wtorek, 14 kwietnia 2020

Samopoznanie i jego opis


Przykazanie wyroczni "Poznaj siebie" znajduje swe zwieńczenie we współzależnym powstawaniu. Problem Buddy jako nauczyciela polega na tym, w jaki sposób przekazać swoją wiedzę, by zwykły człowiek, który nie zna samego siebie, poznał siebie. Z pewnością trzeba opisać jego doświadczenie zgodnie z rzeczywistością, na którą zwykły człowiek, bez samopoznania, jest ślepy. Problem - w przypadku Buddy - jest techniczny. W samej naturze opisu leży niekompletność, zatem pełny opis, jakiego mamy prawo oczekiwać od Buddy, wydaje się niemożliwością.

A jednak... Rozwiązanie tego problemu polega na zestawie wzajemnie uzupełniających się opisów,  które razem stają się pełnym opisem doświadczenia zwykłego człowieka, zrozumienie którego jest spełnieniem nakazu wyroczni.

Jeżeli zrozumieliśmy na czym polega rozwiązanie Buddy,  będzie też dla nas oczywiste, że relacja pomiędzy poszczególnymi ogniwami współzależnego powstawania nie jest relacja przyczyny i skutku, jak to zwykle jest tłumaczone przez tych, którym daleko do samopoznania. Dwa ogniwa to po prostu dwa osobne opisy. No właśnie ... Osobne, ale połączone razem dające jeden holistyczny opis. Co je łączy, jeżeli nie relacja przyczyny i skutku?

Sine qua non. Z uczuciem jako warunek, pragnienie, nie opisuje zatem temporalnego doświadczenia, gdzie najpierw ktoś coś czuje a następnie zaczyna pragnąć. Uczucie jak i samo pragnienie to rzeczy występujące u każdego zwykłego człowieka, i ich wzajemna relacja we współzależnym powstawaniu, jest relacją zależności. Pragnienie nie jest wartością absolutną, istnieje tylko wtedy, gdy istnieje uczucie, gdyby nie było uczucia, nie byłoby i pragnienia. Tak samo śmierć. Z pewnością zwykły człowiek myśli: urodziłem się w przeszłości i umrę w przyszłości, ale takie myślenie jest dokładnie nie widzeniem współzależnego powstawania, nie widzeniem nietrwałości śmierci. Kiedy to jest - to jest ... jest relacją strukturalną, śmierć zależy od narodzin, i gdyby nie było narodzin, nie byłoby i śmierci.

Oczywiście jako że współzależne powstawanie jest opisem doświadczenia zwykłego człowieka, zaczyna się ono od ignorancji, i każde poszczególne ogniwo jest opisem doświadczenia przy obecności ignorancji. Wstrzymanie ignorancji nie czyni ciała nieśmiertelnym, ale uwalnia od ideii "ja się urodziłem, ja umrę". Tak samo z organami zmysłowymi. Oko i ucho oczywiście dalej funkcjonują, ale myślenie "ja widzę, ja słyszę" jest nieobecne.

niedziela, 12 kwietnia 2020

Nie pytaj kogo łapie sieć



O ile kolejność następujących po sobie Suttr  w większości przypadków jest bez znaczenia, pierwsze Sutty z Majjhimanikayi, i Dhiganikayi znalazły się na swych miejscach nieprzypadkowo. Obie zajmują się tym samym problemem, problemem Grzechu Pierworodnego, Matką wszelkiego zła: ignorancją. Ale Sutty te omawiają odmienne aspekty ignorancji. MN 1 jest bardziej elitarna, i skierowana jest do tych, którzy uświadomili sobie własną ignorancję, rozpoznając nietrwałą, determinowaną i współzależnie powstałą naturę swego istnienia (bhava). W skrócie widzą oni tak: z ignorancją jako warunek ... istnienie.

Z pojawieniem się u nich oka Dhammy, czy jak wolisz wglądem w Cztery Szlachetne Prawdy,  uwolnili się od wszelkiej samo-identyfikacji. O ile u zwykłego człowieka postrzeganie wydaje się być nierozerwalnie związane z pewnym zniekształceniem, polegającym przede wszystkim na braniu za ja tego co nie-ja, ariya ma bezpośrednią wiedzę i wolny jest od samo-identyfikacji.

I teraz, choć oczywiście zwykły człowiek może studiować tę Suttę, to jest ona całkowicie poza zasięgiem jego zrozumienia. Progres w  zrozumieniu Dhammy jest stopniowy, i bez zrozumienia DN 1 która omawia tak zwaną boską sieć, w której zwykły człowiek, lub jak wolisz niepouczony przeciętniak jest wieziony, zrozumienie MN 1 jest niemożliwe. Odmiennie od MN 1 która zajmuje się ignorancją na poziomie pre-refleksyjnym, gdzie nadal obecne jest wyobrażenie "jestem", brahmajala omawia ignorancję na poziomie refleksji, poziomie logicznym, gdzie wyobrażenie "jestem" niejako wymusza, czy też prowokuje zwykłego człowieka do formułowania poglądów na temat samego siebie. Można by rzec, "jestem" znajduje ucieleśnienie w "jestem tym, to moje ja".

