W ciągu ostatnich lat w Wielkiej Brytanii nasila się zjawisko, które budzi kontrowersje i pytania o równość wobec prawa. Chrześcijanie są aresztowani i karani za cichą modlitwę w miejscach publicznych, podczas gdy masowe muzułmańskie modlitwy uliczne pozostają niezakłócone przez władze. Zjawisko to szczególnie wyraźnie widać w kontekście tzw. stref buforowych wokół klinik aborcyjnych oraz publicznych przestrzeni miejskich, gdzie przejawy religijności są traktowane w zaskakująco odmienny sposób zależnie od wyznawanej wiary.
W październiku 2024 roku Adam Smith-Connor, 51-letni brytyjski weteran wojenny, został skazany na grzywnę w wysokości 9000 funtów (około 11 700 dolarów) za cichą modlitwę w “strefie buforowej” wokół kliniki aborcyjnej w Bournemouth. Sąd uznał, że niewyartykułowana, cicha modlitwa w jego głowie stanowiła “akt dezaprobaty wobec aborcji”, a tym samym naruszenie Public Spaces Protection Order (PSPO). Smith-Connor stał w odległości 50 metrów od kliniki, z głową lekko pochyloną, modląc się za swojego nienarodzonego syna, którego stracił w wyniku aborcji dwie dekady wcześniej. Wyrok sądu oznaczał, że samo “myślenie niewłaściwych myśli” w niewłaściwym miejscu stało się de facto przestępstwem.
To nie odosobniony przypadek. Isabel Vaughan-Spruce, dyrektorka organizacji UK March for Life, została aresztowana dwukrotnie w latach 2022-2023 za podobne “wykroczenie” - stanie w milczeniu i modlitwę w głowie przed kliniką aborcyjną w Birmingham. Podczas przesłuchania zapytano ją wprost: “Czy modlisz się o nienarodzone dzieci?” Jej twierdząca odpowiedź stała się podstawą do interwencji. Wprawdzie otrzymała później odszkodowanie w wysokości 13 000 funtów za bezpodstawne aresztowanie, ale fakt, że sama intencja modlitwy może być powodem zatrzymania, wzbudził szeroki sprzeciw.
Od 31 października 2024 roku w całej Anglii i Walii wchodzi w życie Public Order Act, wprowadzający 150-metrowe “strefy bezpiecznego dostępu” wokół wszystkich placówek aborcyjnych. W tych strefach karalne są wszelkie działania mogące być postrzegane jako próba wpłynięcia na pacjentki, w tym “wyrażanie dezaprobaty” - nawet w formie cichej modlitwy. Nowe przepisy budzą kontrowersje nie tylko wśród chrześcijańskich aktywistów pro-life, ale też obrońców wolności słowa i myśli.
Tymczasem muzułmańskie modlitwy w przestrzeni publicznej spotykają się z zupełnie innym podejściem władz. W wielu częściach Londynu i innych brytyjskich miast regularnie odbywają się zbiorowe modły muzułmańskie, które często blokują ulice i chodniki. W dzielnicach takich jak Spitalfields w Londynie co piątek nawet 300 wiernych całkowicie blokuje ruch na ulicach Brune Street podczas modlitw. Podobne zgromadzenia odbywają się regularnie w Soho, centrum Londynu, czy w pobliżu Canary Wharf. Władze rzadko interweniują, nawet gdy modlitwy powodują znaczne zakłócenia ruchu.
Co więcej, w ostatnich latach miały miejsce symboliczne akcje, jak głośne odtwarzanie adhanu (muzułmańskiego wezwania do modlitwy) przy londyńskim Tower Bridge czy Westminster Bridge. W 2021 roku brytyjsko-muzułmański przedsiębiorca Kazi Shafiqur Rahman wykonał publiczny adhan na Tower Bridge podczas wirtualnego iftaru organizowanego przez East London Mosque i Tower Hamlets Interfaith Forum. W kwietniu 2024 roku podobna ceremonia miała miejsce na Westminster Bridge, gdzie Rahman zadedykował swoje wezwanie ofiarom wojny w Gazie.
Różnice w traktowaniu wiernych różnych religii stały się przedmiotem debaty publicznej. Organizacje takie jak Alliance Defending Freedom UK czy Christian Concern mówią o “dwupoziomowym systemie policji” (two-tier policing), gdzie władze są bardziej ostrożne wobec muzułmanów z obawy przed oskarżeniami o islamofobię. Warto zauważyć, że o ile chrześcijanie są karani za cichą modlitwę w głowie, o tyle muzułmańskie modlitwy, nawet gdy powodują zakłócenia ruchu, rzadko spotykają się z interwencją.
Przypadek Adama Smith-Connora stał się symbolem tego, co krytycy nazywają “strefami cenzury myśli” i “rażącym naruszeniem wolności słowa”. Departament Stanu USA skrytykował brytyjskie strefy buforowe, wskazując na zagrożenie dla fundamentalnych wolności, długo uznawanych za filary zachodniej demokracji. Obrońcy przepisów utrzymują jednak, że nie chodzi o cenzurowanie myśli, lecz o ochronę dostępu do usług medycznych.
Czy jest to przejaw podwójnych standardów? Obrońcy wolności religijnej uważają, że tak. Ich zdaniem, podczas gdy cicha, indywidualna modlitwa może być powodem aresztowania, masowe zgromadzenia religijne blokujące przestrzeń publiczną pozostają nienaruszalne. Czy jest to wynik politycznej poprawności, czy też celowej strategii władz? Pytanie to pozostaje otwarte, ale narastająca liczba przypadków pokazuje, że w Wielkiej Brytanii wolność religijna staje się koncepcją o zmiennej definicji, zależną od wyznawanej wiary.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.