Święty Bazyli do młodzieży o wykorzystaniu literatury pogańskiej

 

LIST BAZYLEGO DO MŁODZIEŻY O WYKORZYSTANIU LITERATURY POGAŃSKIEJ*

[*Dosłowne znaczenie zastosowanego terminu hellenikós to przymiotnik „grecki", jednak w środowiskach chrześcijańskich, też greckich, termin ten rozumiano przede wszystkim jako „pogański". W tym utworze to określenie nie ma charakteru krytyki, lecz odnosi się do piśmiennictwa starożytnego zwanego też potocznie klasycznym. Zwykle stosuje się ten termin do starożytnej literatury greckiej i rzymskiej]

1. Powód napisania listu

   Drodzy Przyjaciele, dopiero co opuściliście Wasze domy, by pogłębiać wiedzę z dala od rodziców. Chciałbym więc Bać Wam kilka rad na tym nowym etapie życiowej drogi [„Droga życia" to wyrażenie stosowane już przez pitagorejczyków w VI w. przed Chr.], jeśli przyjmiecie moje słowa, już na początku tej „wędrówki", będziecie szczęśliwi i teraz, i później. Możecie mi zaufać, bo nigdy nie siedziałem bezczynnie, lecz zdobyłem duże doświadczenie angażując się w różne inicjatywy [Bazyli studiował na najlepszych uniwersytetach w Atenach, Konstantynopolu, czy Nicei u najznakomitszych profesorów jak np. Libaniusz, późniejszy doradca cesarza Juliana; podróżował do Egiptu, Palestyny i Mezopotamii, przez jakiś czas był pustelnikiem, przez większą część życia doradcą wybitnych osobistości, a także arcybiskupem, sędzią, dy­plomatą Cesarza Rzymskiego, założycielem klasztoru oraz wioski dla potrzebujących zwanej „Bazyliadą"; zainicjował potężny ruch monastyczny zwany do dzisiaj „bazylianami", angażował się w pomoc w róż­nych obszarach życia Kościoła i Cesarstwa oraz społeczności lokalnej, był wybitnym pisarzem i teologiem, a jednocześnie przyjacielem osób ze wszystkich klas społecznych]. Często odnosiłem sukcesy, ale czasem ponosiłem i porażki [Bazyli Wielki cierpiał najbardziej z racji nieporozumień na tle filozo­ficzno-teologicznym. Ówcześni mieszkańcy wschodniego Imperium Rzymskiego pasjonowali się tymi tematami i często dochodziło na tym tle do konfliktów a nawet prześladowań. Św. Bazyli, czasami nawet jako przedstawiciel Cesarza, starał się stale godzić skłócone strony, co nie zawsze się udawało]. Także dzięki nim można się wiele nauczyć.

   Możecie mi też zaufać ze względu na pokrewieństwo, gdyż jestem Wam najbliższy zaraz po rodzicach [Autor był najprawdopodobniej bratem mamy adresatów formalnych listu, ale biorąc pod uwagę zażyłość kontaktów z wieloma osobami, moż­na sobie wyobrazić, że kierował te słowa także do niespokrewnionych studentów]. Darzę Was więc troską nie mniejszą niż oni. Także i Wy, jeśli się nie mylę, czytając moje słowa, mniej tęsknicie za waszymi rodzicielami. Jeśli więc ufnie przyjmiecie te rady, będziecie wśród osób wychwalanych przez Hezjoda [Hezjod żył prawdopodobnie współcześnie z Homerem na przełomie VIII i VII w. przed Chr. Był synem rolnika z Askry u podnóży Helikonu w Beocji. Pasając owce przeżył natchnienie do napisania Teogonii - historii bogów greckich. Drugie jego wielkie dzieło to Prace i dnie, które stworzył po przegranym nieuczciwym procesie z bratem o spadek po ojcu. Hezjod wraz z Homerem byli uważani przez starożytnych Greków za narodowych wychowawców. Niektórzy bardziej cenili Hezjoda, bo zachęcał do ciężkiej pracy, a nie do rozlewu krwi na wojnach]. W przeciwnym jednak razie, to nie ja będę miał do Was żal, lecz sami przypomni­cie sobie wersy, gdzie ten poeta głosi, że najlepszym jest ten człowiek, który sam rozpoznaje swoje obowiązki; po nim ten, który wypełnia zobowiązania za radą innych; natomiast do niczego się nie przyda, kto ani sam nie jest mądry, ani nie słu­cha dobrych rad [Hezjod pisze o tym w utworze Prace i dnie, 293-297. Także wybitny grecki filozof Arystoteles cytuje słowa Hezjoda w swoim dziele Etyku nikomachejska, I 4, i095b, 10. Sam Bazyli Wielki, gdy zastanawiał się nad zmianami w życiu, szukał rady u bardziej doświadczonych. Wspo­mina to w swoim Liście 223, 2].

    Nie dziwcie się, że chcę Wam przekazać coś pożytecz­nego, mimo że codziennie uczycie się, a dzięki książkom spotykacie najznakomitszych ludzi w dziejach świata, bo chcę Wam doradzić właśnie w kwestii różnych pism. Bo nie należy przecież bezmyślnie oddać im steru Waszej inteligencji i płynąć, dokąd prowadzą. Warto przyjąć, co mają dobrego, ale i wiedzieć, co należy odrzucić. Bardzo chciałbym Wam pomóc odróżnić jedno od drugiego [List Bazylego, a zwłaszcza ten fragment, jest z pewnością aluzją do świetnie znanego w świecie klasycznym utworu Plutarcha z Cheronei Jak młodzież powinna słuchać poetów. Jest on również poświęcony do­borowi lektur dla młodzieży oraz ich interpretacji].

2. Szczęście nieśmiertelnej duszy głównym celem człowieka

   Drodzy Przyjaciele, nie powinniśmy zanadto przejmować się teraźniejszą egzystencją, bo nie uważamy za prawdziwe dobro tego, co ogranicza się do życia ziemskiego [Biskup Bazyli robi aluzję do słów w 1 Liście św. Jana 2,15: „Nie miłujcie świata ani tego, co jest na świecie!" Jednocześnie Autor ma świadomość, że podobną opinię miało wielu pogan żyjących według zasad filozofii]: ani świetności przodków, ani siły fizycznej, czy piękna ciała, ani honorów całego świata, jak choćby królowania [Tę opinię podziela Platon i zapisuje ją w dziele Państwo (49'c). Książ­ka ta jest znana między innymi z porównania organizmu państwowe­go do ciała człowieka. Te ideały uznawało wielu innych starożytnych niechrześcijan. Wymienić tu należy stoicką szkołę filozoficzną. Tak­że pogański nauczyciel Bazylego Libaniusz pisze, że los po śmierci jest niezależny od wcześniejszego bogactwa, piękna wymowy, koneksji rodzinnych, czy „wysoko postawionych" znajomych, bo liczy się tylko uczciwość za życia (Mowa VII, 7).], czy też jakiejkolwiek innej rzeczywistości czysto ludzkiej. Nie uważamy, że są one bardzo ważne, ani nie podziwiamy tych ludzi, co je posiadają [Podobne kryteria posiadali uczciwi poganie, jak Libaniusz, który pisze, że gdy cesarz Julian Apostata rozsądzał dwa miasta, które spierały się pierwszeństwo, wydał wyrok nie na bazie potęgi i piękna miasta, ale na podstawie wybitnych i mądrych ludzi, którzy tam mieszkali {Mowa VIII, 187)], bo nasze nadzieje kierują się dużo dalej, i każdym działaniem szykujemy się do życia wiecznego.

Skupcie się na najważniejszym

  Tak więc powinno się szukać bez ustanku i kochać wszyst­ko, co prowadzi do tego właśnie istnienia [Podporządkowanie wartości tymczasowych celom wiecznym znajdujemy u chrześcijan w Ewangelii św. Mateusza (6, 33). Jednocześnie ten fragment nawiązuje do skali wartości filozofii medioplatońskiej, gdzie dobra dzielono na dwie grupy: boskie i ludzkie. Każdą zaś z nich na dwie podgrupy: dla dóbr boskich - Bóg i cnota; dla dóbr ludzkich przymioty ciała oraz aspekty zewnętrzne, jak majątek, władza itd. Te ostatnie rzeczywistości są dobrami tylko wtedy, gdy podporządkowuje sieje, zgodnie z rozumem, wartościom boskim. Zob. G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 4, s. 373]. Co zaś go nie ułatwia, powinniśmy pozostawić jako bezużyteczne. Ale ja­kie jest to inne życie oraz gdzie i jak będziemy nim żyli? Po pierwsze, to temat zbyt obszerny, by teraz się nim szerzej zaj­mować. Po drugie, trzeba być bardziej dojrzałym, by to do­brze zrozumieć.

Szczęście duchowe ponad materialnym

    Powiem tylko, że gdyby ktoś posiadł wszystkie radości, ja­kich rodzaj ludzki doświadczył od początku swego istnienia, to nie mają one żadnego porównania z najmniejszą cząstecz­ką szczęścia w życiu wiecznym [Autor odwołuje się do słów św. Pawła w 1 Liście do Koryntian 2, 9: „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują"]. Tamte ziemskie radości są niczym, jak cienie i sen wobec rzeczywistości [Takie porównanie znajdziemy w Biblii np. w Księdze Hioba, 8, 9, czy Psalmie 102,12. Także klasycy przedchrześcijańscy często ukazywali ży­cie ludzkie, a nawet całą rzeczywistość ziemską jako cień rzeczywistości wiecznych. Ma to najwyższy wyraz w platońskiej teorii idealistycznej, gdzie niewidzialne, duchowe idee istniejące w Niebie są prawdziwą i do skonała rzeczywistością, a świat materialny to tylko niedoskonałe kopie i cienie niebiańskich wiecznych idei. Najważniejsze wyjaśnienie tej wizji daje Platon w tzw. Micie jaskini przedstawionym w utworze Państwo, VII 514a-516c]. Albo, uży­wając lepszego przykładu, jak od ciała cenniejsza jest dusza, tak egzystencja ziemska nie dorównuje życiu wiecznemu. Do tego właśnie życia prowadzą nas pisma święte [Termin Biblia to grecki rzeczownik w liczbie mnogiej oznaczający książki. Rzeczywiście Biblia popularnie zwana Pismem Świętym to „bi­blioteka" kilkudziesięciu ksiąg z przed narodzenia Chrystusa (tzw. Sta­ry Testament) oraz spisanych po przyjściu na świat Boga-Człowieka i (Nowy Testament)], które wychowują przez tajemnice [Chrześcijanie wierzą, że część Pisma Świętego to „tajemnice" przekaza­ne przez Boga przewyższające ludzki sposób myślenia np. miłość nie­przyjaciół, czy istnienie jednego Boga w trzech Osobach. Inne treści Biblii, według chrześcijan, są łatwiej zrozumiałe dla ludzi wszystkich religii, a nawet niewierzących, ale zostały spisane w Biblii dla szybszego i pewniejszego zrozumienia. Do takich zasad należą np. „nie kradnij", „czcij ojca swego i matkę swoją" itd. Święte pisma, lecz ograniczone do wiedzy wąskiej grupy wierzących posiadały także różne pogańskie in­stytucje religijne. W takich księgach zawierały się na przykład tajem­nice „eleuzyjskie", czy innych greckich sanktuariów. W czasach św. Bazylego do tych ostatnich wtajemniczeń został dopuszczony zarówno Julian Apostata jak i Libaniusz. Także różne szkoły filozoficzne, jak pitagorejska, miały swoje księgi tzw. ezoteryczne, przeznaczone tylko dla najbardziej wtajemniczonych uczniów.].

