wtorek, 11 grudnia 2018

Wyzwolenie jako "stan niemyślenia"

Cioran:

Mam zamiar napisać esej o moim ulubionym stanie - świadomości niemyślenia, o czystej kontemplacji pustki.

Chronić się w niemyślenie.

Całe dnie spędzone w jałowym napięciu, bez żadnej myśli, przed granicą Ducha i refleksji. Przejrzysta pustka kontemplujaca samą siebie.

Napady melancholii, których sam Diabeł by mi pozazdrościł. Na początku chandry jeszcze się myśli, później gdy nienormalnie się ona nasila, myśleć już nie można.
Inaczej: po przekroczeniu pewnego stopnia chandry nie można już myśleć. Silna chandra gasi umysł.

Dobre samopoczucie mam jedynie wówczas, gdy żadna myśl nie muska mojego umysłu. Dobre samopoczucie mamy jedynie wówczas gdy nie myślimy. (Dobre samopoczucie jest jedynie przed progiem myśli).

Cóż za rozkosz nie myśleć! I wiedzieć, że się nie myśli. Ktoś jednak może powiedzieć: wiedzieć, że się nie myśli, to także myśl. Niewątpliwie, ale "myśl" zatrzymuje się na tej właśnie konstatacji, nie idzie dalej. Nieruchomieje w postrzeżenu własnej nieobecności, w rozkoszy samozawieszenia.

Nie myśleć to szczęście: wiedzieć, że się nie myśli - jeszcze większe.

Prawdziwe szczęście to stan świadomości nie odniesionej do niczego, bez przedmiotu w którym to stanie rozkoszuje się ona ogromną, wypełniającą ją nieobecnością.

Pustka jest metafizycznym wymiarem milczenia. (Albo: pustka to skrajny odcień milczenia).

Największy stopień wolności osiągamy w ekstazie pustki. Przy niej wszystko jest kajdanem, zniewoleniem, zaprzedaniem się.

Lekarstwo na zmęczenie? Odsunąć myśli, ograniczyć się do postrzegania. Odkryć na nowo spojrzenie i przedmioty, jak przed Poznaniem.

Wyzwolenie jako "stan niemyślenia".

Bóg jest tym, co trwa nadal po oczywistej konstatacji, że nic nie zasługuje na pomyślenie.
Minuta skupienia: napawać się rozkoszą niemyślenia o niczym, spoczywać w świadomości zastygłego nic, zatrzymania się na szczycie.

... istnieje doznanie pustki myśli: jest rzeczywiste, niezależnie od wszystkich trudności teoretycznych, jakie rodzi.

***
Z pewnością istnieje ciało, które się urodziło i umrze. Jednakże myśli, "ja się urodziłem", " ja umrę " są stowarzyszone z błędnym poglądem, gdy bierze się ciało za swoje "ja". Oczywiście do tego dołączony jest pełny wizerunek siebie samego, mniej lub bardziej sprecyzowana idea tego, kim się jest.

Siostra Vajira opisuje swe doświadczenie wglądu, jako stratę wymiaru myśli, co pozwala rozpoznać formułę "cogito ergo sum" jako fundamentalny błąd zwykłego człowieka, puthujjany.

Co prawda nie wiemy dlaczego Budda określił, że odrodziny w przypadku sotapanny nie mogą przekroczyć siedmiu egzystencji, ale łatwo możemy pojąć, dlaczego jest on niezależny od innych i nie potrzebuje już Nauki Buddy i że jego przeznaczeniem jest pełne wyzwolenie. Milczące tło umysłu zapewnia mu standard dzięki któremu potrafi on rozpoznać stany chciwości, nienawiści i złudzenia, jako bolesne. O ile może on się dalej w nie angażować, zawsze zetknie się na końcu z bólem i będzie powracał do milczenia umysłu jak do cichej przystani na wzburzonym morzu.

Jak mówi Nanavira Thera, sotapanna dysponuje podwójną wizją, jasno widzi, że stan zwykłego człowieka jest cierpieniem i dzięki stracie wymiaru myśli widzi też stan arahata. O ile powrót do stanu puthujjany jest już niemożliwy, w procesie doświadczenia następuje u niego stopniowe pogłębianie się stanu wewnętrznej pustki. Oczywiście realizacja pustki nie musi mu zająć aż siedmiu egzystencji. Tak długi okres będzie miał miejsce tylko gdy sotapanna nie będzie się specjalnie przykładał do praktyki. W takim wypadku możemy  mówić, że samo życie nauczy go co jest cierpieniem a co wstrzymaniem cierpienia, tak jak szczur w labiryncie uczy się, że gdy skręci w nieodpowiednim miejscu, zetknie się z bólem. Oczywiście porównanie sotapanny do szczura w labiryncie może wydać się niestosowne, ale dobrze ilustruje automatyczność procesu wyzwolenia. No i dodatkowo, w odróżnieniu od chrześcijańskiej teologii,  odmawiającej duszy zwierzętom, w Nauce Buddy świadomość jest świadomością, niezależnie czy obserwuje ona używając oczu szczura, czy człowieka. Różnica polega w jakości, no i tutaj dystans pomiędzy pewnymi ludźmi wydaje się tak wielki, jak pomiędzy osobnikami należącymi do zupełnie odmiennych gatunków.

Arija to rzadki gatunek istot, których świadomość jasno widzi: to jest cierpienie, to jest powstanie cierpienia, to jest wstrzymaniem cierpienia, to jest drogą do wstrzymania cierpienia. I niestety, nawet jeżeli zwykły człowiek na drodze refleksji wyrobi sobie wizję rzeczywistości w przybliżeniu zgodną z Nauką Buddy, to jednym z aspektów ignorancji jest zapominanie. Zapominamy tego co się nauczyliśmy, o ile oczywiście czegokolwiek się nauczyliśmy - większość ludzi jedynie kumuluje doświadczenie, bez pogłębienia się zrozumienia czym świadome doświadczenie w rzeczywistości jest. I tak, wraz ze śmiercią zapominamy i ponownie rozpoczynamy z większym lub mniejszym entuzjazmem nowe życie.

Dzięki bezpośredniemu wyglądowi, entuzjazm sekha wobec istnienia, stanu bycia odseparowaną osobowością stopniowo zanika, aż znajduje swą kuluminację w realizacji poziomu arahata:


Rozumie on: "To pole percepcji jest puste od skazy zmysłowego pragnienia". Rozumie on: "To pole percepcji jest puste od skazy istnienia". Rozumie on: "To pole percepcji jest puste od skazy ignorancji. Jest tu tylko ta ilość zakłóceń (nie-pustka), mianowicie witalne determinacje jako warunek zależne od (obecności) tego ciała z jego sześcioma bazami". Tak widzi on za puste to co nieobecne, ale to co obecne rozumie tak: "To wciąż jest obecne". I to jest dla niego zejście w pustkę, zgodnie z rzeczywistością, bez przekłamań w znaczeniu i czyste.

Jacykolwiek mnisi i bramini w przeszłości weszli i trwali w pustce oczyszczonej i nieprzezwyciężonej przez nic innego, wszyscy oni weszli i trwali w tej samej pustce co czysta i nieprzewyższona przez nic innego. Jacykolwiek mnisi i bramini w przyszłości wejdą i będą trwali w pustce oczyszczonej i nieprzezwyciężonej przez nic innego, wszyscy oni wejdą i będą trwali w tej samej pustce co czysta i nieprzewyższona przez nic innego. Jacykolwiek mnisi i bramini teraz wchodzą i trwają w pustce oczyszczonej i nieprzezwyciężonej przez nic innego, wszyscy oni wchodzą i trwają w tej samej pustce co czysta i nieprzewyższona przez nic innego.

czwartek, 29 listopada 2018

Świadomość zniewolona

A jak mnisi solidny pokarm powinien być widziany? Załóżmy, mnisi, że mężczyzna i jego żona zabrali małą ilość prowiantu i udali się pustynnym szlakiem i mieli ukochanego, jedynego syna. I będąc na pustyni, ta mała ilość prowiantu, tego mężczyzny i jego żony została skonsumowana i wyczerpana a mieli ciągle resztę pustyni do przekroczenia. I wtedy, mnisi, ten mężczyzna i kobieta pomyśleli: 'Nasza mała ilość prowiantu została skonsumowana i wyczerpana a mamy ciągle resztę pustyni do przekroczenia. A co jeżeli zabijemy tego ukochanego, umiłowanego jedynego syna i przygotujemy suszonego i zaprawionego mięsa i jedząc mięso syna przejdziemy resztę pustyni?'. I ten mężczyzna i żona zabili swego jedynego ukochanego syna. I gdy tak jedli mięso syna, bili się w piersi: 'Gdzie jest nasz jedyny syn! Gdzie jest nasz jedyny syn!' Jak myślicie, mnisi, czy jedli oni ten pokarm dla przyjemności? Dla zabawy? Czy jedli ten pokarm dla ozdoby? Czy jedli ten pokarm dla upiększenia się?” „Oczywiście nie, czcigodny panie”. „Zatem mnisi, czy jedli ten pokarm, tylko by przejść pustynię?” „Tak, czcigodny panie”. „To w taki sposób, mnisi, mówię, że solidny pokarm powinien być widziany. Kiedy solidny pokarm jest rozumiany, mnisi, pożądanie pięciu strun zmysłowych przyjemności* jest rozumiane, kiedy pożądanie pięciu strun zmysłowych przyjemności jest rozumiane, nie ma przywiązania, przywiązany do którego, szlachetny uczeń mógłby znów powrócić na ten świat.


Świadome doświadczenie nie jest zwykłym poznawaniem, gdzie zmysły obserwują i odkrywają obiekty znajdujące się w ich obrębie. Świadomość preferuje doświadczenia przyjemne mając tendencję do rozmiłowania się w nich. To rozmiłowanie się w doświadczeniu stanowi fundament naszego zniewolenia, gdyż po rozpadzie organu percepcji, używanego przez świadomość - a tym jest nasze ciało - nastąpi generacja nowego organu, by dalej doświadczać tego co sprawia przyjemność.

Tathagata wie, że rozmiłowanie jest korzeniem cierpienia a z tego byciem są narodziny i starość i śmierć tego cokolwiek jest, a zatem powiadam, że z wyczerpaniem pragnienia, zanikiem wstrzymaniem, rezygnacją i uwolnieniem się na wszelki sposób odkrył on najwyższe Całkowite Przebudzenie.

Oto co powiedział Zrealizowany. Ci mnisi nie rozmiłowali się słowami Zrealizowanego. MN 1

Tajemnicze zakończenie Sutty nie jest znowu aż tak tajemnicze, jeżeli spojrzymy parę zdań wyżej.

W terminach współzależnego powstawania nasze zniewolenie może być opisane jako wzajemne wspieranie się świadomości i imienia-i-materii. Świadomość jest fundamentalną egzystencjalną determinacją, bez świadomości nie ma doświadczenia, a także, każda świadomość jest świadomością czegoś. W terminach obserwacji możemy powiedzieć, że obserwator i obserwowane pole są nierozłączną całością. A to co obserwowane to imię-i-materia.

Dotąd Anando człowiek może się rodzić czy starzeć czy umierać czy upadać czy powstawać dotąd jest sposób desygnacji, dotąd jest sposób języka, dotąd jest sposób opisu, dotąd jest sfera zrozumienia, dotąd jest kontynuacja samsary jako pojawienie się w sytuacji, dotąd mianowicie jak jest imię-i-materia ze świadomością.

Opisując to pod kątem agregatów, pięciu kategorii w których każde doświadczenie może być opisane, sytuacja jest taka:

„Element materii, gospodarzu, jest domem dla świadomości, ten którego świadomość jest spętana pożądaniem wobec elementu materii, jest tym który wędruje w domu. Element uczucia, gospodarzu, jest domem dla świadomości, ten którego świadomość jest spętana pożądaniem wobec elementu uczucia, jest tym który wędruje w domu. Element percepcji, gospodarzu, jest domem dla świadomości, ten którego świadomość jest spętana pożądaniem wobec elementu percepcji, jest tym który wędruje w domu. Element determinacji, gospodarzu, jest domem dla świadomości, ten którego świadomość jest spętana pożądaniem wobec elementu determinacji, jest tym który wędruje w domu. SN 22: 3

Mnisi, zaangażowany jest niewyzwolony, niezaangażowany jest wyzwolony. Świadomość mnisi, gdy bazuje, może bazować zaangażowana w materię, ustanowiona na materii, z rozlaniem się rozmiłowania, może dojść do wzrostu, zwiększenia się i ekspansji; lub świadomość gdy bazuje może bazować zaangażowana w uczucie ... percepcję ... determinacje, bazować na determinacjach, ustanowić się na determinacjach i z rozlaniem się rozmiłowania może dojść do wzrostu, zwiększenia się i ekspansji. SN 22: 53

Patrząc pod kątem współzależnego powstawania, Budda daje następujący opis:

Widząc materialną formę okiem, pożąda jej gdy jest przyjemna, posiada złą wolę co do niej gdy jest nieprzyjemna, trwa z nieustanowioną uważnością ciała i ograniczonym umysłem, bez zrozumienia jak dochodzi do wyzwolenia serca i wyzwolenia przez zrozumienie, gdzie te złe, niekorzystne stany znikają bez pozostałości. Zaangażowany w faworyzowanie i oponowanie, gdy czuje jakieś uczucie, czy to przyjemne czy to bolesne, czy ani-przyjemne-ani-bolesne, rozmiłowuje się w tym uczuciu, potwierdza je i pozostaje przy nim. I tak, rozmiłowanie się w jakimś z tych uczuć to utrzymywanie. Z utrzymywaniem jako warunek istnienie, z istnieniem jako warunek narodziny, z narodzinami jako warunek starość i śmierć mają pozytywne istnienie, jak również żal, płacz, ból, smutek i rozpacz. Oto jak powstaje ta cała masa cierpienia.

Słysząc dźwięk uchem...

Wąchając zapach nosem...

Smakując smak językiem...

Dotykając dotykalne ciałem...

