W książce Ma
vie chez les Brahmanes [Moje życie u braminów] autorka opowiada
o wizycie u wykształconego sannjasina, udającego się właśnie w
góry na czas pory deszczowej. Kobieta idzie do niego w towarzystwie
swego guru. We troje siedzą na werandzie w domu sannjasina. Przez
trzy godziny nie wymieniają ani słowa i tak też się rozstają.
Cóż za lekcja!
Powyższą
historię przeczytałem dziś rano i nie może mi ona wyjść z
umysłu. Nęka mnie i głęboko wzburza – i wiem czemu. Otóż
wszystko, co robimy, wszystko, co ja robię, jest dokładną jej
odwrotnością: wierzę w zalety milczenia, trochę rzeczywistości
przysądzam sobie jedynie, gdy milczę, i mówię, mówię, mówimy
wszyscy. Prawdziwy kontakt między dwoma ludźmi, między ludźmi w
ogóle, nawiązuje się tylko drogą niemej obecności, pozornej
nie-komunikacji, którą jest każda prawdziwa komunia; poprzez
tajemną bezsłowną wymianę, podobną do wewnętrznej modlitwy.
Cioran, Zeszyty
tłumaczenie:
Ireneusz Kania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.