Stopniowe przygotowania

  Ale póki, z racji wieku, trudno jest zrozumieć najgłębszy sens tych tajemnic, ćwiczymy oko naszej duszy [Filozofowie klasyczni najczęściej nazywali „okiem duszy" najbar­dziej delikatny, wrażliwy, najcenniejszy aspekt duszy, czyli rozum i su­mienie. Według Platona „oko duszy" może zobaczyć, czyli zrozumieć nawet sprawy boskie (Państwo, 533d). Zob. też Arystoteles, Etyka nikomachejska, 11443 oraz Plotyn, Enneady, V 1, 1. Ta przenośnia jest też znana z Biblii. Księga Mądrości Syracha mówi, że to Bóg umieścił w ser­cu, czyli w sumieniu człowieka swoje oko, aby dać się lepiej poznać (Syr 17, 8). Zob. też List św. Pawia do Efezjan, 1,18. Pisarze wczesnochrześci­jańscy stosowali oba określenia, zarówno greckie „oko duszy", jak i ży­dowskie „oko serca", zob. Klemens Aleksandryjski, Wychowawca, I 9.] przy pomocy innych pism, po części podobnych jak cień albo lustrzane odbicie [Bazyli odwołuje się do opinii stoików, którzy uważali, że świat jest lu­strzanym odbiciem boskiego bytu. Także św. Paweł pisze w Hymnie o miłości „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zo­baczymy] twarzą w twarz" (1 Kor 13,12)]. Naśladujemy tym sposobem ćwiczenia żołnierzy, którzy dzięki mustrze i gimnastyce wygrywają później bitwy [Libaniusz w mowie pochwalnej ku czci cesarza Juliana wskazuje „jak wiele znaczy w każdej rzeczy ćwiczenie, wskazują na to filozofowie, wskazuje i mit. Ono potrafi i lepszego, i gorszego człowieka zmienić w przeciwnym kierunku, jeśli pierwszy otrzymuje naukę gorszą od jego natury, drugi lepszą od niej. Ono kazało niewiastom dosiąść koni i pozwoliło górować orężem nad mężczyznami (Mowa XVIII, 209, tł. L. Małunowiczówna); więcej podobnych przykładów w: Plutarch z Cheronei, O cnotach kobiet].

   My także stajemy do boju, ale ważniejszego od tam­tych bitew. Dlatego musimy dołożyć wszelkich starań i zro­bić wysiłek, który nas przygotuje na ten bój [W pismach klasycznych, podobnie jak w chrześcijańskich, często pisze się o walce moralnej, przede wszystkim z samym sobą, by poznać prawdę lub osiągnąć jakieś dobro (Platon, Państwo, 6o8b)]. Powinniśmy więc zaprzyjaźnić się z pisarzami, historykami, filozofami i z każdym, od kogo możemy czerpać jakąś korzyść dla naszej duszy [Julian Apostata w antychrześcijańskim pamflecie Przeciw Galilejczykom (138 C) pisał, że najważniejsze są dobra związane z duszą. Biskup Bazyli, zachęcając do czytania różnych autorów klasycznych, odpowiada na zarzut cesarza Juliana: „Z jakiego powodu rozgryzacie nauki Greków, jeśli wystarczające jest dla was czytanie Pisma? (Przeciw galilejczykom, 224 E). Julian twierdzi jakoby sami chrześcijanie uważali, że poza Pismem Świętym nie potrzebne są im żadne inne pisma i nauki. Twierdzi też, że chrześcijanie przypisują diabłu i jego wyznawcom pisma literackie i naukowe tradycji klasycznej (Przeciw galilejczykom, 229 E-230 A). Opisuje skuteczność różnych nauk i pyta dlaczego chrześcijanie je odrzucają? (tamże, 235 B-235 D)]. Jak farbiarze, co najpierw nasączają tkaninę utrwa­laczem, a potem dopiero stosują barwnik, na przykład pur­purowy [To samo porównanie stosuje Platon (Państwo, 429d-es).]. Tak samo i my, jeśli chcemy by Dobro pozostało w nas niezatarte. Czytając najpierw pisma klasyczne, zrozu­miemy później lepiej święte nauki. A przyzwyczajeni naj­pierw do oglądania słońca w odbiciu wody, będziemy później w stanie patrzeć na samo źródło światła [To ważne porównanie znajdziemy w dziełach Platona (Fedon, 99d i Państwo, 516a-b). Także w literaturze chrześcijańskiej często Bóg jest opisywany jako światło. W Ewangelii św. Jana Jezus mówi o sobie: „Jeszcze przez krótki czas przebywa wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła. A kto chodzi w ciemności, nie wie, dokąd idzie. Dopóki światłość macie, wierzcie w świa­tłość, abyście byli synami światłości" (J12,35-36). Pierwsi chrześcijanie nazywali chrzest „oświeceniem"].

3. Nauki klasyczne często współgrają z naturą i chrześcijaństwem

Jeśli rzeczywiście istnieje podobieństwo między nauką starożytnych Greków, a nauką chrześcijan, to znajomość obydwu będzie bardzo przydatna. Jeśli jednak nie znajdziemy podobieństw, skonfrontowanie różnic pomoże umocnić się w lepszej z nich. Ale jak możemy obrazowo porównać obie te nauki?

   Popatrz, jak roślina swą naturalną zdolnością wydaje owoce, a liście drgające na wietrze stanowią cenną ozdobę, tak naturalnym owocem duszy jest Prawda [Bazyli Wielki odwołuje się tutaj do greckiej koncepcji „prawa natural­nego". Empedokles (490-430 przed Chr.) uważał, że człowiek z natury jest zdolny pojmować czym jest prawda i dobro. Według Arystotelesa (384-322 przed Chr.) „prawo naturalne" objawia się u człowieka przez jego skłonności i sposób działania. Ich źródłem jest dusza, która dąży do dobra opierając się na rozumie. Według Arystotelesa fundamental­ną różnicą między człowiekiem a innymi istotami żywymi jest zdol­ność odróżniania dobra od zła]. Ona nie na dar­do przystraja się nauką klasyczną, jak listowie, co daje owocom osłonę i ładny wygląd.

Przykład Mojżesza i Daniela

   Mówią, że fama o wielkim i mądrym Mojżeszu rozniosła się po całym świecie [Bazyli mówiąc o całym świecie ma na myśli przede wszystkim obszar Im­perium Rzymskiego i osoby niebędące chrześcijanami bądź żydami. Na przykład neopitagorejski filozof z II w. Numenios z Apamei, uznając zna­czenie Mojżesza pisał, że Platon to taki grecki Mojżesz. Istniała też pew­na liczba Greków i Rzymian, która zachęcona wymaganiami moralnymi Starego Testamentu przyłączała się do monoteistycznej wiary Żydów, na przykład oficer legionów, który zbudował synagogę w Kafarnaum (Łk 7)], i w rzeczy samej, ten właśnie Mojżesz najpierw kształcił się w naukach egipskich, a potem dopiero poświęcił się kontemplacji Bytu [W Starym i w Nowym Testamencie możemy przeczytać, że Mojżesz, który był jakby ojcem założycielem narodu żydowskiego, wychował się na dworze egipskim i uczył się wszystkich nauk tego narodu (Wj 2; Dz 7,22). Wydarze­nia te miały miejsce około XIV-XIII w. przed Chr. Jahwe objawił się później Mojżeszowi w płonącym krzaku jako Byt, bo na pytanie o imię, nieznany Bóg odpowiedział mu: „Jestem, który Jestem" który Jestem" (Wj 3,14). „Byt" - źródło ist­nienia wszystkiego na świecie to także jedna z najważniejszych wartości w starożytnej filozofii greckiej, nieraz rozumiana jako najwyższy Bóg]. Mówi się też, że w czasach nam bliższych podobnie czynił Daniel. Zanim zaczął studio­wać boże nauki, uczył się Wiedzy mezopotamskiej [Biblijna Księga Daniela wspomina, że ten chłopak wraz z częścią elity żydowskiej został uprowadzony z Jerozolimy do Babilonu przez króla Nabuchodonozora (607 r. przed Chr.). Daniel wraz z kilkoma przyjaciółmi został wybrany, by uczyć się wszystkiego, co potrzebne dworza nom tego władcy. W tym przygotowaniu szczególną rolę odgrywała astronomia. Daniel został później doradcą króla (Dn i, 1-21). Przyczyn i i się dzięki temu do obrony narodu żydowskiego przed prześladowcami w Babilonii. Daniel stał się też ważnym prorokiem żydowskim].

4. Kryteria doboru lektur

  Widzicie więc, że dla duszy, bardzo przydatna jest niechrze­ścijańska mądrość ludzka. Chcę Wam jednocześnie doradzić jak się nią posługiwać.

Poezja deformująca rzeczywistość

   Zacznijmy od poetów, którzy piszą o sprawach wszelkiego rodzaju [Do poetów zaliczał się przede wszystkim Homer, autor Iliady i Odysei]. Nie można jednak uwierzyć we wszystko, co piszą. Owszem, gdy prezentują dzieje i słowa ludzi wybitnych, war­to przyjąć to z radością i ze wszystkich sił ich naśladować. Natomiast trzeba unikać historii o ludziach przewrotnych. Warto wtedy naśladować Odysa, który zrobił wszystko, by nie ulec śpiewom zabójczych Syren [Odys kazał załodze statku zatkać sobie uszy. Sam zaś chcąc usłyszeć śpiew Syren, ale jednocześnie nie ulec pokusie pozostania z nimi, kazał się przywiązać do masztu i nie odwiązywać, choćby sam tego żądał (Homer, Odyseja XII 39-54 i 156-200). To popularny motyw wśród phi toników i stoików (Platon, Uczta, 2i6a; i Plutarch, Jak młodzież powinna słuchać poetów, 15d). Z mitu o Odyseuszu korzystali także starożytni pisarze chrześcijańscy jak Klemens Aleksandryjski, Kobierce, VIII, 89 Metody z Olimpu widział podobieństwo między Odysem przywiązanym do masztu a Chrystusem przybitym do krzyża]. Bo przyzwyczajenie do złych lektur prowadzi do obrzydliwych uczynków [Zasada głoszona zarówno przez klasyków grecko-rzymskich (Seneka. O gniewie, III 8) jak i przez chrześcijan (1 Kor 15,33)].

Miód z trucizną

    Trzeba więc być uważnym i bronić duszy ze wszystkich sił. Nie pozwólmy, by ciekawa opowieść pełna złych idei sta­lą się dla nas słodka i zabójcza jak miód zmieszany z trucizną [To popularne porównanie antyczne, można je znaleźć w: Platon, Pra­wa, II 659e-f; Plutarch, Zagadnienia biesiadne, VII 6; Julian Apostata, Mowa VIII, 243 D]. Nie chwalimy poetów, gdy pozwalają swoim postaciom mówić językiem wulgarnym, ani gdy przedstawiają erotykę i pijaństwo oraz gdy redukują szczęście do pełnego brzucha i sprośnych piosenek [Temat opanowania własnych pragnień był bardzo żywy u antycznych filozofów (Platon, Państwo, 309a-b; 377e-378e, 39oa-b). Wagę wstrze­mięźliwości podkreślają również autorzy chrześcijańscy np. w Liście  św. Pawła do Rzymian, 13,13)].

