki wskazują jednak na negatywną rolę zarówno wyobrażeń, jak i namiętności w życiu duchowym. To kolejny przykład wspomnianej ostrożności pontyjskiego mnicha wobec tworów ludzkiej psychiki. W istocie jednak nie da się tych zagadnień sprowadzić na płaszczyznę psychologiczną. Psychologia Ewagriuszowa prowadzi do teologii. Wysiłki człowieka zdążają wszakże do określonego celu - ma on osiągnąć stan czystej modlitwy.
b. Mnich wobec pokusy próżności
Przyjrzyjmy się materii ludzkiego myślenia na przykładzie jednej z podstawowych skłonności istniejących w człowieku, biorącej się z miłości własnej, mianowicie - próżności, kenodoxia. Mnich z Pontu zalicza ją do ośmiu podstawowych logismoi trapiących człowieka i poświęca jej siódmy rozdział dzieła Antirrheticus. Zamieścił w nim czterdzieści trzy antirreseis, czyli słowa Pisma Świętego zbijające argumenty próżnego myślenia. Tam znajdujemy najbogatszy materiał dla naszej analizy, pozwalający na stworzenie swego rodzaju „fenomenologii" tej wady.
W czym przejawia się próżność? Jakie środki stosuje? Do czego konkretnie nakłania? Jaki jest jej cel? Jakie powoduje skutki? Chełpliwość wyraża się w pokazywaniu własnych, dobrych czynów (Antirr. VII 20). Przy takim nastawieniu człowiek dąży do sprawiedliwości i mówi o niej, by zyskać ludzkie uznanie (4; 5). Z drugiej strony próżność odwraca nas od tejże sprawiedliwości (30). Prowadzi do pragnienia sławy i rodzi przekonanie, że rzeczywiście jest się sławnym (6; 23). Pozwala także wierzyć w możliwość zdobycia uznania u władców tego świata (28), oraz każe szukać świata i jego chwały (43). Sława staje się ważniejsza niż poznanie Chrystusa (24). Celem staje się wskazanie na samego siebie, postawienie się przed ludzkimi oczami. Próżność każe opuścić klasztor po to, by nauczać innych ludzi (1), czy ze względu na jakieś inne dobro (18). Często budzi pragnienie, by stać się nauczycielem innych (10), nawet jeśli nie osiągnęło się jeszcze duchowej czystości (9; 41). Zachęca do tego, by zajmować się bardziej innymi niż sobą (13) i raczej mówić o przykazaniach aniżeli je wypełniać (29). Zapala do zdobywania świeckiej mądrości, na przykład poznania filozofii greckiej (37). Pobudza do wdawania się w rozmowy o sprawach doczesnych, zwłaszcza z tymi, którzy są skorzy do osądzania innych (12; 33). Pod jej wpływem zdradza się świeckim tajemnice życia monastycznego (17). Człowiek wówczas zupełnie traci miarę: mówi, kiedy należy milczeć, i milczy, kiedy należy mówić (21). Próżność wyolbrzymia niewygody związane z miejscem zamieszkania (7). Może też pobudzać do izolowania się od wspólnoty (11). Każe pragnąć godności kapłaństwa (3; 8; 26), czy zarządcy dóbr kościelnych (10). Inspiruje do zdobywania zasług, aby stać się godnym tego zaszczytu (40), albo nawet nakłania do symonii (36). Rozbudza pragnienie daru uzdrawiania, a gdy człowiek naprawdę go otrzymał, wówczas skłania, by się nim chełpić (35; 42). Myśl ta zwodzi zwłaszcza, gdy opanowuje kogoś w młodym wieku (15). Wzbudza zazdrość wobec tych, którzy są bardziej od nas obdarowani przez Boga (2). Odradza lekturę Pisma Świętego, jako nie przynoszącą oczekiwanych owoców (14). Na modlitwie pozwala doznawać materialnych wyobrażeń, a przy tym niesłusznie chlubić się osiągnięciem stanu czystej modlitwy (31). Pędzi wtedy człowieka tam, gdzie może być widziany (31). Podobnie, przez skłonność ujawniania swojego, umartwienia, udaremnia praktykę postu (32). Pozwala na nieroztropne poręczanie za świeckich przed lichwiarzem (16). Budzi samozadowolenie z poniesionych trudów (38) i z faktu, że uwolniliśmy się od demonów (34). Zdrowie duszy i poznanie prawdy każe postrzegać jako owoc własnej prawości (39). Sprawia, iż lekceważy się wiedzę i działanie diabła (22). Wydaje nas w objęcia demonów, sprawców innych namiętności - gniewu, smutku i pychy (25). Wzbudza wyobrażenie nieba, do którego jakoby niebawem się dostaniemy (27).
