wtorek, 30 stycznia 2024

Stachura w i wobec rzeczywistości PRL-u


Ziemowit Fedecki w artykule Moda na Stachurę z 1984 roku wyraził swoje zniesmaczenie, a wręcz oburzenie naiwnym odbiorem dzieł Steda w gronie jego oddanych czytelników. Potocznego odbiorcę twórczości autora Siekierezady Fedecki nazywa „kołtunem”11, „drobnomieszczaninem lub półinteligentem”12. Zarzuca mu interpretacyjne lenistwo, brak chęci podjęcia pogłębionej refleksji nad tekstem, bezmyślne podążanie za głosem idola, ulegającym z czasem coraz większym uproszczeniom.

Rozpoznać ich można łatwo po zamiłowaniu do idei ogólnych, którym nie potrafią się oprzeć. Po co zajmować się życiem w jego nieprzebranym bogactwie i różnorodności, po co tracić czas na żmudne dociekania, skoro wszystko można ująć w karby kilku przystępnych formułek. Jeszcze lepiej, jeżeli owe formułki przyniesie ktoś z renomą, ktoś „na poziomie” , jak to się pięknie mawia, bliżej tego poziomu nie określając, a do tego popularny i modny13.

Z opinią Fedeckiego, choć ostrą i kąśliwą, można by się zgodzić, omawiając dzieje recepcji dzieł Stachury, pod warunkiem, że byłoby to omówienie oderwane od realiów społecznych i obyczajowych PRL-u. Jeżeli bowiem weźmiemy pod uwagę okoliczności tamtych czasów oraz czynniki kształtujące wówczas gusta i oczekiwania czytelników – sprawa okaże się nieco bardziej skomplikowana.

Potoczne grono odbiorcze Stachury w latach największej popularności utworów pisarza, czyli na przełomie lat 70. i 80., składało się w większości z ludzi młodych, wrażliwych, poszukujących swojego miejsca w świecie. Marian Buchowski w książce Edward Stachura. Biografia i legenda jeszcze bardziej zawęził grupę miłośników Steda, twierdząc, iż „[…] twórczość Stachury cieszyła się znaczną popularnością wśród studentów (głównie polonistyki) i w kręgach młodzieży starszych klas licealnych w dużych ośrodkach miejskich”14. Autor jednocześnie zwrócił uwagę na fakt, iż „książki Stachury w wielu mniejszych miastach były do nabycia po cenie zniżonej na skutek niechodliwości”15. Pokolenie uczniów i studentów lat 80., dorastające w szarych, nieprzyjaznych, bliźniaczo do siebie podobnych ośrodkach miejskich, jak każda generacja potrzebowało znaleźć własny głos – coś, co będzie wyróżniać je na tle innych, stanie się symbolem wspólnych doświadczeń. Waldemar Szyngwelski pisze:

Pełen prostoty, poetyckiej subtelności i naiwności styl bycia, który proponuje Stachura, w krótkim czasie po śmierci pisarza uznany zostaje za „filozofię” pokolenia.
Paradygmat młodzieńczego nonkonformisty-odszczepieńca o subtelnej, delikatnej i cichej naturze, zdystansowanego wobec krzykliwości i rozwydrzenia buntownika-rewolucjonisty oraz wulgarności lumpa, jest wyjątkowo atrakcyjną ofertą dla polskiego społeczeństwa zniechęconego i zmęczonego licznymi niepowodzeniami, kryzysem ekonomicznym i gospodarczym państwa, tragedią stanu wojennego, brakiem perspektyw, szarością barw dnia powszedniego pierwszej połowy lat osiemdziesiątych [podkreślenie – J.P.]. Cicha, subtelna, pełna nieufności buntowniczość, wystąpienie przeciw szerzącej się w kulturze wulgaryzacji i profanacji, lekceważeniu wartości duchowych oraz moralnych, spotęgowane tragiczną śmiercią młodego twórcy, pobudza ówczesną polską młodzież do zamanifestowania pokoleniowej odrębności16.