Niemoralność w rodzinie

   Zdecydowanie odrzućmy ich książki, gdy dają do zrozu­mienia, że bogów jest wielu i, że kłócą się między sobą. Bo w takich opowieściach często brat staje przeciw bratu, ojciec przeciw swym synom, a z kolei dzieci wypowiadają otwartą wojnę swoim rodzicom. Pojawiają się tam też zdrady małżeń­skie i inne podboje seksualne, zwłaszcza ich naczelnego boga Zeusa [Nie tylko chrześcijanie, ale i pogańscy myśliciele starożytni odrzucali te negatywne wzorce mityczne, zob. Platon Państwo, 377a-383C. Za tym głosem idzie wyraźnie nawet wskrzesiciel grecko-rzymskich reli­gii i przeciwnik chrześcijaństwa cesarz Julian Apostata: „bez wątpienia Grecy wymyślili na temat bogów niewiarygodne i potworne mity. (...) Mówili także o niemoralnych związkach: Zeus połączył się z matką i, spłodziwszy z nią dzieci, poślubił swoją córkę, a raczej nie, nawet nie poślubił, lecz po prostu współżył z nią, a następnie dał ją innemu" (Przeciw galilejczykom, 44A-B). Wielu starożytnych filozofów greckich było w gruncie rzeczy monoteistami, przede wszystkim platończycy, spadkobiercy Sokratesa, który został skazany na śmierć między innymi za odrzucanie tradycyjnych bogów]. Wstyd o tym mówić, nawet gdyby to robiły zwierzęta, lepiej więc zostawmy te sprawy aktorom [Z racji niemoralnych scen, jakie aktorzy często przedstawiali w teatrze, ten zawód miał złą sławę najpierw u wielu wykształconych pogan, a następnie wśród chrześcijan. Libaniusz zakazywał pogańskim kapłanom chodzenia do teatru, a sam nie dopuszczał nawet aktorów przed swoje oblicze. Nie przeszkadzało mu to napisać kiedyś dla śmiechu pa­radoksalnej obrony aktorów pantomimy. Także Julian Apostata z dystansem odnosił się do ówczesnej sztuki aktorskiej. Świadczy o tym zachęta Libaniusza, by antiocheńczycy chcąc przeprosić cesarza za pewną obrazę, zamknęli teatry i zakazali publicznych tańców. Jeśli jakiś aktor chciał przyjąć chrzest, musiał zmienić zawód].

Proza dla poklasku

   To samo możemy powiedzieć o pisarzach, zwłaszcza gdy tworzą tylko dla poklasku czytelników. Jeśli chodzi o reto­rów, to nie będziemy naśladować ich oszukańczych sztuczek. Bo nam nie przystoi kłamstwo ani przed sądem, ani w żadnej innej sytuacji. Są nam zresztą zabronione kłótnie sądowe, bo wybraliśmy prostą drogę życia w prawdzie [Bazyli odnosi się tu do Platona, który uważał, że prawdomówność jest niezbędną cechą dobrego polityka (Państwo, 485c-d) i był przeciwny skomplikowanym wywodom retorów (Fajdros, 259e-26oa); sokratejska maksymę o podążaniu „prostą drogą" (Gorgiasz, 509C) powtarzali póz niej chętnie stoicy i cynicy. Niewątpliwie jednak główną inspiracją św. Bazylego są słowa Chrystusa: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem" (J14 6), „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5, 37), oraz zachęta św. Pawła, by nie wnosić skarg przed sądy (1 Kor 6,1-8)].

Cenne treści w literaturze

   Ale przyswoimy sobie od pisarzy wszystko, co mówią wy­chwalając cnotę i krytykując wady. Wiele zwierząt ogranicza się do przyjemności z zapachu i koloru kwiatów, a my będzie­my jak pszczoły, które potrafią wyciągnąć z nich miód. Po­dobnie, kto szuka w książkach nie tylko przyjemności, może z nich zyskać także pożytek dla duszy.

   Powinniśmy więc czytać różne pisma naśladując wier­nie nasze pszczółki, które nie siadają na każdy kwiatek. A je­śli usiądą, to nie starają się zabrać z niego wszystkiego „jak leci". Zbierają tylko to, co służy do produkcji miodu, a resztę postawiają [Ten przykład znajdujemy u Pindara, Izokratesa, a przede wszystkim u Plutarcha np. w Jak młodzież powinna słuchać poetów, 32e; O postępie w cnocie, 8; przykład pożytecznych pszczół wychwalali również chrześcijańscy autorzy np. przyjaciel Bazylego św. Grzegorz z Nazjanzu w Homilii XV Ku czci Machabeuszy, 12.]. I my, jeśli nie będziemy głupi, weźmiemy z książek wszystko, co jest w zgodzie z nami i z Prawdą. Precz odrzucimy całą resztę.

   Albo, jak ścinając róże, unika się cierni, tak samo czyta­jąc książki musimy uważać na to, co szkodliwe. Pierwszą rzeczą jest więc przestudiowanie danej doktryny i ewentualnie, przystosowanie jej do naszego celu, jak mówi przysłowie doryckie, przykładając ołowiany pręt mierniczy do kamienia.

5. Dobry charakter najważniejszym tematem literackim

   Zapewniam Was, że do walki życiowej trzeba się uzbro­ić w cnotę [Autor porównuje życie ludzkie do walki sportowej na arenie. Cnota to jeden z najważniejszych greckich terminów filozoficznych. Dziś w to miejsce często stosuje się wyrażenia „zaleta charakteru", „kompetencja” albo „sprawność". Początkowo rozumiano przez cnotę doskona­łość jakiejś czynności, następnie, idąc za Homerem, sprawność fizyczną i odwagę w bitwie, w miejskim społeczeństwie polis jako przestrzeganie prawa i pobożność. Wraz z rozwojem filozofii, a zwłaszcza w tradycji sokratejskiej spisanej przez Platona cnotę zaczęto rozumieć jako dobro moralne człowieka. To właśnie stało się głównym celem wychowania młodzieży w starożytnej Grecji. W jego cieniu pozostała sprawność techniczna, fizyczna, polityczna, czy intelektualna. Według Platona cnotliwy sposób życia jest naśladowaniem Boga, który wprowadza w świecie ład i harmonię (G. Reale, Historia filozofii..., t. 2, s. 186)]. Muszę też powiedzieć, że wychwalało ją wielu poetów, prozaicy, i jeszcze bardziej filozofowie pogańscy [Należy tu wymienić głównie pisma pitagorejczyków, Platona i Arystotelesa oraz ich kontynuatorów, zaś bliżej epoki św. Bazylego: Plotyna- Enneady (I 2, 1-7), Plutarcha - Czy cnota jest czymś, czego można się nauczyć, O cnocie moralnej i wiele innych jego utworów; zaś w tradycji judeo- hellenistycznej Filon z Aleksandrii - O cnotach i Każdy człowiek cnotliwy jest wolny], tymi właśnie książkami powinniśmy się zająć, bo to wielki zysk, gdy w charakterze młodego człowieka narodzi się cno­ta [Także według tradycji judeochrześcijańskiej dobro moralne człowieka jest obok życia największą wartością człowieka. Tradycja biblijna za Grekami uznała istnienie czterech cnót kardynalnych, które może wy­pracować w sobie każdy człowiek: rozsądek, sprawiedliwość, męstwo i wstrzemięźliwość. Chrześcijanie dodają do nich trzy cnoty nadprzyrodzone, którymi obdarza człowieka Bóg: miłość, wiara i nadzieja]. Takie nauczanie utrwala się w sposób naturalny, bo od­ciska się głęboko we wrażliwym charakterze młodych osób.

Droga życiowa cnoty i wady

   Bo i dla czego, jeśli nie dla zachęty młodzieży do cnoty, Hezjod skomponował te wersy, które są na ustach wszyst­kich? „Dzika - mówi - i nieprzetarta, pełna potu i wysiłku, i stroma jest na początku droga, co prowadzi do cnoty" [Hezjod, Prace i dni, 285-290; ten fragment cytuje Platon (Państwo, 364C d), a wśród autorów żydowskich Filon z Aleksandrii (Oprawach szcze­gółowych, IV 108). W Starym Testamencie nie raz mówi się o potrzebie radykalnego wyboru drogi życia lub śmierci (Deut 30, 15-16; Jr 21, 8). W Nowym Testamencie znajdujemy motyw wygodnej i szerokiej bramy, która prowadzi do „zguby" oraz motyw wąskiego przejścia, trudnego do przebycia, ale które prowadzi do „życia" ( Mt 7,13 i Łk 13, 24)]. Tak więc, z racji stromizny, nie wszyscy rozpocząwszy wyprawę są w stanie dotrzeć na szczyt. Ale kto go osiągnie, z góry do­strzeże, że ta droga jest piękna i łatwa, bo mimo wszystko, wznosi się łagodnie. I w gruncie rzeczy jest przyjemniejsza od tego drugiego szlaku wad charakteru, który, jak mówi po­eta, tylko na początku wydaje się łatwiejszy ["[Diogenes Cynik] często mówił głośno, że bogowie dali ludziom życie łatwe, ale tę łatwość zakryli przed ich wzrokiem (...)" w: Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 44 (tł. K. Leśniak)].

    Wydaje mi się, że Hezjod tak właśnie napisał, by zachęcić do zdobywania cnoty, by pomagać w czynieniu dobra, i by­śmy zniechęceni trudnościami nie porzucili celu. Natural­nie, jeśli ktoś inny napisał pochwałę charakteru cnotliwego, przyjmiemy te słowa w takim stopniu, w jakim prowadzą do naszego celu.

Przykład Odysa rozbitka

Słyszałem, od jednego wybitnego znawcy literatury, że tak­że cała poezja Homera jest hymnem na cześć cnoty [Najprawdopodobniej chodzi o pogańskiego mistrza Libaniusza, który uczył św. Bazylego retoryki. Już w VI w. przed Chr. Teagenes z Regio zaczął tłumaczyć alegorycznie dzieła Homera, zwłaszcza te fragmenty, gdzie bogowie łamali zasady moralne]. Tak, że wszystkie jego strofy, nie licząc tych przypadkowych, prowa­dzą do tego celu. Na przykład, zwróćmy uwagę na ten epizod, gdzie Homer prezentuje Odysa, który nagi uratował się z zatopionego okrętu i na brzegu spotkał księżniczkę Feaków Nauzykai. Mimo nagości wzbudził w niej szacunek, a sam nawet się nie zaczerwienił, bo charakter miał cnotliwy, a poeta przystroił go szatą czystych intencji [Motyw wzięty z Odysei Homera (IV, 135). Bazyli wpisuje się w długą listę autorów klasycznych interpretujących ten fragment: Chryzyp, Muzoniusz, Epiktet, Horacy. W kontekście listu Bazylego szczególnie wy­mienić należy jednak Libaniusza - Laudacja ku czci Odyseusza, 2, 21. Św. Bazyli, zwyczajem antycznych interpretatorów nagina do swoich potrzeb niektóre przykłady, bo w tekście oryginalnym Odys odczuwał wstyd, ale potrzeba pomocy przemogła w nim onieśmielenie. Spośród autorów chrześcijańskich wydarzenie to wykorzystuje w swojej twórczości np. św. Grzegorz z Nazjanzu (Pieśń X, O cnocie, 400)]. Byt też podziwia­ły przez lud feacki, który porzucił swoje bogactwa i patrzył na niego pragnąc naśladować. I każdy w tym momencie wo­lał być drugim Odysem, choćby tak biednym jak ten rozbitek.

  W tych właśnie słowach wspomniany znawca literatury mówił, że Homer prawie krzyczy: „Ludzie!!! Musicie prakty­kować cnoty charakteru, co towarzyszą rozbitkowi na morzu nie opuszczają go na lądzie, tak że nawet nagi jest bardziej szanowany i szczęśliwszy od bogatych Feaków".