Nie trudno dostrzec, że próżność obejmuje wszystkie dziedziny życia duchowego. Jest ślepą skłonnością istniejącą w człowieku, stąd tak trudno w systematyczny sposób ukazać jej działanie. Obraz tej wady u Ewagriusza jest naznaczony pustelniczym millieu, w którym zrodziła się jego nauka. Tym niemniej wnioski z niej wynikające są uniwersalne. U genezy tego zła stoją jakby dwa czynniki - zawyżona ocena samego siebie i dążność do pokazania własnych dokonań w tym celu, by zdobyć uznanie innych, a zatem wewnętrzne zakłamanie i chęć górowania nad innymi. Ostatecznie jej źródłem jest więc rozdęte „ja", pobudzające do zachowań nieadekwatnych do naszej pozycji. Próżność działa w ten sposób, że odrywa człowieka od jego obecnej rzeczywistości i kieruje go: 1) w świat zwodniczych marzeń, powodując niekiedy rozmycie granic pomiędzy fikcją i rzeczywistością, 2) do określonych działań zmierzających do pozyskania upragnionego statusu. W każdej chwili naszego życia próżność znajduje sobie właściwe metody. Wyszukuje te, które najbardziej odpowiadają hierarchii wartości danego człowieka.
Ponieważ mamy tu do czynienia z mimowolnym, niezaplanowanym dążeniem, można tę sprawę ująć też inaczej. Pod wpływem próżności człowiek spontanicznie wybiera takie cele i środki, które pozwolą mu osiągnąć najwyższy - jego zdaniem, a także w oczach innych - status, wedle przyjętej wcześniej hierarchii wartości. U pustelnika pojawią się marzenia o stanie doskonałości. Asceta będzie sobie wyobrażał, że przeszedł wszystkie surowe posty, pokonał demony, osiągnął stan czystej modlitwy i stał się mistrzem duchowym, przyciągającym uczniów złaknionych jego porad. Będzie myślał o sobie jako o uzdrowicielu chorych, do którego ściągają pielgrzymi, kapłanie, wybranym spośród tysięcy laików, a także świętym, zasługującym na niebo. Nie wiadomo kiedy szlachetna pobudka dążenia do świętości przekształca się w skłonność do szukania awansu i sławy. Ponieważ stykamy się tutaj z siłą irracjonalną, powinniśmy wiedzieć, że jej działanie jest zmienne. Zamiast pobudzać do wytrwałości na tej obiecującej drodze, równie dobrze może zacząć kierować nas w stronę odwrotną - nakłaniać do zawrócenia z drogi, do zerwania z osiadłym, pustelniczym trybem życia, do szukania kontaktu ze świeckimi i okazji do rozmów. W te przyziemne prawa psychiki włącza się przewrotna inteligencja Złego, który potrafi kierować tego rodzaju skłonnościami. Jeśli człowiek pójdzie za głosem własnego ja, skutki będą opłakane: egocentryzm, wewnętrzne zakłamanie, oderwanie od rzeczywistości, niezdrowa zależność od innych, karierowiczostwo, obłuda, lekceważenie innych, zazdrość i wiele innych nieszczęść, które człowieka próżnego czynią nieznośnym dla siebie i innych, i pozbawiają go błogosławieństwa Bożego. Psychologia Ewagriusza nie jest spekulacją. Daje realny obraz ludzkiej psychiki, narażonej na ogromne niebezpieczeństwo, ale i zdolnej oprzeć się temu, co ją odgradza od oczyszczającej bliskości Boga.
c. Podstawy etycznej oceny myśli
Zasygnalizowany powyżej aspekt moralny i duchowy rzeczywistości psychicznej wymaga pogłębionej refleksji. Istotne jest również pytanie: co decyduje o kwalifikacji moralnej myśli?