Poznając idee umysłem, pożąda ich gdy są przyjemne i ma zła wolę w stosunku do nich gdy są nieprzyjemne, trwa z nieustanowioną uważnością ciała i igranuczonym umysłem, bez zrozumienia, jak dochodzi do wyzwolenia serca i wyzwolenia przez zrozumienie, gdzie te niekorzystne stany znikają bez pozostałości. Zaangażowany w faworyzowanie i oponowanie, gdy czuje jakieś uczucie, czy to przyjemne, czy to bolesne, czy ani-przyjemne-ani-bolesne, rozmiłowuje się w tym uczuciu, potwierdza je i pozostaje przy nim. I tak rozmiłowanie w jakimś z tych trzech uczuć to utrzymywanie. Z utrzymywaniem jako warunek, istnienie, z istnieniem jako warunek, narodziny, z narodzinami jako warunek, starość i śmierć mają pozytywne istnienie, jak również płacz, ból smutek i rozpacz. Oto jak powstaje ta cała masa cierpienia. MN 38

Zaczęliśmy od opisu niebezpieczeństwa rozmiłowania się w jedzeniu, ale głównym winowajcą naszego zniewolenia jest pożądanie seksualne. Co prawda Nisargadatta Maharaj ma rację, jest to tylko nabyty nawyk, jednak większość ludzi systematycznie go utrwala, co w ostatecznym rozrachunku sprowadza na nich śmierć.

Mnisi, kobieta skierowuje uwagę wewnętrznie na jej kobiece cechy, jej kobiece części, jej kobiecy wizerunek, jej kobiecy aspekt, jej kobiece pragnienie i jej kobiecy głos, jej kobiece ozdoby. Staje się nimi podekscytowana, rozmiłowuje się w nich. Podekscytowana przez nie, rozmiłowana w nich, skierowuje uwagę zewnętrznie na cechy [mężczyzny], jego męskie części, jego męski wizerunek, jego męski aspekt, jego męskie pragnienie i jego męski głos, jego męskie ozdoby. Staje się nimi podekscytowana, rozmiłowuje się w nich. Podekscytowana przez nie, rozmiłowana w nich, pożąda zewnętrznego połączenia, jak również pożąda przyjemności i radości które powstają z takiego połączenia. Istoty które rozmiłowują się w ich kobiecości wchodzą w połączenie z mężczyzną. To w ten sposób ta kobieta nie przekracza swej kobiecości.

Mnisi, mężczyzna skierowuje uwagę wewnętrznie na jego męskie cechy, jego męskie części, jego męski wizerunek, jego męski aspekt, jego męskie pragnienie i jego męski głos, jego męskie ozdoby. Staje się nimi podekscytowany, rozmiłowuje się w nich. Podekscytowany przez nie, rozmiłowany w nich, skierowuje uwagę zewnętrznie na cechy [kobiety], jej kobiece części, jej kobiecy wizerunek, jej kobiecy aspekt, jej kobiece pragnienie i jej kobiecy głos, jej kobiece ozdoby. Staje się nimi podekscytowany, rozmiłowuje się w nich. Podekscytowany przez nie, rozmiłowany w nich, pożąda zewnętrznego połączenia, jak również pożąda przyjemności i radości które powstają z takiego połączenia. Istoty które rozmiłowują się w ich męskości wchodzą w połączenie z kobietą. To w ten sposób ten mężczyzna nie przekracza swej męskości. AN 7: 51

Podsumowując, dostajemy co chcemy, nie wiedząc i nie widząc Pierwszej Szlachetnej Prawdy, o tym, że wszelkie doświadczenie jest bolesne,  rozmiłowujac się w doświadczeniu, dostajemy możliwość dalszego kontynuowania się doświadczenia:

Załóżmy, mnisi, artysta lub malarz, używający farby czy laki czy indygo czy karmazynu, stworzyłby figurę mężczyzny lub kobiety, pełną, z wszystkimi cechami na dobrze oczyszczonej powierzchni czy murze czy płótnie. Tak też niepouczony przeciętniak gdy coś produkuje, to tylko materię produkuje; tylko uczucie produkuje; tylko percepcję produkuje; tylko determinacje produkuje; tylko świadomość produkuje. SN 22: 100

I tak, świadomość "zadomawia się" na poszczególnych aspektach doświadczenia poprzez rozmiłowanie się w nim, faworyzowanie przyjemnych doświadczeń, i oponowanie nieprzyjemnym. Lekarstwem na nasze zniewolenie jest obojętność, równe traktowanie zarówno przyjemności jaki i bólu, innymi słowy, zamiast angażowania się w doświadczenie, obserwowanie i kontemplacja jego natury, nietrwałości i przemijania. Taka praktyka to nic innego jak edukowanie świadomości. Taka jest natura rzeczywistości, że świadomość zawsze dąży do przyjemności, na to nic się nie poradzi. To co można jednak zrobić to wysublimować przyjemność. O ile faworyzując zmysłową przyjemność stajemy się ofiarą jej nietrwałości, co przynosi nam ból, wraz z jej zakończeniem, postawa oderwanego obserwatora doświadczenia sama w sobie jest przyjemna i co ważniejsze, zależy tylko od nas, przestajemy być ofiarą zewnętrznych okoliczności.

Widząc materialną formę okiem nie pożąda jej gdy jest przyjemna, ani nie ma co do niej złej woli gdy jest nieprzyjemna. Trwa z ustanowioną uważnością ciała i z nieograniczonym umysłem, wiedząc jak dochodzi do wyzwolenia serca i wyzwolenia przez zrozumienie, gdzie złe niekorzystne stany znikają bez pozostałości. Zaniechawszy faworyzowania i oponowania, czując jakieś uczucie czy to przyjemne, czy bolesne, nie rozmiłowuje się nim, nie potwierdza go i nie pozostaje przy nim, a kiedy tego nie robi jego rozmiłowanie do tych uczuć zostaje wstrzymane. Ze wstrzymaniem rozmiłowania, wstrzymanie utrzymywania, ze whstrzymaniem utrzymywania, wstrzymanie istnienia, ze wstrzymaniem istnienia, wstrzymanie narodzin, ze wstrzymaniem narodzin, wstrzymanie starości i śmierci, jak również wstrzymanie żalu płaczu, bólu smutku i rozpaczy. Oto jak wstrzymana zostaje ta cała masa cierpienia. MN 38

I tak, dopóki rozmiłowujemy się w doświadczeniu, jesteśmy widoczni dla Mary Złego, jesteśmy jego niewolnikiem. Całkowite oderwanie świadomości od imienia-i-materii daje wyzwolenie.

Przy tej okazji obłok dymu, kłąb ciemności poruszał się to na wschód, to na zachód, to na północ, to na południe, w górę, w dół i w pośrednich kierunkach. Zrealizowany odezwał się wtedy do mnichów tak: „Czy widzicie mnisi ten obłok dymu, kłąb ciemności, poruszający się to na wschód, to na zachód, to na północ, to na południe, w górę, w dół i w pośrednich kierunkach?” „Tak czcigodny panie”. „To, mnisi, jest Mara Zły szukający świadomości szlachetnie urodzonego Godhiki, zastanawiający się: 'Gdzie ustanowiła się świadomość szlachetnie urodzonego Godhiki'. Jednakże, mnisi, z nieustanowioną świadomością, szlachetnie urodzony Godhika zrealizował wygaszenie. SN 4: 23

wtorek, 27 listopada 2018

Człowiek jest tym co sam z siebie zrobi

To co zwykliśmy brać za siebie, swą osobę, jest w rzeczywistości ciągiem działań i rezultatów działań, to jakość działań kształtuje nasz los.

Mistrzu Gotama, jaki jest powód, jaki warunek, dlaczego podrzędność i nadrzędność jest spotykana wśród istot, wśród ludzkiego rodzaju? Gdyż spotykam krótko żyjących i długo żyjących, chorych i zdrowych, brzydkich i pięknych, niewpływowych i wpływowych, biednych i zamożnych, nisko urodzonych i wysoko urodzonych, głupich i mądrych. Jaki jest powód, jaki warunek, dlaczego podrzędność i nadrzędność jest spotykana wśród istot, wśród ludzkiego rodzaju?
"Uczniu, istoty są właścicielami działań, spadkobiercami działań, działania mają za swych przodków, działania mają za swą rodzinę (odpowiedzialność), działania są ich schronieniem domowym. To działania rozróżniają istoty na podrzędne i nadrzędne". MN 135

Opisując to pod nieco innym kątem, możemy powiedzieć, że ciało jest starym działaniem, nowym zaś jakiekolwiek działanie cielesne, werbalne czy mentalne, podjęte tu i teraz. SN 35: 146

A jaka jest różnorodność działania? Jest działanie do doświadczenia w piekle; jest działanie do doświadczenia w świecie zwierząt; jest działanie do doświadczenia w świecie duchów; jest działanie do doświadczenia w świecie ludzi; jest działanie do doświadczenia w świecie bogów. To jest nazywane różnorodnością działania.
A co jest rezultatem działania? Rezultat działania, powiadam, jest trojaki: [do doświadczenia] w tym życiu, w następnym, bądź przy jakimś kolejnym ponownym pojawieniu się. To nazywa się rezultatem działania. AN 6: 63

Jednakże nasz przyszły los kształtuje się także zgodnie z naszymi preferencjami, co do zmysłowych przyjemności a także uczuć które kultywujemy i w których znajdujemy przyjemność. Na przykład, by się odrodzić w całkowicie przyjemnym świecie, samo bycie dobrym człowiekiem przestrzegającym wskazań nie wystarczy.


Ale Udayin, jaka jest ta praktyczna droga do zrealizowania całkowicie przyjemnego świata?”. „Tu czcigodny panie, porzucając zabijanie żywych istot ktoś powstrzymuje się od zabijania żywych istot. Porzucając zabieranie tego co niedane, ktoś powstrzymuje się od zabierania tego co niedane; porzucając błędne prowadzenie się odnośnie zmysłowych przyjemności, ktoś powstrzymuje się od błędnego prowadzenie się odnośnie zmysłowych przyjemności; porzucając fałszywa mowę, ktoś powstrzymuje się od fałszywej mowy; lub jeszcze podejmuje czy praktykuje pewien rodzaj ascetyzmu. To jest praktyczna droga do zrealizowania całkowicie przyjemnego świata”.
„Jak myślisz Udayin? Przy okazji gdy porzuca zabijanie żywych istot i powstrzymuje się od zabijania żywych istot, czy odczuwa tylko przyjemność lub zarówno przyjemność i ból?” „Zarówno przyjemność jak i ból, czcigodny panie”. „Jak myślisz Udayin? Przy okazji gdy porzuca zabieranie tego co niedane i powstrzymuje się od zabierania tego co niedane ... porzuca błędne prowadzenie się odnośnie zmysłowych przyjemności i powstrzymuje się od błędnego prowadzenia się odnośnie zmysłowych przyjemności ... porzuca fałszywa mowę i powstrzymuje się od fałszywej mowy ... lub jeszcze podejmuje czy praktykuje pewien rodzaj ascetyzmu, czy odczuwa tylko przyjemność lub zarówno przyjemność i ból?” „Zarówno przyjemność jak i ból, czcigodny panie”. „Jak myślisz Udayin? Czy realizacja całkowicie przyjemnego świata zachodzi przez podążanie drogą przyjemności zmieszanej z bólem?”
„Zrealizowany zakończył dyskusję, Wzniosły zakończył dyskusję”. " MN 79

A co jest rezultatem zmysłowych przyjemności? Człowiek tworzy indywidualną egzystencję która koresponduje z jakimikolwiek [zmysłowymi przyjemnościami], których pragnie i które mogą być konsekwencją albo zasługi albo przewiny. To jest nazywane rezultatem zmysłowych przyjemności.
(...)
A co jest rezultatem uczuć? Człowiek tworzy indywidualną egzystencję która koresponduje z jakimikolwiek [uczuciami], których doświadcza i które mogą być konsekwencją albo zasługi albo przewiny. To jest nazywane rezultatem uczuć.
AN 6: 63

Jak zauważa Schopenhauer, większość ludzi posiada zdolność właściwego osądu mniej więcej w takim samym stopniu jak kastraci zdolność do płodzenia dzieci. Jest to opinia całkowicie zgodna z Dhammą. Patrz AN I; 336

A dokonywanie osądu jest niczym innym jak działaniem. I tak, nawet bez łamania moralnych wskazań, możemy podjąć działania które mogą doprowadzić do naszego cierpienia.

Mnisi, posiadający cztery cechy, jest umieszczany w piekle jak gdyby tam doprowadzony. Jakie cztery? Bez przebadania i dokładnego przeegzaminowania, chwali tego, kto zasługuje na naganę. Bez przebadania i dokładnego przeegzaminowania, gani tego, kto zasługuje na pochwałę. Bez przebadania i dokładnego przeegzaminowania, wierzy w rzeczy zasługujące na wątpliwości. Bez przebadania i dokładnego przeegzaminowania, wątpi w rzeczy zasługujące na wiarę. Posiadający te cztery cechy, jest umieszczany w piekle jak gdyby tam doprowadzony.
AN 6: 83

Mnisi, w większości istoty mają tą chęć, pragnienie i tęsknotę: 'Żeby tylko niechciane, niepożądane, niemiłe rzeczy zanikały a chciane, pożądane, mile rzeczy zwiększały się!' Jednak chociaż istoty mają taką chęć, pragnienie i tęsknotę to niechciane, niepożądane, niemiłe rzeczy zwiększają się, a chciane, pożądane, miłe rzeczy zanikają u nich. Mnisi, jak myślicie, jaki jest tego powód?” „Czcigodny panie, nasze nauczanie jest zakorzenione w Zrealizowanym, kierowane przez Zrealizowanego, ma Zrealizowanego za swe schronienie. Byłoby dobrze, gdyby Zrealizowany wyjaśnił znaczenie tych słów. Po ich usłyszeniu od Zrealizowanego, mnisi zapamiętają”. „Zatem słuchajcie mnisi i bacznie uważajcie na to co powiem”. „Tak czcigodny” odpowiedzieli. Zrealizowany rzekł to:

Tu mnisi niepouczony przeciętny człowiek, nie szanujący szlachetnych i nieobeznany z ich Dhammą, niezdyscyplinowany w niej, nie szanujący prawdziwych ludzi i nieobeznany z ich Dhammą, niezdyscyplinowany w niej, nie wie jakie rzeczy powinny być kultywowane a jakie nie powinny być kultywowane, nie wie za jakimi rzeczami powinno się podążać, a za jakimi nie powinno się podążać. Nie wiedząc tego, kultywuje rzeczy, które nie powinny być kultywowane i nie kultywuje rzeczy, które powinny być kultywowane, podąża za rzeczami za którymi nie powinno się podążać i nie podąża za rzeczami za którymi powinno się podążać. Ponieważ tak czyni, to niechciane, niepożądane, niemiłe rzeczy zwiększają się, a chciane, pożądane, miłe rzeczy zanikają u niego. Dlaczego tak jest? Tak się dzieje z tym który nie widzi.
M 46

Nie szanujący prawdziwych ludzi... Zgodnie z zasadą łączenia się elementów, nie mając zdolności właściwej oceny, zwykle wybiera się takich nauczycieli, co do których odczuwa się inklinacje, a nie tych którzy rzeczywiście mogą nam pomóc.

