czwartek, 14 marca 2024

Mentalność demokratyczna

 DEMOKRACJA

W epokach arystokratycznych to, co ma wartość, nie ma ceny; w czasach demokratycznych to, co nie ma ceny, nie ma wartości.

W ustrojach demokratycznych, w których egalitaryzm nie dopuszcza do tego, by podziw uzdrowił ranę, zadaną naszej duszy przez cudzą wyższość, pleni się zazdrość.
Zazdrość jest podłym demokratycznym substytutem czci.

Jednostce o usposobieniu reakcyjnym wszystko jedno, czy w społeczeństwie zajmuje miejsce na górze, po środku czy na dole.
Jednostkę o charakterze demokratycznym obraża nie bycie na górze.

Od skłonności do demokracji, z którą każdy człowiek się rodzi, wybawia go tylko chrzest inteligencji.

Demokracja nie zauważa różnicy między prawdami i błędami, poprzestając na rozpoznaniu opinii popularnych i opinii niepopularnych.

Ten kto mówi prawdę - dopóki nie traktują go poważnie - może żyć jakiś czas w ustroju demokratycznym.
Potem - cykuta.

Słowem "demokracja" określamy nie tyle fakt polityczny, ile metafizyczną perwersję.

Gdzie reguły prawne są jedynie aktualnie obowiązujące, tam zasady etyczne kończą również jako jedynie aktualnie obowiązujące.
Demokracja demoralizuje samą moralność.

Sentymentalizm, dobroduszność, filantropia to inkubatory wielkich demokratycznych rzezi.

Demokrata studiuje badania opinii publicznej jak święte pisma.

Demokracja, gdyby nie była maską bluźnierstwa, byłaby głupim żartem.

Mylić się jest rzeczą ludzką, kłamać - demokratyczną.

W czasach demokratycznych aż roi się od nietykalnych tematów.
Rasa, choroby, klimat okazują się substancjami żrącymi.
Haniebne jest to, co może implikować, że ludzkość nie jest causa sui.

Miłość do ludu jest powołaniem arystokraty. Demokrata kocha lud tylko podczas kampanii wyborczej.

Im poważniejsze są problemy, tym większa liczba nieudaczników, których demokracja powołuje do ich rozwiązania.

Smutek i niepokój w obliczu zmierzchu cywilizacji to reakcyjna przypadłość.
Demokrata nie może ubolewać nad zanikiem tego, czego nie zna.

Demokratyczny historyk naucza, że demokracja zabija tylko dlatego, że jej ofiary ją do tego zmuszają.

Demokratyczne instytucje są próbą zinstytucjonalizowania tego czego nie da się zinstytucjonalizowanać.

W demokracji politycy są kondensatorami głupoty.

Prawowitość władzy zależy nie od jej pochodzenia, lecz od jej celów.
Władzy wolno wszystko, o ile jej źródła ja legitymują - jak naucza demokrata.

Demokrata szanuje wyłącznie tą opinię, którą pochwala liczny chór.

Demokratyczne rzezie stanowią część logiki systemu.
Dawne rzezie - nielogiczności człowieka.

Wyborcza strategia demokraty ma za podstawę pogardliwe pojęcie "człowieka", zupełnie sprzeczne z tym pochlebnym pojęciem, które demokrata szerzy w swoich dyskursach.

Prawdziwy demokrata, kiedy większość go pokona powinien nie tylko uznać się za zwyciężonego, lecz także wyznać, że nie miał racji.

Demokrata przypuszcza, że - aby zachować własną godność - należy lekceważyć cudzą wielkość.

Taktyczna głupota człowieka z ambicjami narażona jest na niebezpieczeństwo stania się autentyczną głupotą.
Umysł starego demokraty zawiera wyłącznie idee potrzebne do przemówienia wyborczego.

Demokratycznemu społeczeństwu wystarczy - w najlepszym razie - zabezpieczenie wspólnego życia.
Społeczeństwa arystokratyczne natomiast wznoszą na ludzkim podłożu pałac ceremonii i rytuałów, by wyedukować człowieka.

Dla demokraty wolność polega nie na możliwości powiedzenia wszystkiego, co demokrata myśli, lecz na braku konieczności myślenia wszystkiego, co demokrata mówi.

