wtorek, 27 września 2022

Palacze i memento mori

 Niedawno pewien angielski tygodnik przytoczył wzorcową wręcz anegdotę: w dość wypełnionym przedziale kolejowym dwoje zakochanych przez dłuższy czas całowało się namiętnie aż wreszcie, pod niezmąconym spojrzeniem pozostałych pasażerów, dokonało pełnego aktu płciowego. Kiedy wreszcie kochankowie post coitum zapalili papierosy, ich towarzysze podróży nagle wyzbyli się powściągliwości i przypomnieli im z oburzeniem, że palenie w miejscu publicznym jest absolutnie niedopuszczalne.

Tę jakże charakterystyczną anegdotę mógłby uzupełniać inny epizod kolejowy, który lubił opowiadać ojciec C. S. Lewisa. A. N. Wilson przytacza tę prawdziwą historię w swojej biografii C. S. Lewisa. Rzecz działa się w Ulsterze na początku XX stulecia. Albert Lewis — ojciec C. S. Lewisa – „podróżował jednym z tych pociągów w dawnym stylu, bez korytarzy, gdzie pasażerowie są uwięzieni w swoich przedziałach dopóty, dopóki pociąg jest w ruchu. Nie był w przedziale sam: naprzeciw niego siedział inny podróżny, nobliwie wyglądający farmer w tweedowym garniturze. Jego napięty wyraz twarzy wynikał, jak się wkrótce wyjaśniło, z nieodpartej potrzeby naturalnej. Ponieważ pociąg nadal sapiąc pokonywał góry i doliny, a w zasięgu wzroku nie było żadnego dworca, gdzie można by było znaleźć toaletę, osobnik, o którym mowa, ściągnął spodnie, przykucnął na podłodze przedziału i wypróżnił się. Kiedy było już po tej operacji i podróżnik, znów ubrany, rozsiadł się na siedzeniu naprzeciw Alberta Lewisa, odór unoszący się w przedziale był tak potworny, że Lewisowi zebrało się na wymioty. Nie mogąc zagłuszyć tego srogiego smrodu, Albert Lewis spróbował przynajmniej go jakoś urozmaicić i w tym celu zapalił fajkę. Ale w tym momencie człowiek siedzący naprzeciw niego, który podczas całej podróży nie wyrzekł ani słowa, nachylił się ku niemu i surowo wskazał naklejony na oknie plakacik, na którym wypisane było: PALENIE WZBRONIONE. Dla C. S. Lewisa ta anegdota, opowiadana przez jego ojca, zawsze streszczała w szaleńczy sposób pewną głęboką prawdę na temat Irlandii Północnej i świadczyła, co znaczy tam żyć”.

Nie ulega wątpliwości, że gdyby antytytoniowa brygada zdołała dopiąć swych celów, przekształciłaby cały świat w rodzaj posępnego i widmowego Ulsteru. Sądzę, że to dlatego – mimo że sam teraz nie palę – ilekroć mam wybór, zawsze w kawiarniach, restauracjach, poczekalniach i innych miejscach publicznych instynktownie wybieram salę dla palących: towarzystwo jest tam sympatyczniejsze. Z pewnego punktu widzenia palacze są obdarzeni czymś w rodzaju wyższości duchowej nad niepalaczami: mają ostrzejszą świadomość tego, że wszyscy jesteśmy śmiertelni. Ale za to są winni wdzięczność lobby antynikotynowemu. Rzecz w tym, że ostrzeżenia, które prawo nakazuje drukować na paczkach tytoniu i papierosów, są mimowolnym echem pewnego pięknego i starożytnego obrzędu kościoła katolickiego: w środę popielcową, pierwszym dniu wielkiego postu, ksiądz poświęconym popiołem czyni wiernym znak krzyża na czole i przypomina: „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz”.

Nowoczesne życie przez większość czasu stara się zatrzeć w nas lub usunąć myśl o śmierci. Tej świadomości śmierci nie należy mylić z jej chorobliwym kultem, który jest chrześcijańskiemu humanizmowi wstrętny {¡Viva la muerte! było obleśnym faszystowskim hasłem; kiedy jeden z frankistowskich generałów rzucił je w początkach hiszpańskiej wojny domowej, Unamuno, który był już u kresu życia, potępił je we wzniosłej i namiętnej mowie). Przeciwnie, ta świadomość jest hołdem złożonym życiu. Mozart zwierzył się w pewnym liście, że co dzień myśli o śmierci i ta myśl jest najgłębszym źródłem całej jego twórczości muzycznej. To ona z pewnością wyjaśnia niewyczerpaną radość, jaką czerpiemy z jego sztuki.

Nie chcę przez to powiedzieć, że natchnienie, jakie można czerpać ze złowieszczych ostrzeżeń rozmaitych instytucji dbających o nasze zdrowie i poprawne myślenie, przemieni każdego palacza w kogoś w rodzaju Mozarta, ale z pewnością te krzykliwe wezwania paradoksalnie nadają używaniu tytoniu nowy powab, czy wręcz metafizyczne znaczenie. Ilekroć widzę którąś z tych groźnych etykietek na paczce papierosów, bardzo mnie kusi, by wrócić do palenia.

Fragment eseju PAPIEROSY SĄ CUDOWNE z książki Szczęście małych rybek

autor: Simon Leys

Trzy rodzaje życia na tym świecie


Po­ wiedziałem dziś Minette rzecz, którą uważam za prawdziwą. Są trzy rodzaje życia na tym świecie. Pierwszy: życie pospolite z pospolitymi obowiązkami i przyjemnościami. Na ogół jest się w nim szczęśliwym, nie zaznaje się samowoli, bo nikt o nas nie wie, przed ruiną chroni ostrożność i dochodzi się do końca dni swoich pośród słodyczy uczuć rodzinnych, łatwo zresztą zapom­nianych po naszej śmierci. Drugi rodzaj stanowi dokładne prze­ciwieństwo pierwszego. Jest to życie w pełni umysłowe, gdzie zaj­muje nas to tylko, co związane z pracą, z odkrywaniem prawdy; egzystencję materialną uważa się jedynie za warunek konieczny dla tej drugiej, wyższej egzystencji. Szczęście kryje się i w tym rodzaju życia, jesteśmy niezależni od ludzi; wymykamy się im szybując nad ich głowami, podobnie jak w życiu pospolitym — przechodząc między ich nogami. Żyjemy w pełnym poczuciu swoich sił moralnych, swej użyteczności dla człowieczeństwa, możności doskonalenia własnej natury. Trzeci rodzaj życia jest połączeniem dwóch pierwszych, połączeniem też niedogodności obu. Zdolności umysłowe stają się smutnym światłem, ukazują­cym płaskość pospolitego życia. Obowiązki i interesy tego życia są bolesnym ciężarem tłumiącym zdolności umysłowe. Starożytni filozofowie czuli to doskonale: zalecana przez nich równowaga ducha jest właśnie rozdzieleniem dwóch rodzajów życia, które w naszych czasach ludzie chcą uparcie połączyć. Czytałem Ksenofonta. W jego opisie marszu Dziesięciu Tysięcy widać pewną chełpliwość i wyolbrzymianie własnej roli. Niemniej można zauważyć, że była to rola dość podrzędna. Dowódca spartański traktował go bardzo wyniośle. Prawda jest czymś bardzo potęż­nym i niepokonanym, jeśli przebija się przez wszystkie maski próżności w dziele autora, który pisał przed 2000 lat.

Dzienniki poufne Benjamin Constant

poniedziałek, 26 września 2022

O stopniowym eliminowaniu myślenia


Mnisi, są toporne zanieczyszczenia złota, ziemia, i małe i większe kamyki. Oczyszczacz czy jego pomocnik wpierw wkłada złoto do naczynia, i myje je, płucze i oczyszcza. Kiedy te zanieczyszczenia zostały usunięte i wyeliminowane, ciągle pozostają średniej wielkości zanieczyszczenia: subtelne kamyczki i piasek. Oczyszczacz czy jego pomocnik wpierw znów myje je, płucze i oczyszcza. Kiedy to zostało usunięte i wyeliminowane, ciągle pozostają średniej wielkości zanieczyszczenia: subtelny piasek i czarny pył. Oczyszczacz czy jego pomocnik wpierw znów myje je, płucze i oczyszcza. Kiedy to zostało usunięte i wyeliminowane, pozostają tylko ziarna złota.

Złotnik czy jego pomocnik, wkładają złoto do odpowiedniego naczynia i dmucha nań, roztapia, i ogrzewa. Ale nawet mimo tego, że to zostało wykonane, złoto nie jest jeszcze w pełni gotowe i brudy nie zostały jeszcze całkowicie usunięte. Złoto nie jest jeszcze kowalne, podatne, i świetliste, ale ciągle kruche i nieodpowiednie do pracy.

Ale złotnik czy jego pomocnik kontynuuje dmuchanie nań, roztapianie i ogrzewanie i nadchodzi czas, gdy złoto jest gotowe i skazy zostały całkowicie usunięte, także złoto staje się kowalne, podatne, i świetliste, plastyczne i odpowiednie do pracy. Wtedy jakikolwiek rodzaj ornamentu złotnik chce z niego wykonać – czy to bransoletę, kolczyki, naszyjnik, czy złotą ozdobę – może zrealizować swój zamiar.

Tak też, mnisi, kiedy mnich poświęca się wyższemu umysłowi, są u niego obecne toporne skalania: cielesnego, werbalnego i mentalnego zachowania. Gorliwy, zdolny mnich, porzuca, usuwa, niszczy je. Kiedy to zostało wykonane, ciągle pozostają średnie skalania: zmysłowe myśli, myśli złej woli, i myśli o krzywdzeniu. Gorliwy, zdolny mnich, porzuca, usuwa, niszczy je. Kiedy to zostało wykonane, ciągle pozostają subtelne skalania: myśli o rodzinie, myśli o jego kraju, i myśli dotyczące reputacji. Gorliwy, zdolny mnich porzuca, usuwa, niszczy je. Kiedy to zostało wykonane, ciągle pozostają myśli związane z Dhammą. Ta koncentracja nie jest spokojna i doskonała, zdobyta nie przez pełne uspokojenie, bez osiągnięcia zjednoczenia, i jest wiedziona i ograniczana przez siłowe wyparcie [skalań].

Ale, mnisi, nadchodzi czas, gdy jego umysł staje się stabilny, ułożony, zjednoczony i skoncentrowany. Ta koncentracja jest spokojna i doskonała, zdobyta przez pełne uspokojenie z osiągniętym zjednoczeniem i nie jest wiedziona i ograniczana przez siłowe wyparcie [skalań]. Wtedy, gdy jest do tego odpowiednia baza, jest zdolny do zrealizowania jakiegokolwiek stanu dającego się zrealizować przez bezpośrednią wiedzę, ku któremu mógłby skierować swój umysł.

AN III, 101

Pochwała lenistwa


Pewnego dnia poszliśmy odwiedzić naszych sąsiadów, starszych państwa, którzy przeszli niedawno na emeryturą i osiedli nad morzem. Kiedy gratulowałem im bezmiaru wolnego czasu, z którego mogą teraz korzystać, odpowiedzieli mi tonem z lekka obronnym, że w swojej nowej sytuacji są w rzeczywistości o wiele bardziej zajęci niż w czasach swego życia zawodowego. Teraz — tłumaczyli nam z dumą– mają tyle zajęć i obowiązków, że musieli ustalić sobie ścisły rozkład czasu. I rzeczywiście, rozbity na godziny rozkład tygodniowych zajęć był wywieszony w kuchni na drzwiach lodówki: można tam było wyczytać godziny przeznaczone na kursy jogi, spotkania z grupą uczestników pieszych wycieczek, bowling, klub kulinarny i gastronomiczny, bingo, golf, zajęcia z rzemiosła artystycznego (w tej ostatniej dziedzinie malowane talerze ozdabiające ściany skłaniały raczej do żalu, że pani domu nie zdecydowała się raczej na zasłużoną bezczynność).

Już Chesterton zwierzał się, jak go dziwi taka postawa: „Są ludzie, którzy zrzędzą, kiedy widzą, że ktoś nie ma nic do roboty Są też inni, których jeszcze trudniej zrozumieć, którzy zrzędzą, kiedy sami nie mają nic do roboty. Dajcie im cudowne godziny, cudowne dni kompletnie puste, a będą jęczeć wobec takiej pustki. Ofiarujcie im dar samotności – który jest również darem wolności – a odrzucą go, będą starali się go zniszczyć za pomocą jakiejś okropnej gry w karty, albo odbijając małą piłeczkę... Nie mogę powstrzymać dreszczu, kiedy widzę, jak psują swoje z trudem nabyte wakacje, robiąc coś. Co do mnie, to nigdy nie będę miał dosyć nicnierobienia”.

Pierre Reverdy zauważył: „Potrzebuję tyle czasu, by nic nie robić, że nie zostaje mi go już do pracy”. Jest to zresztą doskonała definicja działalności poetyckiej, która sama jest najwznioślejszym owocem życia kontemplacyjnego. Musimy oczywiście uznać zasługi Marty, która oddaje się zajęciom gospodarskim, ale wiemy dobrze, że to Maria obrała lepszą cząstkę, po prostu siedząc u stóp Pana. To, co powszechna opinia piętnuje nazwą lenistwa, jest w rzeczywistości odbiciem słuszniejszego poglądu i wymaga więcej charakteru niż łatwa ucieczka w aktywizm.

