POWRÓT DO LASU
„Wszechświat widać najwyraźniej w dzikiej przyrodzie lasu”, powiedział John Muir. Urodził się w 1838 roku w Szkocji, później wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie krajobraz zrobił na nim takie wrażenie, że został jednym z pierwszych i najważniejszych działaczy na rzecz obrony przyrody.
Był tak skuteczny, że dziś w Ameryce nazywają go „ojcem parków narodowych”, a jego imię noszą górskie łańcuchy i szczyty w różnych stanach.
Nie wdając się zbytnio w szczegóły, John Muir stał się naczelnym rzecznikiem uznania Yosemite za park narodowy. Słowo komentarza dla tych, którzy nie znają tamtych okolic: Yosemite to kalifornijski rezerwat przyrody widniejący na wielu tapetach laptopów Apple czy na słynnych fotografiach Ansela Adamsa.
Choć przyrodnikowi udało się dopiąć swego i w 1890 roku został utworzony Park Narodowy Yosemite, to w tamtych czasach regulacje nie były zbyt rygorystyczne, więc chroniony obszar wciąż był eksploatowany przez przedsiębiorstwa stolarskie, poza tym robotnicy państwowi nadali mu sztuczny kształt.
Argumentem ostatecznym przekonującym rząd, że brak poszanowania dla natury musi się całkowicie, nie tylko częściowo skończyć, była wizyta prezydenta Theodore’a Roosevelta, któremu towarzyszył John Muir, w Yosemite na początku XX wieku.
Cały ranek przechadzali się po obrzeżach parku narodowego. Planowali szybki powrót, jednak prezydent pozostawał pod takim urokiem tego miejsca, że poprosił Johna Muira, by pokazał mu coś więcej. Roosevelt zapragnął zobaczyć prawdziwy Yjsemite.
Oddzielili się od prezydenckiej świty i tylko we dwóch zagłębili się w las. Obozowali w jednym z najpiękniejszych punktów widokowych w parku, Glacier Point. Rozmawiali pod gwiazdami i cieszyli oko powabami przyrody aż do późnej nocy. Rano obudzili się, widząc płatki śniegu delikatnie oprószające otaczające ich lasy
Prezydent był tak zachwycony tamtą przygodą, że poświęcił kilka kolejnych lat na uściślenie regulacji prawnych chroniących nie tylko Yosemite, lecz także inne skarby natury Stanów Zjednoczonych.
Pod koniec życia Theodore Roosevelt wyznał, że nigdy nie zapomniał tamtej nocy w sercu Y)semite spędzonej z Johnem Muirem.
Ów wytrwały przyrodnik przetarł szlaki i postawił pierwszy krok, by zahamować niszczycielskie skutki rewolucji przemysłowej w XX wieku. Jego śladem poszło wiele innych krajów, które podjęły działania mające na celu ochronę przyrody, co dziś w większości rozwiniętych państw stanowi powszechną praktykę.
*
DROGA POWROTNA DO LASÓW
Pierwszy park narodowy powstał w Hiszpanii w 1916 roku i objął Picos de Europa, najwyższe, wapienne pasmo Gór Kantabryjskich, rozciągające się na terytorium prowincji Asturii, Leonu i Kantabrii. Później przyszła pora na Odresę y el Monte Perdido w Huesce oraz Teide na Teneryfie. To były trzy pierwsze parki narodowe, choć dziś można ich naliczyć piętnaście.
W Japonii są trzydzieści cztery parki narodowe, a jednym z najbardziej popularnym wśród podróżników jest Ykushima. Mowa o niemal magicznej wyspie wulkanicznej, której powierzchnię całkowicie zajmują góry i drzewa, wiele z nich liczy sobie ponad tysiąc lat, a niektóre mogą mieć ponoć ponad siedem tysięcy lat.
Rodzime jelonki i tubylcze małpy poruszają się swobodnie po całej wyspie, nie bojąc się turystów odwiedzających to miejsce. Wyspiarskie krajobrazy stały się natchnieniem dla wielu japońskich artystów. Przykładowo Studio Ghibli wzorowało lasy z filmu animeKsiężniczka Mononokewłaśnie na Yakushimie.Choć możemy sądzić, że nasza cywilizacja - niszcząca środowisko i przeludniona - pożera lasy, dane wykazują odwrotną tendencję. Leśne obszary w krajach rozwiniętych poszerzają granice. We Włoszech i w Grecji powierzchnia lasów dwie dekady temu wynosiła 26 procent, dziś 32 procent. Rozrost terenów zielonych w Hiszpanii jest jeszcze bardziej spektakularny W 1990 roku obszary leśne zajmowały 28 procent kraju, za to obecnie Hiszpanie mogą się poszczycić 37 procentami.
