Robienie „figi”
Dla Anglo-Amerykanów „figa” jest czymś obcym. Ale jeśli porównamy to do pokazywania środkowego palca, najczęściej spotykanego na amerykańskich drogach, możemy mniej więcej zorientować się to, czym jest „figa” – choć gest ten jest jeszcze bardziej obsceniczny w kulturach, w których jest używany. Zatem „figa” w całej swojej nieprzyzwoitości była być może odpowiednim sposobem na zakończenie tego makabrycznego i gniewnego rytuału. I rzeczywiście, jakby ofiarowując szyfr do całkowicie przerażającej sceny średniowiecznego sederu aszkenazyjskiego, profesor Toaff opowiada o ceremonii, jaka miała miejsce z ciałem chrześcijańskiego dziecka po jego zamordowaniu i pobraniu krwi. Nabożeństwo szabatowe rozpoczynało się od złożenia ciała zmarłego chrześcijańskiego dziecka na almemorze, który był swego rodzaju centralnym stołem i amboną. Według zeznań nad ciałem wygłoszono ogniste kazanie potępiające chrześcijaństwo, w którym straszliwie znieważono Jezusa i Jego matkę. Bezwzględnie wyszydzano czystość matki naszego Pana, a także oczerniano jego pochodzenie. Treść kazania, według profesora Toaffa, mieściła się w późniejszych hebrajskich kontrewangeliach napisanych przez członków niemieckiej społeczności żydowskiej. I chociaż kazanie przywódcy na nabożeństwie sabatowym w związku z zabójstwem Szymona było starsze niż te polemiczne pisma antychrześcijańskie, było one „niewątpliwie charakterystyczne dla nietolerancyjnego klimatu pewnej części późnośredniowiecznego judaizmu aszkenazyjskiego”. W tym celu profesor Toaff odwołuje się do kilku innych przypadków, w których podobne oszczerstwa przeciwko naszemu Panu i Matce Bożej były znane i ścigane w tym okresie w północnych Włoszech.
Po kazaniu profesor Toaff odnotowuje, co stało się później, tak jak to zostało opisane przez oskarżonych:
W szabat, zaraz po zamordowaniu Małego Szymona, kiedy zwłoki dziecka złożono na almemor [środkową ambonę], trydenccy Żydzi, zgromadzeni w synagodze, oddawali się przesadnym gestom, absolutnie bez zahamowań i powściągliwości. Według zeznań [jednego z oskarżonych], po zakończeniu swojego ognistego antychrześcijańskiego kazania przeciwko Jezusowi i Jego matce, [przywódca] rzucił się na almemor, a po „zrobieniu figi” uderzył chłopca w twarz i splunął na niego. Aby nie dać się prześcignąć, [inny] naśladował te oburzające gesty, plując i bijąc trupa, [inny] „robił figę”, kpiąco pokazując zęby, podczas gdy [inny] dał się ponieść wykonaniu innych aktów przemocy, nie brakowało klapsów i pluć. … [Inny] dodał, że ugryzł dziecko w ucho, próbując naśladować lub prześcignąć [lidera].
Profesor Toaff wyjaśnia, że ten rytuał był wyraźnie skierowany do Chrystusa – dziecko, Szymon, było jedynie symbolem – zauważając:
W rzeczywistości w ich oczach [Żydów] chłopiec leżący na almemorze i ukrzyżowany Chrystus byli jednym w tej samej osobie. Szymon nie istniał — jeśli kiedykolwiek istniał — a zamiast niego widzieli Talui, powieszonego Jezusa i Talui, powieszoną lub ukrzyżowaną kobietę, jak nazywano Marię w doraźnym hebrajskim neologizmie. Dla nich był Chrystusem, a ktokolwiek Go spłodził – to obrzydliwe ucieleśnienie chrześcijaństwa, był odpowiedzialny za ich nędznę w diasporze, ich krwawe prześladowania i przymusowe nawrócenia. Prawie jak w transie przeklinali i wyklinali, wykonując pogardliwe i obsceniczne gesty, przywołując tragiczne rodzinne wspomnienia i liczne cierpienia zadane przez tych, którzy w ich oczach przyjęli krzyż jako broń ofensywną.