Mówił to już La Bruyère: „We Francji trzeba wielkiej stanowczości i znacznej rozległości umysłu, by pozbyć się obowiązków i zajęć, a więc zgodzić się siedzieć w domu i nic nie robić. Prawie nikt nie ma tyle wartości, by z godnością odgrywać tę rolę, ani dość głębi, by wypełnić pustkę czasu bez tego, co pospólstwo nazywa sprawami. Bezczynności mędrca natomiast brakuje tylko lepszego miana oraz tego, by rozmyślanie, mówienie, czytanie i zażywanie spokoju zwało się pracą”.

Od czasów starożytnych uważano zawsze, że wolny czas jest pierwszym warunkiem każdego cywilizowanego bytowania. Konfucjusz powiedział: „Poświęćcie rządzeniu czas studiów i poświęćcie studiom czas rządzenia”. Polityka i wiedza były bliźniaczymi przywilejami „człowieka poczciwego”, a źródłem obu był wolny czas. Grecy rozwinęli podobne pojęcie, które nazywali scholê. Słowo to oznacza dosłownie sytuację osoby, która należy sama do siebie, która swobodnie sobą dysponuje; stąd inne jego znaczenia: „odpoczynek”, „wolny czas”, a więc i sposób, w jaki wolny czas wykorzystujemy: „studia”, „wiedza”; i jeszcze: miejsce, gdzie odbywają się studia, gdzie nabywa się wiedzy – scholê to etymologiczne źródło „szkoły”. W starożytnej Grecji polityka i mądrość były wyłącznym udziałem ludzi wolnych, bo tylko oni korzystali z wolnego czasu. Wolny czas był nie tylko niezbędnym atrybutem „dobrego życia”, był też znakiem wyróżniającym człowieka wolnego. W jednym z dialogów Platona Sokrates pyta retorycznie: „Jesteśmy niewolnikami, czy mamy wolny czas?”.

Z Grecji pojęcie przeszło do Rzymu. Samo pojęcie artes liberales ukazuje znów to samo skojarzenie czynności umysłu z kondycją człowieka wolnego (liber) w przeciwieństwie do kondycji niewolników, których zdatności należały zaledwie do niższej sfery „techniki”. Poglądy te utrzymały się w kulturze zachodniej aż do czasów nowożytnych. Samuel Johnson wyrażał tylko zdroworozsądkową oczywistość, mówiąc, że „każdy postęp umysłowy jest wytworem wolnego czasu”. Ale sto lat później Nietzsche zauważał już, że cywilizowany wolny czas zanika pod naciskiem tego, co uważał za chorobliwy wpływ Ameryki: „Jest w tym amerykańskim pragnieniu złota coś barbarzyńskiego, właściwego krwi czerwonoskórych. Ich wściekła potrzeba pracy – ta typowa wada Nowego Świata – barbaryzuje przez zarażenie starą Europą i rodzi tu niezwykłą czczość duchową. Już zaczynamy się wstydzić naszego wolnego czasu; długie rozmyślania przyprawiają nas niemal o wyrzuty sumienia... «Róbcie cokolwiek, ale nie bądźcie bezczynni»: ta zasada to sznur, którym udusi się wszystkie wyższe postaci kultury i smaku ... Dojdziemy do punktu, kiedy już nikt nie ośmieli się bez uczucia skruchy lub wstydu ulec skłonności do życia kontemplacyjnego. A przecież ongiś regułą było coś przeciwnego: szlachcic, przez okoliczności zmuszony do pracy, starał się skrywać tą upokarzającą konieczność, podczas gdy niewolnik pracował z poczuciem, że jego czynność jest z gruntu godna pogardy”.

Dziś ironiczny paradoks sprawia, że to Lumpenproletariat jest skazany na przymusową bezczynność przez chroniczne i poniżające bezrobocie, podczas gdy członkowie wykształconej elity, której wolne zawody zostały przekształcone w szaleńcze machiny do robienia pieniędzy, sami skazują się na niewolnictwo przygniatającej pracy, kontynuowanej dzień i noc bez przerwy, póki nie zdechną przy pracy jak zwierzęta pociągowe przygniecione ciężarem swego ładunku.

Simon Leys z książki Szczęście małych rybek

Patrz również Tarantula's Bite rozważania Juliusza Evoli o łacińskim słowie otium 

(Po angielsku)

Chińskie historyjki

W Chinach – mniej więcej w tym samym czasie, kiedy na Zachodzie działał Platon — dawni myśliciele taoistyczni również wyrażali swoje koncepcje w sposób przemawiający do wyobraźni. Na temat, którym się tu zajmujemy – jakimi drogami nasz umysł dociera do prawdy? – znajdujemy u Liezi małą przypowieść, która zdaje się szczególnie instruktywna.

W epoce Walczących Królestw kawaleria miała wielkie znaczenie wojskowe, toteż różni władcy zatrudniali ekspertów do zakupu dobrych koni. Najbardziej ceniony był „koń nad konie” (qianli ma), wierzchowiec zdolny przegalopować tysiąc mil w jeden dzień tak, że jego kopyta nie pozostawiały śladu, ani nie wzbijały pyłu. Takie konie były bardzo poszukiwane, ale też nadzwyczaj rzadkie i trudne do rozpoznania – dlatego trzeba było korzystać z usług specjalizujących się w tym znawców. Najsłynniejszym z tych specjalistów był człowiek zwany Bo Le, pracujący dla księcia Qin. Kiedy Bo Le z czasem stał się zbyt wiekowy, by kontynuować swe poszukiwania po wszystkich zakątkach kraju, książę spytał go, czy mógłby mu polecić eksperta na swoje miejsce. „Tak – powiedział Bo Le – mam przyjaciela, wędrownego handlarza, który sprzedaje chrust na targu. On dobrze zna się na koniach”. Za radą Bo Lego książę nakazał więc temu człowiekowi wziąć się do szukania konia nad konie. Trzy miesiące później nowy specjalista wrócił i powiedział księciu: „Znalazłem takie zwierzę w tej i tej wsi, jest to gniada klacz”. Książę natychmiast wysłał do tej wsi swoich ludzi, ale oni znaleźli tam tylko karego ogiera. Książę, bardzo niezadowolony, wezwał Bo Lego: „Twój przyjaciel nie jest zbyt kompetentny! Nie potrafi nawet rozpoznać maści i płci konia!”. Słysząc te słowa Bo Le zawołał zdumiony: „Niesamowite! On jest jeszcze lepszy niż się spodziewałem, przewyższa mnie sto albo i tysiąc razy! Wykrywa wewnętrzną naturę zwierzęcia. Szuka i widzi tylko to, co musi zobaczyć, nie zwraca uwagi na nic innego. Nie daje się zbić z tropu przez zewnętrzne pozory, lecz zmierza wprost do wewnętrznej istoty. Sposób, w jaki ocenia tego konia, dowodzi, że umiałby oceniać rzeczy ważniejsze od koni!”. I nie trzeba dodawać, że ten wierzchowiec okazał się koniem nad konie, zdolnym przegalopować tysiąc mil w jeden dzień tak, by jego kopyta nie pozostawiały śladu, ani nie wzbijały pyłu.

 Słynna przypowieść Zhuangzi:

Zhuangzi i logik Huizi przechadzali się po moście nad rzeką Hao. Zhuangzi zauważył: „Niech pan spojrzy na te małe rybki, które igrają sobie, zwinne i wolne. Jakież są szczęśliwe!”. „Nie jest pan rybką – zaoponował Huizi. — Skąd pan wie, że rybki są szczęśliwe?”. „Pan nie jest mną, skąd pan może wiedzieć, co ja wiem o szczęściu rybek?”. „Przyznaję, że nie jestem panem i w takim razie nie mogę wiedzieć, co pan wie. Ale ponieważ pan nie jest rybą, nie może pan wiedzieć, czy ryby są szczęśliwe”. „Zacznijmy od samego początku – odpowiedział Zhuangzi. — Kiedy spytał mnie pan «Skąd pan wie, że rybki są szczęśliwe?», sama forma pańskiego pytania sugerowała, że pan wie, że ja to wiem. A teraz, skoro chce pan wiedzieć skąd ja to wiem, no to cóż, dowiedziałem się tego spacerując nad rzeką Hao”.

Simon Leys z książki Szczęście małych rybek

niedziela, 25 września 2022

O medytacji, umyśle i wstrzymaniu myślenia

 Nisargadatta Maharaj: Medytacja jest rozmyślną próbą przebicia się do wyższych stanów świadomości, i ostatecznie, do wyjścia poza nią. Sztuka medytacji jest sztuką przenoszenia skupienia uwagi na coraz subtelniejsze poziomy bez tracenia kontaktu z poziomami pozostałymi w tyle. W pewien sposób jest to jak posiadanie pod kontrolą śmierci. Zaczyna się z najniższych poziomów: warunków społecznych, zwyczajów i nawyków; fizycznego otoczenia, pozycji ciała i oddychania; zmysłów, ich wrażeń i percepcji; umysłu, jego myśli i uczuć; aż cały mechanizm osobowości jest pochwycony i pewnie trzymany. Finałowy stopień medytacji jest osiągany gdy poczucie tożsamości wychodzi ponad „jestem-tym-a-tym”, poza „taki-jestem”, poza „jestem-tylko-świadkiem”, poza „jest tu”, do niepersonalnego indywidualnego czystego bytu. Ale musisz być energiczny, gdy zabierasz się z medytację. To zdecydowanie nie jest zajęcie na jakiś czas. Ogranicz swoje zainteresowania i aktywności do tego co jest niezbędnymi podstawowymi potrzebami – twoimi i tych którzy od ciebie zależą. Oszczędzaj całą swą energię i czas na rozbicie muru który twój umysł stworzył wokół ciebie. Wierz mi, nie będziesz żałował.

P: Jak dojdę do poznania, że moje doświadczenie jest uniwersalne?

M: Na końcu twej medytacji, wszystko jest znane bezpośrednio, żadne dowody nie są potrzebne. Tak jak każda kropla oceanu niesie ze sobą smak oceanu, tak i każdy moment niesie ze sobą smak wieczności. Definicje i opisy mają swoje miejsce jako użyteczne narzędzia do dalszych poszukiwań, ale musisz wyjść poza nie do tego co niedefiniowalne i nieopisywalne inaczej jak w terminach negatywnych.

W końcu nawet uniwersalność i wieczność są zaledwie konceptami, przeciwieństwami bycia związanym z miejscem i czasem. Rzeczywistość nie jest konceptem. Nie ma nic wspólnego z konceptami. Zajmij się swoim umysłem, usuń jego zniekształcenia i nieczystości. Raz poznawszy „smak” siebie samego, będziesz znajdywał go wszędzie i o każdym czasie. Zatem jest to bardzo ważne byś do niego doszedł. Raz to poznawszy, nigdy tego nie zgubisz.
Ale musisz dać sobie okazję ku temu, przez intensywną, a nawet wyczerpującą medytację.

P: Co dokładnie chcesz bym robił?

M: Skłoń swe serce i umysł ku rozmyślaniu nad „jestem”. Czym to jest, jak to jest, co jest jego źródłem, jego życiem, jego znaczeniem. To bardzo podobne do kopania studni. Odrzucasz wszystko to co nie jest wodą, do czasu aż osiągasz dające życie źródło.

P: Jak poznam, że poruszam się we właściwym kierunku?

M: W oparciu o twój postęp w uważności, w klarowności i oddaniu temu zadaniu.

P: My, europejczycy znajdujemy bardzo trudnym zachowanie ciszy. Zbytnio pociąga nas świat.

M: Och nie, wy także jesteście śniącymi. Różnimy się jedynie zawartością naszych snów. Wy dążycie do perfekcji – w przyszłości. My chcemy ja znaleźć – w teraz. Ograniczone jedynie da się udoskonalić. Nieograniczone już jest doskonałe. Jesteś doskonały, tylko o tym nie wiesz. Naucz się poznawać siebie a odkryjesz cuda.

Wszystko czego potrzebujesz, jest już w tobie, tylko musisz podejść do siebie z szacunkiem i miłością. Nienawiść do samego siebie i brak zaufania do siebie są poważnymi błędami. Twoja stała ucieczka od bólu i poszukiwanie przyjemności jest oznaką miłości jaką masz dla siebie: wszystko co cię proszę to: uczyń miłość siebie doskonałą. Nie odmawiaj sobie nic – daj sobie nieskończoność i wieczność i odkryj, że ich nie potrzebujesz, jesteś poza.
*

P: Co jest medytacją, jakie są jej narzędzia?
M: Tak długo jak jesteś początkującym, pewne sformalizowane medytacje czy modlitwy mogą być dla ciebie dobre. Ale dla poszukiwacza rzeczywistości jest tylko jedna medytacja – rygorystyczna odmowa utrzymywania myśli. Być wolnym od myśli samo w sobie jest medytacją.
P: Jak to się robi?
M: Zaczynasz pozwalając myślą płynąć i obserwujesz je. Sama obserwacja spowalnia umysł aż do czasu, gdy zatrzymuje się zupełnie. Gdy umysł jest już cichy, utrzymuj go cichym. Nie daj się znudzić spokojowi, bądź w nim, wejdź weń głębiej. (…) Obserwuj swe myśli i siebie obserwującego myśli. Stan wolności od wszystkich myśli wydarzy się nagle i to przez jego błogość go rozpoznasz.
*

P: Jaki jest cel medytacji?
M: Widzenie fałszywego jako fałszywe jest medytacją. To musi się kontynuować cały czas. (…) Rozważne codzienne ćwiczenie w rozróżnianiu pomiędzy prawdziwym a fałszywym i rezygnacja z fałszywego jest medytacją.
*
M: Medytacja pomoże ci odnaleźć twe więzy, poluźnić je, zebrać i odrzucić twe cumy. Kiedy już dłużej nie jesteś do niczego przywiązany, zrobiłeś to co do ciebie należało. Reszta zostanie dokonana dla ciebie.
*

P: Wszyscy nauczyciele doradzają medytację. Jaki jest cel medytacji?

