sobota, 8 lutego 2020

Pragnienie nieistnienia


Romantyzm wyraża w istocie gorące pragnienie niebycia tutaj: tutaj w tym miejscu, tutaj - w tym stuleciu, tutaj - w tym świecie.

Nicolas Gomez Davila

Paradoksalnie pragnienie nieistnienia także afirmuje istnienie. Jednak gdy przyjrzymy się temu bliżej, to paradoks ten jest pozorny. Jestem i chcę być, jestem i nie chcę być, w obu tych przypadkach akceptuję swoje istnienie. Oczywiście pragnienie nieistnienia wydaje się bliżej nibbany, która jest wstrzymaniem istnienia tutaj i teraz, jednakże by zrealizować nibbanę trzeba zobaczyć, iż nasze istnienie jest współzależne powstałe i nastepnie praktykować zgodnie z tą wiedzą.

Mnisi, są dwa rodzaje poglądów i kiedy bogowie i ludzie się ich trzymają pewni grzęzną a pewni idą za daleko, to tylko ci z wglądem widzą. A jak niektórzy grzęzną? Bogowie i ludzie kochają istnienie, rozmiłowują się w istnieniu, cieszą się istnieniem, kiedy jest im wykładana Dhamma o wstrzymaniu istnienia, ich serca nie pokładają w niej zaufania, nie stają się stabilne i zdecydowane. I tak niektórzy grzęzną. A jak pewni idą za daleko? Niektórzy są zawstydzeni, upokorzeni i zdegustowani tym samym istnieniem i patrzą w przód ku nie-istnieniu w ten sposób: „Panowie, po rozpadzie ciała te „ja” jest ucięte, anihilowane i po śmierci nie istnieje, to najspokojniejsze, to najwyższy cel, to jest rzeczywistość”, i tak niektórzy idą za daleko. A jak widzą ci z wglądem? Tu mnich widzi cokolwiek doszło do istnienia jako doszłe do istnienia. Widząc w ten sposób wszedł on na drogę do beznamiętności w stosunku do tego, drogę do zaniku i wstrzymania pożądania tego. Tak widzi ten z wglądem”. To jest znaczenie tego co powiedział Zrealizowany. To w odniesieniu do tego zostało powiedziane:

Po zobaczeniu tego co doszło do istnienia
Jako doszłe do istnienia,
Wychodząc poza to co doszłe do istnienia,
Są wyzwoleni zgodnie z prawdą
Przez wyczerpanie pragnienia istnienia.

Kiedy mnich w pełni zrozumiał
To co doszłe do istnienia jako takie,
Wolny od pragnienia bycia tym lub tamtym,
Przez wyczerpanie tego co doszło do istnienia
Nie dochodzi więcej do odnowy istnienia.

Itivutaka 49

Innymi słowy, zwykly człowiek jest uwięziony przez dialektykę "być albo nie być?" Patrząc z pewnego poziomu nie jest to bynajmniej głupie pytanie. Głupcy sobie go nie zadają, zbyt zajęci są zmysłową gratyfikacją. Jednakże, patrząc z wyższego poziomu, to pytanie jest źle zadane, to znaczy zawiera błędne założenie i tym samym nie nadaje się do odpowiedzi, gdyż jakakolwiek odpowiedz afirmowałaby to założenie.


Mnisi, są dwa rodzaje poglądów: Pogląd o istnieniu i pogląd o nie-istnieniu.

Każdy pustelnik i bramin który przyjął pogląd o istnieniu jest w opozycji do poglądu o nie-istnieniu. Każdy pustelniki bramin który polega na poglądzie o nie-istnieniu jest w opozycji do poglądu o istnieniu.

Wszyscy pustelnicy i bramini, którzy nie rozumieją takimi jakimi są, powstanie i zanik, gratyfikacja i niebezpieczeństwo i ucieczka w przypadku tych dwóch poglądów, są opanowani przez pożądanie, opanowani przez nienawiść, opanowani przez złudzenie, opanowani przez pragnienie, opanowani przez utrzymywanie, bez wglądu, zaangażowani w faworyzowanie i oponowanie, rozmiłowujący się w dialektyce, nie są wyzwoleni z narodzin, starości i śmierci, żalu i płaczu, bólu, smutku i rozpaczy, powiadam, że nie są wolni od cierpienia.

