niedziela, 30 kwietnia 2023

Czy Heidegger cierpiał na paranoję entymologiczną?


Cioran:

W książce Foucaulta mowa jest o "antopologicznej skończoności" Wyobrażam sobie, jak tego rodzaju formułki mogą działać na młodych. Oczywiście brzmi to uczeniej niż "niż nędza człowieka", "człowieka jako skazane zwierzę ", czy "znikomość trwania" ludzkich dziejów.

Że wszystkich szalbierstw najgorsze jest językowe, bo najtrudniej dostrzegalne dla ogłupionych ludzi naszej epoki. Trzeba powiedzieć, że drogę otwarł Heidegger i że jeśli jakiś filozof chce doświadczyć ostracyzmu, na własnej skórze przeżyć wymienianą wyżej "skończoność", to wystarczy mu odrzucić żargon i użyć potocznego, sensownego języka. Automatyczne wytworzy się wokół niego pustka. (Zeszyty 1957 -1972)

Poniżej przykład dziwnego połączenia rzeczywistej mądrości z tym co ktoś określił paranoia enymologica, w wydaniu Heideggera.

Jeśli więc Nietzsche pojmuje nihilizm jako prawidłowość w dziejach dewaluacji dotychczasowych wartości najwyższych, a dewaluację ową interpretuje w sensie przewartościowania wszy­stkich wartości, to nihilizm, zgodnie z wykładnią Nietzschego, polega na panowaniu i rozkładzie wartości, a dzięki temu — na możliwości zakładania wartości w ogóle. Ta zaś ugruntowana jest w woli mocy. I dlatego Nietzscheańskie pojęcie nihilizmu i słowo „Bóg umarł” da się dopiero pomyśleć z istoty woli mocy. Ostatni krok w wyjaśnianiu tego zdania robimy przeto wówczas, kiedy objaśniamy, co Nietzsche myśli przy ukutym przez siebie wyraże­ niu „wola mocy” [Wille zur Macht).

To miano uchodzi za tak oczywiste, iż wielu nie pojmuje, jak można specjalnie troszczyć się o objaśnienie połączenia obu tych słów. Albowiem to, czym jest wola, każdy może w każdej chwili doświadczyć u siebie samego. Chcenie jest dążeniem do czegoś.

Co oznacza moc, zna dzisiaj każdy z codziennego doświadczenia jako sprawowanie władzy i stosowanie przemocy. Wola mocy [Wille „zur” Macht] jest wedle tego jednoznacznie dążeniem „do” osiągnięcia mocy.

Wyrażenie „wola mocy” zakłada wedle tego mniemania dwa różne stany faktyczne, pozostające nawzajem do siebie w dodat­ kowym stosunku: z jednej strony chcenie, z drugiej — moc. Jeżeli zapytamy w końcu — nie po to tylko, aby owe stany opisać, lecz aby je zarazem uczynić zrozumiałymi — o podstawę woli mocy, to okaże się wówczas, że jako dążenie do tego, co nie jest jeszcze w jej posiadaniu, w oczywisty sposób wpływa ona z uczucia braku.

Dążenie, sprawowanie władzy, uczucie braku to sposoby przed­ stawiania i stany (dyspozycje psychiczne), które ujmujemy w po­ znaniu psychologicznym. Dlatego objaśnienie istoty woli mocy należy do zakresu psychologii.

To, co zostało teraz powiedziane na temat woli mocy i jej poznawalności, jest wprawdzie przekonujące, ale pod każdym względem rozmija się z tym, co Nietzsche myśli przy słowie „wola mocy” oraz jak to myśli. Wyrażenie „wola mocy” wskazuje na podstawowe słowo ostatecznej filozofii Nietzschego. I dlatego może być ona określona jako metafizyk;) woli mocy. Tego, czym jest wola mocy w sensie Nietzschego, nigdy nie zrozumiemy na podstawie jakiegokolwiek popularnego wyobrażenia o chceniu i mocy, lecz jedynie na drodze namysłu nad myśleniem metafizycznym, tzn. zarazem — nad całokształtem dziejów zachodniej metafizyki.

Poniższe objaśnienie istoty woli mocy myśli z perspektywy owych zależności. I choć trzyma się ono własnych komentarzy Nietzschego, to jednak musi ująć je wyraźniej aniżeli sam Nie­tzsche mógł je bezpośrednio wypowiedzieć. Lecz wyraźniejsze staje się dla nas zawsze jedynie to, co wpierw stało się dla nas bardziej znaczące. Znaczące jest to, co zbliża się do nas w swej istocie. Jest ono tutaj — wszędzie — zawsze myślane z istoty metafizyki, a nie z jednej tylko spośród wielu jej faz.

W drugiej części „Tako rzecze Zaratustra”, która ukazała się w roku 1883 (zaledwie rok po ukazaniu się „Wiedzy radosnej”), po raz pierwszy Nietzsche wymienia „wolę mocy” w kontekście, z którego musi ona być rozumiana: „Gdziern żywe istoty znalazł, tameni też znajdował wolę mocy; i nawet w woli służebnych znajdowałem wolę panowania”.

Chcenie [Wollen] jest chceniem-bycia-panem. Tak rozumiana wola [Wille] zawarta jest nawet w woli służącego. Atoli nie w tej mierze, w jakiej sługa mógłby dążyć do wydostania się z roli pachołka, ażeby samemu stać się panem. Raczej pachołek jako pachołek, służący jako służący zawsze chce mieć kogoś pod sobą, komu w czasie swej służby wyda rozkaz i kim mógłby się posłużyć.

Tak więc jako pachołek jest on jeszcze panem. Nawet bycie pachołkiem jest chceniem-bycia-panem.Wola nie jest żadnym pragnieniem ani czystym dążeniem do czegoś; chcenie jest w sobie rozkazywaniem (por. „Tako rzecze Zaratustra”, część 1 i II; oraz W.z.M., n. 668 z 1888 r.). Rozkazywanie posiada swóją istotę w tym, że rozkazujący pan świadomie rozporządza możliwościami działania przetargowego.

To, co w rozkazie nakazane, jest spełnieniem owego rozpo­rządzenia. W trakcie rozkazywania rozkazujący (a nie dopiero wykonawca jego rozkazu) jest posłuszny owemu rozporządzaniu i możności rozporządzania, a przeto i sobie samemu. W ten sposób rozkazujący przewyższa siebie samego, kiedy ryzykuje jeszcze sobą samym. Rozkazywanie — które należy wyraźnie odróżnić od czystego komenderowania innymi — jest samoprzezwyciężenicm, o wiele trudniejszym od bycia posłusznym. Wola to skupienie się w tym, co zadane. Specjalny rozkaz potrzebny jest jedynie temu, kto nie może być posłuszny samemu sobie. Tego, czego wola chce [der Wille will], nic osiąga ona dopiero jako czegoś, czego jeszcze nie posiada. Wola chce tego, co już ma. Albowiem wola chce swojej woli. Jej wolą jest to, co chciane. Wola chce samej siebie. Wola przerasta samą siebie. W ten sposób chce ona jako wola poza sobą, musi więc zarazem skryć się za sobą i pod sobą. Dlatego może Nietzsche powiedzieć (W.z.M. n. 675 z 1887/88 r.): „Chcenie w ogóle to tyle co chcenie-stawania-się- silniejszym, chcenie-wzrastania...” Silniejszy znaczy tutaj: „więcej mocy” i tylko mocy. Istota mocy leży bowiem w panowaniu nad osiąganym każdorazowo stopniem mocy. Moc jest mocą tylko wtedy i jedynie dopóty, dopóki pozostaje potęgowaniem mocy i nakazuje sobie: „więcej mocy”. Już samo wstrzymanie potęgowa­nia mocy, już samo zatrzymanie się na dowolnym stopniu mocy jest początkiem spadku mocy. Do istoty mocy należy przemożenie [Übermächtigung] jej samej. Należy ono do mocy samej i wypływa z niej samej w tej mierze, w jakiej jest ona rozkazem i jako rozkaz upoważnia |ermächtigt| samą siebie każdorazowo do przemożenia stopnia mocy. Tak więc wprawdzie moc jest ciągle w drodze do samej siebie, ale nigdy jako neutralnie istniejąca [vorhanden] gdzieś wola dla siebie, która w sensie jakiegoś dążenia usiłuje przywłaszczyć sobie jakąś moc. Moc upoważnia siebie do przemo­ żenia każdorazowego stopnia mocy nie ze względu na najbliższy stopień, lecz jedynie dlatego, aby zawładnąć sobą w bezwarunkowości swej istoty. Chcenie — wedle tego istotowego określenia — jest dążeniem w tak znikomym stopniu, że raczej wszelkie dążenie jest tylko pewną kopią bądź pierwszą kopią chcenia.

Słowo moc w wyrażeniu „wola mocy” nazywa jedynie istotę sposobu, w jaki wola chce samej siebie, o ile jest ona roz­ kazywaniem. Jako rozkazywanie wola zestawia się z sobą samą, tzn. z tym, co przez nią chciane. Owo samoskupianie się jest mocowaniem się mocy [Machten der Macht|. Nie ma woli dla siebie, tak jak nie ma mocy dla siebie. Wola i moc nie sprzęgają się przeto ze sobą dopiero w woli mocy, lecz wola jako wola woli jest wolą mocy w sensie upoważnienia do mocy. Moc natomiast ma swoją istotę w tym, że jako wola zanurzona w woli pozostaje w stosunku do niej. Wola mocy jest istotą mocy. Ukazuje ona bezwarunkową istotę woli, która jako czysta wola chce siebie samej.

Wola mocy nie może zatem być przeciwstawiana woli czegoś innego, na przykład „woli nicości”; albowiem nawet ta wola jest jeszcze wolą woli, tak że Nietzsche może powiedzieć („Z genealo­gii moralności”, rozprawa 3, n. 1 z 1887 r.): „raczej chce ona (wola) jeszcze chcieć nicości, niż nie chcieć.”

„Chcieć nicości” to nie znaczy bynajmniej — chcieć czystej nieobecności wszystkiego, co rzeczywiste, lecz znaczy właśnie — chcieć tego, co rzeczywiste, wszelako zawsze i wszędzie jako czegoś nic nie znaczącego [ein Nichtiges|, a dopiero dzięki temu — chcieć unicestwienia. W takim chceniu moc wciąż jeszcze zapewnia sobie możliwość rozkazywania i możność-bycia-panem.

Z książki

Drogi lasu

sobota, 29 kwietnia 2023

David Icke: Kult i jego czarci pomiot-jak oni działają

 Artykuł jest fragmentem większej całości. David Icke nie jest całkowicie godny zaufania, niektóre jego idee są co najmniej dziwaczne nie mówiąc o tym że błędne, jak na przykład ta, że materia tak naprawdę nie istnieje, albo też że Jezus jest fikcyjną postacią; trudno powiedzieć kto może być tym bardziej urażony, materialiści czy chrześcijanie. Mnie osobiście boli jego niska opinia o doktorze Mengele, który był w miarę porządnym człowiekiem zniesławionym przez żydowską propagandę. Osobiście leczę się sam, ale jakby co to daję słowo, że wolałbym skonsultować się z panem Mengele, niż zaufać współczesnej służbie medycznej. Nie mniej jeżeli chodzi o generalne opisy naszej obecnej dystopii, David Icke jest całkiem dobry, ma też pewne poczucie humoru, co czyni czytanie o rzeczach które nie dają powodu do radości, mimo wszystko przyjemnym doświadczeniem.

David Icke: - A zatem: zmiana klimatu.

Bez dwutlenku węgla wszyscy bylibyśmy martwi, bo nie byłoby przyrody. Świat przyrody wysysa dwutlenek węgla z atmosfery.Jest on dla roślin tym, czym dla nas tlen.I mamy wspaniały symbiotyczny związek ze światem przyrody: wdychamy tlen, a wydychamy dwutlenek węgla, który z kolei wchłaniają rośliny.

Teraz musisz ludziom wmówić, że dwutlenek węgla - czyli gaz niezbędny do życia, podobnie jak tlen – powoduje zanieczyszczenie środowiska. Dwutlenek węgla jest niewidzialnym gazem.Ale ty pokazujesz w mediach na całym świecie obrazy zanieczyszczeń i dymu wydobywającego się z kominów gdy mówisz o dwutlenku węgla. Czyli znów: manipulacja percepcją. Sprawiasz, że populacja zaczyna utożsamiać dwutlenek węgla, który jest niewidzialny, z zanieczyszczeniami, które można zobaczyć.

I tak oto dwutlenek węgla stał się "zanieczyszczeniem". Gaz niezbędny do życia.

I wtedy mówisz: „Skąd pochodzi ten węgiel? Pochodzi z paliw kopalnych.”„ A więc jeśli mamy zatrzymać jego emisję, która podgrzewa świat” - kolejne kłamstwo -” to musimy się pozbyć paliw kopalnych.” I co wtedy robisz?