M: Znamy zewnętrzny świat zmysłów i działań, ale nasz wewnętrzny świat myśli i uczuć znamy bardzo mało. Podstawowym celem medytacji jest stanie się świadomym i obeznanym z naszym życiem wewnętrznym. Ostatecznym jej celem jest osiągnięcie źródła życia i świadomości.
Jednocześnie umiejętność medytacji wpływa głęboko na nasz charakter. Jesteśmy niewolnikami tego czego nie wiemy; a mistrzami tego co znamy. Jakakolwiek nasza wada czy słabość odkryta i zrozumiana przez nas, wraz z jej przyczynami i jej oddziaływaniem, jest niwelowana właśnie przez jej dokładne poznanie; to z czego nie zdajemy sobie sprawy znika gdy uprzytomnione. Zanik nieświadomego uwalnia energię: umysł odczuwa to i staje się spokojnym.

P: Jaki jest pożytek ze spokojnego umysłu?

M: Kiedy umysł jest spokojny, dochodzimy do poznania siebie samych jako czystych świadków. Odrywamy się od doświadczenia i doświadczającego i stoimy poza w czystej przytomności, która jest pomiędzy i ponad nimi. Jednostka, uprzednio brana za osobę bazującą na samo-identyfikacji, na wyobrażaniu sobie siebie jako będącego czymś, „jestem tym, jestem tamtym” trwa dalej, ale jako część obiektywnego świata. Jej identyfikacja ze świadkiem zostaje przerwana.
*

M: Medytacja jest sattviczną aktywnością i jej celem jest całkowite wyeliminowanie tamasu (otępienia) i rajasu (). Czysta sattva (harmonia jest doskonałą wolnością od ospałości i niepokoju.

P: Jak wzmocnić i oczyścić sattvę?

M: Sattva jest czysta i mocna zawsze. Jest jak słońce. Może być zaciemnione przez chmury czy pył, ale tylko z punktu widzenia postrzegającego. Zajmij się powodami zaciemnienia, nie słońcem.

P: Jaki jest pożytek z sattvy?

M: Jaki jest pożytek z prawdy, dobroci, harmonii, piękna? Te wartości są swym własnym dobrem. Manifestują się spontanicznie i bez wysiłku, kiedy rzeczy są pozostawione samym sobie, bez wtrącania się, bez unikania czy ich pragnienia czy konceptualizowania, a tylko doświadczane w pełnej przytomności. Taka przytomność sama w sobie jest sattvą.
*
M: Jaka jest twoja wartość?
P: Jaką miarą powinienem to zmierzyć?
M: Spójrz na zawartość twojego umysłu. Jesteś tym o czy myślisz. Czyż nie jesteś przez większość czasu zajęty swą własną małą osobą i jej codziennymi potrzebami?

*
M: Kiedy się nie śpieszysz, i twój umysł jest wolny od niepokoju, staje się cichy i w tym milczeniu coś może być usłyszane, co zwykle jest zbyt delikatne i subtelne dla percepcji. Umysł musi być otwarty i cichy by zobaczyć.
*
P: Ale myślenie, rozumowanie jest normalnym stanem umysłu. Umysł po prostu nie potrafi się zatrzymać.

M: To może być stan nawykowy, ale nie musi być stanem normalnym. Normalny stan nie może być bolesny, podczas gdy błędny nawyk często prowadzi do chronicznego bólu.

*
M: Jak cokolwiek może być stałego w umyśle, który sam nie jest stałym?
P: Jak mogę uczynić mój umysł stałym?
M: Jak niestały umysł może uczynić się stałym? Rzecz jasna, że tego nie potrafi. W naturze umysłu leży wędrowanie. Wszystko co możesz zrobić to przenieść zogniskowanie świadomości poza umysł.
P: Jak się to robi?

M: Odrzuć wszelkie myśli poza jedną myślą: „jestem”. Na początku umysł będzie się buntował, ale dzięki cierpliwości i wytrwałości, podda się i uspokoi. Jak tylko staniesz się spokojnym, rzeczy zaczną dziać się spontanicznie i całkiem naturalnie, bez jakiegokolwiek wtrącania się z twojej strony.

*
Umysł powinien być normalnie w zawieszeniu, nieprzerwana aktywność jest stanem chorobowym.

*
M: Przestań ufać swemu umysłowi i wyjdź poza.
P: Co znajdę poza umysłem?
M: Bezpośrednie doświadczenie bycia, poznawania i miłości.
P: Jak można wyjść poza umysł?
M: Jest wiele punktów wyjścia – wszystkie one prowadzą do tego samego celu. Możesz rozpocząć od nieegoistycznej pracy i porzucić wszelkie owoce swego działania; możesz wtedy zrezygnować z myślenia i skończyć rezygnacją z wszelkich pragnień. Tu rezygnacja jest czynnikiem operatywnym.

*
P: Jestem zmęczony wszelkimi sposobami i środkami i umiejętnościami i trikami, wszelką tą mentalną akrobacją. Czy jest sposób postrzeżenia rzeczywistości bezpośrednio i natychmiast?
M: Przestań używać swojego umysłu i zobacz co się stanie. Rób w pełni tą jedną rzecz. To wszystko.

*
P: Jaki jest cel ciągłego przypominania sobie, że jest się obserwatorem?
M: Umysł musi się nauczyć, że ponad poruszającym się umysłem obecne jest tło przytomności, które nie podlega zmianie. Umysł musi dojść do poznania prawdziwej jaźni i respektować ją, i zaprzestać zakrywania jej i zapominania, jak księżyc który przesłania tarczę słońca. Tylko uświadom sobie, że nic dającego się zaobserwować czy doświadczyć nie jest tobą, ani cię nie wiąże. Nie zwracaj uwagi na to co nie-ja.

*
M: Umysł jest jak rzeka, płynąca nieustannie w korycie ciała; ty przez chwilę identyfikujesz się z jakąś poszczególną zmarszczką i nazywasz ją: „moją myślą”.
*
M: Żadne poszczególna myśl nie może być naturalnym stanem umysłu, tylko milczenie. Nie idea milczenia, ale milczenie samo w sobie. Kiedy umysł jest w swym naturalnym stanie, spontanicznie powraca do milczenia po każdym doświadczeniu, czy raczej, każde doświadczenie wydarza się na tle milczenia.

*
M: Kiedy umysł jest trzymany z dala od swych zajęć, staje się cichy. Jeżeli nie zakłócisz tej ciszy, i pozostaniesz w niej, odkryjesz, że przenika ją światło i miłość, z których nigdy nie zdawałeś sobie sprawy, i od razu rozpoznasz to jako twą własną naturę. Kiedy raz już przeszedłeś przez to doświadczenie, nigdy więcej nie będziesz już tym samym człowiekiem; niesforny umysł może przerwać swój spokój i zniszczyć swą wizję; ale ona powróci, o ile podejmowany jest wysiłek w tym celu; aż do czasu, kiedy wszelkie więzy są zerwane, złudzenia i przywiązania zakończone i życie staje się doskonale skoncentrowane na teraźniejszym.
P: Jaką sprawia to różnicę?
M: Nie ma już dłużej umysłu. Jest tylko miłość w akcji.
P: Jak rozpoznam ten stan, kiedy go osiągnę?
M: Nie będzie w nim lęku.

*
M: Patrz na swój umysł beznamiętnie; to wystarczy by go uspokoić. Kiedy jest cichy, możesz wyjść poza umysł. Nie utrzymuj go cały czas zajętym. Zatrzymaj go i po prostu bądź. Jeśli zapewnisz mu odpoczynek, osiądzie i odzyska czystość i moc. Stałe myślenie sprawia, że umysł się starzeje.
P: Jeżeli mój prawdziwy byt jest zawsze ze mną, jak to jest, że jestem ignorantem o tym?
M: Ponieważ jest to bardzo subtelne, a twój umysł jest toporny, pełen topornych myśli i uczuć. Uspokój i oczyść umysł a poznasz siebie, takim jakim jesteś.
P: Czy potrzebuję umysłu by znać siebie?
M: Jesteś poza umysłem, ale poznajesz przy pomocy swego umysłu. Jest oczywistym, że obszar, głębia i charakter twojej wiedzy zależy od posiadanego przez ciebie instrumentu. Ulepsz swój instrument a poprawi się twój stan wiedzy.
P: By znać doskonale, potrzebuję doskonałego umysłu.
M: Cichy umysł jest wszystkim czego potrzebujesz. Wszystko inne wydarzy się odpowiednio, jak tylko wyciszysz umysł.

*
P: Podczas gdy jesteśmy świadomi przejawów, jak to jest, że nie jesteśmy świadomi, że są to tylko przejawy?
M: Umysł zakrywa rzeczywistość, bezwiednie. By znać naturę umysłu, wymagana jest inteligencja, zdolność wglądania się w umysł w milczeniu i beznamiętnej przytomności.

*
M: By poznać, czym jesteś, musisz wyjść poza umysł.

*
M: Po prostu odwróć się, spójrz raczej pomiędzy myśli niż na myśli. Kiedy zdarzy się, że idziesz w tłumie, nie walczysz z każdym człowiekiem, którego napotykasz na drodze – a po prostu znajdujesz swą drogę pomiędzy nimi.
P: Jeżeli użyję woli by kontrolować umysł, to tylko wzmocni ego.
M: Oczywiście. Kiedy walczysz, zapraszasz walkę. Ale kiedy nie stawiasz oporu, nie spotykasz się z oporem. Kiedy odmawiasz gry, wychodzisz poza nią.

*
M: Pozostaw swój umysł sam, to wszystko. Nie chodź nigdzie wraz z nim. W końcu, nie ma takiej rzeczy jak umysł, poza myślami, które przychodzą i odchodzą przestrzegając swych własnych praw, nie twoich. Zdominowały cię zupełnie ponieważ jesteś nimi zainteresowany. To dokładnie tak jak powiedział Jezus: „Nie stawiaj oporu złu”. Przez stawianie oporu złu, tylko je wzmacniasz.

M: Tak jak umysł jest uczyniony ze słów i obrazów, tak jest i z każdą refleksją w umyśle. Przykrywa ona rzeczywistość werbalizacją i wtedy narzeka, że jej nie widzi.

*
Co więcej, trzeba, żeby umysł był wolny od wszel­kich wspomnień i wyobrażeń, które mogą go rozpra­szać: „Zabiegaj o to, by w czasie modlitwy twój umysł był głuchy i niemy, a będziesz się mógł modlić". Prawdziwa bowiem modlitwa, to „modlitwa bez rozproszeń",  którą Ewagriusz nazywa również „modlitwą czystą". Zakłada ona brak jakichkolwiek wyobrażeń i kształtów nadawanych Bogu: „Kiedy się modlisz, nie nadawaj w myślach kształtów temu, co Boskie, ani też nie pozwól, by twój umysł ukształtował się według jakiejś formy, ale jako niematerialny przystąp do tego, co niematerialne, a zrozumiesz”.

Antoine Guillaumont, U źródeł monastycyzmu chrześcijańskiego, t. 1,

Ewagriusz z Pontu

Nie będziesz mógł modlić się w sposób czysty, jeśli jesteś wypełniony materialnymi rzeczami i oddajesz się ciągłym troskom. Modlitwa bowiem jest odsunięciem wyobrażeń.

I jeden jest rodzaj modlitwy: obcowanie umysłu z Bogiem, które zachowuje umysł pozbawiony obrazu. Umysł zaś nazywam pozbawionym obrazu, który w czasie modlitwy nic cielesnego sobie nie wyobraża.

Szczęśliwy umysł, który w czasie modlitwy osiągnął doskonały stan uwolnienia od wyobrażeń.

Modlitwa jest stanem umysłu, niszczycielką wszelkiego ziemskiego wyobrażenia.

… tronem Boga jest czysty umysł.

Nie nadawaj w sobie kształtu temu co Boskie kiedy się modlisz, a zrozumiesz.

Przyczyną zbłąkania umysłu jest próżna chwała, przez nią poruszany umysł usiłuje opisać Bóstwo za pomocą kształtów i figur.

Nie zobaczy umysł miejsca Boga w sobie samym, jeśli nie stanie ponad wszystkie myśli /pozostające/ przy rzeczach /zmysłowych/. Nie stanie zaś ponad nie jeśli nie wyzuje się z namiętności, które wiążą go za pomocą wyobrażeń z rzeczami zmysłowymi. A namiętności usunie się przez cnoty, natomiast myśli – przez duchową kontemplację …

To „miejsce” Boga nazywa ono /Pismo/ także „widzeniem pokoju”, przez co ktoś widzi w sobie ów pokój, który „przewyższa wszelki umysł i strzeże naszych serc”.

Tak jak nie można w zmąconej wodzie dojrzeć swojej twarzy, tak również umysł nie będzie mógł zobaczyć Pana jakby w zwierciadle, nie zaprowadziwszy wewnątrz porządku i nie oczyściwszy duszy z cielesnych namiętności.

