środa, 27 września 2023

Erystyka czyli gdyby w naturze ludzkiej nie było zła ...staralibyśmy się dotrzeć jedynie do prawdy

 Erystyka

Wyrazy „logika” i „dialektyka” używane były już przez starożytnych jako synonimy, chociaż λογίζεθαι, obmyślać, roztrząsać, obliczać, a διαλέγεσθαι, rozmawiać, są to pojęcia zgoła odmienne.

Podobne używanie tych wyrazów przechowało się również przez wieki średnie, a nawet spotykamy je i dziś jeszcze. W nowszych jednak czasach niektórzy uczeni, szczególniej Kant1, używali wyrazu „dialektyka” w znaczeniu negatywnym, nazywając ją „sofistyczną2 sztuką dysputowania”, i dlatego wyżej stawiali nazwę „logika”, jako bardziej niewinną. W rzeczywistości obydwa te wyrażenia oznaczały toż samo i w ostatnich latach znowu zaczęto je uważać za synonimy.

Taki stan rzeczy krępuje mnie nieco i nie pozwala mi wyodrębniać znaczenia obu tych nauk — logiki i dialektyki — tak, jakbym tego pragnął. Moim zdaniem logikę należy określić jako „naukę o prawach myślenia, czyli sposobach działalności rozumu” (od wyrazu λογίζεθαι, obmyślać, obliczać, pochodzącego znów od λόγοσ, rozum lub słowo), dialektykę zaś, używając wyrazu tego w znaczeniu współczesnym, jako „sztukę prowadzenia sporów lub rozmów” (od διαλέγεσθαι). Ale dyskurs każdy polega na przytoczeniu albo faktów, albo poglądów, tj. raz bywa historyczny, drugi raz jest roztrząsaniem czegośkolwiek. Stąd jasną jest rzeczą, że przedmiot logiki dany jest całkowicie a prori3, bez żadnej przymieszki empirycznej, czyli że do nauki tej należą ogólne prawa myślenia, którym rozum podlega w chwili, gdy jest pozostawiony samemu sobie, gdy nic mu nie przeszkadza, a więc podczas samotnego myślenia rozumnej istoty, której nic w błąd nie wprowadza. Dialektyka zaś, przeciwnie, rozpatrywałaby jednoczesną działalność dwóch rozumnych jednostek, które myślą razem, i stąd koniecznie powstaje spór, tj. walka duchowa, nb. jeżeli jednostki te nie zgadzają się ze sobą, jak jednakowo naregulowane zegarki. Jako czysty rozum, obydwie jednostki winny by się zgadzać ze sobą; niezgodność ich zależy od różnic właściwych indywidualnościom i dlatego jest elementem empirycznym.

Logikę tedy4, naukę myślenia, tj. działalności czystego rozumu, można by zbudować zupełnie a priori, dialektykę zaś po większej części tylko a posteriori5, po praktycznym poznaniu tych zmian, którym podlega czysta myśl skutkiem różnic indywidualnych przy jednoczesnym myśleniu dwóch rozumnych istot, a także po zaznajomieniu się ze środkami, których każda z nich używa, aby postawić swe indywidualne myślenie, jako czyste i obiektywne. A jest to dlatego, że człowiekowi właściwe jest przy wspólnym myśleniu διαλέγεσθαι, tj. skoro tylko dowiaduje się przy wspólnej wymianie poglądów (prócz rozmów historycznych), że czyjeś myśli w danym przedmiocie różnią się od jego własnych, nie sprawdzi najpierw własnej myśli, aby znaleźć w niej błąd, ale woli przypuścić błąd ten w myśli kogoś innego. Innymi słowy, człowiek z natury już swej pragnie zawsze mieć rację; tego zaś, co wynika z tej właściwości, uczy odłam nauki, którą chciałbym nazwać „dialektyką”, ale którą, dla uniknienia nieporozumień nazwę „dialektyką erystyczną”. Jest to więc nauka o dążeniu człowieka do wydawania się za takiego, który zawsze ma rację. „Erystyka”6 byłaby tylko bardziej jaskrawą nazwą tego przedmiotu.

Dialektyka erystyczna jest sztuką prowadzenia sporów, ale w taki sposób, aby zawsze mieć rację, a więc per fas et nefas7. W gruncie rzeczy, obiektywnie, można mieć rację, a jednak nie posiadać jej w oczach osób obecnych, a niekiedy nawet swoich własnych. Bywa to mianowicie wówczas, kiedy przeciwnik odpiera nasze dowodzenia i owo odparcie uchodzi za obalenie tezy spornej, na korzyść której mogą jednak istnieć inne, nieprzytoczone przez nas na razie dowody. W takich razach przeciwnik otacza się fałszywym światłem: wydaje się, że ma słuszność, choć obiektywnie nie posiada jej. Prawda więc spornej kwestii, brana obiektywnie, a siła racji w oczach dysputujących i słuchaczów — są to rzeczy zgoła odmienne; dialektyka erystyczna opiera się na tej ostatniej.

Gdyby w naturze ludzkiej nie było zła, gdybyśmy byli zupełnie uczciwi przy każdej wymianie zdań, wówczas staralibyśmy się dotrzeć jedynie do prawdy, nie dbając o to, czy racja okaże się po stronie poglądu wygłoszonego początkowo przez nas samych, czy też przez naszego przeciwnika. Ten ostatni wzgląd byłby dla nas zupełnie obojętny albo przynajmniej nie nadawalibyśmy mu pierwszorzędnego znaczenia. Duma nasza wrodzona szczególnie jest drażliwa we wszystkim, co się tyczy sił intelektualnych, i nie chce się zgodzić, aby to, cośmy twierdzili początkowo, było mylne, zaś to, co twierdził przeciwnik — prawdziwe. Mając to na uwadze, należałoby każdemu wypowiadać tylko prawidłowe sądy, a dlatego najpierw myśleć, a potem mówić. Ale do wrodzonej dumy u większości ludzi dołącza się jeszcze gadatliwość i wrodzona niesumienność. Mówimy o przedmiocie bez zastanowienia i chociażbyśmy wkrótce zauważyli, że twierdzenie nasze jest fałszywe i pozbawione racji, pragniemy, aby się właśnie zdawało wprost przeciwnie. Miłość prawdy, która w większości wypadków była jedyną pobudką do postawienia tezy wydającej się prawdziwą, zupełnie ustępuje miejsca miłości dumy osobistej; prawda musi wówczas wydawać się kłamstwem, kłamstwo zaś prawdą.

Jednak nawet owa nieuczciwość, owo uparte bronienie tezy, która nam samym wydaje się fałszywa, posiada pewną rację bytu. Zdarza się mianowicie, że na początku dyskursu bywamy głęboko przekonani o prawdziwości naszego twierdzenia, a jednak argument przeciwnika na oko jest tak silny, że nas odpiera; jeżeli wówczas zrzekniemy się od razu naszego twierdzenia, to bardzo być może, iż się później przekonamy, że jednak mieliśmy rację, lecz dowodzenie nasze było błędne. Dla obrony naszej tezy mogły być i były zapewne pewniejsze dowody, ale właśnie zbawczy argument nie przyszedł nam od razu do głowy. Takim sposobem powstaje w nas prawidło prowadzenia sporu z argumentami nawet słusznymi i przekonywającymi, zgodnie z przypuszczeniem, że słuszność przeciwnika jest tylko pozorna i że podczas sporu wpaść możemy jeszcze na taki dowód, który albo obali argumenty przeciwnika, albo w jakiś inny sposób wykaże prawdę naszego twierdzenia. Dzięki temu jeżeli nie jesteśmy zmuszeni do pewnej nieuczciwości w sporze, to przynajmniej łatwo w nią wpadamy. Tak się podtrzymują wzajemnie: niemoc naszego sądu i przewrotność naszej woli. Stąd pochodzi to, że prowadzący dysputę walczy zwykle nie za prawdę, lecz za swą tezę, jak pro ara et focis8, prowadzi sprawę per fas et nefas i, jak zauważyłem wyżej, niełatwo może postępować inaczej.

