Stańmy teraz wobec faktu, że powołanie monastyczne może przedstawiać dla współczesnego świata problem i być zgorszeniem. W kulturach o podłożu religijnym, takich jak hinduska czy japońska, postać mnicha jest sama przez się zrozumiała. Skoro całe społeczeństwo jest zorientowane poza doczesne starania o biznes i przyjemności, nikogo nie dziwi fakt, że są ludzie, którzy poświęcają swe życie niewidzialnemu Bogu. W kulturze materialistycznej, z gruntu areligijnej, mnich jest kimś niepotrzebnym, ponieważ „niczego nie produkuje". Jego życie wydaje się zupełnie bezużyteczne. Nawet chrześcijanie nie są wolni od tej obawy o pozorną „nieużyteczność" mnicha, i spotykamy się z argumentacją przedstawiającą klasztor jako rodzaj dynama, które, jakkolwiek nie „produkuje" łaski, to jednak wytwarza i dostarcza światu owe nieskończenie cenne dobra duchowe.
Pierwsi Ojcowie monastycyzmu nie troszczyli się o takie argumenty, jakkolwiek mogą one być wartościowe w stosownym kontekście. W odczuciu Ojców poszukiwanie Boga nie potrzebowało żadnej obrony. Albo raczej, uważali oni, że jeśli ludzie nie postawią szukania Boga na pierwszym miejscu, żadna inna obrona monastycyzmu im nie pomoże.
Thomas
Merton OCSO, Życie w milczeniu, przekład: Benedyktyni tynieccy,
TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.