Wszyscy pustelnicy i bramini, którzy rozumieją takimi jakimi są, powstanie i zanik i gratyfikacja i niebezpieczeństwo i ucieczka w przypadku tych dwóch poglądów, są bez pożądania, bez nienawiści, bez złudzenia, bez pragnienia, bez utrzymywania, z wglądem, nie zaangażowani w faworyzowanie i oponowanie, nie rozmiłowujący się w dialektyce, są wyzwoleni ze starości i śmierci, żalu i płaczu, bólu smutku i rozpaczy, powiadam, że są wolni od cierpienia.

Mnisi, są cztery rodzaje utrzymywania: utrzymywanie zmysłowych przyjemności, utrzymywanie błędnych poglądów, utrzymywanie obrządków i rytuałów i utrzymywanie wiary w "ja".

M11

Widzimy, że po wykazaniu zależności dialektyki "być albo nie być" od ignorancji, Budda nagle przechodzi do omawiania upadana, termin ten można przetłumaczyć jako utrzymywanie czy założenie. Ta zmiana tematu jest oczywiście pozorna, gdyż jak to widzimy ze współzależnego powstawania, bycie, czy istnienie - bhava - zależy właśnie od upadana.

środa, 5 lutego 2020

Samopoznanie czyli czym nie jestem


Wszelkie filozofowanie powinniśmy zaczynać z miejsca gdzie jesteśmy, a w bardziej radykalnym podejściu od faktu,  że jesteśmy. Nagi fakt istnienia, moja pewność tego, że jestem, ujęta przez formułę Kartezjusza cogito ergo sum, co Stanisław Lec przetłumaczył ironicznie: "myślę, że jestem",  prowokuje mnie do szukania odpowiedzi na pytanie: "kim jestem?". Współczesna psychologia rozpoznaje kilka typów tożsamości, które są związane z tym,  jak kto sobie odpowiada na to pytanie. W Nauce Buddy jednakże, wszelka samo-identyfikacja, wszelkie utożsamiane swego "ja" jest błędnym poglądem określanym fachowo jako sakkayadiithi. Sakkayadiithi to przekonanie, że jestem kimś, osobą. To, że praktycznie wszyscy popadają w ten błąd, wynika z bezkrytycznej akceptacji koncepcji "jestem". Jednak gdy przyjrzymy się formule "myślę zatem jestem" jest to tylko, słowami Sartre'a "apodyktyczny refleksyjny dowód myślącego na swe własne istnienie". Zgodnie z Nauką Buddy formuła ta jest prawdziwa tylko o tyle o ile opisuje fundamentalny błąd zwykłego człowieka.

Czy zatem delfickie zalecenie "poznaj samego siebie" nie powinno być rekomendowane? W Nauce Buddy pytania o swe własne istnienie (bhava) są określane jako błędne skierowanie uwagi. Jednakże nie stoi to w bezpośredniej sprzeczności z dlelfickim przykazaniem, gdyż w Dhammie także poznajemy siebie,  mianowicie poznajemy czym nie jesteśmy.

Powiedzmy sobie teraz coś o języku i egzystencji. Otóż egzystencja wychodzi poza logikę, co jest domeną języka. Na poziomie werbalnym pewne zdanie jest albo prawdziwe albo fałszywe,  natomiast na poziomie egzystencji wiele zależy od tego, kto mówi. I tak Budda informuje nas iż koncepcja "jestem" jest złudzeniem. To może i prawda ... dla Buddy i tych którzy postrzegają Cztery Szlachetne Prawdy. Natomiast czytelnik tego artykułu najprawdopodobniej jest zwykłym człowiekiem, i czego jak czego,  ale tego że jest,  jest pewien. Co najwyżej może mieć wątpliwości co do tego, czym jest. Nawet wyrafinowany filozof, który podejmie próbę zakwestionowania swej egzystencji, będzie ją afirmował: w końcu to ja jestem tym, kto watpi, że jest. I tu sporym błędem większości buddystów jest lekceważenie koncepcji "jestem", i określanie jej jako "tylko złudzenie". Tym samym popadają oni w podwójne złudzenie, raz, że nie są wolni od postawy "jestem", dwa, że ulegają złudzeniu że postrzegają złudzenie jako złudzenie. Tym samym całkowicie blokują u siebie możliwość wszelkiego postępu w zrozumieniu Nauki Buddy.