Każdy więc pragnie zwyciężyć zawsze, nawet wówczas, kiedy własne twierdzenie uzna w danej chwili za błędne lub wątpliwe. Machiavelli9 radzi księciu korzystać z każdej chwili niemocy swego sąsiada, aby napaść na niego, ponieważ w razie przeciwnym sąsiad może skorzystać z chwili jego własnej niemocy. Gdyby panowały powszechnie prawda i szczerość, byłoby co innego; ale niepodobna ani na nie liczyć, ani tym bardziej samemu się nimi powodować, ponieważ za te rzeczy źle odpłacają. Tak samo postępować trzeba w dyspucie. Gdy przyznasz słuszność przeciwnikowi, kiedy ten będzie ją miał tylko pozornie — kwestia, czy on zrobi to samo w wypadku odwrotnym, prawdopodobnie zaś będzie prowadził sprawę per nefas10; a więc i ja powinienem zrobić toż samo.

Łatwo bowiem utrzymywać, iż należy dążyć jedynie do prawdy, bez żadnej stronniczości we względzie własnego twierdzenia; ale niepodobna przecież wiedzieć, czy inny postąpi tak samo jak my. Zresztą, gdybym chciał zrzec się obmyślonego uprzednio twierdzenia, skoro tylko wyda mi się, że przeciwnik ma rację, to łatwo się może zdarzyć, iż wprowadzony w błąd wrażeniem chwili, zrzeknę się prawdy na to, aby przyjąć błąd.

Środki pomocnicze dla przeprowadzenia tezy daje każdemu człowiekowi w pewnym stopniu jego własna zręczność i nikczemność. Sztuki tej naucza codzienne doświadczenie, tak że każdy używa własnej, naturalnej dialektyki, jak posiada własną, naturalną logikę. Tylko że pierwsza nie jest tak pewna, jak ostatnia. Ludzie rzadko myślą i wyprowadzają wnioski przeciwne prawom logicznym; fałszywe sądy bardzo są częste, fałszywe wnioski są nadzwyczajnie rzadkie. Dlatego też rzadko objawia się w człowieku brak naturalnej logiki, ale często brakuje mu naturalnej dialektyki. Jest to dar natury, rozdzielony nierównomiernie, i pod tym względem dialektyka podobna jest do zdolności sądzenia o rzeczach, zdolności podzielonej bardzo nierówno, wówczas kiedy zdrowy rozum, właściwie mówiąc, podzielony jest dość równomiernie. Zdarza się często, że pozorna argumentacja zbija i obala istotną rację — i przeciwnie, ten, kto wychodzi ze sporu zwycięzcą, dość często zawdzięcza to nie tyle prawidłowości sądu przy obronie swej tezy, ile sztuce i zręczności, z jaką to wykonywał. Pierwiastek wrodzony jest tu, jak we wszystkim, najlepszy. Ćwiczenie się jednak i rozpatrywanie w sposobach, które obalają przeciwnika lub których tenże używa dla otrzymania zwycięstwa, wiele może pomóc do osiągnięcia pewnego mistrzostwa w tej sztuce. Dlatego też, choć logika nie może mieć żadnej czysto praktycznej korzyści, dialektyka posiada ją, ma się rozumieć, w znacznym stopniu. Zdaje mi się, że Arystoteles11 swą logikę właściwą, tj. analitykę, zbudował głównie jako podstawę i wstęp do dialektyki, która była dla niego rzeczą główną. Logika zajmuje się tylko formą twierdzeń, dialektyka zaś bada ich treść, czyli materię; dlatego też rozpatrzenie formy, jako rzeczy ogólnej, winno było poprzedzać rozpatrzenie treści, to jest szczegółów. Arystoteles nie wyodrębnia celu dialektyki tak silnie, jak ja; co prawda, wskazuje on dysputę jako cel główny, lecz jednocześnie jako odszukanie prawdy (Topiki 1, 2). Dalej powiada: „należy rozpatrywać twierdzenia filozoficznie — zgodnie z ich prawdą, i dialektycznie — zgodnie z ich widocznością i ze zdaniem innych (δόξα)”. Co prawda, Arystoteles przyznaje niezależność i różnicę pomiędzy obiektywną prawdą tezy a otrzymaniem na nią czyjegoś potwierdzenia, ale robi to nie dość wyraźnie, aby dialektyce przypisać wyłącznie to ostatnie znaczenie. Oto dlaczego prawidła jego odnoszące się do dialektyki często pomieszane są z takimi, które mają na celu poszukiwanie prawdy. Dlatego też zdaje mi się, iż Arystoteles niezupełnie wypełnił swe zadanie, starając się w książce De elenchis sophisticis12 oddzielić dialektykę od sofistyki i erystyki, przy czym różnica miała polegać na tym, że dialektyczne wnioski prawdziwe są co do formy i treści, erystyczne zaś lub sofistyczne — nie. (Te ostatnie różnią się pomiędzy sobą tylko co do celu: w erystycznych wnioskach cel ten określa się jedynie chęcią posiadania racji, w sofistycznych zaś dążnością do osiągnięcia tą drogą szacunku lub pieniędzy). Czy twierdzenia prawdziwe są co do treści — jest to rzecz zawsze nazbyt niepewna, aby można stąd zdobyć podstawy do rozróżnienia ich; najmniej pewni mogą być pod tym względem sami dysputujący i nawet rezultat sporu może dać tylko wątpliwą konkluzję. Dlatego też pod dialektyką Arystotelesa winniśmy rozumieć także sofistykę i erystykę, i określić ją jako sztukę posiadania zawsze słuszności w sporach.

Ma się rozumieć, że główna pomoc polega tu na tym, aby istotnie mieć rację. Ale sam ten szczegół, wyłączny, bez innych, nie wystarcza jeszcze dla ludzi; z drugiej strony zaś, wobec słabości ich rozsądku, nie jest to bezwarunkowo konieczne. Potrzebne są więc jeszcze niektóre sztuczne sposoby, które, nie zależąc od obiektywnej prawdy, mogą być użyte i przy obiektywnym braku racji, o rzeczywistym istnieniu której nigdy prawie niepodobna sądzić z całą pewnością.

Moim tedy zdaniem, logika i dialektyka winny być wyraźniej oddzielone od siebie, niż tego dokonał Arystoteles: logika zająć się winna prawdą obiektywną, o ile prawda ta jest formalną; dialektyka zaś winna się ograniczyć do otrzymywania zwycięstwa w sporach. Przy tym nie należy oddzielać dialektyki od sofistyki i erystyki, jak to robi Arystoteles, gdyż różnica taka zbudowana jest na obiektywnej, materialnej prawdzie, co do której nie możemy mieć przed czasem pewności, lecz musimy powiedzieć z Piłatem pontyjskim: „Co to jest prawda?”13, ponieważ „veritas est in puteo”14, ἑν βύθώ ή άλήθεια (zdanie Demokryta15, Diogenes Laertios, IX 72). Dość często po ożywionym sporze każdy z dysputujących powraca do siebie ze zdaniem przeciwnika. Wprost pozamieniali się ze sobą własnymi poglądami. Nie sztuka więc dowodzić, że w sporach winno się mieć na względzie tylko wyjaśnienie prawdy; ale właśnie chodzi o to, że jeszcze nie wiadomo, gdzie jest ta prawda, gdyż argumenty przeciwnika i nasze własne wprowadzają nas w błąd. Zresztą, re intellecta in verbis simus faciles16; skoro dialektyka w ogóle uważana bywa za równoznaczną z logiką, więc, jak już powiedziałem, nazwiemy swą naukę „dialectica eristica” — „dialektyka erystyczna”.