O ile jak już wspomnieliśmy MN 1 jest całkowicie poza zasięgiem zrozumienia zwyko człowieka, DN 1 bynajmniej nie jest łatwa do zrozumienia. Ignorancja kryje się za podwójną gardą, nie tylko nie wiem, ale też nie wiem, że nie wiem. Budda jest lekarzem a zwykły człowiek jest jego pacjentem. Problem z tym specyficznym pacjentem jest nie tylko taki, że jest on chory,  ale także na tym że nie wie tego, że jest chory. Oczywiście pewne symptomy choroby mogę być dla niego widoczne, jednakże nie zdaje on sobie sprawy, czym właściwie jest jego choroba. Oczywiste jest też, że nie wie on nic o prawdziwym zdrowiu.

W terminach sieci, dopóki zwykły człowiek nie widzi, że jest więziony przez sieć, jest on przez nią więziony. Ale istota tego zniewolenia polega dokładne na tym, że nie widzi on, że nie widzi, iż jest więziony przez sieć. W skrócie, mamy tu do czynienia z niewolnikiem, który nie wie, że jest niewolnikiem, a nawet jeżeli coś podejrzewa, nie rozumie on natury swojego zniewolenia.

Czy zatem, będąc zdanym sam na siebie, zwykły człowiek znajduje się w beznadziejnnej sytuacji? Zdecydowanie tak. Ale jego sytuacja nie jest beznadziejna, bo nie jest on zdany sam na siebie, może otrzymać pomoc z zewnątrz sieci, od kogoś kto się z niej wydostał. Zwróćmy uwagę na pewną strukturę, ten kto może mu pomóc nie koniecznie musi być arahatem o którym mówi MN 1 - czyli tym w pełni uwolnionym od ignorancji. Ci którzy mówią iż tak naprawdę to tylko arahat jest w stanie odpowiednio wyłożyć istotę współzależnego powstawania, okazują tym samym swoją własną ignorancję. Zarówno współzależne powstawanie jak i brahmajala omawianą ignorancję na poziomie refleksyjnym a ta jest porzucona zarówno przez sotapannę jak i arahata.

Skoro zwykły człowiek nie wie, że nie wie iż jest więziony przez boską sieć, każdy kto rozumie naturę tej sieci, jest w stanie mu pomóc. Oczywiście przynajmniej teoretycznie. Skoro nie wiem, że nie wiem, nie wiem też kto jest w stanie mi pomóc a kto nie. Taki osąd, wynikający z samej struktury ignorancji, jest poza moim zasięgiem. Tu wkracza rola wiary. Jako pacjent Buddy, zwykły człowiek powinien mu okazać zaufanie, jakim obdarza się wybitnego i uznanego lekarza i po otrzymaniu diagnozy zastosować się do jego poleceń.

O ile brahmajala Sutta nie jest skierowaja do jakiegoś konkretnego pacjenta, przedstawia ona w skondensowanej formie wszelkie możliwe błędne poglądy, jakie może formułować zwykły człowiek. Budda bynajmniej w Suttrze tej nie omawia jemu współczesnych nauczycieli, takie podejście jest absolutnie błędne. No może nie absolutnie, gdyż współcześni jemu nauczyciele, niezwiązani z Dhammą, z pewnością są obejmowani przez sieć. Jednakże Sutta ta jest ułożona strukturalnie, zatem czy ktoś miał jakiś błędny pogląd dwa tysiące lat temu, czy będzie go miał za dwa tysiące lat, czy obecnie utrzymuje jakiś błędny pogląd, posiadając odpowiednią wiedzę, możemy to zlokalizować, to jest znaleźć miejsce w brahmajala, gdzie jego pogląd jest omawiany.

Jednak, ponieważ to co istotne, to zobaczenie samej struktury sieci, odpowiednia lokalizacja danego poglądu nie jest sprawą najistotniejszą. A to z uwagi na to, że jakikolwiek błędny pogląd, wszystkie błędne poglądy strukturalnie wywodzą się z jednego źródła, poglądu ucieleśniającego, czy też inaczej poglądu na osobowość, sakkayaditthi. Kiedy jest sakkayaditthi, jeden z 62 poglądów jest formułowany, kiedy nie ma sakkayaditthi, nie ma też błędnych poglądów, które są zastąpione przez właściwy pogląd tego, kto wydostał się poza sieć.

I teraz, po omówieniu wszystkich tych poglądów, Budda podkreśla, że trwa ze "sznurem" wiodącym do istnienia odciętym. Pewno można to lepiej przetłumaczyć, to nie jest tak istotne jak  to, by zrozumieć, że stan Buddy nie jest stanem istnienia (bhava). W rzeczywistości, tu i teraz Tathagata jest nie do odnalezienia.

Jeżeli przyjrzymy się współzależnemu powstawaniu, powinniśmy dostrzec, że stan istnienia bhava, jest nietrwały, determinowany i powstały współzależnie. To jest dokładnie to czego nie widzi zwykły człowiek. Dlaczego? No cóż, z utrzymaniem (upadana) jako warunek, bhava istnienie. O ile strukturalnie istnienie zależy od ignorancji, Brahmajala Sutta omawia konkretną sytuację, z naciskiem na attavadę, która jest fundamentalnym utrzymywaniem. I nie muszę chyba przypominać, że attavada jest nierozerwalnie związana z sakkayaditthi. Innymi słowy wszyscy wiezieni przez brahmajalę są attavadinami, tego lub innego rodzaju.