To co robi Biden, odkąd doszedł do władzy: zamykasz rurociągi, zabraniasz poszukiwania nowych źródeł paliw kopalnych na terenach państwowych, manipulujesz systemem finansowym tak, aby dalsze wydobycie paliw kopalnych było finansowo niewykonalne, zmieniasz prawo tak, by uderzyć w paliwa kopalne w każdy możliwy sposób. I ogłaszasz, że od tej pory trzeba korzystać z odnawialnych źródeł energii, takich jak energia słoneczna i wiatrowa.
A przy okazji: skąd pochodzi zdecydowana większość turbin wiatrowych? Z Chin.
Skąd pochodzi większość paneli słonecznych? Z Chin.

Ten wątek stanie się istotny w dalszej części naszej rozmowy.

Czyli jednocześnie wzmacniasz Chiny i celujesz w paliwa kopalne. A to sprawia, że cena energii idzie w górę.

„A więc co jeszcze możemy zrobić? Cena energii rośnie, to dobrze.” „-Wywołamy wojnę zastępczą między Rosją i Chinami a Zachodem. a następnie nałożymy sankcje na Rosję. Nałożymy sankcje na rosyjski gaz i na rosyjską ropę Rosja ma ogromne rynki zbytu dla swej energii w Chinach i w Indiach. A więc...

Kto jest największym przegranym w wyniku nałożeniu sankcji na Rosję? Zachód.

Bo celem tego Kultu jest doprowadzenie zachodniej gospodarki do ruiny i zniszczenie zachodniego społeczeństwa w takim kształcie jaki znamy. A więc teraz wywołałeś wojnę zastępczą na terytorium Ukrainy.

„Tak bardzo zależy nam na narodzie ukraińskim,, że nigdy nawet nie wspomnieliśmy o rozmowach pokojowych i zakończeniu tej wojny.” "Wysyłamy tam tylko coraz więcej broni aby podsycać ogień, bo chcemy aby ta wojna trwała jak najdłużej, bo wpisuje się w nasz program.”

A więc co się teraz dzieje? Nie tylko wzrasta koszt energii, ale też masowo spada jej podaż.
A jaki to ma skutek? Wciąga ludzi na niższe poziomy społeczeństwa "Igrzysk Śmierci". Wpycha ich w całkowitą zależność.Co dalej: Myślisz: „OK, chcemy kontrolować to, od czego ludzie są zależni.

Energię już kontrolujemy. To podnosi cenę wszystkiego i sprawia, że ludzi nie stać na ogrzewanie TTo dobrze, dobrze.” „Czego jeszcze potrzebują ludzie? Jedzenia! Tak!

Co możemy z tym zrobić? O, wiem! Podczas trwania lockdownów zaczÄliśmy rozmontowywać globalny łańcuch pokarmowy.. Jesteś tam, Bill Gates? Chcemy, żebyś wykupił mnóstwo ziemi uprawnej w Ameryce i przejął produkcję żywności.”

A więc teraz Bill Gates, Pan "Covid", Pan "Szczepionka na Covid", oraz Pan "Zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka", Bill Gates jest teraz największym właścicielem ziem uprawnych w Ameryce.

„Co jeszcze musimy zrobić? Kto produkuje jedzenie? Rolnicy! A więc teraz musimy uderzyć w nich.!” Kto jest największym producentem i eksporterem żywności na świecie? Ameryka. Ok.<
A kto jest na drugim miejscu? Holandia! Mamy w Holandii naszego człowieka, nie? ak mu tam? utte Tak, to nasz człowiek. Mark Rutte, premier Holandii.Zawsze pilnujemy żeby wygrał wybory, bo robi co mu każemy.”

A więc teraz, gdy coraz głośniej mówi się o nadchodzących niedoborach żywności i rozmontowywaniu globalnego łańcucha pokarmowego,mamy Marka Rutte,stojącego na czele holenderskiego rządu, który uderza w tysiące holenderskich rolników, aby zabrać im ziemię, przejąć ją na własność.

A wszystko opiera się na demonizowaniu azotu. Wiecie, że w Holandii mają Ministra ds. Azotu?
A dlaczego jako pretekstu używają azotu? "Bo azot przyczynia się do zmian klimatycznych".

Tak więc teatrzyk zwany "zmianami klimatu", podobnie jak teatrzyk zwany "Covid", to istna studnia bez dna, niewyczerpane źródło pretekstów.- ta globalna sieć tajnych stowarzyszeń  centralnie sterująca wydarzeniami na świecie - dla niego nie istnieją granice państw.

Oni chcą zlikwidowaćgranice państw.  To część wprowadzanejglobalnej faszystowskiej dyktatury. Chcą zlikwidować państwa, aby świat zaczął oficjalnie funkcjonować tak, jak rzeczywiście funkcjonuje. W tej chwili tak nie jest. W tej chwili świat wygląda, jakby składał się z różnych państw z granicami. Właśnie dlatego chcą zniesienia granic. To dlatego George Soros ma organizację o nazwie 'Open Society Foundations' zmierzającej właśnie do likwidacji granic.

Dla nich granice nie istnieją. Rząd Chin to rząd należący do Kultu. Rząd USA należy do Kultu. Rząd brytyjski należy do Kultu.Rząd francuski też. Wszystkie państwa to teatrzyk dla mas.

I dziś zaczyna być coraz bardziej oczywiste to, co mówię już od dawna: Chiny stworzono jako poligon testowy dla globalnego państwa faszystowskiego. Rewolucja Mao była zorganizowana i finansowana przez Kult. A jej celem było właśnie to, aby stworzyć zamknięte społeczeństwo, którego system - oparty na technologii, a obecnie także na sztucznej inteligencji - system masowej kontroli i masowej inwigilacji w czasie rzeczywistym mógł być inkubowany i udoskonalany, a gdy już osiągnie kształt jaki oni zaplanowali, zostanie rozprzestrzeniony na cały świat i stanie się systemem globalnym.

Innymi słowy - a mówię to już od kilku dekad - Jeśli chcesz zobaczyć, jaka przyszłość planowana jest dla Zachodu, spójrz na Chiny dzisiaj. A więc co dzieje się teraz w Chinach - a działo się to jeszcze zanim rozpoczęto teatrzyk pt. "Covid", z resztą właśnie w Chinach.

Mają tam kod QR, zauważ - odkąd rozpoczął się "Covid", stał się też wszechobecny na Zachodzie, nie przypadkiem, i ten kod QR całkowicie kontroluje życie ludzi w Chinach. Jeśli twój kod QR nie wyrazi zgody, w jakiejkolwiek sytuacji, nie możesz wykonać danej czynności ani udać się w dane miejsce.I doszło do tego, że obecnie ok. 400 milionów Chińczyków przebywa w areszcie domowym, pod pretekstem tzw. polityki "Zero Covid". która nie ma absolutnie nic wspólnego z Covidem, ani ze zdrowiem.

Chodzi o kontrolę.

25 milionów ludzi w Szanghaju siedziało w areszcie domowym. A co zainicjowało te masowe protesty, trwające w Chinach tygodniami: w bloku mieszkalnym wybuchł pożar, w którym zginęło ponad 10 osób, w tym przynajmniej jedno dziecko. Bo nie mogli się wydostać z mieszkania, bo zostali tam dosłownie uwięzieni przez rząd. Zaplombowali im drzwi, założyli drut kolczasty na ogrodzenia. I to właśnie zapoczątkowało protest. Jeśli chcesz zobaczyć, co jest planowane dla Zachodu, spójrz na Chiny dzisiaj. Oto dokąd oni zmierzają.

Widziałem niesamowite nagranie z Chin, które ktoś nagrał telefonem jakieś 3 tygodnie temu, na którym widać olbrzymią kolejkę samochodów czekających na przejazd przez punkt kontrolny i do każdego samochodu podlatuje dron z czytnikiem kodów QR i sprawdza kogo przepuścić, a kogo nie.

I jak wyjaśnia ten Chińczyk na nagraniu, w Chinach już w 2017 roku technologia masowej inwigilacji poprzez sztuczną inteligencję osiągnęła taki poziom, że jeśli przejdziesz na drugę stronę ulicy w niedozwolonym miejscu kamery to rozpoznają i z twojego konta automatycznie ściągana jest opłata za mandat. Oto świat, do którego zmierzamy. M.in.dlatego oni chcą cyfrowej waluty. 

Dlatego właśnie chcą,żeby cały świat był cyfrowy. Wtedy będą mogli zabierać ci pieniądze z konta kiedy tylko zechcą. To dlatego niedawno wszystkie państwa G20 zgodziły się- oczywiście, że się zgodziły, spróbowałyby nie - że niezbędne jest wprowadzenie Paszportu Szczepionkowego i cyfrowych walut czyli znów - podobnie jak z tymi drag queens - wszystkie państwa nagle jednocześnie wpadły na ten sam pomysł wprowadzenia waluty cyfrowej.

Już w 1992 roku pisałem w swej książce pt. "Bunt Robotów", - w 1992 roku! - że oni planują pozbyć się gotówki i wprowadzić globalną walutę cyfrową. I dokładnie to właśnie widzimy. 
Co wprowadzono podczas lockdownów covidowych? Jak działają Paszporty Szczepionkowe?

Kody QR.

I już widzimy, że firmy wydające karty kredytowe, takie jak Master Card, produkują karty, które śledzą twe wydatki i sumują twój rzekomy ślad węglowy. A gdy już osiągniesz limit swego śladu węglowego, którego wysokość ustalają oni, twoja karta przestaje działać.Dostajesz określony limit "śladu węglowego" a po jego wykorzystaniu nic już nie możesz kupić.

I zmierzamy w kierunku "lockdownów węglowych", "lockdownów klimatycznych".Rząd ogłosi lockdown "bo limit węglowy został przekroczony". Lockdowny covidowe były prekursorem dla przyszłych lockdownów, które będą wprowadzane nie tylko z powodu kolejnych "pandemii", ale też z powodu "zmian klimatu". A więc widzimy...Czyli teraz będą nas zamykać w domach, bo "emitujemy za dużo dwutlenku węgla".

Zamykane jest całe miasto i wszyscy obywatele indywidualnie.

Już nas wytresowano do lockdownów, tylko teraz będą pod innym pretekstem. Cóż, myślę - a raczej wiem to na pewno - że okres lockdownów Covidowych otworzył wielu ludziom oczy na to, że to, do czego się przyzwyczailiśmy i co uważamy za normalne, może się zmienić w jednej chwili. A skala nadchodzących zmian - jeśli na nie pozwolimy -przekracza granice wyobraźni większości ludzi. Nie będziemy stanie nic robić - wykonać jakiejkolwiek czynności, udać się w jakiekolwiek miejsce -jeśli kod QR nam na to nie pozwoli. 

Pdczas lockdownów covidowych: bez kodu QR nie mogłeś wejść do restauracji. Bez kodu QR pokazującego, że przyjąłeś tzw. "szczepionkę" - bo to bynajmniej nie jest szczepionka - nie mogłeś iść na imprezę sportowączy na jakiegokolwiek inne wydarzenie. To był tylko przedsmak tego, co jest planowane i test mający sprawdzić stopień uległości społeczeństw wobec takich rozwiązań. I gdy ludzie tacy jak Bill Gates forsują narrację o zmianach klimatycznych, obowiązkowych szczepieniach i o Covidzie, a Klaus Schwab, prezes Światowego Forum Ekonomicznego - kolejna marionetka Kultu - mówi, że tzw. "pandemia Covid" to szansa, okazja, którą trzeba wykorzystać do przekształcenia świata, to mówią właśnie o tym.I lepiej żeby ludzie się szybko obudzili, bo ich plan nabiera tempa, w miarę jak ich władza rośnie.

Ta cyfrowa waluta nie będzie miała żadnego rywala. będzie jedna światowa waluta cyfrowa.Jak już mówiłem, pisałem o tym w książce "Bunt Robotów" już w 1992 roku. Więc każda twoja pojedyncza transakcja będzie rejestrowana i system będzie o niej wiedział w  czasie rzeczywistym. I jak zawsze, totalitaryzm jest wprowadzany stopniowo. Zaczynasz od gotówki, potem wprowadzasz karty kredytowe. .O, zobaczcie jak łatwo się nimi płaci! Jakie to ułatwienie, jaka wygoda!”

OK, a więc wprowadziłeś karty kredytowe, a jednocześnie jest opcja gotówki. Ale ty nie chcesz gotówki. Chcesz tę gotówkę zlikwidować. A więc zaczynasz ją likwidować. Oddziały banków są stopniowo zamykane. To się dzieje na całym świecie. Nie można już iść do banku i operować gotówką. Bankomaty na całym świecie są stopniowo likwidowane. Nie można już pobrać gotówki.

Gdy zaczął się Covid, Światowa Organizacja Zdrowia już na samym początku ogłosiła: „Covidem można się zarazić od używania gotówki” I nagle, niemal od razu, próbuję kupić kawę w małym kiosku na dworcu, a oni mówią mi, że mogę płacić tylko kartą, bo gotówka przenosi Covid. Tak naprawdę chodziło wyłącznie o to, aby odzwyczaić ludzi od gotówki. Byłem raz w supermarkecie i chciałem zapłacić gotówką. A sprzedawca podsuwa mi pod nos specjalny pojemnik z uchwytem i mówi: "Włóż pieniądze do środka".Udałem, że nie wiem o co chodzi i pytam: "Dlaczego?" "Od używania gotówki można złapać Covid." "A więc dlaczego sprzedajecie gazety?"  Cisza.

