Raja opowiedział mi z kolei o klaustrofobii, ograniczeniach w poruszaniu się i konflikcie. Jako Palestyńczyk wiedział, że nie należy wychodzić poza teren największych miast, a kiedy ktoś się już na to zdecyduje, nie powinien zabierać za sobą mapy, aparatu fotograficznego albo kompasu, ponieważ w przypadku napotkania izraelskiego patrolu każdy z tych przedmiotów wzbudziłby natychmiast podejrzenia, zostałby skonfiskowany albo mógł wręcz skłonić żołnierzy do aresztowania ich właściciela. Przyjaciel Raji trafił do więzienia na jedenaście dni za robienie zdjęć w czasie wędrówki po północnym Izraelu, niedaleko Wzgórz Golan.
Raja wędruje po wzgórzach i ścieżkach regionu Ramallah od ponad czterdziestu lat. Na początku, jeszcze przed wojną sześciodniową w 1967 roku, wzgórza wyglądały w dużej mierze identycznie jak za czasów rzymskiej okupacji, a on mógł się po nich poruszać w zasadzie bez przeszkód: robić to, co w języku arabskim nazywa się sarha. Czasownik ten pierwotnie znaczył: „wypuścić wcześnie rano bydło na pastwisko i pozwolić mu na swobodne poruszanie się i wypas”. Później zaczęto go odnosić do ludzi, by nazwać zachowanie wędrowca, który porusza się bez ograniczeń albo bez określonego planu. Za angielski odpowiednik można by uznać stroll (przechadzać się), amble (przechadzać się wolnym krokiem) albo ramble (wędrować), ale słowa te nie oddają w pełni idei ucieczki, radości i improwizacji, które zawierają się w sarha. Bliższe byłoby wander (wędrować, włóczyć się), zwłaszcza ze skrywającym się tuż za nim wonder (zachwyt), podobnie jako szkockie stravaig, które oznacza wędrować bez celu, niemniej za najtrafniejsze należałoby chyba uznać saunter (przechadzać się), od francuskiego sans terre, skróconą formą à la sainte terre, co znaczy „do świętego miejsca”, czyli „piesza pielgrzymka”. Saunter i sarha w pierwszym czytaniu kojarzą się z bezcelowością, ale przemycają też konotacje z duchowością.
Od rozpoczęcia przez Izrael okupacji terytorium Palestyny w 1967 roku Raja obserwował, jak otwarte tereny wokół Ramallah stają się coraz bardziej niebezpieczne i coraz mniej dostępne. Z coraz większą trudnością przychodziło mu znajdywanie niedaleko swojego domu ścieżek, których nie przecinałaby droga prowadząca do osiedli osadników albo które nie przebiegałyby zbyt blisko poligonów czy posterunków izraelskiej armii. Osiedleńcza polityka Izraela na Zachodnim Brzegu doprowadziła do powstania ogromnej liczby dróg, z których korzystać mogli zwykle tylko Izraelczycy; wstępu na nie pilnowało wojsko. Z kolei w samym Ramallah poluzowano ograniczenia budowlane i miasto rozpełzło się na boki, połykając coraz więcej okolicznych terenów.
W związku z tym sarha stało się dla Raji praktycznie niemożliwe. Wzgórza, które w przeszłości oznaczały dla niego wolność, wydawały mu się raczej zagrożone i niebezpieczne. Mimo to nadal wybierał się na wędrówki: co najmniej raz w tygodniu, zwykle częściej. Czasami pokonywał zaledwie dwie mile, kiedy indziej dziesięć albo dwanaście, jeśli udawało mu się znaleźć drogę pozbawioną wspomnianych ograniczeń. Ścieżki, które przez wiele wieków łączyły wioskę z wioską albo wioskę z miastem, zostały pozamykane przez Izraelczyków; konieczne stało się szukanie obejść. Im trudniej spacerowało się po okolicy, tym większego nabierało to dla niego znaczenia — było sposobem przeciwstawiania się zacieśnianiu przestrzeni wynikającemu z okupacji; drobnym, niemniej regularnie powtarzanym aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa.
Chodzenie pozwalało czasami Raji zapomnieć na krótką chwilę o trudnej sytuacji Palestyńczyków. Opowiadał o przyjemności, jaką sprawiało mu wypuszczanie się poza posterunki, mury i szlabany, o poczuciu „szalonej radości”, jaką odczuwał pod otwartym niebem. Świadectwa okresów geologicznej historii tamtych terenów, świadomość, że idzie po wapieniu, który powstał na dnie pradawnego morza, zgniatały czasami jego frustracje do postaci cienkiego opłatka. Napisał książkę o życiu na Zachodnim Brzegu zatytułowaną Palestyńskie wędrówki (2011), w której przemierzanie ścieżek zostało przedstawione jako akt czysto polityczny, chodzenie zaś jako środek oporu. Tyle że chodzenie jest również dla Raji sposobem odbywania wewnętrznych podróży, a poruszanie się po krajobrazie traktował jako głęboko prywatne i jednocześnie wysoce polityczne doświadczenie. Krajobraz — depresje Morza Martwego i Rowu Jordanu, wyniesień ramallańskich wzgórz — był jednocześnie przyczyną, jak i korelatem głębokich przemian zachodzących w jego duszy.
Niedługo po tym, jak Raja udał się ze mną na wędrówkę po wschodniej Anglii, pojechałem na Zachodni Brzeg, aby odbyć z nim sarha.
Robert Macfarlane
Szlaki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.