Heidegger nie jest pierwszym myślicielem, który w znaczeniu terminu „człowiek” poszukiwał innego niż byt sposobu bycia. Głosił go i uczył niezrównany poprzednik myśliciela ze Schwarzwaldu – nietzscheański Zaratustra. Jego Untergang (zejście) z wysokogórskiej pustelni-jaskini miało być misją nauczania nadczłowieka, który jest sensem, czyli właściwym sposobem bycia człowiekiem.
„Pragnę nauczyć ludzi, jaki jest sens ich bycia; sensem tym jest nadczłowiek.”1 Misja Zaratustry jest ekstremalnie trudna i karkołomna. Nieprzypadkowo sam prorok nazywa ją Untergang, co oznacza nie tylko schodzenie w dół, ale zachodzenie i zmierzch, czyli sytuację graniczną, zbliżanie się do kresu, dramatyczne otarcie się o jego nieuchronność. Misja ta jest paradoksalna. Jeżeli Zaratustra chce dopiero rozpocząć nauczanie nadczłowieka jako właściwego sposobu bycia człowiekiem, to znaczy że człowieka jeszcze nie ma. Ten, kogo Zaratustra spotyka i kto się dotąd mienił „człowiekiem”, jeszcze nim nie jest. Jest dotąd kimś, kto się pod człowieka jedynie podszywa.
Jeżeli ten „(pseudo-)człowiek” ma się stać człowiekiem, to musi przede wszystkim przestać udawać, zaprzestać podszywania się. Gotowość do uznania i wyzbycia się swej „pozorności” jest jednak zaledwie początkiem drogi. Właściwe uczenie się bycia człowiekiem może się rozpocząć dopiero teraz. Jednak sama możliwość tego uczenia się musi oznaczać, że w napotkanym przez proroka „człowieku” obecna jest pewna zdolność do tego. Ta zdolność jest warunkiem możliwości tej pożądanej przemiany. Skoro „(pseudo-)człowiek” jest do niej zdolny, to jest on ni mniej, ni więcej możnością bycia człowiekiem, a jako taki nie tyle jest nie-człowiekiem, co jeszcze-nie-człowiekiem. Oto samo serce paradoksu. „(Pseudo-)człowiek” jako jeszcze-nie-człowiek nie jest innym niż byt – jest zwierzęciem. Jednak jako możność bycia człowiekiem (bycia inaczej niż byt) wykracza już poza byt. Jest takim „bytem”, który może przekroczyć swoją „bytowość”.
Jako jeszcze-nie-człowiek, istota napotkana przez Zaratustrę jest bytem będącym na sposób pozostałych rzeczy i zwierząt. Zdaniem Nietzschego wyróżnia go jednak jako „(pseudo-)człowieka” przebiegłość – zdolność do udawania. Ta przebiegłość to inteligencja.
Znamy bardzo dobrze ten byt, jest nim animal rationale – zwierzę najprzebieglejsze, bo obdarzone rozumem.