I zwróć uwagę, że w gazetach pisano wtedy:  „Można złapać Covid od gotówki,ale nie od gazet. ” Możecie wyjaśnić, gdzie tu logika?„.„Nie, nie możemy. Po prosru tak jest. Bo chcemy pozbyć się gotówki, bo nasi mocodawcy tak sobie zażyczyli, ale nie chcemy, abyś przestał kupować gazety”

To szaleństwo! Świat zwariował. To dom wariatów..A gdy  już zrozumiesz, że to dom wariatów, wszystko nabiera sensu. Gdy próbujesz doszukać się w tym wszystkim jakiejś logiki, znaleźć jakieś racjonalne wyjaśnienie, nic nie trzyma się kupy. Gdy zrozumiesz, że to dom wariatów prowadzony przez szaleńców i psychopatów, wtedy wszystko nagle układa się w spójną całość.  Jak mówiłem o Trumpie już w 2016 r.,zanim został prezydentem, wprowadzono go na scenę po to, aby podzielił Amerykanów.

Był taki facet,który nazywał się Saul Alinsky, który jest autorytetem dla ludzi takich jak Obama, Hillary Clinton i Nancy Pelosi. Napisał książkę pt. "Zasady dla radykałów", w  której opisał, w jaki sposób można zamienić społeczeństwo demokratyczne w komunistyczne. I podkreślał tam, że nie atakuje się korporacji bez twarzy. Wybierasz jednego faceta i kierujesz swój atak przeciw niemu. Obwiniasz go - lub ją - za wszystko. Bo - jak to mówili naziści - propaganda powinna być jak najprostsza. Nie komplikujcie, propaganda ma być prosta. To tak jak z propagandą przeciwko mnie: "To antysemita i negacjonista Holokaustu. Koniec tematu".

Jakieś dowody? Nie, niepotrzebne. Po prostu powtarzajcie to w kółko. Chodzi o kontrolę percepcji, bo to ona kształtuje zachowanie. Chcesz kontrolować zachowanie ludzi? Kontroluj ich percepcję. A percepcja wynika z otrzymywanych informacji. To dlatego oni chcą kontrolować informacje. Bo wtedy kontrolują naszą percepcję, a więc i zachowanie. I jedną z rzeczy, którą oni teraz robią, i oczywiście robili to już dużo wcześniej, ale nigdy dotąd aż tak jawnie, jest umieszczanie kompletnych kretynów na czołowych stanowiskach politycznych. Ma to dwa cele: po pierwsze, ludzie tracą szacunek do swego kraju, tego właśnie chcą, bo chcą w ogóle wyeliminować państwa i zastąpić je globalną monokulturą.Nie będzie już krajów, nie w takim kształcie jaki znamy. Ani narodów. To wszystko jest częścią dłuższego procesu nazywanego 'Wielkim Resetem'.

A po drugie oni chcą przez to pokazać, bo teraz przeszli już od ukrywania swych planów bo nie da się ich już ukryć, oni są już tak blisko swego celu końcowego, że muszą przebić się z tym na powierzchnię, tak więc przeszli już od ukrywania ich do mówienia:„Spójrzcie, kontrolujemy wszystko. Możemy umieścić niedołężnego starca w Białym Domu jako prezydenta Stanów Zjednoczonych Możemy to zrobić.Spójrzcie! Możemy posadzić u władzy kopletnych kretynów: Jacindę Ardern w Nowej Zelandii, Justina Trudeau w Kanadzie, itd.” Możemy posadzić na stołku kogo tylko chcemy”. To wszystko jest częścią łamania ducha ludzi, tak aby powiedzieli: „Cóż, nie możemy nic zrobić.Ich władza jest zbyt silna.” A oni powtarzają; „Możemy umieścić na stanowisku politycznym kogo tylko chcemy. Zatem nie walczcie z nami. To strata czasu. I tak wszystko kontrolujemy.”

A powodem, dla którego chcą, abyśmy uwierzyli w ich władzę jest to, że wcale jej nie mają. Bo garstka osób nie da rady kontrolować 8 miliardów ludzi, jeśli te 8 miliardów ludzi na to nie pozwoli. Czyli oni muszą ukształtować naszą percepcję tak, byśmy uwierzyli, że mają nieograniczoną władzę, podczas gdy wcale jej nie mają. Oni nie mają nad nami władzy. Ale chcą abyśmy wierzyli, że ją mają, bo wtedy nie będziemy się im sprzeciwiać.

I to jest jedna z tych rzeczy, które mówię, a za którą oni tak bardzo chcą mnie uciszyć.

Bo ja wiem, że oni nie mają żadnej władzy.

Koniec cz. II


Część  I tekstu :https://niemcy.neon24.org/post/171757,david-icke-kult-i-jego-czarci-pomiot-jak-oni-dzialaja

Cześć III
https://niemcy.neon24.org/post/171763,david-icke-kult-i-jego-czarci-pomiot-jak-oni-dzialaja-cz-3-dokonczenie

Całą rozmowę można obejrzeć i wysłuchać w polskim tłumaczeniu (!) tutaj:
https://www.bitchute.com/video/mYDXfGzZJQDs/

Tłumaczenia dokonała genialna Georgina Orwell. Polecam jej kanał, gdzie zgromadziła ponad 140 niezwykle ciekawych pozycji (wszystkie we własnym tłumaczeniu):
https://www.bitchute.com/search/?query=georgina%20orwell&kind=video

Opracowanie: Joanna M.Wiórkiewicz

piątek, 28 kwietnia 2023

Oświata i wychowanie

(Z książki Psychologia Tłumu Gustava Le Bon)

Pierwsze miejsce wśród dominujących idei w naszej epoce zajmuje obecnie następująca idea: oświata ma czynić ludzi lepszymi, a nawet może ich uczynić równymi. Pogląd ten przez samo powtarzanie go stał się uświęconym i niezachwianym dogmatem demokracji. 

Jednakże pod tym względem, jak i pod wieloma innymi, istnieje głęboki rozziew między ideami demokratycznymi a danymi psychologii i doświadczenia. Herbert Spencer i wielu innych wybitnych myślicieli wykazali bez trudu, że oświata ani nie umoralnia ludzi, ani ich nie uszczęśliwia, ani wcale nie zmienia ich odziedziczonych po przodkach instynktów i namiętności — a nawet gdy jest źle pokierowana, może stać się szkodliwa i często zgubna. Statystyka w wielu wypadkach popiera wyżej przedstawione wnioski; wykazuje ona, że podnoszeniu się poziomu oświaty, przynajmniej pewnego jej typu, towarzyszy wzrost przestępczości i że najwięksi burzyciele porządku społecznego — anarchiści — pochodzą często spośród najzdolniejszych uczniów; wykazano też, że każda utalentowana jednostka traci swą młodość na najrozmaitszych rozdrożach, zanim zawróci albo przepadnie dla rozwoju cywilizacji swego narodu. Adolf Guillot stwierdził, że wśród przestępców jest obecnie 3000 osób umiejących czytać i pisać oraz 1000 analfabetów, a także wykazał, iż w przeciągu pięćdziesięciu lat liczba przestępców na 100 000 ludności wzrosła z 227 do 552, tzn. zwiększyła się o 133%. Zaobserwował również wraz ze swymi kolegami, że przestępczość szerzy się przede wszystkim wśród młodzieży, której bezpłatna i obowiązkowa szkoła zastąpiła praktykę i naukę w handlu i rzemiośle.

Nie wolno jednak twierdzić, że oświata dobrze zorganizowana i dostosowana do potrzeb społeczeństwa nie przynosi pożytku. Dobra oświata jest największą potęgą, na jaką może się zdobyć naród; zła oświata to dobrowolna trucizna wsączana w łono własnego narodu Możemy tu przytoczyć przykład szkół francuskich, które w wielu wypadkach chcą kształtować dusze interesowi narodowemu, w wyniku czego do-staczają dobrego rekruta najgorszym kierunkom socjalistycznym. Najradykalniejszym błędem obecnego systemu wychowania jest jego fałszywa postawa psychologiczna, która przyjmuje, że mechaniczne wbijanie w pamięć całych podręczników rozwija inteligencję; należy zatem, według powyższego poglądu, uczyć "się najwięcej. Od szkoły powszechnej do ukończenia uniwersytetu dziecko uczy się tylko na pamięć treści podręczników, ani chwili zaś nie poświęca na kształcenie swego umysłu i zdolności samodzielnego myślenia. Nauka szkolna to posłuszeństwo połączone z kuciem na pamięć. W podobny też sposób określił dzisiejszą oświatę były jej minister, Juliusz Simon. Mówi on, że taka oświata obniża tylko poziom naszej umysłowości.

Niebezpieczeństwo tego systemu nie polega tylko na bezmyślnym wykuwaniu genealogii rodu Chlotara, walk Neustrii z Austrazją czy systematyki zwierząt, lecz na wywołaniu apatii i niezadowolenia. Robotnik już nie chce być dalej robotnikiem, chłop nie chce być chłopem, a najuboższy kupiec marzy o karierze urzędniczej dla swych synów. Widzimy więc, że szkoła nie wychowuje ludzi samodzielnych, ale kastę urzędniczą, w której można się piąć do góry bez zdolności i inicjatywy. U dołu drabiny społecznej powstaje w ten sposób armia niezadowolonych ze swego losu robotników i chłopów, zdolnych zawsze do buntu. U góry tej drabiny znajduje się beztroska kasta urzędnicza, która bezmyślnie ufa opatrznościowej roli państwa, nie chcąc mu ze swej strony w niczym dopomóc, albowiem i błędy swe zwala na państwo, i bez nakazu z góry nie zdobędzie się na samodzielny krok.

Państwo, które wychowuje tak wielką liczbę ludzi z dyplomami, tylko nieznacznej części daje posady, a resztę z konieczności pozostawia bez pracy. Żywi jednych, a czyni swymi wrogami drugich. Łatwo stwierdzić, że każda wolna posada jest przedmiotem pożądania setek dyplomowanych kandydatów. Za to firma handlowa nie znajduje pracowników. Pewnego roku w departamencie Sekwany było 20 000 nauczycielek bez posad, a równocześnie trzeba było sprowadzać z zagranicy siłę roboczą do handlu, przemysłu i roli. Liczba wybrańców jest ograniczona, natomiast bardzo wielu jest ludzi niezadowolonych. Ci ludzie stają się rekrutami wywrotowych ugrupowań. Wystarczy przyjrzeć się agitatorom socjalistycznym, a szybko przekonamy się, że większość z nich to ludzie niedouczeni, ale posiadający ambicje ponad stan. Dać człowiekowi oświatę, której nie będzie mógł twórczo zużytkować, to znaczy zniszczyć jego duszę i zrobić zeń buntownika. Doświadczenie życiowe — ten największy nauczyciel narodów — pokazuje nam skutki złej oświaty. Uczy nas ono, że należy skierować młodzież do handlu, do przemysłu, do roli i do przedsiębiorstw kolonialnych. To kształcenie, jakie panuje obecnie, musi być usunięte na rzecz powyżej opisanego, bo wtedy rozwinie się w pełni przedsiębiorczość i samodzielność narodu, zdolne podbić cały świat.

Książkę należy uważać za słownik, do którego zagląda się w razie potrzeby. Taine wykazał niezbicie, że wykształcenie zawodowe bardziej rozwija inteligencję aniżeli wychowanie tak zwane klasyczne.

„Idee — powiada on — powstają tylko w naturalnym i normalnym otoczeniu. Kiełkują one wśród tych niezliczonych wrażeń, które chłopak odbiera w czasie dnia w warsztacie, w kopalni, w sądzie, w szkole, w magazynie towarów, w szpitalu, w czasie przypatrywania siq pracy w najrozmaitszych gałęziach przemysłu. Te wrażenia łączą się nieświadomie, organizują się w duszy i wytwarzają sposób myślenia chłopca, który nierzadko prowadzi do ulepszenia wynalazku i oszczędności. Skoro chłopca w tym najbardziej chłonnym wieku pozbawi się tych bodźców przez zamknięcie go w czterech ścianach szkoły, to nie tylko że nie korzysta on z cudzego doświadczenia, ale nie może zdobyć się na własne. Dziewięćdziesięciu na stu traci w ten sposób młodość i czas, które są przecież tak ważne dla życia. Zauważmy bowiem, że połowa lub dwie trzecie chcących zdawać egzamin nie zostaje dopuszczonych; ze z dopuszczonych zdaje połowa lub dwie trzecie, z których znowu połowa lub dwie trzecie nie przedstawiają żadnej wartości z powodu przemęczenia umysłowego i niedorozwinięcia sił życiowych, ponieważ przez wiele lat odgrywali tylko rolę chodzącej encyklopedii wszystkich gałęzi wiedzy — naturalnie bez ich przemyślenia. Faktem jest, że wielu ludzi po upływie miesiąca po egzaminie nie potrafiłoby zdać go po raz drugi- -Złamano bowiem dzielność umysłu i wyczerpano soki życiowe. Człowiek uzyskujący dyplom to człowiek skończony, zdolny jedynie do zdobycia stanowiska, ożenienia się i zasklepienia się w ramach swego urzędu. Staje się wzorowym urzędnikiem, ale nic ponadto. A taki plon nie tylko nie przynosi dochodu, ale nie równoważy poczynionych nakładów".