Stachura, jak wszyscy współcześni mu czytelnicy, na własnej skórze doświadczył trudności życia w komunistycznym państwie. Z pełną świadomością zdecydował się jednak na nieszablonowy sposób radzenia sobie z tą sytuacją. Nie przyjął pozycji ani konformisty, ani opozycjonisty. Nie krytykował władzy ani tym bardziej jej nie hołdował. Nie uskarżał się też na kłopoty codziennego życia twórcy żyjącego w kraju o nieprzyjaznym systemie. Z komunistycznej rzeczywistości czerpał to, co tylko miała mu do zaoferowania. Buchowski w jednym z wywiadów stwierdził, iż Stachura „[…] doił ten PRL regularnie i z wdziękiem, korzystał ze stypendiów i zapomóg, szybko dostał mieszkanie, drukował gdzie chciał…”17. W tym samym wywiadzie autor Butów Ikara nazwał Steda „ostentacyjnie apolitycznym”18. Taka postawa, oparta raczej na braniu niż dawaniu, na intencjonalnym wykorzystywaniu możliwości, jakie dawał twórcy PRL, była świadoma i raczej nie wynikała z wyrachowania czy perfidnego zobojętnienia. Zachowanie politycznej neutralności pozwalało Stachurze jako twórcy na większą niezależność i możliwość tworzenia bez obawy o ingerencje cenzorskie czy próby marginalizowania jego dzieł w obiegu literackim. „Chyba programowo postanowił być cenzuralny, aby władza nie przeszkadzała mu w pisaniu, które było przecież całym jego życiem”19 – twierdzi Buchowski.

Literacka „taktyka” Steda, wskazująca na intencjonalne lekceważenie w przestrzeni literackiej kwestii życia społecznego i politycznego, budziła sprzeciw wśród niektórych odbiorców, w szczególności innych twórców. Buchowski w  przywołanym wcześniej wywiadzie zwrócił też uwagę na fakt, iż „[…] irytował Stachura zwłaszcza czwartorzędnych pisarzy opozycyjnych, nadrabiających braki talentu antykomunistyczną retoryką”20. Zdzisław Dumowski zaś, w artykule opublikowanym w 1979 roku w „Nurcie” , nazwał postawę autora Siekierezady „szlachetną iluzją”21. Stwierdził, iż „nie interesuje go [Stachury, dopisek – J.P.] społeczeństwo jako uhierarchizowana struktura. I ten brak zrozumienia dla kategorii socjologicznych w myśleniu o społeczeństwie jedna Stachurze sympatię odbiorcy”22. Rzeczywiście – to, co innym pisarzom wydawało się podejrzane, a czasem wręcz oburzające, dla znakomitej większości grona odbiorczego Stachury okazało się być szczególnie atrakcyjne. Czytelnicy wrażliwi, przybici napiętą sytuacją polityczną i społeczną lat 80. w twórczości Stachury odnaleźli prawdziwe wytchnienie. Pozwalała im ona dostrzec, że w nieprzyjaznym kraju, w którym co krok czyhały na nich nowe problemy i ograniczenia, z inwigilacją włącznie, jest miejsce na autentyzm, prawdę, a przede wszystkim piękno pochodzące z prostoty, łagodności, wdzięczności, szczerości. To, które chłonie się za pomocą duszy – żywej i czułej, choć często cierpiącej, stanowiącej bezpieczny azyl, chroniący przed drapieżnym światem. Ponadto autorytet pisarza, który świadomie zdecydował się na taką, a nie inną postawę wobec systemu, pozwalał pokoleniom lat 80. na legitymizację własnych, często podobnych strategii radzenia sobie z tym systemem. Stachura zarówno w swojej biografii, jak i w twórczości pokazywał, że eskapizm w takiej sytuacji nie jest wcale równoznaczny z wyrachowaniem czy ślepotą na ludzkie cierpienie i nie musi wiązać się z poczuciem wstydu.