Przedmiot każdego działu nauki należy zawsze całkowicie wyodrębnić od wszystkich innych. Stosując to do dialektyki, należy rozpatrywać ją wyłącznie jako sztukę posiadania zawsze racji, niezależnie od obiektywnej prawdy, co ma się rozumieć, łatwiejsze jest wówczas, kiedy istotnie rację tę mamy. Ale dialektyka jako taka winna uczyć tylko tego, jak bronić się od napaści wszelkiego rodzaju, szczególniej od niesumiennych, a także jak można samemu napadać na drugiego, nie przecząc samemu sobie i w ogóle nie ryzykując, że będziemy odparci. Należy całkowicie oddzielić poszukiwanie obiektywnej prawdy od sztuki urządzania się w ten sposób, aby nasze twierdzenia wydawały się prawdziwe. Pierwsze jest to zupełnie inna πραγματεία17: jest to rzecz sądu, roztrząsania, doświadczenia, a tego nie nauczy żadna sztuka; drugie, przeciwnie, jest zadaniem dialektyki. Określano ją jako „logikę pozorów”. Jest to błędem, ponieważ wówczas można by z niej korzystać tylko przy obronie fałszywych twierdzeń. Lecz dialektyka właśnie konieczna jest wówczas, kiedy mamy rację, po to, aby bronić tej racji; należy więc znać nieuczciwe, sztuczne sposoby, aby je odpierać, a nawet często używać ich samemu dla zgromienia przeciwnika jego własnym orężem. Dlatego też obiektywna prawda nie powinna wcale być rozpatrywana w dialektyce, chyba jako coś wyjątkowego; zadaniem tej nauki jest nauczyć, jak bronić własnego twierdzenia i jak obalać twierdzenie przeciwnika. Często prowadzący dysputę sam nie wie, czy ma rację, czy nie; czasem sądzi na pewno, iż ma słuszność, a tymczasem myli się; jeszcze częściej obydwaj dysputujący sądzą, iż mają rację, a tu właśnie veritas est in puteo. Na początku dysputy każdy z przeciwników sądzi, że prawda jest po jego stronie; podczas dysputy zaczynają obydwaj wątpić; koniec zaś winien wyjaśnić prawdę i potwierdzić ją. Sama więc dialektyka nie potrzebuje się o to troszczyć, tak jak nauczyciel fechtunku nie interesuje się wcale tym, kto miał rację w kłótni, która była przyczyną pojedynku; zadawanie i odpieranie ciosów — oto co go obchodzi. Zupełnie to samo w dialektyce, tym fechtunku umysłowym. Tylko w ten sposób pojmowana dialektyka stanowić może nową gałąź nauki. Skoro zaś postawimy sobie za cel jedynie obiektywną prawdę, wówczas powracamy do czystej logiki; jeżeli zaś, przeciwnie, wykażemy ją przy pomocy fałszywych twierdzeń, wkroczymy w sferę właściwej sofistyki. W obu wypadkach przypuszcza się, iż zawczasu wiedzieliśmy, co jest prawdą, co zaś fałszem, a to rzadko wiadome bywa naprzód. Dlatego też rzeczywiste określenie dialektyki jest to, które przytoczyłem wyżej: jest ona umysłowym fechtunkiem w celu wykazania słuszności w dyspucie. Nazwa „erystyka” bliższa jest temu pojęciu niż „dialektyka”, najlepszą zaś nazwą wydaje mi się „dialektyka erystyczna”.

Dialektyka w takim pojmowaniu jest tylko systematycznym, prawidłowym połączeniem i wykładem sztucznych sposobów, których używa większość ludzi, kiedy podczas sporu zauważają, że prawda nie jest po ich stronie, a jednak pragną mieć rację. Byłoby przeto18 wcale niekonsekwentnie mieć w naukowej dialektyce na względzie obiektywną prawdę i jej wyjaśnienie, podczas kiedy nie ma tego w początkowej, naturalnej dialektyce; cel polega jedynie na otrzymaniu zwycięstwa. Dialektyka naukowa, w naszym pojmowaniu rzeczy, zawiera wykład i analizę sztucznych sposobów w sporze nieuczciwym, po to, aby można było w sporach traktowanych serio od razu rozpoznać je i obalić. Stąd też głównym, świadomym jej celem winno być zwycięstwo w sporze, nie zaś obiektywna prawda.

Nie wiadomo mi, aby w tej kwestii zrobiono cośkolwiek, chociaż oglądałem się daleko naokół. Jest to więc pole nieobrobione. Aby dopiąć celu, należałoby czerpać z doświadczenia, obserwować, jak zastosowywany bywa w sporach ten lub ów sposób dysputujących, następnie uogólniać powtarzające się pod rozmaitymi formami sposoby i tym sposobem wykazać niektóre ogólne wybiegi, które mogłyby potem służyć tak dla własnego użytku, jak również dla odpierania ich u innych.

Należy patrzeć na następne stronice jak na pierwszą próbę tego rodzaju.

2. sofistyczny — tu: taki jak stosowany przez sofistów, staroż. greckich nauczycieli sztuki skutecznego przemawiania i przekonywania, którzy głosili względność prawdy; wykrętny, niezważający na poprawność i uczciwość argumentacji. [przypis edytorski]

3. a prori (łac.) — z założenia, z góry. [przypis edytorski]

4. tedy (daw.) — więc, zatem. [przypis edytorski]

5. a posteriori (łac.) — dosł. z następstwa; w następstwie faktu, na podstawie doświadczenia. [przypis edytorski]

6. „Erystyka” byłaby tylko bardziej jaskrawą nazwą tego przedmiotu — od imienia Eris, greckiej bogini chaosu, niezgody i sporu. [przypis edytorski]

7. per fas et nefas (łac.) — godziwymi i niegodziwymi sposobami; nie przebierając w środkach. [przypis edytorski]

8. pro ara et focis (łac.) — za ołtarz i ognisko; za własny dom. [przypis edytorski]

9. Machiavelli, Niccolò (1469–1527) — florencki prawnik i teoretyk polityki; najbardziej znany z traktatu o skutecznym sprawowaniu władzy pt. Książę, w którym przekonywał, że dla dobra państwa obowiązkiem władcy jest skuteczność, nawet jeśli wymaga podejmowania działań nieetycznych. [przypis edytorski]

10. per nefas (łac.) — niegodziwie, w sposób niedozwolony. [przypis edytorski]

11. Arystoteles (384–322 p.n.e.) — grecki filozof i przyrodoznawca, zajmujący się również teorią państwa i prawa, ekonomiką i logiką formalną; najwszechstronniejszy z uczonych staroż., osobisty nauczyciel Aleksandra Wielkiego; jego dorobek i system filozoficzny wywarły wielki wpływ na rozwój nauki i filozofii europejskiej, zwłaszcza w średniowieczu. [przypis edytorski]

12. De elenchis sophisticis — łacińska wersja tytułu dzieła Arystotelesa O dowodach sofistycznych. [przypis edytorski]

13. Co to jest prawda? — słowa, jakie miał wypowiedzieć Piłat w rozmowie z Jezusem (J 18, 38). [przypis edytorski]

14. veritas est in puteo (łac.) — prawda leży głęboko. [przypis edytorski]

15. Demokryt z Abdery (ok. 460–ok. 370 p.n.e.) — filozof grecki, jako pierwszy wprowadził hipotezę istnienia atomów. [przypis edytorski]

16. re intellecta in verbis simus faciles (łac.) — rzecz zrozumiałą łatwo wyrazić słowami; parafraza zdania Cycerona z dzieła O najwyższym dobru i złu II, 52. [przypis edytorski]

17. πραγματεία (gr.) — zajęcie, zawód. [przypis edytorski]

18. przeto (daw.) — więc, zatem. [przypis edytorski]

19. ad rem (łac.) — do rzeczy; argument ad rem: argument rzeczowy, odnoszący się do sedna omawianej sprawy. [przypis edytorski]

20. ad hominem (łac.) — dosł.: do człowieka; argument ad hominem: niemerytoryczny sposób argumentowania, skierowany do konkretnego człowieka i odwołujący się do jego poglądów w celu pokazania ich sprzeczności z przedstawioną przez niego tezą. [przypis edytorski]

21. modus procedenti (łac.) — sposób postępowania. [przypis edytorski]

22. nego maiorem (łac.) — neguję większą (przesłankę); w tradycyjnej logice używano sylogizmów, schematów wnioskowania pośredniego o dwóch przesłankach, zwanych większą i mniejszą, przy czym we wniosku sylogizmu termin z przesłanki większej występuje jako podmiot, termin z przesłanki większej jako orzecznik, zaś termin wspólny obu przesłankom (termin średni) we wniosku nie występuje. [przypis edytorski]

23. nego minorem (łac.) — neguję mniejszą (przesłankę). [przypis edytorski]

24. nego consequentiam (łac.) — neguję konsekwencję. [przypis edytorski]

25. a falsitate rationati ad falsitatem rationis valet consequentia (łac.) — fałszywy wniosek bierze się z błędnej podstawy. [przypis edytorski]

26. instancja — tu: skrócenie terminu instantia in contrarium (łac.): przypadek przeciwieństwa (zaprzeczający jakiemuś ogólnemu twierdzeniu, a zatem obalający je). [przypis edytorski]

27. apagoga — dziś popr.: dowód apagogiczny, apagoge, z gr. ἀπαγωγή: dowód nie wprost, dowód przez sprowadzenie do niemożliwości, pokazujący, że z zaprzeczenia danej tezy wynikałby wniosek sprzeczny z przyjętymi założeniami lub z jakimś zdaniem niewątpliwie prawdziwym. [przypis edytorski]