Znakomity ten historyk wykazał następnie wielkość systemu anglosaskiego, który nie tworzy zbyt wielu specjalnych szkół, lecz każe uczyć się z życia. Inżynier uczy się więcej w fabryce aniżeli w szkole, dzięki czemu powinien otrzymać takie stanowisko, na jakie wyniosą go jego zdolności. U nas zaś kariera wielu ludzi zależy od kilku chwil egzaminu, jaki niemal każdy składa między 18 a 20 rokiem życia.

„W młodym wieku każdy powinien odbyć praktykę w tym zawodzie, któremu zamierza się poświęcić. Na wstępie powinien odbyć krótkie studia ogólne, których celem winno być rozszerzenie horyzontu myślowego. Praktyczny umysł winien być rozwijany drogą naturalną, i to w tym stopniu, na jaki pozwalają zdolności; kierunek winien być taki, jakiego wymagać będzie w przyszłości zawód, do którego każdy powinien się przygotować możliwie jak najwcześniej. Dzięki zastosowaniu metody tej w Anglii i Stanach Zjednoczonych A. P. młody człowiek zdobywa dla siebie to, do czego jest uzdolniony. Począwszy od 25 roku życia, a często wcześniej, o ile posiada ku temu środki, staje się i ie tylko wykonawcą narzuconych mu myśli, ale samodzielnym przemysłowcem, nie tylko kółkiem machiny, ale jej siłą napędową. We Francji zaś, w której system wychowania coraz bardziej pachnie chińszczyzną, ilość zmarnowanych sił jest zastraszająca".

Na tym rozumowaniu opiera myśliciel swe zdanie o rosnącej rozbieżności między wychowaniem romańskim a potrzebami życia:

„Na wszystkich trzech szczeblach naszego systemu szkolnego: w szkole powszechnej, średniej i wyższej, nauczanie abstrakcyjne trwa zbyt długo i zanadto przemęcza umysł uczącego się; a celem jedynym tego uczenia jest świstek papieru zwany dyplomem. Aby osiągnąć ten cel:,' stosuje się najzgubniejsze metody, sprzeczne z naturą człowieka i wypaczające zmysł społeczny: zbytnie opóźnianie nauczania praktycznego, system internatowy oddzielający młodzież od życia, sztuczne ćwiczenia i przyzwyczajanie do mechanicznego spełniania nałożonych obowiązków, przeciążanie pracą bez względu na potrzeby wieku. Zapomina się o wprawianiu młodzieży w obowiązki wobec życia, zdaje się ją w późniejszych latach na łaskę losu, a kiedy spotka się ona z walką o byt, nie ma ani hartu, ani broni, by wytrwać i zwyciężyć. Nasze szkoły nie dają siły ani zdrowemu rozsądkowi, ani woli, ani nerwom, pozbawiają więc swych wychowanków tego, bez czego w życiu zwyciężyć nie można. Nie przygotowani wstępują oni w życie, a pierwsze ich kroki przynoszą im ból i rozczarowanie, które obezwładniają nieraz na długi czas, a często odbierają na zawsze zdolność życiową.

Straszna to próba i niebezpieczna, bo bez zabezpieczenia naraża na walkę moralną i nadweręża umysłową równowagę, która raz zwichnięta, nieszybko powraca do normalnego stanu. Przychodzi rozczarowanie, które zbyt głębokie orze bruzdy w duszy, gdyż było zbyt silne i ponad miarę przepojone goryczą" [5] . Mógłby kto nam zarzucić, że w wywodach tych odbiegliśmy od naszego tematu, od psychologii tłumu. Ale tak nie jest. Jeśli chcemy zrozumieć idee i wierzenia, które wszczepiają się w tłum, by następnie wydać owoce, musimy zaznajomić się z gruntem, który jest dla nich przygotowywany.

Po sposobie nauczania panującym w danym kraju możemy oceniać jego przyszłość, a wychowanie, jakim karmimy obecne pokolenie, musi budzić w nas grozę. Od sposobu krzewienia oświaty i wychowania zależy w dużym stopniu uszlachetnienie lub zwyrodnienie charakteru wychowanków, a tym samym i duszy tłumu. Dlatego musieliśmy się nieco bliżej przyjrzeć obecnemu sposobowi kształcenia, który obojętne i spokojne masy zamienia w armię niezadowolonych buntowników, słuchających pustych słów marzycieli i mówców. Szkoła, wychowując ludzi niezadowolonych i anarchistów, przygotowuje ludom romańskim szybki upadek.

**

[5] H. Taine Le regime modernę, t. II. 1894. Są to niemal ostatnie słowa Taine'a. Są one wynikiem wieloletniego doświadczenia wielkiego myśliciela, ale niestety, nie znalazły posłuchu u naszych pedagogów. Wychowanie to niemal jedyny środek pewnego oddziaływania na duszę narodu, a tym smutniejsze jest. że nie ma we Francji człowieka, który by rozumiał, że obecny system wychowania, zamiast wychowywać, demoralizuje i wypacza charaktery. 

Warto porównać przytoczone myśli Taine'a z poglądami o wychowaniu amerykańskim, które zestawił Paul Bourget w książce pt. Outremer. Stwierdza on, że nasza szkoła kształci tylko albo bezmyślnego mieszczucha, albo zdecydowanego anarchistę — ,,dwa zabójcze dla cywilizacji typy, które trwając albo w niewolniczym poniżeniu, albo w niszczycielskim obłędzie nie dają nic twórczego''. Przeprowadza on następnie porównanie między średnią szkołą francuską, kształcącą dekadentów, a szkołą amerykańską, przygotowującą jednostkę do życia. Tu poznajemy ową wielką różnicę, zachodzącą między narodami prawdziwie demokratycznymi a narodami, dla których demokracja jest tylko pustym frazesem i płaszczykiem.

Głupcy & Edukacja - Nicolas Gomez Davila


Doświadczeni w kwestiach szeroko pojętej ekukacji minionych dwustu lat wiemy już wystarczająco dobrze, co czyta lud, aby zacząć się obawiać, że ci, którzy dziś trudnią się tym, by nauczyć lud czytać i pisać, chcą go przede wszystkim zepsuć.

Myślenie deprawuje imbecyla.

Nikt nie uważa że wie tak wiele - jak ten, który wie w połowie.

Kiedy domyślamy się tego, co wrodzone, zdajemy sobie sprawę, że pedagogika jest techniką dotyczącą spraw niższego rzędu.
Uczymy się tylko my, którzy narodziliśmy się, by wiedzieć.

Pospólstwa nie sposób nauczyć czegoś inaczej, jak odwołując się do jego pożądań, chciwości i strachu.

Oświata nie leczy głupoty, lecz ją uzbraja.

Szkolnictwo podstawowe zniszczyło kulturę ludową, edukacja uniwersytecka niszczy kulturę.

Bez podstawowej oświaty całkowite ogłupienie ludu jest niemożliwe.

Państwo narzuca obowiązkową i bezpłatną szkołę - ut hominem stupidum magis infatuet mercede publica. [By publiczne pieniądze jeszcze bardziej otumaniły głupiego człowieka.]

Jest taki analfabetyzm duszy, którego nie leczy żaden dyplom.

Każdy może się nauczyć tego co można wiedzieć, ale wiedzieć to inteligentnie może niewielu.

Idea, która zdołała się wbić do głowy szarego obywatela, paraliżuje mu niektóre sfery mózgu.

Nauka, literatura, sztuka - dalekie od kształcenia pospolitej duszy - służą jej za tarczę przeciwko edukacji.

Żadne nauczanie nie może przydać pospólstwu idei - każde może dać mu jedynie słowa.

Zlikwidowano analfabetów, aby pomnożyć ciemniaków.

Żadna pedagogiczna soczewka nie koryguje  aksjologicznej krótkowzroczności.

Współczesna edukacja oddaje nienaruszone umysły w ręce propagandy.

Dopóki nie natkniemy się na wyszkolonych głupców, dopóty oświata wydaje się ważna.

Wyuczony głupiec ma szersze pole do praktykowania swej głupoty.

Nic groźniejszego niż wiedza ignoranta.

Literatura ogłupia głupiego.

Nie ma większej niedorzeczności niż prawda w ustach głupca.

Pedagogika na próżno usiłuje umieść w zasięgu wszystkich to, co należy do spadkobierców.

Kiedy pilnie musimy się czegoś dowiedzieć, lepiej spytać człowieka inteligentnego, który nie ma wiedzy na ów temat, niż głupca, który to wie.

Jako że fakty niczego nie uczą, głupiec porusza się wśród nich i nie zdobywa widocznego doświadczenia.
Doświadczenie jest tym, co pozostaje inteligentnemu człowiekowi po chybionych tworach jego inteligencji.

Pedagogika będzie daremnym trudem dopóty, dopóki nie stanie się ancilla genetica.

Lud był bogaty duchowo, aż w połowie wykształceni postanowili go kształcić.

"Oświata" jest śmiercionośną toksyną dla ducha.

Człowiek, aby być głupcem doskonałym, musi być odrobinę wykształcony.

Głupoty są inteligentnymi ideami, które wpadły do głupich umysłów.

Kto naucza, kończy wierząc że wie.

Nauczanie zwalnia z obowiązku uczenia się.

Nie każdy nauczyciel jest głupcem, ale każdy głupiec jest nauczycielem.

Współczesny człowiek jest błotem, którego nie zdoła uformować żadna ręka.

Nie powinniśmy się starać, by inteligentna myśl wydawała się inteligentna temu, komu brak inteligencji.

Scholia do tekstu implicite
Wydawnictwo Furta Sacra

Odpowiedź Euklidesa


Gdy pewien młodzieniec przyszedł do Euklidesa i spytał go, co zyska na studiowaniu geometrii, ten odwrócił się do jednego ze sług i powiedział: "Daj mu trzy obole, widać potrzebuje zysku z tego, czego się uczy ..."

Dzisiejszy świat zachodni przebiegają stada młodzieniaszków, którzy z zysku (w pieniądzach, bądź instrukcjach, jak działać) czynią zasadę wszelkiej nauki. To ich mistrzowie wpoili I'm tę zasadę.

Nicola Chiaromonte, Notatki

Sprawy są nieco bardziej skomplikowane, niż to wynika z wypowiedzi włoskiego autora. W najbardziej generalnym sensie, "zysk" jest fundamentem wszelkiego działania i nie ma działania wolnego od zysku. Kontynuując na poziomie generalnym działając albo dążę do zyskania przyjemności albo moim zyskiem jest uniknięcie cierpienia. Kwestia zatem, schodząc na poziom szczegółów, jak kto zdefiniuje swój zysk. Ucząc się mogę dążyć po prostu do uzyskania wiedzy co może będzie zyskiem samym w sobie to jest znajduję przyjemność w kształceniu się, albo też bycie wykształconym jest tylko pewnym środkiem do innego większego zysku.

Oczywiście w obecnych czasach większość ludzi uczy się czegoś by uzyskać odpowiednie papiery, które z kolei są im potrzebne do innych celów, takich jak uzyskanie pracy. Kiedyś pewno także studiowało się dla uzyskania wyższego statusu społecznego, ale w obecnych czasach szkolnictwo zdegenerowało się do tego stopnia, że mamy coraz większe podstawy by powątpiewać w inteligencję tych nieszczęśników którzy tracą czas i pieniądze na studia wyższe. W rzeczy samej, już nawet zgoda rodziców na to by dziecko uczyło się w szkole podstawowej wydaje się być objawem zupełnej nieodpowiedzialności.

Tu możemy mówić o zysku kierujących systemem, mających możliwość indoktryniwania i ogłupiania obywateli już od wczesnego dzieciństwa.

Innym problemem jest to, na ile rzeczywiście można kogoś wyedukować i powiększyć jego zrozumienie rzeczywistości a także uszlachetnić go ogólnie jako człowieka.

środa, 26 kwietnia 2023

Nietrwałość światowych rzeczy

 

Mnisi, te osiem światowych rzeczy krąży wokół świata, i świat krąży wokół tych ośmiu światowych rzeczy. Jakich ośmiu? Zysk i strata, brak uznania i sława, nagana i pochwała, i przyjemność i ból. Te osiem światowych rzeczy krąży wokół świata, i świat krąży wokół tych ośmiu światowych rzeczy.