Umysł nie może posunąć się naprzód ani nie uskuteczni owej pięknej migracji, i nie może przebywać w krainie /bytów/ bezcielesnych, jeśli nie doprowadzi do ładu swego wnętrza, bowiem niepokój o sprawy domowe sprowadza go zwykle tam skąd wyszedł.

Życie monastyczne spełnia się nie tylko w oddzieleniu się ascety od świata rzeczy, ale prowadzi do oddzielenia się umysłu od świata myśli. 

Cioran Wyzwolenie jako "stan niemyślenia"

Mam zamiar napisać esej o moim ulubionym stanie - świadomości niemyślenia, o czystej kontemplacji pustki.

Chronić się w niemyślenie.

Całe dnie spędzone w jałowym napięciu, bez żadnej myśli, przed granicą Ducha i refleksji. Przejrzysta pustka kontemplujaca samą siebie.

Napady melancholii, których sam Diabeł by mi pozazdrościł. Na początku chandry jeszcze się myśli, później gdy nienormalnie się ona nasila, myśleć już nie można.
Inaczej: po przekroczeniu pewnego stopnia chandry nie można już myśleć. Silna chandra gasi umysł.

Dobre samopoczucie mam jedynie wówczas, gdy żadna myśl nie muska mojego umysłu. Dobre samopoczucie mamy jedynie wówczas gdy nie myślimy. (Dobre samopoczucie jest jedynie przed progiem myśli).

Cóż za rozkosz nie myśleć! I wiedzieć, że się nie myśli. Ktoś jednak może powiedzieć: wiedzieć, że się nie myśli, to także myśl. Niewątpliwie, ale "myśl" zatrzymuje się na tej właśnie konstatacji, nie idzie dalej. Nieruchomieje w postrzeżenu własnej nieobecności, w rozkoszy samozawieszenia.

Nie myśleć to szczęście: wiedzieć, że się nie myśli - jeszcze większe.

Prawdziwe szczęście to stan świadomości nie odniesionej do niczego, bez przedmiotu w którym to stanie rozkoszuje się ona ogromną, wypełniającą ją nieobecnością.

Pustka jest metafizycznym wymiarem milczenia. (Albo: pustka to skrajny odcień milczenia).

Największy stopień wolności osiągamy w ekstazie pustki. Przy niej wszystko jest kajdanem, zniewoleniem, zaprzedaniem się.

Lekarstwo na zmęczenie? Odsunąć myśli, ograniczyć się do postrzegania. Odkryć na nowo spojrzenie i przedmioty, jak przed Poznaniem.

Wyzwolenie jako "stan niemyślenia".

Bóg jest tym, co trwa nadal po oczywistej konstatacji, że nic nie zasługuje na pomyślenie.
Minuta skupienia: napawać się rozkoszą niemyślenia o niczym, spoczywać w świadomości zastygłego nic, zatrzymania się na szczycie.

... istnieje doznanie pustki myśli: jest rzeczywiste, niezależnie od wszystkich trudności teoretycznych, jakie rodzi.
**

Medytacja z i bez ukierunkowania

Wtedy o poranku, czcigodny Ananda ubrał się, zabrał swą miskę i szatę, poszedł do kwater mniszek i usiadł na wskazanym miejscu. Wtedy liczne mniszki podeszły do czcigodnego Anandy, złożyły mu hołd, usiadły z boku i powiedziały: „Tu, czcigodny panie, liczne mniszki trwając ze swymi umysłami ustanowionymi na czterech podstawach uważności, postrzegają sukcesywnie głębsze stopnie rozróżnienia”. „Tak to jest, siostry, tak to jest! Można oczekiwać od każdego, siostry – czy to mnicha czy mniszki – kto trwa z umysłem dobrze ustanowionym na tych czterech podstawach uważności, że taki ktoś będzie postrzegał coraz głębsze stopnie rozróżnienia”.

Wtedy czcigodny Ananda poinstruował, pouczył, zainspirował i zadowolił te mniszki mową Dhammy, po czym wstał z miejsca i odszedł. Wtedy czcigodny Ananda wszedł do Savatthi na żebraczy obchód. Kiedy wrócił z żebraczego obchodu, po posiłku, podszedł do Zrealizowanego, złożył mu hołd, usiadł z boku i zdał relację z tego co się stało. „Tak to jest, Anando, tak to jest! Można oczekiwać od każdego, siostry – czy to mnicha czy mniszki – kto trwa z umysłem dobrze ustanowionym na tych czterech podstawach uważności, że taki ktoś będzie postrzegał coraz głębsze stopnie rozróżnienia.

Jakich czterech? Tu Anando, mnich trwa kontemplując ciało jako ciało, pilny, jasno postrzegający, uważny, usunąwszy pożądliwość i smutek wobec świata. Kiedy tak kontempluje ciało jako ciało, powstają u niego w oparciu o ciało, albo gorączka w ciele albo ospałość umysłu, albo umysł jest rozproszony zewnętrznie. Ten mnich powinien wtedy ukierunkować swój umysł na jakiś inspirujący znak. Kiedy ukierunkowuje swój umysł na jakiś inspirujący znak, rodzi się zadowolenie. Kiedy jest zadowolony, rodzi się radość. Kiedy umysł jest uwznioślony przez radość, ciało staje się spokojne. Ten o spokojnym ciele doświadcza szczęścia. Umysł tego kto jest szczęśliwy staje się skoncentrowany. Rozważa tak: 'Cel dla którego ukierunkowywałem swój umysł, został osiągnięty. Teraz go wycofam'. I tak wycofuje on umysł i nie myśli ani nie rozważa. Rozumie: „Bez myślenia i rozważania, wewnętrznie uważny, jestem szczęśliwy'.

I znów, mnich trwa kontemplując uczucie jako uczucie ...umysł jako umysł … mentalne obiekty jako mentalne obiekty, pilny, jasno postrzegający, uważny, usunąwszy pożądliwość i smutek wobec świata. Kiedy tak kontempluje mentalne obiekty jako mentalne obiekty, powstają u niego w oparciu o mentalne obiekty, albo gorączka w ciele albo ospałość umysłu, albo umysł jest rozproszony zewnętrznie. Ten mnich powinien wtedy ukierunkować swój umysł na jakiś inspirujący znak. Kiedy ukierunkowuje swój umysł na jakiś inspirujący znak, rodzi się zadowolenie. Kiedy jest zadowolony, rodzi się radość. Kiedy umysł jest uwznioślony przez radość, ciało staje się spokojne. Ten o spokojnym ciele doświadcza szczęścia. Umysł tego kto jest szczęśliwy staje się skoncentrowany. Rozważa tak: 'Cel dla którego ukierunkowywałem swój umysł, został osiągnięty. Teraz go wycofam'. I tak wycofuje on umysł i nie myśli ani nie rozważa. Rozumie: „Bez myślenia i rozważania, wewnętrznie uważny, jestem szczęśliwy'. W taki sposób, Anando, jest medytacja z ukierunkowaniem.

A jak Anando, jest z medytacją bez ukierunkowania? Nie ukierunkowując swego umysłu zewnętrznie, mnich rozumie: 'Mój umysł nie jest ukierunkowany zewnętrznie'. Wtedy rozumie: 'Jest niezawężony po i przed, wyzwolony, nieukierunkowany'. Wtedy dalej rozumie: 'Trwam kontemplując ciało jako ciało, pilny, jasno postrzegający, uważny; jestem szczęśliwy.  Nie ukierunkowując swego umysłu zewnętrznie, mnich rozumie: 'Mój umysł nie jest ukierunkowany zewnętrznie'. Wtedy rozumie: 'Jest niezawężony po i przed, wyzwolony, nieukierunkowany'. Wtedy dalej rozumie: 'Trwam kontemplując uczucie jako uczucie, pilny, jasno postrzegający, uważny; jestem szczęśliwy'. Nie ukierunkowując swego umysłu zewnętrznie, mnich rozumie: 'Mój umysł nie jest ukierunkowany zewnętrznie'. Wtedy rozumie: 'Jest niezawężony po i przed, wyzwolony, nieukierunkowany'. Wtedy dalej rozumie: 'Trwam kontemplując umysł jako umysł, pilny, jasno postrzegający, uważny; jestem szczęśliwy'. Nie ukierunkowując swego umysłu zewnętrznie, mnich rozumie: 'Mój umysł nie jest ukierunkowany zewnętrznie'. Wtedy rozumie: 'Jest niezawężony po i przed, wyzwolony, nieukierunkowany'. Wtedy dalej rozumie: 'Trwam kontemplując mentalne obiekty jako mentalne obiekty, pilny, jasno postrzegający, uważny; jestem szczęśliwy'. To w ten sposób, Anando, jest medytacja bez ukierunkowania.

W taki sposób, Anando, wyłożyłem medytację z ukierunkowaniem, wyłożyłem medytację bez ukierunkowania. Cokolwiek powinno być zrobione, Anando, przez współczującego nauczyciela kierowanego współczuciem dla swych uczniów, pragnącego ich dobra, to uczyniłem dla ciebie. Są tu korzenie drzew, Anando, są te puste chatki. Medytuj Anando, nie bądź niedbałym, inaczej później będziesz żałował. To moja instrukcja dla ciebie”.

Oto co powiedział Zrealizowany. Czcigodny Ananda był zadowolony i ucieszony słowami Zrealizowanego.

SN 47: 10

Cioran - wypisy z książki Zmierzch myśli

 

Samotność nie uczy jak być samotnym, lecz jak być jedynym.

Zło odkrywa przed nami demoniczną istotę czasu.

Wszystkie te chwile, gdy życie milknie, byś mógł usłyszeć swoją samotność.

Każda myśl jest jak skarga robaka rozdeptywanego przez anioły.

Nie zrozumiesz, co oznacza słowo "medytacja" jeśli nie przywykłeś do słuchania ciszy.

... cisza sytuuje się na antypodach życia.

Tęsknota za absolutem ma w sobie czystość nieokreśloności, która leczy nas z choroby czasowości i jest modelem tego nieustannego zwieszenia. Bo ono, w gruncie rzeczy czyni właśnie tyle: uwalnia świadomość od pasożyta, jakim jest czas.

Gdy nie należy się do niego w świecie, życie staje się absolutem. Patrzymy z niebiańskiej perspektywy.

... paradoks, uśmiechnięta forma irracjonalności.

Oczy są w służbie Boga, odkąd nie rozróżniamy przedmiotów; absolut  nie znosi indywidualizacji.

Zło, oddzielając się od źródłowego niezróżnicowania, przybrało pseudonim: czas.

Czym jest więc życie, jeśli nie miejscem oddzielenia?

Myślenie na ludzkiej twarzy objawia się bladością.

Melancholia jest religijnością nie potrzebującą Absolutu; umykaniem poza świat, lecz bez pokory transcendencji...

Strach przed czasem przychodzi długo zanim zaczynamy czytać filozofów, zjawia się, gdy patrzymy uważnie w zmęczoną twarz starca....
Zwróćcie oczy w stronę starca, gdy nie macie Eklezjasty w zasięgu dłoni...   nauczy was więcej niż wszyscy mędrcy. Są na niej zmarszczki, które odsłaniają działanie czasu bardziej bezlitośnie niż jakikolwiek traktat o marności tego świata.

Życie i ja: dwie linie równoległe, które spotykają się w momencie śmierci.

Wrażliwość na czas jest rozproszoną formą strachu.

Nieśmiałość jest bronią, która dała nam natura, byśmy mogli strzec naszej samotności.

Odkryję życie w jego pełni, gdy zacznę myśleć przeciw sobie, gdy ja sam nie będę już obecny w żadnej myśli.

Nuda jest rodzajem chwiejnej równowagi pomiędzy pustką serca i pustką świata.

Gdybym był Bogiem, stworzyłbym różne rzeczy, ale nie człowieka. Jak wielki byłby Jezus, gdyby był nieco mniej towarzyski!

Samotność jet ontologicznym rozgoryczeniem z powodu naszego bycia.

Śmierć: wzniosłość na miarę każdego.

W gruncie rzeczy kochamy w odpowiedzi na pustkę istnienia, by się przed nią obronić ... Gdy odrzucamy jej ramiona, nieuchronnie wpadamy w łapy naturalnej, wspólnej wszystkim wiecznej pustki.

Znużony byciem jednostką chciałbym odpocząć od siebie.

Kto uleczy cię od ciebie samego?

Bywają ludzie tak głupi, że gdyby jakaś myśl pojawiła się na powierzchni ich umysłu, popełniłaby samobójstwo, przerażona swą samotnością.

Ludzie wymagają, by każdy miał jakiś zawód, jakby życie nie było pracą - i to najtrudniejszą!

"Pełne serce w pustym świecie" - Chateaubriand mylił się, definiując w ten sposób nudę... Bo w nudzie  nie istniejemy bardziej niż świat, lecz właśnie tak mało jak on: tworzymy zgodność dwóch
pustek.

Jasność umysłu: mieć uczucia w trzeciej osobie.

... osiadając na mieliźnie dostatku.

By niewzruszenie wierzyć w człowieka, trzeba być niezdolnym do introspekcji i nie wiedzieć nic o historii.

Czas tworzy się w pożądaniu. Dlatego - w wewnętrznej pustce, w milczeniu pragnień, na pustyni apetytu, w niemocie krwi - nagle zjawia się ogromna nieobecność czasu...

"Być" znaczy "mylić się".

Wewnętrzna pustka ... oddziela nas od życia w środku życia i od śmierci w chwili umierania.

Cierpimy - nie dlatego, że żyjemy między ludźmi, lecz że jesteśmy ludźmi.