Są dwie istotne przyczyny tej zmiany na lepsze:
• promocja ochrony lasów przez władze rządowe
• częste rezygnowanie z uprawy ziemi, dzięki czemu wiele terenów które wcześniej były rolnicze, zostało zajętych przez lasy
W innych miejscach na świecie sytuacja jest odwrotna. Przykładowo w Puszczy Amazońskiej co roku giną hektary lasów. Podobnie spory problem jest w Afryce, gdzie powiększające się pustynie pochłaniają obszary zielone.
Poczyniliśmy wielki postęp, od czasu gdy John Muir postawił fundamenty pod ochronę lasów, jednak przed nami wciąż wiele do zrobienia.
OD PARKÓW NARODOWYCH DO SHINRIN-YOKU
Dzięki pracy obrońców przyrody władze oraz mieszkańcy zrozumieli, jak ważna jest ochrona natury, tak by pozostała w swym dziewiczym stanie. Co więcej, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że praktykowanie kąpieli leśnych już niebawem stanie się czymś ważnym.
W Japonii doszło do tego, że wyznaczono nawet specjalne miejsca -parki, ogrody, lesiste obszary - do oddawania sięshinrin-yoku.Zachęca się osoby w każdym wieku, by je odwiedzały i czerpały korzyści zdrowotne. Innymi słowyshinrin-yokuto wezwanie do powrotu do lasówRóżne stowarzyszenia, zarówno państwowe, jak i fundacje niekierujące się chęcią zysku, wytyczyły ponad sto oficjalnych szlaków, po których można wędrować zgodnie z zasadamishinrin-yoku.
Cała filozofia polega na tym, by znaleźć się tam, gdzie przestrzeń współdzielą przenikające się w harmonii istoty ludzkie i przyroda. Spójrzmy na wymagania, które na ogół muszą spełnić oficjalne miejsca przeznaczone do zażywania kąpieli leśnych w Japonii.
• Bogactwo roślinności wszelkiego gatunku.
• Łatwo tu spacerować, nie doprowadzając do wycieńczenia (ganizmu.
Szlaki są przeznaczone zarówno dla dzieci, jak i osób starszych.
• Panuje cisza przerywana jedynie odgłosami natury
Zasadniczą różnicę między okolicami uczęszczanymi przez wędrowcóvshinrin-yokua parkami narodowymi czy szlakami górskimi będzie zatem stanowić łatwość dostępu przemawiająca na korzyść tych pierwszych.
Tysiące Japończyków nękanych stresem, nadciśnieniem i niepokojami współczesnego życia w mieście spieszą na ścieżki kąpieli leśnych w jednym ze stu oficjalnie powołanych przez japońską rządową Agencję Leśnictwa miejsc.
RELACJA Z PIERWSZEJ RĘKI
- Hm, idziemy nashinrin-yokii? - spytał mnie kilka lat temu kolega z pracy.
Jako że jeszcze wtedy nie znałem tego słowa, pomyślałem, że zaprasza mnie na specjalną odmianę sake albo japońską potrawę.
- Coś w rodzaju medycyny profilaktycznej. Nasze firmowe ubezpieczenie je zapewnia - mówił dalej, a ja unosiłem brwi coraz wyżej. - To spacer po lesie na obrzeżach Tikio.
W ten weekend cały nasz zespół wybrał się do odpowiedniego do zażywania kąpieli leśnych miejsca, które polecił nam agent ubezpieczenia zdrowotnego. To był cudowny dzień, który w całości spędziliśmy na wędrowaniu na łonie przyrody
Od tamtej pory powtarzaliśmy wycieczkę co roku, a nasz agent ubezpieczeniowy pokrywał koszty transportu na sam początek szlaku.
Shinrin Yoku. Japońska sztuka czerpania mocy z przyrody
Francesc Miralles & Hector Garcia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.