28. exemplum in contrarium (łac.) — przykład przeciwieństwa. [przypis edytorski]

29. ad absurdum (łac.) — do absurdu. [przypis edytorski]

Schopenhauer 

Sztuka prowadzenia sporów

wtorek, 26 września 2023

Sugestia

 

Skąd się biorą nasze przekonania i na czym się opierają? Mówiliśmy już, że w każdym spostrzeżeniu są zawarte sądy. Uważamy je za prawdziwe w chwili spostrzegania i uważamy je za prawdziwe później, pokąd nie zauważymy między nimi jakiejś sprzeczności. Wtedy poprawiamy sobie nieraz w myśli dawne spostrzeżenia i jeden z dwóch sądów sprzecznych uważamy za fałszywy, a przy drugim zostajemy. To wtedy, gdy uważamy, pamiętamy i myślimy przytomnie, co się nie zawsze zdarza i udaje. Tylko człowiek bardzo przytomny unika sądów sprzecznych i czuje, że któryś z nich musi być mylny, a drugi prawdziwy. To zdanie nazywa się psychologiczną zasadą sprzeczności. Ono tłumaczy to, że nie zawsze zostajemy przy jakimś spostrzeżeniu, które się nam kiedyś trafiło, tylko je kontrolujemy i nieraz poprawiamy przy pomocy spostrzeżeń dalszych. Spostrzeżenia własne kontrolujemy przy pomocy spostrzeżeń cudzych i na tych już zwykliśmy polegać, choć wiemy, że zdarzają się złudzenia, a nawet halucynacje11 zbiorowe. Sądy zawarte w spostrzeżeniach narzucają się nam jako prawdziwe i jeżeli są dostatecznie skontrolowane, nie budzą wątpliwości.

Narzucają się nam też jako niewątpliwe sądy bezpośrednio oczywiste, o których była już mowa niedawno. Inne sądy uważamy za prawdziwe dlatego, że wynikają jako następstwa logiczne z sądów, którym nie potrafimy zaprzeczać. Takie sądy nazywają się uzasadnione. Są oparte na swoich racjach. Inne dobieramy sobie jako prawdopodobne racje do spostrzeżeń.

Ale są jeszcze inne w naszym życiu intelektualnym, które nie są ani bezpośrednio oczywiste, ani uzasadnione, ani prawdopodobne, a jednak je niejeden uważa za prawdziwe i trzyma się ich tak, jakby były oczywiste. To są sądy oparte na pobudkach uczuciowych i na czyimś wpływie osobistym. Tak np. ktoś uważa pewnego człowieka za zdolnego do niegodziwości ostatniej, a nie potrafi tego poważnie uzasadnić i w rozmowie pokazuje się, że ten ujemny sąd nie opiera się u niego na przesłankach, tylko na nienawiści i pogardzie osobistej lub grupowej. Gdyby ten ktoś umiał siebie obserwować i chciał być szczery, powiedziałby: „Źle myślę o tym człowieku, bo go nie znoszę i gardzę nim. On jest zły, bo jest wstrętny”. To, oczywiście, nie jest racja wystarczająca do ujemnej oceny etycznej człowieka i ta ocena jest nierzeczowa, bo jest oparta na pobudkach, a nie na wystarczających argumentach. Podobnie bywa pod wpływem uczuć miłości i czci. „On jest znakomity i szlachetny, bo jest mój i najdroższy”, to by był szczery wyraz niejednej oceny dodatniej opartej na uczuciu, a nie uzasadnionej logicznie. Przez długie wieki beznożna i nieszkodliwa jaszczurka, zwana padalcem, uchodziła za niecierpliwe i groźne stworzenie dlatego tylko, że jest podobna do węża, więc się jej ludzie bali — niepotrzebnie. Przesąd o szkodliwości padalców był nieuzasadniony, a był oparty na uczuciu obawy.

Prostowanie ludzkich sądów opartych na uczuciach to sprawa trudna i delikatna. Ludzie łatwo zaczynają nienawidzić tego, który im próbuje wykazywać mylność lub bezpodstawność sądów opartych na uczuciach. Łatwiej ich sobie zrazić niż przekonać, jeżeli ich tendencje logiczne nie są dość żywe, a uczucia są gorące.

W końcu jeszcze jedno źródło ludzkich sądów nieoczywistych trzeba wymienić, a jest nim wpływ osobisty osób drugich, zwany sugestią albo wpływem sugestywnym. Najłatwiej go zauważyć u osób, które innym imponują, wydają się potężne, wpływowe, bogate, niezależne, piękne, cieszą się czcią i życzliwością ludzką. Wielu ludzi objawia gotowość do tego, żeby takich ludzi naśladować, spełniać ich życzenia i uznawać za prawdziwe te sądy, które tamci objawiają słowami lub zachowaniem się. Taki wpływ ma nieraz w szkole chłopak odznaczający się siłą fizyczną i odwagą, czasem nauczyciel, którego dzieci lubią, a boją się go równocześnie; taki wpływ na dorosłych mają popularni wodzowie, gazety, druki, afisze, sławni ludzie, piękne kobiety. Dlatego na afiszach i drukach reklamowych tak często piękna kobieta zachwala towar jakiś i własnym podpisem stwierdza, że go używa stale. Na flaszkach atramentu widnieje fotografia i podpis wielkiego poety, aby pobudzać do naśladowania go przez pisanie tym samym atramentem, co i on. Za czasów Franciszka Józefa i Wilhelma I woźni w urzędach nosili bokobrody po cesarsku, a eleganci całej Europy ubierali się tak jak książę Walii, późniejszy Edward VII. Nie dopinali nawet ostatniego guzika u kamizelki, ponieważ go raz odpiął książę Walii po jakimś obfitym obiedzie.

Po sklepach kazano podczas okupacji niemieckiej wywieszać hasła agitacyjne w pięknych ramkach, aby się wydawały prawdami i pobudzały do działania, chociaż żadne zdanie nie staje się prawdziwe ani uzasadnione przez to, że się je wydrukuje ozdobnie i wywiesi na ulicy lub w sklepie. A jednak może przez to działać sugestywnie i udzielać się tym, którzy je czytają. Taki wpływ wywiera często każde słowo drukowane. Stąd doniosłość gazet. Niebywałe niedorzeczności ludzie powtarzali i przed wojną, i podczas wojny, nie uzasadniając ich niczym więcej nad to, że tak mówią na mieście albo piszą w gazecie. Łatwo zauważyć osoby zakochane, które są żywym echem przedmiotów swojej miłości, i zagorzałych czcicieli, którzy powtarzają za przedmiotami swojej czci jak „za panią matką”. A na pytanie o argumenty odpowiadają: „On sam tak powiedział — więc już tak jest”. Na poparcie swego zdania przytacza niejeden liczne nazwiska autorów, których może i sam nie czytał, a na pewno nie czytali ich jego słuchacze i samo przytoczenie sławnych nazwisk zastępuje niejednemu argumenty rzeczowe.

Czemu tak jest? Czemu ludzie niektórzy tak łatwo ulegają sugestii i żywią przekonania, których nie umieją uzasadniać rzeczowo? Często pochodzi to stąd, że nie ufają własnemu zdaniu i czują, że nie stać ich na własny sąd, a wstydzą się do tego przyznać, więc przejmują się sądami drugich, które spotykają. Mówią wtedy: „Ja tam nie wiem, ale tak słyszałem”. Czasem chcą pokazać, że się znają na jakiejś dziedzinie, np. na obrazach, na literaturze, na medycynie, na prawie, na fizyce, na zwyczajach towarzyskich, więc naśladują zdania zasłyszane i wprawiają się w stan przekonania nieszczerego, bo to ich podnosi we własnych oczach albo w cudzych. Chwalą i ganią nieszczerze to, co chwali i gani ktoś, kto im imponuje. Takich nazywają ludzie snobami. Czasem pragną sobie pozyskać względy i zbliżyć się do kogoś przez upodobnienie się do niego, czasem nie chcą odbijać od otoczenia, czasem dla świętego spokoju żywią zrazu pewne supozycje, a później i przekonania przejęte od innych ludzi, bez dowodu. Byłyby to więc również sądy oparte na uczuciach, a nie na racjach.