Mnisi, był raz w Magadhan pasterz, z natury nierozumny i w ostatnim miesiącu deszczowym, jesienią, bez przeegzaminowania bliskiego brzegu rzeki Ganges ani jej drugiego brzegu, poprowadził swe stado tam gdzie nie było brodu do przejścia na drugi brzeg, tu w kraju Videhan. Wtedy stado zgromadzone razem po środku rzeki Ganges spotkała klęska i nieszczęście. Dlaczego tak się stało? Ponieważ pasterz z Magadhan, z natury nierozumny w ostatnim miesiącu deszczowym, jesienią, bez przeegzaminowania bliskiego brzegu rzeki Ganges ani jego drugiego brzegu poprowadził swe stado tam gdzie nie było brodu do przejścia na drugi brzeg, tu w kraju Videhan.
Tak też pustelnicy i bramini nieobeznani z tym światem i innym światem, nieobeznani z tym co należy do Mary i z tym co do niego nie należy, nieobeznani z tym co należy do Śmierci i z tym co do niej nie należy - długo będzie na krzywdę i cierpienie tych co uznają ich za odpowiednich przewodników i odpowiednich do pokładania w nich wiary.
M 34

Oczywiście ci co nauczają błędnych idei, także kształtują swój los, zależnie od tego w jakim stopniu ich idee są błędne.

„Potężny, Kaccayano, jest ten element, element ignorancji. W zależności od podrzędnego elementu, Kaccayano, powstaje podrzędna percepcja, podrzędny pogląd, podrzędna myśl, podrzędna wola, podrzędne dążenie, podrzędna chęć, podrzędna osoba, podrzędna mowa. Wyjaśnia on, naucza, ustanawia, odsłania, analizuje, naświetla podrzędne. Jego odrodziny, powiadam, są podrzędne.
W zależności od przeciętnego elementu, Kaccayano, powstaje przeciętna percepcja, przeciętny pogląd, przeciętna myśl, przeciętna wola, przeciętne dążenie, przeciętna chęć, przeciętna osoba, przeciętna mowa. Wyjaśnia on, naucza, ustanawia, odsłania, analizuje, naświetla przeciętne. Jego odrodziny, powiadam, są przeciętne.
W zależności od nadrzędnego elementu, Kaccayano, powstaje nadrzędna percepcja, nadrzędny pogląd, nadrzędna myśl, nadrzędna wola, nadrzędne dążenie, nadrzędna chęć, nadrzędna osoba, nadrzędna mowa. Wyjaśnia on, naucza, ustanawia, odsłania, analizuje, naświetla nadrzędne. Jego odrodziny, powiadam, są nadrzędne".
SN 14: 13

Warto też pamiętać, że w relacjach z innymi, nie tylko nasze słowa mają wpływ na nasz los. Tak jak dzieci uczą się bardziej przez naśladowanie rodziców, niż przez ich werbalne pouczenia, tak i nauczanie Dhammy ma też i miejsce na poziomie niewerbalnym. Dlatego też, ten kto złożył szaty i odszedł z powrotem do niższego życie jest nawet zagrożony piekłem:

Ale jego uczeń naśladuje go, udaje się na odosobnienie. Gdy tak trwa w odosobnieniu, mnisi i świeccy z miasta i wioski odwiedzają go. Kiedy tak się dzieje, idzie on błędną drogą, pożąda, poddaje się pragnieniu i wraca do obfitości. Ten trwający w świętym życiu, Anando, jest określany jako przegrany porażką trwającego w świętym życiu. Został obalony przez złe, niekorzystne stany, przynoszące skalania, powodujące kontynuację istnienia, prowadzące do żałości, owocujące bólem i generujące przyszłe narodziny, starość i śmierć. Tak Anando dochodzi do porażki trwającego w świętym życiu. I tu Anando, porażka tego kto trwa w czystym świętym życiu ma bardziej bolesny rezultat, bardziej gorzki rezultat, niż porażka nauczyciela lub porażka ucznia i prowadzi nawet do piekła. MN 122

To czy słowa Buddy odnoszą się tylko do byłych  mnichów, którzy cieszyli się odpowiednią renomą i swym powrotem do niższego życia negatywnie  wpłynęli na wspierających ich świeckich, nie jest do końca jasne, choć to całkiem rozsądna interpretacja. Natomiast, co do losu aktora, który u istot i tak już pogrążonych w chciwości, nienawiści i złudzeniu, powoduje, że te stany się wzmacniają, raczej nie ma miejsca na wątpliwości.

Podsumowując, choć nasze przeznaczenie jest w naszych rękach, sprawa jest bardziej skomplikowana niż to mogłoby się wydawać, i samo przestrzeganie pięciu wskazań niekoniecznie gwarantuje nam bezpieczną, relatywnie wolną od bólu przyszłość.

piątek, 23 listopada 2018

Śmiertelna pułapka Mary

Pochwyceni przez poglądy

To zostało powiedziane przez Zrealizowanego, powiedziane przez Arahata, i tak usłyszałam: Mnisi, są dwa rodzaje poglądów i kiedy bogowie i ludzie się ich trzymają pewni grzęzną a pewni idą za daleko, to tylko ci z wglądem widzą. A jak niektórzy grzęzną? Bogowie i ludzie kochają istnienie, rozmiłowują się w istnieniu, cieszą się istnieniem, kiedy jest im wykładana Dhamma o wstrzymaniu istnienia, ich serca nie pokładają w niej zaufania, nie stają się stabilne i zdecydowane. I tak niektórzy grzęzną. A jak pewni idą za daleko? Niektórzy są zawstydzeni, upokorzeni i zdegustowani tym samym istnieniem i patrzą w przód ku nie-istnieniu w ten sposób: „Panowie, po rozpadzie ciała te „ja” jest ucięte, anihilowane i po śmierci nie istnieje, to najspokojniejsze, to najwyższy cel, to jest rzeczywistość”, i tak niektórzy idą za daleko. A jak widzą ci z wglądem? Tu mnich widzi cokolwiek doszło do istnienia jako doszłe do istnienia. Widząc w ten sposób wszedł on na drogę do beznamiętności w stosunku do tego, drogę do zaniku i wstrzymania pożądania tego. Tak widzi ten z wglądem”. To jest znaczenie tego co powiedział Zrealizowany. To w odniesieniu do tego zostało powiedziane:

Po zobaczeniu tego co doszło do istnienia
Jako doszłe do istnienia,
Wychodząc poza to co doszłe do istnienia,
Są wyzwoleni zgodnie z prawdą
Przez wyczerpanie pragnienia istnienia.

Kiedy mnich w pełni zrozumiał
To co doszłe do istnienia jako takie,
Wolny od pragnienia bycia tym lub tamtym,
Przez wyczerpanie tego co doszło do istnienia
Nie dochodzi więcej do odnowy istnienia.

To także jest znaczeniem tego co powiedział Zrealizowany, i tak usłyszałam.

Itv 49

***
Choć poglądy omawiane powyżej wydają się być diametralnie odmienne, bo cóż może łączyć ateistę który w śmierci widzi ostateczny koniec swego istnienia, z bogobojnym katolikiem, wierzącym w swoją nieśmiertelność, z niecierpliwością oczekującego wiecznego szczęścia w bliżej nieokreślonym raju, to jednak jest to tylko pozór. W rzeczywistości, zarówno ucchedavada ateisty jak i sasattavada naszego bogobojnego katolika są tylko odmianą tego samego poglądu, mianowicie attavady. Attavada i przekonanie o byciu osobą istniejącą w czasie i przestrzeni -sakkayaditthi- są nierozłączne, gdzie jest attavada, tam jest sakkayaditthi, gdzie jest sakkayaditthi, tam jest attavada. Jako osoba -sakkaya- cóż można począć, gdy mierzymy się z tym co wydaje się być jedną z większych tajemnic istnienia, mianowicie śmiercią? Ucchedavada, i sassatavada to dwie najbardziej narzucające się pozycje, które można zająć wobec własnej śmierci.

Ateista stoi na przegranej pozycji, co do katolika to wszystko zależy na ile poważnie traktuje naukę swego mistrza o samozaparciu, na ile energicznie będzie wcielał w życie przekaz zawarty w Kazaniu na Górze.

Nauka Jezusa jest jednym wielkim atakiem na ego, które praktycznie nie ma szans na przetrwanie, wystawione na linię działania sugerowaną przez tego Mistrza.

Bo cóż widzą ci z wglądem? Otóż widzą oni współzależne powstawanie, z attavadupadana jako warunek, bhava, istnienie. Widzą, że osoba, za którą się brali gdy byli jeszcze bez wglądu, istnieje tylko z uwagi na określony warunek, ignorancję, a bardziej szczegółowo, upadana czy utrzymywanie.

By zilustrować konsekwencje porzucenia sakkayaditthi, weźmy przykład ciała. Wraz z porzuceniem wiary w to, że jestem ciałem, następuje całkowita reorientacja w interpretacji bezpośredniego doświadczenia. Rzeczy otaczające ciało, które tworzyły świat, stają się tylko pewnym przejawem w świadomości. W sumie nic nowego, cały nasz świat, w którym jak to jesteśmy przekonani żyjemy, znika gdy zasypiamy. I nie trzeba żadnej kosmicznej katastrofy, by nasz świat uległ zagładzie, wystarczy cegła spadająca na głowę. Niewiele się to różni od świata sennego marzenia, tyle że materialne ciało stabilizuje doświadczenie, i wraz z "przebudzeniem", powracamy do tego samego snu, którym jest nasze dzienne życie.

W tym sensie jesteśmy nieśmiertelni, gdyż bez porzucenia ignorancji, nasz sen będzie się kontynuował i śmierć ciała będzie tylko zakończeniem danego poszczególnego snu. Tym właśnie jest ego, poczuciem trwałości. Ateista widzi siebie jako pewien monolit, przemieszczający się od narodzin do śmierci, sasattavadin wierzy w kontynuację tegoż monolitu po śmierci ciała. W Nauce Buddy, ego jest aspektem ignorancji, a zatem można doprowadzić do śmierci ego i zachować ciało przy życiu.

Przypomnijmy, bycie osobą -sakkaya- co jest stanem istnienia -bhava- jest zależne od ignorancji, manifestującej się na dwóch poziomach, refleksyjnym, na którym to poziomie formułowane są poglądy, i pre-refleksyjnym, manifestującym się jako postawa "jestem". I teraz zasadniczo jakiekolwiek samookreslenie siebie: "jestem tym lub tamtym" wpada pod sakkayaditthi. I skoro już zaistniałem w czasie i przestrzeni, będąc tym lub tamtym, mam problem, śmierć będzie moim końcem? Będę trwał po śmierci? I tu Mara podsówa mi dwie odmiany attavady, bym sobie wybrał, mniej więcej tak jak ci co rządzą w USA dają ludziom możliwość wyboru między republikanami a demokratami.

Jedak wraz z wglądem w Cztery Szlachetne Prawdy, pojawia się widza że istnieć w czasie i przestrzeni to być na przegranej pozycji. I nie tylko taka wiedza, bo tyle to i wie ateista Ligotti. Wiedza ariya to wiedza o tym, że zaistnielismy w czasie i przestrzeni przez to, że identyfikujemy się z nietrwałymi rzeczami czasu i przestrzeni. To oczywiście oznacza również wiedzę, że totalna dezidentyfikacja i widzenie rzeczy tak: "to nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja" daje wyzwolenie.

***
Kiedyś, w przeszłości, mnisi, bogowie i demony stanęły do bitwy. Wtedy Vepacitti, władca demonów odezwał się do demonów tak: „Dobrzy panowie, jeżeli w tej nadchodzącej bitwie demony wygrają i bogowie zostaną pokonani, zwiążcie Sakkę, króla bogów za jego ręce i nogi i kark i przyprowadzacie do mnie do miasta demonów”. I Sakka, król bogów odezwał się do bogów tak:

„Dobrzy panowie, jeżeli w tej nadchodzącej bitwie bogowie wygrają i demony zostaną pokonane, zwiążcie Vepacitti, władcę demonów za jego ręce i nogi i kark i przyprowadzacie do mnie do miasta bogów”. W tej bitwie bogowie wygrali i demony zostały pokonane. Wtedy bogowie Tavatimsa związali Vepacitti za jego ręce i nogi i przyprowadzili go do Sakki w Sudhamma, holu zgromadzeń bogów. I Vepacitti władca demonów był związany za swe ręce nogi i kark.

Wtedy pojawiła się Vepacitti (taka myśl) „Bogowie są szlachetni, demony nie są szlachetne, pójdę do miasta bogów". I wtedy zobaczył się wolnym od więzów wokół swych rąk, nóg i karku i cieszył się i zadowalał pięcioma strunami boskich zmysłowych przyjemności. Ale kiedy pojawiła się u niego (taka myśl) „Demony są szlachetne, bogowie są nieszlachetni” wtedy zobaczył się związanym za swe ręce, nogi i kark i był pozbawiony pięciu strun zmysłowych przyjemności.

Tak subtelna, mnisi, była niewola Vepacitti, ale jeszcze subtelniejsza jest niewola nałożona przez Marę. Wyobrażając, człowiek jest więziony przez Marę, przez niewyobrażanie człowiek jest uwolniony od Mary Złego. Mnisi, „jestem” jest wyobrażeniem; „jestem tym” jest wyobrażeniem, „będę” jest wyobrażeniem, „nie będę” jest wyobrażeniem, „będę materialny” jest wyobrażeniem, „będę niematerialny” jest wyobrażeniem, „będę postrzegający” jest wyobrażeniem, „będę niepostrzegającym” jest wyobrażeniem. Wyobrażanie jest chorobą, wyobrażanie jest rakiem, wyobrażanie jest drzazgą. Zatem mnisi powinniście trenować się tak: „Będziemy trwać z umysłem wolnym od wyobrażeń". 

