Zbędność wszystkich dyskusji wydaje mi się coraz bardziej oczywista. Nie dyskutuje się po to aby dojść do prawdy, ale po to, żeby zatriumfował nasz punkt widzenia, rozmówca padł trupem. Chcemy, żeby zniknął, przestał istnieć, powalony upokorzeniem i sromotą. Ilu jest mieszkańców w takim a takim mieście, dziesięć czy dwadzieścia tysięcy? Problem nieciekawy absolutnie, ale wszystko jest dobre, żeby nasze "ja" okryło się sławą i żeby nasza pycha odniosła całkowite zwycięstwo. Widziałem jak osoby łagodne, poważne, rozumne zmieniały się w furię dla jakiejś bagatelki chronologicznej lub ortograficznej.
Julien Green
Dziennik 1966 - 1976
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.