Sugestia ma nad wyraz doniosłe znaczenie, gdy chodzi o powstawanie i szerzenie się mód, prądów i szkół artystycznych, literackich i politycznych. Sugestią posługują się często lekarze, kiedy z powodzeniem wmawiają w pacjenta poprawę stanu zdrowia, i wychowawcy, kiedy wpływem osobistym skłaniają dzieci do wierzenia im, do posłuszeństwa i naśladowania ich w postępowaniu.

Oporność przeciw sugestii, a więc gotowość do uznawania tylko sądów uzasadnionych oraz oczywistych bezpośrednio, nazywa się krytycyzmem.

Przeciwstawieniem sugestywności jest tzw. negatywizm. Ten występuje najwyraźniej u pewnych chorych psychicznie. Taki pacjent nie wierzy w nic, co mu lekarz powie, i co tylko z jego ust usłyszy, to uważa za fałsz. Dlatego tylko, że to powiedział lekarz. Gdy go lekarz prosi, żeby przyszedł bliżej, on się oddala, gdy ma drzwi zamknąć, on je otwiera szeroko, gdy ma stać, siada i siedzi uparcie, gdy go zapytują, milczy, a gdy mu każą milczeć, mówi. Zachowuje się „jak na złość”. Widocznie broni się w ten sposób od wpływu lekarza albo go chce rozgniewać, zaatakować, poniżyć. Coś podobnego zauważyć można u osób obrażonych, złych, mściwych, gdy stosunki osobiste są popsute albo podminowane. Tak się niektórzy ludzie odnoszą do gazet przeciwnego obozu i do grup ludzkich, których nienawidzą. Krytycyzm chroni od sugestywności i od negatywizmu.

O autosugestii mówimy, gdy ktoś sam w siebie wmawia i podtrzymuje w sobie jakieś przekonanie nieoczywiste. Ono może dotyczyć czegoś poza człowiekiem, albo, co się najczęściej zdarza, dotyczy stanu własnego ciała. Tak np. bywa, że ktoś wmawia w siebie osłabienie ogólne, bezwład rąk, niemożność mówienia, brak apetytu, kiedy lekarze nie mogą stwierdzić żadnego powodu do tych objawów.

Z drugiej strony niektórzy zalecają skarżącym się na cierpienia pozbawione widocznego powodu leczenie się przy pomocy autosugestii. Tak np. znany aptekarz francuski, Coué, doradzał takim cierpiącym i ludziom przygnębionym powtarzać kilkadziesiąt razy z rzędu co dzień: „To mija, to przejdzie”. I to pomagało.

Sen hipnotyczny albo hipnoza jest też wytworem sugestii. Usypiacz wmawia w człowieka, który się chce temu poddać, a leży lub siedzi w wygodnym fotelu, że za chwilę uśnie. Każe mu tymczasem patrzeć w jakiś punkt świecący albo usypiaczowi między oczy i mówi mu z cicha a tonem przekonującym, że już mu się powieki zamykają, zaciskają, że mu głowa cięży, a senność rozchodzi się po ciele. Następnie, że oczu otworzyć nie potrafi, że mu ręce bezwładnie opadają i zwisają, a potem że się roztworzyć nie dają, tak się zacisnęły mocno. Wielu ludzi wtedy zapada istotnie w osobliwy sen, nie tracąc porozumienia z hipnotyzerem. Słuchają go wtedy ślepo i wierzą mu. Pozwalają w siebie wmówić, że kartofel to jabłko, że dotykający ich ołówek to zapalony papieros, że jadą pociągiem lub samolotem, że są małymi dziećmi, że ktoś obecny wyszedł z pokoju i wiele innych rzeczy. Jeszcze po zbudzeniu się wykonują rozkazy dane im podczas hipnozy, choćby były dziwaczne. Nie można jednak nikogo przez hipnozę zmusić do zbrodni, której by i sam, bez hipnozy, nie był wykonał. Dawniej stosowali hipnozę lekarze dla odzwyczajenia ludzi od nałogów, dla poprawy w cierpieniach psychicznych, ale dziś to wyszło z mody, bo więcej przynosiło szkody niż pożytku. Hipnoza łatwo wchodziła w nałóg, poddawała usypianego w niewolę usypiacza i osłabiała wolę nawykłych do hipnozy. Nie powinni się nią bawić ludzie, którzy nie są lekarzami. Łatwo przy niej o oszukiwanie drugich i siebie samego, a także o wybuchy płaczów i krzyków, przerywane śmiechem, z którymi nie wiadomo co począć, i łatwo o szantaże12 potem. Więc nigdy bez świadków i nigdy bez lekarza.

Władysław Witwicki Myślenie 


poniedziałek, 11 września 2023

Dr Vernon Coleman - Dziesięć największych i najniebezpieczniejszych kłamstw i dezinformacji mediów głównego nurtu, jakie opowiadano od początku 2020 r.


Od początku tego oszustwa, zwłaszcza od momentu, gdy spiskowcy poważnie podeszli do sprawy i zaczęli oszukiwać i uciskać z wielką powagą, było jasne, że wszystko, co się dzieje, jest ze sobą powiązane. Jak powtarzam od trzech i pół roku, nic nie dzieje się przez przypadek. Wszystko jest połączone. Nie ma przypadków. Musimy stale mieć świadomość, że jesteśmy oblężeni i że stawka w tej wojnie jest wyższa niż kiedykolwiek w jakiejkolwiek poprzedniej wojnie. To nie jest wojna o terytorium lub konkretny towar, taki jak ropa, złoto czy pszenica. To wojna o naszą wolność, naszą niezależność, naszą indywidualność i nasze człowieczeństwo.

Na początku 2020 roku męczyłem się nad słowami, by opisać to, co moim zdaniem się dzieje. Przyznaję, że długo i intensywnie myślałem, zanim nazwałem swój pierwszy film „Koronawirus” – „mistyfikacją stulecia”. Bałem się, że ludzie prawdopodobnie uznają mnie za paranoika lub szaleńca. Celowo wybrałem słowo „mistyfikacja”, bo tak właśnie czułem.

Coraz więcej ludzi się budzi i nie jesteśmy już tak samotni, jak kilka miesięcy temu. Spiskowcy i, co ważniejsze, współpracownicy – a jest ich sporo – są wyraźniej szaleńcami. Stworzyli cały słownik dziwacznych terminów, takich jak „zrównoważony rozwój, różnorodność, inkluzywność i przejrzystość” – z których żadnego nie rozumieją – jako wymówkę dla ich chciwości, okrucieństwa, ignorancji, egoizmu i absurdalnego poczucia osobistych uprawnień i niczym nie uzasadnionej zarozumiałości, dającej im prawo do zasiadania przed ambulansami i wozami strażackimi, do zakłócania życia ludzi i niszczenia mienia w ramach kampanii na rzecz pseudonauki zbudowanej na śmiesznie nieudolnych i pokrętnych teoriach. Wydaje się, że szaleni członkowie kultu eko-terroryzmu, który powoduje taki chaos, zapomnieli o takich podstawowych zasadach zachowania, jak szacunek, godność i przyzwoitość. Kolaboranci, półinteligentni, noszący maski, zaszczepione bufony, którzy brali udział w rewolucji “przebudzonych”, są i zawsze byli w takim samym stopniu winni tego, co się wydarzyło i co się dzieje. Jak szalony miliarder, bankierzy i globaliści, są zbyt stronniczy i zbyt naiwny, aby zdać sobie sprawę, że odgrywają role, które zostały dla nich przeznaczone.

  Nigdy nie będzie wystarczającej liczby spiskowców, którzy mogliby przejąć władzę nad światem.

  Ponieważ wszystko, co nam się przydarzyło, wydarzyło się w izolacji i czasami trudno jest dostrzec, jak to wszystko jest ze sobą powiązane, zebrałem dziesięć największych kłamstw, jakie spiskowcy opowiadali w ciągu ostatnich trzech lat – i pokazałem, jak są one ze sobą powiązane w największym i najgorszym oszustwie w historii ludzkości. Wszystkie te kłamstwa miały na celu zachęcenie do przestrzegania zasad i doprowadzenie nas do Wielkiego Resetu.

Zacznę od pierwszej dziesiątki na samym dole listy – od numeru 10.