Oczywiście są tu pewne subtelności, np pewne poglądy wydają się nic nie mówić o "ja" będąc założeniami dotyczącymi natury świata. Nie mniej tak jak powiedzieliśmy, te poglądy biorą się z sakkayaditthi, która jest nierozerwalnie związana z attavadą. Jeżeli mamy tu jakieś wątpliwości, wynikają one z niezrozumienia natury doświadczenia. "Ja" i "świat" są powstałe współzależnie i nie występują samodzielnie. Na drodze refleksji oczywiście mogę spekulować na temat "ja", albo tak jak naukowcy, zajmować się naturą "świata". Naukowiec jednakże, jako ofiara sakkayaditthi, biorąc swe istnienie za pewnik, nie widzi, że "świat" jest tylko pewną mentalną konstrukcją, i że jego bycie w świecie - atta ca loko ca - ma miejsce tylko tak długo, jak długo obecna jest samo-identyfikacja z ciałem.

***

To zostało powiedziane przez Zrealizowanego, powiedziane przez Arahata, i tak usłyszałam: "Mnisi, świat został odkryty przez Tathagatę, Tathagata jest odłączony od świata. Powstanie świata zostało odkryte przez Tathagatę: Tathagata poniechał powstania świata. Wstrzymanie świata zostało odkryte przez Tathagatę, Tathagata zrealizował wstrzymanie świata. Droga prowadząca do wstrzymania świata została odkryta przez Tathagatę, Tathagata utrzymał przy istnieniu drogę prowadzącą do wstrzymania świata. Mnisi, w świecie z jego bogami, Marami, i brahmami, z jego pustelnikami i braminami, w tej generacji z jej książętami i ludźmi, cokolwiek może być zobaczone, usłyszane, odczute i poznane czy osiągnięte, poszukiwane i objęte umysłem, to zostało odkryte przez Tathagatę, dlatego jest on nazywany Tathagatą. Wszystko co mówi, wszystko co wygłasza, pomiędzy nocą gdy odkrył najwyższe, pełne przebudzenie a nocą kiedy osiągnie finałowe wygaszenie, element wygaszenia bez pozostałości poprzedniego utrzymywania, jest prawdą (tatha) niczym innym: dlatego jest on nazywany Tathagatą. Jak mówi, tak (tatha) czyni, jak czyni, tak mówi: dlatego jest on nazywany Tathagatą. W świecie z jego bogami Marami, i bramami, z jego pustelnikami i braminami, w tej generacji z jej książętami i ludźmi, to Tathagta jest Transcendentalną Istotą Nietranscendentalnego Wszystkowidzącym i Władcą Mocy: dlatego jest on nazywany Tathagatą”. To jest znaczenie tego co powiedział Zrealizowany. To w odniesieniu do tego zostało powiedziane:

Przez wiedzę o całym świecie,
Całym świecie jakim prawdziwie jest,
Jest uwolniony od całego świata,
W całym świecie jest nieprzywiązany.

Wszystko zwyciężający bohaterski mędrzec,
Jest wolny od każdego rodzaju pęt;
Osiągnął doskonały spokój,
Wygaszenie wolne od strachu.

Pozbawiony skaz, jest przebudzony,
Wolny od zmartwień, z zakończonymi wątpliwościami
Osiągnął finałowy koniec działań
Uwolniony przez zakończenie utrzymywania.

Przebudzony, Zrealizowany,
Jest lwem, niezwyciężonym;
Gdyż w świecie razem z jego bogami
Wprawia w ruch koło Brahmy.

I tak ci bogowie i ludzie
Odchodzą po schronienie do Buddy,
Spotykając go składają mu hołd,
Wielkiemu, wolnemu od nieśmiałości.

Opanowany, z opanowanych jest najlepszy;
Uspokojony, ze spokojnych jest głównym;
Przekroczywszy, z tych co przekroczyli jest najważniejszy.

W taki sposób składają mu honor,
Wielkiemu, wolnemu od nieśmiałości:
„W świecie razem z jego bogami
Nie ma dorównującej mu osoby”.

Itv 112

W poniższej Suttcie możemy zobaczyć zależność poglądów od sakkayaditthi, jak też i to że stan istnienia - zależny od attavadą - jest ogniem podsycanym przez chciwość, nienawiść i złudzenie.