Bohaterowie powieści Stachury, podobnie jak on sam, doświadczają, co prawda, realiów życia w PRL-u, zdają się jednak świadomie i bez większych trudności ignorować ich ciemną stronę, jak gdyby miała ich ona w najmniejszym nawet stopniu nie dotyczyć. Ich prawdziwe życie, prawdziwa egzystencja dzieje się bowiem gdzie indziej, w przestrzeniach istniejących ponad kwestiami polityki, ponad uwierającym ustrojem i szarością dnia codziennego. „Bohater Stachury zdradza młodzieńczą dociekliwość w zainteresowaniu źródłem, początkiem, przyczyną, sensem i celem istnienia”23 – pisze Szyngwelski. Odpowiedzi na fundamentalne pytania postaci z prozy Steda szukają na PRL-owskiej prowincji, w której życie codzienne naznacza ciężka, fizyczna praca za skromne wynagrodzenie, a rozrywką każdego mężczyzny jest solidnie zakrapiana alkoholem wizyta w okolicznej gospodzie. Bohaterowie powieści Stachury starają się żyć w zgodzie z tym otoczeniem – nawiązywać nowe znajomości, rzetelnie wypełniać powierzane im obowiązki pracownicze i uczestniczyć, na własnych zasadach, w życiu społecznym, a jednocześnie pozostają uwikłani we własny świat wewnętrzny, w osaczające poczucie samotności i przemijalności.

Widać to wyraźnie na przykładzie monologów wewnętrznych głównego bohatera Siekierezady. Pradera wielokrotnie przywołuje wizję czasu jako „przeklętego zegara, w którym czas nie może być cofniony”24. W myślach snuje wyobrażenia alternatywnych scenariuszy wydarzeń, które już miały miejsce, na których przebieg nie miał wpływu, coraz boleśniej zdając sobie sprawę z własnej niemocy wobec rzeczywistości. Mężczyzna zbliża się do swoich trzydziestych urodzin, do granicy między młodzieńczością a dojrzałością. Obrazy śmierci nachodzą bohatera coraz częściej, przyjmują formę tajemniczej mgły, która spowija go, uniemożliwiając mu normalne funkcjonowanie:

[…] więc były stopy najpierw, potem do kostek przypadała mgła, do kolan i wyżej pięła się po mnie, już po pas byłem w niej zanurzony, we mgle we mgle, już po pierś, we mgle we mgle, wyrzucałem ręce do góry, jak to robi tonący, bo mgła już była na wysokości ust, pełne usta mgły, już na oczach ją miałem, pełne oczy mgły, tonęła moja głowa biedna, we mgle we mgle […]25.

Jednocześnie Pradera stara się odsunąć od siebie duszne myśli o przemijaniu, czuje się bowiem ciągle młody, silny i zdrowy, a doświadczanie otaczającego go świata w jego elementarnej wręcz prostocie daje mu energię, wobec której widmo śmierci maleje i staje się niegroźne:

I kiedy na filmie zapada znowu zmierzch i potem wieczór, i noc, i ekran znowu ciemnieje, czarno jest, i za chwilę znowu się rozjaśnia, bo na fi lmie kolejny nowy dzień, to znowu odczuwam to, co odczuwam w życiu, kiedy wstaje nowy dzień: radość, ulga, świeżość nowa, rześkość, blask głaszcze mnie po rysach i szramach, w kościach mi się fosfor zapala, jeść mi się chce i pić to wszystko, co dookoła, stopy swędzą mnie do ruchu, żeby naprzód iść i tak dalej, i tak dalej26.

