Wróćmy wszakże do przedmiotu naszych rozważań. Otóż mistycyzm również okazuje się kwestią uwagi. Skupienie uwagi na czymś jest pierwszą czynnością, jaką proponują nam mistyczne techniki. Na czym? Najrygorystyczniejsza w swych zasadach, najgłębiej przemyślana a zarazem najsłynniejsza technika ekstatyczna - joga -bodaj najwyraźniej ujawnia mechaniczną naturę tego, co tutaj następuje. Na postawione pytanie -na czym koncentrujemy naszą uwagę? - odpowiada: na niczym. Obiekt nie jest tu zatem tym, co określa oraz inspiruje ów proces. Służy raczej jako pretekst umysłowi, który osiąga anormalność. W rzeczywistości więc zwraca się uwagę na określoną rzecz jako coś, co pozwala oderwać się od spraw tego świata. Droga mistyczna zaczyna się od oczyszczania naszej świadomości z bezliku obiektów, zwykle obecnych w niej i świadczących o jej normalnym życiu. U św. Jana od Krzyża punktem wyjścia jest la casa sosegada, " niezmącony spokój domu". Dla stłumienia żądz i ciekawości, desasimiento grande de todo, " wspaniałego uwolnienia się od wszystkiego", używając słów św. Teresy zAwili, czy też dla "pozbawienia duszy korzeni", un arrancamiento del alma, trzeba odciąć korzenie rozlicznych zainteresowań, osiągnąć zdolność trwania w "pochłonięciu" (embebido wg św. Teresy) jedną sprawą. Podobnie Hindus wymaga spełnienia tego warunku, by móc się pogrążyć w stanie mistycznym: nanatvam na pasyatu -odrzucenie mnogości i różnorodności.
Proces odrzucania rzeczy, wśród których zazwyczaj błąka się nasza uwaga, dokonuje się przez całkowite skupienie umysłu. W Indiach ćwiczenie polegające na wykorzystaniu do tego celu jakiegokolwiek obiektu nosi nazwę kasina. Przykładowo: człowiek może wykorzystać do koncentracji gliniany talerz: siada obok i stara się skupić na nim wzrok. Może też ze szczytu oglądać rwący potok albo przypatrywać się kałuży odbijającej światło. Lub też zapalać ogień, umieszczać przed nim ekran, w którym drąży otwór i ogląda przezeń światło itd. Taka kontemplacja daje podobny skutek jak wspomniane wcześniej sprzężenie "pneumatyczne", które kochankowie wykorzystują do wzajemnego zajęcia sobą swoich myśli.
Nie ma mistycznego uniesienia bez umysłowej pustki. "Dlatego -powiada św:Jan od Krzyża- Bóg przykazał, by ołtarz, na którym składa się ofiary, był wewnątrz pusty ... by dusza rozumiała, że tylko pustą kocha ją Bóg ponad wszystkie inne rzeczy". Pewien niemiecki mistyk jeszcze sugestywniej wyraża swój brak ciekawości do wszystkiego poza Bogiem głosząc: "Nie urodziłem się". Św. Jan od Krzyża powiada pięknie: "Nie pilnuję trzody", to znaczy: nic mnie nie zajmuje.
Najbardziej jednak zadziwiający wydaje się fakt, że gdy umysł zostaje już ze wszystkiego oczyszczony, mistyk zapewnia, że czuje obecność Boga, że cały jest w ypełniony Bogiem. Oznacza to, że właśnie owa próżnia stanowi istotę Boga. Stąd Mistrz Eckhart mówi o "milczącej pustyni Boga", zaś św Jan o "ciemnej nocy duszy". Ciemnej, niemniej pełnej światła na tyle pełnej -bo jest tam tylko jasność -że światło niczego na swej drodze nie napotykając staje się ciemnością.
Oto własność ducha oczyszczonego i uwolnionego od wszystkich osobistych trosk i upodobań który nic nie chcąc i nic nie pojmując przebywając w próżni w nie-oświecniu i ciemności ogarnia wszystko z łatwością jakby na potwierdzenie słów św Piotra: Nihil habentes et omnia possidentes ("Nie mają nic, a posiadają wszystko"). Gdzie indziej św Jan przedstawia tę całą próżnię, ową świetlaną ciemność zamykając opis w zachwycającej formule: "Jest to -powiada -dźwieczna samotnia", la soledad sonora.
Zgadzamy się zatem, że mistyk, podobnie jak osoba zakochana, osiąga swój anormalny stan przez zawężanie uwagi na danym obiekcie; tego zaś głównym zadaniem - oczywiście chwilowo-jest odwracanie uwagi od wszystkiego innego i umożliwie powstania próżni w umysłach.
(...)
Mistrz Eekhart ma świetny argument na niższość stanu, w którym Bóg staje się obiektem myśli. "Prawdziwe posiadanie Boga - powiada - to jego obecność w duszy, nie zaś bezustanne i jednostajne rozmyślanie o Nim. Bóg nie powinien istnieć dla człowieka jedynie w myślach, gdyby bowiem myśli ustały przestałby i On sam istnieć". Dlatego szczytem mistycznej drogi jest chwila, w której człowiek jest cały nasycony Bogiem. Dopiero wtedy można znowu zwrócić się ku światu i zająć się ziemskimi pracami; teraz bowiem działa jako "posłaniec boży ". (...) Jego prawdziwa osobowość powędrowała ku Bogu, przelała się w Boga, zaś reszta to tylko mechanicznie poruszana marionetka, "dziecko" Boga. (W swej pełni mistycyzm zawsze ociera się o kwietyzm).
Jose Ortega y Gasset
Szkice o miłości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.