środa, 21 listopada 2018

Determinacje


SANKHARA

Pełne omówienie tego kluczowego słowa dane jest w nocie o współzależnym powstawaniu. Jest tam utrzymywane, że słowo sankhara we wszystkich kontekstach znaczy „coś od czego coś innego zależy” tj determinację (determinant). Można pomyśleć, że to wprowadza niepotrzebną komplikację do takich fragmentów jak:

Zanikać jest w naturze determinacji, nie ustawajcie w wysiłku. I: Nietrwałe są determinacje, powstawanie i zanikanie leży w ich naturze. (Dīgha ii,3 <D.ii,156&7>)

Dlaczego zamiast mówić nam, że rzeczy (dhamma) są nietrwałe i skazane na zanik, Budda mówi nam, że rzeczy od których inne rzeczy zależą, są nietrwałe i skazane na zanik? Odpowiedź jest taka, że Dhamma nie ma na celu wyjaśniania ale naprowadzanie – jest opanayika. To oznacza, że Dhamma nie szuka obojętnej intelektualnej aprobaty, ale prowokuje wysiłek pojęcia czy wglądu, prowadzący do porzucenia attavada a ostatecznie iasmimana. Metody jej zatem są z konieczności niebezpośrednie, możemy przestać touważać za „ja” jeżeli zobaczymy, że „to” od czego to zależy jest nietrwałe (patrz dhamma). Rozważmy np Mahasudassanasuttanta gdzie Budda opisuje w szczegółach bogactwa i posiadłości króla Mahasudassana i wtedy kończy:

Zobacz Anando, jak te determinacje przeminęły, zanikły, zmieniły się. Tak nietrwałe Anando są determinacje, tak chwilowe Anando są determinacje, że wystarczy to do zmęczenia się wszystkimi determinacjami, wystarczy do beznamiętności, wystarczy do uwolnienia. (Dīgha ii,4 <D.ii,169-99>),

To nie proste stwierdzenie, że wszystkie te rzeczy będąc nietrwałymi z natury przeminęły, to lewar do podważenia pojęcia „jaźni” z jej stabilnych umocowań. Te rzeczy były sankhara, były rzeczami od których zależała tożsamość króla Mahasudassana, determinowały one jego osobę jako króla Mahasudassana i z ich wstrzymaniem myśl „ja jestem królem Mahasudassaną” doszła do końca. Bardziej formalnie, te determinacje były imieniem-i-materią, warunkiem dla kontaktu od którego zależy pogląd na osobowość.

Nanavira Thera

***
Z ignorancją jako warunek determinacje może być rozumiane jako stwierdzenie, że obecność determinacji, rzeczy od których inne rzeczy zależą, ma miejsce tylko wtedy, gdy obecna jest ignorancja, która między innymi jest niewiedzą o elemencie nie-determinowanym, czymś co "istnieje" niezależnie od wszystkiego innego. "Istnieje" piszę w cudzysłowie, gdyż w zwykłym znaczeniu istnieć to być rozciągniętym w czasie i przestrzeni, zatem słowo to nie ma zastosowania do czegoś co trwa niezmiennie bez widocznego początku ani końca.

I tak współzależne powstawanie może być rozumiane jako ciąg determinacji -kiedy to jest-, z następującymi po nich rzeczach współzależnie powstałych, to jest rzeczach zależnych od tych determinacji: -to jest-. Weźmy przykład najbardziej dla nas bliski, narodziny i śmierć. Relacja z narodzinami jako warunek, starość i śmierć jest relacją współzależnego powstawania, w tej relacji narodziny są determinacją, sankhara, a śmierć jest rzeczą współzależnie powstałą, sankhata dhamma. Ta relacja jest strukturą, nie należy jej rozumieć jako temporalnego nastepstwa: urodziłem się 50 lat temu i z tego powodu kiedyś umrę. Widziana jako struktura, ta relacja mówi nam, że śmierć jest rzeczą współzależnie powstałą i jako taka jest nietrwała i determinowana, to jest gdyby nie było narodzin, nie byłoby i śmierci. Ale same narodziny także są rzeczą współzależnie powstałą, gdyż zależą od istnienia -bhava-. I tak wycofując się, możemy zobaczyć, że cały ten ciąg determinacji i rzeczy determinowanych zależy od ignorancji. Oczywiście śmierć ciała ma miejsce w czasie i przestrzeni niezależnie od tego czy się jest zwykłym człowiekiem czy arahatem, lecz wraz ze wstrzymaniem ignorancji, nie jest ona już dłużej stowarzyszona z ideą "ja umieram".

A spokojny mędrzec jest niezrodzony, nie starzeje się i nie umiera, jest nieporuszony, niezaniepokojony. Bo nie ma w nim nic obecnego przez co mógłby się urodzić. Nie będąc narodzonym, jak mógłby się starzeć? Nie starzejąc się jak mógłby umrzeć? Nie umierając jak mógłby być poruszony? Nie będąc poruszonym jak mógłby być zaniepokojony?

czwartek, 15 listopada 2018

Pytanie o sotapannę

Cytujac fragment tego co napisalem o współzależnym powstawaniu, postawiono mi pytanie:

"Straciłam wymiar myśli” - Jeżeli przyjmiemy cogito ergo sum jako właściwie opisujące doświadczenie puthujjana, to wgląd we w/p musi się wiązać z doświadczeniem, gdzie formuła cogito ..., zostaje rozpoznana jako fundamentalny i fatalny błąd. W każdym razie dobrze jest sobie zdawać sprawę, że pojawienie się oka Dhammy, nie jest jednorazowym doświadczeniem, to trwała zmiana w postrzeganiu rzeczywistości.

Skąd może wiedzieć, że tak jest, poza oczywiście stanowiskiem sutt.
Np. tak jak to rozumiem to by mogło oznaczać, że ariya staje się odporny na różne choroby degeneracyjne mózgu, jak np. alzheimer itd.?
Z drugiej strony kojarzę, że można znaleźć jakieś sutty wspominające o ariya który na efekt jakiejś szokujące, trudnej sytuacji stracił zupełnie jakby całą pamięć o Dhammie na ten krótki moment.

Zacznijmy od tego, że to co czytelnik nazywa "oczywistym stanowiskiem Sutt", obiektywnie rzecz biorąc, prawie nigdy nie ma miejsca, gdyż dana Sutta jest zawsze widziana spod pewnego kąta, mianowicie punktu widzenia czytelnika, i kto angażował się w dyskusję o Dhammie, zna z własnego doświadczenia interesujący fenomen, mianowicie, po przeprowadzeniu pewnej lini rozumowania, wspartego odpowiednim cytatem, ze zdumieniem stwierdzamy, że nasz rozmówca używa tej samej Sutty, by wzeprzeć swoje, przeciwne stanowisko. Innymi słowy, to czy dana Sutta jest dla nas oczywista, i rzeczywiście nią jest, zależy od stopnia naszej inteligencji i nie tylko. Przykładem może być pan Ireneusz Kania, człowiek bez wątpienia dysponujący pewną inteligencją. Nie mniej gdy w swej książce omawia możliwość znalezienia się w piekle, powołuje się na Suttę, gdzie Budda ośmiesza pogląd, iż odradzamy się zgodnie z linią większości naszych akcji, stwierdzając, że w takim razie nikt nie dostałby się do piekła, bo nawet morderca więcej czasu spędza na nie zabijaniu, niż na zabijaniu. O dziwo, coś powoduje, że pan Kania nie dostrzega, że Budda odrzuca tą ideę, i konkluduje, że w takim razie, nie ma większych powodów do niepokoju... Niestety nie dysponuję tu obecnie tą książką, by zacytować stosowny fragment. Odczytując Sutty mamy tendencję do projektowania znaczeń zgodnie z naszymi przekonaniami, być może Mara w ten czy inny sposób wspiera te zjawisko.

Inna sprawa to fakt, iż Dhamma jest pewną rzeczywistością, na którą zwykły człowiek, puthujjana, jest ślepy. I tak jak Budda stał się Dhammą, tak sotapanna jest nią częściowo, wyrażając się poetycko, ma Dhammę w sercu, innymi słowy jego własne doświadczenie, jest dla niego źródłem wiedzy, niedostępnej dla puthujjany.

Sekha – już nie puthujjana ale jeszcze nie arahat – ma swego rodzaju “podwójną wizję”, jedną część nieregenerującą się a drugą regenerującą się). Jak tylko zostaje sotopanną (wchodzącym w strumień) człowiek uzyskuje aparapaccaya ńanam – wiedzę, która nie zależy od nikogo innego, ta wiedza jest również nazywana jako nie dzielona ze zwykłymi ludźmi i człowiek, który ją ma (chyba, że dla przyśpieszenia swojego progresu) nie ma potrzeby słuchania Nauki Buddy – w tym sensie, że jest on (w części) tą Nauką. Nanavira Thera

Podstawowy błąd czytelnika, zadającego pytanie wynika z założenia, iż wiedza o Dhammie bazuje na pamięci. To, że jest to błędne przekonanie, jasno wynika z faktu, iż śmierć ciała która jest stowarzyszona z utratą pamięci o przeszłym życiu w żaden sposób nie odbiera sotapannie jego wiedzy.

Tako rzecze Wielki Pustelnik

Sankharapaccaya vińńanam, tak jak to teraz widzimy, może być wzięte w znaczeniu, że specyficzna seria par sankhara – sankhata dhamma (jedna czy więcej) z których pierwsza zawiera świadomość, jest zależna od tego faktu, że w ogóle determinacje są obecne. Avijjapaccaya sankhara będzie zatem znaczyło, że ten fakt, iż w ogóle są determinacje, jest zależny od niewiedzy -avijjanirodha-wszystkie jakiekolwiek determinacje zostaną wstrzymane sankhara nirodho. To prawdopodobnie najprościej przedstawiają linie z Vinaya Mahavaggi:

O rzeczach powstałych z warunków
Tathagata określił ich warunek.
I to co jest ich wstrzymaniem,
Tak powiada Wielki Pustelnik.

Ye dhammā hetuppabhavā
Tesam hetum Tathāgato āha
Tesañ ca yo nirodho
Evamvādī mahāsamano.

Tu Ye dhamma hetuppabhava są wszystkimi rzeczami, jakimikolwiek, co zależne są od hetu (warunków – synonim paccaya). Skoro każda z tych rzeczy zależny od ich odpowiedniego hetu (jak w każdej formule współzależnego powstawania) dzieli ten sam los jak jego hetu – jest obecna gdy hetu jest obecne i jest nieobecna gdy hetu jest nieobecne. Kiedy są hetuhetuppabhava dhamma. Kiedy nie ma hetu, nie ma hetuppabhava dhamma; i hetu będąc niczym innym jak tylko determinacją ma niewiedzę jako warunek. Tesam hetam (ich warunkiem) zatem jest avijja. Widzieć Dhammę to widzieć współzależne powstawanie (jak zostało zauważone w paragrafie 7) i niewiedza jest zatem nie-widzeniem współzależnego powstawania, avijjapaccaya sankhara będzie więc znaczyło: współzależne powstawanie zależy od nie-widzenia współzależnego powstawania. Odwrotnie widzenie współzależnego powstawania jest wstrzymaniem niewiedzy i kiedy współzależne powstawanie jest widziane, traci swój warunek (nie-widzenie współzależnego powstawania) i zostaje wstrzymane. A to jest wstrzymanie wszelkich hetuppabhava dhamma i tak tesam yo nirodho jest wstrzymaniem avijja.

Nanavira Thera

środa, 14 listopada 2018

Błędne idee późnego "buddyzmu"

Jest całkiem możliwe, że pojęcie paramattha sacca, „prawda w najwyższym sensie”, czy „absolutna prawda”, było w użyciu przed Milindapanha; ale jego użycie tam jest tak jasne i niedwuznaczne, że ta książka jest punktem odniesienia do wszelkich dyskusji o tym pojęciu. Fragment cytuje dwie linie (5i6) zawierające przykład z wozem. Są użyte do usprawiedliwienia następującego argumentu. Wyraz „wóz” jest konwencjonalną nazwą daną zbiorowisku części; ale jeżeli każdą część przeegzaminujemy indywidualnie, nie będzie można powiedzieć o żadnej z nich, że jest wozem, ani też nie znajdziemy żadnego wozu w częściach kolektywnie zebranych. Zatem, „w najwyższym sensie” wóz nie istnieje. Podobnie „jednostka” (słowo puggala jest użyte) jest zaledwie konwencjonalną nazwą daną zbiorowisku części (części ciała jak również części agregatów), i w „najwyższym sensie” jednostka nie istnieje. To wszystko.

Rozważmy wpierw wagę argumentu. Jeżeli wóz jest rozebrany na części, i pokaże się te części człowiekowi, jedna za drugą, z pytaniem „czy to wóz?” jest oczywiste, że zawsze powie nie. A jeżeli te części zbierzemy razem w kupę, i pokaże mu się tą kupę części, również powie, że to nie jest wóz. Jeżeli ostatecznie zapyta się go czy poza tymi częściami widzi gdzieś wóz, wtedy również powie nie. Ale załóżmy, że pokaże mu się teraz te części tak ułożone, że mogą one przewozić ludzi, i gdy go spytamy, teraz bez wątpienia powie, że wóz jest, że istnieje. Zgodnie z argumentem, człowiek ten mówił zwykłym językiem gdy potwierdzał istnienie wozu i w wyższym sensie, gdy temu zaprzeczał. Ale jest wystarczająco jasne, że człowiek (który nie trenował się w takich subtelnościach) cały czas używa zwykłego języka i powód różnicy między jego dwoma wypowiedziami jest taki, że za pierwszym razem pokazano mu wóz, a za drugim razem nie. Jeżeli wóz jest rozebrany na części (nawet w wyobraźni) to przestaje być wozem, gdyż wóz jest dokładnie pojazdem a kupa części nie jest pojazdem, jest kupą części. Innymi słowy wóz jest z pewnością zbiorowiskiem części, ale jest zbiorowiskiem części złożonych w pewien szczególny sposób, i zmienić to ułożenie to zniszczyć wóz. Bez wątpienia nie da się odnaleźć wozu jeżeli zadamy sobie trud rozebrania go na części, przedtem zanim na niego spojrzymy. Jeżeli człowiek patrzy na wóz i mówi „w najwyższym sensie nie ma wozu; gdyż jest to tylko zbiorowisko części”, wszystko to co mówi to: „Jest możliwe by rozebrać ten wóz na części i zebrać je na kupę, i gdy to się zrobi nie będzie już wozu”. Nie dowodzi to nie-istnienia wozu, w najlepszym razie, wskazuje na to, że istniejący wóz może być zniszczony.