Przynajmniej czasowe ukojenie w osobistych trudnościach przynosi bohaterowi ciężka, fizyczna praca w otoczeniu natury. Szczególną wartość ma dla niego praca uporządkowana, dająca miarodajne efekty. Pozwala skupić całą energię na mechanicznych czynnościach, w wysiłku odnaleźć sposób na umysłowy odpoczynek:

„Tu na zrębie było co wdychać. Było dużo, dużo powietrza i można było, z myślą o próżni, zachłannie wdychać je, zachłystywać się nim spieczonymi, popękanymi od bliskości ognia wargami”27. Agata Hajda zauważa:

W prozie autora Siekierezady praca uznana jest za czynnik hartujący ciało i ducha, podobnie jak porządek, który Stachura traktował niejednokrotnie jako nieodzowny ku zaistnieniu ładu moralnego. Wysiłek fizyczny przynosi takiż efekt, intensyfikuje przeżywaną chwilę, jest odległy od afektów czy pozorów28.

W peryferyjnej Hopli Pradera tworzy własny makrokosmos, którego centrum stanowi on sam, pozbawiony poważniejszych zobowiązań wobec innych ludzi, pozwalający sobie na oddanie się jedynie pracy i kontemplacji, własnym tęsknotom, lękom i wzruszeniom, powolnemu i detalicznemu doznawaniu rzeczywistości. Doświadczanie to ma charakter pierwotny, uniezależniony od uwarunkowań politycznych i społecznych. Bohater nie uskarża się na niskie zarobki czy ubogą kwaterę, w której przyszło mu mieszkać. Ucieczka na prowincję stanowi dla niego jednocześnie ucieczkę w głąb siebie, daje mu przestrzeń do zmierzenia się z własnymi emocjami, a także z możliwościami własnego ciała. Konfrontacja z samym sobą, choć naznaczona widmem tajemniczej, obezwładniającej mgły, pozwala Praderze dostrzec niezwykłość życia i zebrać siły do dalszej drogi. Pożegnawszy Hoplę, bohater
wyrusza przed siebie „[…] z workiem na plecach i z wielką gulą miłości łagodności i rzewności w piersiach, wielkiej niewymownej miłości […]”29.

11 Z. Fedecki, Moda na Stachurę, [w:] Kaskaderzy literatury. O twórczości i legendzie Andrzeja Bursy, Marka Hłaski, Haliny Poświatowskiej, Edwarda Stachury, Ryszarda Milczewskiego-Bruna, Rafała Wojaczka, red. E. Kolbus, Łódź 1986, s. 271.
12 Tamże.
13 Tamże, s. 272.
14 M. Buchowski, Stachura. Biograf i a i legenda, Opole 1992, s. 266.
15 Tamże.
16 W. Szyngwelski, Sobowtór w labiryncie. Proza artystyczna Edwarda Stachury, Warszawa 2003, s. 26–27.
17 M. Buchowski, Edward Stachura: życie, śmierć i pogodzenie się ze światem, rozm.
T. Leszkowicz, https://histmag.org/Edward-Stachura-zycie-smierc-i-pogodzenie-sie-ze-swia tem-10634 [dostęp: 17.03.2022].
18 Tamże.
19 Tamże.
20 W. Szyngwelski, Sobowtór w labiryncie, s. 11.
21 M. Buchowski, Stachura. Biograf i a i legenda, s. 361–362.
22 Tamże.
23 W. Szyngwelski, Sobowtór w labiryncie, s. 11.
24 Zob. E. Stachura, Siekierezada albo zima leśnych ludzi, [w:] tegoż, Poezja i proza, t. 3, Warszawa 1984, s. 206.
25 Tamże, s. 240.
26 Zob. E. Stachura, Siekierezada…, s. 208.
27 Tamże, s. 244.
28 A. Hajda, «Coraz bardziej się do siebie upodabniam». Światy możliwe w twórczości Edwarda Stachury, s. 33, https://sbc.org.pl/Content/298071/doktorat3912_Agata_Hajda.pdf [dostęp:
1.05.2022].
29 E. Stachura, Siekierezada…, s. 374.

Artykuł jest częścią  RECEPCJA TWÓRCZOŚCI EDWARDA STACHURY W LATACH 80.
Justyna Paszkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.