A numerem dziesiątym na mojej liście jest sama fałszywa pandemia – mistyfikacja związana z koronawirusem, która uderzyła w świat na początku 2020 roku i która została oczywiście zbudowana na ogromnym kłamstwie. Powiedzieli nam, że wszyscy jesteśmy w wielkim niebezpieczeństwie, choć tak nie było, ale chcieli nas przestraszyć. Prawda jest taka, że infekcja Covid-19, o której niekompetentni matematycy mówili nam, że zabije miliony, to nic innego jak coroczna grypa– i to w dodatku dość skromna wersja grypy. Statystyki rządowe pokazują, że grypa zniknęła, gdy covid rzekomo zagrażał naszemu istnieniu. A liczba rzeczywistych zgonów z powodu covid nie przekraczała liczby zgonów w niektórych całkiem zwyczajnych sezonach grypowych. Co więcej, w marcu 2020 r. rządy wiedziały, że infekcja covidem oficjalnie nie jest gorsza od grypy. Zanim zaczęło się całe zamieszanie, Stopień zagrożenia zakażeniem Covid został oficjalnie obniżony do tego samego poziomu zagrożenia, co w przypadku standardowej grypy. Wszystko to jest zapisane. Natomiast współczynniki umieralności za lata 2020 i 2021 pokazują, że liczba zgonów w tych latach nie była większa niż w pozostałych latach. Pandemia Covida była mistyfikacją.

Numer dziewięć na mojej liście to test PCR, którego użyto, aby oficjalne dane dotyczące covida wyglądały znacznie gorzej niż były. Test PCR oczywiście nigdy nie był przeznaczony do stosowania jako test na Covid i był w tym celu całkowicie bezużyteczny (być może sam test zawierał truciznę). Wszyscy to wiedzieli. Albo powinien był to wiedzieć. Niemniej jednak rządy na całym świecie wykorzystywały test PCR do fałszywego oznaczania milionów pacjentów – i milionów zgonów – jako związanych z Covid. Ludzie, którzy zmarli na zawał serca, nowotwór, rabusie, przejechani przez autobusy i Bóg jeden wie co jeszcze, zostali fałszywie uznani za ofiary covid. Nie wykonywano sekcji zwłok – co było bardzo wygodne – ponieważ władze uznały, że przeprowadzanie badań pacjentów, których uznano za umierających na grypę, jest zbyt niebezpieczne. Masowo wprowadzono mordercze programy lecznicze i zakazano skutecznych metod leczenia. Starsi ludzie zostali zabici tysiącami za pomocą zastrzyku zawierającego morfinę i benzodiazepinowy środek uspokajający. Ostrzegałem w marcu 2020 r, że zabijanie osób starszych jest jednym z celów mistyfikacji covid. Pozostałe dwa cele, o których ostrzegałem około dwa i pół roku temu, to plan wprowadzenia programów obowiązkowych szczepień oraz plan wykorzystania rzekomej pandemii do pozbycia się gotówki. Test PCR, niewłaściwie użyty i zastosowany, zawsze był integralną częścią sprawienia, że pandemia wydawała się realna: była istotną częścią kłamstwa.

Numer osiem na mojej liście to blokady, które, jak nam powiedziano, mają nas chronić. Wielkie, wielkie kłamstwo. Oczywiście od samego początku było oczywiste, że blokady nie przyniosą nic dobrego, ale wyrządzą ogromne szkody. Dziś tak zwani eksperci na całym świecie ogłaszają z wyraźnym zdziwieniem, że zamykanie ludzi w domach, izolowanie pacjentów domów opieki i zamykanie szkół spowodowało ogromne szkody psychiczne. Zamknięcie oddziałów szpitalnych (w czasie, gdy pielęgniarki były zajęte kręceniem filmów na TikToku) spowodowało ogromny wzrost liczby chorób i zgonów – wzrost ten będzie trwał przez dziesięciolecia. Dzieci zostały szczególnie poważnie zniszczone, a tysiące ludzi cierpi obecnie na poważną depresję i desperacko potrzebują pomocy, której nigdy nie otrzymają. Wszystko to było do przewidzenia – spójrz na filmy, które nakręciłem, gdy po raz pierwszy zasugerowano blokady. Rząd Wielkiej Brytanii wszczął dochodzenie w sprawie covid, podczas którego lekarze i inne osoby składają zeznania – które w dużej mierze wydają się składać z wymówek. Przedstawiłem dowody potwierdzające, że ostrzegałem o wszystkich problemach – i udowodniłem, że panika covidowa była mistyfikacją – już na początku. Naturalnie jednak nie zostałem jeszcze wezwany do złożenia zeznań. Obawiam się, że śledztwo okaże się farsą, celowo zaprojektowaną, aby uniknąć niefortunnego faktu, że każdy, kto powiedział prawdę, był uciszany i demonizowany. Nawiasem mówiąc, jest teraz zupełnie jasne, że politycy i inne osoby w służbie publicznej wiedzieli, że blokady są zupełnie niepotrzebne i można je rozsądnie zignorować.

 Numer siódmy na liście to wprowadzenie masek, które wszędzie stały się mniej lub bardziej obowiązkowe, pomimo wyraźnych dowodów na to, że noszenie masek wyrządza znacznie więcej szkody niż pożytku. Ponadto wyrzucone maski wyrządzają znacznie więcej szkód dzikiej przyrodzie i środowisku niż kiedykolwiek wyrządziły to plastikowe torby. Jak można się było spodziewać, kretyni noszący maski przerażali dzieci i opóźniali rozwój niemowląt. Co więcej, osoby noszące maski były bardziej narażone na infekcje dróg oddechowych. I po raz kolejny udowadniając, że „weryfikatorzy faktów” się mylą, jasne jest, że maski faktycznie przyspieszały rozwój i nawrót nowotworów ze względu na ich wpływ na poziom tlenu we krwi. Zmuszanie ludzi do noszenia masek było częścią procesu zmuszania ludności do przestrzegania zasad, a zatem był to dodatek do całkowicie absurdalnego programu recyklingu, który dawno temu okazał się całkowitym i bezcelowym marnotrawstem, choć oczywiście kosztownym, a który obecnie stał się religią szalonych i ignoranckich fanatyków [Selektorzy śmieci dnia siódmego] – te tragiczne dusze, które z radością segregują śmieci, myją swoje stare kartony po jogurtach cenną wodą, a potem zamykają oczy na fakt, że surowce wtórne są w większości spalane lub wyrzucane – zwykle po przewiezieniu przez pół świata. Program recyklingu wyrządził ogromne szkody środowisku.

Numerem szóstym na mojej liście kłamstw jest wojna – pozornie między Rosją a Ukrainą, ale w rzeczywistości, oczywiście, między NATO i Rosją. Zachodnie media celowo fałszywie przedstawiają wojnę i ukrywają fakt, że wojna została stworzona, aby podnieść ceny energii i żywności. Szkody wyrządzone Europejczykom są niczym w porównaniu ze szkodami wyrządzonymi w Afryce, gdzie setki milionów głodują i umrą. Jest to część programu kontroli populacji, który spiskowcy uważają za niezbędny. Biden i jego kumple wysadzili rurociąg Nord Stream, aby zmaksymalizować szkody wyrządzone Europie i Afryce, a także zmaksymalizować amerykańskie zyski. Problem ten nie zniknął i przyszłej zimy będzie dziesięć razy więcej zgonów niż było spowodowanych dobrze reklamowaną grypą z lat 2020 i 2021. Wojna pomogła podnieść inflację i stopy procentowe.

Numer pięć na mojej haniebnej liście to kłamstwo, że świat jest przeludniony i brakuje mu żywności. Prawda jest oczywiście taka, że żywności jest mnóstwo, ale znaczna jej część znajduje się w niewłaściwym miejscu i jest marnowana. Te góry żywności w UE powinny już dawno temu dać jasno do zrozumienia, że na świecie jest mnóstwo żywności. Co więcej, dowody wyraźnie pokazują, że ziemia z łatwością poradzi sobie z o wiele większą populacją niż obecna. Nie ma przeludnienia – to tylko jeden z wielu mitów, które dla złych, chciwych globalistów są wygodne.