 "Vaccha, spekulacyjny pogląd, że świat jest wieczny, jest gąszczem poglądów, krzywizną poglądów, chwiejnością poglądów, więzem poglądów. Jest stowarzyszony z cierpieniem, udręką, rozpaczą i gorączką i nie prowadzi do beznamiętności, zaniku, wstrzymania, wygaszenia. Spekulacyjny pogląd, że świat nie jest wieczny ... świat jest skończony ... świat jest nieskończony ... dusza i ciało to jedno ... dusza to jedno a ciało to drugie ... po śmierci Tathagata jest ... po śmierci Tathagata nie jest ... po śmierci Tathagata zarówno jest jak i nie jest ... po śmierci Tathagata ani jest ani nie jest, jest gąszczem poglądów, krzywizną poglądów, chwiejnością poglądów, więzem poglądów. Jest stowarzyszony z cierpieniem, udręką, rozpaczą i gorączką i nie prowadzi do beznamiętności, zaniku, wstrzymania, wygaszenia".

"Czy mistrz Gotama utrzymuje jakiś spekulacyjny pogląd?" "Vaccha, spekulacyjny pogląd jest terminem na to z czym Tathagata nie ma nic wspólnego. To co jest znane przez Tathagatę to: 'Taka jest materia, takie jej powstanie, taki zanik, takie jest uczucie, takie jego powstanie, taki zanik, taka jest percepcja, takie jej powstanie, taki zanik, takie są determinacje, takie ich powstanie, taki zanik, taka jest świadomość, takie jej powstanie, taki zanik'. Z uwagi na to Tathagata jest wyzwolony przez wyczerpanie, zanik, wstrzymanie i uwolnienie się od wszystkich wyobrażeń, wszelkiej ja-twórczości, moje-twórczości i dogłębnych tendencji do wyobrażeń, przez nie utrzymywanie tych rzeczy".

"Kiedy umysł mnicha jest wyzwolony w ten sposób, mistrzu Gotama, gdzie pojawia się on ponownie (po śmierci)?" "Vaccha, (zwrot) 'pojawia się ponownie' nie ma tu zastosowania". "Zatem, mistrzu Gotama, nie pojawia się on ponownie?" "Vaccha, (zwrot) 'nie pojawia się ponownie' nie ma tu zastosowania". "Zatem mistrzu Gotama, zarówno się pojawia ponownie jak i nie pojawia się ponownie?" "Vaccha, (zwrot) 'zarówno się pojawia ponownie jak i nie pojawia się ponownie' nie ma tu zastosowania". "Zatem, mistrzu Gotama, ani się pojawia ponownie ani nie pojawia ponownie?" Vaccha, (zwrot) 'ani się pojawia ponownie ani nie pojawia ponownie' nie ma tu zastosowania".

 "Mistrz Gotama po otrzymaniu każdego z tych pytań odpowiada, że nie ma ono zastosowania. Tu mistrzu Gotama, popadłem w niewiedzę i pomieszanie i ta ilość zaufania jaką darzyłem mistrza Gotamę z uwagi ma poprzednie rozmowy, zupełnie zniknęła".

 "Dość twojej niewiedzy i twojego pomieszania, Vaccha. Ta Dhamma jest głęboka, trudna do zobaczenia i trudna do odkrycia. To najspokojniejszy i nadrzędny cel ze wszystkich, nieosiągalny przez samo rozumowanie, subtelny, dla doświadczenia przez ludzi mądrych. Poznanie jej jest trudne dla ciebie, mającego inne poglądy, inny wybór, inne preferencje, gdy twój trening jest inny, gdy twój nauczyciel doktryny jest inny. Dlatego w odpowiedzi zadam ci pytanie. Odpowiedz jak uważasz. Jak ci się wydaje, Vaccha, załóżmy. że przed tobą paliłby się ogień, czy wiedziałbyś: 'Ogień pali się przede mną?'" "Tak, czcigodny panie". "Vaccha, gdyby ktoś spytał cię tak: 'Od czego ten płonący ogień zależy?'" "Tak zapytany, mistrzu Gotama odpowiem: 'Ten ogień palący się przede mną, płonie zależnie od trawy i patyków'". "Gdyby ogień palący się przed tobą wygasł, czy wiedziałbyś tak: 'Ogień palący się przede mną wygasł?'" "Tak, czcigodny panie". "Gdyby ktoś spytał cię; 'W jakim kierunku wygasły ogień się udał, na wschód, zachód, północ, czy południe?' Tak zapytany jaką dałbyś odpowiedź?" "To nie ma zastosowania, mistrzu Gotama. Ogień pali się zależnie od trawy i patyków jako opału, gdy opał się kończy i nie ma dalszego podtrzymania przez opał, jest on bez opału, uznawany za wygaszony".

 "Tak też, Vaccha, przy opisywaniu Tathagaty, materialna forma przez którą Tathagata mógłby być opisany, została zaniechana przez Tathagatę, ucięta u korzenia, potraktowana jak palmowy pieniek, usunięty tak, że nie jest już dłużej podmiotem przyszłego pojawienia się. Vaccha, Tathagata jest uwolniony od rozpoznania jako materialna forma, jest on głęboki, niezmierzony, niezgłębiony, jak ocean. (Zwrot) 'pojawia się ponownie' nie ma zastosowania, (zwrot) 'nie pojawia się ponowienie' nie ma zastosowania, (zwrot) 'zarówno się pojawia ponownie jak i nie pojawia się ponownie', nie ma zastosowania, (zwrot) 'ani się pojawia ponownie ani nie pojawia się ponownie' nie ma zastosowania. Przy opisywaniu Tathagaty, uczucie... percepcja ...determinacje... świadomość przez którą Tathagata mógłby być opisany, została zaniechana przez Tathagatę, ucięta u korzenia, potraktowana jak palmowy pieniek, usunięty tak, że nie jest już dłużej podmiotem przyszłego pojawienia się. Vaccha, Tathagata jest uwolniony od rozpoznania jako świadomość, jest on głęboki, niezmierzony, niezgłębiony, jak ocean". (Zwrot) 'pojawia się ponownie' nie ma zastosowania, (zwrot) 'nie pojawia się ponowienie' nie ma zastosowania, (zwrot) 'zarówno się pojawia ponownie jak i nie pojawia się ponownie', nie ma zastosowania, (zwrot) 'ani się pojawia ponownie ani nie pojawia się ponownie' nie ma zastosowania". MN 72