Mnisi, niepouczony przeciętniak spotyka się z zyskiem i stratą, brakiem uznania i sławą, naganą i pochwałą, i przyjemnością i bólem. Jaka jest dystynkcja, odmienność, różnica tutaj pomiędzy poinstruowanym szlachetnym uczniem a niepoinstruowanym przeciętniakiem?” „Czcigodny panie, nasze nauczanie jest zakorzenione jest w Zrealizowanym, kierowane przez Zrealizowanego, biorące schronienie w Zrealizowanym. Byłoby dobrze gdyby Zrealizowany wyjaśnił znaczenie tych słów. Po usłyszeniu tego od Zrealizowanego, mnisi zapamiętają". „Zatem bacznie słuchajcie i uważajcie na to co powiem”. „Tak, czcigodny panie”, odpowiedzieli ci mnisi. Zrealizowany rzekł to:

„Mnisi, kiedy niepouczony przeciętniak spotyka się z zyskiem, nie rozważa on w ten sposób: 'Ten zysk z którym się spotkałem, jest nietrwały, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się ze stratą, nie rozważa on w ten sposób: 'Ta strata z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z brakiem uznania, nie rozważa on w ten sposób: 'Ten brak uznania z którym się spotkałem, jest nietrwały, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się ze sławą, nie rozważa on w ten sposób: 'Ta sława z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z naganą, nie rozważa on w ten sposób: 'Ta nagana z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z pochwałą, nie rozważa on w ten sposób: 'Ta pochwała z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z przyjemnością, nie rozważa on w ten sposób: 'Ta przyjemność z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z bólem, nie rozważa on w ten sposób: 'Ten ból z którym się spotkałem, jest nietrwały, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Nie rozumie on jakim to rzeczywiście jest.

Zysk wprowadza jego umysł w obsesję, i strata wprowadza jego umysł w obsesję. Sława wprowadza jego umysł w obsesję, i brak uznania wprowadza jego umysł w obsesję. Nagana wprowadza jego umysł w obsesję, i pochwała wprowadza jego umysł w obsesję. Przyjemność wprowadza jego umysł w obsesję, i ból wprowadza jego umysł w obsesję.

Odczuwa upodobanie do zysku i jest zdegustowany stratą. Odczuwa upodobanie do sławy i jest zdegustowany brakiem uznania. Odczuwa upodobanie do pochwały i jest zdegustowany naganą. Odczuwa upodobanie do przyjemności i jest zdegustowany bólem. W taki sposób zaangażowany w upodobanie i zdegustowanie, nie jest wolny od narodzin, od starości i śmierci, od żalu, płaczu, bólu, smutku i rozpaczy; powiadam, że nie jest wolny od cierpienia.

Ale mnisi, kiedy poinstruowany szlachetny uczeń spotyka się z zyskiem, rozważa on w ten sposób: 'Ten zysk z którym się spotkałem, jest nietrwały, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się ze stratą, rozważa on w ten sposób: 'Ta strata z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z brakiem uznania, rozważa on w ten sposób: 'Ten brak uznania z którym się spotkałem, jest nietrwały, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się ze sławą, rozważa on w ten sposób: 'Ta sława z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z naganą, rozważa on w ten sposób: 'Ta nagana z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z pochwałą, rozważa on w ten sposób: 'Ta pochwała z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z przyjemnością, rozważa on w ten sposób: 'Ta przyjemność z którą się spotkałem, jest nietrwała, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest. Kiedy spotyka się z bólem, rozważa on w ten sposób: 'Ten ból z którym się spotkałem, jest nietrwały, cierpieniem, i podmiotem zmiany'. Rozumie on jakim to rzeczywiście jest.

Zysk nie wprowadza jego umysłu w obsesję, i strata nie wprowadza jego umysłu w obsesję. Sława nie wprowadza jego umysłu w obsesję, i brak uznania nie wprowadza jego umysłu w obsesję. Nagana nie wprowadza jego umysłu w obsesję, i pochwała nie wprowadza jego umysłu w obsesję. Przyjemność nie wprowadza jego umysłu w obsesję, i ból nie wprowadza jego umysłu w obsesję.

Nie odczuwa upodobania do zysku i nie jest zdegustowany stratą. Nie odczuwa upodobania do sławy i nie jest zdegustowany brakiem uznania. Nie odczuwa upodobania do pochwały i nie jest zdegustowany naganą. Nie odczuwa upodobania do przyjemności i nie jest zdegustowany bólem. Porzuciwszy w taki sposób upodobanie i zdegustowanie, jest wolny od narodzin, od starości i śmierci, od żalu, płaczu, bólu, smutku i rozpaczy; powiadam, że jest wolny od cierpienia.

Taka, mnisi jest dystynkcja, odmienność, różnica tutaj pomiędzy poinstruowanym szlachetnym uczniem a niepoinstruowanym przeciętniakiem”.

Zysk i strata, brak uznania i sława,
nagana i pochwała, przyjemność i ból:
te rzeczy napotykane przez ludzi
są nietrwałe, przemijające, i podmiotem zmiany.

Mądra i uważna osoba zna je
i widzi, że są podmiotem zmiany.
Pożądane rzeczy nie wprawiają umysłu w ekscytację
ani też nie jest zdegustowany niechcianymi rzeczy.

Usunął upodobanie i zdegustowanie,
odeszły one i nie są dłużej obecne,
Poznawszy niezanieczyszczony stan wolny od żalu,
rozumie właściwie i przekroczył egzystencję.

AN VIII, 6 

Poszczepienny rak, bezpłodność i dziwne skrzepy krwi

 Według doświadczonego patologa toksyczne nanocząsteczki lipidowe i mRNA w szczepionkach COVID-19 indukują organizm do tworzenia właściwych białek kolczastych, które następnie rozszerzają się w całym ciele, dodając ryzyko dołączenia, mikroskrzepów krwi i włóknistych zakrzepów krwi. Niestety, według tego samego doświadczonego patologa, który przeprowadził badania, preparat mógł również spowodować raka i bezpłodność.

Dr Ryan Cole jest patologiem z Idaho. Jego twierdzenia o strasznych skutkach szczepionki szczepionek mRNA i jego zalecenia dotyczące alternatywnej metody leczenia COVID-19 zapoczątkowały dochodzenie funkcjonariuszy w wielu stanach, co skłoniło lekarza do obrony swojej licencji. Jako właściciel Cole Diagnostics, jednego z głównych laboratoriów diagnostycznych w Idaho, dr Cole mówi, że widział i fotografuje wielkie skrzepy krwi pojawiające się od 2021 roku. Dr Cole martwi się, że wciąż obserwujemy wielkie naciski publiczne na zastrzyki, które wciąż są eksperymentalne i wywołują nieprzewidziane skutki uboczne. „Wciskamy [ludziom] coś, co może wywołać więcej szkody niż pożytku” – powiedział. Nie rozumie też, dlaczego te preparaty farmaceutyczne są traktowane i przedstawiane jako szczepionki, chociaż w rzeczywistości są terapią genową.

Dr Cole zauważył szkodliwe i bardzo niebezpieczne ich skutki uboczne. „Oprócz już dostrzeżonych, niepokoi mnie również modulacja immunologiczna, którą zaobserwujemy w przyszłości” – powiedział. „Wskazuję na szkodliwość białka kolczastego, szkodliwy wpływ tych zastrzyków na geny. Nanocząsteczka lipidowa sama w sobie jest toksyczna. I tutaj jest chyba jeszcze poważniejszy problem, który widzę… Istota ludzka nie przyswaja obcego białka… Ludzka komórka jest stworzona do naturalnego białka. Kiedy komórka wytwarza białko z czynnika zakaźnego – a dokładniej z białka, które ma znaną cytotoksyczność, toksyczność komórkową, toksyczność dla organizmu ludzkiego – to mamy wielki problem naukowy”.

Nanocząsteczka lipidowa, która otacza wybrany materiał, trafia do każdego miejsca w organizmie. „Nanocząsteczka lipidowa, która znajduje się wszędzie, jest niebezpieczna w tym sensie, że nie można kontrolować, dokąd się udaje” — wyjaśnił dr Cole. „Nanocząsteczka lipidowa dociera wszędzie, może wylądować w każdym miejscu ludzkiego ciała, w każdym narządzie, kości, szpiku kostnym, śledzionie, mózgu, sercu itp.”

Po masowych szczepieniach preparatami covidowymi nastąpił wzrost zachorowań na nowotwory, zwłaszcza u ludzi młodych, oraz ich remisji. „Obecność białka kolcowego potwierdzono w genach naszych ciał, w tym w genie supresorowym guza P53” – wyjaśnił dr Cole. „Wiąże się również z genem raka piersi i genem raka jajnika”. Białko kolczaste, wiążąc się z tymi receptorami, umożliwia niezakłócony wzrost guzów. Patogen szybko rozpowszechnia się u młodych pacjentów. „To coś, z czym normalnie się nie spotykamy” — powiedział dr Cole. „Istnieje co mniej tuzin przyczyn, które mogą wywoływać nowotwory. Jednym z nich jest mikrokrzepnięcie, które może spowodować »dławienie się« nowotworu z powodu otaczającego go środowiska”.

Białko kolca samo w sobie jest toksyczne. To właśnie ono wywołuje zakrzepy u osób, które zachorowały na COVID-19. „Szczepionka” indukuje substancję biorców do produkcji toksycznych białek kolczastych, o których wiadomo, że powodują skrzepy krwi i nie posiadają „wyłącznika”. W przypadku wirusa organizm go wyeliminuje, ale dzięki „szczepionce” mRNA organizm otrzymał przyczynę genetyczną, aby produkować te toksyczne białka kolczaste w każdym narządzie w ciele – nie wiadomo, jak długo, ale prawdopodobnie na zawsze.

Dr Cole potwierdził, że „szczepionki” wektorów wirusowych, takie jak Johnson & Johnson i AstraZeneca, to zastrzyki z wektorów adenowirusowych, które zawierają komplementarne DNA (cDNA), a nie mRNA. Z tego powodu biorcy tych „szczepionek” wytwarzają większą ilość białka kolcowego, wyjaśnił dr Cole. „Wiemy z badań genów z wektorem adenowirusowym z lat 1980. i 1990., że wywołują wielkie skrzepy, ale w przypadku szczepionki mRNA nie dochodzi do replikacji przez taki sam okres czasu”.

Problem polega na tym, że organizm niezbyt dobrze radzi sobie z usuwaniem amyloidu. „Nasze ciało może rozkładać fibrynę i skrzepy, lecz ten składnik nie jest łatwo rozkładany przez organizm”. Według lekarza niektóre leki wypierają białko kolcowe z tych receptorów, ale w mediach nie wymienia się ich nazw z powodu cenzury. „Nie chcę straszyć wszystkich i mówić: »O Boże, spotka to każdego, kto przyjął zastrzyk!”. Nie? Nie. Dobra wiadomość jest taka, że ​​większość ludzi ma się dobrze”. Złą wiadomością jest, że niektóre autopsje wykazują, że amyloid umiejscowiony w skrzepach jest również odkładany między tkankami i narządami.

 Nasz organizm zwykle rozkłada RNA w ciągu kilku godzin, dnia lub dwóch, w zależności od tego, jakie wiele białka nasz organizm stara się wytworzyć dla naszych normalnych funkcji organizmu. „Jednakże, kiedy umieścisz syntetyczną cząsteczkę w tych małych perełkach, tych nukleotydach, to ona się nie rozpadnie” – uważa dr Cole.

Badanie wykazało, że mRNA było wciąż obecne 8 tygodni po zastrzyku, a 8 tygodni później białko kolczaste nadal było produkowane, lecz w mniejszych ilościach. „Co się stało po 90 dniach i 120 dniach?” — zapytał doktor Cole. „Niektóre serie sekcji zwłok, które przeprowadziłem wraz z moimi kolegami z Niemiec, pokazują, że punkt szczytowy u zmarłych pacjentów następuje najczęściej po ponad 120 dniach od ostatniego zastrzyku”.

Badania biodystrybucji z Japonii, które uzyskano w ramach ustawy Freedom of Information Act, pokazują, że nanocząsteczka lipidowa jest wszędzie. „Jajnik ma wiele lipidów w komórkach. W tych badaniach nanocząsteczka lipidowa koncentrowała się w jajniku w większym stopniu, niż w innych częściach ciała” – powiedział dr Cole. „Nagromadzenie u kobiet było wyższe w większej liczbie narządów, niż u mężczyzn”. „W kobiecym ciele jajowody, jajniki, same rzeczy jajowe… są pełne receptorów ACE2. To białko kolczaste [który twój organizm wytwarza po szczepieniu] dostroi się do tego receptora ACE2 i gdziekolwiek ten kolec wyląduje, jest białkiem indukującym stan zapalny, więc zapalenie jajnika może być numerem jeden, zabijać substancję jajową i numer dwa, hamują zdolność tego jaja do bycia pod względem implantacji, pod względem dojścia do pełnej owulacji i/lub uwolnienia”.

I kolejna smutna rzecz. Dr Cole otrzymuje łożyska od kolegów położników z całych Stanów Zjednoczonych. „Te łożyska mają niewłaściwy rozmiar w stosunku do wieku ciążowego. Te łożyska są zwapnione. Te łożyska zawierają białko kolczaste. Te łożyska mają w sobie przeciwciała” – ujawnia.

Białko kolczaste jest wytwarzane w ciałach zaszczepionych przez co najmniej 2-4 miesiące. Białka kolczaste wywołują działania niepożądane, a nanocząsteczki lipidowe są toksyczne. Czy organy regulacyjne wiedziały o tych rzeczach przed jakimikolwiek decyzjami o masowych kampaniach „szczepień” preparatami COVID-19?