Zwierzę, podstępne, drapieżne,
Które musi kłamać,
Nie bezwiednie i nie bezwolnie:
Zwierzę chciwe łupu,
Barwnie zamaskowane,
Samo sobie maską,
Samo sobie łupem.2
Przebyliście drogę od robaka do człowieka, ale wiele w was jeszcze z robaka. Niegdyś byliście małpami, a i teraz jeszcze człowiek bardziej jest małpą niżeli jakakolwiek małpa.3
Fragment 1: animal rationale. Dla zrozumienia idei przezwyciężenia metafizyki niezwykle pomocne może być przybliżenie się do Nietzscheańskiej kategorii „nadczłowieka”. Uczenie nad-człowieka jest bowiem próbą przekształcenia (przezwyciężenia) „(pseudo-)człowieczego” sposobu bycia, którym charakteryzują się istoty spotkane przez Zaratustrę na targowisku ludzkiego świata. Ów „(pseudo-)człowiek” jest zaś tworem ukształtowanym („wyhodowanym”) w obszarze metafizycznego myślenia – jest jego kwintesencją. Ten twór – metafizyczny par excellence – odsłania przed Zaratustrą, przychodzącym do naszego świata, swe prawdziwe oblicze. Oblicze budzące grozę, a jednocześnie głębokie współczucie. Ów metafizyczny animal rationale, czyli „zwierzę rozumne”, jest wykładnią sensu bycia „człowiekiem”, pojawiającą się u początku zachodniego myślenia i panującą wciąż u jej kresu.4 Pierwszy sformułował ją Arystoteles, a powtarzali wszyscy bez mała, aż po nowożytnych biologów, antropologów i znawców ewolucji. Początek zbiega się z końcem, który jest jego powtórzeniem: animal rationale, czyli... homo sa-piens. Dzieje myślenia zakreślają w klasycznej definicji człowieka koło, czy raczej stoją i tkwią w martwym punkcie. Dodajmy: nie pomimo osiągnięć współczesnej nauki, ale dzięki nim właśnie. Paradygmat wiedzy o człowieku jest bowiem ufundowany na definicji Arystotelesa i bez niej niemożliwy. To ona pozwala badać istotę człowieka jako istotę pewnego (choćby wyjątkowego) zwierzęcia, pewnego bytu obdarzonego jednocześnie zwierzęcym i rozumnym sposobem bycia. Za sprawą osiągnięć współczesnych nauk oczywistość Arystotelesowskiego animal rationale jest niepodważalna. Sukces i rozległość wiedzy uniemożliwia odrzucenie, czy choćby zakwestionowanie jej apriorycznego fundamentu. W taki sposób więc musi ukazać się Zaratustrze istota zamieszkująca świat. To ją trzeba wydostać z tej sytuacji bez wyjścia i uczyć właściwego sposobu bycia człowiekiem.
„Animal rationale” to definicja klasyczna. Wyznaczająca rodzaj, pewien ogólny obszar współprzynależności, oraz różnicę gatunkową, czyli to, co wyodrębnia z rodzajowej ogólności – jest to zwykle jakaś istotna cecha lub właściwość. Definicja klasyczna jest świetnym narzędziem opisywania i rozumienia – wprowadza, czy też, jak chcą inni, uchwytuje niezbędne dla rozumienia dystynkcje. Posługujemy się nią spontanicznie, odróżniając psa od kota i drzewo od kamienia. W myśl klasycznej definicji człowieka, jego rodzajem jest animal, a wyodrębniającą go wewnątrz rodzaju różnicą gatunkową jest ratio. Istotę, z którą Zaratustra staje oko w oko, traktuje on jako animal rationale w sensie dosłownym i ścisłym, czyli jako zwierzę wyróżniające się zdolnością rozumowania, zwierzę myślące. Dostrzega zwierzę,5 a więc istotę kierującą się instynktem, który jest z góry zaprogramowanym pędem. Dlatego rozum, którym dysponuje ludzkie zwierzę, nie może być zdolnością do przytomnego określania celów i środków ich realizacji. Jako taki, byłby bowiem przeciwieństwem zwierzęcości z istoty opartej na instynkcie.
Metafizyczna definicja „człowieka” określa więc istotę, którą Zaratustra spotyka we współczesnym świecie, a która jeszcze nie jest na sposób człowiekowi właściwy. Wyróżnia się ona rozumem, który nie może być zdolnością do wolnego i bezinteresownego poszukiwania sensu, gdyż byłby on wówczas nie do pogodzenia z zwierzęcością podporządkowaną ślepym siłom.