Jeżeli opinia publiczna opuści demokratę, pozostaje mu tylko jęczeć.

W poszukiwaniu równości demokrata przykłada miarkę do ludzkości, aby obciąć to co wystaje: głowę.
Dekapitowanie jest centralnym rytuałem demokratycznej mszy.

Demokracja, ogłosiwszy dogmat o pierworodnej niewinności, wnoskuje, że winny zbrodni jest nie zawistny morderca, lecz ofiara, która wzbudziła jego zawiść.

Demokracja w czasach pokoju nie ma bardziej żarliwego zwolennika niż głupiec, a w czasach rewolucji - bardziej żarliwego współpracownika niż szaleniec.

Demokracja jest jedynym ustrojem politycznym ustanowionym rozmyślnie po to , aby pogwałcić prawo do zbrojnego oporu.

Demokracja nie powierza władzy temu, kto nie złoży jej hołdu przez poświęcenie swego sumienia i smaku.

Demokratę oburza, że jego ofiary się oburzają.

Demokracja toleruje jedynie dwie partie: rzecznika głupich idei, i obrońcę plugawych pragnień.

Podstawowy postulat demokracji: prawo jest sumieniem obywatela.

Demokratyczny polityk aprobuje nie te idee, w które wierzy, lecz te, które uważa za zwycięskie.

To czego żaden pochlebca nie odważa się powiedzieć despocie, demokrata mówi ludowi.

Trzeba ukrywać każde szlachetne uczucie.
Aby nie drażnić demokraty.

Jednostka, która ma autentyczne powołanie, jest reakcjonistą. Niezależnie od wyznawanych poglądów.
Demokrtą jest natomiast ten, który oczekuje że to otoczenie wyznaczy mu cele.

Demokracja jest ustrojem politycznym, w którym obywatel powierza interesy publiczne ludziom, którym nigdy nie powierzyłby swych interesów prywatnych.

"Anarchia feudalna" jest przezwskiem, którym demokratyczny terroryzm zniesławia jedyny okres wolności, jaki znają dzieje.

Przeniewierstwo i łapownictwo są ostatnimi bastionami wolności w czasach demokratycznych.

Biurokracja jest jednym z tych środków demokracji, które przekształcają się w jej cele.

W czasach demokratycznych każda wyższość spędza czas, usprawiedliwiając się.

W ustrojach demokratycznych "patriotą" jest ten, który żyje z państwa, "egoistą" zaś ten, z którego żyje państwo.

Mrowienie się robaków w zwłokach społeczeństwa jest objawem zdrowia - według demokraty.

Kłótnia między demokratycznymi sektami odciąga je na jakiś czas od demontowania społeczeństwa.

Demokrata za swoje błędy obwinia społeczeństwo.
My jesteśmy wdzięczni przypadkowi za nasze sukcesy.

Demokraci dzielą się na tych, którzy uważają, że zepsucie jest uleczalne, i na tych, którzy zaprzeczają, jakoby istniało.

Demokracie nie wystarcza, że szanujemy to, co chce zrobić ze swoim życiem, dodatkowo wymaga, byśmy szanowali to, co chce zrobić z naszym.

Kiedy demokracie wda się gangrena w palec, jedyne co mu przychodzi do głowy, to żądanie wprowadzenia prawa, nakazującego amputację wszystkich dłoni.

Lud nie jest z konieczności pospolity.
Nawet w demokracji.
Natomiast klasy wyższe w demokracji są wulgarne z konieczności, gdyż gdyby ich członkowie tacy nie byli, nie awansowali by w tym ustroju.

Demoktatyczny polityk, nauczony sprzedawania się wyborcom, nabiera nawyku sprzedawania się każdemu, kto wygra licytację.

Ofiary, nad którymi demokratyczny historyk wylewa łzy, zazwyczaj są zarzniętymi katami.

Demokratyczne trybunały sprawiają, że drży oskarżony, a nie - winny.

Demokrata nie uważa, że jego krytycy się mylą; uważa, że bluźnią.

Demokraci opisują przeszłość, która nigdy nie istniała, i przewidują przyszłość, która nigdy się nie zrealizuje.