W tym strasznym spektaklu profesor Toaff zauważył pewne podobieństwo między wieloletnią praktyką kapparot, w której ortodoksyjni Żydzi do dziś wymachują nad głową młodym kogutem z wolnego wybiegu, aby przenieść swoje grzechy na ptaka, który jest następnie rytualnie zabijany i zjedzony. To symboliczne przypisanie Chrystusa – i grzechu – komuś innemu ma odległy odpowiednik, pisze profesor Toaff:
Podobnie jak w przypadku kapparota, w przypadku dziecka chrześcijańskiego jego ukrzyżowanie przemieniło dziecko w Jezusa i w chrześcijaństwo, symbolicznie pozwalając wspólnocie zasmakować owej zemsty na wrogach Izraela, która jest konieczną, choć niewystarczającą, wstępem do ich ostatecznego odkupienia. Crescendo, obelgi i pogardliwe gesty przed almemorem synagogi nie były, paradoksalnie, skierowane do niewinnego Chłopca, ale raczej do Jezusa, „wisielca”, którego chłopiec uosabiał. Czy to „robiąc figę”, plując na ziemię, zgrzytając zębami czy tupiąc nogami, wszyscy uczestnicy tego widowiskowego przedstawienia, w ożywieniu i napięciu powtarzali hebrajskie życzenie, ken ikkaretu kol oyevecha, co oznacza „w ten sposób pochłonięci zostaną nasi wrogowie”.
Reasumując, antyrytuał, jak przyznali się oskarżeni z Trydentu jako szyderstwo z pamięci o Męce Pańskiej, był jak odwrócona liturgia Wielkiego Piątku. Podczas gdy my katolicy, w czci i współczuciu dla naszego ukrzyżowanego Pana, kochamy Go i modlimy się za świat, w tym za Żydów; ci Żydzi na nowo szydzili z Niego krwią niewinnego dziecka i przeklinali Go i Jego wyznawców. Mówimy o niebiańskiej służbie zadośćuczynienia i błagania; drugi rytuał to piekielne wezwanie zemsty, sprawiające jeszcze większe przelani niewinnej krwi. Jeśli to prawda, a z pewnością na to wygląda, była to jedna z najbardziej diabelskich rzeczy, jakie kiedykolwiek czytałem.
* * *
Paschy Krwi jest książką wstrząsającą i odkrywczą. Niezależnie od tego, czy profesor Toaff zdawał sobie z tego sprawę w tamtym czasie, napisał jedną z najbrzydszych i najohydniejszych relacji z żydowskiej historii. To, co opisuje, prawie od początku do końca, to krwiożercze (dosłownie) plemię, najgorszego typu ludzi, który knuje i przeklina swoich sąsiadów, kradnie i rabuje, morduje i zniewala – a wszystko to z wypaczoną sankcją Boga. Teraz rozumiem, kiedy ogarniam to wszystko, dlaczego antysemita chciałby, żeby te fakty dotarły do szerszej publiczności: jedyny wniosek, jaki można z tego wyciągnąć, to to, że Żydzi są wyjątkowo ohydnym i odrażającym narodem. Biorąc pod uwagę, że sama książka jest dobrze napisana i dobrze udokumentowana i uzasadniona, trudno uwierzyć, że ktoś tak zdolny i inteligentny jak profesor Toaff mógł przeoczyć znaczenie tego, co publikował. To tak jakby uzasadnić prawomocność Protokołów Mędrców Syjonu, by potem wyjaśniać, że nie to miało się na myśli.
I na tym polega pytanie, czy profesor Toaff przekonał swoich czytelników o prawdziwości przynajmniej niektórych narracji o „zniesławieniu krwi”? Jego dowód, który rozciąga się od tekstu, przez poszlaki, aż po świadectwo, jest porywający i przekonujący. Jako minimum profesor Toaff stworzył aurę wiarygodności, która sprawia, że „zniesławienie krwi” jest prawdopodobne a nawet wiarygodne, W ten sposób otworzyło się zupełnie nowe spojrzenie na średniowieczny świat — takie, które jest brzemienne magią, tajemnymi miksturami, oczami rzucającymi urok i klątwami. I jeśli to prawda, jest to straszny i niszczący ślad w żydowskiej historii – haniebna i okropna praktyka, która jest niemal nie do uwierzenia. Wskazówki potwierdzające, które profesor Toaff zbiera, aby potwierdzić zeznania, są również potężne, nawet jeśli czasami czułem, że potwierdzenie w niektórych punktach było słabe.