Czymże jest strach przed śmiercią, przed ciemnością, przed nie-byciem wobec strachu przed samym sobą?

Boże mój! Uwolnij mnie ode mnie samego, bo od pokus świata i od jego zgnilizny dawno już się uwolniłem.

Każda rozpacz jest ultimatum postawionym Bogu.

A może Bóg to "ja" nicości?

Bycie? Brak skromności.

Przestworza zdają mi się klasztorem, w którym przeorem jest Obłęd.

Kto nie doświadczył tego, że życie jest nie do zniesienia, ten nigdy nie żył.

Jasność umysłu jest szczepionką przeciwko życiu.

W obrzydzeniu do samego siebie człowiek staje się lunatykiem poszukującym zatracenia na pustyniach Boga.

Kto został zarażony wiecznością, ten w jeden tylko sposób może brać udział w historii: przez swoją wolę autodestrukcji.

Gdy umysł zwraca się ku Bogu, jedna tylko rzecz łączy nas że światem: pragnienie by go opuścić.

Czego szukać między ludźmi, jeśli ty grasz na organach, a oni na fujarkach?

Samotność czyni z ciebie Krzysztofa Kolumba, człowieka żeglującego ku Ameryce własnego serca.

Kiedy Bóg uwolni nas od czasu?

Jak dziwne wydaje mi się życie, odkąd w nim nie uczestniczę!

Nieprzystosowanie do życia czyni z nas arystokratów ducha.

Dusza jest chora z tego powodu, że jest.

Pragnienie nicości to skromny wyraz sekretnego, nieuświadomionego pożądania boskości. Znikamy w Bogu, aby stać się Bogiem.

Być jest przeszkodą dla nieskończoności serca.

Umysł rozkwita na ruinach życia.

Człowiek: zwierzę które widziało życie, a jednak wciąż chce żyć. Ta zawziętość jest całym jego dramatem.

Żyć i umrzeć: dwie strony tej samej iluzji.

Hamlet nie zapomniał dołączyć miłości do lisy nieszczęść przez które lepiej jest się zabić niż żyć. Lecz wspomniał tylko o miłości wzgardzonej. O ile doskonalszy byłby ten sławny monolog, gdyby mówił o miłości po prostu!

Nicość nie znajduje się na granicach świata, to świat leży na peryferiach Niczego.

Czyn jest przeciwieństwem wiedzy.

Jasność umysłu: jesień popędów.







piątek, 23 września 2022

Cel ascezy u Nila z Ancyry

 


   Spośród wszystkich trudów najtrudniejszy jest trud troski o własne uświęcenie. Zawiera on w sobie dwa aspekty: negatywny - oczyścić duszę z dawnej skazy, i pozytywny - utrwalić w niej lekcję cnoty. Na tym po­lega prawdziwa ludzka mądrość, czyli filozofia. Nie jest ona możliwa bez jedynego prawdziwego jej nauczyciela - Chrystusa. To On wytyczył jej drogę i sam pierwszy nią przeszedł. W Nim spełniają się zatem postulaty dawnych filozofów co do przezwyciężenia namiętności i osiągnięcia wolności duszy. Monastyczne pisma Nila naznaczone są ascetycznym pragmatyzmem; mają na celu przede wszystkim ukazanie tego, co człowiek po­winien uczynić, by dostąpić wewnętrznego oczyszcze­nia. W klimacie takich pouczeń Nil nie gubi celu nad­rzędnego ascezy. Chodzi w gruncie rzeczy o to, by Chry­stus był bardziej niż wszystko inne miłowany - Ten, z którym się złączyłeś. Ubóstwianie materii własnych namiętności stanowi pewną formę bałwochwalstwa. Takim rzeczom jak na przykład bogactwo, chwała, któ­re same w sobie są bez kształtu, amorfon, czyli, jak można by rzec, nie mają wartości same w sobie, nadaje­my użyteczność wymyśloną ludzkim rozumowaniem. W naszej wewnętrznej ocenie oderwanej od rzeczywi­stości podnosimy je do rangi bożków. Nie ubiegamy się 0 wieczne dobro, ale o zniszczalną materię, ukazującą bezsens pożądania. Dlatego walka o wewnętrzną czy­stość jest równocześnie walką o czystość religii, o miej­sce Zbawiciela w życiu zmagającego się chrześcijanina. Dopiero po takim oczyszczeniu człowiek jest zdolny do autentycznej kontemplacji.

    Idąc śladami ascetycznych pouczeń naszego pisarza nie możemy stracić z pola widzenia celu, do którego prowadzi wskazywana droga. Choć stan takiej dosko­nałości znajduje się dopiero przed nami - i może jesz­cze daleko przed nami - to wszakże ile łaski i pokoju doświadczy podążający w tym kierunku człowiek już wcześniej! Najdobitniej świadczy o tym ta bardziej osobista część twórczości Nila, czyli listy. Spójrzmy na istotniejsze rysy tego ładu, do którego ma zdążać czytel­nik: nienaganne postępowanie, opanowane namiętno­ści, poddanie ciała duchowi, wyrobiony nawyk ascezy i dobrych postaw, zwanych cnotami, który sprawia, że postęp w dobru staje się coraz łatwiejszy i szybszy, głę­boki pokój po stoczonych walkach, subtelna więź z Bo­giem na modlitwie, radość z lektury Pisma Świętego, kontemplacji i wszelkiej modlitwy, przysłaniająca inne doczesne radości, wdzięczność Bogu za wszystko, po­czucie szczęścia i zadowolenia. Nil jest świadom, że w tym przygodnym życiu nikt na stałe nie może dozna­wać takiego stanu, nawet święci. Im bardziej zdaje się zbliżać człowiek do takiej mety, tym bardziej widzi, że cel jakby go przerastał, jakby się ciągle wymykał. Opis, tego twórczego napięcia w ascetycznych dążeniach, nieskończonych wprost rozmiarów miłości, którą pragnie posiąść człowiek, stanowi jedną z najpiękniejszych kart Nilowej twórczości. To, że taki cel możliwy jest do osiągnięcia, aczkolwiek jedynie w pewnym stopniu, dla Nila nie ulega wątpliwości. Odnosimy nieodparte wrażenie, że przekonanie to opiera na swoim własnym doświadczeniu.

   Nie wszystko z tego idealnego ładu jest naraz do­stępne człowiekowi, nawet gorliwie podążającemu do celu. Gdy chodzi o samo opanowanie namiętności, to mnich z Ancyry, idąc za pewną ukształtowaną już tra­dycją ascetyczną, reprezentowaną między innymi przez Ewagriusza, jest przekonany o możliwości wyzwolenia się z namiętności. Taki stan jest owocem łaski Bożej i Nil nazywa go charyzmatem najdoskonalszej beznamiętności (apateias). Posiadał go św. Paweł, który mówi o so­bie: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chry­stus. Doznając wewnętrznego pokoju człowiek nie tyl­ko pozostaje niewzruszony wobec zewnętrznych czyn­ników zdolnych obudzić namiętności, ale i pozbywa się, czasami nawet we śnie, wspomnień i wyobrażeń tego, co przedtem je wzniecało. Ów stan można opisywać w kategoriach psychologicznych, ale najpełniej da się zrozumieć w perspektywie nadprzyrodzonej. Następuje w człowieku przywrócenie pierwotnego ładu, w któ­rym dzięki łasce Bożej ciało i duch, chcąc tego samego, doznają doskonałej harmonii i uczestniczą w komunii z Bogiem.

Charakterystyka namiętności

   Zagraża nam, niestety, odwrotność omawianego ładu, czyli zniewolenie namiętnościami. Z przyczyn praktycz­nych Nil poświęca temu dużo uwagi. Większość prze­cież ludzi ulega różnym namiętnościom. Namiętność jest, co wyraża już bogata etymologia słowa patos, cho­robą duszy polegającą na odstąpieniu od prawej myśli, tak iż następuje pewne zachwianie równowagi i zła myśl bierze trwałą przewagę nad dobrą. Wskutek tego czło­wiek pozwala odcisnąć na sobie raczej ślady zła aniżeli dobra, przedkładając rzeczy szkodliwe nad pożytecz­ne. Kształtuje się zły nawyk, nawet jeśli przejawia się tylko w myśleniu. Nabywa się złego przyzwyczajenia, które staje się drugą naturą, a zatem ulega się pewnej wadzie. Warto wskazać na tę werbalną subtelność, że wada wyraża bardziej nawyk złego postępowania, gdy tymczasem namiętność - wewnętrzne nastawie­nie, z którego tamto wynika. Namiętność jest zniewo­leniem, stąd Nil, jak inni, często używa obrazu więzów krępujących człowieka dla ukazania tego chorobliwego stanu. Na uwięzi trzyma człowieka jego własna myśl. Owo zniewolenie dokonuje się z czasem, gdy podczas wewnętrznych zmagań coraz bardziej aprobuje się złe myśli. Przychodzi moment kulminacyjny, porównywa­ny do wzniecenia ognia, gdy kształtowana namiętność zajmuje już trwałe miejsce w myśleniu czy działaniu. Zaczyna się nieraz od niewielkiego braku czuwania nad swoimi zmysłami, a kończy się na grzechu uczynkowym. U Dawida na przykład miał on charakter dra­matycznego upadku, bo od niepowściągliwego spojrze­nia przeszedł król do aktu cudzołóstwa, a potem nawet i zabójstwa. Człowiek traci duchowe rozeznanie, obo­jętnieje na dobro i przestaje słuchać napomnień pocho­dzących ze swego sumienia czy z zewnątrz. Ulegając afektowi nie jest w stanie rozpoznać podstępu myśli. Nachodzące po sobie obrazy, gdy umysł znajduje się w stanie rozproszenia na skutek gmatwaniny myśli, nie pozwalają rozpoznać drzemiącej głębi namiętności, są niczym nurt strumienia, który uniemożliwia zobacze­nie piasku na dnie. Gaśnie światło umysłu ukazują­ce nam powinności naszego sumienia. Poddając się ciągle szkodliwemu działaniu myśli człowiek przestaje dostrzegać ich szkodliwość. Jest jakby w stanie chro­nicznej gorączki, która bezboleśnie i niepostrzeżenie prowadzi do wycieńczenia. Zaczyna działać na własną szkodę i zgubę, tracąc instynkt samozachowawczy swo­jego sumienia, a również na szkodę innych. Namięt­ności wywołują w nim wielką udrękę przez wewnętrzne rozdarcie i ciągły głód niezaspokojenia. Przestają inte­resować go inne rzeczy zewnętrzne, natomiast pochłaniają wyobrażenia czy wspomnienia przedmiotu afektu, na przykład osoby, która wzbudza jego gniew czy pożądanie, rzeczy przynoszącej materialny zysk, uzna­nia i sławy, do której dąży. Taki ktoś rodzi wielokrotny plon złości. Do gry włączają się złe duchy. Po wstępnej diagnozie, w jaki sposób i na ile ktoś da się skusić, pod­suwają i rozniecają podniety, aby taką drogą zniewolić te władze, do których nie mają bezpośredniego dostępu - rozum i wolę.

Za: Nil z Ancyry, Pisma ascetyczne, przekład, wstęp i opracowanie: Leon Nieścior OMI, seria: źródła ascetyczne t. 46, starożytność t. 31, Tyniec- Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2008

środa, 21 września 2022

Trening stopniowy - ochrona baz zmysłowych

M. 107 Do Ganaka Moggallany


1. Tak usłyszałem. Przy tej okazji Zrealizowany mieszkał w Savatthi we Wschodnim Parku w Pałacu Matki Migary. Wtedy bramin Ganaka Moggallana udał się do Zrealizowanego i wymienił z nim pozdrowienia. Kiedy kurtuazyjna i grzecznościowa rozmowa została zakończona, usiadł z boku i rzekł do Zrealizowanego:

2. "Mistrzu Gotama, w tym Pałacu Matki Migary, można zobaczyć stopniowy trening, stopniową praktykę i stopniowy progres, to jest z dołu do ostatniego stopnia schodów. Wśród tych braminów, także można zobaczyć stopniowy trening, stopniową praktykę i stopniowy progres, to jest w studiach. Wśród łuczników także można zobaczyć stopniowy trening, stopniową praktykę i stopniowy progres, to jest w łucznictwie. I również wśród księgowych jak my, którzy utrzymują się z księgowości, można zobaczyć stopniowy trening, stopniową praktykę i stopniowy progres, to jest w obliczaniu. Gdyż jeżeli otrzymamy pomocnika, wpierw uczymy go liczyć, jeden do jednego, dwa do dwóch, trzy do trzech, cztery do czterech, pięć do pięciu, sześć do sześciu, siedem do siedmiu, osiem do ośmiu, dziewięć do dziewięciu, dziesięć do dziesięciu; i uczymy go liczyć również do stu. Czy jest możliwe, mistrzu Gotama, by opisać stopniowy trening stopniową praktykę i stopniowy progres w tej Dhammie i Dyscyplinie?"

3. "Jest możliwe, braminie by opisać stopniowy trening, stopniową praktykę i stopniowy progres w tej Dhammie i Dyscyplinie. Tak jak braminie gdy mądry trener koni który otrzymał dobrego rumaka, wpierw sprawia by ten przyzwyczaił się nosić uprząż i potem trenuje go dalej, tak też gdy Tathagata otrzymuje osobę do opanowania, wpierw dyscyplinuje go w ten sposób: 'Chodź mnichu, bądź cnotliwy, powstrzymany przez powstrzymanie Pathimokkhy, bądź doskonały w prowadzeniu się widząc lęk w najmniejszym błędzie, trenuj podjęcie reguł treningu'.