Nanavira Thera
Prawda Absolutna


NA CA SO NA CA AŃŃO

"Ani on ani inny". Te często cytowane dictum pojawia się gdzieś w Milindapanha jako odpowiedź na pytanie; „Kiedy człowiek umiera, kto się odradza, on czy inny? Te pytanie jest zupełnie niepoprawne i wszelkie próby odpowiedzi na nie są tak samo nieuprawnione. Pytanie, dociekając „kto” się odradza popada w sakkayaditthi. Bierze ono za pewnik ważność osoby jako „ja” bo to tylko o „ja”, to pytanie „wieczne” (so) czy „przemijające” (ańńo) jest postawione. Odpowiedź również bierze to "ja" za pewnik, gdyż zezwala by to pytanie było postawione. Odpowiedź zaledwie zaprzecza (by to „ja” które musi być albo wieczne albo przemijające) temu, że jest ono wieczne czy przemijające, co czyni pomieszanie jeszcze większym. Prawidłowym sposobem jest odrzucenie pytania na pierwszym miejscu. Porównaj Anguttara (VI,ix,10 <A.iii,440>) gdzie jest powiedziane, że ten o właściwym poglądzie: ditthisampanna, nie tylko nie może utrzymywać, że autor przyjemności i bólu jest kimś (sobą czy kimś innym) ale również nie może utrzymywać, że autor nie jest kimś (ani sobą ani innym). Ditthisampanna widzi obecną osobę (sakkaya) jako powstałą współzależnie od obecnych warunków i jako znikającą ze wstrzymaniem tych obecnych warunków i widząc tak nie uważa on obecnej osoby za ”ja”. Konsekwentnie nie zadaje pytania kto? o teraźniejszość. Przez wnioskowanie- (atitanagate nayam netva) odnosząc zasadę do przeszłości i przyszłości*, nie uważa on przeszłej czy przyszłej osoby za przeszłe czy przyszłe „ja” i nie zadaje pytania kto? o przeszłość czy o przyszłość (Patrz pytanie Mary, druga linia w „Prawda Absolutna"). (Milindapańha to szczególnie myląca książka).

*Dhamm'anvaye ńanam jest wiedzą zależną od wnioskowania w oparciu o Dhammę, tj wiedzą o tym, że fundamentalna Natura Rzeczy jest niezmienna w czasie i może być wywnioskowana z pewnością (inaczej niż w racjonalnym wnioskowaniu) od teraźniejszości do przeszłości i przyszłości. Innymi słowy to generalizacja bez abstrakcji.

Nanavira Thera

***

Jest ból, nie ma zbolałego,
Brak czyniciela, ale czynność - jest,
Jest wygaszenie, lecz nie ma zgasłego,
I ścieżka jest, ale nie ma wędrowca.

Ten wierszyk z Visudhimagga, jasno oddaje konfuzję jej autorów (Nanamoli Thera pisze o "komitecie" nazywajacym się Buddhagosha)

Weźmy przykład zbolałego. To zdanie może odnosić się do istnienia jednostki, puggala, albo osoby - sakkaya. Istnienie jednostki jako nie trwałego zbioru komponentów, materialnego ciała, uczuć, percepcji, intencji i świadomości jest oczywista, rzeczy są.

Mniej oczywiste wydaje się to, gdy zastosujemy zdanie do osoby - sakkaya. Z pewnością inaczej niż w przypadku jednostki, istnienie osoby jest zależne od ignorancji którą można doprowadzić do końca, tym samym zrealizować wstrzymanie osoby. Ale skoro życie zwykłej jednostki jest determinowane przez ignorancję, która sprawia że uważa się ona za osobę, i traktuje swą osobowość jako coś najważniejszego i najistotniejszego, nie jest prawdą, że osoby nie ma. Istnieje ona jako złudzenie. Nie ma osoby, taka negacja jest formą ucchedavady.

Co do ścieżki i braku wędrowca, no cóż, czyżby autorzy promowali jakąś azjatycką odmianę niepokalanego poczęcia, cudowne samowydeptanie się ścieżki?

poniedziałek, 12 listopada 2018

Absolutna nieegoistyczność

B.N mówi nam, że jedną z zasad Grupy Oksfordzkiej jest “Absolutna nieegoistyczność”, co prawdopodobnie warte jest przedyskutowania. Przyszli do mnie pewni przypadkowi goście i spytali czy nie jest to raczej egoistyczne z mojej strony, siedzieć tu samemu szukając własnego dobra. Idea tego jest, bez wątpliwości taka, że powinienem zająć się pomaganiem innym, jak Albert Schweitzer, który jest generalnie uważany obecnie za model nieegoistycznego poświęcenia się w służbie dla innych. Inny Albert – Einstein - ma coś do powiedzenia na ten temat:

Wszystko co ludzki rodzaj dokonał i wymyślił jest związane z satysfakcją odczuwanej potrzeby i uśmierzeniem bólu. Trzeba to mieć stale na uwadze, jeżeli pragnie się zrozumieć duchowe ruchy i ich rozwój. Uczucie i pragnienie są motywacyjnymi siłami stojącymi za wszelkim ludzkim wysiłkiem i ludzką kreacją, niezależnie od tego w jak wzniosłym przebraniu się nam to prezentuje.

Dlaczego zatem Albert Schweitzer poświęca swoje życie troszcząc się i lecząc trędowatych w Afryce? Ponieważ, mówi Albert Einstein czuje on potrzebę by tak robić i w ten sposób zaspakaja on swe pragnienie. A co mówi Budda?: “Zarówno uprzednio, mnisi, jak i teraz, to tylko cierpienia nauczam i o końcu cierpienia”. Einstein, w pewnym zakresie, zrozumiał, że cierpienie jest fundamentalnym faktem i podstawą wszelkiego działania. Budda zrozumiał to kompletnie, gdyż zna również ucieczkę od tego, której nie zna Einstein. Kiedy zatem pytanie: “Co powinienem robić?" powstaje (dla większości ludzi oczywiście takie pytanie się nie pojawia - oni już w pełni poświęcili się poszukiwaniom środków dla zaspokojenia swych zmysłowych pożądań i spełnienia swych światowych ambicji) wybór jest nie pomiędzy byciem egoistycznym a byciem nieegoistycznym, gdyż cokolwiek robię nie mogę uniknąć bycia egoistycznym – wszelkie działanie jest egoistyczne. Wybór jest pomiędzy byciem egoistycznym na sposób Schweitzera – przez nieegoistyczną służbę dla dobra innych a byciem egoistycznym na sposób Buddy:

Własne szczęście nie powinno być zaniedbywane 
dla dobra innych, jakkolwiek wielkiego, 
rozpoznawszy własne dobro dla siebie, człowiek 
powinien się poświęcić własnemu dobru. (Dh 166)

Jak mamy wybrać pomiędzy tymi dwoma sposobami bycia egoistycznymi? Odpowiedź jest: “Wybrać sposób bycia egoistycznym, który prowadzi do zakończenia bycia egoistycznym” a to jest sposób Buddy nie Schweitzera.

Jest wielu porządnych buddystów na Cejlonie, którzy są zaniepokojeni słowami Buddy cytowanymi powyżej; ale oczywiście nie przyznają się oni do tego nawet przed sobą, szybko przechodząc nad tym wersem gdy czytają Dhammapadę, lub dodają przypisy wyjaśniające, że Budda w rzeczywistości miał na myśli coś zupełnie innego. Oto aktualna nota uczyniona przez bardzo znanego cejlońskiego Therę: “Nie powinno się błędnie pojmować tych wersów jako oznaczających, że nie należy pracować dla dobra innych; nieegoistyczny serwis jest wysoce rekomendowany przez Buddę”. Ale to całkowite niezrozumienie Nauki Buddy. Wiele razy Budda wskazywał, że tylko ci co udanie poświęcili się własnemu dobru i są tego pewni (osiągając sotapatti) naprawdę mogą pomóc innym – ten kto sam grzęźnie w ruchomych piaskach nie może pomóc wydostać się z nich innym grzęznącym i jeżeli chce im pomóc wpierw musi się sam z nich wydostać (i jeśli mu się to uda, może zobaczyć, że zadanie pomagania innym w wydostaniu się, nie jest takie proste jak mu się to uprzednio wydawało). Pojęcie Absolutnej Nieegoistyczności jest mniej oczywiste niż ludzie chcą myśleć, odnosi się, jeżeli odpowiednio rozumiane (ale nikt poniżej sotapanny odpowiednio tego nie rozumie) do Buddy i do innych arahatów (co nie znaczy, że koniecznie muszą oni się poświęcić nieegoistycznemu serwisowi) i do nikogo więcej.

Nanavira Thera

Kto?

NA CA SO NA CA AŃŃO

"Ani on ani inny". Te często cytowane dictum pojawia się gdzieś w Milindapanha jako odpowiedź na pytanie; „Kiedy człowiek umiera, kto się odradza, on czy inny?" Te pytanie jest zupełnie niepoprawne i wszelkie próby odpowiedzi na nie są tak samo nieuprawnione. Pytanie, dociekając „kto” się odradza popada w sakkayaditthi. Bierze ono za pewnik ważność osoby jako „ja” bo to tylko o „ja”, to pytanie „wieczne” (so) czy „przemijające” (ańńo) jest postawione. Odpowiedź również bierze to "ja" za pewnik, gdyż zezwala by to pytanie było postawione. Odpowiedź zaledwie zaprzecza (by to „ja” które musi być albo wieczne albo przemijające) temu, że jest ono wieczne czy przemijające, co czyni pomieszanie jeszcze większym. Prawidłowym sposobem jest odrzucenie pytania na pierwszym miejscu. Porównaj Anguttara (VI,ix,10 <A.iii,440>) gdzie jest powiedziane, że ten o właściwym poglądzie: ditthisampanna, nie tylko nie może utrzymywać, że autor przyjemności i bólu jest kimś (sobą czy kimś innym) ale również nie może utrzymywać, że autor nie jest kimś (ani sobą ani innym). Ditthisampanna widzi obecną osobę (sakkaya) jako powstałą współzależnie od obecnych warunków i jako znikającą ze wstrzymaniem tych obecnych warunków i widząc tak nie uważa on obecnej osoby za ”ja”. Konsekwentnie nie zadaje pytania kto? o teraźniejszość. Przez wnioskowanie- (atitanagate nayam netva) odnosząc zasadę do przeszłości i przyszłości*, nie uważa on przeszłej czy przyszłej osoby za przeszłe czy przyszłe „ja” i nie zadaje pytania kto? o przeszłość czy o przyszłość (Patrz pytanie Mary, druga linia w „Prawda Absolutna"). (Milindapańha to szczególnie myląca książka).

*Dhamm'anvaye ńanam jest wiedzą zależną od wnioskowania w oparciu o Dhammę, tj wiedzą o tym, że fundamentalna Natura Rzeczy jest niezmienna w czasie i może być wywnioskowana z pewnością (inaczej niż w racjonalnym wnioskowaniu) od teraźniejszości do przeszłości i przyszłości. Innymi słowy to generalizacja bez abstrakcji.

Nanavira Thera

*
.
W Savatthi. „Mnisi, są te cztery pokarmy utrzymujące stworzenia, które doszły do istnienia, lub te szukające bycia. Jakie cztery? Solidny pokarm, zwykły lub subtelny, drugi kontakt; trzeci wola; czwarty świadomość. Takie mnisi są cztery pokarmy utrzymujące stworzenia które doszły do istnienia i te które szukają bycia”. Kiedy to zostało powiedziane, czcigodny Moliyaphagguna powiedział do Zrealizowanego:

„Czcigodny panie, kto konsumuje pokarm świadomość?” „Pytanie nieuprawnione”, odpowiedział Zrealizowany. "Nie mówię: 'Ktoś konsumuje'. Gdybym powiedział: 'Ktoś konsumuje', w tym wypadku byłoby to pytanie uprawnione: 'Czcigodny panie, kto konsumuje?' Ale tak nie mówię. A skoro tak nie mówię, gdyby ktoś spytał mnie: 'Czcigodny panie, czego pokarm świadomość jest warunkiem?', to byłoby pytanie uprawnione. A na to uprawnione pytanie odpowiedź jest: 'Pokarm świadomość jest warunkiem na wytworzenie przyszłego odnowienia istnienia'. Kiedy to co doszło do bycia istnieje, sześcioraka baza (dochodzi do bycia), z sześcioraką bazą jako warunek, kontakt”.

„Czcigodny panie, kto czyni kontakt?” „Pytanie nieuprawnione”, odpowiedział Zrealizowany. Nie mówię: 'Ktoś czyni kontakt'. Gdybym powiedział: 'Ktoś czyni kontakt', w tym wypadku byłoby to pytanie uprawnione: 'Czcigodny panie, kto czyni kontakt?' Ale tak nie mówię. A skoro tak nie mówię, gdyby ktoś spytał mnie: 'Czcigodny panie, z czym jako warunek, kontakt?', to byłoby pytanie uprawnione. A na to uprawnione pytanie odpowiedź jest: 'Z sześcioraką bazą jako warunek, kontakt (dochodzi do bycia). Z kontaktem jako warunek, uczucie'”.

„Czcigodny panie, kto czuje?” „Pytanie nieuprawnione”, odpowiedział Zrealizowany. Nie mówię: 'Ktoś czuje'. Gdybym powiedział: 'Ktoś czuje', w tym wypadku byłoby to pytanie uprawnione: 'Czcigodny panie, kto czuje?' Ale tak nie mówię. A skoro tak nie mówię, gdyby ktoś spytał mnie: 'Czcigodny panie, z czym jako warunek, uczucie?', to byłoby pytanie uprawnione. A na to uprawnione pytanie odpowiedź jest: 'Z kontaktem jako warunek, uczucie (dochodzi do bycia). Z uczuciem jako warunek, pragnienie”.