Mnich z Pontu chętnie posługuje się kategorią grzechu myślą, kata dianoian, którą odróżnia od grzechu uczynkiem, kat’ energeian. Rozróżnienie to, ukazując niewłaściwy użytek, jaki człowiek czyni ze swoich wewnętrznych doznań, w całej ostrości przedstawia wymiar moralny ludzkiego myślenia. Grzech uczynkowy potępiło już Stare Prawo, grzech myślą - Prawo Ewangelii14. Tym pierwszym grzeszymy zarówno przeciwko bliźniemu, jak i przeciw Bogu, tym drugim - przede wszystkim przeciwko Bogu. Pierwszy można porównać do snu, drugi zaś do drzemki. Grzech myślą to zgoda na zakazaną przyjemność. Jest to więc wewnętrzne przyzwolenie na zło, które w subiektywnej ocenie grzesznika jawi się jako dobro. Ewagriusz chętnie nazywa tego rodzaju grzech duchowym cudzołóstwem, i czyni to zasadniczo z dwóch powodów. Po pierwsze, nasz autor zdaje się rozszerzać naukę Jezusową o cudzołóstwie w sercu na wszystkie grzechy myślą. Po drugie, inspirowany grecką filozofią, wskazuje na niematerialność umysłu, który ulegając ciału, jego popędliwości i żądzy, simos i epitemia, niejako cudzołoży z obcą sobie naturą.
Wewnętrzna akceptacja zakazanej przyjemności stanowi podstawę odpowiedzialności moralnej człowieka za powstały nieład. Wina zaczyna się tam, gdzie pojawia się świadomy i dobrowolny udział myślącego podmiotu. To nie sama rzecz czy jej wyobrażenie zniewala umysł, ale jej namiętne wyobrażenie, epatom noema. Mnich z Pontu w takiej oto sekwencji ujmuje owo zawinione uczestnictwo w rodzącym się misterium iniquitatis: powstanie myśli - trwanie - przyzwolenie (sigkatateisis) - czyn - złe upodobanie (kake proaipesis). Udział człowieka w powstającym złu ma zatem swoją gradację. Pierwszy krok w niewłaściwym kierunku, to zgoda na dłuższe trwanie kuszącej myśli w umyśle, następny - akceptacja jej treści, potem - przyzwolenie na odpowiedni do zaistniałego pragnienia czyn, później - sam czyn, a po jego dokonaniu - znalezienie w nim przyjemności. Ewagriusz uwrażliwia nas na początkowy moment, od którego zaczyna się problem grzechu - na przechowywanie (exponidzein) niewłaściwych myśli. Zło należy niszczyć w samym zarodku, gdyż to właśnie zła myśl jest nasieniem grzechu.
Ocena moralna danej myśli zależy przede wszystkim od stopnia przyzwolenia ludzkiej woli. Istnieją jednak również czynniki, które bądź współuczestniczą w tym psychiczno-moralnym zjawisku, bądź - jako skutek owego przyzwolenia - decydują o rozmiarze powstałego zła, a zatem także winy. Innymi słowy, nie są one bezpośrednimi sprawcami aktu moralnego zła, ale go współkształtują. Do owych czynników należy zaliczyć: źródło pochodzenia myśli, ich treść, obecny stan duchowy człowieka, a także skutki myśli.