„Jeśli zsumujemy historię nanocząsteczek lipidowych i przyjrzymy się ich toksyczności – oni wiedzieli. Jeśli spojrzymy na wcześniejsze dane o szkodliwych skutkach produktów mRNA – oni wiedzieli” – powiedział dr Cole. „Mogę wskazać całą opublikowaną literaturę i powiedzieć: »Stąd dowiedziałem się, że to zły pomysł«”. Dr Cole omówił aspekty krzepnięcia krwi, ale powiedział, że istnieje wiele dowodów na szkodliwość białka kolcowego. „Te rzeczy były znane na długo przed wprowadzeniem tych produktów, a teraz niestety widać… To, co widać teraz naukowo w laboratorium, że porównanie ryzyka do korzyści przeważa na stronę ryzyka”.

Rządy, agencje regulacyjne i pracownicy służby zdrowia okłamywali nas. Mówili nam, że preparaty pozostaną w mięśniu naramiennym, a tak się nie stało. Powiedziano nam, że koronawirus zostanie wyeliminowany z naszych ciał bardzo szybko, w ciągu kilku dni, a oni wiedzieli, że to nieprawda. Powiedziano nam, że obcy materiał genetyczny nie przeniknie do naszego DNA, ale badania in vitro pokazują, że tak nie jest.

Źródło zagraniczne: Expose-News.com
Źródło polskie: WolneMedia.net

Za: WolneMedia.net (25.04.2023) | https://wolnemedia.net/poszczepienny-rak-bezplodnosc-i-dziwne-skrzepy-krwi/

czwartek, 13 kwietnia 2023

Dlaczego nie wierzę, że wirus covid kiedykolwiek istniał

 Jestem coraz bardziej sfrustrowany sposobem, w jaki kontroluje się debatę na temat pochodzenia rzekomego nowego wirusa, SARS-CoV-2, i zacząłem nie wierzyć, że kiedykolwiek był w obiegu, powodując choroby i śmierć na masową skalę. Co ciekawe, prawie nikt nie bierze pod uwagę takiej możliwości, pomimo faktu, że biologia molekularna jest dyscypliną, w której najłatwiej oszukać. To dlatego, że tak naprawdę nie można tego zrobić bez komputerów, a sekwencjonowanie wymaga złożonych algorytmów i, co ważne, założeń. Poprawiając algorytmy i założenia, możesz znacząco zmienić wyniki.

Rodzi to pytanie, dlaczego kładzie się taki nacisk na burzę medialną wokół Fauci’ego, Wuhan i możliwy wyciek z laboratorium. W końcu „sprawcy” mają znaczną kontrolę nad mediami. Obecnie nie ma niezależnego dziennikarstwa. To nie jest tak, że muszą zawstydzić establishment. Czytelnikom daję do zrozumienia, że oni ​​zdecydowali by tak postąpić.

Kogo zatem rozumiem przez „oni” i „sprawców”? O to stanowisko rywalizuje wielu kandydatów ze swoimi wspólnikami z firm farmaceutycznych, z których kilku jest wymienionych w doskonałej pięcioczęściowej serii Pauli Jardine dla TCW, Anatomy of the sinister Covid project. Wysoko na liście znajduje się „upoważniające” Światowe Forum Ekonomiczne i jego wielu politycznych akolitów, w tym Justin Trudeau czy Jacinda Ardern.

Ale to nie odpowiada na pytanie, dlaczego skupiają się na genezie wirusa. Moim zdaniem robią wszystko, co w ich mocy, aby upewnić się, że traktujesz to wydarzenie dokładnie tak, jak oni tego chcą. W szczególności, że pojawił się nowy wirus.

Nie byłem jedynym, który miał takie przekonanie na początku „pandemii”, ale z biegiem czasu widziałem wystarczające dowody, aby mocno zwątpić w ten pomysł. Ponadto, uznawszy to za część globalnego coup d’état, postawiłem się w sytuacji starszych, ukrytych sprawców. Podczas pytań i odpowiedzi dowiedzieli się, że nie można dokładnie przewidzieć wpływu uwolnionego nowego patogenu. Może się szybko wypalić. Lub może okazać się znacznie bardziej śmiercionośny, niż się spodziewali, niszcząc zaawansowane cywilizacje. Twierdzę, że ci najwyżsi decydenci doszliby do wniosku, że to naturalne ryzyko jest dla nich nie do zniesienia. Pragną całkowitej kontroli, a szeroki zakres możliwych wyników celowego uwolnienia sprzeciwia się temu planowi działania: „Nie, nie zrobimy tego. Wróćmy do planu o znacznie mniejszej niepewności co do wyników”.

Myślę, że alternatywą, której użyli, jest dodanie jeszcze jednego kłamstwa do i tak już wielkiej sterty kłamstw, która otacza całą tę sprawę. To kłamstwo brzmi: czy kiedykolwiek krążył nowy wirus układu oddechowego, który, w sposób istotny, powodował choroby i zgony na masową skalę. W rzeczywistości takiego nie było.

Zamiast tego powiedziano nam, że istnieje ten przerażający, nowy patogen i wywołano indukowany stresem przerażający, wykraczający poza skalę strach, który wciąż podsycano. Pasuje to do oszukiwania sekwencji genetycznych, procedur z testami PCR (próbki, startery, warunki amplifikacji i hybrydyzacji, cykle), ignorowania zanieczyszczających materiałów genetycznych nie tylko pochodzących od ludzi i rzekomych źródeł wirusowych, ale także bakteryjnych i grzybiczych. Dlaczego, na przykład, musieli wkładać patyczki do pobierania próbek bezpośrednio do naszych zatok? Czy chodziło o maksymalizację tych nieludzkich sekwencji genetycznych?

Zwróć uwagę na miękkie dowody świadczące o tym, że nasi przywódcy polityczni i kulturowi, w tym zmarła królowa, chętnie spotykali się i pozdrawiali nawzajem bez testowania, maskowania czy dystansu społecznego. Nie wykazywali strachu. W powyższym wypadku kilka osób wiedziałoby, że w ich otoczeniu nie ma nowego zagrożenia. Gdyby naprawdę istniał śmiercionośny patogen grasujący po ziemi, nie sądzę, by mieli odwagę lub potrzebę zachowywania się tak nonszalancko i narażania się na kontakt z wirusem.

Najbardziej przekonujące dla mnie są dane dotyczące ogólnej liczby zgonów bez względu na przyczynę śmierci (ACM) w USA według stanu, płci, wieku i daty wystąpienia, przeanalizowane przez Denisa Rancourta i współpracowników. Wzorzec zwiększonej ACM jest sprzeczny z obecnością nowego wirusa oddechowego jako głównej przyczyny.

Jeśli mam rację, że nie było nowego wirusa, jakim genialnym posunięciem było udawanie, że istnieje! Teraz chcą, abyś tylko zastanowił się, w jaki sposób ten „zabójczy wirus” dostał się do populacji ludzkiej. Czy było to naturalne pojawienie się (no wiesz, dziki nietoperz ugryzł łuskowca, a to skończyło się sprzedażą na mokrym targu w Wuhan), czy też było to stworzone przez powodowanego pychą chińskiego naukowca, uaktywnione następnie przez naukowca z University of North Carolina finansowanego przez Fauci’ego, razem próbujących ominąć prezydencki zakaz dla takich prac? Następnie powstaje pytanie, czy pojawienie się wirusa w społeczeństwie było wynikiem nieostrożności i wycieku z laboratorium, czy też ktoś celowo go rozprzestrzenił?

Muszę również zaznaczyć, że przestępcy sprawują hermetyczną kontrolę nad środkami masowego przekazu za pośrednictwem Big Tech i rządu, co zostało częściowo udokumentowane tutaj, tutaj i tutaj. Dlatego tak łatwo przychodzi im cenzurowanie ludzi takich jak ja. Jeśli historia pojawia się w wielu sieciach telewizyjnych, dzieje się tak dlatego, że albo się z nią zgadzają, albo została tam celowo umieszczona. To nie będzie wyglądać autentycznie. Nigdy nie mówią prawdy. Nie sądzę, żeby mówili prawdę od początku tego przewrotu, a prawdopodobnie dużo wcześniej też nie. Większość tak zwanych dziennikarzy straciła z oczu to, czym była prawda.

Uważam, że sprawcy (którymi mogli być wszyscy lub którykolwiek z nich, jak Gates, Fauci, Farrar, Vallance, CEPI, EcoHealth Alliance, DARPA i wielu innych) wywołali kontrowersje dotyczące pochodzenia SARS-CoV-2, ponieważ drobne zakłopotanie establishmentu było niewielką ceną za przekonanie większości z nas, że z pewnością musi istnieć jakiś nowy wirus, gdy go nie ma. (I uchodzi im to na sucho jak dotąd).

Mam kolegów, którzy nie wierzą, że to, co nam powiedziano (tj. że wirus został skonstruowany eksperymentalnie) jest w ogóle możliwe technologicznie. Nie mam podstaw, żeby ocenić ten pomysł. Ale reszta pasuje do mnie w sposób, w jaki żadne inne wyjaśnienie tego nie robi.

Będąc w temacie, była dyrektor z branży farmaceutycznej, Sasha Latypova, w rozmowie z Robertem F. Kennedym Jr w jego podcaście z zeszłego czwartku, 16 marca, opisuje obszerne dowody umów i relacji, które obowiązywały przed erą covid. W lutym 2020 podpisano kontrakty na miliardy dolarów. Nie dość, że wymagana produkcja nigdy by się nie odbyła (od startu, podpisanie tak dużego zobowiązania to absurd), to jeszcze nie da się tego zrobić. Oszacowała, że ​​potrzeba około jednego kilograma DNA. W żadnym momencie na planecie nie ma tak dużo DNA klasy medycznej. To dlatego, że jest to trudne do wykonania, bardzo drogie, wykonywane całkowicie na zamówienie i trudne do przechowywania przez długi czas. Również ilości dowolnej określonej sekwencji wymaganego DNA i przechowywanego przez komercyjnych dostawców wynosiłyby miligramy lub być może gramy w trybie ciągłym. Tak więc zawsze było to całkowicie niewykonalne, niezależnie od tego, ile pieniędzy wrzucono, aby osiągnąć to, co twierdzą, że osiągnęli w tak krótkim czasie.

W związku z tym fakty nie potwierdzają żadnego innego wniosku niż to, że jest to ogromna zbrodnia, szeroko zaplanowana. Samo w sobie wyklucza to naturalne pojawienie się patogenu, chyba że zadziałała Boska Opatrzność. Logicznie rzecz biorąc, pozostaje nam wyciek lub, jak twierdzę, kłamstwo plus operacja psychologiczna. To pierwsze może być możliwe, ale nie musi, ale nie podlega dyskusji, że coś takiego można zrobić i prawdopodobnie przebiegłoby płynnie, z prawdziwym patogenem. Prawie każdy wynik, z wyjątkiem tego, który prawdopodobnie byłby pożądany, jest prawdopodobny, jeśli patogen zostałby uwolniony. Nie mogę dojść do innego wniosku niż ten, że to fałszywka.

Podsumowując, nie twierdzę, że ludzie nie byli chorzy ani że nie umierali w ogromnych ilościach. Kłócę się tylko o przyczyny chorób i zgonów. Ludzie zachorowali, a niektórzy zostali zabici przez wszystkie wcześniej istniejące przyczyny, wzmocnione strachem, co skutkowało immunosupresją, a następnie szeregiem odrażających działań. Warto zwrócić uwagę nawet na oficjalne nakładanie się objawów „Covid-19” i istniejących chorób. Zauważcie, że w 2020 roku w Stanach Zjednoczonych zmniejszyli liczbę recept na antybiotyki o 50 procent. Dołożyli starań by duża liczba słabych, starszych osób trafiła pod respirator, co jest procedurą, która u takich osób jest praktycznie przeciwwskazana. Niektórym podano remdesivir, który jest trucizną dla nerek. W domach opieki podawano im midazolam i morfinę, leki na depresję oddechową, które w połączeniu są prawie przeciwwskazane u pacjentów z trudnościami w oddychaniu. Jeśli jest podawany, wymagane jest ścisłe monitorowanie, najczęściej przez zautomatyzowane systemy alarmowe podłączone do monitorowania czynności życiowych układów krążenia i oddechowego, w tym monitorowania gazometrii krwi opuszkami palców. To się nie zdarzało w domach opieki.

Uważam, że głównym powodem kłamstw na temat nowego wirusa jest pragnienie całkowitej przewidywalności i kontroli, z jasno wyrażoną intencją przekształcenia społeczeństwa. Począwszy od demontażu systemu finansowego poprzez lockdowny i przepustki, podczas gdy natychmiastowym praktycznym celem lockdownu było zapewnienie casus belli do wstrzyknięcia jak największej liczbie ludzi materiałów zaprojektowanych nie po to, by wywołać odporność, ale zażądać ponownego zaszczepienia, spowodowania obrażeń i zgonów oraz do kontrolowania swobody poruszania się. Jestem pewien, że są całkiem zadowoleni z wbicia co najmniej jednej igły w 6 000 000 000 ludzi.

