Nauka Buddy jest nauką o mnie, i
oczywiście o tobie. Kimkolwiek jestem, czy raczej za kogokolwiek się
uważam, za kogokolwiek się uważasz, jeden podstawowy czynnik jest
zawsze obecny. To fundamentalna postawa, przekonanie: „jestem”,
której nie da się poddać w wątpienie, wszelka próba
zakwestionowania mojej egzystencji, tym samym ją afirmuje, to ja
jestem tym, który wątpi w swe własne istnienie. Ten sam motyw
występuje, gdy próbujemy wyobrazić sobie własną śmierć. To
niemożliwe, gdyż jakkolwiek wyrazista jest moja wyobraźnia,
przetrwam każdą taką próbę, jako obserwator, wyobrażający
sobie własną śmierć.
A jednak, jest takie coś jak nibbana,
i jest ona opisywana jako wstrzymanie wyobrażenia „jestem”.
Zatem punktem wyjścia, z którego możemy starać się zrozumieć
Naukę Buddy, to
przekonanie: „jestem”. Tą postawę możemy nazwać ignorancją
na poziomie pre-refleksyjnym, czy pre-logicznym. O ile nie daje się
ona zaatakować bezpośrednio, możemy ją podważyć poprzez
usunięcie ignorancji na poziomie refleksyjnym. Kim jestem? Za kogo
się uważam? Każdy z nas ma w umyśle mniej lub bardziej
sprecyzowany wizerunek siebie samego. Jestem Polakiem, jestem
mężczyzną, jestem buddystą, mam 50 lat, itd, itp. Wszystkie te
określenia siebie samego stanową dodatek do podstawowej
fundamentalnej postawy „jestem”, i nie są tak stabilne jak ona,
w dzisiejszych czasach nawet idea „jestem mężczyzną” może
ulec zmianie na „jestem kobietą”, lub odwrotnie. Ta idea, jestem
tym a tym, jest tylko pewnego rodzaju samo-identyfikacją i może być
zakwestionowana tutaj i teraz. Jeżeli to zrozumiemy, fundamentalne
przesłanie Buddy:
wszystkie determinacje są nietrwałe
wszystkie determinacje są cierpieniem
wszystkie rzeczy są nie ja
nie powinno być dla nas zbyt
tajemnicze.
Budda skierowuje tą naukę do zwykłego
człowieka. Nie podważa ona jego fundamentalnego przekonania
„jestem”, zwraca mu jednak uwagę na fakt, że wszelka
samoidentyfikacja, która jest braniem rzeczy za „ja” za mnie i
moje, jest czymś temporalnym, podczas gdy postawa „jestem” jawi
się jako coś trwałego i niezmiennego. To nauczanie daje podstawę
fundamentalnej buddyjskiej praktyce, procesowi dezidentyfikacji z
wszelkimi obiektami rozciągniętym w czasie i przestrzeni, poprzez
widzenie ich tak: "to nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja”.
Komu ta dezidentyfikacja powiodła się
całkowicie, jest wolny od wszelkiego mentalnego cierpienia, włącznie
ze strachem czy lękiem, co powinno być dla nas - przynajmniej
teoretycznie - zrozumiałe. Ze wstrzymaniem postawy „jestem” nie
ma nikogo, kto mógłby odczuwać strach czy lęk.
Na koniec jedna uwaga. Nauka Buddy nie
jest specyficzną odmianą stoicyzmu. Jeżeli nie podejmę treningu
tu i teraz, struktura ignorancji pozostanie nienaruszona, i proces
doświadczenia będzie się kontynuował, fakt śmierci ciała nie
narusza ignorancji. No i o ile formuła nibbany jako wstrzymanie istnienia nie
brzmi zbyt atrakcyjnie, należ pamiętać o tym, że po wstrzymaniu
osobowości wciąż pozostaje element nie-determinowany, coś
wiecznego – o ile wieczność zdefiniujemy raczej jako wstrzymanie
czasu. Tam gdzie nie ma początku ani końca, ani też dającej się
zaobserwować zmiany, nie ma też czasu. I jeżeli chodzi o
ignorancję, jedną z jej niezliczonych definicji może być
"odwieczne nierozpoznanie tego co wieczne".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.