„Czcigodny panie, kto pragnie?” „Pytanie nieuprawnione”, odpowiedział Zrealizowany. Nie mówię: 'Ktoś pragnie'. Gdybym powiedział: 'Ktoś pragnie', w tym wypadku byłoby to pytanie uprawnione: 'Czcigodny panie, kto pragnie?' Ale tak nie mówię. A skoro tak nie mówię, gdyby ktoś spytał mnie: 'Czcigodny panie, z czym jako warunek, pragnienie?', to byłoby pytanie uprawnione. A na to uprawnione pytanie odpowiedź jest: 'Z uczuciem jako warunek, pragnienie (dochodzi do bycia), z pragnieniem jako warunek, utrzymywanie z utrzymywaniem jako warunek, istnienie, z istnieniem jako warunek, narodziny, z narodzinami jako warunek, starość i śmierć, żal, płacz, ból, smutek i rozpacz dochodzą do istnienia; takie jest powstanie tej całej masy cierpienia.

Ale Phagguna z zanikiem i wstrzymaniem sześciu baz dla kontaktu, wstrzymanie kontaktu, że wstrzymaniem kontaktu, wstrzymanie uczucia, ze wstrzymaniem uczucia, wstrzymanie pragnienia, ze wstrzymaniem pragnienia, wstrzymanie utrzymywania, ze wstrzymaniem utrzymywania, wstrzymanie istnienia, ze wstrzymaniem istnienia wstrzymanie narodzin, ze wstrzymaniem narodzin, wstrzymanie starości i śmierci, żalu, płaczu, bólu, smutku i rozpaczy. Takie jest wstrzymanie tej całej masy cierpienia.  SN 12: 12


*

Nisargadatta Maharaj (M): Błędne pytanie nie może być odpowiedzialne, a jedynie rozpoznane jako błędne.


P: Kiedy widzę coś przyjemnego, chcę tego. Kto dokładnie tego chce? Ja czy umysł?

M: Pytanie jest źle postawione. Nie ma „kto”. Jest pragnienie, lęk, gniew i umysł mówi – to ja, to moje. Pragnienie jest stanem umysłu postrzeganym i nazywanym przez umysł. Bez postrzegającego i nadającego nazwy umysłu, gdzie jest pragnienie?

*

M: Jestem niezaniepokojony różnicami i separacjami tworzącymi osobę. Tak długo jak ciało trwa, ma ono swoje potrzeby jak każde inne, ale proces mentalny doszedł do końca.

P: Zachowujesz się jak osoba która myśli.

M: Dlaczego by nie? Ale moje myślenie jak moje trawienie jest automatyczne i celowe. (…)

P: W tym momencie kto mówi jeżeli nie umysł?

M: To co słyszy pytanie, odpowiada na nie.

P: Ale kto to taki?

M: Nie kto, ale co. Nie jestem osobą w sensie jaki nadajesz temu słowu, choć mogę się tobie jawić jako osoba. Jestem nieskończonym oceanem świadomości w którym wszystko się wydarza. Jestem również poza wszelką egzystencją i poznawaniem, czystą błogością bytu. Nie ma nic od czego czułbym się odseparowany, stąd jestem wszystkim. Żadna rzecz nie jest mną, stąd jestem niczym.

Ta sama siła która sprawia, że płonie ogień i płynie woda, że kiełkują nasiona i rosną drzewa, sprawia że odpowiadam na twoje pytania. Nie ma we mnie nic personalnego, choć używany język i styl mogą jawić się personalnymi. Osoba jest szablonem pragnień i myśli i wynikających z tego działań, nie ma takiego szablonu w moim wypadku. Nie ma nic czego bym pragnął albo się obawiał – jakby mógł tu być jakiś szablon.

P: Z pewnością umrzesz.

M: Życie odejdzie, ciało umrze, ale to nie dotknie mnie w najmniejszym stopniu. Jestem poza czasem i przestrzenią, bezprzyczynowy, nie zanikający, jednakże samym łonem egzystencji. (…)

P: Czy twoja realizacja była nagła czy stopniowa?

M: Nic z tych rzeczy. Jest się tym czym się jest, bezczasowo. To umysł, który zdaje sobie sprawę z tego jak i kiedy oczyścił się z pragnień i lęków.

Niewiedza jako automatycznie funkcjonująca ślepota na swą własną ślepotę

Zwykła osoba (puthujjana czy przeciętniak) myśli “ja czuję, ja postrzegam, ja determinuję, ja poznaję” i odnosi się on do “ja”, do pewnego rodzaju ponadczasowego i niezmiennego ego czy “ja”. Ale arahat całkowicie pozbył się iluzji ego czy “ja” (wyobrażenia czy konceptu “ja jestem” i kiedy używa refleksji, myśli całkiem prosto: “uczucie czuje, percepcja postrzega, determinacje determinują, świadomość poznaje”. Prawdopodobnie to może ci pomóc dostrzec jak to jest gdy pragnienie całkowicie zanika a jednak “rozliczne rzeczy stoją tam w świecie”. Oczywiste jest, że nie mogą tam “stać w świecie” inaczej niż będąc odczuwanymi, postrzeganymi, determinowanymi, i poznawanymi (Berkeleya esse est percipi jest w zasadzie całkiem poprawne), ale dla żyjącego arahata pytanie “kto czuje, postrzega, determinuje, poznaje rozliczne rzeczy?” już dłużej nie powstaje – rozliczne rzeczy są odczuwane przez uczucie, postrzegane przez percepcję, determinowane przez determinacje i poznawane przez świadomość, innymi słowy są tam w świecie autonomicznie (właściwie zawsze były, ale puthujjana nie widzi tego gdyż bierze siebie za pewnik). Z rozpadem ciała arahata wszystko to znika. (Dla innych ludzi oczywiście te rzeczy będą się kontynuować aż sami z kolei staną się arahatami dochodząc do swej finałowej egzystencji). Dalszy punkt. Gdy arahat mówi do ludzi, będzie używał dalej lingwistycznych zwrotów i będzie mówił “ja” i “mnie” i “moje” itd ale już dłużej nie będzie pojmował tych słów tak jak to robi puthujjana.

*
Do Siostry Vajira

...W twoim przypadku, chociaż masz tendencje do tworzenia ścisłych schematów (to postawa umysłu) jest jeszcze inny aspekt. Wydajesz się być całkiem świadoma niespójności twojej obecnej pozycji, prowadzącej do frustracji gdy arahat jest opisywany “jako taki” i prawdopodobnie przygotowana na to by zgodzić się z moim twierdzeniem, że to z uwagi na zbłądzenie i nieumiejętność dostrzeżenia, że rzeczy mogą mieć znaczenie bez bycia “moimi”, że mogą być teleologiczne bez bycia zawłaszczonymi. I myślę również, że zdajesz sobie sprawę z tego, że faktycznie to centralny problem i wszystko inne ma drugorzędne znaczenie i jest nieważne. Ta postawa nie jest sterylna i od początku było to moją główną troską, bezpośrednio czy pośrednio, by zachęcić cię do jej zajęcia i zdecydowanie przy tym trwałem i jak zauważyłaś stale podkreślałem tą sprawę (w jakiejkolwiek formie była przedstawiana) i odrzuciłem wszelkie próby dojścia do kompromisowego rozwiązania. To dlatego, że byłaś gotowa do słuchania o tej jednej rzeczy, kontynuowałem korespondencję. Inne rzeczy, które dyskutowaliśmy, oprócz tych zmierzających właśnie do tego, są o małej ważności. Ale jedna rzecz to mój nacisk na tą sprawę, i całkiem inna rzecz to twoje zobaczenie tego. Nawet mnisi w czasach Buddy musieli czasami odejść i popracować nad tym sami.


Dodane później


Mówisz, tak jak to widzę, że “doświadczenie arahata funkcjonuje automatycznie”. Zakładam, że rozumiesz przez to, że funkcjonuje ono bez żadnego ja czy agenta czy mistrza, który by nim kierował. Ale ja nie mówię inaczej. Wszystko co bym do tego dodał to, że to automatyczne funkcjonowanie ma kompleksową strukturę teleologiczną.

Doświadczenie puthujjana jednakże, jest jeszcze bardziej kompleksowe, gdyż obecna jest również avijja (niewiedza) i tak, jest zawłaszczenie jak również teleologia. Ale to także funkcjonuje automatycznie, bez żadnego ja czy agenta by tym kierował. Jednak z uwagi na zawłaszczenie, pojawia się to jako będące kierowanym przez “ja”, agenta czy mistrza. Avijja funkcjonuje automatycznie ale ukrywa ten fakt przed sobą. Avijja jest automatycznie funkcjonującą ślepotą na swoje automatyczne funkcjonowanie. Usunięcie ślepoty usuwa zawłaszczenie ale pozostawia teleologię.


Nanavira Thera

Negatywne "ja" w poszukiwaniu identyfikacji

Esencjonalnie horyzontalny pogląd scholastyka na rzeczy, szukanie powiązań w przestrzeni i czasie i jego historyczne podejście do tekstów* dyskwalifikują go z jakichkolwiek możliwości zrozumienia Dhammy, którą Budda sam nazwał akalika, bezczasową.

*Słownik PTS przykładowo zakłada, że słowo atta w Suttach odnosi się do fenomenu czysto historycznego (z szóstego i siódmego wieku przed Chrystusem) znanego jako „dusza” lub jeszcze do refleksyjnego „ja” ewidentnie o czysto gramatycznym znaczeniu. Wszelkie sugestie, że może występować jakieś powiązanie (o czysto witalnym znaczeniu) pomiędzy „duszą” a „ja” są pruderyjnie omijane.

***

Ale osoba, która żyje subiektywno-refleksyjnym sposobem jest zaabsorbowana i zidentyfikowana nie z pozytywnym światem ale z sobą. Świat, oczywiście pozostaje “tam” ale jest uważany za przypadkowy (Husserl mówi, że taki człowiek “wkłada go w nawias”) a to znaczy, że odrzuca on jakąkolwiek pozytywną identyfikację jako nieważną. Nie jest on już dłużej “politykiem”, czy “rybakiem” ale “ja”. Lecz to co my nazywamy “ja”, jeżeli nie otrzyma pozytywnej identyfikacji z zewnątrz, pozostaje puste, innymi słowy, negatywne. “Ja” jednakże jest pozytywne w tym sensie, że szuka identyfikacji. I tak osoba, która identyfikuje się z samym sobą odnajduje, że jej pozytywność składa się z negatywności – nie przekonującego “ja jestem tym” czy “ja jestem tamtym” pozytywniaka ale trudnym do zrozumienia, kłopotliwym czy nawet niepokojącym; “Czym jestem?” Wieczne powtarzanie tego wiecznie nieodpowiedzianego pytania jest początkiem mądrości (to początek filozofii) ale pokusa by wyposażyć się w definitywną odpowiedź jest zwykle zbyt mocna i człowiek wpada w błędny pogląd tego czy innego rodzaju. (Potrzeba Buddy by wskazał drogę wyjścia z tej niemożliwej sytuacji). Dla sotapanny, który rozumie esencję Nauki Buddy to pytanie wciąż powstaje, ale widzi on, że jest ono nie do odpowiedzenia i nie martwi się tym; dla arahata pytanie już dłużej nie powstaje i to finałowy spokój.

Nanavira Thera

Pierwszy cytat zamieściłem, żeby przypomnieć raz jeszcze, iż Nauka Buddy jest skierowana do mnie, tutaj i teraz, za kogokolwiek bym się nie uważał, atta czy "ja" to ja sam i to z czym się identyfikuję. Idea nauczana przez Buddę, "wszystkie rzeczy są nie-ja", ukazuje mi, że jestem ofiarą błędnej samo-identyfikacji. Co do idei "nie ma ja" to jest to błędny pogląd, ścisłej ucchedavada.

Może się powtarzam, ale powtarzanie ciągle tej samej rzeczy, jest taktyką, którą stosował sam Budda. Idea totalnej dezidentyfikacji z całym fenomenalnym światem, materialnym i mentalnym, nie jest z tych, które umysł przyswaja łatwo; ciągłe powtarzanie pozwala nam oswoić się z ideą dezidentyfikacji i zacząć ją wcielać w życie.


sobota, 10 listopada 2018

Trwałość "ja"

I gdzie tu wchodzi Budda? Jeżeli zrozumiemy „wieczne” (którym dla Kierkegaarda jest zasadniczo Bóg – tj dusza będąca częścią Boga) jako „podmiot” czy „ja” i „to co powstałe” jako całkiem oczywiście nietrwałe „obiekty” w świecie (co jest również w znaczeniu K) sytuacja staje się jasna. To co nazywamy „ja” jest pewną charakterystyką wszelkiego doświadczenia, które wydaje się być wiecznym. Jest całkiem oczywiste, że dla wszystkich ludzi rzeczywistość i trwałość ich „ja” jest brana za absolutnie pewną i rozbieżność o której mówi K jest prosto tą pomiędzy moim „ja” (które automatycznie biorę za trwałe) i aż nadto jawnie nietrwałymi „rzeczami” w świecie, które „ja” usiłuje posiąść. Wieczny „podmiot” dąży do posiadania temporalnego „obiektu” i sytuacja jest od razu zarówno komiczna jak i tragiczna – komiczna, ponieważ coś temporalnego nie może być posiadane na wieczność, i tragiczna, ponieważ wieczne nie może się powstrzymać od czynienia daremnych prób by posiąść temporalne na wieczność. Ta tragi-komedia jest cierpieniem (dukkha) w jego najgłębszym sensie. I to uwolnienie się od tego jest tym czego naucza Budda. Jak? Przez wskazanie, że odwrotnie do naszych naturalnych założeń (które przyjmują, że podmiot „ja”, dalej by kontynuował istnienie nawet gdyby w ogóle nie było obiektów) egzystencja podmiotu zależy od egzystencji obiektu; a skoro obiekt jest jawnie nietrwały, podmiot musi być takiż sam. I od razu gdy domniemany podmiot jest widziany jako będący nie mniej temporalnym niż obiekt, rozbieżność pomiędzy wiecznym i temporalnym zanika (na czterech etapach – sotapatti, sakadagamita, anagamita i arahatta); i z zanikiem rozbieżności dwie kategorie „tragiczna” i „komiczna” również zanikają. Arahat ani się nie śmieje ani nie płacze, i to jest koniec cierpienia (z wyjątkiem oczywiście fizycznego bólu, który znika wraz z rozpadem ciała).