Właściwa metoda polega na tymczasowej akceptacji tego, że jesteśmy i poznaniu siebie poprzez  poznanie tego, czym nie jesteśmy. Innymi słowy oczyszczaniu "jestem" z naleciałości "jestem tym", "jestem tamtym", "to moje ja". Słowo "moje" nie jest niewinne, domniemane posiadanie wspiera strukturę ignorancji, gdyż sugeruje istnienie podmiotu,  osoby,  właściciela. Jeżeli akceptuję, że coś jest "moje", afirmuję swe istnienie jako posiadacza, niezależnie od tego kim ten posiadacz według mnie jest.

Rezygnacja z wszelkich posiadłości może wydać się trudna, jeżeli nie niemożliwa. Niestety wszystko ma swoją cenę, Budda określa usunięcie koncepcji "jestem" jako najwyższą przyjemność,  i by ją zrealizować musimy zrezygnować z przyjemności posiadania. Jest to zresztą dość wątpliwa przyjemność,  gdyż zawsze niesie ze sobą ból rozstania i separacji, tym większy im większe było nasze przywiązanie do nietrwałej rzeczy, a nie ma nic co można by posiadać na wieczność. Zatem "trudność" istnieje raczej w oku obserwatora, i jest ściśle związana z natężeniem ignorancji obecnej w jego doświadczeniu. Wszyscy jesteśmy zorientowani na poszukiwanie przyjemności i unikanie bólu. A jak powiada Nisargadatta Maharaj: "Być to cierpieć, im węższy krąg moich samo-identyfikacji, tym większe cierpienie powodowane przez pożądanie i lęk". Ta wyśmienita i zwięzła sentencja jest ekspresją inteligencji ariya, inteligencji nie posiadanej przez zwykłego człowieka. Człowiek bez wglądu w Cztery Szlachetne Prawdy,  bierze swe istnienie - koncepcję "jestem" za fakt absolutny, i co najwyżej może stawiać sobie pytanie: "być albo nie być"?".  Dopiero wraz wglądem we współzależne powstawanie i rozpoznaniem cogito ergo sum jako opisu fundamentalnego błędu czynionego przez zwykłego człowieka - puthujjanę - pojawia się u nas właściwa skala przyjemności i bólu.

Cóż zatem możemy zrobić  zanim taki wygląd się u nas pojawi?  Nic innego jak tylko zaakceptować to że "jesteśmy" i rozpoznać że wszelka samo-identyfikacja z wynikającą z niej tożsamością niesie z sobą sprzeczność, "absolutność" postawy "jestem" jest nie do pogodzenia z wszelką temporalną samo-identyfikacją. Innymi słowy należy zaadoptować postawę "to nie moje, tym nie jestem,  to nie moje ja".

Jak zauważył czcigodny Nanavira Thera subiektywność jest formą pasożytniczą na doświadczeniu. Oznacza to że ciało, uczucie,  percepcja,  intencje, świadomość mogą funkcjonować automatycznie, bez jakiegokolwiek agenta. W terminach organów zmysłowych doswiadczenie może być opisane jako "widzenie", "słyszenie",  interpretowanie go w terminach "ja widzę", "ja słyszę", jest samym sercem ignorancji.

Wspomnieliśmy już od różnicy pomiędzy poziomem werbalnym a samą sferą doświadczenia. O ile na poziomie logicznym zdanie może być prawdziwe, co automatycznie wyklucza jego fałszywość, to na poziomie doświadczenia dwa zdania wzajemnie logicznie się wykluczajace  mogą być prawdziwe, o ile je uporzadkujemy hierarchiczne.