piątek, 10 kwietnia 2020

Sentimus experimurque nos aeternos esse albo Jezus i Prawda


"Poznacie prawdę i prawda was wyzwoli", to dictum Jezusa może być rozumiane na wielu poziomach. Często używa się go na witrynach politycznych, i w tym sensie jest przynajmniej na tyle prawdziwe, że system zniewolenia politycznego jaki się coraz wyraźniej wokół nas krystalizuje, jest możliwy wyłącznie z uwagi na to, że większość ludzi wydaje się nie dostrzegać, iż są zniewalani. Ale nawet na tym poziomie można postawić logiczne zastrzeżenie: kto na przykład poznał prawdę o tym, że tak zwana Druga Wojna Światowa miała miejsce tylko dlatego, że Hitler miał czelność psuć jakże dobrze rozwijająy się żydowski biznes produkowania pieniędzy z powietrza a następnie pożyczania ich na procent rządom państw, znany pod nazwą Banku Centralnego, albo o holokaustycznym łgarswie, jest jeszcze daleki od wyzwolenia. A jak będzie się upierał przy swoim, i używał mowy nienawiści - mówisz prawdę i cię za to nienawidzą - całkiem prawdopodobne jest to, że trafi do więzienia.

Na poziomie psychologicznym, dla większości ludzi to zdanie jest nieprawdziwe. By jako tako funkcjonować przeciętny człowiek potrzebuje złudzeń, które pozwalają mu żyć. Jeżeli zaczniemy mu je odbierać, bynajmniej go nie wyzwolimy, wprawadzimy w jego życie tylko chaos. Jak powiada Nicolas Gomez Davila, prawda nie budzi uśpionych umysłów, budzi w nich demony.

Zatem Jezus zwraca się do tych nielicznych, którzy są wystarczająco inteligentni, by dochodzić do prawdy przez porzucenie swoich złudzeń.

I jest pewna prawda, zaprzeczajac lub nie dostrzegając której, jest się skazanym na pozostanie w złudzeniach.

Brzmi ona dość prosto: "Cokolwiek jest podmiotem powstawania, jest podmiotem zaniku.". Jest to prawda stojąca najwyższej w hierarchii prawd, i ma ona zdolność wyzwalającą. Kto ją pozna i zrozumie, nie zazna śmierci na zawsze. Bo ta prawda mówi nam wiele o naturze nieśmiertelności. Cokolwiek stworzonego, cokolwiek ma początek, musi mieć koniec. Niemożliwość istnienia pewnych rzeczy jest strukturalna, możemy być jej pewni, nie ma czegoś takiego jak kwadratowe koło, ani niczego mającego początek, co trwałoby na zawsze.Co było stworzone, zniszczone być może, jak mawiał poeta.

Zdanie Spinozy użyte w tytule mówi nam wiele o naturze subiektywności. Jest coś w nas, tajemnicze poczucie trwałości i wieczności. Jest ono nam tak bliskie i własne, że większość ludzi wydaje się tego nie dostrzegać. A to dlatego, że jest ono obecne raczej na poziomie pre-logicznym. O ile na poziomie logicznym, ludzie mniej lub bardziej chętnie przyznają że są śmiertelni, śmierć bynajmniej nie jest dla nas czymś naturalnym, przeciwnie, jest czymś czego nie powinno być, jeżeli wolisz: jest skandalem metafizyczym.

Zatem chrześcijanin pragnący nie zaznać śmierci na zawsze, powinien oddać się poszukiwaniom swej nieśmiertelnej duszy. Albo jak kto woli, tego czegoś, ukrytego w jego sercu, co jest odwieczne, tego co jako nie powstałe, nie jest podmiotem zaniku.

W książczkach świadków Jehowy możemy dostrzec obrazki raju, gdzie na polance, pasą się sarenki, a nieopodal wylegują się leniwie lwy. Nie wchodząc w takie szczegóły jak to czym tam się żywią lwy, bynajmniej jestem daleki od tego by twierdzić, że taki raj jest niemożliwy. Przeciwnie, sam fakt, że można go sobie wyobrazić, wskazuje na możliwość zaistnienia takiego miejsca. To co niemożliwe to to by takie miejsce prędzej czy później nie uległo dezintegracji.