W ten sposób możesz dojrzeć progresywne przesuwanie się z bezmyślnej bezpośredniości (zarówno dziecięcego rozbawienia, które odmawia wzięcia tragicznego poważnie, czy pompatycznej powagi, która odmawia potraktowanie humorystycznie komicznego) ku świadomej refleksji (która jest limitem filozofii puthujjana) do pełnej realizacji ariya dhammy (gdzie zarówno tragiczne jak i komiczne ostatecznie giną, by nigdy już nie powrócić).

Nanavira Thera

Każdy przeciętniak, czy puthujjana jest attavadinem, wierzącym w istnienie swego "ja", lub formułując to inaczej, przekonanym o własnym istnieniu. Attavada determinuje stan istnienia, z utrzymywaniem (upadana) jako warunek (bhava) istnienie.

Tak długo jak interpretujemy doktrynę anatta ogłaszaną przez Buddę jako mówiącą, że "ja" nie istnieje, jako attavadini będziemy kontynuować nasze istnienie, nie wiedząc nawet jaka praca jest do wykonania. W końcu "wiemy" że "ja" nie istnieje... Możemy czuć nawet wyższość nad naiwnymi chrześcijanami, którzy wierzą w istnienie duszy -atta- czy hinduskimi joginami poszukującym atta  -Self-.

Podchodząc jednak do problemu od strony praktycznej i zakładając, że Budda chce pomóc nam, że to my mamy problem z błędną interpretacją doświadczenia, musimy zdać sobie sprawę, że w Nauce Buddy, jak najbardziej istnieje coś takiego jak self-knowlege, czy samopoznanie, i że to samopoznanie daje nam nieśmiertelność. Tyle, że to co poznajemy, to to czym nie jesteśmy, nie jesteśmy ciałem, pamięcią, uczuciem, jakikolwiek aspekt doświadczenia musimy widzieć jako nie-ja. Innymi słowy doktryna anatta, zaprasza nas do podjęcia procesu dezidentyfikacji i widzenia wszystkich rzeczy w ten sposób: "to nie moje, tym nie jestem, to nie moje ja".

Warto zdać sobie sprawę, że idee mają konsekwencje, które nie zawsze są rozumiane. I tak, koncepcja świata, nie jest tak smooczywistą, jak się to ludziom wydaje. Czy świat jest wieczny, czy nie? Czy świat jest skończony czy nieskończony? Te wszystkie pytania biorą za pewne to co pojawia się w naszym doświadczeniu tylko w obecności somo-identyfikacji z ciałem:
Najgorszą ideą jest ta, że jesteś ciałem. Z ciałem przychodzi świat, ze światem Bóg, który jak się zakłada stworzył świat i tak to się zaczyna, lęki, religie, modlitwy, ofiary, różnego rodzaju systemy – a wszystko to by chronić i wspierać dziecko – człowieka przerażonego potworami które sam stworzył.
Można się nie zgadzać z Nisargadattą Maharajem i twierdzić że są gorsze idee, jak samo-identyfikacja z umysłem, ale konsekwencje wynikające z identyfikowania się z ciałem opisuje on jak najbardziej poprawnie. W bezpośrednim doświadczeniu, ciało jest tylko jednym z obiektów w polu świadomości, inne obiekty są "zewnętrzne" w stosunku do ciała, ale to nie tworzy jeszcze świata, w "świecie" zaczynamy istnieć dopiero gdy identyfikujemy się z ciałem.

Albo też idea "moje". Jeżeli widzimy coś co należy do nas, to tym samym zakładamy nasze istnienie jako posiadacza. Idea "to moje" implikuje "ja".

Zatem intuicyjne przeczucie nieśmiertelności bynajmniej nie powinno być lekceważone, śmiertelność która wydaje się być nieunikniona wynika z nie widzenia śmierci jako nietrwałej, determinowanej i powstałej współzależnie. Wraz z odrzuceniem wszelkich samo-identyfikacji, nie ma w nas już nic co mogłoby być podmiotem śmierci.

"Ja" w Nauce Buddy jest błędnym poglądem i jako taki zostaje już porzucony przez sotapannę, u którego dalej istnieje fundamentalna postawa "jestem". Wraz z dalszą kontynuacją procesu dezidentyfikacji, i ona zanika, co jednak może zająć trochę czasu, nie dłuższego jednak jak siedem kolejnych egzystencji. Bez wspierającego "jestem tym", samo " jestem" także musi upaść.

piątek, 9 listopada 2018

Istnienie jako powstałe współzależnie

10 Z utrzymywaniem jako warunek, istnienie, z istnieniem jako warunek, narodziny, z narodzinami jako warunek starość i śmierć...

Fundamentalne upadana czy „utrzymywanie” to attavada co jest utrzymywaniem wiary w „ja”.(patrz Majjhima ii,1 <M.i,67>) Puthujjana bierze to co pojawia się jako jego „ja” za pewnik i tak długo jak to trwa, kontynuuje on bycie „ja”, przynajmniej w swym własnym widzeniu (i w oczach tych innych jak on sam). To bhava czy istnienie. Puthujjana wie, że ludzie się rodzą i umierają a skoro myśli „moje ja istnieje” to również myśli „moje ja się urodziło” i „moje ja umrze”. Puthujjana widzi „ja”do którego odnoszą się słowa „narodziny i śmierć”.

[Utrzymując konieczne zastrzeżenia dotyczące jego poglądów, możemy zauważyć, że Heidegger, w jego Sein und Zeit podporządkowuje idee narodzin i śmierci istnieniu w obrębie jedności naszej egzystencjalnej struktury. Ja istnieję, ja jestem jako narodzony i jako narodzony, jestem narażony w każdym momencie mego istnienia na śmierć. (Książka „Bycie i Czas” dopiero ostatnio stała się dla mnie osiągalna. Odkrywam, że gdzie się ze sobą nie zgadzają Heidegger z Sartre ten pierwszy ma zwykle rację)].

W kontraście do puthujjana arahat całkowicie pozbył się asmimana (wyobrażenia „jestem” już nic nie mówiąc o attavada) i nawet nie myśli „ja jestem”. To bhavanirodha – wstrzymanie istnienia. A skoro nie myśli on „ja jestem”, nie myśli on również „ja się urodziłem” czy „ja umrę”. Innymi słowy nie widzi on „osoby" czy nawet „ja” do którego odnosiłyby się słowa narodziny i śmierć. To jatinirodha i jaramarananirodha.

Nanavira Thera

Ucieczka przed prawdą

Tylko pionowy wgląd, prosto w głąb własnej osobistej egzystencji daje człowiekowi możliwość postrzeżenia niepewności i braku bezpieczeństwa jego sytuacji i tylko człowiek który to dostrzegł jest przygotowany do wysłuchania Nauk Buddy. Ale rodzaj ludzki nie może znieść zbyt wiele rzeczywistości: ludzie w większości uciekają w popłochu od tego pionowego bezpośredniego wglądu w istnienie i szukają schronienia w rozrywkach.

Nanavira Thera

Umrzeć trzeba samemu

Pocieszni jesteśmy, iż szukamy wytchnienia w towarzystwie podobnych nam, nędznych jak my, bezsilnych jak my: nie pomogą nam, umrzeć trzeba samemu. Trzeba tedy czynić, jak gdyby człowiek był sam; a wówczas, czyżbyśmy budowali wspaniałe domy, etc. Szukalibyśmy bez chwili wahania prawdy; a jeżeli uchylamy się od tego, dajemy tym świadectwo, iż wyżej cenimy szacunek ludzi niż szukanie prawdy.


Pascal

Skąd pochodzi, iż człowiek chromy nie drażni nas, a umysł chromy drażni?


198
Skąd pochodzi, iż człowiek chromy nie drażni nas, a umysł chromy drażni? Stąd, iż chromy uznaje, że my idziemy prosto, umysł zaś chromy powiada, że to my kulejemy; inaczej budziłby w nas litość, a nie gniew.

Epiktet pyta o wiele silniej: Czemu nie gniewamy się, gdy ktoś mówi, że cierpimy na głowę, a gniewamy się, gdy mówi, że błądzimy w rozumowaniu lub w wyborze? — Temu, iż jesteśmy zupełnie pewni, że nie cierpimy na głowę i że nie jesteśmy chromi, nie jesteśmy natomiast równie pewni tego, czy wybraliśmy drogę prawdy, jesteśmy jej pewni jedynie dzięki temu, iż widzimy ją wyraźnie własnymi oczami; gdy więc ktoś inny widzi równie wyraźnie rzecz przeciwną, to nas wprawia w wahanie i zaskakuje, a bardziej jeszcze, kiedy tysiąc innych drwi sobie z naszego wyboru; trzeba bowiem dać pierwszeństwo naszemu rozumowi przed rozumem tylu innych; a to jest zuchwałe i trudne. Nie ma nigdy tej sprzeczności w zmysłach odnośnie do chromego.

Pascal

O dyscyplinie

Jeżeli dyscyplina nie przekształca istnienia jednostki w oryginalny dramat, wszyscy niestrudzenie recytują ten sam zwierzęcy repertuar.

Jest coś niezniszczalne nikczemnego w poświęceniu nawet najgłupszej zasady na ołtarzu najszlachetniejszych namiętności. 

Nicolas Gomez Davila


Dyscyplina powinna ciążyć jak tarcza, nie jak jarzmo.

 Rivarol


Szczęście jest sprawą dyscypliny.

Marai


Dyscyplina jest matką dobrobytu.

Ajschylos


Szukaj swobody, a staniesz się niewolnikiem swoich pragnień. Szukaj dyscypliny, a znajdziesz wolność.

Frank Herbert


Kiedy nauczycielki zmęczyły się moimi uwagami, zaczęły pozwalać dzieciom na robienie wszystkiego tego, co chciały. Widziałam chłopca z nogami zarzuconymi na stolik i dłubiącego w nosie, na co nauczycielki w ogóle nie reagowały i nie upominały go; widziałam dzieci popychające swoich kolegów i mające agresywny wyraz twarzy, co też nie wywołało żadnej reakcji u nauczycielek. Musiałam więc zainterweniować cierpliwie, by pokazać, jak należy zabraniać i powoli tłumić wszystkie czyny, które nie powinny mieć miejsca, aby dziecko miało zupełną jasność w odróżnianiu dobra od zła. Przy ustalaniu zasad dyscypliny jest to niezbędny punkt wyjścia, a zarazem najtrudniejszy czas dla nauczyciela.

Początki dyscypliny osiągamy przez pracę. Moment, gdy dziecko zaczyna interesować się żywo własną pracą, wskazuje wyraz jego twarzy, skupiona uwaga, stałość w wykonywaniu ćwiczenia. Dziecko to jest na drodze ku dyscyplinie.

Dzieci z naszych szkół ukazały nam, że prawdziwym celem wszystkich dzieci jest nieprzerwane zaangażowanie w wykonywaniu zadań. Tego nigdy jeszcze nie widziano, tak samo jak spontanicznego wyboru rodzaju pracy bez pomocy ze strony nauczyciela. Dzieci, podążając za wewnętrznym nauczycielem, zajmowały się pracą (każdy inną) i to dawało im uczucie radości i spokoju. Potem wydarzyło się coś, czego nie zaobserwowano jeszcze w żadnej innej grupie dzieci: spontaniczna dyscyplina. Ten fakt zadziwiał ludzi jeszcze bardziej niż spontaniczna eksplozja pisania. Dyscyplina w wolności okazała się być rozwiązaniem problemu, który wydawał się być nie do rozwiązania: żeby osiągnąć dyscyplinę, daj wolność.


Maria Montessori

Carl Schmitt - Pieśń Sześćdziesięciolatka

Zaznałem wielu przemian losu:
Zwycięstw i klęsk, rewolucji i restauracji,
Inflacji i deflacji, bombardowań,
Zniesławień, zmian reżymów i pęknięć rur,
Głodu i zimna, obozów i pojedynczych cel.
Przeszedłem przez to wszystko,
To wszystko przeszło przeze mnie.
Znam wiele odmian terroru;
Terror z góry i terror z dołu,
Terror na lądzie i terror z powietrza
Terror legalny i pozalegalny
Terror brunatny, czerwony i w kratkę,
I ten najgorszy, którego nikt nie odważy się
Nazwać.
Znam je wszystkie i znam ich objęcia.
Znam chóry pochlebców władzy i prawa
Tuby reżymów fałszujące sens prawdy
Czarne listy z mnogością nazwisk
I kartoteki prześladowców.
Cóż mam więc opiewać?
Hymn na cześć placebo?
Czyż mam pozostać naiwny
Zazdroszcząc zwierzętom i kwiatom ?
Zadrżeć lękliwie w kręgu sielskich bożków?
Szczęściem komara szczęśliwego w sobie?
Trzy razy byłem w brzuchu wieloryba.
Patrzyłem w oczy samobójczej śmierci
Pragnąc uprzedzić wyrok z ręki kata.
Lecz chroniąc objęło mnie słowo sybillińskich
wieszczów,
i wrota ocalenia otworzył mi święty ze Wschodu.
Synu tego misterium, nie możesz drżeć z lęku
Słuchaj i cierp!



11 lipca 1948 C. S.

przełożył: Wojciech Kunicki


Ze strony Pana Tomasza Gabisia

Co czego nie można już stracić ...

Ale jak cierpienie jest związane z nietrwałością? To branie za pewne jako przyjemno-trwałe (prawdopodobnie wieczne byłoby lepszym słowem) tego co tak naprawdę jest nietrwałe. I rzeczy są brane za pewnie przyjemno-trwałe (czy wieczne) kiedy są brane (w ten czy inny sposób) za “ja” czy “moje” (gdyż, jak słusznie zauważyłeś idee subiektywności stowarzyszone są z ideami nieśmiertelności) i puthujjana bierze wszystkie rzeczy w ten sposób. I tak dla puthujjana wszystkie rzeczy są (sankhara)dukkhacierpieniem związanym z determinacjami. Jak zatem – i to wydaje się być głównym punktem w twojej argumentacji – jak zatem puthujjana widzi i wie (czy osądza), że wszystkie rzeczy są cierpieniem, skoro nie ma pewnego tła (czy kryterium czy normy) o nie-cierpieniu (tj o sukha) w odniesieniu do której wszystkie rzeczy ukazują się jako dukkha (cierpienie). Odpowiedź jest całkiem prosta: puthujjana nie widzi i nie wie (czy nie osądza), że wszystkie rzeczy są cierpieniem. Puthujjana nie ma kryterium czy normy dla uczynienia takiego osądu a zatem go nie robi.