4. Braminie, kiedy mnich jest cnotliwy, powstrzymany przez powstrzymanie Pathimokkhy, doskonały w prowadzeniu się widzący lęk w najmniejszym błędzie, trenujący podjęcie reguł treningu, wtedy Tathagata dyscyplinuje go dalej: 'Chodź mnichu, chroń bramy swych zmysłów: widząc materialną formę okiem nie chwytaj znaków i cech przez które jeżeli pozostawisz bramę oka niechronioną, złe niekorzystne rzeczy związane z pożądliwością i smutkiem mogą cię nawiedzić, praktykuj wstrzemięźliwość, chroń funkcję oka, podejmij się wstrzemięźliwości funkcji oka. Słysząc dźwięk uchem ... Wąchając zapach nosem ... Smakując smak językiem ... Dotykając dotykalne ciałem ... Poznając idee umysłem nie chwytaj znaków i cech przez które jeżeli pozostawisz bramę umysłu niechronioną, złe niekorzystne rzeczy związane z pożądliwością i smutkiem mogą cię nawiedzić, praktykuj wstrzemięźliwość, chroń funkcję umysłu, podejmij się wstrzemięźliwości funkcji umysłu.

5. Braminie, kiedy mnich chroni bramy swych zmysłów, wtedy Tathagata dyscyplinuje go dalej: 'Chodź mnichu, poznaj odpowiednią porcję jedzenia. Rozważając mądrze odżywiaj się jedzeniem nie dla rozrywki, nie dla degustacji, nie dla upiększenia się czy ozdoby, ale tylko dla utrzymania i kontynuacji świętego życia (myśląc): 'Tak zlikwiduję stare uczucie, bez wzbudzania nowych uczuć i będę żył nienagannie w wygodzie i zdrowiu'.

6. Braminie, kiedy mnich poznał odpowiednią porcję jedzenia, wtedy Tathagata dyscyplinuje go dalej: 'Chodź mnichu, poświęć się czujności (wolnej od snu), za dnia chodząc i siedząc, oczyszczaj umysł z przeszkadzających rzeczy. Podczas pierwszej nocnej warty, chodząc i siedząc oczyszczaj umysł z przeszkadzających rzeczy. Podczas środkowej nocnej warty, leż na prawym boku w pozycji śpiącego lwa z jedną stopą nałożoną na drugą, uważny i całkowicie rozważny, po odnotowaniu w swoim umyśle czasu wstawania. Po wstaniu o trzeciej nocnej warcie, chodząc i siedząc, oczyszczaj umysł z przeszkadzających rzeczy”.

7. Braminie, kiedy mnich poświęcił się czujności (wolnej od snu), wtedy Tathagata dyscyplinuje go dalej: 'Chodź mnichu posiadaj uważność i pełną rozwagę. Działaj z pełną rozwagą poruszając się w przód i poruszając się do tyłu, działaj z pełną rozwagą patrząc w przód i patrząc na boki, działaj z pełną rozwagą zginając się, wyprostowując, działaj z pełną rozwagą nosząc połatany płaszcz, miskę i szaty, działaj z pełną rozwagą jedząc, pijąc i smakując, działaj z pełną rozwagą opróżniając jelita i oddając mocz, idąc, siedząc, stojąc, zasypiając, budząc się, mówiąc i milcząc'.

8. Braminie, kiedy mnich posiada uważność i pełną rozwagę, wtedy Tathagata dyscyplinuje go dalej: 'Chodź mnichu odejdź na odosobnione miejsce odpoczynku, do lasu, korzenia drzewa, skały, urwiska, górskiej jaskini, na teren cmentarny, czy do leśnej samotni, otwartej przestrzeni czy snopka siana'.

9. Odchodzi on na odosobnione miejsce odpoczynku, do lasu, korzenia drzewa, skały, urwiska, górskiej jaskini, na teren cmentarny, czy do leśnej samotni, otwartej przestrzeni czy snopka siana. Po powrocie z żebraczego obchodu, po posiłku, siada ze skrzyżowanymi nogami i z ustanowioną uważnością przed nim. Porzuciwszy pożądliwość świata, trwa z umysłem wolnym od pożądliwości, oczyszcza swój umysł z pożądliwości. Porzuciwszy złą wolę i nienawiść, trwa z umysłem wolnym od złej woli, ze współczuciem dla wszystkich stworzeń i istot, oczyszcza swój umysł ze złej woli i nienawiści. Porzuciwszy stany letargiczne i senność, trwa wolny od stanów letargicznych i senności postrzegając światło, uważny i w pełni rozważny, oczyszcza swój umysł ze stanów letargicznych i senności. Porzuciwszy niepokój i zmartwienia, trwa niezaniepokojony z umysłem wyciszonym w sobie, oczyszcza swój umysł z niepokojów i zmartwień. Porzuciwszy niepewność, trwa z niepewnością przekroczoną, nie wątpiąc na temat korzystnych rzeczy, oczyszczając swój umysł z niepewności.

10. Po porzuceniu tych pięciu przeszkód, niedoskonałości umysłu co osłabiają zrozumienie, całkowicie odłączony od zmysłowych przyjemności, odłączony od niekorzystnych rzeczy, wkracza i trwa w pierwszej jhanie z towarzyszącymi temu myśleniem i rozważaniem i z błogością i przyjemnością zrodzonymi z odosobnienia. Z uspokojeniem myślenia i rozważania wkracza on i trwa w drugiej jhanie, z pewnością siebie i zjednoczonym umysłem, bez myślenia i rozważania z błogością i przyjemnością zrodzonymi z koncentracji. Z zanikiem błogości trwa on w równowadze uważny i w pełni rozważny, ciągle odczuwając przyjemność cielesną, wkraczając i trwając w trzeciej jhanie o której szlachetni mówią: 'Ten ma przyjemne przebywanie kto zrównoważony i uważny'. Z porzuceniem przyjemności i bólu, po uprzednim zaniku radości i smutku wkracza on i trwa w czwartej jhanie, charakteryzującej się ani-bólem-ani-przyjemnością i czystością umysłu dzięki równowadze.

11. To braminie są moje instrukcje do tych mnichów, którzy są w treningu, których umysły nie osiągnęły jeszcze celu, którzy trwają aspirując do najwyższego bezpieczeństwa od niewoli. Ale te rzeczy sprzyjają zarówno przyjemnemu trwaniu tutaj i teraz i uważności i pełnej rozwadze u tych mnichów, którzy są arahatami ze wyczerpanymi skazami, którzy przeżyli święte życie, wykonali to co było do wykonania, odłożyli brzemię, osiągnęli prawdziwy cel, zniszczyli pęta istnienia i są całkowicie wyzwoleni przez finałową wiedzę".

12. Kiedy to zostało powiedziane, bramin Ganaka Moggallana spytał Zrealizowanego: „Kiedy uczniowie mistrza Gotamy są pouczani i instruowani przez niego, czy wszyscy oni osiągają najwyższy cel - wygaszenie, czy też niektórzy nie osiągają?” „Kiedy braminie moi uczniowie są pouczani i instruowani przeze mnie tak, niektórzy realizują wygaszenie a niektórzy nie realizują go".

13. „Jak to jest, mistrzu Gotama, skoro jest wygaszenie, i jest droga do niego prowadząca i jest mistrz Gotama jako przewodnik; że niektórzy osiągają wygaszenie a niektórzy nie osiągają go?".

14. "Co do tego, braminie, zadam ci w odpowiedzi pytanie. Odpowiedz jak uważasz. Jak ci się wydaje, czy jesteś obeznany z drogą do Rajagaha?" "Jestem, mistrzu Gotama". "Jak ci się wydaje w tym wypadku: załóżmy, że człowiek, pragnący dojść do Rajagaha, podchodzi do ciebie i mówi: 'Panie, pokaż mi drogę do Rajagaha' i wtedy mówisz mu: 'Dobry człowieku, ta droga prowadzi do Rajagaha. Podążają nią jakiś czas a zobaczysz pewną wioskę a następnie pewne miasto a dalej będzie Rajagaha z ogrodami, gajami, łąkami i jeziorami'; i wtedy będąc tak pouczony i poinstruowany przez ciebie, człowiek ten obierze błędną drogę i uda się na zachód. I następny człowiek podejdzie do ciebie i powie: 'Panie, pokaż mi drogę do Rajagaha' i wtedy mówisz mu: 'Dobry człowieku, ta droga prowadzi do Rajagaha. Podążaj nią jakiś czas a zobaczysz pewną wioskę a następnie pewne miasto a dalej będzie Rajagaha z ogrodami, gajami, łąkami i jeziorami'; I wtedy będąc tak pouczony i poinstruowany przez ciebie, człowiek ten dociera bezpiecznie do Rajagaha. I teraz, skoro jest Rajagaha, i droga prowadząca do Rajagaha i ty jako przewodnik, czemu z tych dwóch ludzi pouczonych i poinstruowanych przez ciebie jeden obiera złą drogę i idzie na zachód a drugi bezpiecznie dociera do Rajagaha?" "Cóż ja mam z tym wspólnego, Mistrzu Gotama? Jestem tylko tym który pokazuje drogę". "Tak też, braminie, jest wygaszenie, i jest droga do niego prowadząca, i ja jako przewodnik, jednak kiedy moi uczniowie są pouczani i instruowani przeze mnie, niektórzy osiągają wygaszenie, a niektórzy nie. Cóż ja mam z tym wspólnego, braminie? Tathagata jest tylko tym który pokazuje drogę”.

15. Kiedy to zostało powiedziane, bramin Ganaka Moggallana rzekł do Zrealizowanego: "Są osoby bez wiary, które odeszły z domu w bezdomność nie kierując się wiarą, ale szukające utrzymania, oszukujące, zwodzące, niegodne zaufania, aroganckie, próżne, osobiście puste, o szorstkim języku, gadatliwe, nie chroniące swych funkcji zmysłowych, nieumiarkowane w jedzeniu, nieskłonne do wczesnego wstawania, niezainteresowane pustelniczym życiem, nieszanujące treningu, żyjące w luksusie, niedbałe, kłótliwe, zaniedbujące odosobnienie, leniwe, pozbawione energii, nieuważne, nierozważne, nieskoncentrowane, o rozbieganych umysłach, pozbawione zrozumienia. Mistrz Gotama nie przebywa razem z takimi. Ale są szlachetnie urodzeni, którzy odeszli z domu w bezdomność kierowani wiarą, którzy nie oszukują, nie zwodzą, godni zaufania, nie aroganccy, nie próżni, nie osobiście puści, o łagodnym języku, nie gadatliwi, chroniący swe funkcje zmysłowe, umiarkowani w jedzeniu, skłonni do wczesnego wstawania, zainteresowani pustelniczym życiem, szanujący trening, nie żyjący w luksusie, dbali, nie kłótliwi, nie zaniedbujący odosobnienia, pracowici, energiczni, uważni, rozważni, skoncentrowani, o stabilnych umysłach, ze zrozumieniem. Mistrz Gotama przebywa razem z takimi.

16. Tak jak korzeń czarnego kosaćca jest rozpoznawany jako najlepszy korzeń zapachowy i czerwone drzewo sandałowe jest rozpoznawane jako najlepsze z drzew zapachowych i jaśmin jest rozpoznawany jako najlepszy z zapachowych kwiatów, tak też porady mistrza Gotamy są najlepsze spośród Nauk dnia dzisiejszego.

17. Znakomicie, mistrzu Gotama! Znakomicie, mistrzu Gotama! Dhamma została wyjaśniona na wiele sposobów przez mistrza Gotamę, tak jakby ustawił on właściwie to co zostało przewrócone, odsłaniając ukryte, pokazując drogę temu kto zagubiony, trzymając lampę w ciemności dla tych ze wzrokiem by zobaczyli formy. Biorę schronienie u mistrza Gotamy jak i w Dhammie i Zgromadzeniu. Od dziś niech mistrz Gotama zapamięta mnie jako wyznawcę, którzy udał się do niego po życiowe schronienie".

 AN III, 128

Przy pewnej okazji Zrealizowany mieszkał w Baranasi w Parku Jeleni w Isipatana. Wtedy o poranku, Zrealizowany ubrał się, zabrał swoją miskę i płaszcz, i wkroczył do Baranasi na żebraczy obchód. Podczas obchodu, blisko figowca do przywiązywania wołów, Zrealizowany zobaczył niezadowolonego mnicha, szukającego zewnętrznej gratyfikacji, o pomieszanym umyśle. Bez jasnego pojmowania, nieskoncentrowanego, z wędrującym umysłem, i rozluźnionych funkcjach. Zobaczywszy go, rzekł do tego mnicha:

„Mnichu, mnichu! Nie zanieczyszczaj siebie. To nieuniknione, mnichu, że muchy będą podążały za i atakowały tego kto zanieczyścił siebie, i jest o niedobrym zapachu”.

Wtedy, będąc tak napomnianym przez Zrealizowanego, ten mnich posiadł potrzebę pilności.