Co do wieczności piekła, tak jak przysłowiowy wielbłąd, przeciekający się przez ucho igielne, jest w oryginalne sznurem splecionym z sierści wielbłąda, tak też słowo używane na oddanie bardzo długiego czasu zostało przetłumaczone jako "wieczne". To co wieczne nie może być miejscem, lokalizacją w czasie i przestrzeni. Przemija postać świata tego, i nie tylko tego, wszystkiego co jest podmiotem powstawania.

Tragizm ludzkiej egzystencji polega przede wszystkim na sprzeczności. W przeciwieństwie do Jezusa, którego królestwo jest nie z tego świata, ludzie zadomawiają się na tym świecie, pragnąc trwałego szczęścia. Ale to co nietrwałe, nie może być posiadane na wieczność, co jest raczej oczywistą sprzecznoścą. Tragiczna strona ludzkiej egzystencji manifestuje się tym, że to co wieczne, nie widzi alternatywy dla poszukiwania trwałego szczęścia w czasie i przestrzeni.

Wieczność o której mówi Spinoza, najłatwiej postrzec, poprzez zaobserwowanie tego, że doświadczenie zawsze ma miejsce tu i teraz. Porzucając troskę o jutro, jeżeli będziemy w tym wytrwali, dostrzeżemy, że byliśmy w błędzie, projektując swą subiektywność na ciało, które oczywiście ma przeszłość i przyszłość. Tyle że przyszłość ciała to śmierć.

Zatem zaparcie się siebie, jest najlepszą rzeczą jaką można zrobić. Osobowość, to za co człowiek się uważa, jest sprzecznym połączeniem poczucia trwałości, obecnego u każdego człowieka, z ciałem i jego historycznym ruchem, przemieszczaniem się od narodzin do śmierci. Za kogokolwiek się uważam, wszelka taka samo-identyfikacja, nie jest bardziej prawdziwa niż senna rzeczywistość, i nieuchronna śmierć ciała zakończy ten fenomenologiczny sen.

Jednakże tak jak senny świat jest przejawem w świadomości, z chwilą gdy zaczynamy obserwować ciało jako coś obcego, nie swojego, czas i przestrzeń są bardziej w nas, niż my w czasie i przestrzeni.

Tak jak nie ma kwadratowego koła, tak też niemożliwe jest, by osoba żyjąca w czasie i przestrzeni stała się nieśmiertelna. Jest to dobrze rozumiane przez Jezusa, który mówi, gdziekolwiek się znajdziesz, zaprzyj się siebie. Inaczej mówiąc, cokolwiek uważasz za swoją własność, albo swoje "ja" to musisz porzucić.

Nie jest to jakieś specjalne radykalne nauczanie. Choć może się takim jawić tym, którzy w swoim poszukiwaniu trwałego szczęścia w nietrwałych rzeczach czasu i przestrzeni, tak się uzależnili od nietrwałych przyjemności w świecie, że nie widzą alternatywy, jak tylko kontynuować to uzależnienie.

Kiedy Jezus mówi o całkowitej nieobecności pożądania seksualnego, nie jest to bynajmniej jakaś metafora, sama płciowość ostatecznie dotyczy ciała, i umysłu błędnie identyfikujacego się z ciałem. Co więcej samo rozróżnienie "ja" i "ty" opierające się na istnieniu różnych ciał może być wynikiem ignorancji lub jak wolisz, grzechu pierworodnego.

Możemy mówić o dwóch elementach, to co nie ma początku, końca, ani nie podlega zmianie, nazwijmy elementem nie-determinowanym. Wszystko co ma początek i koniec należy do elementu determinowanego.

"Ja" samo w sobie jest puste, innymi słowy, kiedy słyszymy to słowo, nic sobie nie wyobrażamy. To prowokuje nas do determinowania tego czym nasze "ja" jest. I tak tworzymy swój własny wizerunek, tego kim lub czym jesteśmy. Jednakże jakikolwiek byłby nasz wizerunek, jest on stworzony w oparciu o element determinowany. A zatem tak naprawdę jest tylko temporalym snem, o tym kim jesteśmy. Samopoznanie zgodne z widzeniem rzeczy takimi jakimi są, poznanie prawdy o sobie, które jest wyzwalające, musi więc być raczej poznaniem tego czym nie jestem. I nie ma rzeczy w przestrzeni i czasie, samo-identyfikacja z którą nie byłaby związana ze wspieraniem złudzenia, z kontynuacją snu.

***
SN 22: 43

W Savatthi. Mnisi, trwajcie z samymi sobą jako wyspą, z samymi sobą jako schronieniem, bez innego schronienia; z Dhammą jako wyspą, z Dhammą jako schronieniem, bez innego schronienia. Kiedy trwacie z samymi sobą jako wyspą, z samymi sobą jako schronieniem, bez innego schronienia; z Dhammą jako wyspą, z Dhammą jako schronieniem, bez innego schronienia, ta podstawa powinna być przebadana w taki sposób: 'Z czego rodzą się żal, płacz, ból, smutek i rozpacz? Jak się generują?'