Należy zauważyć, że chociaż szacuje się, że 10-15 milionów zostało zabitych za pomocą trujących „szczepionek”, są to dopiero pierwsze z wielu zastrzyków mRNA, które mają nadejść. Wszystko wskazuje na to, że przewidziano sposoby zmuszenia was do przyjęcia kolejnych dziesięciu, ponieważ taką liczbę dawek zgodził się zakupić wasz rząd. Zakupić co? Cóż, dyskutowano już, że wszystkie istniejące szczepionki mają zostać przeformatowane jako typy mRNA. Jeśli tak się stanie, nie wierzę, że ktoś, kto wstrzyknie sobie następne dziesięć, ma szansę uniknąć zgonu lub poważnych, ograniczających życie chorób. Zmuszanie twojego organizmu do produkcji obcych białek aksjomatycznie wywoła atak autoimmunologiczny twojego własnego ciała. Twoja choroba będzie związana z tym, gdzie trafi wstrzyknięta dawka i oczywiście z samą konsystencją tego wstrzykniętego produktu. Do tej pory były strasznie nieprzewidywalne. Nie jest pewne, czy kiedykolwiek mogłyby zostać wyprodukowane i wprowadzone na rynek, gdyby podlegały zwykłym wymogom jakościowym i nie miały zezwolenia na „użycie awaryjne”. Oczywiście, jak już teraz wiemy, organy regulacyjne odegrały ważną rolę nie tylko okłamując armię USA, organizację, która złożyła pierwotne zamówienia na „szczepionki” i ustaliła wszystkie warunki umowne dla firm takich jak Moderna i Pfizer.

Nie można uciec przed konsekwencjami swoich czynów w systemie bankowym.

Jak zawsze powtarzam, wielu rzeczy nie jestem pewien. Nie mam kopii scenariusza tej największej zbrodni w historii. Ale czymkolwiek właściwie jest covid, nie wierzę, że to, co nazywano grypą, zniknęło wygodnie na początku 2020 roku. To kolejne kłamstwo. To jest to, co robią. To wszystko, co robią.

Tym, którzy czują, że nie wszystko jest dobrze, ale nie chcą zrobić psychologicznego skoku do diabelskiego świata, w którym, jak sądzę, żyjemy, zwracam uwagę na asymetrię ryzyka. Jeśli podążycie za oficjalną narracją, a ja mam rację – wy i wasze dzieci stracicie całą swoją wolność i prawdopodobnie życie. Jeśli wierzycie w to, co mówię, a ja się mylę – zostaniecie wyśmiani. Te opcje nie są równoważne. Racjonalny aktor powinien przestać wierzyć w to, co nam się mówi. To nie jest bezpieczna pozycja, milczeć ze spuszczoną głową. To najbardziej niebezpieczna rzecz, jaką możesz zrobić.

[Źródło:] Why I Don’t Believe There Ever Was a Covid Virus, Dr. Mike Yeadon, March 22, 2023

Tłumaczenie: AlterCabrio – ekspedyt.org

wtorek, 11 kwietnia 2023

Ordo Medicus

 Wywiad z dr. Mariuszem Błochowiakiem, prezesem Fundacji Ordo Medicus, społecznej inicjatywy lekarzy i naukowców na rzecz zdrowia, wolności, prawdy i niezależnej nauki. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Piwar.

Wmaju 2022 roku Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej podpisał wnioski o ukaranie 116 lekarzy, którzy jesienią 2020 roku podpisali się pod apelem do władz, kwestionując obostrzenia wprowadzane w czasie pandemii i ostrzegając przed szkodliwością szczepionek przeciw COVID-19. Z kolei pod koniec 2022 roku Sąd Lekarski zawiesił dr. Zbigniewa Martykę za publiczną krytykę obostrzeń pandemicznych. Sprawa jest oczywista – karanie za mówienie niewygodnej prawdy. Jakie to może przynieść skutki?

Dr Mariusz Błochowiak: – Przede wszystkim traci na tym społeczeństwo, które będzie gorzej lub wręcz źle poinformowanie, czyli zmanipulowane. A w kwestiach medycznych (preparaty genetyczne, leki) prowadzić to może i też tak się dzieje, do uszczerbku na zdrowiu i zgonów z powodu restrykcji i „szczepionek”. Ponad 200 tys. nadmiarowych zgonów za okres 2020-2022 jest z całą pewnością spowodowane obostrzeniami, paraliżem służby zdrowia, brakiem leczenia chorych tzw. niekowidowych i tym samy długiem zdrowotnym.

Nie jest absolutnie prawdą, jak twierdzą (pro)rządowi eksperci, że to z powodu koronawirusa zmarło tak wielu ludzi. Są bowiem kraje, w których nie było nadmiarowych zgonów albo były bardzo małe w stosunku do Polski. Nie może jednak być tak, że wirus w jednym kraju nie powoduje dodatkowych zgonów, a w innych sieje spustoszenie. Poza tym koronawirus o śmiertelności na poziomie grypy nie może spowodować żadnych nadmiarowych zgonów.

Rządzący wraz z ekspertami mają krew na rękach ponad 200 tys. ludzi, ale prawdopodobnie jak Stalin wychodzą z założenia, że jak umrze jeden człowiek, to jest to tragedia, ale jak tysiące to tylko statystyka, nad którą można przejść do porządku dziennego.

Jeśli lekarzom zamyka się usta, jeśli nie dopuszcza się do debaty naukowej między lekarzami i naukowcami, to społeczeństwo nie może sobie wyrobić opinii, która będzie zgodna z prawdą lub możliwie jej najbliżej. Do prawdy kwestiach naukowych dochodzi się w wyniku ścierania się poglądów i za prawdę (lub coś w miarę dobrze uzasadnionego) można uznać jedynie takie tezy, które przeszły przez ogień argumentów i kontrargumentów. Nie jest możliwe ustalenie prawdy bez dyskusji, a to zostało odgórnie narzucone społeczeństwu. Każdy człowiek ma prawo do wysłuchania obu stron sporu, przeanalizowania opinii i wybrania, komu wierzyć, czyje wypowiedzi są wiarygodne i spójne, a które takimi nie są. Nie jesteśmy niewolnikami i własnością rządzących, żeby blokowali nam dostęp do informacji i rościli sobie prawo do kształtowania naszych poglądów.

Na stronie założonej przez Pana fundacji ordomedicus.org, czytamy: „Inicjatywa powstała w reakcji na antynaukowe, antyspołeczne, antyekonomiczne i często bezprawne zarządzanie kryzysem koronawirusowym przez polski rząd i jego doradców medycznych.” Co do tej pory zrealizowaliście ze swoich założeń?

– Przede wszystkim udało się doprowadzić do tego, że ten temat zaistniał na poziomie naukowym, chociaż w drugim obiegu. I to w różnych formach, jeśli chodzi o naszą fundację. Wydaliśmy kilka książek polskich i zagranicznych autorów, w tym „Pandemię zdemaskowaną” prof. med. Sucharita Bhagdiego, „Fałszywe pandemie” dr. med. Wolfganga Wodarga czy ostatnio „Białą księgę pandemii koronawirusa” (z setkami odniesień do literatury naukowej). Dodam, że tę ostatnią pozycję można pobrać za darmo w naszej księgarni internetowej.

Zorganizowaliśmy także kilka konferencji poświęconych głównie tzw. pandemii i szczepień. Wydaliśmy również podpisane przez szereg lekarzy i naukowców oświadczenia z uzasadnieniem naukowo-medycznym (w oparciu o szereg publikacji naukowych) na temat „Skutków restrykcji rządowych dla funkcjonowania służby zdrowia w 2020 i 2021 roku” czy „O wstrzymaniu rekomendacji szczepień przeciw COVID-19” oraz wystosowaliśmy petycję „O wstrzymanie szczepień dzieci przeciw COVID-19”.

I wreszcie, powołaliśmy komisję śledczą, podczas której szczegółowo zostały omówione różne aspekty tzw. pandemii. Niemal każde posiedzenie trwało kilka godzin. Dzięki temu społeczeństwo, prawnicy i lekarze oraz naukowcy mogli uzyskać bardzo szczegółową, merytoryczną wiedzę. Wszystkie nagrania w tym ich transkrypcje znajdują się na naszej stronie. Reasumując, wygenerowaliśmy bardzo dużo różnego typu materiału.

Fundacja Ordo Medicus działa pro bono. Jednak wydawanie książek czy organizowanie konferencji wymaga sporych nakładów finansowych. Wystarczy wspomnieć, że rozesłaliście do osób publicznych i różnych instytucji aż 9300 egzemplarzy „Białej księgi pandemii koronawirusa”. Z jakich źródeł jest to finansowane?

– W przypadku „Białej księgi” był akurat konkretny sponsor. Poza tym fundacja działa tylko i wyłącznie z darowizn i z pieniędzy, które uzyska ze sprzedaży książek wydanych przez siebie oraz tych sprzedawanych w naszej księgarni. To są jedyne źródła finansowania. A zatem, jeśli ludzie przekazują darowizny i kupują książki, to wtedy są fundusze na to, aby podejmować kolejne tematy. W tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim, którzy wspierają nasze działania.

Nie poprzestajemy jednak na tematyce pandemii, ale chcemy rozpracowywać kolejne, uwikłane w konflikty interesów zagadnienia. Wydaliśmy przełomową, świetnie uargumentowaną książkę o autyzmie i jego związku z tradycyjnymi, obowiązkowymi (z kalendarza) szczepionkami dla dzieci. Dostajemy sygnały, że po jej przeczytaniu ludzie nie chcą więcej ryzykować zdrowia dziecka i szczepić swoje pociechy.

Przygotowujemy też poważną pozycję stricte dotyczącą właśnie obowiązkowych szczepionek dla dzieci opartą o setki publikacji naukowych. Ma ona odpowiedzieć na pytanie, czy warto szczepić dzieci, co mówią dowody naukowe (a czego nie), a co jest przyjmowane na wiarę bez naukowej weryfikacji. W każdym razie szczepionki, ponieważ niosą ryzyko również poważnych i ciężkich powikłań oraz zgonów powinny być co najmniej nieobowiązkowe i do tego jako fundacja będziemy dążyć.

Osoby, które podważają i/lub krytykują działania rządzących czy tzw. ekspertów w zakresie koronawirusa, okrzyknięto foliarzami, szurami, etc. Często zarzuca się też takim osobom, że „nie wierzą w koronawirusa” i „powielają teorie spiskowe”. Mam wrażenie, że oponenci nie przeczytali ani jednej książki wydanej przez Ordo Medicus, jak również nie wysłuchali wykładów organizowanych przez środowisko. Przecież naukowcy i lekarze, którzy wypowiadają się chociażby na łamach pięciu tomów serii „Fałszywej pandemii” w żadnym miejscu nie powiedzieli, że koronawirus nie istnieje. Czy w tej sytuacji dyskusja z mainstreamem ma w ogóle sens?

– My chcielibyśmy dyskutować z mainstreamem, ale niestety to on nie chce dyskutować z nami. A używanie inwektyw w prawdziwej debacie naukowej nie ma znaczenia. Znaczenie mają tylko dowody, przynajmniej w tzw. medycynie opartej na dowodach. Innymi słowy czy są badania i co z nich wynika. Natomiast wszelkie inwektywy to tylko granie na emocjach, a zatem bez znaczenia od strony merytorycznej.

Koronawirusy zostały odkryte już kilkadziesiąt lat temu i cały czas toczy się debata naukowa, czy SARS-CoV-2 ma pochodzenie naturalne, czy może został zmodyfikowany w laboratorium. Niektórzy też podważają istnienie tego konkretnego wariantu na podstawie tego, czy został on zgodnie ze sztuką wyizolowany, a więc czy możemy być pewni od strony naukowej jego istnienia Natomiast to co nas praktycznie interesuje, to śmiertelność danego koronawirusa, a nie on sam, czyli jakie skutki (ilość zgonów i chorób) powoduje w populacji. W każdym razie śmiertelność SARS-CoV-2 jest niska i, jak wspomniałem, mieści się w widełkach sezonowej grypy.

Z doświadczenia własnego i znajomych wiem, że za rozpowszechnianie treści związanych z demaskowaniem kłamstw wokół tzw. pandemii, grożą pewne konsekwencje, np. banowanie profilu w mediach społecznościowych czy różnego rodzaju ataki personale. A z jakimi konsekwencjami Pan się mierzy, stojąc na czele organizacji, która prowadzi działalność demaskatorką o zasięgu ogólnopolskim?

– Cenzura w temacie covidowym nadal jest bardzo silna. Facebook cenzuruje wszystkie treści pandemiczne, które nie zgadzają się z oficjalną narracją. Facebook i YouTube usunęli nam całe kanały i profile dwa razy nie wspominając o zwieszeniach konta w przypadku tego pierwszego.

Jeśli chodzi o Twittera, to po przejęciu tej firmy przez Elona Muska, faktycznie przywrócono konta niepokornym lekarzom i naukowcom, którzy mogą teraz śmiało wyrażać swoje poglądy. My także jako fundacja prowadzimy konto na Twitterze i nie musimy się tam autocenzurować, tj. mówić o „keczupowaniu” zamiast o szczepieniu, itd. To jest fakt. Ale jak wydaliśmy „Białą księgę pandemii koronawirusa” po angielsku i chcieliśmy zrobić płatną promocję, żeby potencjalni czytelnicy ze świata anglojęzycznego dowiedzieli się o niej, to Twitter się na to nie zgodził.