Cnoty niezbywalnym bogactwem

  Tak  właśnie  jest.   Inne   dobra   należą   do   kogoś  jedynie w tym stopniu, w jakim nie należą do innej osoby. Zmienia­ła właściciela przechodząc od jednego do drugiego jak pionki warcabów. Tylko cnoty są stałą własnością duszy dając szczęście w życiu ziemskim i po śmierci [Cnota jako najcenniejsza i niezbywalna własność to temat wspólny dla filozofów ze szkół cyników i stoików. Znajdziemy go oczywiście u Platona {Państwo, 604C) i u Plutarcha, Moralia, O pogodzie ducha, 5. Ten sam przykład stosuje biskup Bazyli w piśmie dotyczącym niezależności od różnych dóbr ziemskich (Homilia XXI, 3)].

   Myślę, że właśnie dlatego Solon tak mówił do majętnych: „my nie zamieniamy cnoty na bogactwa, bo cechy charak­teru są niezbywalne, bogactwa zaś zwykle zmieniają wła­ściciela" [Solon (635 - 560 r. przed Chr.) - reformator ustroju Aten, który przyczynił się do jego demokratyzacji. Wywodził się ze zubożałego rodu królewskiego. Był pośrednikiem handlowym, ale prestiż i wpływ na ateńskie polis zdobył dzięki poezji politycznej nastawionej na zdobycie Salaminy. Solon był uważany za jednego z tzw. „siedmiu mędrców" Grecji. Cytat pochodzi z pism Solona (15, 2-4), był wielokrotnie cytowany przez Plutarcha. Św. Bazyli pamięta, że Julian Apostata w swoim pamflecie Przeciw Galilejczykom (168 C, 171 D) zachęcał do słuchania i naśladowania filozofów oraz innych wybitnych postaci z historii Grecji jak Solon]. Podobnie wypowiada się Teognis [Teognis (VI-V w. Przed Chr.) poeta, który uchodził w starożytnej Gre­cji za najlepszego twórcę elegii. Pochodził ze starej arystokracji w Megarze na Przesmyku Korynckim. W swych utworach odnosił się często do cnót moralnych, ale przypisywał je jedynie przedstawicielom arysto­kracji. Z ogromną niechęcią odnosił się do nowopowstających elit społecznych i do demokratyzacji ustroju greckich miast]. Mówi, że bóg - kimkolwiek byłoby bóstwo, do którego się odnosi - prze­chyla szalę wagi raz na jedną, raz na drugą stronę. Przez to ludzie „raz są bogaci, a innym razem nic nie mają" [Teognis, Elegie, 157-158].

Dylemat Herkulesa na rozstaju dróg

Także Prodikos, sofista z Keos [Prodikos z Keos (460 - 380 przed Chr.) Wybitny sofista i jeden z „siedmiu mędrców" starożytnej Grecji. Najbardziej związał swe życie z Atenami. O jego wielkości może świadczyć fakt, że między jego uczniami znajdowali się między innymi: Sokrates, Tukidydes, Eurypides oraz Izokrates], w podobny sposób rozumo­wał w jednym fragmencie swoich pism na temat cnót i wad. Także ku niemu powinna się zwrócić nasza uwaga, bo szkoda byłoby go pominąć. Na ile przypominam sobie tę opowieść -bo nie znam jej na pamięć - powiem tylko, że pisał prozą to proste opowiadanie, kiedy to młody Herkules [Herkules - mityczny heros, syn królowej Teb Alkmeny i Zeusa, słynący ze swej odwagi, siły i sprytu. Najbardziej znana jest opowieść o dwunastu pracach Herkulesa, ale dokonał dużo więcej bohaterskich czynów. To jednocześnie postać tragiczna. Ostatecznie Zeus zabrał go na Olimp i ożenił z boginią Hebe] - mniej wię­cej w Waszym wieku - zastanawiał się, jaką wybrać drogę tycia. Czy tę, co przez trudności prowadzi do cnoty, czy też inną, łatwiejszą [Ta niesłychanie popularna w starożytności opowieść o Herkulesie została opisana przez Prodikosa w utworze, który nie przetrwał do dzisiejszego dnia. Ten mit jest więc bardziej znany ze Wspomnień o So­kratesie Ksenofonta (III, 21-34). Filozofowie pitagorejscy w nawiązaniu do tego opowiadania przyjęli literę „Y" za symbol moralnego wyboru drogi życiowej. Z pośród pisarzy tradycji biblijnej odwoływał się do tego mitu między innymi żydowski teolog Filon z Aleksandrii, O ofierze Kaina i Abla, V 26; chrześcijański teolog i filozof Klemens z Aleksandrii, Wychowawca, II, 110; a także Justyn Filozof, Apologia druga, 11,3,1; inni pisarze chrześcijańscy w miejsce postaci kobiecych Cnoty i Wady przedstawiali Anioła i Demona np. w: Pastor Hermas, 36, 3, 1; Bazyli Wielki, Homilia do Psalmu 1,15]

   Wtedy to właśnie zbliżyły się do niego dwie kobiety Wada i Cnota. Choć na początku milczały, już przez sam swój wygląd szybko wyjawiły, co je różni. Ta pierwsza zawdzięczała woje piękno kosmetykom. Była ubrana w fatałaszki odsłaniające nagie ciało, którym się chwaliła. Próbowała przeciągnąć Herkulesa na swoją stronę obiecując dużo więcej niż można było zobaczyć. Natomiast Cnota była skromna a spojrzenie miała szczere. Do tego całkiem inaczej mówiła. Nie obiecywała przyjemności i rozkoszy, ale trudy i niebezpieczeństwa na ziemi i na morzu. A nagrodą za ten wysiłek było stać się bogiem. Tak głosiło opowiadanie Prodikosa [O przebóstwieniu ludzi, którzy walczą, by mieć szlachetny charakter pisał już Platon np. w dialogu Teajtet, 176b. Także stoicy mówili o bożym podobieństwie osób cnotliwych. Jest to także ważny temat biblijny, tak w Starym jak i w Nowym Testamencie. W Księdze Rodzaju jest opisane stworzenie człowieka „na obraz i podobieństwo Boga" (Rdz i, 26); warto zobaczyć motyw przebóstwienia człowieka w Księdze kapłańskiej „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! (Kpł 19,2) i w Psalmu 82, 6 „Ja rzekłem: jesteście bogami i wszyscy - synami Najwyższego". Te właśnie słowa przypomina Jezus Chrystus w Ewangelii św. Jana, gdy faryzeusze gorszą się słysząc, że Jezus nazywa siebie Synem Bożym (J 10, 34). Opierając się na literaturze klasycznej i na Biblii, chrześcijanie pierwszych wieków nierzadko wracali do tematu przebóstwienia człowieka]. I to baśnie za tą drugą kobietą postanowił pójść Herkules.

6. Spójność w mowie i czynach

  W gruncie rzeczy prawie wszyscy pisarze renomowani ze względu na swą mądrość wychwalali wagę cnót w swoich książkach. Ich właśnie warto słuchać i starać się wprowadzać te słowa w życie.

  Bo niektórzy mają zalety charakteru jedynie na ustach, a przecież tylko ten, co potwierdza czynami hart ducha „jest naprawdę mądry; inni są jak zwiewne cienie" [Św. Bazyli adaptuje tu przykład użyty przez Homera w Odysei (X 495), cytowany także przez Platona w Państwie (386d)].

   Przychodzi mi na myśl taki przykład: kiedy artysta malu­je osobę o niesamowitej piękności, to ten człowiek powinien wyglądać w rzeczywistości tak samo jak na portrecie [Zob. Platon, Państwo, 472d. Bazyli kontynuuje temat spójności słów i czynów. To zagadnienie popularne u filozofów ze szkoły cyników i stoików. W piśmiennictwie chrześcijańskim kwestia ta ma swoja bazę np w słowach Jezusa z Ewangelii św. Mateusza: „Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie" (Mt 7, 21)].

Hipokryzja

   Zdarza się, że ktoś publicznie daje przepiękne mowy na te­mat cnót, ale potem, w życiu prywatnym nie ma umiaru w przyjemnościach i jest zachłanny zamiast być sprawiedliwym. Taki przypomina aktorów, którzy raz odgrywają role króla, innym razem księcia, a w rzeczywistości nie są ani jed­nym, ani drugim, a bywa nawet, że są niewolnikami [Niewolnicy w starożytności miewali bardzo różny status. Większość z nich była pracownikami fizycznymi, ale bywali wśród nich aktorzy, na­uczyciele elit społecznych, pracownicy służb porządkowych, czy zarządcy ogromnych majątków. W Imperium Rzymskim istniała procedura, we­dług której niewolnik, dzięki swojej pracy i dobrej woli właściciela, mógł się wykupić z niewoli. Konstantyn Wielki, wraz z równouprawnieniem chrześcijaństwa, uprościł procedurę wyzwalania niewolników].

   Tak więc dobry muzyk nie dopuści, aby jego lira była rozstrojona. A dyrygent będzie wymagał, by jego chór był zgrany. Jakże można więc być sprzecznym sam ze sobą i żyć w niezgodzie z własnymi słowami?! [Zob. Platon, Gorgiasz, 482b-c, Diogenes Laertios wkłada podobne słowa w usta Diogenesa z Synopy (Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 28).] Taki powie za Eurypidesem „język wprawdzie przysiągł, ale serce nie" [Eurypides (480-406 r. przed Chr.) to jeden z najwybitniejszych dramatopisarzy starożytności. Urodził się na Salaminie w rodzinie ateńskie­go ziemianina, sprawował obowiązki dyplomatyczne, przez jakiś czas pełnił funkcję kapłana Zeusa. Wprowadził do dramatu nowe elementy, przez co był często krytykowany, podobnie jak za poparcie stronnictwa demokratycznego. Według jednej z tradycji zginął tragicznie rozszarpa­ny przez psy myśliwskie króla Macedonii, na dworze którego mieszkał. Słowa cytowane przez Bazylego znajdują się w sztuce Eurypidesa Hipo­lit, 612; zob. też Platon, Teajtet, 154d i Uczta, 199a. Powiedzenie to zaczę­ło funkcjonować jako przysłowie jak u Libaniusza w jego Mowie III, 31.]. Trzeba przyznać rację Platonowi, że to szczyt łajdactwa pozować na człowieka uczciwego, ale nim nie być [Platon (427-347 r. przed Chr.), o którym niektórzy twierdzą, że był naj­wybitniejszym filozofem, jaki żył na ziemi, a cała późniejsza filozofia to odwołania do jego twórczości. Dzięki dziełom Platona zachowało się też nauczanie jego nauczyciela Sokratesa. Platon był przeciwnikiem ustroju demokratycznego Aten, który umożliwił skazanie jego mistrza na śmierć. Po tym wydarzeniu emigrował do Syrakuzy, gdzie uczył ty­rana Dionizosa. Ten jednak nie chciał sprostać wymogom moralnym dobrego władcy i sprzedał swego nauczyciela w niewolę, skąd wyku­pił go przyjaciel. Platon założył potem szkołę nazwaną Akademią. Dał początek prądowi filozoficznemu, który w różnych formach istnieje do dzisiaj. Słowa Platona przytaczane przez biskupa Bazylego można zna­leźć w książce Państwo, 36ia. Ta zasada ma również solidny fundament w pismach chrześcijańskich np. Ewangelia św. Mateusza opisuje jak Je­zus krytykuje uczonych mędrców żydowskich, że sami nie postępują zgodnie z tym, czego nauczają (Mt 23,1-12).].

7. Przykłady cnoty bohaterów klasycznych

  Tak więc przyswoimy sobie pisma pogańskie, które mówią zasadach uczciwości, bo przetrwały do naszych czasów opisy cnotliwego postępowania antycznych pogan. Nie mo­żemy więc ignorować nauki tych przekazów, które otrzy­maliśmy, czy to przez stale żywą tradycję ustną, czy też w książkach poetów i pisarzy.