A z czego, mnisi rodzą się żal, płacz, ból, smutek i rozpacz? Jak się generują?' Tu, mnisi, niepouczony przeciętniak, nie szanujący szlachetnych i nieobeznany z ich Dhammą, nie szanujący prawdziwych ludzi i nieobeznany z ich Dhammą, uważa materię za ja, czy ja jako posiadające materię, czy materię jako w ja, czy ja w materii. Ta jego materia zmienia się i staje odmienna. Ze zmianą i odmianą tej materii, powstaje u niego żal, płacz, ból, smutek i rozpacz. Uważa uczucie za ja ... percepcję za ja ... determinacje za ja ... świadomość za ja, czy ja jako posiadające świadomość, czy świadomość jako w ja, czy ja w świadomości. Ta jego świadomość zmienia się i staje odmienna. Ze zmianą i odmianą tej świadomości, powstaje u niego żal, płacz, ból, smutek i rozpacz.

Ale, mnisi, gdy zrozumiał nietrwałość materii, jej zmianę, zanik i wstrzymanie i kiedy widzi takim jakim rzeczywiście to jest w ten sposób: 'W przeszłości jak i teraz wszelka materia jest nietrwała, cierpieniem i podmiotem zmiany', wtedy żal, płacz, ból, smutek i rozpacz są porzucone. Z ich porzuceniem, nie staje się poruszony. Będąc nieporuszonym trwa szczęśliwy. O mnichu który trwa szczęśliwy mówi się, że pod tym względem jest wychłodzony. Gdy zrozumiał nietrwałość uczucia ... percepcji ... determinacji ... świadomości, jej zmianę, zanik i wstrzymanie i kiedy widzi takim jakim rzeczywiście to jest w ten sposób:

'W przeszłości jak i teraz wszelka świadomość jest nietrwała, cierpieniem i podmiotem zmiany', wtedy żal, płacz, ból, smutek i rozpacz są porzucone. Z ich porzuceniem, nie staje się poruszony. Będąc nieporuszonym trwa szczęśliwy. O mnichu który trwa szczęśliwy mówi się, że pod tym względem jest wychłodzony.

SN 22: 78

W Savatthi. “Mnisi, wieczorem lew, król zwierząt, wychodzi ze swego legowiska. Po wyjściu, przeciąga się, przemierza wzrokiem wszystkie cztery strony świata i ryczy swoim lwim rykiem trzy razy. Wtedy rusza na łowy.

Kiedy lew, król zwierząt, ryczy, jakiekolwiek zwierzęta słyszą ten dźwięk, to w większości są przepełnione strachem, potrzebą pilności, trwogą. Te które żyją w norach wchodzą do nor; te które żyją w wodzie wchodzą do wody; te które żyją w lesie wchodzą do lasu; i ptaki fruną w górę. Nawet te królewskie słonie, przywiązane mocnymi rzemieniami w wioskach, miasteczkach i stolicach, zrywają i przerywają swe więzy; przestraszone, oddają mocz i kał i uciekają to tu to tam.

Tak potężny, mnisi, jest lew król zwierząt, tak mocarny i władczy.
Tak też, mnisi, kiedy Tathagata pojawia się w świecie, arahat, całkowicie przebudzony, spełniony w prawdziwej wiedzy i prowadzeniu się, pomyślny, znawca światów, niezrównany przywódca ludzi do opanowania, nauczyciel bogów i ludzi, przebudzony, zrealizowany, naucza Dhammy tak: 'Taka jest materia, takie jej powstanie, taki zanik; takie jest uczucie, takie jego powstanie, taki zanik; taka jest percepcja, takie jej powstanie, taki zanik, takie są determinacje, takie ich powstanie, taki zanik; taka jest świadomość, takie jej powstanie, taki zanik'.

Wtedy, mnisi, kiedy ci bogowie którzy są długowieczni, piękni, przepełnieni szczęściem, przez długi czas mieszkający w wspaniałych pałacach, słysząc nauczanie Dhammy Tathagaty w większości są przepełnieni strachem, potrzebą pilności, trwogą: 'Wydaje się, panowie, że jesteśmy nietrwali, choć myśleliśmy o sobie jako o trwałych; wydaje się, że jesteśmy niestali, choć myśleliśmy o sobie jako o stałych, wydaje się, że nie jesteśmy wieczni, choć myśleliśmy o sobie jako o wiecznych. Wydaje się, że jesteśmy nietrwali, niestali, nie-wieczni, w obrębie osobowości'. Tak potężny, mnisi, jest Tathagata, nad tym światem z jego bogami, tak mocarny i władczy”. To zostało powiedziane przez Zrealizowanego. Po powiedzeniu tego, Pomyślny, Nauczyciel, powiedział dalej to:

Kiedy Budda, poprzez bezpośrednią wiedzę
Wprawia w ruch Koło Dhammy,
Niezrównany Nauczyciel w tym świecie
Z jego bogami (ogłaszając):

Wstrzymanie osobowości
I powstanie osobowości,
Jak również Ośmioraką Szlachetną Ścieżkę

Która prowadzi do uśmierzenia cierpienia.
Wtedy ci bogowie o długim okresie życia,
Piękni, przebywający w chwale,
Są dotknięci lękiem, przepełnieni trwogą,
Jak zwierzęta słyszące ryk lwa.