Wolność drukowania jest pierwszym żądaniem rodzącej się demokracji i pierwszą ofiarą demokracji dojrzałej.

Demokracja kanonizuje wyłącznie organizatorów rzezi.

Na oko demokraty, kto się nie upadla, jest podejrzany.

Demokratyczny polityk zawsze się sprzedaje.
Bogatym za gotówkę.
Biednym - na raty.

To, co demokrata nazywa "człowiekiem", jest tylko widmową projekcją jego pychy.

Według demokraty mieć rację, to krzyczeć w najliczniejszym chórze.

Demokrata - wobec ogromu katastrof, które wywołuje - pociesza się szlachetnością planu.

Sztukę donosicielstwa praktykuje się w sposób doskonały wyłącznie w czasach czystej demokracji.

Demokrata łatwiej wybacza zniewagę niż uprzejmość.

Idee demokraty są bardziej znośne niż jego maniery.

W czasach demokratycznych ludzkość oscyluje pomiędzy pedagogiką krwawą i pedagogiką głupią.

Demokracja buduje totalitaryzm za pomocą liberalnych narzędzi.

Liberalny klimat demokratyczny zmiękcza umysł i czyni go gąbczastym.

Starożytni w historycznym lub mitycznym bohaterze, w Aleksandrze lub w Achillesie, widzieli model życia ludzkiego. Wielki człowiek był paradygmatyczny, a jego istnienie - przykładowe.
Natomiast patronem demokraty jest człowiek pospolity.
Demokratyczny wzorzec bezwzględnie musi być pozbawiony jakichkolwiek cechy godnej podziwu.

Demoktatyczny rządzący nie może przyjąć jakiegoś rozwiązania dopóty, dopóki nie uzyska entuzjastycznego poparcia tych, którzy nigdy nie zrozumieją problemu.

Obecny antropolog, pod surowym spojrzeniem demokratów, przebiera nogami po różnicach etnicznych tak szybko jak po rozżarzonych węglach.

Od dwóch wieków demokracja najpierw skazuje reakcjonistę na wygnanie, a następnie potępia go za wyemigrowanie.

Wśród ułomności demokracji trzeba wymienić brak możliwości zajęcia w niej jakiegokolwiek stanowiska, którego by się nie pożądało.

Historia starożytna jest zwierciadłem grzechów demokracji, historia nowożytna - zwierciadłem jej zbrodni.

Demokrata zmienia metodę w naukach humanistycznych wtedy, gdy jakiś wniosek go niepokoi.

W demokratycznej teorii "lud" znaczy populus; w demokratycznej praktyce - plebs.

Trzeba powtarzać aż do znudzenia: istotą demokracji jest przekonanie o suwerenności ludzkiej woli.

W demokracji popularność rządzącego jest wprost proporcjonalna do jego prymitywizmu.

Demokracja tyranizuje zwykle po przez władzę sądowniczą.

WYBORY

Nas, przeciwników wyborów powszechnych, nie przestaje dziwić entuzjazm, jaki budzi w ludziach wybór garści niezdatnych przez kupę niekompetentnych.

Wśród wybranych w głosowaniu powszechnym godni szacunku są tylko imbecyle - człowiek inteligentny bowiem, by zostać wybrany, musi kłamać.

Aby przekształcić ideę "umowy społecznej" w tezę wybitnie demokratyczną, potrzeba sofizmatu wyborów.
W rzeczywistości tam, gdzie się zakłada, że większość jest ekwiwalentem całości, idea konsensusu wyradza się w totalitarny przymus.

Powszechne głosowanie, będące w XIX wieku narzędziem radykalizmu społecznego, w XX wieku staje się - jak to przewidział Tocqueville - mechanizmem konserwującym.

Powszechne wybory służą nie temu, by zwyciężały interesy większości, lecz temu, by większość wierzyła, że zwyciężyły jej interesy.

Głupie odmiany despotyzmu, gdy eksploatują lud - aby go rozerwać - wybierają walki cyrkowe, podczas gdy przebiegły despotyzm woli walki wyborcze.

Znajdowanie się na łasce ludowego kaprysu dzięki powszechnym wyborom jest tym, co liberalizm nazywa gwarancją wolności.