Miłosierdzie względem winowajców

Perykles

  Przypomnę chociażby to wydarzenie, gdy jeden z ateńczyków oczerniał Peryklesa na agorze [Perykles (495-429 r. przed Chr.)-wybitny polityk ateński, świetny mówca i dowódca wojskowy, reformator demokracji ateńskiej i mecenas sztuk, budowniczy Pireusu i wielu budowli użyteczności publicznej. Zmarł w wyniku zarazy w czasie II wojny peloponeskiej. Agora to grecki odpowiednik rynku, gdzie obywatele potrafili spędzać cały dzień rozmawiając o interesach, filozofii czy polityce. Tam też od bywały się zgromadzenia obywateli związane z demokratycznym sprawowaniem władzy oraz z życiem religijnym]. I tak obrażał go bez żad­nych zahamowań przez cały dzień, podczas gdy tamten wcale na to nie zważał. A gdy zapadł zmrok Perykles polecił swojej służbie, by towarzyszyła oszczercy z pochodniami do domu. Zrobił to, aby nie stracić okazji do ćwiczenia się w cnocie [Św. Bazyli zaczerpnął te anegdotę najprawdopodobniej z plutarchowego Żywota Peryklesa, 5, 2. Z pisarzy chrześcijańskich, poza Bazylim przytacza to wydarzenie Grzegorz z Nazjanzu, Poezje, I, 279-284. Ta anegdota jest aluzją do biblijnej zachęty przebaczania wrogom: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają" (Łk 6, 27-28). Libaniusz opisuje wydarzenie podobne do peryklesowej anegdoty jak Julian Apostata wydał niesprawiedliwy, ale zgodny z prawem wyrok, na korzyść znienawidzonego przez siebie człowieka (Mowa XVIII, 184)].

Euklides

    Inny typek pełen złości przeciw Euklidesowi z Megary przysiągł, że go zabije. Za to mędrzec obiecał, że postara się z nim pojednać i ukoić jego gniew [Euklides z Megary (435-356 przed Chr.) - uczeń Parmenidesa i Sokra­tesa, założyciel megaryjskiej szkoły filozoficznej. Anegdota pochodzi z pisma Plutarcha O powściąganiu gniewu, 14, 462C; powtarza ją rów­nież św. Grzegorz z Nazjanzu, Poezje, I, 285-289]. Ile korzyści..., gdyby pamięć odżywiała się takimi przykładami zamiast pozwalać opano­wać się przez złość.

   Bo uważam, że nie powinno się ufać cytatowi tej sztuki teatralnej, co mówi, że „gniew uzbraja ramię przeciwko wrogowi" [To parafraza myśli ze sztuki Eurypidesa, Resos, 84. Niektórzy jednak negują dziś autorstwo tego dramaturga]. Lepiej nigdy się nie złościć. A jeśli to byłoby trudne, należy przynajmniej rozumem hamować gniew nie pozwala­jąc, by nas poniósł.

Sokrates

  No ale podejmijmy na powrót temat przykładów cnotliwego działania. Jeden łobuz bez opamiętania bił po twarzy Sokra­tesa syna Sofronikosa [Sokrates (470-399 r. przed Chr.) ze względu na wagę jego idei, dzieli się filozofię na po- i przedsokratejską. Był synem akuszerki i kamieniarza, dzielnie walczył jako hoplita w trzech ateńskich wyprawach wojennych. Można powiedzieć, że także cierpliwości jego żony zawdzięczamy odkrycia filozoficzne Sokratesa, gdyż niewiele zajmował się domem. Zwykle chodził po mieście i nauczał lub dyskutował ze spotkanymi ludźmi. Najwybitniejszym jego uczniem był Platon, który spisał nauczanie swego mistrza. Został skazany przez sąd ludowy Aten na śmierć, formalnie za nieuznawanie bóstw państwowych i psucie młodzieży]. Ten zaś nie unikał ciosów, lecz po­zwolił wyładować na sobie całą złość oprawcy, tak że twarz filozofa opuchła i była pełna ran. Opowiadają, że gdy opryszek przestał bić to Sokrates, niczym rzeźba nosząca podpis artysty, umieścił na swym czole imię złoczyńcy. Tylko taka tyła jego zemsta [Plutarch opisuje tę anegdotę w utworze De educatione puerorum, 14, 10c. Diogenes Laertios w Żywotach i poglądach słynnych filozofów przypisuje podobne wydarzenie Diogenesowi oraz Kratesowi (VI 33 y 89); u biskupa Grzegorza z Nazjanzu w Mowie IV przeciw Julianowi bohaterem takiego zdarzenia jest Antystenes (I 72)].

   Te właśnie przykłady, prawie identyczne z naszymi przy­kazaniami, są godne naśladowania. Bo takie właśnie postę­powanie Sokratesa odpowiada przykazaniu, które, zamiast bronić się, każe nastawić drugi policzek temu, kto Cię prześladuje [Ewangelia św. Łukasza, 6, 29.].

   A przykłady Peryklesa, Euklidesa i Sokratesa są zgod­ne z przykazaniem, by cierpliwie znieść złość prześladow­ców, a także z takim, które nakazuje modlić się o dobro dla nich zamiast ich przeklinać [„Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają" (Łk 6,27-28)]. Tak więc, kto najpierw będzie wychowany na przykładach cnotliwych pogan, nie będzie później uważał za niemożliwe do wypełnienia przykazań biblijnych.

Inne przykłady

Aleksander Macedoński

   Nie chciałbym też przemilczeć postępowania Aleksandra Wielkiego [Aleksander Macedoński zwany Wielkim (356-323 r. przed Chr.) - uznawany za najwybitniejszego dowódcę starożytności. Bez żadnej przegra nej kampanii, podbił teren od Grecji do Indii. Był uczniem Arystotelesa i dzięki temu nie kierowała nim tylko chęć władzy, ale towarzyszył mu cel rozpowszechnienia na cały świat kultury greckiej pełnej harmonii i rozumu. Rzeczywiście szanował zwyczaje i religie podbitych ludów, a u władzy często pozostawiał dotychczas panujące tam elity. Zrealizo­wał swój cel. W efekcie panowanie Aleksandra dzieli historię starożytności na epokę klasyczną przed, i hellenistyczną po jego śmierci]. Gdy po zwycięskiej bitwie przyprowadzono mu uwięzione córki króla perskiego Dariusza, które słynę­ły z niezwykłej piękności, nie chciał nawet na nie popatrzeć. Twierdził, że byłoby hańbą zwyciężając w walce mężczyzn, zniewolić  samego  siebie  przez kobiety [Bazyli opiera się na wydarzeniu opisanym przez Plutarcha w piśmie O szczęściu, czy dzielności Aleksandra, II 6; podobne wydarzenie, także w odniesieniu do żony i córki króla baktryjskiego Oksyartesa w: Fla­wiusz Arrian, Wyprawa Aleksandra Wielkiego, IV, 19-20. Cynik Krates, który miał syna z prostytutką, gdy ten dorósł, zaprowadził go do domu publicznego i wyznał, że stamtąd pochodzi jego matka. Jedno­cześnie dodaje, że ci, którzy mają relacje z prostytutkami „dostarczają tylko materiału do komedii, gdyż z głupoty lub pijaństwa tracą rozum". Natomiast cudzołożnicy, którzy zabierają nieswoje żony nadają się do tragedii, „czeka ich bowiem wygnanie lub śmierć" (Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 89, tł. W. Olszewski)]. Jest to zgodne z zasadą, że kto spojrzy na kobietę z nieczystą intencją, nawet jeśli w rzeczywistości nie cudzołożył, popełnił zło samym pragnieniem tego czynu [Bazyli odwołuje się do Ewangelii św. Mateusza, 5, 28]

Kliniasz uczeń Pitagorasa

   Warto przypomnieć także przykład Kliniasza, który był uczniem Pitagorasa [Pitagoras (572-497 r. przed Chr.) wybitny matematyk, ale przede wszyst­kim filozof grecki. Jako pierwszy ogłosił, że świat nie jest chaosem, ale kosmosem, czyli harmonijną całością. Tę samą harmonię zalecał wpro­wadzać do duszy i ciała człowieka. Naukowe badanie świata miało więc służyć doskonaleniu się człowieka. Po przejęciu władzy w Samos przez tyrana przeniósł się do Krotony w Italii. Tam założył wspólnotę filozo­ficzną, która zajmowała się nauką i asceza. Zawistni mieszkańcy, jako­by z obawy przed przejęciem władzy przez pitagorejczyków zniszczyli budynek wspólnoty, a kilkudziesięciu ich mieszkańców spalili. Według niektórych przekazów również Pitagoras został wtedy zabity. Kliniasz, to bliżej nieznany uczeń Pitagorasa]. Wydaje mi się, że naśladował nasze zasady, bo trudno przypuszczać, by działał przez przypadek. No ale co takiego uczynił? Mógł uniknąć kary składając przysięgę prawdomówności, ale wolał zapłacić będąc niewinnym. Wydaje mi się, że chciał przestrzegać przykazania, które i nam zakazuje składać przysięgi [To wydarzenie opisane jest przez Jamblicha w piśmie O życiu pitagorej­skim, XXVIII 144. Zakaz Pitagorasa przysięgania na bogów jest opisa­ny przez Diogenesa Laertiosa, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VIII 22; Bazyli pisze o zachęcie Jezusa opisanej w Ewangelii św. Mateusza, 5,33_34: „Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie (..)"].

8. Kolejne kryteria doboru lektur

   No ale wróćmy do zmysłu krytycznego. Nie powinniśmy na­śladować wszystkiego, co przeczytamy, ale tylko to, co jest rzeczywiście dobre. W rzeczy samej, byłoby głupotą unikać szkodliwej żywności, a jednocześnie nie mieć kryterium dobo­ru treści, które mają wpływ na duszę. Nie możemy być jak gór ski potok, który porywa wszystko, co znajdzie na swej drodze.

Waga celów życiowych

   Bo skoro sternik nie oddaje statku na pastwę wiatru, lecz konsekwentnie kieruje do portu, łucznik strzela do swego celu, a kowal i stolarz działają zgodnie z sensem swojego za­wodu, to i my nie możemy być gorsi i musimy zrozumieć, co nas prowadzi do celu. Nie możemy przecież przypuszczać, że działania rzemieślników mają jakiś sens, a życie ludzkie nie. Cel jest potrzebny w mowie i w każdym ludzkim działaniu, chyba, że ktoś chce być podobny do istot bezrozumnych. Jeśli tak, to bylibyśmy jak statek bez balastu i żagli, miotani przez życie to tu, to tam, bez inteligencji, która powinna trzymać ster naszej duszy [Biskup Bazyli stosuje w tym rozdziale popularne porównania występujące w pismach wielu autorów klasycznych i chrześcijańskich].

Dobór środków do celu

   Musimy przygotowywać się w zależności od dziedziny, w której chcemy zdobyć wieniec zwycięstwa, w zawodach gimnastycznych czy w konkursie muzycznym. Kto chce grać na cytrze albo na flecie, nie będzie się tego uczył na siłowni, czy na ringu pankrationu [Pankration starożytna, olimpijska sztuka walki zbliżona do boksu i zapasów razem wziętych. Czasami zawodnicy obwiązywali dłonie rzemieniami z ćwiekami. Przykłady zaczerpnięte z ćwiczeń przed za wodami to częsty motyw u filozofów greckich, zwłaszcza stoików].

