piątek, 24 stycznia 2025

Dramat egzystencjalny w pewnej komorze gazowej i inne żydowskie historie



Elie Wiesel otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla w 1986 roku. Z tego powodu i dzięki dziesiątkom swoich książek w pewnym sensie przyjął rolę „Mesjasza Holokaustu”. Przetłumaczona na 30 języków, jego książka Night z 1958 roku sprzedała się w nakładzie nie mniejszym niż dziesięć milionów egzemplarzy. Tak, dziesięć milionów! Podobnie jak książka Denisa Aveya, którą omawialiśmy wcześniej, jest to opowieść o skradzionej tożsamości: udaje, że jest panem Lazarem Wieselem, który był od niego piętnaście lat starszy i który naprawdę miał wytatuowany na lewym ramieniu „numer Auschwitz” A7713.

W 2009 roku węgierski Żyd Nikolaus Grüner, po dwudziestu latach badań nad tym tematem, wydał następujący komunikat prasowy:

„Elie Wiesel A-7713 nigdy nie istniał, a człowiek podający się za „Elie Wiesela” z obozowym numerem A-7713, doskonale wiedząc, że ten numer należy do kogoś innego, jest oszustem najgorszego rodzaju. W przypadku tego oświadczenia ja, Nikolaus Grüner A-11104, posiadam poświadczoną i pisemną wiedzę na ten temat”. Grüner odważnie ignoruje otrzymywane przez siebie groźby śmierci, oświadczając, że kopie wszystkich jego dokumentów są bezpiecznie przechowywane i zostaną ujawnione, jeśli zostanie zabity. Wezwał Eliego Wiesela na rozprawę sądową w Budapeszcie i opublikował swoją książkę Stolen Identity A7713. ⁴⁰⁰ Elie Wiesel najwyraźniej nie ma tatuażu na żadnym ramieniu. Grüner znał więźnia Auschwitz, którego tożsamość została skradziona.

Grüner ustalił, że karty rejestracyjne i oficjalne dokumenty z archiwów Muzeum Auschwitz pokazują, że Lazar Wiesel, urodzony 4 września 1913 r., otrzymał numer i tatuaż A-7713; podobnie jego brat Abraham, urodzony 10 października 1900 r., otrzymał sąsiedni numer A-7712. Ten ostatni numer to ten, który według Elie Wiesela należał do jego ojca Shlomo, który był z nim. Nie istnieją żadne takie zapisy rejestracyjne dla Eliego ani dla ojca: nie ma ich. To kolejna historia o kradzieży tożsamości. Być może słowo „kłamstwo” [lie] w imieniu tego faceta nie jest przypadkowe. Jest największym żyjącym kłamcą na świecie.

W Dniu Pamięci o Holokauście w 2010 r. we włoskiej Izbie Deputowanych przewodniczący Izby przedstawił Eliego Wiesela jako „najbardziej autorytatywnego żyjącego świadka okrucieństw Shoah wśród ocalałych z nazistowskich obozów koncentracyjnych”. W kwietniu 2012 r. Wiesel przedstawił prezydenta Obamę w US Holocaust Memorial Museum i zganił go za to, że jeszcze nie rozpoczął wojny z Iranem. Czy Wiesel może w ogóle instruować prezydenta USA, kogo ma bombardować?⁴⁰¹ W 2012 r. US Holocaust Memorial Museum przyznało swoje najwyższe wyróżnienie:

„Na cześć niezwykłej wizji i moralnej postawy Wiesela, które nie tylko stworzyły Muzeum, ale zainspirowały światowy ruch pamięci i edukacji o Holokauście, nagroda odtąd będzie nazywana Nagrodą Muzeum Holokaustu Stanów Zjednoczonych im. Eliego Wiesela”. Rada Muzeum Holokaustu Stanów Zjednoczonych jest organem zarządzającym tym Muzeum, cieszącym się 55 nominacjami prezydenckimi i dziesięcioma przedstawicielami Kongresu. Zobacz „Elie Wiesel oszukuje świat” autorstwa Carolyn Yeager, www.eliewieseltattoo.com. Mieszkaniec Kentacy  Robert Ransdell zaoferował nagrodę w wysokości tysiąca dolarów każdemu, kto pokaże, że laureat Pokojowej Nagrody Nobla Elie Wiesel ma ten tatuaż (maj 2012). Istnieje paradoks tożsamości dla tego Mesjasza Holokaustu, oszukańczego i kłamliwego Wiesela.