Nie ulega wątpliwości, że na charakter myśli wpływ ma ich źródło. Mogą one przychodzić z zewnątrz, exdzoten, być podsuwane przez Boga, aniołów albo złe duchy - są wówczas nadprzyrodzone, bądź pochodzić z wewnątrz, z ludzkiej natury - wtedy są naturalne. Ewagriusz rozróżnia w duszy ludzkiej część nierozumną, zwierzęcą, obejmującą jej niższą sferę, a więc popędliwą i skłonną do gniewu, oraz część rozumną, którą stanowi ludzki rozum. Według spekulacji mnicha z Pontu jedne myśli wywodzą się wyłącznie ze zwierzęcej sfery duszy (należą do nich obżarstwo, nieczystość i chciwość), inne zaś, będąc właściwe tylko człowiekowi, wynikają z jego rozumności (pycha), a jeszcze inne wywodzą się z obu sfer (acedia). Ponadto istnieją czynniki współkształtujące psychiczne obrazy. Są to zmysły, pamięć i temperament (krasis). Czy źródło myśli określa ich moralną kwalifikację? Z pewnością nie ma nań bezpośredniego wpływu, gdyż o ocenie decyduje przyzwolenie woli. Jedyna zależność, na jaką Ewagriusz wskazuje, jest taka, że sfera nierozumna duszy zwykle dochodzi do głosu na początkowym etapie rozwoju duchowego człowieka, podczas gdy rozumna towarzyszy nam przez całe życie. Grzechy cielesne cechują raczej adepta ascezy, a duchowe dojrzałego ascetę. Skala wyrządzonych szkód zależy jednak od stopnia ludzkiej winy, a nie od rodzaju myślowego podszeptu.
Co do pozostałych czynników określających moralną wartość myśli, to znaczenie materii myśli w tej dziedzinie nie wymaga wyjaśnień. Rodzaj myśli decyduje o ich pociągającej sile oraz wpływa na postawę rozumu i woli. Od stanu duchowego człowieka zależy także rozmiar ewentualnych szkód moralnych wyrządzonych przez myśli, które spotykają się z ludzkim przyzwoleniem. Pokusa próżności i pychy doświadcza bardziej na etapie zdobywania poznania, gnostike, podczas gdy chciwość, obżarstwo i nieczystość są namiętnościami, z którymi młody adept musi walczyć na etapie praktike. Również skutki duchowe przyzwolenia na złe myśli w sposób pośredni wpływają na rozmiar zła: zniewalają, kalają i zwodzą umysł, a nawet prowadzą do zatraty rozsądku. Ponadto zaślepiają wewnętrzne oko kontemplacji, pozbawiając je światła Bożego, a zatem oddalają nas od Boga. Ostatecznie, zamiast czcić Boga, uprawia się wówczas kult bożków.
Zło myśli ma zatem charakter kompleksowy. Jednak klucz do jego usunięcia jest prosty. Ludzki wybór i akceptacja dobra w jego najmniejszym zalążku, jakim jest odpowiednia myśl, zapobiega powstaniu całej machiny usidlenia przez grzeszną namiętność. Strategia ascetyczna proponowana przez Ewagriusza jest następująca: bądź mądry przed szkodą.
d. Asceza myśli
Teolog z Pontu zaleca, aby każdą myśl sądzić przed trybunałem serca. Trzeba być pasterzem własnych myśli. Istotnym zadaniem każdego mnicha, który do takiej walki został szczególnie powołany, jest uwolnienie umysłu z wszelkiej nieczystej myśli i przedstawienie go Chrystusowi. Tymczasem walka z grzechem myślowym jest trudniejsza niż z uczynkowym. Praca nad myślami stanowi więc pierwszy front chrześcijańskich zmagań. W nauce Ewagriusza można wyróżnić kilka elementów strategii tej walki.
Praktike. Ten podstawowy etap ascezy Ewagriusz nazywa duchową metodą, która oczyszcza namiętną część duszy. Mąż praktyczny zabiera się stanowczo do zaprowadzenia ładu przede wszystkim we własnych myślach. Dokonuje tego przez praktykowanie przykazań i zdobywanie cnót przeciwnych namiętnościom, przez modlitwę, lekturę Pisma Świętego, czuwania, post, jałmużnę i pracę fizyczną. Korzysta także z kierownictwa duchowego. Na drugim etapie, podczas tak zwanej kontemplacji naturalnej, fisike, wniknięcie w ostateczne racje stworzonych bytów pomaga mu oddalić złe myśli. Praca nad myślami zostaje zatem wpisana w szeroki kontekst ascetycznego trybu życia.