Przykład sportowców

   Dlatego właśnie Polidamas, żeby przygotować się do zawodów zapaśniczych w Olimpii, ćwiczył siłę hamując wozy zaprzę­gnięte w konie [Polidamas zwycięzca olimpiady z 408 r. przed Chr., znany przez cały lud grecki. Opowiadano, że zatrzymał za ogon rozwścieczonego byka, albo, że zabił ogromnego lwa, z którym spotkał się na zboczach Olim­pu. Wspominał o nim między innymi Platon w Państwie, 338C]. Podobnie działał Milon, który stawał na tar­czy wysmarowanej tłuszczem i nie dawał się z niej zepchnąć. Opierał się spychającym go przeciwnikom i stał tak pewnie jak posągi przytwierdzone ołowiem do swej podstawy [Milon z Krotony (VI w. przed Chr.) zapaśnik i legendarny siłacz grec­ki. Nie tylko Bazyli, ale także Arystoteles przedstawia go jako defini­cję cnoty moralnej. Milon był uczniem Pitagorasa. Około trzydziestu razy zdobył lury w różnych igrzyskach, w tym sześć razy w olimpij­skich. Wpadł z tego powodu w samouwielbienie. Jedna wersja opowie­ści o jego śmierci mówi, że dąb przygniótł mu ręce w czasie ćwiczenia siły na leśnej wyprawie i tak bezbronnego zjadły wilki. Inni snują do­mysły, że będąc pitagorejczykiem zginął w walkach o władzę w Krotonie. Postać tę opisuje np. Pauzaniasz, Wędrówki po Helladzie, VI14, 6.]. Ta­kie właśnie ćwiczenia były ich przygotowaniem do zapasów.

  Ale gdyby tracili swój czas na słuchanie frygijskiej muzy­ki Marsjasza i Olimpusa [Marsjasz to mitologiczny satyr z orszaku Dionizosa, uchodzący za wy­nalazcę rytmu frygijskiego, według innych mitów król Frygii. Doszedł . do mistrzostwa gry na porzuconym przez Atenę flecie, który znalazł. Przegrał pojedynek muzyczny z Apollinem, za co został przez niego żywcem obdarty ze skóry. Olimpos to muzyk frygijski, któremu niektó­rzy przypisują wynalezienie instrumentów strunowych. Pisali o nich między innymi Platon, Uczta, 215b-c i Państwo, 374C-d oraz Plutarch, O muzyce, 7, a spośród autorów chrześcijańskich Klemens z Aleksandrii, Kobierce, 116, 75,1, i 76, 6, 2 oraz Euzebiusz z Cezarei, Przygotowa­nie ewangeliczne, II 2, 41,3 i 43,1; X 6, 4, 2], porzucając arenę i gimnazjon, czy taką właśnie łatwością zdobyliby wieńce i sławę albo unik­nęliby klęski z racji słabego treningu?

Przykład muzyków

   Także i Tymoteusz z Teb [Tymoteusz z Teb (IV w. przed Chr.) - grecki fletnista. Nie należy mylić go z wcześniejszym Tymoteuszem z Miletu cytrzystą i kompozytorem] nie doszedłby do mistrzostwa, gdyby porzucił ćwiczenia i szkoły muzyczne [Muzyka była w Grecji częścią nauczania ogólnokształcącego. O jej znaczeniu w wychowaniu pisało wielu filozofów np. Arystoteles w dziele Polityka, VIII, V-VII]. Jak wiemy, przewyższał on wszystkich. Potrafił w dowolnym momencie poruszyć zmysły mocną lub przygnębiającą melodią, a zaraz potem wlać spokój i harmonię łagodnymi tonami. Powiada­ją, że kiedyś zagrał Aleksandrowi Wielkiemu bojową melo­dię frygijską tak, że młody władca opuścił biesiadę i chwycił za broń. Na szczęście Tymoteusz szybko uderzył w łagodne tony i Aleksander z uśmiechem wrócił do stołu [Opowiada o podobnym zdarzeniu, podając imię innego muzyka, Plutarch, O szczęściu, czy dzielności Aleksandra, II 2]. Do takie­go właśnie mistrzostwa może nas doprowadzić ćwiczenie za­równo w muzyce, jak i w zapasach.

Nagroda za wysiłek

  Skoro już wspomniałem o wieńcach zwycięstwa i o zapaśni­kach, dodam jeszcze, że zniósłszy tysiące niewygód, wzmocniwszy, dzięki wysiłkom, swoją siłę, po wylaniu tylu potów w gimnazjonie, nawet otrzymawszy często razy od trenerów, po tym jak wybrali styl życia nie wygodnicki i przyjemny, ale taki, który przystoi sportowcom - i żeby już nie przedłużać - taki, który w pozostałych kwestiach życia zmierza do tego, by przygotować się do zawodów, aż w końcu rozbierają się [Sportowcy w starożytności stawali do zawodów nago], wchodzą na stadion i dokonują ryzykownych wysiłków róż­nego typu w walce o wieniec z oliwki, bluszczu, lub jakiejś innej rośliny [W Olimpii nagradzano wieńcem z oliwki, w Delfach z bluszczu, w Nemei oraz Istmie z liści selera lub jedliny]. W ten sposób dążą do zaszczytu, by ich zwy­cięskie imiona zostały publicznie ogłoszone przez sędziów.

   Ale przecież i nam zostały przygotowane nagrody tak liczne i wspaniałe, że niemożliwym jest je opisać [Biskup Bazyli robi aluzję do charakterystyki życia wiecznego w i Liście św. Pawła do Koryntian (2, 9): „ani oko nie widziało, ani ucho nie sły­szało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygo­tował Bóg tym, którzy Go miłują"]. Czyż mo­żemy je zdobyć bez wysiłku, ospali i odrętwieni?

Przykłady negatywne

   Jeśli tak, to wygodnictwo musiałoby zostać obwołane wielką wartością życiową. Zaś asyryjskiego króla Sardanapala trzeba by było ogłosić najszczęśliwszym na świecie [Sardanapal w tradycji greckiej, znany jako Asurbanipal panował w 669-631 przed Chr. Najwybitniejszy władca Asyryjski, który podbił całą Me­zopotamię, Palestynę i Egipt oraz założył bibliotekę w Niniwie. Pod koniec życia oddał się zmysłowym rozkoszom i zniewieściałości, ubie­rał się nawet w damskie szaty. Przeszedł więc do greckiej historii jako przykład miękkiego, wygodnickiego charakteru skłonnego do nieogra­niczonego konsumizmu w każdej dziedzinie]. Tak samo Margitesa, o którym pisał Homer, że ani orał, ani kopał, ani nie zajmował się niczym pożytecznym dla ludzkiego życia. Wielu przynajmniej przypisuje te słowa właśnie Homerowi [Margites to tytułowa postać poematu heroikomicznego przypisywa­nego przez większość znawców Homerowi. Przedstawiony został jako głupiec, który niczego nie potrafi dobrze zrobić. Arystoteles w Poetyce uważał ten utwór za pierwsza komedię. O utworze tym wspomina też Klemens Aleksandryjski, Kobierce, I 4].

Największy wysiłek dla największego zysku

  Raczej więc trzeba przyjąć opinię Pittkosa, który zapewniał, że stawanie się lepszym wymaga trudu [Pittakos z Mityleny na wyspie Lesbos (648-569 r. przed Chr.) jeden z tzw. „siedmiu mędrców Grecji", tyran Mityleny, który zdobył tę wła­dzę dzięki urzędowi rozjemcy między ludem i arystokracją oraz dzięki dowództwu w zwycięskiej wojnie z Atenami. Zaostrzył kary za przestępstwa popełniane po pijanemu. Nie ukarał swojego przeciwnika politycznego mówiąc, że „lepsze jest przebaczenie niż zemsta". Po dziesięciu latach sam zrezygnował z rządzenia. Przytoczoną przez Bazylego sentencję Pittakosa oraz inne jego słowa można przeczytać u Diogenesa Laertiosa w Żywotach i poglądach słynnych filozofów, I 76]. I ja się z tym zgadzam, że musimy podjąć wiele wysiłków i ponieść wielkie trudy, aby zdobyć te wieczne dobra, o których już wcześniej wspominałem, że nie sposób ich porównać z żadnym zna­nym nam ludzkim szczęściem [Bazyli ponownie odnosi się do słów św. Pawła (1 Kor 2,9). Ewangelia św. Łukasza (12,37) przytacza słowa, gdzie Chrystus sugeruje, że o wytrwałych w czynieniu dobra sam Bóg będzie się troszczył: „Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał"].

Konsekwencje lekkomyślności

  Nie opłaca się nam więc lekkomyślność, ani zamiana tam­tej wielkiej nadziei na łatwiznę tej krótkiej egzystencji. Chy­ba, że chcemy sobie zapracować na wyrzuty i kary już nie od ludzi w tym życiu (chociaż i to dla rozsądnego człowieka nie jest rzeczą małą), ale w owym miejscu męki nieskończo­nej, nie ważne, czy w podziemiu, czy w jakimkolwiek innym miejscu się ono znajduje [Autor nawiązuje do podziemnego piekła starożytnych Greków - Tarta­ru. Także poganin Libaniusz był przekonany, że nieuczciwi ludzie ponoszą wieczną karę. Zgodnie z wierzeniami greckimi sądził, że wymierzy ją sprawiedliwy sędzia Minos (Mowa, VII 7). Jeden z antycznych niechrześcijańskich opisów losów duszy po śmierci znajdziemy u Platona (Fedon, 113d-114c). Jest to zgodne z opisami biblijnymi (Łk 13, 27-28 i Mt 24, 51)]. Kto nieświadomie zboczy z dobrej drogi, ten jeszcze może się spodziewać przebaczenia od Boga, ale kto świadomie wybrał to, co jest gorsze, ten nie będzie miał wymówki i poniesie surowe konsekwencje [Św. Bazyli odwołuje się tutaj do zasady wspominanej przez Jezusa: „Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zle­cono, tym więcej od niego żądać będą" (Łk 12, 45-48)].

9. Asceza - samoograniczenie własnych zachcianek

  Zapytacie więc: „Jak żyć?" [Pytanie popularne w filozofii klasycznej np. u Platona ( Gorgiasz. 492d; 50od), o to samo pyta Chrystusa „bogaty młodzieniec" (Łk 18,18; Mk 10, 17). Temat tego pytania i odpowiedzi na nie pogłębia Klemens Aleksandryjski w Kobiercach, VII 3, 6. Zasada minimum niezbędnego do uczciwego życia była popularna wśród filozofów platońskich, stoic­kich oraz cyników. Głosili ją także mędrcy chrześcijańscy]. Przede wszystkim dbajcie o swoją duszę i odsuńcie na bok inne starania. Na tyle tylko należy zajmować się ciałem, na ile jest to niezbędne. To duchowi trzeba dostarczać najlepszego pożywienia, starając się przy pomocy filozofii uwolnić go z pęt zachcianek i po­żądliwości ciała. W ten sposób duch pomoże ciału zwycię­żyć namiętności [Kolejny raz chrześcijański biskup przytacza pogląd Platona (Fedon, 673.) i całych pokoleń filozofów klasycznych. Jest to zgodne z ascetyką chrześcijańską. Bazyli Wielki, podobnie jak greckie elity intelek­tualne, rozumiał „filozofię" nie jako wiedzę o życiu, ale jako synonim walki o dobry charakter i o cnotliwe życie. Poganin Libaniusz chwa­ląc charakter cesarza Juliana wspominał „Bo kto z tych, którzy się od­dają filozofii w swoim skromnym pokoju, do tego stopnia kiedykolwiek panował nad potrzebami żołądka? Kto powstrzymywał się raz od tego jadła, raz od innego dla okazania czci to temu, to innemu bóstwu" (XVIII, 171, tł. L. Małunowiczówna). W starożytności, wielu traktowało wstrzemięźliwość nie tylko jako kształtowanie swego charakteru, ale także jako formę kultu religijnego].