'Nie przekroczyliśmy osobowości;
Wydaje się, że jesteśmy nietrwali'.
(Tak mówią) po usłyszeniu wypowiedzi
Arahata, wyzwolonego, stabilnego.

SN 22: 94

Mnisi, ja nie spieram się ze światem, raczej to świat spiera się ze mną. Ogłaszający Dhammę nie spiera się z nikim w świecie. O tym, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest nieistniejące, ja również mówię, że jest nieistniejące. A o tym, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest istniejące, o tym ja również mówię, że jest istniejące. A co to jest, mnisi, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest nieistniejące, i ja również mówię, że jest nieistniejące? Materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość co byłyby trwałe, stabilne, wieczne, nie będące podmiotem zmiany; o tym mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest nieistniejące, i ja również mówię, że jest nieistniejące. A co to jest, mnisi, na co mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest istniejące, i ja również mówię, że jest istniejące? Materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość co nietrwałe, cierpieniem i podmiotem zmiany; na to mądrzy ludzie w świecie zgadzają się, że jest istniejące, ja również mówię, że jest istniejące.

Jest, mnisi, światowy fenomen w świecie na który Tathagata się przebudził i przez który się przebił. To uczyniwszy, wyjaśnia go, naucza go, proklamuje go, ustanawia go, ukazuje go, analizuje go, naświetla go. A co jest tym światowym fenomenem, na który Tathagata się przebudził i przez który się przebił? Materia, uczucie, percepcja, determinacje, świadomość; to jest światowy fenomen w świecie na który Tathagata się przebudził i przez który się przebił. To uczyniwszy, wyjaśnia go, naucza go, proklamuje go, ustanawia go, ukazuje go, analizuje go, naświetla go. Kiedy jest on tak wyjaśniany, nauczany, proklamowany, ustanawiany, ukazywany, analizowany, naświetlany przez Tathagatę, jeżeli ktoś nie wie i nie widzi, cóż mogę zrobić z tym głupim przeciętniakiem, ślepym i bez wglądu, który nie wie i nie widzi? Mnisi, tak jak niebieski, czerwony czy biały lotos jest zrodzony w wodzie i wzrasta w wodzie, ale wzniósł się ponad wodę, stojąc nie zmoczony przez wodę, tak też Tathagata jest zrodzony w świecie i wyrósł w świecie, ale pokonawszy świat, trwa niesplamiony światem.

***
Jeżeli zrozumiemy „wieczne” (którym dla Kierkegaarda jest zasadniczo Bóg – tj dusza będąca częścią Boga) jako „podmiot” czy „ja” i „to co powstałe” jako całkiem oczywiście nietrwałe „obiekty” w świecie (co jest również w znaczeniu K) sytuacja staje się jasna. To co nazywamy „ja” jest pewną charakterystyką wszelkiego doświadczenia, które wydaje się być wiecznym. Jest całkiem oczywiste, że dla wszystkich ludzi rzeczywistość i trwałość ich „ja” jest brana za absolutnie pewną i rozbieżność o której mówi K jest prosto tą pomiędzy moim „ja” (które automatycznie biorę za trwałe) i aż nadto jawnie nietrwałymi „rzeczami” w świecie, które „ja” usiłuje posiąść. Wieczny „podmiot” dąży do posiadania temporalnego „obiektu” i sytuacja jest od razu zarówno komiczna jak i tragiczna – komiczna, ponieważ coś temporalnego nie może być posiadane na wieczność, i tragiczna, ponieważ wieczne nie może się powstrzymać od czynienia daremnych prób by posiąść temporalne na wieczność. Ta tragi-komedia jest cierpieniem (dukkha) w jego najgłębszym sensie. I to uwolnienie się od tego jest tym czego naucza Budda. Jak? Przez wskazanie, że odwrotnie do naszych naturalnych założeń (które przyjmują, że podmiot „ja”, dalej by kontynuował istnienie nawet gdyby w ogóle nie było obiektów) egzystencja podmiotu zależy od egzystencji obiektu; a skoro obiekt jest jawnie nietrwały, podmiot musi być takiż sam. I od razu gdy domniemany podmiot jest widziany jako będący nie mniej temporalnym niż obiekt, rozbieżność pomiędzy wiecznym i temporalnym zanika (na czterech etapach – sotapatti, sakadagamita, anagamita i arahatta); i z zanikiem rozbieżności dwie kategorie „tragiczna” i „komiczna” również zanikają. Arahat ani się nie śmieje ani nie płacze, i to jest koniec cierpienia (z wyjątkiem oczywiście fizycznego bólu, który znika wraz z rozpadem ciała).

W ten sposób możesz dojrzeć progresywne przesuwanie się z bezmyślnej bezpośredniości (zarówno dziecięcego rozbawienia, które odmawia wzięcia tragicznego poważnie, czy pompatycznej powagi, która odmawia potraktowania humorystyczni komicznego) ku świadomej refleksji (która jest limitem filozofii puthujjana) do pełnej realizacji ariya dhammy (gdzie zarówno tragiczne jak i komiczne ostatecznie giną, by nigdy już nie powrócić).