Na płatną wewnętrzną promocję angielskiej wersji „Białej księgi” nie zgodził się także Amazon pomimo zgody na opublikowanie jej w swoim serwisie…

A ostatnio, co też mnie zdziwiło, serwis patronite.pl nie zgodził się na to, żeby fundacja założyła tam swoje konto i mogła przez ten portal pozyskiwać fundusze oraz dotrzeć do kolejnej grupy ludzi.

Czy podali jakieś konkretne argumenty?

– Amazon uzasadnił to polityką „dobrego doświadczenia dla klienta” i dlatego „zakazują jakichkolwiek treści związanych z wrażliwymi wydarzeniami takimi, jak naturalne katastrofy, katastrofy spowodowane przez człowieka, nagłych wypadków związanych ze zdrowiem, wydarzeń związanych z masową tragedią lub śmiercią osób publicznych”.

Natomiast redakcja Patronite podjęła decyzję odmowną uzasadniając ją w następujący sposób: „niestety, konto nie może być aktywowane – zgłoszenie zostało negatywnie zaopiniowane po dokładnej analizie profilu i podlinkowanych treści, a także dodatkowej weryfikacji, przeprowadzonej przez dział prawny i dział ryzyka.”

Czyli powołali się na względy prawne. Odpisałem im, pytając jak to możliwe, że ze względów prawnych, skoro fundacja działa legalnie i jest zarejestrowana w sądzie?

Cenzura i błędne myślenie w sprawach pandemicznych mają się dobrze pomimo tego, że wyszło na jaw tak wiele negatywnych kwestii związanych z tym przekrętem.

Czy jako szef fundacji, która demaskuje te wszystkie kłamstwa covidowe, ma Pan jakieś dodatkowe problemy?

– Nie, jakichś osobistych problemów nie mam. Wydaje mi się, że strategia chyba jest taka, żeby wszystko przemilczeć, żeby się nie odnosić do tych treści, bo wtedy powstaje dyskusja, można prowadzić jakąś wymianę myśli i ktoś mógłby się przypadkiem czegoś „nieprawomyślnego” dowiedzieć A tutaj raczej chodzi o to, żeby w debacie publicznej naszej fundacji czy innych podobnych organizacji po prostu nie było.

Wspomniana „Biała księga pandemii koronawirusa” powstała w oparciu o publikacje naukowe, zawiera fakty i dane ukrywane w głównym nurcie przed opinią publiczną. Fundacja Ordo Medicus rozesłała kilka tysięcy egzemplarzy tej książki. Do kogo ona trafiła?

– Głównie do wszystkich najważniejszych polityków, w tym wszystkich posłów i senatorów oraz do ważnych instytucji (urzędników) w państwie.

W książce czarno na białym zostały wypunktowane wszystkie kłamstwa jakimi karmiono ludzi w ostatnich latach. Tymczasem rządzący – do których wysłaliście „Białą księgę” – dalej idą w zaparte i umywają ręce. To jest bardzo demoralizujące, że mimo niezbitych dowodów zbrodni, do tej pory nikt nie poniósł konsekwencji za decyzje, które doprowadziły do licznych zgonów i wielu tragedii. Osobiście uważam, że pewną winę ponosi zbyt bierne społeczeństwo. A jakie jest Pana zdanie na ten temat?

– Społeczeństwo ponosi częściowo winę w tym sensie, czy cokolwiek (co jest w jego mocy) robi w tej ważnej sprawie czy tylko ogląda się na innych. Aczkolwiek też bronię ludzi, ponieważ zostali wystraszeni. Poza tym obywatele nie są ekspertami w kwestiach medyczno-naukowych, więc nie możemy od statystycznego Kowalskiego wymagać, żeby zrozumiał prawidłowo te zagadnienia.

Natomiast eksperci rządowi jak najbardziej są winni. Politycy też są winni, bo słuchają tylko rządowych ekspertów, a właściwie dobierają sobie takich, którzy mówią pod z góry założoną tezę.

Politycy podejmują przede wszystkim takie działania, które z ich punktu widzenia są najbardziej politycznie bezpieczne. Bezpieczne dla nich w całym kontekście, tj. nie tylko dotyczącym państwa polskiego, ale też międzynarodowym. Moim zdaniem z tego właśnie wynikała taka, a nie inna polityka pandemiczna, gdyż politycy na ogół nie kieruje się prawdą, tylko innymi względami. Trzeba mieć jaja, żeby sprzeciwić się globalnym, grubym „misiom” i iść własną, niezależną drogą.

Jednak nasz bunt i świadomość też mają wpływ na te polityczne decyzje, więc nie jesteśmy bezbronni jako społeczeństwo.

A jaki był cel tego, że wystraszono społeczeństwo?

– Moim zdaniem pierwszy cel był taki, żeby zarobić miliardy dolarów najpierw na testach, a potem na ”szczepionkach”, tak jak to było w przypadku świńskiej grypy. Ale nie wykluczam tego, że ta wykreowana pandemia to także trampolina do innych globalnych projektów typu Agenda 2030 [Cele Zrównoważonego Rozwoju 2030]. A zatem służy to też temu, żeby społeczeństwa bardziej kontrolować, jak to ma miejsce w Chinach, by ludzie już tak często nie jeździli samochodami, nie latali samolotami, itd. Chodzi o to, by pod różnymi pretekstami, np. ochrony środowiska czy klimatu ograniczać ludzi w imię ideologii.

Powołując się na statystyki, Ordo Medicus przedstawia wstrząsający wykres, z którego wynika, że Polska jest w czołówce pod względem liczby nadmiarowych zgonów. Jakie działania do tego doprowadziły i co z tego wynika?

– Z tych danych wynika, że Polska miała jedną z najgorszych strategii ze wszystkich państw. Biorąc to pod uwagę nie możemy uciec od tego, że ze wszystkich państw najgorzej zarządzaliśmy sztucznie wywołanym kryzysem związanym z tzw. pandemią. Mieliśmy jedną z największych ilości nadmiarowych zgonów w całej Europie i nawet na świecie. Byliśmy i jesteśmy cały czas w niechlubnej czołówce. Dlaczego? Politycy i eksperci rządowi powinni się przyznać, że nasza strategia była jedną z najgorszych na świecie. Nie można twierdzić, że to z powodu covidu, z powodu pandemii, bo były kraje, które praktycznie nie miały nadmiarowych zgonów. No więc dlaczego my nie mieliśmy takiej strategii? Dlaczego nasi politycy nie byli tak mądrzy i niezależni, jak w innych krajach, na przykład w Szwecji, która nie ogłosiła lockdownu? My przyjęliśmy dużo gorszą strategię, co oznacza, że mamy dużo gorszych polityków i gorszych ekspertów. Taki musi być żelazny wniosek.

Co obecnie wiemy na temat skutków ubocznych preparatów genetycznych mRNA, aplikowanych ludziom jako szczepionki przeciw COVID-19?

– Wiemy, że te skutki uboczne są i jest ich dużo. Już nawet minister zdrowia Niemiec Karl Lauterbach, który był bardzo proszczepionkowy, przyznał oficjalnie w wywiadzie dla publicznej telewizji ZDF, że jednak preparaty genetyczne powodują ciężkie urazy.

Zresztą też Instytut Paula Ehrlicha w Niemczech, który jest instytutem rządowym, zanotował 50 tysięcy ciężkich NOP-ów [niepożądanych odczynów poszczepiennych]. Co więcej, oni sami w tym instytucie twierdzą, że tylko 5-10 procent przypadków jest zgłaszanych. Dlatego tę liczbę trzeba odpowiednio pomnożyć i tych ciężkich urazów robi się bardzo dużo. Oczywiście to są dane szacunkowe, ale na pewno ciężkie urazy nie są pojedynczymi przypadkami, jak wciska nam to propaganda. Mówimy o ciężkich skutkach ubocznych, czyli takich, które powodują jakiś uszczerbek na zdrowiu i nawet mogą zakończyć się zgonem.

Tak więc w Niemczech, w publicznej telewizji już się mówi o poważnych odczynach poszczepionkowych. Tymczasem w Polsce jest cisza. A przecież nie może być tak, że w Niemczech występują poważne skutki uboczne, włącznie ze zgonami, a u nas nie ich ma. Nie jesteśmy przecież ulepieni z innej gliny biologicznej niż Niemcy, żeby uzasadnić taki rozdźwięk.

Co prawda w raportach polskich na stronie PZH [Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny] pojawiają się dane dotyczące nawet ciężkich skutków ubocznych, jednak o tym w ogóle się publicznie nie mówi. Oczywiście te dane są bardzo niedoszacowane.

W latach 2020-2022, opracował Pan pięć tomów serii „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy”, które poruszały kwestie: bezzasadności ogłoszenia przez WHO pandemii, wadliwych testów PCR na koronawirusa, nieskuteczności masek, zagrożeń związanych preparatami mRNA, etc. Najnowszy piąty tom porusza temat gry gangów i politycznych gangsterów, którzy wpływają na WHO poprzez przemysł. Wygląda na to, że zwykli ludzie – tacy jak my – mają przeciwko sobie potężną machinę globalnych grup interesów. Jak możemy się im przeciwstawić?

– Możemy się temu przeciwstawiać tak jak do tej pory, czyli cały czas ten temat zgłębiać, nie zapominać o nim, nie odpuszczać pomimo iż odczuwamy już zmęczenie materiału. Nieustannie musimy te przekręty wyjaśniać, bo przecież cały czas wychodzą na światło dzienne nowe, krytyczne dane związane np. ze „szczepionkami”. Musimy temat do końca rozpracować i nieustannie mieć rękę na pulsie, ponieważ w WHO nie marnują czasu i planują konkretne rozwiązania, żeby globalnie zarządzać kolejną, fałszywą pandemią.

Tak więc to co możemy z tym zrobić, to jest to, co robiliśmy do tej pory, czyli informować się oraz informować innych. Wbrew pozorom jest to skuteczne, co widać po tym, że polskie społeczeństwo, w porównaniu do innych krajów, tylko mniej więcej w połowie się zaszczepiło (część to symulowane szczepienia). Czyli mimo wszystko te informacje, chociaż nie były dopuszczone w mediach głównego nurtu, to i tak przebiły się do Polaków. A zatem wiedza ma ogromne znaczenie. Zresztą nawet minister Niedzielski powiedział swego czasu, że niektóre ruchy tzw. antyszczepionkowe są sprofesjonalizowane. A zatem oni też dostrzegają duży wpływ antypandemicznych środowisk. Dlatego nie jest prawdą, że wszystkie działania są beznadziejne, skazane na porażkę i nie odnosimy sukcesów.

Oczywiście trzeba też mieć świadomość, że wszystkich nie uratujemy i że będą ludzie, którzy będą wierzyć w przekręty i nic się nie da z tym zrobić. Ale chodzi o to, żeby robić to, co można, a jednocześnie nie chcieć przebijać głową muru, ponieważ tego nie jesteśmy w stanie zrobić. Możemy się jedynie sfrustrować.

Czy Pana zdaniem, po tych trzech latach szaleństwa z mniemaną pandemią, można wyciągnąć jakieś pozytywne wnioski na przyszłość? Czy to co się wydarzyło, te wszystkie tragedie i ludzkie dramaty, mogły nas czegoś nauczyć?

– Myślę, że tak. Nauczyło nas to jak reagują ludzie z różnych środowisk, też między innymi katolickich, jak zareagowała hierarchia kościelna i osoby duchowne. Niestety część z nich zawiodła i to również w wymiarze duchowym. Nagle wg (arcy)biskupów najważniejsze dla katolika było zdrowie i życie doczesne, a nie sakramenty i życie wieczne, a z tego wynikło haniebne zamknięcie kościołów i współpraca z władzami pomimo tego, że biskupi i księża mogli się zapoznać z naukowo-medyczną krytyką wykreowanej pandemii i powiedzieć „non possumus”. Zobaczyliśmy, że wielu z tych ludzi można zmanipulować i że pobożność czy bycie wierzącym nie chroni przed fałszywą wiarą w pandemicznego bożka.

Podziały były bardzo dziwne i pokazały, jak kto myśli i czy chce oraz potrafi analizować krytycznie oraz czy jest podatny na propagandę i ulega konformizmowi. Tak więc mogliśmy namacalnie zaobserwować, jakie grupy i konkretni ludzie, również z naszego najbliższego otoczenia, są podatni na ideologię i dają się zmanipulować politykom oraz dużym graczom farmaceutycznym (tzw. pożyteczni idioci) lub są im usłużni z różnych względów.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmowę przeprowadziła Agnieszka Piwar

DR MARIUSZ BŁOCHOWIAK – fizyk, studiował na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i na Uniwersytecie w Ulm w Niemczech. Studia doktoranckie o specjalności fizyka polimerów odbył w Instytucie Maxa Plancka w Moguncji. Pracował ponad 4 lata w instytucie badawczym SINTEF w Norwegii. Ponad 6 lat był prezesem katolickiego wydawnictwa Monumen. Opracował pięć tomów książki „Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy”. Prezes Fundacji Ordo Medicus – zrzeszenia lekarzy i naukowców na rzecz zdrowia, wolności, prawdy i niezależnej nauki. Przewodniczy apolitycznej, społecznej i niezależnej Komisji śledczej ds. pandemii. Interesuje się relacją wiary i nauki oraz metodologią nauk.

www.bibula.com