Wstrzemięźliwość w jedzeniu

  Poprzestańmy więc na niezbędnym pożywieniu. Nie gońmy za przysmakami jak ci, co szukają przepychu w zastawianiu stołów, walczą o wybitnych kucharzy i przemierzają ziemię i morza, aby służyć żołądkowi, jakby się uganiali za podat­kami dla jakiegoś srogiego władcy [Podobnie uważał pogański cesarz Julian do tego stopnia, że nawet zredu­kował na swoim dworze liczbę kucharzy i usługujących do stołu. Na wy­prawie przeciw Persom odprawił transport wybornego wina, mówiąc, że żołnierze powinni pić wino tylko, gdy je zdobędą, a i on sam będąc do­wódcą, będzie się żywił, jak jego podkomendni. Pilnował jednocześnie, by jego żołnierze byli trzeźwi (Libaniusz, Mowa XVIII, 130, 221 i 216)]. Są oni godni politowa­nia ze względu na te troski. Nie mniejsze cierpią katusze niż iskazani na męki piekielne, gdyż ich wysiłki nie mają końca na równi z tym, kto chce przeciąć płomień, czerpać wodę sit­kiem, lub wypełnić beczkę bez dna [Porównanie niemożliwych do całkowitego zaspokojenia przyziemnych pragnień stosowane już przez Platona (Prawa, VI 780C). Wymienione przykłady przypominają mityczną karę dla Syzyfa, wiecznego wtaczania kamienia na szczyt. Jak widać, również niechrześcijańscy autorzy greccy uważali, że kara i nagroda po śmierci jest wieczna. Nauczyciel Bazylego Libaniusz przestrzegał nieuczciwych bogaczy i pocieszał ubo­gich: „wszak tych śmierć uwolni od konieczności rozglądania się za wsparciem, tamtych zaś za krótką chwilę rozkoszy wieczna oczekuje kara" {Mowa LVII 12, tł. Małunowiczówna)].

Rozsądek w dbałości o wygląd

Według Diogenesa przesadna dbałość o ubranie i fryzu­rę zdradza ludzi nieszczęśliwych albo nieuczciwych [Diogenes z Synopy (413-323 przed Chr.) - jedna z najbardziej anegdotycznych postaci starożytności, współzałożyciel filozoficznej szkoły cyników, syn nieuczciwego bankiera skazanego na wygnanie, jako uczeń Antystetensa w Atenach, szybko prześcignął mistrza. Głosząc potrze­bę całkowitej wolności od dóbr materialnych, mieszkał w beczce. Na­zywano go „Psem" podobnie jak jego mistrza, bo ich szkoła mieściła się w gimnazjonie o tej nazwie. Diogenes był przeciwny zasadom kultury społecznej, na rzecz życia naturalnego, jak zwierzę: załatwiał się na ulicy i głosił wspólnotę żon. Zob. Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 20-81]. Dla­tego sądzę, że równie szkaradną rzeczą jest być szpanerem jak przebywać z prostytutkami lub mieszać się w nieswoje małżeństwo [Szkoła stoicka, w przeciwieństwie do dzisiejszego powszechnego przekonania, uważała, że wszystkie czyny niezgodne z ludzką natu­rą są równie ciężkimi przewinieniami. Najwybitniejsi przedstawiciele niechrześcijańskiego antyku cenili wierność małżeńską i wstrzemięźliwość seksualną. Cesarz Julian wychwalając Marka Aureliusza pisał, że był posłuszny Homerowi w kwestii żon, stosując jego radę, że mężczy­zna rozumny kocha i troszczy się o żonę swoją (Sympozjon albo Kronia 334B-C). Sam Julian Apostata także był wierny swojej żonie, choć było to małżeństwo związane z objęciem jego funkcji politycznej, a nie z mi­łości. Po jej śmierci nie związał się z inną kobietą. Diogenes powiedział o olimpijczyku, który oglądał się za prostytutką, że jest jak waleczny baran na sznurku przypadkowej dziewczyny (Diogenes Laertios, Żywo­ty i poglądy słynnych filozofów, VI 61)].

   Bo jaka jest różnica w oczach człowieka rozsądnego mię­dzy strojem drogim lub tanim, jeśli oba służą przede wszyst­kim ochronie przed zimnem lub upałem [Libaniusz pisał o Julianie Apostacie, że nosił strój cesarski „tak, jakby ten płaszcz niczym się nie różnił od innych (...), 

Bo jaka jest różnica w oczach człowieka rozsądnego mię­dzy strojem drogim lub tanim, jeśli oba służą przede wszyst­kim ochronie przed zimnem lub upałem [Libaniusz pisał o Julianie Apostacie, że nosił strój cesarski „tak, jakby ten płaszcz niczym się nie różnił od innych (...), nie myślał, że mając purpurę lepszego gatunku stawał się sam lepszym" (Mowa XVIII, 191, tł. Małunowiczówna).]. Tak też nie należy się troszczyć i o inne kwestie bardziej niż rzeczywi­ście potrzeba [Julian Apostata wychwala Marka Aureliusza, który uważał, że naśla­dowanie bogów polega na życiu rozumnym, to znaczy „potrzebować jak najmniej, a dobra czynić jak najwięcej". Na pytanie czyżby niczego nie potrzebował, Aureliusz odpowiada: „Ja - niczego, moje ciało może co nieco" (Julian, Sympozjon albo Kronia, 333B-224B, tł. M. Chmielarz). Postawa zbliżona do ewangelicznej porady, by nie troszczyć się za bardzo o ubiór albo o jedzenie (Łk 12, 22-31)].

  O ciało trzeba się troszczyć o tyle, o ile wymaga tego do­bro duszy [Dla pogan epoki Bazylego z Cezarei współczesnym przykładem takie­go życia był cesarz Julian, który zarówno w czasie wyprawy przeciw Persom, jak i w innych okolicznościach unikał wszelkich przyjemności zmysłowych, zadowalając się tym, co niezbędne do życia (Libaniusz, Mowa XVIII, 217). Ulubiony mistrz retoryki Bazylego, a zarazem Juliana, wspomina tego ostatniego: „O, Ty, który wzgardziłeś wszystki­mi uciechami oprócz rozkoszy krasomówstwa" (Mowa XVIII, 308, tł. Małunowiczówna)]. Dla tego, który chce być godny miana człowieka, zbytnio troszczyć się o ubiór i wygody ciała, jest taką samą hańbą jak poddanie się jakiejś innej namiętności.

Potrzeba poznania samego siebie

  Bowiem ktokolwiek cały swój wysiłek poświęca ozdobieniu swego ciała, nie zna sam siebie i nie rozumie twierdzenia, które mówi, że istoty człowieka nie stanowi to, co widzimy [Powiedzenie wzięte najprawdopodobniej od Platona. Pojawia się mię­dzy innymi w jego dialogu Fedon, 75, 115. Wizja człowieka jako rozumnej duszy jest zgodna z tradycją filozofii greckiej sięgającą od Pitagorasa przez Sokratesa i Platona do Plotyna. Początkowo tak samo postrzegała człowieka większość chrześcijan. Potrzeba było czasu, by rozpowszechniło się przekonanie o dużej godności ciała, seksualności itd., pozostawiając stale priorytet duszy]. Potrzeba prawdziwej mądrości, aby każdy z nas poznał siebie samego [„Poznaj człowieku samego siebie" to napis nad wejściem do świąty­ni Apollina w Delfach, gdzie znajdowała się pytyjska wyrocznia. Re­alizacja tego wezwania to jeden z głównych celów filozofii klasycznej. Z całą świadomością powtarzali to samo hasło pisarze wczesnochrześcijańscy. Skoro człowiek powstał na podobieństwo Boga, poznanie siebie pomaga poznać Najwyższego - uważali zarówno platonicy np. Plotyn, Eneady, VI 9, 9, jak pisarze chrześcijańscy np. Klemens Aleksandryjski, Wychowawca, III 1; Kobierce, IV 6, 28, 1. Św. Bazyli poświęca temu tematowi Homilię na słowa „Miej się na baczności"].

   Dla ludzi, którzy nie oczyścili swojej duszy, takie pozna­nie jest trudniejsze niż oglądanie słońca dla tego, który oślepł.

Oczyszczanie duszy przez ascezę zmysłów

Dbałość o wzrok

  Tak, krótko mówiąc, to oczyszczanie duszy polega na po­gardzaniu zmysłowymi przyjemnościami [Autor odnosi się do pięciu zmysłów człowieka: wzroku, słuchu, po wonienia, smaku i dotyku. Platon pisze, że gdy skupimy się na war­tościach intelektualnych a nie zmysłowych, oczami duszy będziemy mogli zobaczyć najwyższe Dobro, czyli Boga {Państwo, 518b-c)]. Nie warto więc pasać oczu sztukami cyrkowców i widowiskami, które wzbu­dzają podnietę.

Rodzaje muzyki a moralność

  Nie należy też przepuszczać uszami do duszy gorszących me­lodii, które nią zawładną. Taka właśnie muzyka budzi pasje nieszlachetne i upadlające. Warto natomiast zajmować się muzyką zdrowszą i wiodącą do wzniosłych celów. Mówią, że w ten właśnie sposób Dawid, autor świętych psalmów, leczył z szaleństwa króla Saula [Wydarzenie opisane w biblijnej 1 Księdze Samuela (16,14-21). Saul byl pierwszym królem Izraela. Dawid zajął jego miejsce, dokończył pod boju Kanaanu i przeniósł stolicę do Jerozolimy. Z jego dynastii pochodzi Jezus Chrystus. O walorze etycznym i wychowawczym muzyki możemy czytać np. u Platona, Państwo, 401 i 411; u Arystotelesa, Polity­ka, VIII, V-VII; inny punkt widzenia u chrześcijanina Klemensa Aleksandryjskiego, Kobierce, VI 89].

  Opowiada się też, że kiedyś Pitagoras spotkał w nocy na ulicy pijanych biesiadników, a na ich czele fletnistę grające­go swawolną melodię. Myśliciel rozkazał mu zmienić rytmy i zagrać dorycki marsz [Plutarch przytacza tę anegdotę w utworze O Izydzie i Ozyrysie, 80 oraz opisuje, jaki wpływ moralny na człowieka miała muzyka według pitagorejczyków. Platon ocenia muzykę jońską, której używało się na ucztach, jako miękką i bez charakteru (Państwo, 399a). Arystoteles chwali melodie doryckie i frygijskie, bo nastrajają refleksyjnie lub bu­dzą zachwyt (Polityka, VIII, V, 8)]. Dzięki temu pijani wytrzeźwieli, zawstydzili się i porzuciwszy biesiadne wieńce wrócili do domów [Po uczcie rozdawano uczestnikom wieńce i wtedy rozpoczynał się sympozjon łub tak zwana „druga biesiada" na której mniej się już ja­dło, za to wznoszono wiele toastów.].
  Inni natomiast przy dźwięku fletni oddają się bakchicznym korowodom i rozpuście. Tak wielka jest różnica w za­leżności, czy oddajemy się muzyce podniosłej, czy gorszącej. Dlatego od tej muzyki, która dzisiaj zyskała przewagę lepiej być dalej niż od niektórych spraw otwarcie niegodnych.

Węch i dotyk

Nawet wspomnieć się wstydzę o kadzeniu różnymi pachnidłami, by dogodzić zmysłowi powonienia lub o wonnych alejkach służących do namaszczania ciała [Platon uważał za zbędne stosowanie perfum (Państwo, 373a), a Diogenes powiedział do wyperfumowanej osoby by uważała, ażeby od tego pięknego zapachu jej głowy nie zaczęło pachnąć źle jej życie (Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 66)]. A co powiedzieć o przyjemnościach dotyku i smaku? Ci którzy oddają się służbie żołądkowi oraz instynktom seksualnym wydają się być podobni do bydląt [Takie porównanie czyni również Platon, Państwo, IX 586a. Diogenes z Synopy mówi, że osoby rozwiązłe są jak drzewa, których owoce na­dają się tylko dla kruków i sępów (Diogenes Laertios, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, VI 60)].