Napisana już w 1958 r., Noc nie zawiera żadnych komór gazowych! Zamiast Cyklonu są tam ogromne doły typu Moloch z płonącymi dziećmi:

„Niedaleko od nas płomienie, ogromne płomienie, buchały z rowu. Coś tam płonęło. Ciężarówka podjechała blisko i rozładowała swój ładunek: małe dzieci. Niemowlęta! Tak, widziałem to na własne oczy… dzieci wrzucane w płomienie”. Niegodziwi naziści rozładowywali ciężarówki pełne małych dzieci do ogromnych dołów, a ciała były łatwopalne.

Ludzkie ciała składają się w 70% z wody. Naprawdę nie palą się same.

Nic dziwnego, że „trochę dalej był kolejny, większy rów dla dorosłych”. Dziesięć tysięcy osób wysyłano na śmierć każdego dnia w Buchenwaldzie. W halucynogenny sposób kohorty maszerowały w stronę ognistego dołu. On sam jest częścią kontyngentu maszerującego w stronę piekła, a potem cudem przeżywa, podczas gdy jego przyjaciele zostają spaleni. Nawet Matka Ziemia była tym zszokowana:

„Później dowiaduję się od świadka, że ​​przez miesiąc po miesiącu ziemia nie przestawała drżeć; i że od czasu do czasu tryskają z niej gejzery krwi”. Krew Wybranego Ludu Bożego domagała się uwolnienia… Spotyka oczywiście diabolicznego doktora Mengele:

„Dr Mengele trzymał listę: nasze numery. […] Myślałem tylko o jednym: nie spisywać mojego numeru i nie pokazywać lewego ramienia”. Od tamtej pory ludzie próbowali dokładnie obejrzeć jego lewe ramię, niejasno spodziewając się znaleźć numer tatuażu – ale… go tam nie było.

Te Holo-halucynacje zakończyły się dość nagle, gdy w 1988 r. przybył Fred Leuchter: jego Raport sucho zauważył, że nie można było wykopać żadnego dołu bez napełnienia go wodą i z pewnością nic by się w nim nie zapaliło.⁴⁰² Wysoki poziom wód gruntowych był spowodowany połączeniem trzech rzek. W ten sposób płomienna fantazja została zastąpiona zimnym, naukowym faktem. Jedyny amerykański ekspert od komór gazowych pisał z pewnym autorytetem.

Wielu lubiło takie książki typu „jak znienawidzić” o diabolicznych SS-manach. „Eyewitness Auschwitz” Filipa Müllera (1979) zostało uznane przez The New Republic za „naładowane piekielnymi informacjami, zbyt strasznymi, by przyjąć je wszystkie na raz”. W przedmowie Yehuda Bauer zauważa, że ​​Müller był „jedynym ocalałym z całego okresu morderczych aktywności w ośrodku zagłady Auschwitz-Birkenau”. Tak, tak. Opowieść Müllera mogła być rzeczywiście „opowieścią o bezprecedensowym, nieporównywalnym horrorze”, jak zauważył Jewish Press Features, ale czy była prawdziwa? Opisał „doły paleniskowe, w których spalano Żydów”⁴⁰³ w Auschwitz. Wykopane na dwa metry głębokości, te piekielne doły spaliły do ​​2500 zwłok w ciągu kilku godzin! Wzbiły się „białe płomienie”⁴⁰⁴ Czerwony odcień tych makabrycznych stosów pogrzebowych można było zobaczyć z daleka, dodał inny wątpliwy świadek-ocalały Pery Broad.⁴⁰⁵ Ponad tysiąc osób w jakiś sposób zmuszono do marszu do komory gazowej, wspominał Müller. Tak, byli zupełnie nadzy, mężczyźni i kobiety – i nie, nie ma żadnych zdjęć. Jego książka ma podtytuł Trzy lata w komorach gazowych, a on sam twierdził, że pomagał SS w ich diabolicznym zadaniu. Jego książka zawiera klasyczny wers:

