Człowiek
to dusza, która nosi ciało. Dopiero kiedy dusza „rozbierze się"
z ciała, pozna istotę rzeczywistości. Toteż św. Grzegorz z Nyssy
miał ciało za „martwą i wstrętną szatę". „Jak bowiem
ktoś - czytamy w Dialogu z siostrą Makryną —
mający na sobie potarganą odzież, gdy zostanie z niej obnażony,
już nie widzi na sobie nieprzyzwoitości tego, co odrzucił: tak
samo i my, gdy zwleczemy ową martwą i wstrętną szatę, narzuconą
nam ze skór zwierzęcych [...], razem ze zdjęciem szaty odrzucamy
od siebie wszystkie skutki przyobleczenia siebie w zwierzęcą skórę.
A tym, co nasza natura otrzymała razem z nierozumną powłoką, są:
spółkowanie, zapłodnienie, urodzenie, brud, karmiąca pierś,
jedzenie, wypróżnianie się, stopniowy wzrost do dojrzałości,
rozkwit, starość, choroba, śmierć". Nietrudno odgadnąć, że
analogię stworzył chorobliwy wstyd za własne ciało, wywołany
niewczesną tęsknotą do „formy anioła".
Ryszard
Przybylski
Pustelnicy
i demony