Numerem czwartym na liście kłamstw jest szczepionka na Covid-19 – najbardziej toksyczny produkt farmaceutyczny, jaki kiedykolwiek wyprodukowano, a także najbardziej przereklamowany i nachalnie promowany wśród naiwnych. Każdy lekarz lub pielęgniarka, którzy wstrzykiwali lub promowali to świństwo, powinni zostać aresztowani, ponieważ złamali niemal każdy istniejący kodeks etyczny. Nie konsultowano się odpowiednio z pacjentami, ignorowano i tłumiono skutki uboczne i oczywiście tak zwane szczepionki były masowo wprowadzane na rynek bez odpowiedniego przetestowania. [Testowanie szczepionek ma taki sam sens jak testowanie jakiejś trucizny]. Widzimy już okropne krótkoterminowe konsekwencje programu masowych szczepień i obawiam się, że długoterminowe konsekwencje będą niewyobrażalnie większe. Oczywiście establishment medyczny w dalszym ciągu podtrzymuje kłamstwo, i wiele zgonów spowodowanych szczepionką jest błędnie diagnozowanych i często przypisywanych,  nieistniejącemu  wirusowi covid.

Należy również podkreślić, że nie tylko szczepionka na Covid-19 – czy tak zwana szczepionka – wyrządza ogromne szkody. Pozornie nieskończona liczba programów szczepień promowanych zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych powoduje ogromne uszkodzenia układu odpornościowego i wiele chorób. Establishment medyczny i politycy zabronili dyskusji na temat szczepionek, a rok lub dwa lata temu BBC, podła machina propagandowa, dała jasno do zrozumienia, że nie zamierza przeprowadzać wywiadów z nikim, kto kwestionuje szczepionki, „czy mają rację, czy nie”. Ich słowa. Rozumiem, dlaczego establishment jest przerażony: szczepionki nigdy nie zostały odpowiednio przetestowane pojedynczo lub razem, dlatego wszelka dyskusja i debata jest zakazana. Dostępne dowody sugerują, że wszystkie one powinny zostać zakazane. Moim zdaniem szczepionki wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Ale kłamstwa wciąż napływają.

Dotarliśmy teraz do moich trzech ostatnich kłamstw z ostatnich trzech lat.

Numer trzy na mojej liście to likwidacja gotówki i wprowadzenie walut cyfrowych. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych pozycji mojej pierwszej dziesiątki, władze twierdzą, że pozbywają się gotówki i wprowadzają cyfrowe waluty dla naszego dobra. Niestety masy zaakceptowały kłamstwo, że dzieje się to dla nas korzystne i entuzjastycznie pobierają aplikacje i płacą za wszystko kartami, smartfonami, głupimi zegarkami i implantami. Zniesienie gotówki umożliwi władzom kontrolowanie wszystkiego, co robimy. Oni mogą i będą decydować na co wydamy nasze pieniądze i ile pieniędzy możemy zaoszczędzić. A jeśli będziemy się źle zachowywać, po prostu odetną nam dopływ pieniądza, dopóki nie będziemy się zachowywać odpowiednio do ich oczekiwań, albo dopóki nie umrzemy.

Numer dwa to wprowadzenie kredytu społecznego – co nazwałem “koszmarem na waszej ulicy” – i cyfryzacja każdego aspektu naszego życia. Idą one oczywiście w parze i żadne z nich nie byłoby możliwe bez Internetu – najniebezpieczniejszego i okropnego wynalazku w historii ludzkości – o wiele gorszego i znacznie bardziej zabójczego niż bomba atomowa czy papieros. Wprowadzane są aplikacje, które mają pomóc wrogowi kontrolować wszystko, co robimy, dlatego musimy zachować czujność i ostrożność w akceptowaniu lub korzystaniu z nowych technologii. (Muszę korzystać z Internetu, aby udostępniać moje filmy i artykuły, ponieważ wszędzie mam zakaz.) Powinniśmy też unikać smartfonów – które są główną bronią wroga. Jak zwykle twierdzą, że kredyt społeczny i cyfryzacja są wprowadzane na naszą korzyść. Nic nie może być dalsze od prawdy.

Numer jeden to największe kłamstwo ze wszystkich – „zmiany klimatyczne spowodowane przez człowieka”. Nie ma kontrowersji co do zmian klimatycznych, ponieważ nie było zmian klimatycznych, dopóki złośliwi idioci o zajęczych mózgach nie zaczęli rozpylać proszków do atmosfery, aby zasłonić słońce i zmienić pogodę.

Zmiany klimatyczne to mit stworzony przez złych ludzi i utrwalany przez kupione i opłacane medialne dziwki – w tym cały personel najbardziej skorumpowanej organizacji propagandowej świata – BBC. Zmiana klimatu to oszustwo, a zero netto to broń używana do kontroli i niszczenia. Wszystkie dowody naukowe dowodzą, że nie nastąpiła niebezpieczna zmiana pogody. Wszystko. Tak zwane dowody produkowane przez media składają się z kłamstw i superkłamstw – opartych na pseudonauce. Zmiany klimatyczne stały się kultem, starannie zarządzanym i kontrolowanym w celu oszukiwania i ucisku.Proszę obejrzeć „Sequel upadku kliki – część 28, Kryzys klimatyczny” w Bitchute. Zawiera wszystkie potrzebne dowody. Przeczytaj także „Pracę domową Grety” Ziny Cohen, która jest zarówno zabawna, jak i edukacyjna.

Zmiany klimatyczne i zero netto można opisać tylko słowem: przestępczość. A ludzie, którzy to promują i sprzedają to wielkie kłamstwo, wszyscy są przestępcami. Oni też są wściekłymi rasistami, podłymi, paskudnymi i samolubnymi, ponieważ celowo próbują zatrzymać Afrykę w ciemnych wiekach. Odmawianie krajom rozwijającym się szansy na postęp w zakresie paliw kopalnych jest czymś więcej niż niegodziwym.

Były też inne kłamstwa i oszustwa, ale dziesięć, które wybrałem, to te, które bezlitośnie prowadzą nas do Wielkiego Resetu.

Cały establishment jest oddany tym kłamstwom. Każdy, kto nie zgadza się z kłamstwami spiskowców lub w jakikolwiek sposób je demaskuje, jest dyskredytowany, określany jako niebezpieczny zwolennik teorii spiskowych, i pozbawia się go dostępu do mediów. Nic z tego, co się dzieje, nie byłoby możliwe bez współpracy mediów głównego nurtu i firm internetowych. Tłumienie prawdy i demonizacja uczciwych lekarzy i naukowców jest okrutna i nigdy się nie kończy.

Przez wiele lat miałem zakaz wstępu do wszystkich mediów głównego nurtu i większości Internetu. Likwidacja wolności słowa była celową, zimnokrwistą polityką, która wywodzi się ze służb bezpieczeństwa – CIA, GCHQ i innych – i jest przez nie zarządzana, i które mają niemal całkowitą kontrolę nad skorumpowanymi organizacjami, takimi jak Google, YouTube i Wikipedia.

A dowodem ich oszustwa jest to, że spiskowcy i współpracownicy nigdy nie będą debatować na te tematy. Przez lata oferowałem debatę na te tematy na żywo w telewizji z głównymi bohaterami i propagatorami tych kłamstw. Ale stanowczo odmawiają debaty, ponieważ boją się, że zostaną upokorzeni, a ich kłamstwa zostaną zdemaskowane. Powinniśmy bez przerwy powtarzać to wyzwanie, ponieważ dowodzi ono, że wszystko, co mówią, jest kłamstwem, a szersza opinia publiczna to rozpozna, skoro my będziemy debatować, a oni nie, to musimy mieć rację, a oni muszą coś ukrywać.

Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, przeczytaj moje książki: Nadchodząca apokalipsa, Koniec gry, „Kredyt społeczny – Koszmar na twojej ulicy” i „Oni chcą twoich pieniędzy i twojego życia”. Wszystkie są wymienione w sekcjach książek na moich stronach internetowych.

Moja najnowsza książka „Ich przerażający plan” zawiera przegląd i wyjaśnia, dlaczego, jak, kiedy i kto jest odpowiedzialny za to, co się z nami dzieje. Prześledziłem Wielki Reset aż do jego korzeni, a książka zawiera kilka prawdziwych niespodzianek i kilka autentycznych wstrząsów. Dla jasności, każdy grosz, który otrzymuję z tantiem, jest wydawany na zakup egzemplarzy w celu rozdania ich politykom i redaktorom. Udostępnij ten film na Facebooku, Twitterze i gdziekolwiek indziej, co tylko przyjdzie Ci do głowy. Wypróbuj/prześlij na YouTube i zobacz, czy się obudzili. Pamiętaj, że mam zakaz korzystania ze wszystkich mediów społecznościowych i tak jest od początku tego oszustwa. A jednak duzi gracze pozwalają na fałszywe kanały w moim imieniu i nie chcą ich zlikwidować.

