czwartek, 29 grudnia 2022

Żadne dowody przeciw nie działają, kiedy się chce wierzyć!

 Na wielkiej i kapryśnej giełdzie literackiej świata Pirandello należy, jeśli nie liczyć samych Włoch, do „noblistów" trochę zapomnianych. Niesłusznie. Był pisarzem mądrym — po sycylijsku mądrym, z podskórnym greckim poczuciem tragizmu — i nie przestaje dziś przemawiać żywym głosem do tych, co mają ochotę słuchać go dalej na przekór zmiennym gustom i modom.

Gdyż życie, ze wszystkimi swoimi bezczelnymi absurdami, małymi i dużymi, których jest pełne, posiada drogocenny przywilej nic-sobie-nie-robienia z owego arcygłupiego prawdopodobieństwa, któremu sztuka czuje się w obowiązku okazywać posłuszeństwo. Absurdy życia nie muszą wydawać się prawdopodobne, bo są prawdziwe. W przeciwieństwie do absurdów sztuki, które muszą być prawdopodobne, jeśli mają być uznane za prawdziwe. A skoro prawdopodobne, to już nie absurdy. 

Zdarzenie z życia może być absurdalne; dzieło sztuki, jeśli jest dziełem sztuki, nie.

W posłowiu do drugiego wydania Nieboszczyka Mateusza Pascala Pirandello drwił tak z krytyków, którzy obruszyli się na „absurdalne nieprawdopodobieństwo" powieści. Jej bohater zostaje w rodzinnym miasteczku pochowany uroczyście na cmentarzu po znalezieniu przez mieszkańców nierozpoznawalnych zwłok samobójcy topielca. Z dala od rodzinnych stron i rodzinnych powikłań wpada na pomysł zbudowania sobie innej osobowości: zmienia nazwisko i twarz, usiłuje zniszczyć własną tożsamość i amputować swoją pamięć. Na próżno. Pokonany przez tożsamość i pamięć, cienie, które chciał pokonać, porzuca w Rzymie ukochaną i zakochaną w nim dziewczynę i wraca do domu. Samotny (tymczasem jego żona wyszła za mąż), lubi odtąd w nudzie prowincjonalnej egzystencji zaglądać na cmentarz i melancholijnie medytować przed nagrobkiem, wynoszącym pod niebiosa jego „szlachetne serce i otwartą duszę". Uważa się za „nieboszczyka Mateusza Pascala".

Cóż tu „absurdalnie nieprawdopodobnego"? W roku 1927, w przeszło dwadzieścia lat po ukazaniu się powieści Pirandella, zelektryzował całe Włochy, dzieląc je na dwa obozy, wypadek tak zwanego smemorato di Collegno, mężczyzny około pięćdziesiątki dotkniętego całkowitą amnezją (w świeżo wydanej książeczce Teatr pamięci Leonardo Sciascia rekonstruuje ten wypadek świetnie). Przychwycono go w Turynie na gorącym uczynku kradzieży i osadzono w zakładzie dla chorych umysłowo w Collegno. Gdy ogłoszono w gazecie jego fotografię z pytaniem: „Kto go widział, kto go znał?", odezwała się z Werony pewna pani, matka dwojga dzieci, żona profesora, który zaginął (ale nie wiadomo, czy zginął) na froncie w roku 1916. Nie miała wątpliwości: 

smemorato di Collegno był jej cudownie odnalezionym mężem. Także smemorato odzyskiwał stopniowo szczątki pamięci w roli profesora oraz męża i ojca przywróconego rodzinie. Był zaś w rzeczywistości, jak wykazały dalsze dochodzenia i procesy w kilku instancjach, drukarzem z zawodu i złodziejaszkiem z natury, który w amnezji szukał przypuszczalnie ucieczki przed odsiedzeniem starych wyroków z zawieszeniem. Na nic się nie zdały dowody i zeznania świadków: „profesor" z uporem twierdził, że jest „profesorem", owdowiała profesorowa broniła jak lwica jego tożsamości przy pomocy krewnych i przyjaciół. Rodzina powiększyła się o dwoje dalszych dzieci i wyemigrowała do Argentyny by uniknąć prawnych i innych chmur na niebie odbudowanego z takim trudem szczęścia.

Ciekawe, że w roku 1930 Pirandello wykorzystał ten wypadek w komedii, która była w jakimś sensie postawieniem na głowie „nieboszczyka Mateusza Pascala". Jej morał tkwił w okrzyku: „Żadne dowody przeciw nie działają, kiedy się chce wierzyć!". Jest i dla tego okrzyku miejsce u pisarza, który urodził się w Villa del Caso, a ziemską wędrówkę zakończył w Villa del Caos; który rozmyślał zawsze o krętych ścieżkach ludzkiej tożsamości i pamięci, uśmiechał się ironicznie na widok „prawdziwych" absurdów życia w poszukiwaniu autora zdolnego nadać im cechy „prawdopodobieństwa" w sztuce.

Herling-Grudziński

Dziennik pisany nocą 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.