„A potem weszli do komory gazowej. Kryształy Cyklonu B gasiły ich życie”. Rzekoma komora gazowa Krema I w obozie głównym Auschwitz, w której Müller początkowo twierdził, że pracował,⁴⁰⁶ nie miała zewnętrznych drzwi, przez które mogłaby przejść taka makabryczna procesja. Drzwi oddzielające kostnicę zamienioną w komorę gazową od pomieszczenia z piecami były w rzeczywistości drzwiami wahadłowymi, których nie dałoby się zamknąć przed panikującym tłumem ani uszczelnić przed ulatnianiem się szkodliwych gazów! Wybuchowy gaz cyjankowy z rzekomej morderczej komory gazowej przedostałby się przez te drzwi do pieców krematoryjnych, gdzie mógłby się zapalić – jak zauważył Leuchter. W żaden sposób ta kostnica nie mogła zostać przystosowana do pełnienia funkcji komory gazowej.⁴⁰⁷ Ten punkt był dość prosty. A tak na marginesie (nie chcę się czepiać) nie było żadnych kryształów Cyklonu B: były to granulki gipsu, w które wchłonięto ciekły cyjanowodór. Ktoś, kto twierdzi, że korzystał z tego systemu przez trzy lata, mógł to zauważyć.

Pewnego dnia Müller stwierdził, że nie ma już ochoty pomagać SS i postanowił odebrać sobie życie. Sam wszedł do komory gazowej razem z całym tłumem ofiar. Ale wtedy grupa pięknych dziewcząt „w rozkwicie młodości” otoczyła go nago i powiedziała: „Nam czas umierać, ale ty musisz żyć!” I wyrzuciły go przez wciąż otwarte drzwi!⁴⁰⁸ O, jakie wspomnienia! Nic dziwnego, że Niemcy wyłożyły miliardy marek niemieckich ocalałym z Holokaustu.

Sadomasochistyczni czytelnicy będą zachwyceni relacją Müllera o bezdusznym strażniku SS z odbezpieczonym pistoletem, który kazał matce i jej córeczce rozebrać się zanim zastrzelił je obie. Będą też zachwyceni jego relacją o tym, jak po zastrzeleniu ofiar diaboliczny SS wrzucił świeże ludzkie mięśnie do wiadra: „Mięśnie tych, którzy zostali postrzeleni, wciąż pracowały i kurczyły się, sprawiając, że wiadro podskakiwało”. Z pewnością jesteśmy w gabinecie dr Mengele!

Książka Müllera opisuje, jak gazowanie przebiegało szybko, a „gdy krzyki ustały” komandosi więzienni SS przychodzili kilka minut później, aby wyciągnąć ciała. Nie potrzebowali nawet masek gazowych! Podobnie jak w wielu wczesnych opowieściach holomistyfikacji, co akurat powinno szybko zabić tych strażników. Nie muszę ci mówić, że cały scenariusz jest całkowicie fizycznie niemożliwy – jak należycie zauważył Raport Freda Leuchtera.

Nagradzana bestsellerowa książka Müllera jest obowiązkową lekturą na wielu kursach poświęconych Holokaustowi. „Filip Müller”⁴⁰⁹ był w rzeczywistości niemieckim ghostwriterem, Helmutem Freitagiem, który splagiatował historię z równie sfałszowanego Auschwitz: A Doctor's Eyewitness Account, przypisywanego Miklosowi Nyiszliemu. Jakoby autorytatywne trzytomowe dzieło Raula Hilberga Destruction of the European Jews wielokrotnie ją cytuje.