Ze swojej strony, po przeczytaniu i ponownym przeczytaniu tej książki w celu napisania tej recenzji, po przemyśleniu i refleksji, dochodzę do wniosku, zgodnego z profesorem Toaffem - że jest co najnmiej bardzo.prawdopodobne, że niektórzy oskarżeni z tych „oszczerstw o krwi” zrobili to, o co zostali oskarżeni, i zrobili to z powodów, do których się przyznali. Nieuniknionym wnioskiem, który, jak sądzę, pominął profesor Toaff w swojej konkluzji, jest to, że jeśli ma rację, to niektórzy Żydzi aszkenazyjscy krzyżowali chrześcijańskie dzieci i używali ich krwi jako część zrytualizowanego przekleństwa Paschy, które było na tyle powszechne, że nauczano go i praktykowano wśród czołowych średniowiecznych rabinów aszkenazyjskich, zatem powinniśmy założyć, że miało to wtedy miejsce częściej niż profesor Toaff jest skłonny przyznać, i być może częściej niż liczba zgłoszonych przypadków, które dotarły do nas z zapisów historycznych. A jeśli to prawda, świadczy to o czymś naprawdę zepsutym w rdzeniu judaizmu aszkenazyjskiego.
Część mnie samego nie chce w to uwierzyć – tak trudno jest zinternalizować tego typu zarzuty i oskarżenia. Jest to tak niepokojące, że niewątpliwie wpływa na moją podświadomą reakcję na Żydów w sposób, którego chciałbym uniknąć.
Przynajmniej na razie antagonizm między Żydami i chrześcijanami na Zachodzie przebiega bez użycia przemocy – pod płaszczykiem cywilizacyjnego konfliktu ideologii i religii. Jednak konflikt na Zachodzie toczy się przy braku zdolności Żydów do wpływania na proces polityczny w taki sposób, jak to zrobili w komunistycznym Związku Radzieckim z autorytarnym rządem i ideologią, tak że masowe mordy były uzasadnione w celu stworzenia bezklasowa marksistowska utopia; lub w Izraelu jako państwie żydowskim coraz bardziej zdominowanym przez tych samych typów religijnie fanatycznych i etnonacjonalistycznych Żydów, którzy przed wiekami angażowali się w mordy rytualne na chrześcijańskich chłopcach; lub wśród dominującego neokonserwatywnego establishmentu amerykańskiej polityki zagranicznej, który podżegał do wojen z wrogami Izraela, a teraz z chrześcijańską Rosją, postrzeganą w czasach bolszewickich jako historyczny wróg narodu żydowskiego. Oznacza to, że należy wziąć pod uwagę bardzo znaczącą rolę Żydów w bolszewickiej rzezi rosyjskich chrześcijan w ostatnim stuleciu, współczesną przemoc i wywłaszczenie Żydów wobec Palestyńczyków w Izraelu oraz niedawne neokonserwatywne wojny na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie. I jest oczywiste, że anty-białe i antychrześcijańskie ideologie stają się coraz bardziej powszechne, gdy Zachód przekształca się w społeczeństwa zdominowane przez nie-białych (z dominującą żydowską elitą wrogo nastawioną do tradycyjnego ludu pochodzenia europejskiego i chrześcijańskiej kultury Zachodu, która odegrała kluczową rolę w tworzeniu wieloetnicznego, wielokulturowego Zachodu) i niechrześcijanami, więc nie jest wcale nieprawdopodobne, że trwający tysiąclecia konflikt między Żydami a chrześcijanami przerodzi się w przemoc.
W takim stopniu, w jakim historyczna niechęć Żydów do chrześcijan ma jakieś współczesne znaczenie, tj . jeśli ta nienawiść nadal wpływa na postawy Żydów wobec chrześcijan i ich świata, to profesor Toaff ujawnił historyczne źródło żydowskiej nienawiści, które – nawet w przypadku braku rytualnej chrześcijańskiej ofiary z dzieci — jest zdumiewający i przerażający.
Święty Szymonie, módl się za nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.