Rozmowa z Tomaszem Gabisiem
A gdyby miał pan wejść teraz w buty doradcy jakiegoś specjalnego zespołu kryzysowego przy polskim rządzie lub prezydencie, co by pan radził zrobić polskim politykom lub Europie?
(Śmiech) Jeśli założymy, że te rady miałyby przynieść jakiś skutek, to teoretycznie, należałoby dotrzeć do ważnych ośrodków technooligarchii, ponieważ to one decydują, a nie nasz rząd. Według mnie jego swoboda manewru jest w rzeczywistości niewielka.
Jakie ma pan rady dla obywateli, którzy stawiają lub chcą stawiać opór technooligarchii?
Czytałem niedawno wywiad z panią Katarzyną Szymielewicz z Fundacji Panoptykon i tam zastanawiają się, co by tu zrobić, jak ograniczyć władzę tzw. gigantów cyfrowych. Różne propozycje padają, co jedna to bardziej nierealistyczna albo podobna do lekarstwa, które jest gorsze od choroby. Jednocześnie przeczytałem, że jakiś minister w Niemczech stwierdził, iż cała ta sytuacja ze zdalnym nauczaniem wymaga, aby wszystkie dzieci zostały koniecznie wyposażone w smartfony, laptopy, żeby wszystkie miały dostęp do Internetu, w związku z czym rząd wyda na to w najbliższym czasie pół miliarda euro.
W ten sposób dzieci są tresowane – od najmłodszych lat przyzwyczaja się je do korzystania z tego typu urządzeń. Podobnie z presją na tzw. pracę zdalną – to oznacza zakup nowego sprzętu, programów, aplikacji itd.
Jest tak, jakby rządy w demokracji liberalnej zamieniały się w akwizytorów naganiających klientów technologicznym gigantom, za co one odwdzięczają się im w wieloraki sposób. Każda taka decyzja, każda tego typu polityka oznacza, że do technologicznych gigantów, których władzę chce się rzekomo ograniczyć, popłyną nowe strumienie pieniędzy tę władzę wzmacniających. Tylko ograniczanie cyfryzacji do niezbędnego minimum, niezgoda na przepływ pieniędzy z budżetów państwowych do kieszeni technologicznych koncernów byłoby – patrząc realistycznie – sposobem na ograniczanie ich władzy. Jak również odebranie im uprzywilejowanego statusu i zrównanie ich – ponieważ z platform komunikacyjnych stały się mediami – ze wszystkimi innymi mediami prasowymi, telewizyjnymi czy radiowymi. Miejmy nadzieję, że pojawią się nowe siły polityczne, które uczynią to częścią swoich programów.
Jeśli chodzi o opór na płaszczyźnie indywidualnej czy środowiskowej, to pozwolę sobie odesłać do mojego tekstu „My, partyzanci”, w którym staram się pokazać zarówno możliwości intelektualne, jak i praktyczne takiego oporu. Oczywiście, nikt nie zdoła wymknąć się regułom, które rządzą naszą epoką – jest to po prostu niemożliwe i nie ma co snuć romantycznej utopii. Jednakże wszędzie, gdzie tylko się da, należy rezygnować z niektórych rzeczy, ze wszystkich zbędnych technicznych gadżetów, bowiem każda taka rezygnacja ogranicza możliwości kontrolowania nas, czyni nas bardziej niezależnymi.
Należy poszukiwać takich sfer życia, pracy, działania, rozrywki, towarzyskości, w których można powrócić od cyfryzacji do analogowości.
Podam prosty przykład: jakiś czas temu mój znajomy poprosił mnie o podanie numerów telefonów naszych znajomych, ponieważ miał je zapisane w swojej komórce, i kiedy telefon się nagle zepsuł, wszystkie kontakty zniknęły. Poradziłem mu, aby kupił sobie standardowy notes, gdzie normalnie miałby je zapisane, podobnie jak ja to robię – mam kontakty zapisane i w telefonie, i w notesie. Obecnie, mimo iż pociąga to za sobą pewne koszty, najlepiej mieć dwa komputery – jeden bez połączenia z Internetem, tak aby wszystko, co na nim jest, nawet potencjalnie nie było „zdalnie” dostępne dla nikogo. Wszelkie ważne dane z „chmur” i innych tego typu aplikacji powinno zapisywać się na jakichś innych nośnikach. Pojawia się też trend do budowania sieci komunikacyjnych bardziej lokalnych, co jest godne wspierania. Należy ograniczać korzystanie z kart płatniczych i używać gotówki. Było kiedyś takie hasło „Odłącz się!” i jest ono dziś bardziej aktualne niż kiedykolwiek. Im mniej jest sieci, do których jesteśmy podłączeni, tym lepiej.
Ogólny wniosek, powtórzmy, jest taki, żeby wszystko, co nie musi być koniecznie powiązane z wykorzystaniem cyfryzacji, było w formie analogowej. Dzięki temu możemy w pewien sposób niejako odrestaurować, oczywiście tylko niektóre, fragmenty dawnego, dobrego świata.
Neil Postman w „Technopolu” zauważa, że ludzie stawiający opór technopolowi, m.in. „kiedy chcą z kimś nawiązać prawdziwy kontakt, oczekują, że ten ktoś będzie z nimi w jednym pokoju”, „odmawiają uznania wydajności za najważniejszy cel stosunków między ludźmi”, „nie lekceważą starszych”, „podziwiają inwencję technologiczną, ale nie uważają, że reprezentuje ona najwyższą możliwą formę ludzkich osiągnięć”, „co najmniej podejrzliwie traktują idee postępu i nie mylą informacji ze zrozumieniem”.
Cóż, podpisuję się pod tym obiema rękami.
W debacie publicznej ostatnio stał się modny termin „Wielki Reset”. O co w nim chodzi?
Wydaje mi się, że tu chodzi o to, że cały ten „Wielki Reset” jest pewnym hasłem, sloganem. Mówi się społeczeństwom: „Zobaczcie, my kontrolujemy całą sytuację”. Wprawdzie ludzie od „Wielkiego Resetu” mają w tym swoje bardzo konkretne interesy, ale tak naprawdę są bezradni. Te tendencje, trendy, problemy, które się nawarstwiają, jak np. problemy finansowe, ekonomiczne, technologiczne – oni nad tym już nie panują. Tworzą kolejną iluzję, że mają wszystko pod kontrolą, że prowadzą „ludzkość” do konkretnego celu, że „dadzą radę”, a w rzeczywistości to zwykli śmiertelnicy o bardzo ograniczonych możliwościach, którzy, moim zdaniem, już niczego nie kontrolują, chociażby z tego względu, że odziedziczyli sytuację po tych, którzy byli przed nimi. Muszą iść naprzód, drogą, która prowadzi donikąd. Na zakończenie szczypta optymizmu. Otóż jako reakcja na hasło „Jednego Wielkiego Globalnego Resetu” pojawiło się już w obiegu hasło „wielu małych lokalnych resetów”, czyli tych, które przeprowadzamy my sami, nasze rodziny, nasze środowiska, aby – działając w rozproszeniu, ale w jednym kierunku – poprzeszkadzać trochę „Wielkim Resetowcom” w realizacji ich niewydarzonych – co nie znaczy, że niegroźnych – pomysłów.
Dziękuję za rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.