piątek, 23 września 2022

Cel ascezy u Nila z Ancyry

 


   Spośród wszystkich trudów najtrudniejszy jest trud troski o własne uświęcenie. Zawiera on w sobie dwa aspekty: negatywny - oczyścić duszę z dawnej skazy, i pozytywny - utrwalić w niej lekcję cnoty. Na tym po­lega prawdziwa ludzka mądrość, czyli filozofia. Nie jest ona możliwa bez jedynego prawdziwego jej nauczyciela - Chrystusa. To On wytyczył jej drogę i sam pierwszy nią przeszedł. W Nim spełniają się zatem postulaty dawnych filozofów co do przezwyciężenia namiętności i osiągnięcia wolności duszy. Monastyczne pisma Nila naznaczone są ascetycznym pragmatyzmem; mają na celu przede wszystkim ukazanie tego, co człowiek po­winien uczynić, by dostąpić wewnętrznego oczyszcze­nia. W klimacie takich pouczeń Nil nie gubi celu nad­rzędnego ascezy. Chodzi w gruncie rzeczy o to, by Chry­stus był bardziej niż wszystko inne miłowany - Ten, z którym się złączyłeś. Ubóstwianie materii własnych namiętności stanowi pewną formę bałwochwalstwa. Takim rzeczom jak na przykład bogactwo, chwała, któ­re same w sobie są bez kształtu, amorfon, czyli, jak można by rzec, nie mają wartości same w sobie, nadaje­my użyteczność wymyśloną ludzkim rozumowaniem. W naszej wewnętrznej ocenie oderwanej od rzeczywi­stości podnosimy je do rangi bożków. Nie ubiegamy się 0 wieczne dobro, ale o zniszczalną materię, ukazującą bezsens pożądania. Dlatego walka o wewnętrzną czy­stość jest równocześnie walką o czystość religii, o miej­sce Zbawiciela w życiu zmagającego się chrześcijanina. Dopiero po takim oczyszczeniu człowiek jest zdolny do autentycznej kontemplacji.

    Idąc śladami ascetycznych pouczeń naszego pisarza nie możemy stracić z pola widzenia celu, do którego prowadzi wskazywana droga. Choć stan takiej dosko­nałości znajduje się dopiero przed nami - i może jesz­cze daleko przed nami - to wszakże ile łaski i pokoju doświadczy podążający w tym kierunku człowiek już wcześniej! Najdobitniej świadczy o tym ta bardziej osobista część twórczości Nila, czyli listy. Spójrzmy na istotniejsze rysy tego ładu, do którego ma zdążać czytel­nik: nienaganne postępowanie, opanowane namiętno­ści, poddanie ciała duchowi, wyrobiony nawyk ascezy i dobrych postaw, zwanych cnotami, który sprawia, że postęp w dobru staje się coraz łatwiejszy i szybszy, głę­boki pokój po stoczonych walkach, subtelna więź z Bo­giem na modlitwie, radość z lektury Pisma Świętego, kontemplacji i wszelkiej modlitwy, przysłaniająca inne doczesne radości, wdzięczność Bogu za wszystko, po­czucie szczęścia i zadowolenia. Nil jest świadom, że w tym przygodnym życiu nikt na stałe nie może dozna­wać takiego stanu, nawet święci. Im bardziej zdaje się zbliżać człowiek do takiej mety, tym bardziej widzi, że cel jakby go przerastał, jakby się ciągle wymykał. Opis, tego twórczego napięcia w ascetycznych dążeniach, nieskończonych wprost rozmiarów miłości, którą pragnie posiąść człowiek, stanowi jedną z najpiękniejszych kart Nilowej twórczości. To, że taki cel możliwy jest do osiągnięcia, aczkolwiek jedynie w pewnym stopniu, dla Nila nie ulega wątpliwości. Odnosimy nieodparte wrażenie, że przekonanie to opiera na swoim własnym doświadczeniu.

   Nie wszystko z tego idealnego ładu jest naraz do­stępne człowiekowi, nawet gorliwie podążającemu do celu. Gdy chodzi o samo opanowanie namiętności, to mnich z Ancyry, idąc za pewną ukształtowaną już tra­dycją ascetyczną, reprezentowaną między innymi przez Ewagriusza, jest przekonany o możliwości wyzwolenia się z namiętności. Taki stan jest owocem łaski Bożej i Nil nazywa go charyzmatem najdoskonalszej beznamiętności (apateias). Posiadał go św. Paweł, który mówi o so­bie: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chry­stus. Doznając wewnętrznego pokoju człowiek nie tyl­ko pozostaje niewzruszony wobec zewnętrznych czyn­ników zdolnych obudzić namiętności, ale i pozbywa się, czasami nawet we śnie, wspomnień i wyobrażeń tego, co przedtem je wzniecało. Ów stan można opisywać w kategoriach psychologicznych, ale najpełniej da się zrozumieć w perspektywie nadprzyrodzonej. Następuje w człowieku przywrócenie pierwotnego ładu, w któ­rym dzięki łasce Bożej ciało i duch, chcąc tego samego, doznają doskonałej harmonii i uczestniczą w komunii z Bogiem.