Doświadczenie puthujjana jest sankharadukkha z góry na dół, a w konsekwencji nie ma sposobu poznania cierpienia osobiście, gdyż jakkolwiek daleko się “wycofa” w refleksyjnym wysiłku ciągle zabiera dukkha ze sobą. (Omówiłem to zagadnienie w terminach avijja, która jest dukkhe ańńanam (nie-wiedzą o cierpieniu) i ukazałem, że avijja ma strukturę hierarchiczną i wspiera samą siebie). Rzecz opiera się na tym, że puthujjany nie-wiedza o cierpieniu jest też jego (błędną) akceptacją tego co wydaje się być „ja” czy podmiotem czy “ego” jako trwałe/ przyjemne/ ja. A jak dochodzi do wiedzy o cierpieniu? Jak to jest z Buddą, nie mogę powiedzieć (choć wydaje się z Sutr, że jest to sprawa nadzwyczaj inteligentnego procesu prób i błędów przez długi okres). Ale u innych dochodzi do tego po usłyszeniu Dhammy (jako puthujjanowie) idącej pod prąd ich całemu sposobowi myślenia. Akceptują oni na wiarę (saddha) tą naukę o nietrwałości/ cierpieniu/ nie-ja i właśnie to, gdy zaadoptowane staje się ich kryterium czy normą w odniesieniu do której ostatecznie sami dochodzą do tego, że wszystkie rzeczy są dukkha – dla puthujjana i do tego stopnia do jakiego przestali być puthujjanami zanika (sankhara)dukkha i do tego stopnia również mają w swym własnym doświadczeniu “wbudowane” kryterium czy normę w odniesieniu do której czynią dalszy progres. (Sekha – już nie puthujjana ale jeszcze nie arahat – ma swego rodzaju “podwójną wizję”, jedną część nieregenerującą się a drugą regenerującą się). Jak tylko zostaje sotopanną (wchodzącym w strumień) człowiek uzyskuje aparapaccaya ńanam – wiedzę, która nie zależy od nikogo innego, ta wiedza jest również nazywana jako nie dzielona ze zwykłymi ludźmi i człowiek, który ją ma (chyba, że dla przyśpieszenia swojego progresu) nie ma potrzeby słuchania Nauki Buddy – w tym sensie, że jest on (w części) tą Nauką.

***
Przypominam ten fragment listu czcigodnego Nanaviry, gdyż jeden z czytelników wyraził opinię, że ariya może zapomnieć Dhammę. Z pewnością ariya może wiele zapomnieć, ale wgląd w Cztery Szlachetne Prawdy nie jest wiedzą bazującą na pamięci, i jest stale obecny w doswiadczeniu.

O tym, że wgląd w Szlachetne Prawdy nie jest temporalnej doświadczeniem, które podlegałoby utranie pisałem też tutaj

O tym co niezmienne

M: Droga do prawdy leży w zniszczeniu fałszu. By zniszczyć fałszywe, musisz zakwestionować swe najbardziej niezmienne wierzenia. Z tych idea, że jesteś ciałem, jest najgorszą. Z ciałem przychodzi świat, ze światem Bóg, który jak się zakłada, stworzył świat, i tak to się zaczyna – lęki, religie, modlitwy, ofiary, wszelkiego rodzaju systemy – wszystko by ochraniać i wspierać człowieka-dziecko, umierającego z przerażenia z powodu potworów które sam stworzył. Rozpoznaj, że to czym jesteś, nie może się urodzić ani umrzeć, i z odejściem lęku zakończy się wszelkie cierpienie.
Co umysł wymyślił, umysł niszczy. Ale rzeczywiste nie jest wymyślone i nie może być zniszczone. Trzymaj się tego nad czym umysł nie sprawuje władzy. To o czym ci mówię, nie jest ani w przeszłości ani w przyszłości. Ani też nie jest to codzienne życie, takim jakim płynie teraz. To nie jest wieczne, to jest bezczasowe i totalna bezczasowość jest ponad umysłem.

M: To co nie może się zmienić, pozostaje. Wielki spokój, głębokie milczenie, ukryte piękno rzeczywistości pozostaje. Podczas gdy nie może być przekazane słowami, to czeka na ciebie, byś sam tego doświadczył.

M: Osiągasz punkt kiedy nic nie może ci się przydarzyć. Bez ciała, nie możesz być zabity, bez posiadłości nie możesz być okradziony; bez umysłu, nie możesz być oszukany. Nie ma punktu gdzie pragnienie czy lęk mogłyby znaleźć zahaczenie. Tak długo jak nie może ci się przytrafić zmiana, cóż innego ma znaczenie?

M: Nie jest to postrzegalne, ponieważ samo jest tym, co czyni percepcję możliwą. Jest poza istnieniem i nie-istnieniem. Nie jest ani zwierciadłem ani odbiciem w zwierciadle. Jest tym czym jest, bezczasową rzeczywistością, niewiarygodnie twardą i solidną.

P: Jeżeli nie ma takiej rzeczy jak wiedza o rzeczywistym, to jak to osiągnę?
M: Nie musisz sięgać po to co już jest w tobie. Samo twoje sięganie sprawia, że mijasz się z tym. Porzuć ideę, że tego nie znalazłeś, i tylko pozwól temu wejść w obręb bezpośredniej percepcji, tutaj i teraz. Usuwając wszystko co jest z umysłu.
P: Kiedy wszystko co może odejść, odejdzie, co pozostanie?
M: Pozostanie pustka, pozostanie przytomność, pozostanie czyste światło świadomego bytu. To jak pytanie co pozostanie z pokoju kiedy wszystkie meble zostaną usunięte? Pozostanie w najwyższym stopniu wygodny pokój. A kiedy ściany zostaną usunięte, pozostanie przestrzeń. Poza przestrzenią i czasem jest tutaj i teraz rzeczywistości.

Jest, mnisi, nie-zrodzone, nie powstałe, nie-uczynione, nie-determinowane, bo gdyby, mnisi, nie było nie-zrodzonego, nie-powstałego, nie-uczynionego, nie-determinowanego to ucieczka ze zrodzonego, powstałego , uczynionego determinowanego nie pojawiła by się. Ale ponieważ jest nie-zrodzone, nie powstałe, nie-uczynione, nie-determinowane, to pojawia się ucieczka ze zrodzonego, powstałego, uczynionego determinowanego. Udana 8: 3

***
Asankhata element, element nie-determinowany, może wydawać się zwykłemu człowiekowi czymś tajemniczym. Dzieje się tak dlatego, że człowiek lekceważy jedną z fundamentalnych praktyk duchowych, jakim jest zachowanie milczenia. Zaczynamy od milczenia ust, (już to wydaje się poza zasięgiem większości medytujacych, można spotkać wielu którzy praktykują zgodnie z tą czy inną techniką ale jeszcze nie spotkałem nikogo kto za główną technikę obrałby milczenie. 

Wraz z sukcesem w praktyce milczenia ust, wspartym odosobnieniem fizycznym i mentalnym (jak na przykład calkowita rezygnacja z oglądania TV i słuchania innej muzyki niż naturalne dźwięki lasu), pojawia się milczenie myśli. Rozpoznajemy milczące tło umysłu, w obrębie którego pojawiają się i zanikają myśli. Niekonieczne piszę tu o drugiej jhanie, która charakteryzuje się co prawda absencją myśli, ale ma też inne czynniki. Mówię o prostszym stanie, druga jhana pojawia się, trwa przez jakiś czas i zanika, natomiast gdy raz rozpoznane, to milczące tło umysłu jest zawsze obecne, jak i wiedza o nim. Stany chciwości, nienawiści i złudzenia, materializują się jako konkretne myśli, które mogą zepchnąć to milczące tło umysłu na dalszy plan, jednak to ono zapewnia sotapannie "standard przyjemności", w oparciu o który stany chciwości, nienawiści i złudzenia są widziane jako bolesne.

I wreszcie mamy milczenie serca, głęboki spokój, którego nie jest w stanie zakłócić żadne temporalne doświadczenie. Choć taka transformacja od milczącej osoby (sakkaya) do milczenia elementu nie-determinowanego, musi być wsparta odpowiednią wiedzą i mądrością, lekceważąc milczenie jest się od początku na straconej pozycji.


czwartek, 8 listopada 2018

Powstanie właściwego poglądu

"Ile warunków przyjacielu jest potrzebnych do powstania właściwego poglądu?"

"Przyjacielu, są dwa warunki dla powstania właściwego poglądu; podpowiedź drugiego i odpowiednie skierowanie uwagi. Takie są dwa warunki na powstanie właściwego poglądu".
M 43

Podpowiedź drugiego

P: Nadchodzi czas w życiu osoby, kiedy staje się ona świadkiem*.
M: Och nie. Osoba sama z siebie nie zostanie świadkiem. To jakby oczekiwać, że zimna świeca z czasem sama się zapali. Osoba może pozostać w ciemności ignorancji na zawsze, chyba że dotknie jej płomień przytomności.
P: Kto zapala świecę?
M: Guru, jego słowa, jego obecność.

Wpierw tworzysz świat, dalej 'ja jestem' staje się osobą, która z jakiś względów nie jest szczęśliwa. Udaje się ona na poszukiwanie szczęścia, spotyka Guru, który mówi jej: 'Nie jesteś osobą, odkryj kim jesteś'. Robi to i wychodzi poza”. - „Dlaczego nie dokonuje tego od samego początku?” -”Nie przychodzi mu to do głowy. Potrzebuje kogoś by mu powiedział.

(Z rozmów z Nisargadattą Maharajem)

Prosto przez refleksję puthujjana nigdy nie jest w stanie zaobserwować niewiedzy i w tym samym czasie rozpoznać ją jako niewiedzę, gdyż w refleksji niewiedza jest Sędzią jak i Oskarżonym i werdykt jest zawsze: niewinny. Aby położyć kres niewiedzy, co jest sprawą rozpoznania niewiedzy jako niewiedzy, jest konieczne zaakceptowanie na zaufanie Nauki Buddy, która stoi w sprzeczności z oczywistością refleksji puthujjana. To dlatego Dhamma jest patisotagami, czy idąca pod prąd strumienia. Dhamma daje zwykłemu człowiekowi zewnętrzny pogląd na niewiedzę, który jest zupełnie dla niego nieosiągalny na drodze refleksji.


*Świadek w terminologii Maharaja to sekha - ariya w treningu, który porzucił ideę bycia osobą (sakkayaditthi) i poprzez praktykę czterech podstaw uważności może być opisany jako beznamiętny i zdystansowaany obserwator doświadczenia.

Odpowiednie skierowanie uwagi

M: To co nigdy nie zostało stracone, nie może być odnalezione. Samo twoje poszukiwanie bezpieczeństwa i radości, trzyma cię od nich z dala. Zaprzestań poszukiwań, nie trać. Choroba jest prosta i równie proste jest remedium. To tylko twój umysł czyni cię zagrożonym i nieszczęśliwym. Antycypacja czyni cię zagrożonym, pamięć nieszczęśliwym. Przestań błędnie używać swego umysłu a wszystko będzie z tobą dobrze. Nie musisz niczego naprawiać – wszystko samo się naprawi jak tylko zrezygnujesz z wszelkiej troski o przeszłość i przyszłość, i będziesz żył całkowicie w teraz.
P: Ale teraz nie ma wymiaru. Stanę się nikim, niczym!
M: Dokładnie. Jako nic i nikt jesteś bezpieczny i szczęśliwy. Możesz mieć to doświadczenie, wystarczy poprosić. Tylko spróbuj.

Zadaniem jakie wyznaczył sobie Budda, kiedy kierując się współczuciem zdecydował się na nauczanie jest transformacja życia takiego jak je przeżywamy tutaj i teraz będąc (przynajmniej w naszym przekonaniu) osobami żyjącymi w czasie i przestrzeni, w "doświadczenie" elementu nie-determinowanego. Daję tu cudzysłów, gdyż wszelkie doświadczenie jest stanem dualności, świadomości która poznaje i tego co poznawanie. Elementu nie-determinowanego nie poznaje się w ten sposób, nim trzeba po prostu zostać, a jako że czas zostaje wstrzymany tam gdzie nie ma widzialnego początku ani końca ani też zmiany, widzenie siebie jako mającego przeszłość i przyszłość jest fundamentalną przeszkodą w rozpoznaniu Prawdy.

"Ja byłem” nie jest dla mnie, nie dla mnie jest „ja będę”
Determinacje być przestaną, gdzież tu miejsce na rozpacz?
Czyste powstawanie rzeczy czyste serie determinacji
Dla tego kto widzi to jakim to jest, wodzu, nie ma strachu. (Th 715-716)

Gdy Zrealizowany mieszkał w Rajagaha, mnich zwany Thera, żył samotnie i rekomendował samotne życie, samotnie wkraczał na żebraczy obchód do wioski, samotnie wracał i samotnie chodził tam i z powrotem, (na medytacyjnej ścieżce). Liczni mnisi udali się do Zrealizowanego i powiedzieli mu o tym. Zrealizowany posłał po niego i spytał czy to prawda. Mnich potwierdził. Zrealizowany rzekł: "Jest taki rodzaj samotnego życia, Thero, nie mówię, że nie ma. Jednakże posłuchaj teraz jak samotne życie jest doprowadzone do perfekcji i dobrze uważaj na to co powiem". - "Tak panie", odpowiedział Thera. Zrealizowany rzekł: "A jak samotne życie jest doprowadzone do perfekcji? Tu Thero, to co przeszłe jest pozostawione z tyłu to co przyszłe jest zaprzeczone i pożądanie i pragnienie jaźni uzyskane w teraźniejszości jest całkowicie odsunięte. Oto jak samotne życie jest doprowadzone do końca”. Oto co powiedział Zrealizowany. Po powiedzeniu tego następnie dodał:

Mędrzec wszystko-przekraczający, wszystko-wiedzący
Niezanieczyszczony wszystkimi rzeczami, po zrezygnowaniu z wszystkiego
Wyzwolony przez wstrzymanie pragnienia: jego to nazywam
Człowiekiem żyjącym samotnie i perfekcyjnie.

 SN 21: 10