Kiedy Zrealizowany obszedł Baranasi w poszukiwaniu jedzenia, po posiłku, kiedy wrócił z żebraczego obchodu, odezwał się do mnichów:

„Mnisi, tego ranka, ubrałem się, zabrałem swoją miskę i płaszcz, i wkroczyłem do Baranasi na żebraczy obchód. Podczas obchodu, blisko figowca do przywiązywania wołów, zobaczyłem niezadowolonego mnicha, szukającego zewnętrznej gratyfikacji, o pomieszanym umyśle. Bez jasnego pojmowania, nieskoncentrowanego, z wędrującym umysłem, i rozluźnionych funkcjach. Zobaczywszy go, powiedziałem do tego mnicha: 'Mnichu, mnichu! Nie zanieczyszczaj siebie. To nieuniknione, mnichu, że muchy będą podążały za i atakowały tego kto zanieczyścił siebie, i jest o niedobrym zapachu'. Wtedy, będąc tak napomnianym przeze mnie, ten mnich posiadł potrzebę pilności”.

Kiedy to zostało powiedziane, pewien mnich spytał Zrealizowanego: „Co czcigodny panie, oznacza 'zanieczyszczenie'? Czym jest 'brzydki zapach'? Czym są 'muchy'?”

„Pożądanie, mnichu, jest tym co oznacza 'zanieczyszczenie'. Zła wola jest 'brzydkim zapachem'. Złe niekorzystne myśli są 'muchami'. To nieuniknione, że muchy będą podążały i atakowały tego kto zanieczyścił siebie, i jest o niedobrym zapachu”.

Muchy – myśli bazujące na pożądaniu -
Będą ścigały tego
Co niewstrzemięźliwy wobec zmysłowych funkcji,
Niechroniony od strony oka i ucha.

Mnich, który jest zanieczyszczony,
Otoczony przez brzydki zapach,
Jest daleki od wygaszenia,
I zbiera tylko niepokój.

Niezależnie czy w wiosce czy w lesie,
Niemądra, głupia osoba,
Nie osiągnąwszy spokoju,
Gdziekolwiek idzie, podążają za nią muchy.

Ale ci spełnieni, o cnotliwym zachowaniu,
Którzy rozmiłowują się w mądrości i spokoju,
Ci spokojni, żyją szczęśliwie,
Zniszczywszy muchy.

Życie w niewygodzie

To zostało powiedziane przez Zrealizowanego, powiedziane przez Arahata, i tak usłyszałam: „Mnisi, posiadając dwie rzeczy mnich żyje w niewygodzie tutaj i teraz, biorąc na siebie utrapienie, kłopot, i stres, i gdy rozpada się ciało po śmierci, zła destynacja może być oczekiwana. Jakie dwie? Nie strzeże bram zmysłowych i jest nieumiarkowany w jedzeniu. Te dwie rzeczy, gdy mnich je posiada, to żyje on w niewygodzie tutaj i teraz, biorąc na siebie utrapienie, kłopot, i stres, i gdy rozpada się ciało, po śmierci, zła destynacja może być oczekiwana”. To jest znaczenie tego co powiedział Zrealizowany. To w odniesieniu do tego zostało powiedziane:

Oko, ucho, nos, język,
Ciało i tak samo umysł -
Mnich który pozostawia te bramy
Niestrzeżonymi tutaj,

Nieumiarkowany w jedzeniu,
Z niekontrolowanymi zmysłami,
Doświadcza cierpienia
Zarówno cielesnego jak i mentalnego.

Będąc męczonym przez ciało,
I męczonym przez umysł,
Taki ktoś żyje w niewygodzie
Zarówno dniem jak i nocą.

Itivuttaka 2. 28

Przykład z lutnią

SN 35: 246

Mnisi, jeżeli u jakiegoś mnicha lub mniszki chęć czy pożądanie cz nienawiść czy złudzenie czy awersja umysłu miałyby powstać odnośnie form poznawanych przez oko, taki mnich powinien odwieść od nich umysł w ten sposób: 'Ta ścieżka jest budzącą lęk, niebezpieczna, pokryta kolcami, zarośnięta dżunglą, dewiacyjną, złą ścieżką, drogą trapioną przez niedostatek. To ścieżka uczęszczana przez podrzędnych ludzi; to nie ścieżka uczęszczana przez nadrzędnych ludzi. To nie dla ciebie'. W taki sposób umysł powinien być odwodzony od tych stanów odnośnie form poznawanych przez oko. Tak też w odniesieniu dźwięków poznawanych przez ucho ... zapachów poznawanych przez nos ... smaków poznawanych przez język ... obiektów dotyku poznawanych przez ciało ... obiektów mentalnych poznawanych przez umysł.

Załóżmy, mnisi, że dojrzał jęczmień i strażnik jest nieuważny. Jeżeli byk lubiący jęczmień wkroczyłby na pole jęczmienia, mógłby dogodzić sobie do woli. Tak też niepouczony przeciętniak który nie zachowuje wstrzemięźliwości wobec tych sześciu baz dla kontaktu dogadza sobie do woli tymi pięcioma strunami zmysłowych przyjemności.

Załóżmy, mnisi, że dojrzał jęczmień i strażnik jest uważny. Jeżeli byk lubiący jęczmień wkroczyłby na pole jęczmienia, strażnik złapałby go mocno za pysk. Trzymając go mocno za pysk, obwiązałby mu rogi, i tak go trzymając obiłby go mocno kijem. Po obiciu go, odciągnąłby byka. To mogłoby się zdarzyć drugi raz, trzeci. W taki sposób byk lubiący jęczmień, niezależnie czy poszedłby do wioski czy do lasu, czy nawykł do stania czy do siedzenia, pamiętając te uprzednie bicie kijem które otrzymał, nie wszedłby znów na to pole.

Tak też, kiedy umysł mnicha został stłumiony, dobrze stłumiony, odnośnie tych sześciu baz dla kontaktu, staje się on wewnętrznie stały, ustabilizowany, zjednoczony i skoncentrowany.

Załóżmy, mnisi, że był król czy królewski minister, który nigdy przedtem nie słyszał lutni. Mógłby usłyszeć dźwięk lutni i powiedzieć: „Dobry człowieku, co robi ten dźwięk – tak kuszący, tak miły, tak oszałamiający, tak czarujący, tak fascynujący?” Powiedzieliby mu: „To lutnia, panie, robi ten dźwięk – tak kuszący, tak miły, tak oszałamiający, tak czarujący, tak fascynujący”. Odpowiedziałby: „Idź człowieku, przynieś mi tą lutnię”.

„Przynieśliby mu ta lutnie i powiedzieli: „Panie, to jest ta lutnia, dźwięk której był tak kuszący, tak miły, tak oszałamiający, tak czarujący, tak fascynujący”. „Król powiedziałby: Dość z tą lutnią, człowieku. Przynieś mi tylko dźwięk”. Człowiek odpowiedziałby: „Ta lutnia, panie, składa się z licznych komponentów, i daje dźwięk gdy gra się na niej licznymi komponentami; to jest w zależności pergaminowej płyty rezonansowej, pudła, ramienia, głowy, strun, plektronu, i odpowiedniego wysiłku muzyka. Tak to jest, panie, że ta lutnia, składa się z licznych komponentów, i daje dźwięk gdy gra się na niej licznymi komponentami”.

Król rozbiłby lutnię na dziesięć bądź sto kawałków, i dalej zredukowałby je do odłamków. Po zredukowaniu ich do odłamków, spaliłby je w ogniu i zredukował je do popiołów i rozwiałby je na silnym wietrze czy pozwolił by uniosły je silny nurt rzeki. Wtedy powiedziałby: „Kiepską rzeczą, w rzeczy samej, jest ta tak zwana lutnia, jak również wszystko inne zwane lutnią. Jak większość nie zauważa tego, całkowicie przez to pochłonięta!”

Tak też mnisi, mnich bada materię do tego miejsca gdzie jest obszar dla materii, uczucie do tego miejsca gdzie jest obszar dla uczucia, percepcję do tego miejsca gdzie jest obszar dla percepcji, determinacje do tego miejsca gdzie jest obszar dla determinacji, świadomość do tego miejsca gdzie jest obszar dla świadomości. Tak jak bada materię do tego miejsca gdzie jest obszar dla materii, uczucie do tego miejsca gdzie jest obszar dla uczucia, percepcję do tego miejsca gdzie jest obszar dla percepcji, determinacje do tego miejsca gdzie jest obszar dla determinacji, świadomość do tego miejsca gdzie jest obszar dla świadomości, jakiekolwiek pojęcia „ja”, czy „moje”, czy „jestem” które pojawiały mu się przedtem, już dłużej mu się nie pojawiają.

czwartek, 15 września 2022

Świat i "ja"

 Nie spieram się ze światem

SN 22: 94

Mnisi, ja nie spieram się ze światem, raczej to świat spiera się ze mną. Ogłaszający Dhammę nie spiera się z nikim w świecie. O tym, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest nieistniejące, ja również mówię, że jest nieistniejące. A o tym, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest istniejące, o tym ja również mówię, że jest istniejące. A co to jest, mnisi, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest nieistniejące, i ja również mówię, że jest nieistniejące? Materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość co byłyby trwałe, stabilne, wieczne, nie będące podmiotem zmiany; o tym mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest nieistniejące, i ja również mówię, że jest nieistniejące. A co to jest, mnisi, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest istniejące, i ja również mówię, że jest istniejące? Materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość co nietrwałe, cierpieniem i podmiotem zmiany; na to mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest istniejące, ja również mówię, że jest istniejące.

Jest, mnisi, światowy fenomen w świecie na który Tathagata się przebudził i przez który się przebił. To uczyniwszy, wyjaśnia go, naucza go, proklamuje go, ustanawia go, ukazuje go, analizuje go, naświetla go. A co jest tym światowym fenomenem, na który Tathagata się przebudził i przez który się przebił? Materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość; to jest światowy fenomen w świecie na który Tathagata się przebudził i przez który się przebił. To uczyniwszy, wyjaśnia go, naucza go, proklamuje go, ustanawia go, ukazuje go, analizuje go, naświetla go. Kiedy jest on tak wyjaśniany, nauczany, proklamowany, ustanawiany, ukazywany, analizowany, naświetlany przez Tathagatę, jeżeli ktoś nie wie i nie widzi, cóż mogę zrobić z tym głupim przeciętniakiem, ślepym i bez wglądu, który nie wie i nie widzi? Mnisi, tak jak niebieski, czerwony czy biały lotos jest zrodzony w wodzie i wzrasta w wodzie, ale wzniósł się ponad wodę, stojąc nie zmoczony przez wodę, tak też Tathagata jest zrodzony w świecie i wyrósł w świecie, ale pokonawszy świat, trwa niesplamiony światem.

W odróżnieniu od pewnych późniejszych interpretacji Nauki Buddy,  pierwotna Dhamma nie neguje istnienia materialnej rzeczywistości, ani też innych aspektów doświadczenia, koniecznych by materia pojawiła się w polu świadomości, takich jak percepcja, uczucie, determinacje (intencje). Podkreśla jednak, że wszelkie te aspekty doświadczenia są nietrwałe, co podważa istnienie podmiotu, osoby -subiektywność stowarzyszona jest z percepcją trwałości i przyjemności- co powinno prowadzić do postrzeżenia sprzeczności gdyż to co trwałe -"ja"- nie może być identyfikowane z tym co nietrwałe (mówię tu o logicznej sprzeczności, w rzeczy samej identyfikacja "ja" z tym co nietrwałe -z uwagi na fałszywą percepcję trwałości ma miejsce w doświadczeniu zwykłego człowieka, i to jest sednem cierpienia czy choroby z której Budda pragnie go wyleczyć.

Nanavira Thera:

Racjonalista bez wątpienia nie widzi żadnego problemu do rozwiązania ale to nie znaczy, że jego myślenie jest w zgodzie z Prawami Myśli: przeciwnie, to ponieważ udanie przesłania on oczy na fakt, że jego myślenie bazuje na pogwałceniu Praw Myśli. Nie, problem z pewnością istnieje (tj dla puthujjana) i jest doprowadzony na światło dzienne przez upartą odmowę lekceważenia Praw Myśli.

Jest zasługą egzystencjalnych filozofów, że faktycznie wnoszą oni problem na światło dzienne w ten sposób. Oto co się zdarza: myśliciel egzaminuje i opisuje swe własne myślenie w akcie refleksji, uparcie odmawiając tolerowania “nie-identyczności", “sprzeczności” i “wyłączeń środka”; i w pewnym punkcie natrafia na sprzeczność, której nie jest w stanie rozwiązać i która jawi się jako nierozerwalnie związana z samym jego aktem myślenia. Tą sprzecznością jest istnienie myśliciela jako podmiotu.

Znajdziesz tą sprzeczność zilustrowaną we fragmencie z Camusa w artykule “NIBBANA”, ale jest ona bardziej jasno zareprezentowana w D 15 gdzie Budda mówi, że człowiek, który identyfikuje swoje ja z uczuciem, powinien być zapytany, które uczucie; przyjemne, bolesne, czy neutralne uważa on za swoje “ja”. Człowiek nie może identyfikować swego “ja” ze wszystkimi trzema rodzajami uczuć na raz, gdyż tylko jedno jest obecne teraz, jeżeli czyni on tą identyfikację, to musi on to robić z trzema różnymi rodzajami uczuć w sukcesji. Swoje “ja” oczywiście bierze za pewnik jako “samo-identyczne”, A jest A mianowicie, że jest to to samo “ja” przy każdej okazji. I tak z kolei następuje identyfikacja z trzema różnymi uczuciami B, C, D. A jest zatem zarówno B i C (nie wspominając już o D). I C będąc różne od B nie jest B i tak A jest B i nie B -naruszenie prawa sprzeczności. Ale czy identyfikuje swe ja z uczuciem czy też nie, puthujjana zawsze je z czymś identyfikuje i jest to różna rzecz przy każdej okazji. Puthujjana bierze swą egzystencję za pewną - cogito ergo sum (które jak Sartre mówi jest apodyktycznym refleksyjnym dowodem myślącego na swe własne istnienie) i jest w ciągłym stanie sprzeczności.