Książka Müllera nie miała żadnego realnego opisu fizycznej architektury Auschwitz; była to po prostu bajka z piekła rodem, schlebiająca zbiorowej potrzebie fantazjowania o piekielnych królestwach. Później nastąpiła radykalna zmiana wraz z upadkiem Związku Radzieckiego, kiedy to stało się możliwe dla zwiedzających legalne odwiedzanie tego miejsca. „Oficjalne” prace Pressaca stanowią próbę pogodzenia wiary w Holokaust ze szczegółową geografią rzeczywistych zbombardowanych ruin. W 1989 roku opublikował swoje opus magnum o technice i działaniu komór gazowych w Auschwitz. Rysunki konstrukcyjne przedstawiały „Gaskammern”, czyli „komory gazowe” w oryginalnych niemieckich planach projektowych tych budynków.

W przeciwieństwie do tych fantastycznych opowieści holomistyfikacji, w trakcie lektury tego traktatu napotkaliśmy trzy różne autentyczne relacje naocznych świadków dotyczące obozów Auschwitz. Po pierwsze, w 1948 r. w Genewie opublikowano trzytomowy raport Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Regularnie przeprowadzali inspekcje obozów. Komentowano w nim na przykład kabiny prysznicowe w Auschwitz:

„Delegaci sprawdzali nie tylko miejsca do mycia, ale także instalacje łazienkowe, prysznicowe i pralnicze. Często musieli podejmować działania, aby uczynić urządzenia mniej prymitywnymi, a także naprawiać je lub powiększać”. To są prawdziwe kabiny prysznicowe – nie te, które przeobraziły się w halucynogenne komory gazowe! Po drugie, była książka sędziego Wilhelma Stäglicha, jego potężny Der Auschwitz Mythos, w którym opisał, jak odwiedzał obozy wokół Auschwitz (po angielsku: Auschwitz: sędzia przygląda się dowodom). Następnie w rozdziale 13 szczegółowo opisaliśmy wspomnienia Thiesa Christophersena z życia w Raisku, milę na wschód od Auschwitz podczas wojny (w Die Auschwitzlüge, The Auschwitz Lie, 1973).⁴¹⁰ Na koniec, co nie czyni tego mniej istotnym, zobaczyliśmy, jak dr Charles Larsen odwiedził miejsce zaraz po wojnie, aby zbadać ciała.

400 Można je znaleźć w Internecie pod adresem: Nikolaus Grüner „Stolen Identity”, www.nazigassings.com/PDFs/StolenIdentity2.pdf: „Ten bezwstydny spekulant zamienił groby w Auschwitz-Birkenau w przemysł, a siebie samego w najgorszego rodzaju «oszusta»” itp.

401 W przemówieniu wygłoszonym w grudniu 2009 r. w Budapeszcie Wiesel namawiał Węgry do uznania negowania Holokaustu za nielegalne. Uczyniły to w następnym roku!

402 Raport Leuchtera, Toronto 1988. www.zundelsite.org/english/leuchter/report.jpg

403 Filip Müller, Naoczny świadek Auschwitz, trzy lata w komorach gazowych, Chicago 1979, cytat ze wstępu Terrence’a Des Pres w The New Republic.

404 Tamże, s. 130.

405 E. Kogon i in. (red.), Nazistowskie masowe morderstwa: dokumentalna historia stosowania gazów trujących, YUP, 1993. s. 170.

406 W zeznaniach złożonych podczas procesu przeciwko strażnikom z Auschwitz; patrz C. Mattogno, Auschwitz: The Caser for Sanity, s. 599.

407 Celem kostnicy było rozłożenie i przygotowanie zwłok przed spaleniem w piecach krematoryjnych (w których kremowano pojedyncze ciała). Ciał zakażonych tyfusem nie można było pochować ze względu na wysoki poziom wód gruntowych, gdyż ich rozkład zanieczyściłby zasoby wody pitnej.

408 Müller, tamże, s. 113.

409 Filip Muller, Naoczny świadek Auschwitz, trzy lata w komorach gazowych, Chicago 1979, cytat ze wstępu.

410 Były też dwie relacje więźniów, do których nawiązaliśmy krócej: książka Primo Leviego If This Be a Man (1959) oraz relacja Marca Kleina, w której zacytowaliśmy jego komentarze na temat basenu: De l'Université aux camps de concentration, Paryż 1947.

z książki Breaking the spell  the Holocaust, myth  reality
Nicholas Kollerstrom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.