Pamiętaj, że choć może się tak wydawać, nie jesteś sam. Coraz więcej ludzi budzi się i po przebudzeniu już nie zasypia.

Nie ufaj rządowi, unikaj środków masowego przekazu i walcz z kłamstwami. Udostępnij ten film wszystkim, których znasz. Moje artykuły można znaleźć na stronach Vernon Coleman – international bestselling novelist and campaigning author i Warnings, Forecasts and Predictions | Dr Vernon Coleman. Jeśli jedno nie działa, po prostu wypróbuj drugie. Dziękuję za obejrzenie starszego pana na krześle.

I pamiętajcie – Bóg jest po naszej stronie.

[Obawiam się że bycie uczestnikiem - dość interesującej zresztą - dystopii, po stronie ofiar, to za mało na taką pewność. Pewnym natomiast jest po której stronie jest Szatan.]

Prawa autorskie Vernon Coleman, sierpień 2023 r Vernon Coleman – Author, columnist & leading campaigning journalist


sobota, 9 września 2023

Wiadomości: Kontrola umysłu poprzez „dysonans poznawczy”

 

Kiedy profesjonaliści nagłaśniają jeden absurd po drugim, widzimy, że jakkolwiek dziwnym mogłoby się to wydawać, to tylko wzmacnia ich własną pozycję jako autorytetów. Ta obserwacja jest jak objawienie. ...

(The Underground, Jon Rappoport)

Z punktu widzenia zarządzających wiadomościami telewizyjnymi kontrolowanie umysłów widzów opiera się na tym, co grzecznie nazywa się „dysonansem poznawczym”: Gdy prezenter recytuje wiadomość, widz widzi wyraźną logiczną lukę, tak dużą, że przyjechałby przez nią samochód ciężarowy. Ta historia nie ma sensu, a mimo to jest przedstawiana jako oczywisty fakt. Zaufana kotwica [anchor] najwyraźniej nie ma z tym problemu.

Co ma zrobić widz? Mierzy się ze sprzecznością, dysonansem. Na przykład tegoroczna szczepionka przeciw grypie. Rząd USA przyznał, że szczepionka jest przeciwko wirusowi grypy, który nie występuje w populacji. Dlatego nawet według konwencjonalnych standardów szczepionka jest bezużyteczna. Ale ... co uderza, to że CDC twierdzi, że ludzie i tak powinni przyjąć tą szczepionkę.

Prezenter przekazuje wszystkie te informacje i nigdy poważnie nie kwestionuje sytuacji, nigdy nie podważa kompetencji rządu z powodu zalecenia takiej szczepionki. Przeciętny widz odczuwa wstrząs, pojawia się uczucie dyskomfortu, dezorientacji. Rekomendacja bezużytecznej szczepionki jest idiotyzmem (strona pierwsza), ale zaufany prezenter ją akceptuje i podaje jakby chodziło o rekomendację przebywania na świeżym powietrzu. (strona druga).

Dysonans.

To co powinniśmy zrozumieć: czołowi szefowie wiadomości i czołowi agenci propagandy spodziewają się dysonansu poznawczego. W rzeczy samej, chcą do niego doprowadzić. Używają tej metody systematycznie.

Dlaczego?

Ponieważ wprawia widza w dezorientację. I w tym stanie psychicznym, próbując rozwiązać sprzeczność, zwykle widz decyduje się… poddać. Poddaj się. Uwierz prezenterowi. To łatwiejsza ścieżka.

Widz może nawet zwątpić we własną percepcję. „Nie widzę żadnego powodu zawalenia się Budynku 7, ale wiadomości nie poruszają tego tematu, więc… na pewno coś ze mną jest nie w porządku.

Oto siła podawanych wiadomości. Przedstawia się absurdy, przechodząc nad tym, jakby nic się nie wydarzyło.

Dla widza jest to odpowiednik: „Nie widzisz tej sterty rozbitych samochodów na autostradzie i tego dymu? NIE? No cóż, to muszę być ja. Chyba się myliłem. Nie ma tam żadnej sterty zniszczonych pojazdów.”

Wprowadzenie sprzeczności, dysonansu i absurdu udającego zwyczajną rzeczywistość jest zamierzoną cechą  charakterystyczną dla prania mózgu.

W wieczornych wiadomościach prezenter donosi, że dług rządu USA wzrósł o kolejne trzy biliony dolarów. Następnie przechodzi do oświadczenia rzecznika Rezerwy Federalnej: nowy poziom zadłużenia nie stanowi problemu; w rzeczywistości jest to rozsądna polityka pieniężna; wzmacniająca gospodarkę.

Widz uwikłany w ten absurd próbuje go zrozumieć, po czym poddaje się i następuje bierna akceptacja. To pranie mózgu.

Płynnie przechodząc od tej historii, prezenter przekazuje informację z CDC: wskaźnik szczepień musi osiągnąć 90% populacji, aby chronić ludzi przed niebezpiecznymi wirusami. Widz myśli: „No cóż, moja córka jest już zaszczepiona, więc jeśli wejdzie w kontakt z nieszczepionym dzieckiem, dlaczego miałby to być dla niej problem? Dlaczego 90% populacji musi zostać zaszczepione, aby zapewnić jej bezpieczeństwo? Jest już zaszczepiona.”

Widz przez chwilę zmaga się z tym absurdem, po czym poddaje się i akceptuje to, co mówią CDC i prezenter. Więcej bierności. Dalsze pranie mózgu.

Prezenter przechodzi od razu do następnej historii: „W Stanach Zjednoczonych panuje jedna z najzimniejszych zim w historii, co zdaniem naukowców z Organizacji Narodów Zjednoczonych stanowi kolejny dowód na skutki globalnego ocieplenia”.

Widz kręci głową, próbuje uporać się z tym dysonansem, poddaje się i akceptuje to, co słyszy. Rezultatem jest jeszcze głębsza bierność. Głębsze pranie mózgu.

I tak dalej, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku, w wiadomościach.

Sprzeczność, absurd, dysonans; akceptacja, poddanie się, bierność.

Tę samą ogólną formułę stosuje się w przesłuchaniach i formalnej kontroli umysłu. To prowadzi do dezorientacji podmiotu.

Większość zdezorientowanych ludzi wybiera rozwiązanie po najniższej lini oporu: poddać się; zaakceptować autorytet osoby sprawującej władzę.

Jeśli chodzi o wiadomości, ta osoba jest kotwicą, narratorem, prezenterem rzeczywistości. Zasiewa ziemię nasionami dysonansu. W ten sposób zyskuje uległość widza. Jeśli prezenter wiadomości doświadczy chwil niepokoju sumienia i zwątpienia, może sobie wmówić, że wykonuje pracę dziennikarza: przedstawia informacje uzyskane z wiarygodnych źródeł. Jeśli te źródła podają sprzeczności i absurdy, trudno. „Nie ma nic lepszego”.

System edukacji zasadniczo wspiera pranie mózgu odbywające się przy pomocy mediów. Większość nauczycieli ani nigdy sama się nie uczy logiki ani też jej nie naucza. Wynik? Ich uczniowie nigdy nie zdobywają umiejętności ani odwagi, aby odrzucić wiadomości i związane z nimi dysonanse.

Jeżeli nawet ci uczniowie wynoszą coś z 12–16 lat szkolnej nauki, to w końcu zostaje poświęcone na ołtarzu rzeczywistości opartej na konsensusie – prezentowanej im każdego wieczoru na ekranie TV.

W obliczu absurdów, które nigdy się nie zgadzają i nie mają sensu, widzowie poddają swoje umysły.

Jeśli nabierzesz wystarczającego dystansu do wiadomości i będziesz je oglądać co wieczór,* rozróżnisz je i dostrzeżesz każdy dysonans, zdasz sobie sprawę, że wiadomości są całkowicie surrealistyczne. Jednak przedstawia się to jako zupełna normalność. To ich karta atutowa – zdolność do prezentowania się się jako ostateczna normalność.

To jest ich największe osiągnięcie: przejście do porządku dziennego ponad najgłębszymi sprzecznościami serwowanymi swym ofiarom.

Za Vexman Thoughts


* Poza tym co mały Grzgacz nazywał dociekliwością naukową, trudno sobie wyobrazić dobry powód na taką stratę czasu, będącą zresztą w sprzeczności z podstawowymi zasadami higieny mentalnej. Studium naukowe o rynsztunku może i mieć jakąś wartość poznawczą, ale ....