I tak mamy następującą sytuację. Zakładając ważność Praw Myśli, myśliciel odkrywa, że całe jego myślenie zależy od niedającego się zredukować pogwałcenia Praw Myśli, mianowicie sprzecznego istnienia myślącego. I to samo w sobie jest sprzecznością. Jeżeli toleruje tą sprzeczność to zaprzecza ważności Praw Myśli, którą to ważność założył kiedy ustanawiał sprzeczność na pierwszym miejscu, nie ma zatem sprzeczności dla niego by ją tolerował, a w konsekwencji nie zaprzecza on Prawu Myśli, sprzeczność zatem jest i toleruje ją... Lub może odmówić tolerowania sprzeczności, ale jeśli to czyni, to czyni to w imieniu Prawa Sprzeczności i odmowa tolerowania sprzeczności wymaga od niego zaprzeczenia ważności Prawa Myśli dzięki którym sprzeczność została pierwotnie ustalona, nie ma zatem powodów by odrzucić tolerowanie sprzeczności, która jeżeli Prawa Myśli są nieważne nie ma znaczenia, zatem nie zaprzecza ważności Prawu Myśli i sprzeczność ma znaczenie i odmawia on jej tolerowania... Lub prawdopodobnie ani toleruje sprzeczność ani nie odrzuca jej tolerowania a w tym wypadku narusza prawo Wyłącznego Środka. Z najwyższą pewnością problem istnieje. Jak się z nim obchodzić?

1)Racjonalista pozostając na poziomie rozumowania i odmawiając wgłębienia się w swe przesłanki zakłada ważność Prawa Myśli i udanie oślepia się na stojące naruszenie prawa Myśli – jego własną egzystencję. 2)Mistyk radzi sobie ze stojącą sprzecznością Prawa Myśli przez zakładanie ich nieważności z zasady. To obliguje go do przypisania ich pojawiającej się ważności ślepocie czy ignorancji i do twierdzeń o Rzeczywistości poza przejawem, która jest do osiągnięcia przez rozwój systemu myśli bazującym na trzech Prawach: A nie jest A; A jest zarówno B jak i nie B; A jest ani B ani nie B. 3) Egzystencjalista mówi: "Sprzeczność jest prawdą, co jest sprzecznością a zatem prawdą. Taka jest sytuacja i nie lubię jej ale nie widzę z niej drogi wyjścia". Utrzymanie tej niejednoznacznej postawy przez długi czas jest wyczerpujące i egzystencjaliści skłaniają się do szukania ulgi w zarówno racjonalizmie czy mistycyzmie ale skoro znajdują łatwiejszym znoszenie swych własnych egzystencji niż ignorowanie ich, skłaniają się raczej ku mistycyzmowi niż ku racjonalizmowi.

Jest oczywiste, że z tych trzech postaw, pierwsze dwie unikają problemu albo przez arbitralne zaprzeczenie swej egzystencji albo przez arbitralne zaprzeczenie Prawu Myśli. Tylko trzecia postawa potwierdza Prawa Myśli i potwierdza istnienie problemu. Choć puthujjana nie widzi rozwiązania problemu, to powinien przynajmniej dostrzec, że unikanie problemu (zarówno przez zaprzeczenie jego istnieniu lub przez zaprzeczenie Prawu Myśli nie jest jego rozwiązaniem). Zatem wybierze on znoszenie dyskomfortu trzeciej postawy aż do czasu gdy przyjdzie pomoc z zewnątrz w formie Nauki Buddy lub on sam odnajdzie drogę do stania się Buddą.

Opisując to w innych terminach, Nauka Buddy podważa fundamentalne założenie zwykłego człowieka, o istnieniu relacji ja i świat. W rzeczywistości, to jest zgodnie z właściwym poglądem, świat jest pusty od "ja" i tego co należy do "ja".

Anando, to ponieważ jest pusty od "ja" i tego, co należy do ja, jest powiedziane: 'Pusty jest świat'.  SN 35: 85

M: Wszystko, co musisz zrobić, to przestać brać się za będącego w polu świadomości.

P: W polu świadomości jest twoje ciało...

M: Oczywiście. Ale nie ma tam idei „mojego” ciała jako odmiennego od innych ciał. Dla mnie jest to „ciało”, a nie „moje ciało”, „umysł”, nie „mój umysł”.

*
P: Kiedy mówisz: jasne i puste, co masz na myśli?

M: Mam na myśli wolne od wszelkich treści. Dla siebie nie jestem ani postrzegalny, ani wyobrażalny; nie ma nic, na co mógłbym wskazać i powiedzieć: „tym jestem”. Ty tak łatwo identyfikujesz się ze wszystkim, dla mnie to niemożliwe. Uczucie: „Nie jestem tym czy tamtym, ani nic nie jest moje” jest we mnie tak silne, że gdy tylko pojawia się rzecz lub myśl, od razu pojawia się poczucie „tym nie jestem”.

P: Czy chcesz powiedzieć, że spędzasz czas powtarzając „tym nie jestem, tamtym nie jestem”?

M: Oczywiście, że nie. Tylko werbalizuję ze względu na ciebie.

*
Nie jesteś ze świata, nawet nie jesteś w świecie.

*

Kiedy zdasz sobie sprawę, że nie ma na tym świecie nic, co mógłbyś nazwać swoim własnym, patrzysz na to z zewnątrz, jak patrzy się na grę na scenie, czy obraz na ekranie.
*

Po prostu spójrz i pamiętaj, cokolwiek postrzegasz, nie jest tobą ani twoim. Jest tam w polu świadomości, ale ty nie jesteś polem i jego zawartością, nie jesteś nawet poznającym pole.

*
Odkryj wszystko, czym nie jesteś. Ciało, uczucia, myśli, idee, czas i przestrzeń, byt i niebyt, to czy tamto - nic konkretnego lub abstrakcyjnego, na co mógłbyś wskazać, nie jest tobą.

*
Zrozum to jasno – cokolwiek postrzegasz, nie jesteś tym, co postrzegasz.
*

Dopóki wyobrażasz sobie, że jesteś czymś namacalnym i solidnym, rzeczą pośród rzeczy, faktycznie istniejącą w czasie i przestrzeni, krótkotrwałą i bezbronną, naturalnie będziesz pragnął przetrwać i powiększyć się...
*

Nie jesteś niczym, czego jesteś świadomy.

*
Uświadom sobie, że jesteś z dala od wszystkiego, co można określić jako „to” lub „tamto”. Jesteś nieosiągalny przez żadne zmysłowe poznawanie, ani konstrukcje werbalne. Odwróć się od nich. Odrzuć personifikację.

*
To idea, że ​​musisz być tym lub tamtym,  jest tym co cię zniewala.

*
Zrozum że nie jesteś tym, za kogo się uważasz. Walcz ze wszystkich sił, jakie masz do dyspozycji, przeciwko idei, że można cię nazwać i opisać. Nie podlegasz opisowi. Nie myśl o sobie w kategoriach tego czy tamtego.

*
Wszystkie twoje problemy powstają, ponieważ zdefiniowałeś, a zatem ograniczyłeś siebie. Kiedy nie myślisz, że jesteś „tym” lub „tamtym”, wszelki konflikt ustaje. Każda próba zrobienia czegoś z twoimi problemami jest skazana na niepowodzenie, ponieważ to, co jest spowodowane pragnieniem i strachem, można uleczyć tylko wolnością od pragnienia. Zamknąłeś się w obrębie czasu i przestrzeni, zaciesniłeś się w długość życia, i obszar ciała, a to stworzyło niezliczone konflikty życia i śmierci, przyjemności i bólu, nadziei i strachu. Nie możesz pozbyć się problemów bez porzucenia złudzeń.

M - Nisargadatta Maharaj

**
Siedzę w pokoju, cisza i półmrok, obserwuję czynność oddychania - cielesne odczucie powietrza dotykającego czubka nosa: doświadczam odczuwania cielesnego doznania w interwale przestrzeni. Mogę umieścić doznanie cielesne w przestrzeni, tak jak jest ono odczuwane z kierunku, w którym się znajduję. Ale kiedy zwracam w tym kierunku i szukam „ja”, to już tam nie jestem, ale w innym miejscu, nie mam miejsca w przestrzeni. Widzę i odczuwam przestrzeń i „rzeczy” w niej zawarte z miejsca, w którym mnie nie ma. Przestrzeń jest całkowicie bez „ja” i w ogóle nie ma miejsca na „ja” w przestrzeni. To nazywam wewnętrznym vertigo.

Nanamoli Thera

środa, 14 września 2022

Zaspół naukowców z Harvardu, Oxfordu, Johns Hopkins: Szczepionki są nawet 98x gorsze niż wirus

 

W badaniach [patrz poniżej] przyjęto założenia – naszym zdaniem zupełnie błędne i nie poparte naukowymi i medycznymi faktami – iż tzw. wirus powoduje jednostkę chorobową określaną jako Covid-19, a tzw. szczepionki chronią przed „wirusem” (tak wmawiano na początku tzw. pandemii), bądź „łagodzi przebieg choroby” (nowo wymyślony nonsens).

Odrzucając zatem ten religijny dogmat (rzekomo istniejący SARSCov2 wraz z mutacjami => Covid-19), ocena zastosowania preparatów genetycznych jest jednoznacznie negatywna, a wskaźnik niebezpieczeństwa osiąga wartość, nie 98x, lecz tak wielką jak liczba ofiar „szczepionek”.

Narzucenie, stręczenie, propaganda, zachęcanie i przymuszanie przyjęcia do organizmu nieprzebadanej a groźnej toksyny i genetycznej kombinacji, spowodowało dotychczas śmierć milionów ludzi na świecie, a u setek milionów uwidoczniły się ubytki na zdrowiu. W miarę upływu czasu coraz poważniejsze skutki ujawnią się, w postaci chorób autoimmunologicznych, niepłodności, chorób układu krążenia czy przypadków raka.

Rządy, globalne agencje, media społecznościowe, dziennikarze głównych mediów, władze Kościoła katolickiego i innych wyznań oraz religii – wszystkie te siły skupiły się w programie przebudowy świata w duchu satanistycznej rewolucji i skutecznie chronią przed ujawnianiem skutków ubocznych „szczepionek” i całej fałszywej „pandemii”.

*
Najnowsze badania dotyczące działania tzw. szczepionek przeciwko Covid-19 wykazały, że są one bardziej niebezpieczne, nawet o niemal 100 razy niż miałby wyrządzać rzekomy „koronawirus”.

Zespół wybitnych naukowców z ośrodków badawczych m.in. Uniwersytetów Harvard, Oxford, Johns Hopkins, Waszyngton, Toronto, opublikował 12 września wyniki badań pt „COVID-19 Szczepionki dla młodych dorosłych: Ocena ryzyka i korzyści oraz pięć argumentów etycznych przeciwko obowiązkowi szczepień na uniwersytetach” – donosi pismo Epoch Times.

Naukowcy korzystali z oficjalnych danych agencji CDC oraz innych dostępnych, pokazujących tzw. zdarzenia niepożądane „szczepionek” i wykazali, że niepożądane skutki ich przyjęcia przekraczają aż o 98 razy skutki klasyfikowane jako efekt „wirusa SARS-CoV-2” mającego powodować Covid-19.

Według badania, „Na każdą hospitalizację po szczepieniu COVID-19, której zapobieżono u wcześniej niezakażonych młodych dorosłych, przewidujemy od 18 do 98 poważnych zdarzeń niepożądanych, w tym od 1,7 do 3,0 przypadków zapalenia mięśnia sercowego związanego z podaniem szczepionki u mężczyzn oraz od 1 373 do 3 234 przypadków reaktogenności stopnia ≥3, która zakłóca codzienne czynności.”

Ponadto, badacze uznali stosowane przez wiele uniwerstytów wymogi przyjęcia „szczepionki przeciwko Covid-19” jako warunku kontynuowania studiów, za nieetyczne z następujących powodów:

· nie istnieje formalna ocena ryzyka i korzyści dla tej grupy wiekowej;
· obowiązkowe szczepienia mogą skutkować oczekiwaną szkodą netto dla poszczególnych młodych ludzi;
· obowiązkowe szczepienia nie są proporcjonalne: spodziewane szkody nie są przeważone przez korzyści dla zdrowia publicznego, biorąc pod uwagę skromną i przejściową skuteczność szczepionek przeciwko zakażeniom;
· obowiązkowe szczepienia stosowane w USA naruszają zasadę wzajemności, ponieważ rzadkie poważne szkody związane ze szczepionką nie zostaną rzetelnie zrekompensowane ze względu na luki w obecnych programach szczepień;
· obowiązkowe szczepienia powodują szersze szkody społeczne.

Zespół badaczy składa się z naukowców: Kevin Bardosh (University of Washington; University of Edinburgh – Edinburgh Medical School); Allison Krug (Artemis Biomedical Communications LLC); Euzebiusz Jamrozik (University of Oxford); Trudo Lemmens (University of Toronto – Faculty of Law); Salmaan Keshavjee (Harvard University – Harvard Medical School); Vinay Prasad (University of California, San Francisco – UCSF); Martin A. Makary (Johns Hopkins University – Department of Surgery); Stefan Baral (John Hopkins University) oraz Tracy Beth Høeg (Florida Department of Health; Sierra Nevada Memorial Hospital).

Źródło Bibuła