Charakterystyka namiętności

   Zagraża nam, niestety, odwrotność omawianego ładu, czyli zniewolenie namiętnościami. Z przyczyn praktycz­nych Nil poświęca temu dużo uwagi. Większość prze­cież ludzi ulega różnym namiętnościom. Namiętność jest, co wyraża już bogata etymologia słowa patos, cho­robą duszy polegającą na odstąpieniu od prawej myśli, tak iż następuje pewne zachwianie równowagi i zła myśl bierze trwałą przewagę nad dobrą. Wskutek tego czło­wiek pozwala odcisnąć na sobie raczej ślady zła aniżeli dobra, przedkładając rzeczy szkodliwe nad pożytecz­ne. Kształtuje się zły nawyk, nawet jeśli przejawia się tylko w myśleniu. Nabywa się złego przyzwyczajenia, które staje się drugą naturą, a zatem ulega się pewnej wadzie. Warto wskazać na tę werbalną subtelność, że wada wyraża bardziej nawyk złego postępowania, gdy tymczasem namiętność - wewnętrzne nastawie­nie, z którego tamto wynika. Namiętność jest zniewo­leniem, stąd Nil, jak inni, często używa obrazu więzów krępujących człowieka dla ukazania tego chorobliwego stanu. Na uwięzi trzyma człowieka jego własna myśl. Owo zniewolenie dokonuje się z czasem, gdy podczas wewnętrznych zmagań coraz bardziej aprobuje się złe myśli. Przychodzi moment kulminacyjny, porównywa­ny do wzniecenia ognia, gdy kształtowana namiętność zajmuje już trwałe miejsce w myśleniu czy działaniu. Zaczyna się nieraz od niewielkiego braku czuwania nad swoimi zmysłami, a kończy się na grzechu uczynkowym. U Dawida na przykład miał on charakter dra­matycznego upadku, bo od niepowściągliwego spojrze­nia przeszedł król do aktu cudzołóstwa, a potem nawet i zabójstwa. Człowiek traci duchowe rozeznanie, obo­jętnieje na dobro i przestaje słuchać napomnień pocho­dzących ze swego sumienia czy z zewnątrz. Ulegając afektowi nie jest w stanie rozpoznać podstępu myśli. Nachodzące po sobie obrazy, gdy umysł znajduje się w stanie rozproszenia na skutek gmatwaniny myśli, nie pozwalają rozpoznać drzemiącej głębi namiętności, są niczym nurt strumienia, który uniemożliwia zobacze­nie piasku na dnie. Gaśnie światło umysłu ukazują­ce nam powinności naszego sumienia. Poddając się ciągle szkodliwemu działaniu myśli człowiek przestaje dostrzegać ich szkodliwość. Jest jakby w stanie chro­nicznej gorączki, która bezboleśnie i niepostrzeżenie prowadzi do wycieńczenia. Zaczyna działać na własną szkodę i zgubę, tracąc instynkt samozachowawczy swo­jego sumienia, a również na szkodę innych. Namięt­ności wywołują w nim wielką udrękę przez wewnętrzne rozdarcie i ciągły głód niezaspokojenia. Przestają inte­resować go inne rzeczy zewnętrzne, natomiast pochłaniają wyobrażenia czy wspomnienia przedmiotu afektu, na przykład osoby, która wzbudza jego gniew czy pożądanie, rzeczy przynoszącej materialny zysk, uzna­nia i sławy, do której dąży. Taki ktoś rodzi wielokrotny plon złości. Do gry włączają się złe duchy. Po wstępnej diagnozie, w jaki sposób i na ile ktoś da się skusić, pod­suwają i rozniecają podniety, aby taką drogą zniewolić te władze, do których nie mają bezpośredniego dostępu - rozum i wolę.

Za: Nil z Ancyry, Pisma ascetyczne, przekład, wstęp i opracowanie: Leon Nieścior OMI, seria: źródła ascetyczne t. 46, starożytność t. 31, Tyniec- Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2008

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.