Sens ratio z tej definicji otwiera się w zjawisku współczesnej cywilizacji. Jaki jest sens rozumności wpisanej w określenie animal rationale? Heidegger:
Osiemnastu laureatów Nagrody Nobla, zebranych na wyspie Mainau ogłosiło apel, w którym oświadczono: „Nauka – to znaczy tu współczesne nauki przyrodnicze – jest drogą do szczęśliwego życia człowieka.” (...) Świat jawi się teraz jako przedmiot, atakowany przez rachujące myślenie, któremu nic już nie ma się oprzeć. Natura staje się jedną gigantyczną stacją benzynową, źródłem energii dla współczesnej techniki i przemysłu. (...) Moc skryta we współczesnej technice określa stosunek człowieka do tego, co jest. Opanowuje ona całą Ziemię. Człowiek zaczyna już dążyć poza glob...6
Schwarzwaldzki myśliciel odnotowuje skrupulatnie to, czego doświadcza nietzscheański prorok. Istota metafizycznie pojętego rozumu, którym dysponuje mieszkaniec ludzkiego świata, to zdolność myślenia, streszczająca się we współczesnych naukach przyrodniczych i w technice. Jest nią panowanie nad światem i podporządkowanie sobie natury i jej sił. Celem, jaki stawia sobie ów rozum, jest „szczęście”. Ma ono polegać na zaspokojeniu potrzeb. Środkiem do celu obranym przez ów rozum jest myślenie rachujące. Rozum taki jest kalkulacją nastawioną na eksploatację, wyzysk i panowanie. Kalkulacja rozumu przyjmuje dziś nie tylko formę techniki, ale również ekonomii, polityki, a nawet sztuki i religii. Możemy na co dzień oglądać na własne oczy wyrachowanie wojny z terroryzmem czy nastawiony na zysk przemysł show-biznesu.
Tak działający rozum nie oznacza przekroczenia i przewyższenia zwierzęcości. Zaspokaja on zwierzęcy instynkt utrzymania się przy byciu i zabezpieczenia go. Dlatego metafizycznie ujęty „człowiek” pozostaje zwierzęciem i tylko zwierzęciem, które opanowało sztukę myślenia i posługuje się rozumem dla realizacji swoich ślepych, instynktownych celów. Taki rozum nie ustanawia „wyższych” celów, lecz przejmuje za swoje i realizuje cele zwierzęcego instynktu, podporządkowując mu się całkowicie. Nawet tak zwane „wyższe” wartości, których umiłowanie ma być dobitnym dowodem istotnej inności homo sapiens, okazują się sprytnym kamuflażem dla najniższych i najpierwotniejszych celów. W metafizycznej nazwie istoty, którą spotyka Zaratustra, ukrywa się decydujący o wszystkim instrumentalis: „zwierzę, które posługuje się rozumem”. Sens metafizycznej definicji „człowieka” wychodzi w pełni na jaw w świecie nowoczesnym. Nietzscheański prorok jest pierwszym świadkiem pełnego ujawnienia się jego sensu. Jest to świat opanowany bez reszty przez inteligentne zwierzę; świat, w którym nie ma miejsca dla człowieka; świat, który został zbudowany na fundamencie metafizycznego myślenia.
1.Z, s. 21. Przekład zmieniony zgodnie z wydaniem krytycznym: „Ich will die Menschen den Sinn ihres Seins lehren: welcher ist der Übermensch (...)” (AZ, s. 23).
2 Z, s. 378
3 Z, s. 12.
4 „Grecka ontologia i jej dzieje, które poprzez rozmaite filiacje i dewiacje wyznaczają jeszcze i dziś pojęciowy zasób filozofii, to dowód na to, że rozumienie samego siebie i bycia w ogóle jestestwo czerpie ze «świata» i że tak powstała ontologia ulega tradycji redukującej ją do oczywistości (...) Problematyka greckiej ontologii, podobnie jak każdej innej, musi wychodzić od samego jestestwa. Ono zaś, tzn. bycie człowieka, jest w myśl potocznej, jak i filozoficznej «definicji» wyodrębnione jako ζῷον λόγον ἔχον istota żywa, której bycie jest z istoty określone zdolnością mówienia [animal rationale – P.A.]” (M. Heidegger, Bycie i czas, dz. cyt., s. 31 i 36).
5 Heidegger nie ma wątpliwości: „Metafizyka myśli człowieka poprzez animalitas i nie sięga myślowo w jego humanitas” (M. Heidegger, List o humanizmie, przeł. J. Tischner, w: tegoż, Znaki drogi, Warszawa 1999, s. 271-312, cytat s. 279).
6 Tenże, Wyzwolenie, dz. cyt., s. 12-13.
Z książki INNA BOSKOŚĆ Mistrz Eckhart, Zaratustra i przezwyciężenie metafizyki
Autor: Piotr Augustyniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.