"Wraz ze wzrostem zrozumienia wzrasta nasza samotność".
"Wraz ze wzrostem zrozumienia zmniejsza się nasz samotność".

Te dwa zdania pozornie się wykluczające, są oba prawdziwe, o ile zrozumiemy, że opisują one odmienne obszary doświadczenia. Pierwsze odnosi się do faktu,  że zgodnie z Nauką Buddy większość ludzi nie jest inteligentna, czy też cytując Gomeza Davilę "Inteligencja jest pociągiem, z którego tylko nieliczni nie wysiadają -jeden po drugim- na kolejnych stacjach". Zatem czym bardziej wzrasta nasze zrozumienie, tym mniej jest ludzi "w pociągu" z którymi możemy się porozumieć.

Drugie zdanie odnosi się do poziomu inteligencji ariya, niedostępnej zwykłemu człowiekowi. Sotapanna jak najbardziej może odczuwać pewną samotność opisaną przez pierwsze zdanie, tyle że wraz ze wzrostem zrozumienia, ta samotność się zmniejsza z oczywistego powodu, że wraz z zakończeniem treningu i zrealizowaniem stanu arahata, "jestem" znika i nie ma już nikogo kto mógłby odczuwać samotność.























Żeglarz

O morze zjawisk! skąd ta noc i słota?
Była jutrznia i cisza, gdym był bliski brzegu!
Dziś jakie fale, jaki wicher miota!
Nie można płynąć, cofnąć niepodobna biegu!
    A więc porzucić korab żywota?

Szczęśliwy, czyjej przewodniczą łodzi
Cnota i Piękność, niebieskie siostrzyce!
Gdy się noc zgęszcza, wzmagają powodzi,
Ta puchar daje, ta odsłania lice, 
    Tamtej widok oświeca, a tej nektar słodzi.

Szczęśliwy, kto i samej ulubował Cnocie,
Dopłynie, kędy sławy góruje opoka,
Balsam go rzymski ukrzepi w ochocie;
Ale jeżeli Piękność nie zwróci nań oka,
    Dopłynie we krwi i w pocie.

A komu Piękność całe pokaże oblicze,
Potem śród drogi zdradliwa odlata,
Nadziei z sobą mary unosząc zwodnicze,
Ach, jakaż później czczość w obszarach świata!
    Już nie dość krzepią i Cnoty słodycze.

Zamiast Piękności niebieskiego wschodu,
Walczyć z ustawną burzą, jęczeć pośród cienia,
Zamiast serc czułych, trącać o pierś z lodu,
Zamiast jej rączek, chwytać za ręce z kamienia,
    I długo śród takiego nie ustać zawodu?

Zawód tak trudny! zakończyć tak snadnie!
Nie będziem dłużej ćmieni, więcej kołatani;
Lecz wszystkoż z nami w tych falach przepadnie?
Czyli kto raz wrzucony do bytu otchłani,
    Nie zdoła z niej wylecieć ani zginąć na dnie?

Co żyje, niknie — tak na mnie świat woła;
Za cóż głos ten wewnętrznej wiary nie wyziębi,
Że gwiazda ducha zagasnąć nie zdoła
I raz rzucona, krąży po niezmiernej głębi,
    Póki czas wieczne toczyć będzie koła.

Któż to krzyknął od lądu? jakie słychać żale?
Wyż to, o bracia moi, przyjaciele moi,
Dotąd stoicie na nadbrzeżnej skale?

Adam Mickiewicz

wtorek, 4 lutego 2020

"Polski król" z Nowej Zelandii

O interesującej postaci "polskiego króla" z Nowej Zelandii:


część pierwsza
część druga
część trzecia

Malarstwo okresu Sung

Malarstwo okresu Sung konfrontuje niezmienny krajobraz z medytacją malutkiej postaci.
Godność człowieka tkwi w uległości, która go wyzwala.

Nicolas Gomez Davila





Search

Search