Diakresis. Ewagriusz zachęca do tego, żeby być „odźwiernym serca", przepytującym każdą myśl, „od kogo pochodzi". Rozeznawanie myśli wchodzi w zakres wspomnianej kontemplacji naturalnej, a zatem elementarnej formy teoria. Przedmiotem owego rozeznawania jest ludzka natura oraz jej psychiczna i duchowa aktywność. Jednak źródło owego rozeznawania pozostaje ponadnaturalne. Diakrisis - w sensie ścisłym - to dar nadprzyrodzony, łaska dana umysłowi oczyszczonemu przez modlitwę, lekturę Pisma Świętego i ascezę. Człowiek posiadający taki charyzmat, czyli prawdziwy gnostyk, staje się mistrzem życia duchowego. Zakres owego rozeznawania pozostaje szeroki - rozpoznawanie źródeł pochodzenia poszczególnych myśli, sposobu i okoliczności ich działania, odgadywanie strategii demonicznych podstępów i wgląd w wiele innych tajników życia duchowego. Ewagriusz niewiele mówi wprost o naturze tego daru, jednak cała jego twórczość jest jego praktyczną ilustracją.
Antirresis. Oryginalnym wkładem pontyjskiego mnicha w naukę ascetyczną jest proponowana przez niego metoda sporu z myślami za pomocą Biblii. Antirresis, dosłownie oznacza „słowo zaprzeczające". Jest to słowo, które zbija argumenty podsuwane przez podszepty zła. Gdy zorientujemy się, że jakaś myśl nie pochodzi od Boga czy z innego szlachetnego źródła, należy odrzucić ją od siebie tak szybko, jak to tylko możliwe. Proponowaną strategię Ewagriusz najobszerniej wykłada w Prologu do pisma Antirrheticus. Ten kategoryczny sposób prowadzenia sporu z kuszącymi myślami, jego zdaniem, jest głęboko zakorzeniony w tradycji biblijnej. Praktykował go Mojżesz, Dawid, Kohelet, a nawet sam Jezus, kuszony potrójnie przez diabła, jak również pierwsi mnisi, na przykład Antoni Pustelnik. Wykorzystuje się tu pewne zasady rządzące ludzką psychiką, a przede wszystkim prawo zmienności myśli. Spór zostaje ujęty w słowa. Szeptanymi, bądź powtarzanymi w myślach frazami Pisma Świętego, asceta zbija sugestię zła, podpowiadaną przez ludzką naturę albo złe duchy. Następuje werbalizacja pokusy, a zatem również jej uświadomienie. Podważa się wiarygodność podpowiadanej myśli a wobec jej irracjonalnej natarczywości stosuje mechanizm dziecięcej ucieczki pod opiekę Bożą. Gdy niebezpieczeństwo nie jest zbyt wielkie i zachodzi możliwość pewnego dialogu z myślami, poleca się ich sublimację. Korzyść płynąca z poddania się rzekomo słusznej sugestii jest niczym w perspektywie wiecznego dobra obiecanego przez Słowo Boże. Walczący mnich staje w obecności Bożej i słowem natchnionym przywołuje moc jego Autora. Mobilizuje wszystkie swoje siły. Odpierając pokusę angażuje się nie tylko umysłowo, ale także wolitywnie i emocjonalnie. W istocie antirresis jest modlitewną praktyką, która ma ogromny walor terapeutyczny. Sposób, w jaki usuwa się myśl w samym jej zarodku, świadczy o roztropności profilaktycznego działania, zapobiegającego grzechowi myślą, a tym bardziej czynem.
Mnich z Pontu, tworząc pewien system, doktrynę był teologiem ex professo. Schematyzm jego niekiedy działa zniechęcająco na tych, których fascynuje niepowtarzalność drogi każdego człowieka do świętości. Znajdujemy tu z pewnością ślady greckiego, intelektualnego spojrzenia na świat i ludzką naturę. Fascynacja doktryną Ewagriusza jeszcze dzisiaj może być wyrazem pewnego snobizmu. Jednak był on bodajże pierwszym, który ujął w spójny system całą dziedzinę życia duchowego i ascezy. Chociaż jego program ukształtowały konkretne potrzeby środowiska pustelniczego, to jednak w jego nauce, choćby w temacie ascezy myśli, wszyscy możemy znaleźć wiele dla siebie”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.