Nasze społeczeństwo nalega na wybieranie swoich rządzących, by przypadek urodzenia lub kaprys monarchy niespodziewanie nie przekazały władzy inteligentnemu człowiekowi.

Miłość do ubóstwa jest chrześcijańska, ale schlebianie ubogiemu jest zwykłą techniką wyborczego werbunku.

Przeważająca większość ludzi sądzi że wybiera, podczas gdy jest przymuszana.

Wystarczy, że inteligentny polityk uzna, że idea jest wyborczo skuteczna, aby można było mieć pewność, iż idea jest błędna.

Rewolucje budzą strach, kampanie wyborcze - obrzydzenie.

Parlamenty wybierane w wyniku powszechnych wyborów, najpierw tracą prestiż moralny, a następnie - znacznie polityczne.

Liczba głosów oddanych na rządzącego jest miarą nie jego prawowitości, lecz jego mierności.

Lud wierzy, że triumfuje, kiedy wybiera tych, którzy podzielają jego idee, podczas gdy realnie triumfowałby tylko wtedy, gdyby wybierał tych, którzy nie podzielają jego idei.

Podczas gdy demokratyczny wyborca decyduje o cudzym losie, o jego losie już zdecydował biurokrata.

Podczas demokratycznych wyborów decyduje się, kogo można legalnie prześladować.

Im większy jest demokratyczny kraj, tym bardziej mierni muszą być jego rządzący - są wybierani przez większą liczbę ludzi.

Obecne wybory powszechne są mniej absurdalne niż kiedyś - nie dlatego, że większość jest bardziej światła, ale dlatego, że mniejszości są bardziej ciemne.

Możliwość oszukania wyborcy zwieksza się wraz z liczbą wyborców.

Intelektualna wulgarność przyciąga wyborców - jak muchy.

Żaden polityk nie może powiedzieć prawdy tam, gdzie elektorat słucha z uwagą.

INTELIGENCJA WIĘKSZOŚCI

Choć jest powszechnie wiadome, że nie ma takiego głupiego poglądu, który nie miałby swoich męczenników i nie pociągał za sobą ofiar, liczba zwolenników doktryny niepokoi naiwnego.
Tak jakby psychologiczny fakt głupoty był logicznymi kryterium prawdy.

Bycie oklaskiwanym daje zadowolenie, ale jest niepokojące.

Ogół odżywia się intelektualnie wyłącznie odpadkami.

Ogół nie wchłania idei dopóty nie zostaną one przepuszczone przez pospolite umysły.

Liczba zwolenników danego kultu nie ma znaczenia dopóty, dopóki czczą oni rytualnie.
Natomiast kiedy czczą, osadzając, lepiej wielbić jakieś opuszczone bóstwo.

Istnieje co najmniej jeden praktyczny sposób, by dowiedzieć się, czy jakaś idea jest rozumna: wystarczy sprawdzić, czy jest ona niepopularna.

Głupie idee, aby skłonić nas do ich przyjęcia, powołują się na liczną publiczność, która je pochwala.

Nicolas Gomez Davila
Scholia do tekstu implicite
tłumaczenie Krzysztof Urbanek
Wydawnictwo Furta Sacra

***

Ale jeżeli spytamy czy większość ludzi ma rację aprobując to co aprobuje i nie aprobując tego czego nie aprobuje, nauki te będą milczeć. Odpowiedź oczywiście jest prosta, gdy osobiście aprobuję to co aprobuje większość, powiem że większość ma rację, ale jeżeli nie aprobuję tego, powiem że większość się myli. Ale naukowa metoda eliminuje jednostkę z zasady i dla nauk humanistycznych człowiek w swojej esencji jest fenomenem kolektywnym czy socjologicznym. Dla tych nauk, konsekwentnie ja jako jednostka w ogóle nie istnieję, w najlepszym razie jestem częścią generalnie zgodnej opinii.

Ale postawa Sartre'a jest symptomatyczna dla generalnej nieadekwatności współczesnej europejskiej myśli – poglądu, że większość ma rację, że prawda jest do zadecydowania przez apel do skrzynki wyborczej. Przeczytałem gdzieś, że w jednym z krajów komunistycznych, zostało zadecydowane przez podniesienie ręki, że anioły nie istnieją.

Nanavira Thera o etyce →


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.