   Jednym słowem, kto nie chce zanurzyć się w rozkoszach [zmysłowych jak w błocie, powinien całkowicie odrzucić dba­łość o ciało lub przynajmniej troszczyć się o nie tylko tyle, o ile wymagają tego dobre cechy charakteru. Tak właśnie mówi Pla­ton, który twierdzi podobnie jak Paweł, że nie warto troszczyć się o ciało tak, by karmić namiętności [Chodzi o św. Pawła Apostoła autora listów zamieszczonych w Nowym Testamencie np. List do Rzymian, 13, 12-14: „Odrzućmy więc uczyn­ki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! Żyjmy przyzwo­icie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Je­zusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało dogadzając żądzom"].

Dusza kierownikiem ciała

  Bo skoro dusza kieruje ciałem, to czym różnią się ludzie, co o nią nie dbają, a pragną największych wygód dla ciała, od tych, którzy dbają o narzędzia, a nie zgłębiają rzemio­sła, któremu służą te przyrządy? Powinniśmy działać wprost przeciwnie, poskramiać ciało i powstrzymywać jego zwie­rzęce zapędy, biczem rozumu hamować bałagan, który cia­ło powoduje w duszy. Nie zaś popuszczać cugli przyjemności i dawać się ponieść rozhukanym koniom zmysłów, nie korzy­stając z rozumu, który powinien kierować nimi jak woźnica rydwanem [Bazyli Wielki zaczerpnął te przykłady z dzieł Platona np. Fajdros, 246a, 247b, 253c-d. Za Platonem tych samych przenośni używali inni autorzy starożytni jak Plutarch (O cnocie moralnej, VII 740) oraz chrześcijańscy jak Klemens Aleksandryjski w utworze Czy człowiek bogaty może być zbawiony, 42].

Ciało ciężarem dla duszy


Przypomnijmy też sobie słowa Pitagorasa, skierowane do jego ucznia, który przywiązywał zbyt dużą wagę do diety i ćwiczeń gimnastycznych: „Nie uczyń z ciała jeszcze gorsze go więzienia niż jest dotychczas" [W starożytnej Grecji i na Wschodzie bardzo rozpowszechnione było przeświadczenie, że ciało jest wiezieniem dla duszy. Uważano nawet, że wszystko, co związane z materią jest złe, a co z duchem, dobre. Z tej racji często traktowano ciało jako zło. Chrześcijanie także na początku byli pod silnym wpływem takiego myślenia, ale stopniowo zaczęli przywracać pozytywne znaczenie ciała ludzkiego i materii, jako stworzone przez dobrego Boga. Cytat Pitagorasa został zaczerpnięty prawdopodobnie z pisma Jamblicha, O życiu pitagorejskim, XXIV 106-109. Przytaczał to wydarzenie również biskup Grzegorz z Nazjanzu, Poematy I 2,10. Jezus zachęcał do szczególnej dbałości o elegancki wygląd w czasie postu, żeby nasze wyrzeczenia były widoczne jedynie dla Boga (Mt 6,17-18)].

   Mówi się, że właśnie z racji niezbyt zdrowego klimatu, Platon wybrał na siedzibę swej szkoły Akademię w Attyce [Tak nazywał się gimnazjon położony na północ od Aten, pełen drzew różnego gatunku i posągów oraz ołtarzyków bóstw i herosów. To miejsce ćwiczeń fizycznych, a przede wszystkim nauki, było szano­wane nawet przez najeźdźców ze względu na pamięć o Platonie,. Inny słynny gimnazjon ateński zwany był „Liceum". Tam założył swoją szkołę uczeń Platona - Arystoteles. Współcześni teolodzy chrześcijań­scy zakazują umartwień przeciwnych zdrowiu człowieka].

  Wszystko po to, by uniknąć zbytniego rozkwitu ciała. Tak samo jak obcina się witki zbyt bujnej winorośli, aby wydała większe owoce. Ja sam zresztą słyszałem od lekarzy, że zbyt wygodny tryb życia jest niebezpieczny dla zdrowia [Święty Bazyli studiował między innymi medycynę. Współczesna me­dycyna podtrzymuje cytowaną przez niego opinię notując liczne choroby spowodowane przejedzeniem, brakiem ruchu na świeżym po­wietrzu itd. Zobacz też słowa fundatora medycyny Hipokratesa (Afo­ryzmy, I 3); Platon, Fedon 66c. Przykład obcinania nadliczbowych pędów winorośli podawali stoicy zachęcając do wyzbywania się zbęd­nych rzeczy. To także obraz powtarzający się w Piśmie Świętym np. w Ewangelii św. Jana, 15,1-2]. Jeżeli więc zbytnia troska o ciało nie sprzyja jego zdrowiu, a jedno­cześnie jest szkodliwa dla duszy, to już absolutnym szaleń­stwem jest nasze poddaństwo i niewolnictwo wobec ciała.

10. Ostatnia zachęta do walki o cnotę i obietnica wieczności

   No ale przecież wszystkich tych kwestii możemy się nauczyć dużo lepiej z naszych ksiąg [Bazyli z Cezarei odnosi się tu przede wszystkim do ksiąg biblijnych Starego i Nowego Testamentu]. Jednak zanim do nich zajrzymy warto naszkicować obraz cnót odzwierciedlonych w naucza­niu innych. Bo ci, którzy potrafią skrzętnie zebrać zewsząd to, co wartościowe, zapewniają sobie wiele korzyści z różnych stron, jak wielkie rzeki ze swych dopływów.

Także to znane powiedzenie, by zbierać po trochu [To popularne przysłowie Bazyli zaczerpnął najprawdopodobniej od Plutarcha, Jak można stwierdzić własny postęp w cnocie, 3, 76c-d. ], po­winno się odnosić nie tyle do gromadzenia bogactwa, co ra­czej do zdobywania wszelkiej wiedzy. Tak jak Bias, kiedy syn wyjeżdżając do Egiptu spytał go, co ma robić, by uszczęśliwić ojca, odpowiedział: „Staraj się gromadzić prowiant na drogę ku starości" [Bias z Priene (600-530 prz. Chr.) urodził się w Karyntii na południowo wschodnim wybrzeżu dzisiejszej Turcji, wtedy skolonizowanej przez greckich Jonów. Zaliczany do „siedmiu mędrców" Grecji. Był filozo­fem i często występował w sądzie, ale tylko w sprawach, które uważał za słuszne. Zmarł w czasie rozprawy sądowej zdobywszy pozytywny wynik dla swojego klienta. Słowa Biasa zbliżone do cytowanych znaj­dziemy u Diogenesa Laertiosa, Żywoty i poglądy słynnych filozofów, 188]. Chciał przez to powiedzieć, że ten prowiant to właśnie dobre cechy charakteru. Z tym, że grecki mędrzec ograniczał ich przydatność tylko do ludzkiego życia.

Nagroda szczęśliwej wieczności

  A ja, nawet gdyby mówiono o długowieczności Titonosa [Titonos - syn legendarnego króla Troi Laomedonta i mąż bogini ju­trzenki Eos. Na prośbę swej żony otrzymał od Zeusa dar nieśmiertel­ności, ale bez wiecznej młodości. Ze starości tak się skurczył, że stał się malutki jak dziecko, tak że Eos nosiła go w koszyku. Ostatecznie został zamieniony w świerszcza] albo Argantoniusza [Argantoniusz to legendarny władca bogatego Tartessos w Hiszpa­nii nad Gwadalkiwirem (dziś terytorium pomiędzy Kordobą, Sewillą i Oceanem Atlantyckim). Jego mieszkańcy handlowali cyną i srebrem z całym światem śródziemnomorskim. W Biblii region ten jest nazy­wany krajem Tarszisz. Różni autorzy przypisywali Argantoniuszowi od 120 do 300 lat np. Cyceron w książce Katon Starszy o starości, 19], albo o najbardziej długowiecznym z naszych - Matuzalemie, o którym się mówi, że żył 969 lat [Matuzalem to dziadek Noego, zob. Księga Rodzaju, 5, 27], albo gdyby się nawet zliczyło wszystkie lata od stwo­rzenia człowieka, to śmiałbym się z tego jak z jakiejś dziecię­cej igraszki, porównując to do tego długiego życia, co nie ma zmierzchu, którego nie można sobie wyobrazić końca, po­dobnie jak nie ma go nieśmiertelna dusza.

Zachęta do maksymalnego wysiłku

  I chcę was zachęcić byście nabyli prowiant właśnie na dro­gę do tego życia. Jak mówi przysłowie, „poruszcie wszystkie kamienie" [To popularne przysłowie greckie, zob. u Teokryta, Sielanka VI. Kon­kurs pasterski, 18], by wykorzystać wszelkie środki dla osiągnięcia tego życia. Nie powinniśmy zrezygnować z tego celu, mimo że jest on trudny do osiągnięcia.

   Warto za to przypomnieć sobie maksymę, że każdy ma obo­wiązek wybrać najszlachetniejszy sposób życia [Plutarch przypisuje tę radę Pitagorasowi (O wygnaniu, 8, 6o2b-c). Dą­żenie do doskonałości jest równie mocno akcentowane w chrześci­jańskim Piśmie Świętym: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski" (Mt 5, 48); „Lecz wy starajcie się o większe dary: a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą" (1 Kor 12, 31); „Mar­to, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozba­wiona" (Łk 10, 42)]. A przyzwycza­jenie do walki sprawi, że wysiłek przestanie być nieprzyjemny [To powszechnie uznawana zasada kształtowania charakteru, że z po­czątku trudne działania, gdy są systematycznie powtarzane, stają się łatwe, a nawet przyjemne. Zob. np. Plutarch, Jak można stwierdzić wła­sny postęp w cnocie, 11. Ten fragment nawiązuje do przypowieści z początku tego listu, gdzie Bazyli pisze, że stroma i uciążliwa droga cnoty, widziana już ze szczytu góry jest piękna i łatwa]. Byłoby wielkim wstydem nie wykorzystać obecnego czasu, a przez to rozpaczać później, gdy już żal na nic się nie przyda.

Trzy kategorie pacjentów

   Z głębi serca daję wam teraz tych kilka rad. Ale będę się starał towarzyszyć wam wsparciem też później przez całe życie. Wy zaś przypomnijcie sobie trzy rodzaje chorób, a nie zachowu­jcie się jak ten nieuleczalnie chory i nie sprawcie, by choroba niewiedzy stała się identyczna jak tamto schorzenie ciała. Bo ci, którzy są lekko chorzy, sami idą do lekarza. Kogo złożyła cięższa choroba, aby wyzdrowieć, woła lekarza do swego domu. Natomiast ci, których dotknęło nieuleczalne szaleńst­wo, nie wpuszczają do siebie nawet tych, którzy przychodzą ich odwiedzić [Ten przykład trzech chorób opisuje Plutarch w utworze Jak można stwierdzić własny postęp w cnocie, 11, 81f-82e. Bazyli na koniec znowu nawiązuje do wstępu listu, gdzie prezentuje trzy typy osób, tę która sama zna swoje obowiązki, tę która potrafi słuchać innych i trzecią, która nie nadaje się do niczego]. Starajcie się więc, by nie przytrafiło się wam to samo, unikając tego, kto jest w stanie dobrze wam doradzić.

Za: Bazyli Wielki, Do młodzieży o wykorzystaniu literatury pogańskiej. Poprzedzony wymianą listów z Libaniuszem. W przekładzie i opracowaniu Pawła Błażewicza, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2017

   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.